Strona Główna

środa, 20 marca 2024

,, Jeszcze raz " Rozdział 3


 krótki moment wróciła do szczęśliwych chwil ,które dzieliła z nim. Wspominała uśmiech ,którym ją obdarzał , czułe gesty. Żyła w przekonaniu ,iż to ten jedyny ,bratnią duszą, lecz później coś poszło nie tak. 

Z zachwytem patrzył na jej włosy muskane wiatrem i słońcem. Na jasne refleksy na  jej ciemnych kosmykach. Zatrzymali się pod drzewem gdzie skradł jej soczystego całusa. Ujął delikatnie jej twarz w swoje dłonie i delektował się jej ustami jakby były słodką czekoladką. Zawsze powtarzał, że jest słodka mimo iż buntowała się na to określenie. 

— Używasz owocowych balsamów więc jesteś słodka — argumentował. — I te piegi na nosie. 

—  Nie lubię ich. 

— A ja kocham w tobie wszystko— znów ją pocałował. 

— Tak ? — zapytała udając, że mu nie wierzy. 

— Tak — potwierdził

— A ja kocham jego dołeczki— niechcący wypowiedziała to na głos.

— Idziemy na zapiekanki ?

— Czemu nie — odparł na jej propozycje. 

Usiedli na ławce w parku jedząc zapiekanki i patrząc na pływające w stawie kaczki. Wiedziała, że  musi zadzwonić do ojca ,bo robiło się późno, a on zawsze nie mógł zasnąć martwiąc się o córkę. Wielokrotnie powtarzała mu ,że jest już dorosła, ale nie słuchał. Od lat chorował na serce. Właszcza po odejściu ukochanej żony Magdy.  Tracąc  jedną z najbliższych osób wpadł rozpacz. Codziennie siadał przy stole w kuchni i wyjmował nalewkę. Patrząc na zdjęcie zmarłej żony nalewał kolejny kieliszek. W takich chwilach wchodziła Ula Zabierając mu butelkę i kieliszek po czym odstawiając na miejsce. Kazała mu iść spać. Starała się ukryć problemy ojca przed małoletnim bratem. Uczyła się i zajmowała domem. W głębi przeżywała pierwsze rozterki sercowe. W końcu los się do niej uśmiechnął. Jednak wszystko okazało się pomyłką. Poznając Marka myślała,że będzie inaczej. Beatka nigdy jej nie poznała. Ula zastępowała jej mamę. 


Mieli wiele wspólnych planów. Wszystko układało się pomyślnie . Myślała ,że wygrała los na loterii ,lecz czas zmienił wszystko.  Jej pozostały tylko mgliste wspomnienia. 

Świętowali ukończenie  jej studiów. Bardzo pragnęła je zdać by ojciec był z niej dumny. Chciała poprawić status  finansowy rodziny. 

Szczęście malowało się na ich twarzach. Nic nie zapowiadało tego ,co nadeszło później. 


Idąc alejkami parkowymi  wciąż w głowie miała wspomnienia minionych lat. Serce wciąż tęskniło tak samo jak pierwszego dnia ,gdy nie wrócił. Nie zadzwonił, nie zjawił się też następnego dnia. Po prostu zniknął. Uczucia z tamtego dnia wciąż były jak żywe. 

— Ludzie tak po prostu nie znikają. Nie rozpływają się w powietrzu — stwierdziła Violetta

— Ludzie nie ,ale Marek zniknął. Nie wiem co się z nim stało. Próbowałam go odnaleźć ,lecz bezskutecznie. Czekałam cierpliwie ,aż któregoś dnia zapuka do mych drzwi. 


Pragnęłam tylko rzucić się w jego ramiona by ukoić ból jak sprawiło mi twoje zniknięcie. Od tamtego dnia nic już nie jest takie samo. Wszystko zmienił czas. Nie wiem czy ,kiedykolwiek poczuje jeszcze ciepło twych ramion. W nich był mój dom ,moja przystań. Bez ciebie wszystko straciło dawny smak. Moje serce zawsze będzie przy tobie ,chociaż twoje mnie już nie pamięta. 

— Ula powiesz wreszcie coś ? Mówisz ,że Marek zniknął, ale może tylko wyjechał?

— Porzucając pracę, nie informując rodziców? Zostawiając mnie ? Przecież wydawało mi się  że jest szczęśliwy że mną . Planowaliśmy wspólne życie. 

— Ula nie wiem co mam odpowiedzieć. 

— Po prostu... nie pojawił się na lotnisku. Znaczy , w dniu wyznaczonego powrotu. Nikt go nie widział. Pokazywałam zdjęcie i dowiedziałam się, że był tam ale trzy dni wcześniej.  Szukałam informacji o katastrofach ,ale samolot ,którym leciał do Włoch bezpiecznie wylądował. Poleciałam nawet tam ,lecz nie dowiedziałam się nic ciekawego. Nie korzystał z karty więc musiał płacić gotówką. 

Nie było go w tym dniu na lotnisku co miał wracać, a jego telefon milczał. Miał wyłączony ponieważ ...detektyw nie był w stanie go na mierzyć. Nigdzie w tym dniu się nie logował. 

— Znasz włoski ? Nie wiedziałam. Ula czy ty byłaś, aż we Włoszech szukając Marka ? Nie uważasz ,że przesadzasz i on nie chciał być znaleziony ? Poza tym to chyba obsesja kogoś tan szukać. 

— Ty byś nie szukała Seby ,gdyby zaginął ? Nie zawsze w takiej sytuacji myśli się logicznie ,a ja chciałam go tylko znaleźć. Całego i zdrowego.

— A ja ci powtarzam ,że on może wcale tego nie chciał. Może chciał zacząć nowe życie? 

— Słucham ? Przepraszam — spuściła głowę i dalej podążała ścieżką parkową nie słuchając monologu szalonej blondynki ,której dawno nie widziała. 

— Marek wrócił niedawno. Wygląda jakby nikogo nie poznawał i wszystkiego uczył się na nowo. Rozmawia tylko z rodzicami. Wda do niego też jakiś Rafał ponoć jest z rodziny. 

— Rafał? — ożywiła się Ula. — Nie wspominał nigdy o nikim takim — odpowiedziała całkiem poważnie. 

— Może nie znałaś go wystarczająco dobrze. Może nie chciał być go znalazła. Może się ukrywał mając nadzieję, że zapomniałaś o nim ? 

Ula zgromiła ją wzrokiem. 

— Dobra ,już dobra. Nic nie mówię. Może powinniście się spotkać?

— Mogę ci pomóc jeśli chcesz. 

— Dziękuję jesteś najlepsza — Ula spontanicznie uściskała Violettę. 


Po rozmowie z Violettą wróciła do domu błądząc myślami. Wracały do niej wspomnienia z sprzed lat. Nie potrafiła wymazać ich z pamięci. Nie ułożyła sobie na nowo życia, bo nikt nie był wstanie zastąpić ,, jej Marka ". W  bezsenne noce rozmyślała co by było. Czasami tworzyła alternatywne scenariusze do wydarzeń, które miały miejsce w przeszłości. Wiedziała, że nazywane jest to myśleniem kontrfaktycznym. Terapia nie uleczyła jej złamanego serca. Czuła, że straciła go już na zawsze. W jej sercu nie było już nawet iskierki nadziei. Niedawne  spotkanie nie należało do udanych. Poczuła smutek ,iż ich historia tak się potoczyła. Siedząc na jasnej pościeli otworzyła szufladę w nocnej szafce i wyciągnęła stare fotografie na ,których są szczęśliwi i uśmiechają się do aparatu. Wyciągnęła jedno z nich i opuszczkami palców pogładziła jego twarz. Na zdjęcie spadło kilka kropel. Nie potrafiła dłużej tłumić płaczu. 


Usłyszała ciche pukanie. Otarła nerwowo łzy i schowała pod poduszkę fotografię.

— Przepraszam chyba pomyliłem mieszkania— rzekł speszony Dobrzański. 

— Szukasz kogoś ? Może ci pomogę — natychmiast wstała z łóżka znajdując się naprzeciw niego. Marek odsunął się lekko i spuścił wzrok. Nie wiedział kim jest dziewczyna ,którą tu spotkał.

— Przyszedłem do Kasi. Zostawiła na moim biurku bez wyjaśnienie swoje wypowiedzenie. Seba prosiłbym się dowiedział...

— Przepraszam nie przestawiłem się. Marek Dobrzański — wyciągnął dłoń.

— Urszula Cieplak— odparła z ukłuciem sercu nie podając mu ręki. 

— Kasia mieszka numer dalej. Z pewnością trafisz ,a teraz wyjść. 

Stał patrząc na nią i nic nie rozumiał. 

— Wyjść stąd!— krzyknęła że łzami w oczach. 

Posłuchał nic nie mówiąc. Wciąż nie wiedział o co chodziło tej kobiecie. Nie mógł zapomnieć jej wyrazu twarzy ,fdg ujrzała go poraz pierwszy. 


*****

— Płakałaś ? — spytała przyjaciółka 

— A nie widać — odburknęła Ula. — Ja go Kasia spotkałam. Znowu. Dzisiaj. Udawał ,że mnie nie zna. Co za świnia ,a dalej go kocham. 

— Kogo ? — blondynka nie wiedziała o co chodzi. 

Mieszkały na tym samym piętrze w kamienicy i ciągle się odwiedzały. Były jak siostry. Cieplak od razu złapała dobry kontakt z sąsiadką. 

— Mojego Marka. Znaczy od dawna on nie jest mój, ale umiem przestać go tak nazywać. 

— Rozmawialiście? — Kaśka usiadła obok Uli. 

Ta cicho westchnęła i pokręciła głową. 

— Niestety nie — powiedziała ledwo słyszalnie. — Nie nazwałabym  tego rozmową. Chciał wiedzieć dlaczego odchodzisz z pracy. 

— Nie dopytywałam, ale słyszałam, że był zagranicą. Dwa miesiące temu ,a w pracy jest od kilku dni. 

— Skoro odeszłaś . Może ja się zatrudnię? Z poprzedniej mnie wyrzucili ,a z czegoś muszę żyć. 


******



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz