W poprzedniej części: Marek podejmuje kolejne próby zbliżenia się do Uli,oswojenia ją z bliskością i otoczeniem. Ula w dalszym ciągu miewa lęki i dręczą ją koszmary. Marek nie chce być wyłącznie tylko przyjacielem. Oczekuje od niej czegoś więcej. Czy Ula pozwoli mu się zbliżyć?
Zapraszam do czytania .Pozdrawiam 💕😉
Zapraszam do czytania .Pozdrawiam 💕😉
Dobrzański
wiedziony niesłabnącą nadzieją krążył po Warszawie przepytując przechodniów o
Urszulę Iwanow. Wydrukował jej zdjęcie i rozwiesił wraz z Maćkiem po okolicy.
Od zaginięcia minęły dwa tygodnie ,a Ula rozmyła się niemal w powietrzu. Uznał
,iż nie mogła opuścić mieszkania nie informując go o tym. Po pocałunku
zatrzasnęła się w sypialni by z rana udawać ,że nic między nimi nie zaszło i
podała mu jak przykładna żona śniadanie. Żałował ,że nią nie była. Nie byli
nawet parą. Rozmawiali o jego pracy i pomogła wybrać mu zdjęcia do nowego
fortelu oraz dziecięce twarze ,które będą prezentować kreacje dla dzieci.
Pshemko zamierzał wprowadzić na polski rynek sukieneczki i garniturki
specjalnie na uroczystości dla małych dam i dżentelmenów . Markowi pomysł bez apelacyjne przypadł do gustu. W rozległej wizji widział swoje pociechy ubrane
w stroje projektanta. Nie świadomy ,iż niespodziewanie Uli wyobraźnia podsunęła
taki sam obraz w prawie jednakowym czasie. Ta myśl sparaliżowała ją ponieważ
pierwszy raz pragnęła czegoś tak realnego i równie nie mającego prawa się
urzeczywistnić.
Pochyliła
się nad nim sięgając po jedną z fotografii rozłożonych na szklanym stoliku w
gabinecie. Ściągnęła z powrotem rękaw żakietu w kolorze ,pragnąc ukryć blizny przed mężczyzną siedzącym obok. Dobrzański przeglądał zdjęcia ,lecz nie umknął mu szczegół
zakrywania ciała i wstyd za przeszłość. Podniosła głowę krzyżując z nim
spojrzenie. Przeskoczyła między nimi jakaś iskra.
-
Dziewczynka z blond rozwianymi włosami w koktajlowej sukience będzie
prezentować się wspaniale i może ten chłopczyk z modną fryzurą? Ta w czerwonej
falbaniastej bluzeczce jest za mała ,a brunetka idealnie się nada. Marek?-
spytała zaniepokojona brakiem reakcji.
- Tak.
Przepraszam cię. Niewyjaśniona sprawa z uciekinierką i jej chłopakiem nie daję
mi spokoju. Zaszyli się tak ,że policja jest bezradna ,a sms’y zniknęły,
pogróżek nie ma i nikt nas nie śledzi ,a przynajmniej nie na prywatnym terenie
ponieważ zamontowane są wszędzie kamery.
- W
całym domu zamontowałeś kamery?!- oburzyła się.- W sypialni ? Ty zboczeńcu…
zaufałam ci..- pospiesznie zabrała rękę z ramienia Marka i wybiegła z gabinetu. Dogonił ją na korytarzu.
- Nie ,
Ula. W sypialni nie ma monitoringu ani w łazience. Owszem kamery znajdują się w
domu wyłącznie dla twojego i mojego bezpieczeństwa. Kocham cię i chcę cię
chronić- powiedział z przekonaniem dotykając czule jej policzka.
- Nie
potrzebuję ochroniarza. Nie jestem też kaleką ,abyś musiał mnie asekurować ,gdy
ciało odmówi mi posłuszeństwa- mówiła ze łzami. – My jako para nie istniejemy.
Tylko przyjaciele to i tak dużo.
- Dla
ciebie. Wystarcza ci przyjaźń? Nie wierzę! Wysyłasz mi sygnały, podglądasz pod
prysznicem ,zakradasz do sypialni i śmiesz stwierdzić ,że chodzi wyłącznie o
przyjaźń? A sytuacja w kuchni ? Prawie kochaliśmy się na blacie stołu.
-
Pozwalasz sobie na zbyt wiele. Przez takich jak ty moje życie jest piekłem. Za
każdym razem oglądając się w lustrze widzę ten sam koszmar i mam ochotę
skończyć te męki ,bo moje ciało wywołuje we mnie mdłości, a Janek nie jest
nachalny.
-
Janek?- zmierzył ją groźnym spojrzeniem domagając się bezzwłocznie odpowiedzi.
-
Kolega z liceum. Niespełniona miłość i takie tam- rzuciła od niechcenia.
-
Spotkaliście się?
-
Codziennie się spotykamy- odrzekła. – To mój szef i dawny znajomy w jednym.
Przystojny, inteligentny ,znawca sztuki. Kolekcjonuje obrazy i chodzi na
licytacje na której towarzyszyłam mu w ubiegłym tygodniu.
- Nie
podoba mi się to- stwierdził z kwaśną miną. – Nic o tym facecie nie wiem. Czym
zajmuje się ta jego firma?
- Kłamałam.
Pracuję w ,,Alior banku’’ Spotkaliśmy się przypadkiem po latach. Zaproponował
mi pracę i ją przyjęłam.
,,Alior
bank i sprawa skradzione porsche, psychopatka, propozycja pracy, odnowiona
znajomość w zbliżonym czasie? Propozycja pracy? Przypadek?’’- w głowie
Dobrzańskiego powstawały puzzle tworząc powoli cały obraz.
- Porozmawiajmy w gabinecie- rzekł cicho.
- Ok. Dokończymy tą rozmowę bez świadków- odrzekła równie cicho podążając za nim w stronę sekretariatu.
- Porozmawiajmy w gabinecie- rzekł cicho.
- Ok. Dokończymy tą rozmowę bez świadków- odrzekła równie cicho podążając za nim w stronę sekretariatu.
-Spokojnie
nie poszłabym do konkurencji chociaż ,, Bella moda ‘’lub innej firmy. Nie są gorsze tylko Febo&
Dobrzański… tworzy genialne i bardzo kreatywne kreacje ,a ich pokazy poziomem
przewyższają nasze- kontynuowała, siadając blisko Marka na kanapie.
-
Jesteś nieobiektywna ,Ula.
-
Czemu? Mówię ,co widzę.
- Przed
chwilą podobały ci się projekty Pshemko i dobrze ,że masz swoje zdanie ,ale
dlaczego jesteś ,aż tak krytyczna? – odwróciła głowę i odsunęła się niego w jak
najdalszy kąt kanapy.
-
Rozważałam podjęcie pracy w ,,Bella moda’’ lub ,,Monica Fasfion’’ ,ale obmyśliłam
się ,bo chcę być blisko…- zatrzymała się w pól zdania i przeniosła wzrok na
niego.
-
Blisko?- powtórzył.
- Pójdę
po kawę- rzekła wymijająco poprawiając ubranie.- I nie zakochuj …znaczy nie
zachowuj się tak– pacnęła się w czoło przez to przejęzyczenie.- …Marek ,nie patrz
na mnie w ten sposób,bo…
- Bo?
- Nie
podoba mi się twoje spojrzenie i tyle- odpowiedziała.
,,Nie
mogę się skupić i czuję jakbym płonęła’’
Posiedzieli
dobre dwadzieścia minut nie poruszając drażliwych tematów. Ula przyglądała się
Markowi ukradkiem w pewnym momencie kładąc dłoń na jego dłoni. Posłał jej
półuśmiech i spojrzał pytająco. Cofnęła rękę zmieszana ,podnosząc się i
zabierając ze sobą pustą filiżankę. Przystanęła ,zamyślając się.
- Ulka-
musnął jej usta ,otrząsnęła się z transu. – Co?
,,Czy
on znowu mnie pocałował?’’
- Ula?
Źle się czujesz?
Zmarszczyła
brwi ,obecność Marka utrudniała jej
zebranie myśli.
- Nie…
nie… o cholera…- zerknęła na zegarek na ręce.- Spóźnię się.
- Masz
dzisiaj wolne.
-
Miałam spotkać się z… yy… koleżanką na mieście- zakończyła nieprzekonująco.
-
Umówiłaś się z Janem?- Marek zacisnął szczękę.
