Strona Główna

niedziela, 26 kwietnia 2020

,, Sekret morza'' 3

,,Sekret morza’’
3



Obierając jabłka na szarlotkę przypomniała sobie rozmowę z Markiem sprzed kilku dni. Wczoraj widziała nad wodą jak spacerował i kopał małe kamyki. Później przykucnął i popatrzył na wodę. Nie chcąc mu przeszkadzać ,zakłócać ciszy obrała inny kierunek. Trochę było jej go żal ,że nie ma tu nikogo. Współczuła mu chociaż on wyraźnie powiedział jej ,że tego nie oczekuje.
- Martwisz się czymś?- zagadnęła kucharka.
- Nie, wydaje ci się. Wszystko jest w porządku.
- Kogo ty próbujesz oszukać ? Przejmujesz się tym nowym na wyspie ,ale on jakiś dziwny jest. Lepiej na niego uważaj ,bo może to szef jakiegoś gangu albo coś.
- Wiele o takich słyszałam. Tutaj do tej pory było spokojnie ,a teraz? Ponoć jego żona…Ula odłożyła scyzoryk i jabłko opuszczając kuchnię. Nie chciała słuchać dłużej tych bzdur wymyślonych przez dwie kobiety pracujące w pensjonacie.
- Cześć, mogę poprosić kawę?- Gdy wychodziła w progu natknęła się na Dobrzańskiego. - Ahne przynieś dwie kawy, mały dzbanek mleka i cukier.
- Dobrze.
- Nie pamiętam jej.
- Pokojówka ma skończony kurs ratowniczy. Opatrywała ci rany ,gdy byłeś nieprzytomny. Nadal masz zaniki pamięci ?
- Chyba tak- odparł niepewnie.
Wpuściła go do środka wbrew temu co inni o nim mówili ona się go nie bała. Dobrze mu z oczu się patrzyło i nie sądziła by był w coś złego zamieszany.
- Dowiedziałeś się czegoś nowego ?
- Nie ,ale pamiętam ,że gdy po wymienieniu obrączek za nami pojawili się dziwni ludzie.
- Pamiętasz coś jeszcze? Kim byli?- Ula zajmowała miejsce po przeciwnej stronie i wpatrywała się uważnie w twarz Marka. Zaniepokojona była faktem ,że on wciąż nie może przypomnieć sobie co wydarzyło się przed odnalezieniem go na plaży w środku nocy.
- Nie wiem – westchnął bezradnie.
Ahne przyniosła w końcu tace z kawą. Zamieniła kilka słów z Ulą po czym opuściła pomieszczenie i zostali sami. Zapadła krępująca cisza. Marek wsypał do filiżanki dwie łyżeczki cukru ,wlał mleko po czym upił kawę i skrzywił się prawie ją wypluwając.
- Co się stało?
- Niedobra. Mleko jest niedobre.
- Ach. Pewnie podała nie to co trzeba. Przyniosę ci normalne. Leif dostarcza produkty ...idę sprawdzić co tam się dzieję.
- Takie pomyłki nie powinny się zdarzać . Muszę ją zwolnić. To nie pierwsza jej pomyłka ,gdy to był klient to mógłby złożyć skargę.
- Nie zwalniaj tej dziewczyny.
- Dlaczego ?- Spojrzała spod przymrużonych powiek. - O co ci chodzi ?
- Muszę się uspokoić przecież nie mogę być zazdrosna o prawie obcego człowieka- powiedziała pod nosem.
- Co mówisz?- Dopytywał Marek.
- Nie nic.

