Strona Główna

wtorek, 20 października 2020

,, Miłość od pierwszego wejrzenia? 2/2

       Spojler-: Kończy się happy endem. ❤️❤️❤️



 Podświadomie kobieta czuła ,że w rodzinnym domu dzieje się coś niedobrego. Zadzwoniła wczoraj do siostry  ta niechętnie odebrała telefon w tle słysząc było płacz i przeraźliwy krzyk dziecka. Później usłyszała krzyk jakiegoś faceta. Nie umiała rozpoznać głosu. Bywały dni ,że Barbara w ogóle nie odbierała telefonu. 

- Baśka co tam się dzieje?

- Nic . Nie masz dzieci to nie wiesz ,że dzieci czasami płaczą i krzyczą?

- Ktoś u ciebie jest?

- Nie . Kto miałby niby być?

- Słyszałam głos jakiegoś faceta.

- Tylko mój chłopak. On lubi dzieci. Nie martw się- próbowała przekonać Ulę ,że ta niepotrzebnie wydzwania i chce ją kontrolować.- Świetnie sobie radzę i nie potrzebuje twojej udawanej troski.

- Baśka ,ale ja nic nie udaje- mówiła przekonująco ,ale na tamtą to nie działało. - Mam nadzieję ,że szybko skończysz z imprezami. Nie możesz się tak zachowywać. Czas dorosnąć. 

- Sama nie możesz się nimi zająć ,a jak ja cię wyręczam to jest źle?!- Baśka podniosła głos. - Spójrz na siebie. Jesteś zwykłym nieudacznikiem. Wstydzę się ,że mam taką siostrę.



Basia nie zważała na to ,że sprawiła tymi słowami przykrość Uli. Dla niej uczucia i rodzina nigdy nie były na pierwszym miejscu. 

Rozum nie zawsze idzie w parze z wiekiem- pomyślała ponuro Ula. 

Po skończonej rozmowie poczłapała do kuchni i otworzyła lodówkę zastając w niej resztki zeschniętego sera , musztardę  i jakiś  jogurt ,ale niestety nie nadający się już do spożycia. Zatrzasnęła drzwi lodówki i sięgnęła do szafki . Tam również nic nie znalazła. 

No fakt przedwczoraj zużyłam wszystko przygotowując kolacje dla przyjaciół. 

Westchnęła ciężko i pobiegła do sypialni ubrać się. Postanowiła udać się na targ gdzie jest duży wybór produktów. Dochodziła dziesiąta ,ale nigdzie się nie spieszyła ,bo była sobota. Po drodze kupiła sobie sałatkę z oliwkami i zjadła ją bardzo szybko ponieważ od kilku godzin nie miała niczego w ustach. Zadzwoniła siostra i poprosiła ją by przyjechała i przypilnowała rodzeństwo ,bo ona dzisiaj idzie gdzieś do znajomych. Ula zgodziła się i pojechała autobusem do Rysiowa. Postanowiła ,że jak znajdzie tylko pracę zda prawko i kupi tańsze auto. Zakupy musiała odłożyć na wieczór. Na targ poszła gdy zaczęło się już ściemniać. 

- Cześć- Przywitał się niespodziewanie ,aż upuściła cukinie. 

Schylił się i podał podał jej warzywo.

- Dziękuję ,a co tu robisz?

- Zakupy ,bo w mojej lodówce jest tylko odrobinę czerwonego wina. 

- Ale pijak z ciebie- żartowała ,ale szybko się zreflektowała.- Weganin?- spytała spoglądając na jego koszyk. 

- Nie ,ale jadając wciąż coś mięsnego chciałem spróbować coś nowego. Zdrowiej się odżywiać i takie tam. 

- Aha. Ja też nie jestem weganką.  A jak w firmie?

- Nerwowo.  Boję się ,że nie wyrobimy się z projektami , bo Pshemko nagle opuściła wena. 

- Może nie będzie tak źle. A asystentkę znalazłeś ?

- Właściwie to...nie- mówił wolno lekko pochylając się w jej kierunku.- A chciałabyś tam pracować?- spytał szeptem.

- Marek !- odsunęła się.- Nie dawaj powodu do plotek- spojrzała na tłum staruszek przyglądającym się im.- I nie jest to przypadek ,że tu kupujesz?

- Nie. Zauważyłem cię wcześniej i dlatego tu przyszedłem. Myślałem ,że mnie nie przejrzysz. 

Ula zrobiła zakupy i zapłaciła za nie. Było jej wstyd ponieważ brakowało jej kilku złotych. Na szczęście Marek przyszedł jej z pomocą mimo że nie chciała skorzystać z niej to nie miała wyboru. Szli obok siebie cały czas milcząc. Uli było głupio ,że ma problemy finansowe. 

- Podwiozę cię do domu- odezwał się pierwszy Dobrzański.- I nie chcę słyszeć słowa nie- uśmiechnąć się ,a w policzkach ukazały się te dwa słodkie dołeczki.  Ten jego uśmiech na chwilę przeniósł Ulę do krainy marzeń. Po czym wracając na ziemie zgodziła się chcąc ,chociaż jeszcze chwilę spędzić w jego towarzystwie. Ciągnęło ją do niego. Nieznana tajemnicza siła. Nie rozumiała samej siebie. Z jednej strony ją wkurzał ,a z drugiej dałaby się pokroić za jeden jego uśmiech ,spojrzenie ,tembr głosu. Zastanawiała się jak to by było gdyby była jego dziewczyną i chodziła z nim na te wszystkie bankiety, pokazy mody. 

- Ula ty mnie słuchasz?- spytał nie widząc żadnej reakcji z jej strony.- Pytałem cię czy jutro masz czas i umówisz się ze mną na kawę?

- Proponujesz mi randkę?- zerknęła w jego stronę ,zaskoczona. 

- Nie , na razie tylko kawę ,ale chcesz może to być randka.

- Na wyjście na kawę się zgadzam ,ale na randkę nie. 

Nie tak szybko panie casanowa Dobrzański 



Marek uśmiechnął się pod nosem ,a Ula ukradkiem go obserwowała. Zdziwiła się ,że tak cieszy się na zwykłą kawę z nią. Nie była przecież pięknością. Przeszła przemianę ,bo miała dość docinek ,że wygląda jak ofiara losu albo brzydula. Nie zwracała wcześniej na to uwagi ,ale w pewnym momencie jej samej zaczął taki wygląd przeszkadzać. Stanęła przed lustrem i przeraziła się swojego odbicia. Z lustra patrzyła na nią kobieta o smutnych dużych niebieskich oczach ukrytymi za szkłami ,popękane przesuszone wargi, nos usiany piegami,sińce pod oczami świadczące o zbyt małej ilości snu, niemodny sweterek ,który wyglądał jak materiał ze starego pluszu oraz niepasująca do niczego spódnica. Włosy też smętnie opadały na ramiona. Nie czekając dłużej poprosiła przyjaciółkę o pomoc i tak okulary zastąpiła soczewkami ,ale gdy miała gorzej z pieniędzmi nadal nosiła okulary tylko mniejsze. Zmieniła lekko styl ubierania . Dostała kilka rzeczy od przyjaciół. To oni jej pomagali. Włosy podcięła ,bo końcówki całkiem były zniszczone. Zdziwiła się tylko ,że Marek jej kompletnie nie poznał. 

- Ula myślę ,że powinnaś od poniedziałku zacząć pracę w mojej firmie- rzekł wysiadając z auta pod jej domem. Stała chwilę upewniając się ,że zaproponował jej pracę od poniedziałku. 

- Naprawdę?- zapytała by się upewnić. 

- Tak. 

- Aaa-rzuciła mu się na szyję i zaczęła całować go w oba policzki.- Ula , Ula- roześmiał się widząc jej reakcje. Poprawiła włosy wzięła od niego torbę z zakupami. Ruszył za nią. Odprowadził ją pod same drzwi.

- Nie wejdziesz?



- Nie- szepnął i musnął jej usta kompletnie zaskakując ją tym pocałunkiem. Odruchowo zarzuciła mu ręce na szyję ,a zakupy wypadły i rozsypały się. Całowali się zapominając o całym świecie. Gdy odsunęli się od siebie Ula dostrzegła żar pożądania w oczach Dobrzańskiego. Lekko speszona pozbierała szybko zakupy i uciekła do mieszkania zatrzaskując drzwi. Stała tak przy wyspie kuchennej zastanawiając się właśnie co wydarzyło się parę minut temu. Westchnęła cicho chcąc wyrzucić z głowy wciąż powracający obraz złącznych warg w miłosnym tańcu. Czuła dreszcz na samą myśl o jego ustach. Smakował kawą i miętą co wydawało się jej dziwnym połączeniem. Lecz znała gorsze gdyż jej były śmierdział chipsami bekonowymi i  alkoholem co zniechęcało ją do pocałunku.  Nie lubiła ,gdy w szkole mówili ,że ma nieświeży oddech ,a koleżanka z ławki częstowała ją gumą miętową. Jednak o pocałunku nie potrafiła przestać myśleć i tym jego spojrzeniu.  

                                       ***

W Poniedziałek poznawała siedzibę firmy. Udała się na piąte piętro w czasie przerwy bo zapomniała telefonu ,ale niestety przyszła w złym momencie ponieważ Marek ostro kłócił się z Sebastianem. Wiedziała ,że nie powinna ,ale drzwi gabinetu prezesa były uchylone więc postanowiła posłuchać ich rozmowę ,a w zasadzie kłótnie. Na szczęście nikogo tam nie było ,bo była przerwa na lunch. Marek krzyczał na blondyna ,a ten długo milczał po czym słychać było jak coś upada. Zaniepokojona pobiegła tam. Sebastian leżał na podłodze i próbował wstać. 

- Marek wytłumacz mi co tu?

- A ty nie jesteś na lunchu ?- zmienił automatycznie temat.

- Jak widać nie. Za to tu nie wiem co się dzieję i dlaczego się tak drzesz. 

- Seba znów przyszedł pijany. Ja nie wiem z jakimi ja ludźmi muszę tu pracować- Dobrzański chodził nerwowo po gabinecie ,lecz  już nie krzyczał. Usiadł na kanapie przeczesując nerwowo włosy. Sebastian w tym czasie podniósł się z podłogi i wolnym krokiem wyszedł z gabinetu. Ula zauważyła krew na jego marynarce. 

- Nie uderzyłem go- powiedział zauważając przenikliwy wzrok Uli ,gdy usiadła obok niego na kanapie. - Musiał się potknąć o coś i zahaczyć. Chciał mnie uderzyć odsunąłem się i upadł. 

- Dobrze nie wracajmy do tego ,ale ten krzyk mnie trochę wystraszył. 

- Rozumiem- odparł cicho.- To co idziemy coś zjeść?

- Okej ,a złość na pewno ci już przeszła?- spytała z obawą. 

- Przeszła - powiedział z lekkim uśmiechem. 

Oparła dłonie na ramionach i spojrzała na Marka tym swoim przenikliwym wzrokiem.

- Na co masz ochotę. Sushi?

- Nie mogę. jestem uczulona na ryby. 

- Serio?

- Tak. Na wszystkie rodzaje ryby i jeszcze na pszczoły. Nie chcę dostać wstrząsu anafilaktycznego. 

- Ja też bym nie chciał by coś ci się stało- w jego głosie było słychać nutkę troski. 

- Pierogi. Może wybierzemy się na pierogi. Ostatnio niedaleko zauważyłam tu bar mleczny. Na pewno mają coś ciekawego. 

- Okej- przystał na jej propozycje. 

- W takim razie chodźmy ,bo potem trzeba wracać do pracy. 

- Racja. Tylko nie wiem jak przemówić Sebie do rozumu. Zakochał się w mężatce ,a do pracy przychodzi pijany. 

- Nie wiem ,ale krzykiem nic nie załatwisz. ja pokłóciłam się z siostrą Baśką. Czuję ,że tam się źle dzieje. Moja siostra nie jest odpowiedzialna. 

- Może powinnaś tam pojechać i zobaczyć co się tam dzieje?

- Basia nie lubi niezapowiedzianych wizyt- posmutniała. - Ja naprawdę boję się o Jasia i Beatkę to jeszcze małe dzieci.

- A jeśli chodzi o ten pocałunek.

- Nie mówmy o tym- ucięła temat Ula.

- Tylko ,że ja nie potrafię dłużej tego ukrywać...- rozmowę przerwała kelnerka podchodząca do ich stolika. 

Oboje zgodnie stwierdzili ,że pierogi z serem to najlepszy wybór. W lokalu nie było zbyt wielu ludzi. Na stoliku stał niewielki wazonik z czerwonym goździkiem. 

Od kilku tygodni pracowali razem w firmie ,a po pracy umawiali się na randki. Ula czuła ,że unosi się parę metrów nad ziemią. Wreszcie czuła się szczęśliwa. Zakochała się bez pamięci i była pewna ,że on czuje to samo chociaż jej jeszcze tego nie wyznał. Szczęście mącił tylko fakt ,że jej rodzeństwo mogło z jej siostrą nie mieć za dobrze. Była tam kilka razy ,ale Basia zapewniała ją ,że wszystko jest w porządku i zatrzaskiwała jej drzwi przed nosem. Strasznie tęskniła za Betti i jasiem ,a nie mogła się z nimi widywać. Gdy ostatni raz tam była widziała na twarzy Basi siniaka ukrytego lekko pod makijażem. Baśka broniła za każdym razem swojego chłopaka i nie dała złego słowa na jego temat powiedzieć. 

                *****



Jakiś facet podszedł do nich z koszem bukiecików. Marek kupił dla Uli bukiecik niezapominajek. Podziękowała zanurzając nos w błękitnych delikatnych płatkach. Parą byli od prawie roku. Ula od dwóch miesięcy mieszkała u Marka. Dwa tygodnie namawiał ją na przeprowadzkę ,aż w końcu się zgodziła. Nie była pewna czy to nie za szybko ,ale pokochała Marka i chciała być blisko niego. Wcześniej nie była jeszcze na to gotowa.  Zawirował nagle telefon. Ula zbladła. 

- Co się stało?

- Pożar- wykrztusiła.- Ja muszę jechać  do szpitala- mówiła ledwo łapiąc oddech po czym wybuchła płaczem. Marek objął ją ramionami i tulił mocno do siebie. Nie zważał na to czy ktoś się im przygląda czy nie. Po czym odsunął Ulę na szerokość ramienia i spojrzał w jej zapłakane oczy. 

- Kochanie  będzie dobrze- mówił cicho.- Ureguluję tylko rachunek i możemy jechać. 

Ula wbiegła do szpitala i od razu zaczepiła jakiegoś lekarza. Ten wyjaśnił jej ,że wszyscy przeżyli  ,ale muszą zostać na obserwacji. Basia miała mocniejsze obrażenia ponieważ jej dłonie całe były poparzone teraz zabandażowane. Ula usiadła przy jej łóżku. 

- Baśka coś ty zrobiła. Ja wiem ,że ty mnie nie znosisz ,ale jesteś moją siostrą i zawsze będę się o ciebie martwić. Mam nadzieję ,że z tego wyjdziesz...ba na pewno wyjdziesz w końcu jesteś silną babką- Marek przysłuchujący się temu uśmiechnął się lekko. 

Ula zajrzała do Beatki ,a ta od razu ucieszyła się widząc Ulę. Nagle wzrok zawiesiła na Marku.

- Ten pan to kto?

- Marek mój chłopak- wyjaśniła.

- Cześć jestem Marek ,a ty jesteś Betti ,tak?- Mała pisnęła gdy wyciągnął rękę i schowała się pod kołdrę i zaczęła płakać ,a Ula nie była jej w stanie uspokoić. Zaś jasiek patrzył na Marka przerażony i kazał mu wyjść. Ula nic nie rozumiała ,bo Basia po obudzeniu się nie powiedziała o co chodzi. Beatka unika kontaktu wzrokowego i była bardzo wystraszona. Gdy trafiła do szpitala nie miała żadnych śladów na ciele świadczących o tym ,że ktoś znęcał się nad nią fizycznie. 

Ula czuła się w potrzasku nie wiedziała czy być z Markiem ,czy ze względu na rodzeństwo rozstać się z nim ,bo bardzo źle reagują na jego obecność. Przekonana ,że robi dobrze umówiła się z Markiem w szpitalnej stołówce.

- Marek muszę coś powiedzieć tylko nie wiem jak...Bo widzisz boję się twojej reakcji- wreszcie uniosła wzrok. 

- Jesteś w ciąży? 

- Nie- zaprzeczyła.- Chcę się rozstać. Musimy się rozstać. 

- Dlaczego? Nie rozumiem? Nie kochasz mnie myślałem ,że...

- Kocham cię ,ale...

- Jeśli mnie kochasz to nie ma żadnego ,,ale''- chwycił jej dłonie patrząc w oczy.- Naprawdę nie wiem co się dzieję. Zrobiłem coś nie tak? Ulka ja cie kocham. Rozumiesz kocham.

Jesteś głupcem Dobrzański myślałeś ,że jej się oświadczysz i będziecie planować ślub- przeszło mu przez myśl.

- Beatka i Jasiek źle reagują i...

- Myślisz ,że po prostu mnie się boją? Nie akceptują? One coś przeszły. Nie widziałaś ,że na lekarzy też źle reagują? Nawet powiedział ci lekarz byś udała się z Jasiek do dziecięcego psychologa. Ula ja nie chcę się rozstawać i to z takiego powodu.

Po jego słowach podeszła do niego i go pocałowała. Cieszyła się ,że jednak będzie ją wspierał w tym by jej rodzeństwo odzyskało równowagę psychiczną. Beatka była dość nieufna. Po wyjściu ze szpitala Baśka wyremontowała dom w Rysiowie za pieniądze z odszkodowania. Spłonęła tylko kuchnia i uległ zniszczeniu korytarz ,a pozostałą część wystarczyło tylko lekko odświeżyć. Ula zapisała dzieciaki na terapie ,która przynosiła efekty ,a Marek nawiązał z nimi dobry kontakt. 

                                 *****



Od pożaru minęły trzy lata. Beatka i Jasiek mieszkali wraz z Ulą i Markiem tworzyli teraz rodzinę mieszkając w jednym domu. Baśka zerwała z poprzednim partnerem ,który ją bił i poznała nowego ,który poprosił ją o rękę. 

- Marek ,a pójdziemy jutro z Ulcią na festyn?- spytała Beatka wskakując mu na kolana. 

- Nie jesteś trochę już za duża by tak siedzieć?

- Nie. Jeszcze jestem mała. Mam dopiero siedem lat- odparła.

- Tak. Pójdziemy jutro na festyn będzie dużo cukrowej waty ,baloniki , zabawy i różne zawody. 

- A będę mogła wsiąść udział?

- Oczywiście jeśli będziesz miała tylko ochotę ,a kupisz mi maskotkę?

- Tak. 

Wtuliła się w niego.- Dziękuję- ucieszyła się.- Marzyłam o takiej małpce.

- Dlaczego?

- Bo będzie mi przypominać jak byliśmy ostatnio w Zoo. 

- No ok. Kupię ci małpkę ,a Jaśkowi ?

- Nie wiem ,ale on lubi tylko te swoje durne gry i komiksy. A Ulce też coś kupisz?


- Tak. Może znajdzie się też coś dla Hani?

- A będę mogła wybrać dla niej zabawkę?

- No może...- droczył się z nią.- Pewnie ,że tak. 

Beatka zeskoczyła z jego kolan.

Uklękła na krześle sięgając po naleśnik ,bo talerz z nimi stał po drugiej stronie stołu ,a Marek wyjmował z szafki cukier puder. 

Wzięła naleśnika i zaczęła go skubać palcami. 

- Czekaj dam ci talerzyk. 

- Nie .bo tak lepiej smakuję- odparło dziecko.- Jasiek gra w te głupie gry wideo. 

- To on już wstał?

- Umh- mruknęła Beatka podchodząc do lodówki i wyciągając koszyczek malin. Marek wyjął talerze i nałożył dziewczynce naleśniki przyozdabiając je malinami i cukrem pudrem. Do kuchni wbiegł Jasiek i też nałożył sobie od razu naleśniki.W krzesełku siedziała ośmiomiesięczna Hania zanurzając paluszki w kaszce. Wszyscy mówili ,że jest słodka z tymi dołeczkami w policzkach po Marku i niebieskimi oczami po Uli. Była mieszanką ich obojga z ciemnymi włosami. Marek przykląkł przy krzesełku i wytarł jej rączki po czym musnął ją w czółku i dał gryzak. Ula weszła w błękitnym szlafroku i podeszła do męża. Dzieci zakryły oczy ,gdy ci się pocałowali.

- Siadaj kochanie ,bo naleśniki stygną - oznajmił. 

Posłusznie zajęła miejsce przy stole na swoją rodzinkę. Czasami brakowało im czasu dla siebie ,ale Jasiek i Beata jechali nieraz do Basi ,a Hanią zajmowała się jej najlepsza przyjaciółka Kasia ,która nadal nie doczekała się z Rafałem potomstwa ,a tak lubiła dzieci więc chętnie zajmowała się małą Dobrzańską. Miewali wzloty i upadki ,ale ich miłość była w stanie wszystko przetrwać.    


                                KONIEC!

6 komentarzy:

  1. Świetna mini. Zastanawiam się tylko co takiego się wydarzyło, że dzieciaki tak reagowały na mężczyzn.
    Ale i jak widać wszystko może skończyć się szczęśliwie. Ula wreszcie znalazła miłość i jej siostra również. A najmłodsze rodzeństwo spokój.
    Dziękuję Ci bardzo za tę mini.
    Cieplutko pozdrawiam we wtorkowy wieczór.
    Julita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak tu jest skrywana bolesna tajemnica ,która nie ujrzała światła dziennego. Miniaturka to za mało trochę by to rozwinąć i nie wiem czy nie wstałaby tu burza ,gdy ten temat był tu poruszony ,chociaż ja nie boję się tematów tabu.Ale wszystko ma swój szczęśliwy finał.dzięki za wpis. Pozdrawiam

      Usuń
  2. Już bałam się, że Basia będzie chciała odbić Uli Matka, ale na szczęście nie tak potoczyła się akcja i wszyscy dobrze skończyli. Chociaż musiało stać się nieszczęście.
    Pozdrawiam miło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na szczęście Basia nie miała takich planów i nie była zainteresowana Markiem. Nie był w jej typie ona wolała przypakowanych gości.Tak stało się coś niedobrego z czym dzieci ciężko miały sobie poradzić i wrócić do normalności.pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  3. Bardzo się cieszę, że dałaś nam happy end, bo takie zakończenia lubię najbardziej. Droga do szczęścia nie była łatwa ale ważne że na końcu historii wszyscy są szczęśliwi.
    Pozdrawiam gorąco :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Większość chyba takie lubi ,a u mnie happy endy to ostatnio rzadkość ,ale postaram to zmienić wystarczy popatrzeć na smutny obraz świata ,który jest za oknem i co się dzieje na świecie i w naszym kraju. Więc teraz tym bardziej ludzie szukają dobrych,szczęśliwych historii .dzięki za wpis. Pozdrawiam serdecznie

      Usuń