- Może.
- Ula…-
położył jej dłonie na ramionach.
- Tak?
- Nie
umawiaj się nim.
-
Zabraniasz mi?! – krzyknęła zbulwersowana. – Jakim prawem? Marek ty serio nie
przestałeś…
- Nie
,Ula ,nie przestałem.
- Tak
,spotkam się dziś z nim- powiedziała z entuzjazmem.
,,Niech
to szlag. Znowu ten Jan’’
-Pa, Marek - wycofała się natychmiast z
gabinetu. Stał wpatrując w drzwi zastanawiając się nad jej dziwnym w ostatnich
kilku tygodniach zachowaniem. ,,Oby nie zakochała się w cholernym chłystku!
Wszystko tylko nie to! Błagam Ula ,nie zakochaj się w nim’’
Ukrył
twarz w dłoniach przeżywając utratę jej ,choć tak naprawdę nie byli ze sobą i
pozornie nic ich nie łączyło. Niby nie broniła się ,aż tak przed dotykiem i
sama wykonywała śmielsze gesty. Czuła się w jego towarzystwie swobodniej ,ale
ostatnie parę dni coś zmieniły i stała się naprzemiennie raz chłodna raz
ciepła. Okazywała mu zainteresowanie ,by później wylać na niego kubeł zimnej
wody.
***
Miesiąc
po bezowocnych poszukiwaniach Urszuli, Marek poddał się próbując nie pamiętać o kobiecie ,która zawładnęła jego
sercem. W pewien chłodny wieczór ktoś zapukał do drzwi. Z dziwną nieuzasadnioną
radością w sercu podbiegł do drzwi. Oniemiał. Nogi niemal wrosły mu się w
podłogę. Ze ciemnych strąków włosów i
płaszcza kapała woda na wycieraczkę tworząc kałuże. Trzęsła się przemoczona do
suchej nitki.
-
Przepraszam- wydukała roztrzęsiona wlepiając wzrok w mokre ślady stojąc ciągle
w drzwiach. Serce Uli zalewał lęk i niepewność.
- Ula-
Marek rozpromienił się na jej widok.
Rzuciła
się mu w objęcia kompletnie rozbita przytulając się najmocniej jak się da. W uspokajającym geście gładził jej plecy.
W
towarzystwie grubego koca ,herbaty i parówek z ketchupem. Nic innego nie miał w lodówce. Opowiadała mu o swej
ucieczce, nie przyznała ,że wróciła ,bo bardzo tęskniła za nim. Została porwana przez dziewczynę z psychiatryka ,którą jej groziła i ją szantażowała. Ula podsłuchała jej rozmowę z chłopakiem z niej wynikała ,iż Marek jest w niebezpieczeństwie. Zrobiła wszystko ,żeby uciec w nocy. W pracy Jan zaczął się do niej przystawiać. Postanowiła się zwolnić. Załatwiła ej tą pracę jej przyjaciółka z Rosji ,która wówczas przebywała na terenie Polski. Dokładnie w Warszawie.
Pracodawca nachodził ją w domu podczas jego nieobecności. wysyłał jej sprośne sms’y. Zamknął ją raz w pomieszczeniu przy kserokopiarce dobierając się do niej. Nie pomijała niczego. Marek wyglądał na wstrząśniętego.
- Przy mnie jesteś bezpieczna. Poradzimy sobą ze sprawą psychopatki i twojego pracodawcy- przytulił ją ,a ona wtuliła się w niego mocno.
Pracodawca nachodził ją w domu podczas jego nieobecności. wysyłał jej sprośne sms’y. Zamknął ją raz w pomieszczeniu przy kserokopiarce dobierając się do niej. Nie pomijała niczego. Marek wyglądał na wstrząśniętego.
- Przy mnie jesteś bezpieczna. Poradzimy sobą ze sprawą psychopatki i twojego pracodawcy- przytulił ją ,a ona wtuliła się w niego mocno.
****
Zbliżały
się święta Wielkanocne. Ula upierała się ,że zostaje w domu i nie obchodzi Wielkanocy.
W wielki czwartek z niezapowiedzianą wizytą wpadli Szymczykowie z dziećmi ,a po
nich Olszańscy ,co sprawiło spore zamieszanie. Maciek wypakował przyniesione
przez żonę rzeczy i wyłożył na kuchenny blat. Odwinął z folii mazurka i
przełożył ciasto na większy talerz. Oliwka wyjadała rodzynki z sernika
przystawiając sobie krzesło do stołu półki na ,której jej tata postawił.
-
Łakomczuchu ty mały – zawołała wesoło Ula porywając małą na ręce i wygłupiając
się z nią. Za Markiem do kuchni wbiegł umorusany kolorowym lukrem synek
Olszańskich. Wdrapał się na krzesło i spojrzał na dziewczynkę i otworzył małą
piąstkę w której trzymał kolorowe cukiereczki. Mała szatynka uśmiechnęła się i
rzuciła na łakocie.
Ula
stanęła bardzo blisko Marka patrząc mu w oczy. Dostrzegł w nich blask. Coś
rozświetlało ją od środka ,a na twarzy błąkał się szczery uśmiech.
-
Ubieraj fartuszek i zabierajmy się do pieczenia babki, faszerowania jaj.
Sałatki stoją już w lodówce, żurek się gotuje ,a szynkę upiekłam wczoraj .
-
Jesteś niesamowita – powiedział z podziwem. – Przygotowałaś to wszystko
wczoraj?
- Umh.
Piekłam ciasto czekoladowe i naszło mnie na przygotowanie potraw wielkanocnych.
Wiesz ,że nie miałam pojęcia ,że jest ,aż tyle rodzajów przygotowywania jajek i
sałatek? Nigdy nie obchodziłam świąt – przyznała ze wstydem. – Boże Narodzenie
owszem ,ale w Rosji ,a to polskie ma zupełnie inny klimat. Zdecydowanie jestem
tradycjonalistką i chyba patriotką. Po wizycie na stadionie narodowym to
zrozumiałam.
- Coraz
więcej mamy wspólnych cech – uśmiechnął się prowokująco patrząc w dwa błękity i
musnął ustami jej czubek nosa.
-
Jakich? Może masz ukryte talenty?-
szepnęła zaczepnie. –Chciałabym je poznać. Jesteś bardzo tajemniczy panie
Dobrzański.
-
Opowiedziałem ci pół historii swojego życia. O rodzicach ,dzieciństwie ,firmie
i o sobie. Ale, pytaj. Nic przed tobą
nie ukrywam. Na fotografii to niemowlę to nie ja ,a mój ojciec. Album z moimi
zdjęciami znajduję się w pudełku pod łóżkiem.
- Nie
sprawdzałam. Znaczy..yyy… zmieniałam pościel i tak zajrzałam do szuflady.
- Ulka
,nie tłumacz się – odparł z iskierkami w oczach.- Mówiłem ,nie mam nic
przeciwko.
Poczuła
chęć przytulenia się do niego i to zrobiła nie zastanawiając się nad
kierującymi nią emocjami.
To
przyjacielski uścisk. Nic więcej. Nie mam motyli to ,co najwyżej niestrawność.
Przejdzie mi.
-Dlaczego
przestawiłeś mnie przyjaciołom jako dziewczynę?- zapytała wyswabadzając się z
jego objęć.
Ula
chrząknęła nieznacznie i usiadła między dziećmi pomagając im malować dzieciom
pisanki.
- Pomóc
wam w czymś?- spytała Violetta żwawym krokiem przekraczając próg kuchni.
- Ja
cie czerwony
- Nie
ja. Oddaj ty carownico!
-
Wujek! On mnie wyzywa i zabiera pędzelek. Ja chce malować- skarżyła się
Markowi. – Ulcia – popatrzyła na kobietę.
-
Alanek oddaj pędzelek Oliwce i czerwoną farbkę.
- Ale
ja ciałem malować!- zadrżały mu małe usteczka.
- Użyj
niebieskiego koloru.
Do
pomieszczenia wbiegła Kaśka z Łukaszem wykłócając się o coś. Niemal strąciły
miskę z pisankami.
Patrycja
wraz Maćkiem i Sebastianem prowadzili ożywioną konwersacje przy wielkim stole
na środku salonu. Viola zaniosła świeżo zaparzoną kawę ,a Ula doniosła ciasta
mając w tym małą pomoc Kaśki przynoszącej talerzyki i łyżeczki do kawy.
Dobrzański tymczasem pilnował dwójki maluchów w kuchni. Stanął obok Uli ,która dekorowała ciasto.
Niechcący
otarła policzek o jego szorstki zarost i przylgnęła do jego ust. Smakowały czekoladą i kawą. Kobaltowa koszula pachniała cudowną nieznaną jej nutą.
Nowe perfumy?
Nowe perfumy?
Posiłek
upłynął w przyjaznej, ciepłej atmosferze. Ula w stosunku do Marka była zupełnie
inna i w jego oczach zapłonęła nadzieja ,iż mają przed sobą wspólną przyszłość.
***
Wyłaniające
się słońce było zapowiedzią wstającego dnia. Odwinęła się ręcznikiem nie
przecierając zaparowanego lustra. Przeszła przez hol zostawiając mokre ślady.
Ręcznik osunął się w momencie zjawienia się w progu Marka. Zaspany powędrował
wzrokiem od jej stóp zatrzymując na biuście , w końcu koncertując go na
niebiańskich oczach. Przekrzywiła głowę wodząc spojrzeniem na nagim torsie i
przełknęła ślinę czując mrowienie w podbrzuszu. Zrobił malutki krok w jej
stronę i przejechał palcami po jej ramieniu. Przygryzła policzek od środka
walcząc z pokusą zarzucenia mężczyźnie rąk na szyję i zatraceniu się w słodkich
pieszczotach. Potrząsnęła głową jakby odganiając tą wizję ,która przez parę sekund ją dręczyła. Puls znacznie przyspieszył. Oparła dłonie na klatce mężczyzny
unosząc iskrzące się błękitne oczy i kusząco rozchyliła usta. Pocałował ją
pytająco ,odsuwając się i sprawdzając na ile może sobie pozwolić ,choć pożądał
jej od bardzo dawna. Nie przypuszczał ,iż przeżyje na jawie swe erotyczne sny o
niedostępnej ,bojącej się dotyku kobiety. Fantazjował o niej tak długo ,że wydawało mu się to nadal nierealne wręcz
marzenie niemożliwe do spełnienia marzenie. A to stała tu przed nim z utkwionym
w niego uwodzicielskim wzrokiem ,roznegliżowana i gotowa na ich grę wstępną
prowadząca wprost do rozkoszy. Życie w celibacie wydawało mu się nie mieć
końca. Nadarzało się dużo ku temu okazji ,by znaleźć kobietą dającą mu
niesamowitą rozkosz ,którą doprowadzi do paru orgazmów jednej nocy. Jednak
przewartościował swoje życie zastając przyszłą żonę z innym w łóżku.
Z
początku chciał się odegrać ,szybko uznając to za beznadziejny pomysł. Wiódł
monotonne życie singla ,aż do momentu. Przegapił go ,nie wiedząc nawet ,kiedy zakochał się w Uli.
Poświęcał się dla niej ,opiekował ,chcąc być tylko z nią. Cierpliwie czekał ,aż
coś poczuje. Mijał czas ,a jej zachowanie zaczęło go przerażać i czuł się
bezradny jak nigdy dotąd. Gdyby miał moc uwolniłby ją od tych pieprzonych
brutalnych wspomnień ,usunął blizny z jej ciała i sprawił ,że byłaby
szczęśliwa. Niestety nic nie mógł zrobić. Ani jej uszczęśliwić ,ani wymazać
wspomnień niczym gumką ,szkic.
- Marek-
ze świstem wypuściła powietrze z płuc.
- Nie
uciekaj, nie odchodź – usłyszała jego rozpaczliwy szept.
- Nie
zamierzam- odpowiedziała nie odrywając spojrzenia od jego błyszczących tęczówek. Leniwe pocałunki
przestały im wystarczać. Całował ją z dzikością ,zachłannie sunąc dłońmi po
nagich plecach. Niemal zachłysnęła się jego zapachem.
- Wiesz
,co robisz? To ostatni moment ,w którym…
Położyła
palec na wargach mężczyzny.
- Nie
rozmyślę się- zapewniła.
-
Kochanie ,nie skrzywdzę cię jeśli ty nie …
- Chcę
tego, Marek- wymówiła jego imię inaczej
niż zazwyczaj ,co nie uszło uwadze bruneta. – Ufam ci.
Wątpliwości
pojawiające się w jej głowie rozproszyły się wraz z zetknięciem się jej ust z
jego gorącymi wargami. Musiała przyznać. Całował cudownie ,a dotyk Marka nie
budził w niej wstrętu ,obrzydzenia wręcz przeciwnie budził pożądanie.Nie wycofała się , nie stchórzyła. Spędziła noc z mężczyzną ,który nie zawiódł jej zaufania. Nie zrobił nic wbrew jej woli i był delikatny. W świetle
poranka uważała go za męskiego ,pięknego mężczyznę. Wywoływał żar w jej wnętrzu
czego nie uczynił do tej pory żaden mężczyzna. Nikt nie potrafił sprawić ,żeby zapomniała .chociaż na chwilę o przeżytym koszmarze i zapragnęła utonąć w czyjś
objęciach.
Okryta
cieniutkim prześcieradłem przytuliła się do pogrążonego w śnie Dobrzańskiego i
jego musnęła ramię nie potrafiąc się powstrzymać.
Spędzili upojny poranek w łazience po czym cały dzień myślała o przeżytej rozkoszy i z zawstydzeniem przyznała ,że chce więcej. Zjadła śniadanie i udała się do pracy. Wcale nie uśmiechało się jej ujrzeć Jana. Z Markiem relacja wkroczyły na inny tor . Bała się ,co dalej. Tłumaczyła sobie ,że przywiązała się do niego, pożąda i śmiało mogła powiedzieć o chemii między nimi ,ale głębiej zagłębiać się w swoich myślach nie zamierzała.
Cały dzień jej myśli zakrzątała jedna osoba. Zrobiła prawie, rozwiesiła je i poprasowała, umyła podłogi ,ugotowała obiad i czekała na Marka. Niecierpliwie odliczała godziny do jego powrotu. Wieczorem rozsiadła się na kanapie i otworzyła butelkę czerwonego wina nalewając sobie kieliszek. Nasłuchiwała kroków w holu. Zmęczona wypiła kieliszek i po półgodzinie zasnęła.
Spędzili upojny poranek w łazience po czym cały dzień myślała o przeżytej rozkoszy i z zawstydzeniem przyznała ,że chce więcej. Zjadła śniadanie i udała się do pracy. Wcale nie uśmiechało się jej ujrzeć Jana. Z Markiem relacja wkroczyły na inny tor . Bała się ,co dalej. Tłumaczyła sobie ,że przywiązała się do niego, pożąda i śmiało mogła powiedzieć o chemii między nimi ,ale głębiej zagłębiać się w swoich myślach nie zamierzała.
Cały dzień jej myśli zakrzątała jedna osoba. Zrobiła prawie, rozwiesiła je i poprasowała, umyła podłogi ,ugotowała obiad i czekała na Marka. Niecierpliwie odliczała godziny do jego powrotu. Wieczorem rozsiadła się na kanapie i otworzyła butelkę czerwonego wina nalewając sobie kieliszek. Nasłuchiwała kroków w holu. Zmęczona wypiła kieliszek i po półgodzinie zasnęła.
W końcu coś się ruszyło między nimi. Ulka najpierw ucieka od niego a potem wraca bo wie że z nim jest bezpieczna. Może ona w końcu zrozumie czego chce i spróbuje stworzyć z nim szczęśliwy związek. Tylko po co ten Jan? Czy Uli coś jeszcze grozi? ☺️
OdpowiedzUsuńPozorne chwile szczęścia ,które szybciej się skończą niż się zaczęły.Sielanka zostanie brutalnie przerwana. Ula i Marek zmierzyć się będą musieli z nowymi problemami.Dzięki za wpis. Pozdrawiam serdecznie :).
UsuńWidzę światełko w tunelu jeśli chodzi o tych dwoje. Może Ula w końcu zrozumie, że z Markiem może być szczęśliwa. I pokocha.
OdpowiedzUsuńPowinna zwolnić się z tej pracy i zacząć pracować w FD.
Zastanawia mnie czemu Marek jeszcze nie wrócił, czyżby coś się wydarzyło?
Pozdrawiam serdecznie
Julita
Nie dane będzie jej długo cieszyć się tym szczęściem ,albowiem wydarzy się coś...W FD będzie pracować ,ale bardzo krótko. Więcej zdradzić nie mogę. Jak wspominałam ,kiedyś to opowiadanie jest dramatem z słabo nakreślonym wątkiem miłosnym w tle.Główny temat to ciągnąca się depresja Uli po śmierci córki,(i dzieci) niezabliźnione rany ,potworna przeszłość i próby powrotu do normalności. Czy jej w końcu uda?
UsuńDzięki za wpis. Pozdrawiam serdecznie :).
Czytając początek pomyślałam sobie, że Ula w dalszym ciągu wysyła Markowi sprzeczne sygnały. To, że jeszcze nie zwariował, to prawdziwy cud. Potem to porwanie i jej długa nieobecność i wreszcie decyzja Marka, że postara się o niej zapomnieć. Sprawa wydawała się beznadziejna, a jednak ona zatęskniła. Wystarczył miesiąc, ona uwolniła się z rąk porywaczy i nie wróciła do np. Szymczyków, ale właśnie do Marka. Jak to dobrze, że nie robił jej wyrzutów a po prostu zwyczajnie przytulił. To był chyba ten przełomowy moment, w którym zrozumiała, że z jego strony naprawdę nic jej nie grozi, że jemu bardzo na niej zależy i że ją kocha. Ula wreszcie też coś poczuła. Końcówka rozdziału jest prawdziwą sielanką i daje nadzieję, że między nimi będzie już wyłącznie dobrze, chociaż z drugiej strony Marek coś długo nie wraca i to budzi we mnie niepokój.
OdpowiedzUsuńNie rozumiem tylko, dlaczego Ula wróciła do pracy, do tego Jana, o którym mówiła Markowi, że wysyłał jej obrzydliwe sms-y, przystawiał się do niej i właściwie molestował. Chyba, że coś pokręciłam.
Bardzo się cieszę, że wróciłaś do tego opowiadania, chociaż do tej pory było dla mnie dość traumatyczne i czytając kolejne rozdziały wciąż miałam nadzieję, że już w tym będzie dobrze, a jednak nie było, więc może ten jest zakończeniem ich kłopotów, porwań, pobić, strzelaniny itp. Oby.
Pozdrawiam. :)
Ta historia chyba wykończy Cię psychicznie ,o ile już tego nie zrobiła.Nastąpił przełomowy moment w relacjach Marek- Ula. Dobrzański nie wrzeszczał na nią , nie robił wyrzutów, nie chcąc pogarszać sprawy,myślał ,że po takim czasie znajdą ją już martwą gdzieś w lesie lub w innym miejscu.A zjawiła cała i zdrowa i tylko to się dla niego liczyło, bo mimo że chciał zapomnieć wciąż ją kocha.
UsuńUla wreszcie zaufała mu, wie ,że nie jest jej obojętny ,lecz zza drzwiami czyha zło w postaci trzech osób pragnących zatruć im życie. W tym dwójka jest niezrównoważona psychicznie o czym świadczą wcześniejsze wiadomości,które oboje dostawali.Sprawa się nie skończyła. Ona nadal ciągnie i nieobecność Marka ma prawo wzbudzać niepokój. Niedługo wszystko się skończy ponieważ opowiadanie zmierza ku końcowi.Z niektórymi nie obejdę się łagodnie.
Dzięki za wpis.
Pozdrawiam serdecznie:).
Wyjeżdżają w końcu z tunelu, ale nie wiadomo czy kolejny się nie pojawi. Pojawienie się nowej osoby może za sobą to pociągnąć. Ja jestem zdecydowanie za tym aby byli już na autostradzie bez górek i dążyli do bycia razem. Bo ile człowiek może znieść tych tragedii i niepowodzeń.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam miło.
Nie wyjeżdżają. Utkną w czarnym tunelu na dobre z nikłą nadzieją na wydostanie się i wyjście na prostą. Koszmarna przeszłość Uli się o nią upomni. Dzięki za wpis. Pozdrawiam serdecznie :).
UsuńNo nareszcie coś więcej się między nimi zadziało. ;) Oby jak najdłużej to trwało. Ale pewnie coś niedobrego się zdarzy w najbliższym czasie znając życie. Ciekawe co z tym szefem Uli.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
Nieszczęście wisi w powietrzu. Następna część wywoła prawdziwy szok.
Usuńdzięki za wpis. Pozdrawiam serdecznie :).