W wieczornych wiadomościach nadano komunikat o ofiarach eksplozji w mieszkaniu biznesmena ,prezesa firmy odzieżowej Febo&Dobrzański, Marka Dobrzańskiego jak się okazało nie był on sam ,a jego współwłaściciel Aleksander Febo oraz sąsiedzi z dziećmi ,którzy ,od czasu ,do czasu wpadali do Marka z niepowiadaną wizytą. Policja przesłucha sąsiadów, znajomych i poznała prawdę na nurtujące ich pytania. Ukończono śledztwo. Sprawcy odpowiedzialne odpowiedzialne za podłożenie materiału wybuchowego rozpoznane,przyczyna zgonu znana . Obecnie odsiadywali wyrok za kratkami. W ustaleniu sprawców pomogło zeznanie pewnej osoby. Niejakiej Wiesławy Maciejczyk mieszkanki tego samego osiedla. W zeznaniu napomknęła o grafitowym ,bądź czarnym autem podjeżdżającym pod bramę Dobrzańskiego. Kobieta zwróciła uwagę na zachowanie ludzi wysiadających z pojazdu, coś ją zaniepokoiło. Ich zjawienie o tej porze na tym osiedlu było dziwne podobnie jak zachowanie budziło podejrzenia.
Niestety numer rejestracyjny z powodu mroku i słabej pamięci kobiety do licz nie był znany. Wiesława ukryła się ,tak ,aby jej nie dostrzegli za drzewem.
Niestety numer rejestracyjny z powodu mroku i słabej pamięci kobiety do licz nie był znany. Wiesława ukryła się ,tak ,aby jej nie dostrzegli za drzewem.
Na komisariacie policjanci rozsypali fotografie aut i je podsunęli w jej stronę. Spojrzała na nie i zerkając na grafitowego volkswagena przypomniała sobie dwóch mężczyzn kupujących na stacji paliwowej papierosy i wódkę. Jeden z nich mówił o niezłym popisie i ,że mają mało czasu. Obejrzała się przez ramię napotykając przyszpilające spojrzenie brązowych oczu i rozpoznała w tym człowieku bandziora oraz związaną z nim aferę. Zapłaciła za towar i wyszła pośpiesznie ze sklepu. Później skojarzyła fakty. Zwierzyła się mężowi ,który polecił jej iść z tym na policję. Tak też zrobiła.
Marlena nie wierzyła w winę Dąbrowskiego. Znalazła się pod ostrzałem pytań i oskarżycielskich ,pogardliwych spojrzeń. Sąsiedzi unikali jej spuszczając wzrok lub głośno wyrażali się o niej niezbyt pochlebnie. Paskudne plotki sprawiły ,iż ludzie zaczęli się od dziewczyny odwracać. Leniwa i głupia liczyła na pomoc Dąbrowskiej ,lecz ta ubolewała ,że Bartek wybrał kogoś takiego na matkę swojego dziecka. Marlena była krnąbrna, bezczelna i nie nadawała się do niczego.
***
Z windy wysiadł przystojny brunet ze skórzaną brązową teczką. Ze strapioną miną podszedł do recepcji odbierając pocztę. Ania zdębiała niemal na jego widok ,a jej usta wygięły się w szerokim uśmiechu.
- Marek- wyszeptała szczęśliwa widząc go całego i zdrowego. Uciskała go serdecznie i poprawiła czarną bluzkę wracając za recepcję. Spojrzała na niego ze współczuciem.
- Przykro mi. Aleks nie zasłużył na taką śmierć – zaczęła.
- Prawda. Najgorszemu wrogowi nie życzy się czegoś równie okrutnego. Niestety znam sprawców tej tragedii. Nie potrzebnie dawałem Aleksowi klucz ,gdyby nie to…
- Marek, nie obwiniaj się. Skąd miałeś wiedzieć ,że w mieszkaniu jest bomba?
Dobrzański pokiwał głową ze zrozumiem.
- Nie wiedziałem. I jeszcze sąsiedzi. Znałem ich dobrze. Mieli dzieci.
- Tak mi przykro- rzekła przejęta Ania. – Słyszałam też o twoim tacie.
- Z tatą lepiej. Byłem u niego dzisiaj rano. Ula też wraca do zdrowia- wymknęło mu się.
- Ula? Nasza Ula? Urszula Cieplak?- usłyszał znany głos i się odwrócił. Viola z piskiem rzuciła mu się na szyję. – Zmizerniałeś- odsunęła się znacznie puszczając jego ramiona.- Tak się cieszę ,że żyjesz ,a co z Ulą?
- Spotkaliśmy się w wigilię- mruknął myśląc o ich nieudanej rozmowie i napięciu ,który niestety z dnia ,na dzień narastał. Ciotka miała przyjechać dziś po południu. Strasznie się denerwował ,bo sytuacja bardzo go zaskoczyła ,ale był podekscytowany i zżerała go ciekawość jaka jest jego córeczka? Czy będzie umiał z Ulą stworzyć jej prawdziwy dom? Czy Ula zechce w ogóle z nim być?
- O rajusiu ,ale to romantyczne- westchnęła rozmarzona.- Spotkanie w wigilię wśród wirujących płatków śniegu, zapachu drzewa i pieśni świątecznych. Normalnie scena z komedii romantycznych.
- Viola- przerwał jej. – Spotkałem Ulę ,porozmawialiśmy i odwiozłem ją do domu. Nie ma w tym nic romantycznego- odrzekł ozięble.
Stanęła trzymając się pod pachami i zmierzyła go badawczo. Dobrzański wywrócił oczami i odmaszerował do gabinetu. Pobiegła za nim.
- Marek nie zbywaj mnie. Nie wiesz ,co się tu działo. Prawdziwy burdel na wrotkach. Dosłownie wszyscy chlipali po kątach ,bo …bo myśleli ,że nie żyjesz .
- Viola- powiedział ostro.- Wracaj do pracy. Na początek przynieść mi kawę i nie rozsiewaj fałszywych plotek po firmie- zasiadł za biurkiem pocierając skronie. Violetta nieraz przyprawiała go o ból głowy.
- Boże , stary- wydukał Olszański klepiąc przyjaźnie prezesa po ramieniu. – Martwiłem się o ciebie. Zapadłeś się pod ziemię czy jak? W firmie krążą…
- Wiem. Twoja dziewczyna opowiedziała mi już o wszystkim. Uznali mnie za zmarłego ,ale jak widzisz mam się świetnie- wyszczerzył się w sztucznym uśmiechu. – Byłem u Wojtka.
Po chwili Marek zerknął w okno i zadumał się.
- O czym myślisz?- blondyn znał go na wylot nie uszło jego uwadze dziwne zamyślenie przyjaciela.- Problemy finansowe?
- Nie, w firmie w porządku.
- To kto Aleks? Boisz jego kolejnego głupiego planu i chęci przejęcia firmy?- spytał niewinnie Seba.
- Aleks nie żyje- bąknął Dobrzański jakby nieobecny.- W porannych wiadomościach mówili. Jutro napiszą w gazetach. Myślałem o Uli.
- Cieplak?
- A znasz inną?- spiorunował go wzrokiem. – Tak. Ulę Cieplak. Ma dziecko.
- O kurde! Serio ,ale z kim?
- Ze mną- odpowiedział lakonicznie.
- Masz dziecko z Ulą? Ale kiedy ? Jak? – zapytał zszokowany. – Może ona cię wkręca? Skąd wiesz czy to nie plotka? W przypadku twojej śmierci… też tak było.
Sebastian liczył na żart ze strony przyjaciela ,lecz Marek był śmiertelnie poważny i przygnębiony.
- Powiedziała mi o dziecku. Pokazała fotografię. Między jej narzeczonym i nią do niczego nie doszło.Ula nie słynie z tych dziewczyn naciągających faceta na ciążę ,pragnące wyłudzić forsę. Ula jest zanadto uczciwa. Znam ją nie od dziś. Mam córkę Zuzię- uśmiechnął się ponuro.- Ula nie chcę ,żebym poznał Zuzię nie wiem ,w czym problem. Ukryła ciążę ,potem córkę...
- Widocznie miała powody- wtrącił cicho.
- Seba- spojrzał na niego z politowaniem.- Jakie powody?Jestem jej ojcem i miałem prawo wiedzieć o ciąży,wspierają ją ,opiekować się i zobaczyć córkę po porodzie. Ktoś wysłał do niej list ,w którym sugerowałem jej aborcje i wysłał pieniądze. Ula uznała ,iż wyrzekłem się dziecka ,a nawet zamierzałem się go pozbyć. Zabić nasze dziecko ,rozumiesz? Małą niewinną istotkę. Nie potrafiłbym zrobić czegoś tak okrutnego. Nie wiem o jaki list chodzi. Ula mi nie wierzy. Odtrąca mnie – zwiesił głowę.- Nie mam u niej szans. Komuś zależało ,żeby mnie znienawidziła, wykreśliła ze swojego życia. Chcę być przy nich. Opiekować się nimi i kochać. Znaliśmy się dobrze. Ufaliśmy ,a ona przekreśliła wszystko przez jedną głupią wiadomość.
- Nie łam się. Ula na pewno pozwoli ci widywać się z córką- pocieszał go.
- Wątpię. Muszę o nią walczyć. Nie dam jej odejść. Seba znasz dobrego informatyka?
Wyprostował się unosząc głowę i zerkając na przyjaciela. Ten oparł się o fotel marszcząc brwi.
- Może i znam ,a co?- zainteresował się nagle lekko pochylając w jego stronę.
- Mógłby ustalić adres Ip komputera z którego były wysyłane wiadomości ,bo pieniądze zostały przesłane… chwila Ula wyjechała do Gdyni. ..osoba wysyłająca jej kasę musiała o tym wiedzieć.
Krążył nerwowo po gabinecie szukając olśnienia. Nie nadchodziło. Miał mętlik w głowie.
- Ktoś ją śledził- odrzekł zdumiony Olszański.- Komu zależałoby na zniszczeniu waszego szczęścia?
- Modelkom,Paulinie...Dąbrowskiemu... Właśnie ona mogła zwiać z psychiatryka. Paula jest nieobliczalna , bezczelna, podła …przebiegła. Uknuła intrygę , wysyłała jej emaile chcąc mnie zdyskredytować w jej oczach. Według niej uchodzę za najgorszą świnię- mówił rozżalony Marek.- Ula mi nie wybaczy… nie pozwoli zbliżyć się do córeczki… ani siebie..Najpierw muszę się mniej przyjemnymi sprawami… najgorszymi. Cholera! Ojciec czuję się już dużo lepiej. Wrócił do domu ,ale wciąż jest słaby. Zajmę się pochówkiem. Aleks nikogo oprócz moich rodziców ,mnie i Pauliny… i dziewczyny Dagmary. Minął ponad rok od jej wypadku. Aleks chyba nadal ją kochał. Mówił mi ,kiedyś o wizycie na cmentarzu. Po pogrzebie zajmę się szukaniem mieszkania. W końcu gdzieś mieszkać trzeba. Rzeczy nie odzyskam ,ale…
- Najważniejsze ,że żyjesz. Mogło się skończyć tragicznie.
- Życie jest do dupy- stwierdził nagle Marek prosząc Sebastiana o zostawienie go samego. Pogrążył się w myślach.
****
Doctor przyłożył stetoskop do pacjentki i ją dokładnie osłuchiwał. Marek lekko ją podtrzymywał ,bo była bardzo słaba. Znacznie wzrosła temperatura ,co wystraszyło bruneta. Lekarz kazał jej zakasłać po czym z pomocą mężczyzny ułożyła się z powrotem w łóżku. Troskliwie okrył ją kołdrą i odszedł na bok przyciszonym głosem rozmawiając z lekarzem. Uścisnął mu dłoń obiecując stosować się do zaleceń i ścisnął receptę zerkając na nią przelotnie.
- W razie gdyby działa się coś niepokojącego proszę zadzwonić- wręczył mu wizytówkę.- Niech pan dba o narzeczoną i nie zapomni wykupić antybiotyku. Z takiego mocnego przeziębienia i anginy może rozwinąć się gorsze paskudztwo. Zalecałbym dużo warzyw i owoców ,a najlepiej również coś ciepłego.
- Przypilnuję ,aby brała lekarstwa i dobrze się odżywiała- odparł Marek.
- To chciałem usłyszeć- uśmiechnął się lekarz.
- Zaraz podjadę do apteki i zaopiekuję się narzeczoną- odpowiedział bez zająknięcia.
- Szybkiego powrotu do zdrowia życzę- rzucił na koniec medyk. – Do widzenia.
- Do widzenia- pożegnał się Dobrzański wracając do domu , natykając się w holu na seniora Cieplaka .
Ubiegając go pokrótce streścił mu rozmowę z lekarzem i uspokoił ,iż Ula prędko wróci do zdrowia i on osobiście o to zadba. Wykupi jej leki i zostanie z nią tutaj chcąc być przy niej ,gdy się obudzi. Chciał ujrzeć jej twarz , zaopiekować się. Leżała w łóżku taka bezbronna z gorączką ,a jeszcze rano upierała się ,że mała jest wyłącznie jej ,odtrącając go. Nie była według niego brzydka. Miała pełne usta ,zgrabny nosek i piękne oczy. Pod ubraniami skrywała zgrabne ciało. Wiedział o tym doskonale widząc ją już w całej okazałości. Przysiadł na zaścielonej pościeli przecierając mokrym kompresem jej czoło i zwilżył wyschnięte usta. Poruszyła się mamrocząc coś pod nosem.
- Czemu cię… nie ma… Marek, Marek nie zostawiaj nas… Zuzia…
- Ula – pogładził jej mocno zarumieniony policzek przyglądając się jej zatroskany. Miała wysoką gorączkę. – Marek – wypowiedziała zachrypniętym głosem.
- Jestem przy tobie , Ula- pochylił się nad nią z czułością dotykając jej twarzy. Uchyliła ciężkie powieki i zamrugała nimi. – Ty… wszędzie…
- Ula?- wypowiedział cicho. – Kochanie.
- Zuzia… zaopiekuj się… Zuzią … ona jest… w Gdyni… Ma..rek… ja umie… ram…- zamknęła powieki trzęsąc się zimno.- Kocham cię- zaniosła się mocnym kaszlem.
- Nie umrzesz ,kochanie. Nie umrzesz.
- Nie umrzesz ,kochanie. Nie umrzesz.
Bardzo mocno się pociła mimo podania antybiotyku i leku obniżającego temperaturę ona nie spadała. Ojciec przygotował rosół z ryżem zamiast makaronu. Marek siedząc na łóżku poprawił jej poduszki i wolno ją karmił by się nie zakrztusiła. Nie miała siły się sprzeciwiać zwłaszcza widząc w jego szarych tęczówkach całe pokłady troskliwości, dobroci i miłości.
Wieczorem przygotował dla niej chłodną kąpiel. Bez skrępowania rozebrał ją i wsadził do wanny po czym dokładnie umył. Była nadal zbyt słaby zrobić to sama. Namydlił jej plecy delikatnie sunąc myjką po jej ciele. Umył ją dokładnie, spłukał pianę z włosów ,osuszył je i jej ciało otulając ją puchowym ręcznikiem.Zaniósł Ulę do pokoju. Józef otworzył mu drzwi i rozmawiał z nim chwilę w duchu licząc ,że Dobrzański niedługo stanie się częścią ich rodziny.
W pokoju przebrał ją w świeżutką piżamę opatulił kołdrą przeczesując jej włosy ręką. Ucałował jej rumiane usta i wyszedł z pokoju.
- Śpij ,skarbie. Sen dobrze ci zrobi musisz odzyskać siły ,żeby zająć się córeczką i do mnie wrócić. Kocham cię i o was walczył. Jesteś sensem mojego życia. Moim słodkim snem- uśmiechnął się do śpiącej Uli.
- Ulcia , śpi? Nie umarła?
- Nie umarła- pokręcił głową.- Gorączka bardzo ją wymęczyła ,ale jutro z pewnością będzie czuła się już lepiej- wyjaśnił. – A ty nie powinnaś myć ząbków i iść spać?
- A poczytasz mi? Ulcia zawsze czyta mi przed snem bajki. Mają mieć szczęśliwe zakończenie ,bo inaczej nie zasnę- ostrzegła. – Marek ,a ty kochasz Ulcie?- mała wlepiła te swoje przeszywające spojrzenie.
- Tak- zdawkowa odpowiedź nie uszczęśliwiła dziewczynki. Porwał ją na ręce i siadając wygodnie na skraju łóżka zaczął czytać jej bajkę o księciu i księżniczce dopóki nie zasnęła.
Dobrzański został u Cieplaków parę dni troskliwie zajmując się Ulą. Spędzał przy jej łóżku wiele godzin, w pracy na razie się nie pojawił ,ale odwiedził ojca w szpitalu, porozmawiał z lekarzem i wracał do Rysiowa. Czytał bajki Beatce, prowadził długie wieczorne rozmowy z Józefem ,robił śniadania dla Uli i pragnął ,aby tak pozostało. Chciał należeć do tej rodziny, codziennie patrzeć na nią po przebudzeniu, dotykać jej ust, czuć zapach ciała. Niestety ona nie przekraczała granicy przyjaźni mimo ,iż w wysokiej gorączce wyznała mu miłość. Zastanawiał się nad ich dalszym losem. Jaka jest Zuzia? Po kim odziedziczyła charakter? Czy Ula pozwoli mu się zbliżyć do dziecka? Nie widział jej na żywo ,ale czuł ,że kocha ją. Niezależnie od tego jak ułoży się jego życie z Ulką pragnął być dobrym tatą i za nic w świecie nie chciał tracić kontaktu z małą.
Józef uprzedził Gabrysię o chorobie Uli. Ta przełożyła wizytę obiecując ,że zaopiekuję się nieco dłużej i przyjedzie jak tylko Ulka wróci do zdrowia ,żeby nie zaraziła Zuzanki.
Ula niewzruszona nie dawała się przekonać ,że między nimi może być coś więcej. Odbierała mu nadzieję. Pozwalała się sobą opiekować podczas choroby ,lecz po wyzdrowieniu odsunęła się znów i zaczęła go unikać. Zakazała przyjazdów do Rysiowa. Prosiła ,aby nie dzwonił ,chociaż tak naprawdę marzyła o smaku jego cudownych ust, jego zapachu, wtuleniu w ramiona… W towarzystwie Marka czuła się tak wspaniale. Nieświadomie pojawiał się uśmiech na jej twarzy ,gdy stawał w jej drzwiach. W sercu jednak chowała urazę i żal. Nie była wstanie wybaczyć ,że odrzucił ich dziecko. Uznając za zbędny balast i postanowił wysłać pieniądze. Po wnikliwej jednak obserwacji doszła do wniosku ,że Marek nie jest tak okrutny i coś jej nie pasuję. Postanowiła to sprawdzić. Tak bardzo tęskniła za Zuzią. Swoją małą kruszynką. Owocem miłości jej i Marka.
***
Upłynęły dwa tygodnie. Dobrzański odkrył prawdę znając osobę winną niszczenia jego i Uli szczęścia. Pragnął od razu pojechać do Rysiowa. Nie było go tu czternaście dni i strasznie stęsknił się za Ulą. Niestety na nic z jej strony nie mógł liczyć. Nieugięta Ula trzymała go na dystans. Pukał ,ale nikt nie otworzył. Drzwi od pokoju Uli były otwarte. Wszedł zauważając łóżeczko i śpiące w nim niemowlę. Pochylił się nad nim. Dziecko rozpłakało się. Delikatnie wziął dziewczynkę na ręce i usiadł na tapczaniku układając ją sobie na kolanach. Przyglądał się malutkiej twarzyczce, długim rzęsom, dużym niebieskim oczom i ciemnej czuprynce i dołeczkach.
- Witaj córeczko- wyszeptał ze wzruszeniem.- Jesteś taka śliczna. Podobna do mnie i mamusi. Wiesz kim jestem? Twoim tatusiem ,który cię bardzo kocha. Cieszę się ,że cię poznałem. Twoja mama to wyjątkowa osoba, mądra ,dobra ,wyrozumiała ze złotym sercem. Kocham ją i ciebie też kruszynko- musnął jej czółko.- Chciałbym ,abyśmy byli rodziną. Zaopiekować się wami.
Zuzia nie płakała wpatrując się w tatę. Ula przysłuchiwała się rozmowie Marka z córeczką. Rozczuliła ją ta troska ,czułość w jego głosie i gestach. Ula nie zdradzając się ze swą obecnością cofnęła się ,gdy podniósł się z tapczanu i nosił małą ,która zaciskała piąstkę na jego koszuli w miejscu ,gdzie biło jego serce.
Wspomnienie pieszczoty jego cudownych ust, spojrzenia od którego uginały się kolana , dotyku męskich rąk na jej alabastrowej skórze… słodkiej rozkoszy… zamknęła oczy oddychając szybciej. Serce przyspieszyło. Marzyła o znalezieniu się w jego ramionach ,lecz coś ją powstrzymało.
Wycofała się pośpiesznie idąc podgrzać mleko i zająć czymś myśli.
Dwa miesiące później...
Dwa miesiące później...
- Pobawisz się z tatusiem? Mama niedługo wróci .Tęsknisz za mamusią?- zapytał córeczki kładąc się obok niej na beżowym dywanie. W dużym pokoju w kącie stał wózek. Marek pomyślał o zabraniu Zuzi na spacer. Za oknem świeciło wiosenne słońce ,trawa się zazieleniła i powoli zakwitały kwiaty.
Mała przewróciła się na brzuszek sięgając po zabawkę. Zuzia była bardzo ruchliwym i wesołym dzieckiem. Prawie w ogóle nie płakała.Ula nie zabraniała mu widywania dziecka,ale wymykała się zostawiając ich samych. Czasami obserwowała z ukrycia nadal kochając Marka i walcząc sama ze sobą ,aby nie pocałować go ,nie rzucić mu się na szyję. Zachowanie dystansu przychodziło jej z trudnością. Zwłaszcza przy tak przystojnym o sportowej sylwetce mężczyźnie, który był ojcem jej dziecka,czarował uśmiechem,miał hipnotyzujące spojrzenie i trudno było mu się oprzeć. Tęskniła za nim.
Mała przewróciła się na brzuszek sięgając po zabawkę. Zuzia była bardzo ruchliwym i wesołym dzieckiem. Prawie w ogóle nie płakała.Ula nie zabraniała mu widywania dziecka,ale wymykała się zostawiając ich samych. Czasami obserwowała z ukrycia nadal kochając Marka i walcząc sama ze sobą ,aby nie pocałować go ,nie rzucić mu się na szyję. Zachowanie dystansu przychodziło jej z trudnością. Zwłaszcza przy tak przystojnym o sportowej sylwetce mężczyźnie, który był ojcem jej dziecka,czarował uśmiechem,miał hipnotyzujące spojrzenie i trudno było mu się oprzeć. Tęskniła za nim.
Marek napotkał jej niebieskie oczy nieosłonięte okularami. Zaparło mu dech w piersi. Zlustrował jej sylwetkę od góry do dołu i zatrzymał na twarzy kobiety. Wyglądała zjawiskowo.
- Mama wróciła. Cześć Marek ,a co tu robisz? Byłeś u małej wczoraj. Stało się coś?-zaniepokoiła się kobieta.
- Stęskniłem się za tobą i Zuzią. Ula nie odrzucaj mnie. Zależy mi Ula na naszych poprawnych stosunkach. Nie chodzi tylko o małą- dodał pośpiesznie. - Kocham was i nie zamierzam się poddawać. Będę o ciebie walczył Ula.
Stanowczość w głosie mężczyzny trochę ją zdumiała. Rozważała wcześniejsze słowa Marka w głowie. Wierzyła mu w jego zapewnienia o miłości,lecz się nie przyznawała. W niewinność dotyczącą maili, pieniędzy także wierzyła.
- Pozwól się kochać. Próbujesz ukryć to ,co na pierwszy rzut oka jest oczywiste.
Wydała z siebie cichy pomruk niezadowolenia.
- Nic się przed tobą nie ukryję?- spytała wpatrując się w jego plecy. Wkładał akurat dziecko do łóżeczka włączając karuzelę z ślicznymi misiami.
-Jeśli zajdzie potrzeba będę na kolanach błagał cię o wybaczenie i szansę- rzekł poważnie. - Ula ja nie sugerowałem , nie prosiłem cię o usunięcia dziecka. Nie wysyłałem pieniędzy. Paulina podszywała się pode mnie, włamała do komputera. Ja nie mam z nic wspólnego. Ten list… o tym ,że jesteś z Bartkiem też był jej autorstwa. Powtarzam ci to po raz setny.Jesteście dla mnie najważniejsze. Zamieszkajcie ze mną.
Żartuję?
Marek padł przed Ulą na kolana ze skruszoną miną na nią spoglądając. Uśmiechnęła się mimowolnie. Klęczący przed nią mężczyzna proszący o szansę ,wyznający nagminnie miłość był niecodziennym widokiem.
Stanowczość w głosie mężczyzny trochę ją zdumiała. Rozważała wcześniejsze słowa Marka w głowie. Wierzyła mu w jego zapewnienia o miłości,lecz się nie przyznawała. W niewinność dotyczącą maili, pieniędzy także wierzyła.
- Pozwól się kochać. Próbujesz ukryć to ,co na pierwszy rzut oka jest oczywiste.
Wydała z siebie cichy pomruk niezadowolenia.
- Nic się przed tobą nie ukryję?- spytała wpatrując się w jego plecy. Wkładał akurat dziecko do łóżeczka włączając karuzelę z ślicznymi misiami.
-Jeśli zajdzie potrzeba będę na kolanach błagał cię o wybaczenie i szansę- rzekł poważnie. - Ula ja nie sugerowałem , nie prosiłem cię o usunięcia dziecka. Nie wysyłałem pieniędzy. Paulina podszywała się pode mnie, włamała do komputera. Ja nie mam z nic wspólnego. Ten list… o tym ,że jesteś z Bartkiem też był jej autorstwa. Powtarzam ci to po raz setny.Jesteście dla mnie najważniejsze. Zamieszkajcie ze mną.
Żartuję?
Marek padł przed Ulą na kolana ze skruszoną miną na nią spoglądając. Uśmiechnęła się mimowolnie. Klęczący przed nią mężczyzna proszący o szansę ,wyznający nagminnie miłość był niecodziennym widokiem.
- Marek- podeszła do bruneta delikatnie przeczesując jego włosy. – Wstań. Zaraz ktoś tu wejdzie i…
- Nie! Dopóki nie dasz mi szansy ,nie wstanę. Czekam na szansę wystarczająco długo. Będę klęczał ,aż powiesz mi to ,co chcę usłyszeć- powiedział stanowczo.- Zamieszkajcie ze mną- powtórzył.- W domu przygotowałem dla was niespodziankę.
- Niespodziankę?- Niebieskie tęczówki rozbłysły.- Kocham niespodzianki.
Nie tylko.
Pokiwał głową wciąż klęcząc. Obejrzała się przez ramię.
- Jesteś wariatem.Przepraszam za wszystko. Niepotrzebnie w ciebie zwątpiłam.
- Zwariowałem na twoim punkcie, Ula,kochasz mnie?
- Kocham cię,wariacie- odpowiedziała i pocałowała go namiętnie.-Bardzo,bardzo.
Szczęśliwy porwał ją w objęcia i zakręcił nią.
- Kocham cię ,was kocham- poprawił ,a mała śmiała się głośno leżąc na pleckach w łóżeczku i wymachując rączkami.
- A co tu się dzieję?- zapytali równocześnie Gabrysia z Józefem.
- Ula zgodziła się ze mną zamieszkać- wyjaśnił Dobrzański i czule ucałował usta ukochanej.
- Niespodziankę?- Niebieskie tęczówki rozbłysły.- Kocham niespodzianki.
Nie tylko.
Pokiwał głową wciąż klęcząc. Obejrzała się przez ramię.
- Jesteś wariatem.Przepraszam za wszystko. Niepotrzebnie w ciebie zwątpiłam.
- Zwariowałem na twoim punkcie, Ula,kochasz mnie?
- Kocham cię,wariacie- odpowiedziała i pocałowała go namiętnie.-Bardzo,bardzo.
Szczęśliwy porwał ją w objęcia i zakręcił nią.
- Kocham cię ,was kocham- poprawił ,a mała śmiała się głośno leżąc na pleckach w łóżeczku i wymachując rączkami.
- A co tu się dzieję?- zapytali równocześnie Gabrysia z Józefem.
- Ula zgodziła się ze mną zamieszkać- wyjaśnił Dobrzański i czule ucałował usta ukochanej.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNa samym początku gratulację wytrwałości. Ja piszę już dwa i pół roku( licząc roczną przerwę). W tej części brakuje mi jednej rzeczy. Ula tak bardzo cierpiała, że Marek nie żyje. Tyle płakała, nawet bardzo się przeziębiła. A Marek nawet nie wie, że tak bardzo cierpiała. Moim zdaniem powinien wiedzieć. Ale dobrze, że zawalczył o nią. A niee, teraz to już o dwie osoby w jego życiu. Uleńkę i ich piękne dziecko. To było takie słodkie, co Mareczek mówił dziecku. Teraz nareszcie wszystko się ułoży i będą razem. Jedno zdanie przykuło moją uwagę: "Nie umiesz ,kochanie. Nie umrzesz. " Tak chyba powinno być " Nie umrzesz, kochanie. Nie umrzesz. "
UsuńPozdrawiam :)
Marku,szefie,prezesie
Z tą wytrwałością bywa różnie ( też miałam roczną przerwę) Ula nie zwierzała się Markowi z swych obaw, odczuć i ogromnych emocji jakie nią targały ,gdy dowiedziała się o najgorszym. Wspomni mu jeszcze o tym ,któregoś dnia...Niewątpliwie Zuzia i Ula stanowią część jego świata i nie przeżyłby ich straty.Ich pokręcona, skomplikowana historia wreszcie się zmierza ku dobremu i szczęśliwemu zakończeniu. Dzięki za wpis. Pozdrawiam serdecznie :).
UsuńGratuluję.
OdpowiedzUsuńCieszy mnie fakt, że Ula i Marek doszli w końcu do porozumienia. Ale obawiam się czy Paulina ponownie nie będzie bruździć.
Przykro mi z powodu Aleksa i tego młodego małżeństwa z dziećmi. Nikt nie zasłużył na taką śmierć.
Pozdrawiam serdecznie
Julita
Paulina nie zburzy spokoju,szczęścia wystarczająco nabruździła w ich życiu. Aleks zginął tragicznie przez ludzi zaślepionych zemstą i nienawiścią czyniących wyłącznie zło. Dzięki za wpis. Pozdrawiam serdecznie :).
UsuńGratulacje i mam szczerą nadzieję, że będziemy obchodzić jeszcze nie raz wielokrotność razy cztery. Ja zupełnie nie pamiętam, kiedy po raz pierwszy wstawiłam post na swój blog, ale myślę, że to był rok 2010-ty.
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o tę część opowiadania, to bardzo się cieszę, że wróciła tu, gdzie jej miejsce. Już raz ją skomentowałam, więc teraz napiszę tylko, że jak zwykle świetna treść. Najbardziej mnie ucieszyło pojednanie Uli i Marka, a co za tym idzie pozwolenie Uli na kontakty małej Zuzi z ojcem. Wszystko zmierza ku normalności.
Pozdrawiam. :)
Precyzując trzy lata ,bo miałam około roczną przerwę. Również mam nadzieję ,że jeszcze trochę popiszę na razie nie planuję z tym kończyć. Zuzia potrzebuję kochającej się rodziny,prawdziwego domu ,a Marek i Ulą są w stanie jej go stworzyć. Dzięki za wpis. Pozdrawiam serdecznie :).
UsuńRównież gratuluję i życzę kolejnych lat aktywności.
OdpowiedzUsuńRozdział mocno wiążący Ulę i Marka i pozytywny. Tylko początek o rodzinie która straciła życie w wyniku wybuchu jest przygnębiający. Marek znał ich i go również może przygnębiać. Oboje Febo źle skończyli i choć kara należała się to trochę mi ich szkoda. Aleks już nie żyje a Paulina w więzieniu może sobie nie poradzić.
Pozdrawiam miło.
Dzięki.
UsuńPauliny mi nie żal i litować się nad nią nie zamierzam. Ula i Marek nie będą się z nią kontaktować , ma na co zasłużyła. Wystarczająco napsuła wszystkich krwi i nie jedno ma na sumieniu, nic nie jest w stanie usprawiedliwić jej zachowania.Wybuch zebrał krwawe żniwo( nieduże ,ale jednak)( na szczęście ta osoba ,którą przestępcy planowali pozbawić życia jest wśród żywych).
Dzięki za wpis.Pozdrawiam serdecznie :).
Jak fajnie że Ula w końcu wybaczyławyba Markowi i są teraz razem z Zuzią szczęśliwą rodziną. Co do Pauliny i tego że to ona jest odpowiedzialna za te e-maile to można się było spodziewać. Szkoda Aleksa i tych sąsiadów. :( Mam nadzieję że Bartek spędzi długie lata w więzieniu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Nie trudno domyślić się ,że Paulina stoi za e-maili i na siłę chce rozdzielić Ulę i Marka. Oczernić ją , zdyskredytować w oczach Dobrzańskiego , zrobić z niej najgorszą szuję. Działo to w dwie strony.I o ile Markowi wiadomości wydawały się podejrzane ,to Ula niestety mocno w nie wierzyła i długo nie wierzyła Markowi ,ale wreszcie nastąpił przełom i mają ogromne szansę być szczęśliwą rodziną .Dzięki za wpis. Pozdrawiam serdecznie :).
UsuńWspaniała części opowiadania 🙂. Jak dobrze, że Ula wybaczyła Markowi i tworzą wspaniałą rodzinę 🙂. Aleks zapłacił życiem, natomiast Paulina trafiła tam gdzie jej miejsce za to co zrobiła. Pozdrawiam serdecznie 🙂
OdpowiedzUsuńAleks znalazł się w niewłaściwym miejscu i czasie.Paulina zasłużyła na najwyższy wyrok za swoje przewinienia.Ula wreszcie posłuchała głosu serca,chowając niepotrzebny upór i dumę do kieszeni. Dzięki za wpis. Pozdrawiam serdecznie :).
UsuńKiedy cd? Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńSuper blog. Uwielbiam czytać😊👍👏👏
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa pozdrawiam serdecznie
Usuń