Piach chrzęścił pod  butami szedł wzdłuż klifu. Zatrzymał się by złapać na chwilę oddech. Spojrzał na piękne czerwono-pomarańczowe niebo po zachodzie słońca. Lubił zachody . Od zawsze był typem romantyka. Lubił kupować dla kobiety kwiaty, zabierać w fajne miejsca tylko nie zawsze druga osoba była chętna. Tutaj planował zabrać Paulę po ich wspólnym rejsie i nocy poślubnej, która się nie odbyła. Podziwiali widoki płynąc łódką ,aż na jeziorze dostrzegli statek i jedną małą łódkę. Ktoś zaczął do nich krzyczeć. Marek czuł narastający strach. Zza pachy ktoś wyciągnął broń i przestrzelił dno łodzi. Woda wlewała się do środka zastraszającym tempie. Dodatkowo niebo przybrało odcień granatu. Wiatr wiał coraz silniejszy. Wzbijały się fale. Przerażenie rosło. Nieznani ludzie wciągnęli ich na statek. Marek myślał ,że jest uratowany ,ale dostał czymś w tył głowy i wpadł do wody. Fale go niosły ,aż ocknął się i był w całkiem w nieznanym miejscu. Na środku jeziora. Sztorm powoli mijał. Płynął przed siebie ile miał sił. Po czym stracił przytomność ,a niebo znów zgromadziło ciemne chmury. Zaczęło padać ,a fale wyrzuciły go na brzeg nieprzytomnego i wycieńczonego. Niedługo później został odnaleziony przez Urszulę ,która wezwała pomoc i uratowała mu życie.
Niestety Marek  nie wiedział co stało się z Paulą. Bardzo za nią tęsknił. Pamiętał ,gdy czekał na nią pod uczelnią ,a ona zawsze mówiła ,że jest już umówiona z koleżankami. Nie chciał dać po sobie tego poznać ,ale było mu przykro. Przynosił jej pączki z ulubionej cukierni ,lecz wkurzyła się ponieważ akurat teraz przeszła na dietę i nie jada takich syfów jak się wyraziła.
Kombinował jak mógł ,ale łatwo nie było ,a rodzice zabronili mu wiązania się z nią. Ojciec powiedział nawet po jego trupie.
Usiadł na skale wspominając wspólne chwilę z Pauliną. Brakowało mu jej. Nie mógł sobie poradzić z tym ,że jej nie. Nie spełnił wiele marzeń ani planów i wiedział ,iż ich więcej nie spełni ,bo życie zabrało mu kobietę ,którą kochał i nadal kocha.
Nie wierzył w to co dowiedział się o niej na wyspie. Niebo  przybrało odcień niemal hebanu więc pomyślał ,że czas by się zbierać.

Do pensjonatu dotarł jednak dość późno ponieważ nie czuł zmęczenia i poszedł jeszcze w jedno miejsce. Chciał dowiedzieć się jak najwięcej o tym co stało się na łodzi.

Na drewnianych schodach prowadzących do pensjonatu zjawiło się dwóch szeregowych wojsk lądowych i jeden z piechoty morskiej byli w galowych garniturach.
Zapukali kołatką do drzwi. Zdziwiona Ula otworzyła ostrożnie drzwi. Zasalutowali ,zdjęli czapki z głów. Jeden z nich podał jej kopertę. Otworzyła ją niepewnym ruchem przeczytała i ze łzami w oczach spojrzała na nich.
- Przykro mi- powiedział jeden z nich.
- Jak to możliwe?- zapytała.
- Przekazujemy tylko to ,co mamy do przekazania.


W środku znajdował się list kondolencyjny. Właśnie dowiedziała się ,że jej ojciec zginął. Zakryła usta dłonią ,usiłując stłumić rozdzierający płacz. Zamknęła szybko drzwi i upadła w kuchni na kolana. Brat stanął w progu i bez słowa instynktownie objął ją ramionami. Domyślił się ,że stało się coś bardzo złego ,ale w tej chwili Ula nie była wykrztusić z siebie żadnego słowa.

Tak zastał ich Marek ,ale szybko się wycofał. Nic nie pytał. To nie były jego sprawy ,lecz sam rozumiał co znaczy ból po czyjeś stracie ,a widząc rozpaczliwy płacz nie miał wątpliwości ,że ktoś umarł. Słyszał ,że płacz oczyszcza ,lecz on jako facet żył w przekonaniu ,iż jemu nie wypada uronić ani jednej łzy. Ojciec w tej kwestii był od zawsze bardzo krytyczny. Nie lubił mazgajów więc jako dziecko Marek bał się okazywać uczucia ,lecz ,gdy się zakochał stało się to dla niego nieważne. Wiedział ,iż takie uczucie zdarza się tylko raz w życiu.

Ula po usłyszeniu o śmierci ojca nie mogła znaleźć sobie nigdzie miejsca. Powiedziała o tym Jankowi. Musieli teraz myśleć o pogrzebie. Stypy nie zamierzała robić ,bo nie bardzo miała kogo zaprosić chociaż jej ojciec znał dużo osób. Nie sądziła ,że tak szybko go straci. Został jej teraz tylko brat ,bo Marek ,którego polubiła ostatnio zamknął się w sobie . Stał się jakiś dziwny. Zaczął się izolować i unikał jej ,a przecież nic mu nie zrobiła. Domyśliła się ,że coś niedobrego dowiedział się o swojej żonie. Dała mu czas by mógł pobyć z własnymi myślami. Nie szukała z nim kontaktu ,ale na myśl ,że wyjedzie robiło się jej jakoś smutno. Wolałaby by został na wyspie ,chociaż życie tutaj znacznie różni się od tego w Warszawie. Tęskniła za krajem ,ale nie wiedziała jeszcze ,kiedy tam wraca i czy nie zostanie tu na zawsze?
- O tu jesteś siostra- zagadnął. - Wciąż znajduję cię w kuchni.
- Lubię tu siedzieć. Gotowanie i pieczenie mnie uspokaja. Robię właśnie ciasto z migdałami.
- Świetnie. Moje ulubione ,ale mamy od tego kucharkę i ta młoda też pomaga.
- Wiem ,ale ja lubię poza tym muszę zająć czymś myśli. Siadaj. Nie lubię jak ktoś tak stoi nade mną.
- Dobrze. Rozmawiałaś dziś z tym Markiem?
- Nie ,a powinnam?
- Uważam ,że tak ,bo zachowuje się dzisiaj inaczej . Nerwowo chodzi po dworze i palił dziś cygara.
- Co ? - Ula przełożyła ciasto do formy.
- Strasznie kaszlał. Widać ,że nigdy wcześniej nie palił. Powiedział mi ,że fakty o jego żonie są szokujące i nic tylko walnąć sobie kulą w łeb.
- Nie mówił chyba poważnie?
- Nie wiem ,ale pytał czy mam broń ,a jak nie czy wiem kto ją posiada.
- Rzeczywiście dziwne. O co chodzi z tą jego żoną? Wiem tylko ,że znała jakiś bandziorów , zginęła i tyle. Ponoć nie była też wobec Marka tak słyszałam ,ale ja tam w plotki nie wierzę.
- Jednak to bardzo niepokojące.
- Zgadzam się z tobą. Teraz jestem zajęta ,ale później zajrzę do niego ,bo jeszcze chyba nie wrócił do swojego pokoju. A nie bardzo wiem gdzie go szukać.
Janek zaniósł dżemy do piwniczki i schował kiszone śledzie by nie leżały na wierzchu. Poszedł wcześnie spać ,bo rano musiał wyjść by pomóc rozładować łódź z towaru. Przywieźli właśnie świeże ryby do smażalni. Jan na wyspie miał dużo pracy. Dla siostry był ogromnym wsparciem. Teraz mieli tylko siebie.


W nocy słyszał jak Ula chodzi po korytarzu. Później jak wychodzi na zewnątrz. Zszokowało go to ponieważ był środek nocy. Włożył szybko spodnie ,a kurtkę ubrał na piżamę ,założył buty w pośpiechu i wyszedł za nią. Pomyślał ,że to niebezpiecznie chodzić po plaży o tej porze. Szła przy klifach po skalnej drodze po czym skręciła w polną ścieżkę i zatrzymała się przy latarni. Ukrył się za skałami by go nie zauważyła ,gdy odwróciła się. Światło księżyca oświetlało drogę.
- Dobry wieczór- żołnierz ruszył w stronę Marka ,który stał teraz przy klifie. Ula zniknęła już mu z pola widzenia.
- To prawdopodobnie należało do Paulino Febo- Dobrzańskiej.
- Co to ?
Spojrzał na świstek papieru i zrobił wielkie oczy.
- Umowa podpisana z jakimś nieznanym mi człowiekiem ?
- To zlecenie morderstwa. Podpisała dokument by pana zabili tylko ze zeznań jednego świadka wynika ,że pan zasłonił ją swoim ciałem ,dostał w głowę w wyniku czego stracił pan częściowo pamięć ,a pani Paulina nie spłaciła widocznie długów i poniosła najwyższą cenę.
- Nie bardzo rozumiem.
- Paula mnie kochała.
- Nieprawda. Chciała się pana pozbyć ,a ślub był przykrywką by dotrzeć do spadku. Pragnęła pana wyeliminować. Paulina miała prawo do dziedziczenia zanim jeszcze została żoną.
- Dlaczego?
- Ponieważ jest z panem spokrewniona.
- Nie to niemożliwe.
Ruszył przed siebie. Nie chciał słuchać. Owszem wieczorem policja powiedziała mu to samo ,ale do niego ta prawda nie docierała. Miał ochotę włosy rwać sobie z głowy. Nie wiedział co robić. Zupełnie nic.
Poszedł tam gdzie zacumowane były łódki. Znalazł w jednej z nich nóż. Odciął linę i kawałek sznura zabrał ze sobą.
- Paula moją siostrą? Co za bzdury- mruknął do siebie.

Zatrzymał się przed latarnią z obmyślanym już planem na zakończenie swojego życia. Pragnął już tylko śmierci. Świadomość ,że był w związku i to w dodatku małżeńskim z przyrodnią siostrą przerosło go. Spojrzał na latarnie i przeżegnał się . Latarnia nie była zamknięta wszedł powoli po schodach przerzucając sobie przez ramię linę. Gdy znalazł się na samej górze i wszedł na murek. Owinął sobie nogi liną i poczuł szarpnięcie. Upadł do tyłu. Dotknął głowy z rany sączyła krew.
- Ty walnięta debilko! Ty ...ty...coś ty zrobiła? No co?!- Krzyknął ,a Ula trzęsła się przerażona po chwili skrzywił się.
- Idioto ratuję ci życie. Rzucenie się z latarni nie pomoże ci się uporać z problemami. 
- Nikt mi nie pomoże.
Uklękła przytrzymując jego głowę. Zdjęła apaszkę i owinęła nią głowę.
- Nie ruszaj się muszę zawiązać ,żeby nie spadła. Potem lepiej cię opatrzę. Nie rób więcej takich rzeczy.
- Paula...ona była moją siostrą- Ula otworzyła oczy ze zdumienia. - Ja nic nie wiedziałem. Zupełnie nic poza tym ponoć mnie wcale nie kochała ...tylko...nienawidziła- wykrztusił.- Ał.
- Spokojnie. Już zrobione.
- A ty co tu robiłaś?
- Przychodziłam tu od jakiegoś czasu z ojcem. Właśnie zmarł ,a ja nie mogę się z tym pogodzić. Przyszłam powspominać.
- Przepraszam napędziłem ci pewnie stracha?
- Trochę tak.
Rozmawiali spacerując ,ale Marek po jakimś czasie całkowicie się wyłączył i nie słuchał Uli. Myślał o Pauli. Mimo tego co usłyszał wciąż ją wspominał. Te rany były nadal świeże. 
- Jak dojdziesz do siebie i rana na głowie się zagoi to wyruszmy do Sztokholmu.
- My?

-Porozmawiamy po prostu tutaj będziesz ciągle myślał o byłej żonie.
- To nie twoja strawa- burknął.- Ty nie wiesz co to miłość. 
Milczała. Pod powiekami zgromadziły się łzy. Otarła je tak by nie zauważył. I tak nie zwracał zbytnio na nią uwagi. Przyzwyczaiła się ,że chociaż czasami by ktoś pojrzał na nią jak na kobietę. Nosiła długie spódnice do kostek, luźne swetry, nigdy się nie malowała. Faceci traktowali ją jak kumpelę ,przyjaciółkę, a starsi trochę jak córkę albo wnuczkę. 
- Nie jestem psychologiem ,ale polubiłam cię i nie mogę pozwolić ,żebyś zrobił największą głupotę w swoim życiu. 
- Jak nie ty to twój brat. Stale ktoś chce abym żył ,a jak mam żyć po czymś takim? Wszyscy mnie oszukiwali. Byłem z siostrą...to obrzydliwe...czuje się z tym fatalnie.
- Marek ,ale samobójstwo ?
- Nic nie rozumiesz. Ja czuję obrzydzenie do samego siebie poza tym ona chciała się mnie pozbyć...liczyła na spadek...mój ojciec jest jej ojcem...boże jakie to poplątane jak kurde...jakaś brazylijska telenowela. 
- Możliwe ,ale zaczniesz wszystko od nowa. Wiem ,że jesteś na wszystkich wściekły.
- Ojca uważałem za autorytet . Chciałem być  ,kiedyś taki jak on...myślałem ,że on kocha moją matkę...a on ją zdradził ,bo przecież Paulina była dwa lata ode mnie młodsza.
- Będzie dobrze.
- Nic nie będzie dobrze- odrzekł i zostawił ją samą wybierając inną drogę do pensjonatu.  

10 komentarzy:

  1. Marka zawiodły dwie ważne dla niego osoby. Trudno będzie mu się z czegoś takiego podnieść.A w przyszłości zaufać kobiecie (czytaj Uli) Zastanawiam się czy Paulina wiedziała, że Marek jest jej przyrodnim bratem i nie miała w planach pozbyć się go przed nocą poślubną. Skoro była zdolna zabić, to mogła i to wiedzieć. Ale pazerność ją zgubiła. Teraz Ulę i Marka może złączyć tragedia. Ula straciła ojca, a Marek został przez los okrutnie potraktowany i nie mam na myśli śmierci Pauliny. Jego stan psychiczny musi być bardzo kiepski skoro chciał popełnić samobójstwo.
    Pozdrawiam miło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Losy Uli i Marka faktycznie połączą się ze sobą ,ale czy na zawsze? Czy ciało Pauliny zostanie odnalezione o tym w kolejnych częściach. Pozdrawiam

      Usuń
  2. Ale się porobiło. To jest istny kryminał, trzyma w napięciu jak Hitchcock. Już nie mogę się doczekać kolejnej części. Pozdrawiam serdecznie i życzę powodzenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obiecuję ,że będzie się działo. Naprawdę jeszcze wiele się wydarzy. Wątek miłosny też będzie. Pozdrawiam

      Usuń
  3. Myślałam, że Paulina zrobiła w przeszłości coś co nie pozwalało być im razem. A tu taka niespodzianka oni są rodzeństwem. Lecz próba samobójcza nie jest żadnym rozwiązaniem. Sama coś o tym wiem. Ale obawiam się czy oby Marek nie ściągnął jakiegoś niebezpieczeństwa na Cieplaków. Oprychy wiedząc, że nie udało się za pierwszym razem będą próbować dokończyć to co im zleciła Febo.
    Dziękuję Ci bardzo za tę część.
    Cieplutko pozdrawiam wieczorową porą.
    Julita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na razie jest cisza ,ale zdradzę ,że to cisza przed burzą. Marek chciał się zabić ,ale mu się nie udało. Trochę jest zły ,ale sam dojdzie potem do wniosku ,że to tchórzostwo. Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  4. Jednak dobrze podejrzewałam, że Marek i Paulina mogą być rodzeństwem, ale nie sądziłam, że panna Febo okaże się tak podła i w dodatku z morderczymi ciągotami. Zlecając zabójstwo Marka chciała go chyba wyeliminować ze spadku, bo innego powodu nie dostrzegam. Uknuła precyzyjny plan. Najpierw rozkochała go w sobie, wyszła za niego za mąż a następnym krokiem miało być morderstwo. W tym planie nie przewidziała jednak, że sama poniesie najwyższą cenę. A może jednak ona żyje i jej śmierć to tylko mistyfikacja? Marek nie jest odporny na takie wieści a jego psychika najwyraźniej siada. Jest wściekły na Ulę, że udaremnia jego samobójstwo ale myślę, że któregoś dnia, jak wreszcie dojdzie do ładu sam ze sobą, podziękuje jej za to.
    Świetna część. Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marek i Ula zbliżą się do siebie i nawet bardzo ,ale zanim on dojdzie do całkowitego ładu ze sobą trochę potrwa choć pozornie będzie się mogło wydawać ,że jest już w porządku . Co z Pauliną nic na razie nie mogę powiedzieć. mam na nią ułożony plan i go się trzymam i nic na ten moment nie mogę zdradzić. Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń