Z przykrością stwierdzam ,że w najbliższym czasie nie dodam kolejnej części opowiadania ani miniaturki. Nie wynika to z braku weny ale z braku czasu i spraw osobistych. Nie zamykam bloga bo planuję powrót .
Myślę ,że już niedługo coś dodam. W razie jakby coś się zmieniło. Jeszcze powiadomię. Wasze blogi nadal będę czytać. Mój laptop nie jest u naprawy i myślę ,że już w Styczniu powrócę. to opowiadanie musi mieć ciąg dalszy. kolejna część pod tytułem,, Idealny Dzień'' ale na razie nie znam jeszcze daty publikacji. Pozdrawiam Kochani
wtorek, 7 października 2014
poniedziałek, 14 lipca 2014
,, Miniaturka ,, Gdy cofnąć czas ''
Wiał lekko wiatr. Słońce świeci i wydawało się ,że jest piękna pogoda. Dla niektórych był to dobry dzień. Ale nie dla wszystkich. Szczególnie dla niej nie był. To był najgorszy dzień w jej życiu. Właśnie dowiedziała się ,że odeszła najważniejsza dla niej osoba. Na zawsze nic już nie wróci mu życia. Tyle wspomnień po nim pozostało i ból.
,,Zwykłeś mnie urzekać
Swym niesamowitym blaskiem
Ale teraz jestem związana przez życie, które pozostawiłeś
Twoja twarz nawiedza, niegdyś moje najprzyjemniejsze sny
Twój głos wypędził ze mnie cały rozsądek
Te rany zdają się nie goić
Ten ból jest po prostu zbyt prawdziwy
Tego jest tak wiele, że czas nie może wszystkiego''...
wymazać...
Usiadła na ławce przed szpitalem i ukryła twarz w dłoniach. Po jej bladych policzkach spłynęły słone łzy. Jej ciałem wytrząsnął szloch. ,, Odszedł'' Gdy przypomniała sobie jego szaro-stalowe oczy niczym lodowiec górski jeszcze bardziej się rozpłakała. Nie dane będzie jej już ujrzeć jego oczy, uśmiech i usłyszeć głos. ,, Dlaczego musiał odejść?'' Ktoś tak kochany'' Nie wie ile upłynęło czasu nadal siedząc na ławce i nie mogąc powstrzymać łez. Może gdybym wcześniej zerwała z Piotrem był by ze mną?Traktowałam go tak okropnie i wmawiałam sobie ,że nic już do niego nie czuję ale byłam głupia- skarciła się w myślach. Przecież on mnie kochał a ja nie zdążyłam mu powiedzieć ,że mu wybaczyłam i wciąż bardzo kocham i zawsze będę... Nie miała siły już płakać piekły ją oczy. W końcu podniosła się z ławki i wyjęła z torebki telefon .Zadzwoniła do swojego najlepszego przyjaciela.
- Hej Ula
- Cześć Maciek,możesz po mnie przyjechać?
- A gdzie Ty jesteś?
- Przy szpitalu na Otockiej
- Coś się stało?
- Tak...znaczy ...Nie..- Mówiła drżącym głosem zanosząc się płaczem
- Dobrze, powiesz mi na miejscu ,już jadę
- Dzięki Maciek
- Pa
Stała tak patrząc jeszcze na szpitalny budynek. Nadal nie mogła zrozumieć ,że jego już nie ma. Marek Dobrzański odszedł na zawsze pozostawiając po sobie ból i tęsknotę. Gdyby nie ten wypadek byłby teraz ze swoją największą miłością Ulą. Nawet nie zdążył usłyszeć od niej ,że nadal go bardzo kocha. Znów napłynęły jej łzy do oczu tak bardzo jej go brakowało. Ale nie mogła już się do niego przytulić już nic nie mogła zrobić. Dwie godziny temu jej serce umarło bo bez niego już nie miało dla kogo bić. To właśnie wtedy dowiedziała się od lekarza ,że Marek zmarł. Na początku nie docierały do niej słowa lekarza ale gdy powtórzył.Ula wybuchła głośnym płaczem a Paulina ,która pojawiła się trochę wcześniej nie była nawet u Marka ale gdy dowiedziała się o jego śmierci po jej twarzy również spłynęły łzy. Szybko je otarła i wyszła ze szpitala udając ,że ją to nie dotyczy z twarzą bez wyrazu. Nie była kobietą zdolną do głębszych uczuć. Stała tak nagle usłyszała samochód. Maciek podszedł do niej .Przeraził go widok zapłakanej i załamanej Uli jeszcze nigdy nie widział jej tak zrozpaczonej. Nic nie mówiąc odwróciła się do niego i przytuliła. Przytulił ją .Już wiedział ,że coś poważnego musiało się stać.
- Ula? zaczął niepewnie
- Możemy już jechać? - zapytała odsuwając się od niego
- Ale powiesz mi co się stało?dlaczego płaczesz ?
- Powiem ale potem..
- Przecież widzę ,że coś się stało...Powiesz mi? ktoś Cię skrzywdził?
- Nie - pokręciła przecząco głową
- To ja już nic nie rozumiem
- Marek... on...
- Wiedziałem ,znowu ten Marek co tym razem ci zrobił?
- Nic, on... miał wypadek...i..
- Jaki wypadek ? o czym ty mówisz?
- Marek nie...żyje - ostatnie słowo ledwo przeszło jej przez gardło. Maciek patrzył na nią nie mogąc powiedzieć ani słowa. Nie takiej wiadomości spodziewał się usłyszeć .Myślał ,że znów ją oszukał albo zranił ale nie myślał nawet przez głowę by mu nie przeszło ,że on nie żyję.
- Ula ...jak to się stało?
- Co?spytała nie wiedząc o czym mówi była kompletnie rozbita
- No ...Jak to się stało ,że Marek nie żyje?
- Zginął...w wypadku...
- Przykro mi Ula
Wsiedli do samochodu. Maciek jechał wolno nadal nie mógł uwierzyć w słowa ,które usłyszał od Uli. Ona całą drogę płakała była wykończona psychicznie. Nic nie mogło ukoić jej bólu. Odeszła osoba ,którą bardzo kochała a najgorsze było to ,że nie zdążyła mu tego powiedzieć. Nawet nie zdążyła go zobaczyć w szpitalu. Nagle słońce zaszło za chmury a niebo pokryło się szarością. Na szybie było widać drobne krople deszczu. Jechali dalej w milczeniu w końcu dojechali na miejsce. Ula wysiadła szybko z samochodu i pobiegła do domu. Ojciec był w kuchni nawet nie zdążył nic powiedzieć bo Ula zamknęła się w pokoju. Jej Ojciec wiedział ,że coś musiało się stać ale nie wiedział co. Zaprosił wchodzącego Maćka na herbatę ten usiadł przy stole. Nastała krępująca cisza w końcu Józef zdecydował się odezwać.
- Co się stało? Ula nie zejdzie na kolację?
- Nie zejdzie i wątpię ,że zdoła teraz cokolwiek przełknąć
- Znów ktoś ją zranił? To przez Marka?
- Tak ... i .. Nie
- To znaczy ?
Maciek nie umiał powiedzieć Józefowi o śmierci Dobrzańskiego. Ona bardzo to przeżywała i nie szybko otrząśnie się z tej tragedii.
- Marek nic jej nie zrobił i już nigdy nie zrobi
- To co tak naprawdę się stało? a może Piotr?
- Dobrze Panie Józefie opowiem panu o wszystkim bo Ula i tak nie będzie na pewno w stanie tego zrobić.
- Słucham chce wiedzieć co się stało
- A więc ... powiem krótko ... Marek Dobrzański zginął w wypadku..
- Jak to zginął?
- Lekarze nie zdołali go uratować i ... zmarł...
- I Ula o tym wie?
- Tak ,dowiedziała się o tym pierwsza
- I co teraz będzie?
- Nie wiem ,ale teraz potrzebuje wsparcia przyjaciół i rodziny
- Ula tak łatwo się z tego nie podniesie
- Wiem, Panie Józefie ona go tak bardzo kochała
- Przecież on ją tak zranił ale jednak szkoda mi Jego... taki młody był..
- Racja, ja go na początku nie lubiłem ale potem zauważyłem ,że on się zmienił i naprawdę Kocha Ulkę ...
- Tak ,tylko ,że za późno... na wszystko jest już za późno..
- Życie nie zawsze piszę dobre historię
- Masz rację ,dlatego tak bardzo trzeba doceniać życie...
- Tak, ja będę już leciał późno się zrobiło
- Dobranoc
Ula już nie wiedziała ,którą godzinę płacze . Oczy miała spuchnięte a poduszka była już całkiem mokra.Ojciec wszedł do jej pokoju ale wyprosiła go mówiąc ,,że chce zostać sama'' Przypomniała sobie wydarzenia z dzisiejszego dnia i znów jej oczy zaszły słonymi kroplami ,które spadały po policzkach dziewczyny. Tak bardzo chciała aby dzisiejszy dzień był tylko koszmarnym snem z którego się obudzi i będzie jakby nic takiego się nie stało. Tylko ,że to nie był sen a Marek naprawdę umarł [*].
spotkała się z Piotrem a potem odsłuchała wiadomość i dowiedziała się o wypadku Marka. Bardzo się tym przejęła poprosiła Sosnowskiego aby ją zawiózł do szpitala. Przed szpitalem zerwała z Piotrem twierdząc ,,że nigdy nie pokocha go tak jak Marka '' Na co Piotr bez słowa wsiadł do samochodu i odjechał. Ula weszła do szpitala na recepcji zapytała gdzie leży Marek Dobrzański podała ,że jest z rodziny. Dostała informację,że trwa operacja i na razie musi poczekać na korytarzu. Gdy skończyła się operacja wyszedł lekarz podszedł do niej i Pauliny ,która też czekała na informację na korytarzu. Obie kobiety nie odzywały się do siebie. Lekarz oznajmił im ,że podczas operacji pacjent dostał krwotoku wewnętrznego i nastąpiło zatrzymanie akcji serca.
Minęło pół roku...
Mimo upływu czasu nadal nie potrafiła się pogodzić ,że śmiercią ukochanego. Codziennie przychodziła na cmentarz zapalała znicze i kładła kwiaty. A potem siadała na ławce i długo mówiła wiedziała ,że jej już nigdy nie odpowie. Nie usłyszy jego głosu ,nie poczuję jego ust. Gdy o tym myślała wróciło miliony wspomnień wszędzie gdzie byli razem . Nawet gdy wtedy była jeszcze brzydka . Oszukał ją ,zranił i nie potrafiła mu zaufać i wybaczyć. Teraz dała by wszystko by mu wszystko wyjaśnić i go wysłuchać. Jednak jest już za późno. Czuła się winna ,że mu nie wybaczyła a teraz go już nie ma. Zrobiła by wszystko aby ,, Cofnąć czas'' Ale jest już za późno. Odszedł na zawsze ale nigdy go nie zapomni . Jej serce już zawsze będzie należeć do niego'',,Był jej największą miłością i wie ,że nie pokocha już nigdy nikogo równie mocno jak jego''. Pomodliła się chwilę i wstała z ławki i udała się na przystanek aby wrócić do domu.
KONIEC
czwartek, 3 lipca 2014
Miniaturka ,, Ostatnia Droga''
,, Ostatnia Droga'' Miniaturka
Siedziała na kanapie i piła czerwone wino patrząc w okno. Po szybie leciały grube krople deszczu .Wszystko przypominało jej zdarzenie ,które miało miejsce pięć lat temu. Do dzisiejszego dnia nie mogła otrząsnąć się z tej tragedii . Minęło tyle dni,miesięcy a Ona nadal pamiętała ten dzień jakby to było dziś. Wtedy wszystko się skończyło a jej życie straciło sens. Nie była przygotowana na takie zakończenie tej historii ale któż mógł przewidzieć to co ma się zdarzyć. Jednak obwiniała się za tą tragedię w ,której zginęła najważniejsza dla niej osoba bez której nie potrafiła żyć za bardzo go kochała.
Kilka lat wcześniej...
Urszula Cieplak młoda kobieta o kasztanowych włosach i niebieskich oczach była bardzo szczęśliwa. Pracowała w firmie Febo&Dobrzański jako dyrektor finansowy po odejściu z firmy Aleksandra Febo . Miała rodzinę Ojca Józefa ,brata Jaśka i siostrę Beatkę. Jej Przyjacielem był Maciek ,którego znała praktycznie od pieluch i mieszkali obok siebie. Nigdy nie była atrakcyjna z powodu dużych niemodnych okularów,starych ubrań i aparatu na zębach. Nie mogła znaleźć pracy. Gdy dostaję pracę w Domu Mody F&D szczęście do niej się uśmiecha ale zakochuję się bez pamięci w swoim szefie i chociaż wie ,że nigdy z nim nie będzie nie traci nadziei i jej marzenie spełnia się. Dobrzański się w niej zakochuję ale ich szczęście nie trawa długo.
Marek Dobrzański młody mężczyzna o czarnych włosach i stalowo szarych oczach. Największe wrażenie na kobietach robiło to ,że był bardzo przystojny i dodatkowym atutem były jego dołeczki w policzkach i gdy się uśmiechał kobietom miękły kolana. Był Prezesem Febo&Dobrzański i lubił kluby i panienki na jedną noc. Jego Narzeczona Paulina Febo kobieta z włoskim temperamentem za każdym razem robiła mu awantury. Wszystko się zmieniło gdy poznał Ulę i się w niej zakochał. Zerwał zaręczyny z Pauliną. Nie bywał już w klubach i nie interesowały go inne bo on kochał Ulę i tylko ona była dla niego najważniejsza. Jednak los postanowił ich okrutnie doświadczyć a nawet rozdzielić.
Wspomnienie zaręczyn...
Było dwa miesiące po pokazie ,który zakończył się sukcesem. Na bankiecie wszyscy się dobrze bawili. Ula siedziała przy stoliku pijąc sok gdyż była w trzecim miesiącu ciąży. Po chwili podszedł do niej Marek i poprosił do tańca. Po czym przerwał na chwilę ich taniec i klęknął przed Ulą na kolano.
- Ulka jesteś najwspanialszą osobą jaką w życiu spotkałem i jaką pokochałem i będę kochał zawsze.
Otworzył małe pudełeczko i zapytał.
- Kochanie uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną?
Nie mogła wykrztusić z siebie słowa. Była wzruszona ,a goście wyczekiwali jej odpowiedzi.
- Tak zostanę twoją żoną
Założył pierścionek na jej palec ,wstał i porwał ją w objęcia .Wtuliła się w niego mocno.
- Kocham Cię wyszeptała
- Ja też Cię Kocham
Całowali się jeszcze dłuższą chwilę i przytulali a potem usiedli przy stoliku. Dochodziła północ goście się jeszcze bawili. Rodzice Marka wyszli przed kwadransem. Wszyscy gratulowali i im zaręczyn i błogosławionego stanu Uli. Byli tacy szczęśliwi pewni ,że mają przed sobą całe życie . Przekonani ,że nic nie jest w stanie zniszczyć tej miłości bo bardzo się kochają. Wyjaśnili sobie wszystkie nieporozumienia. Ula na nowo zaufała Markowi i była pewna ,że tak właśnie powinno być i ,że on już nie jest tym samych facetem co poznała na początku. Zmienił się dla niej. Nie był już z Pauliną a modelki dla niego nie istniały.
Po zaręczynach zamieszkali razem .Dom był duży w pastelowych kolorach .Miał dużą sypialnie i kuchnie . Pokoje również były duże . Był jeszcze pokój ,który miał być dla dziecka ,które za kilka miesięcy miało pojawić się na świecie. Marek był bardzo szczęśliwy i całkiem zwariował. Nie pozwalał Uli prawie nic robić. Wyręczał ją we wszystkim . Robił zakupy,gotował nawet chciał robić pranie ale to mu akurat nie wychodziło. Ona miała czasem dość jego nadopiekuńczości . Ale wiedziała ,że bardzo martwi się o nią. Ciąże znosiła bardzo dobrze żadnych niepokojących objawów. Przygotowania do ślubu właśnie się zaczęły. Planowali skromny ślub z najbliższą rodziną i przyjaciółmi. Oboje cieszyli się każdym dniem robili razem śniadanie chociaż Marek protestował i zanosił jej do łóżka. Uwielbiał jej pocałunki smak malinowych warg ,jej piękne włosy i cudne niebieskie oczy. Ona też uwielbiała jego pocałunki dotykać jego warg , tulić się do nagiego torsu , wplatać dłonie w jego włosy,patrzyć w szaro stalowe oczy. Najbardziej kochała jego uśmiech i dołeczki w policzkach gdy się uśmiechał. On kochał jej zgrabną sylwetkę, uśmiech piękny i szczery i lazurowe oczy ,które były hipnotyzujące. Pod wpływem jej spojrzenia czuł dreszcz. Działała na niego jak żadna inna kobieta. On również na nią działał jak żaden inny mężczyzna. Ich miłość była pełna namiętności,czułości ,wrażliwości. I dwa miesiące ich cudownego niczym nie zmąconego szczęścia zniszczył jeden dzień ,który zabrał miłość i szczęście a pozostał ból.
Z pozoru szczęśliwy dzień...
Pomału wschodził dzień pierwsze promienie przedarły się już przez chmury . Wiał lekko wiatr . Dzień był chłodny październikowy. A dokładnie 26 październik. Ula obudziła się i zobaczyła ,że nie ma przy niej Marka wystraszyła się. Wstała poszła do salonu i kuchni ale nie zastała go tam. Dzisiejszej nocy słabo spała czuła się niespokojna jakby coś złego miało się stać. Nie mogła pozbyć się tych myśli ciągle przeczuwała ,że niedługo wydarzy się coś naprawdę złego. Nie wiedziała co. Chciała się uspokoić .Usiadła na krzesło w kuchni bo nagle zrobiło jej się słabo . Nie powinna się tak tym denerwować była w piątym miesiącu ciąży za cztery miesiące na świat miał przyjść ich synek. Dowiedzieli się tego z Markiem kilka dni temu. Marek był taki szczęśliwy nawet zdążyli wybrać imię Maurycy . Uli podobało się to imię ,które wybrał Marek. Ustalili ,że następnym razem jeśli będą mieli dziewczynkę Ula nada imię. Ona zaproponowała Kornelia . Obojgu imię się spodobało. Siedziała Ula tak rozmyślając nad ich przyszłością ale ciągle towarzyszył jej jakiś strach ale postanowiła nie mówić o tym narzeczonemu.
- O czym tak myślisz?
Usiadła prosto i spojrzała na Marka ,który stał w szlafroku i mokrych włosach.
- A tak o naszej przyszłości
- Nasza przyszłość będzie piękna kochanie
- Tak bo bardzo Cię kocham
- Ja Cię też mocno Kocham
Podszedł do niej i musnął jej wargi. Pogłębiła pocałunek i skierowali się do sypialni. Zdjęli pospiesznie ubrania i zatracili się w namiętnych pocałunkach. Leżała na łóżku naga całował jej szyję i pocałunkami schodził coraz niżej drażniąc jej sutki,całował brzuch ... Nagle przerwał.
- Co się stało? spojrzała na niego
- Ja nie chciałbym zrobić mu krzywdy
- Jakiej krzywdy ?nic się nie stanie
- Ale jednak powinien być bardziej ostrożny
- Zapewniam cię ,że wszystko będzie dobrze
- A jak coś nie tak to mi powiesz?
- Tak kochanie.
Po jej zapewnieniach ,że nie zrobi krzywdy dziecku. Powrócili do pocałunków coraz głębszych i bardziej namiętnych. Całował jej ciało ,które pod jego dotykiem czuła dreszcz. Rozszerzyła nogi i pomału wszedł w nią poruszając się na początku wolno i delikatnie potem szybciej.Zalała ją fala gorąca. Ich ciała tworzyły teraz jedność. Czuła go w sobie .Nigdy nie myślała ,że można przeżywać to tak mocno. On również nigdy nie czuł tej fali gorąca ,emocji i uczuć. W końcu oboje doszli do spełnienia. Nasyceni z męczeni opadli na łóżku i leżeli obok siebie przytuleni.
- Było cudownie
- Ty byłaś cudowna
- Kocham Cię najbardziej na świecie
- Ja Ciebie też kocham i nie umiał bym bez ciebie żyć
- Ja też bym nie umiała
W jej oczach pojawiły się łzy ,które mimo wolne spłynęły na policzki.
- Nie płacz kochanie jestem tutaj
Otarł jej łzy z policzków i przytulił. Ubrali się i poszli na śniadanie. Zjedli śniadanie,śmiejąc się i wygłupiając. Po mału zebrali się do pracy. Zaczął padać deszcz. Dojechali na miejsce wysiedli z samochodu i udali się do windy.
- Dzień Dobry Panie Władku
- Dzeeń Doobryy Panii Ulu i Markuu
- Miłeego Dniaaa
- Miłego Dnia odpowiedziała Ula i Marek
Dobrzański poszedł do swojego gabinetu a narzeczona do bufetu. Tam przywitała ją Ala,Iza i Ela . Rozmawiali o ciąży Uli, Jej związku z Markiem i zbliżającym się ślubie.
- Ulka to już za miesiąc nie?odezwała się Ela
- Tak ślub za miesiąc
- Macie już świadków?
- Maciek i Ania
- A to fajnie
- A jak ty się czujesz?
- Dobrze ,chciałabym by Maurycy był juz na świecie i Marek też nie może się już doczekać
- Marek bardzo się zmienił aż nie do pomyślenia- powiedziała Ala
- Dba o ciebie Ulka i widać ,że bardzo kocha- dodała Iza
- Ja też go Bardzo kocham i jestem szczęśliwa...
Potem Ula pracowała w swoim gabinecie . Marek również nawet nie wychodził z gabinetu. Była już siedemnasta a mieli jeszcze kilka rzeczy do zrobienia ale postanowili ,że zajmą się tym w domu.
Na dworze zrobiło się szaro. Deszcz padał dość mocno a na ulicach stały kałuże.Wiatr przybierał na sile. Marek i Ula właśnie kończyli prace i mieli jechać do domu. Wsiedli do samochodu Marek pocałował Ulę w usta i ruszyli. Jechali do ich wspólnego domu. Za miesiąc ślub przygotowania szły dobrze a Psemko miał zaprojektować suknie ślubną dla Uli.
Deszcz i wiatr przybierał na sile. Wycieraczki ledwie nadążały. Nie jechali zbyt szybko co było nie wskazane w te pogodę. Deszcz przybierał coraz bardziej na sile .Wycieraczki ledwo dawały radę.Widoczność była coraz gorsza.
Nagle Marek stracił panowanie nad kierownicą wpadli w poślizg próbował zapanować nad kierownicą wypadli z trasy uderzając w pobliskie drzewo. Ula widziała tylko mokrą szybę szybę, jak wpadli w poślizg ,jasność i huk. Ogromny huk. Potem była już ciemność.
Wokół wydarzenia zbiegli się ludzie ale policjanci zabezpieczyli teren taśmami. Strażacy przyjechali aby wydostać poszkodowanych z samochodu. Samochód był w tragicznym stanie cały przód zgnieciony prawie a szczególnie po stronie kierowcy. Było pełno krwi. Nikt z obserwujących miejsce wypadku nie wierzył ,że ktoś go przeżył. Strażacy rozcięli auto,przyjechała też karetka pogotowia.
Pierwszego wyciągnęli mężczyznę .Lekarz pogotowania odrazu stwierdził zgon. Mężczyzna był młody.Jego ciało pokrywała krew. Miał połamane kości i silne obrażenia wewnętrzne był w stanie w ,którym na potwierdzenie tożsamości muszą zrobić sekcje zwłok. Zabrali go w miejsce gdzie rodzina będzie mogła zidentyfikować ciało mężczyzny.
Drugą wyciągnęli kobietę . Jej ciało również pokrywała krew ale było tętno . Bardzo słabe ale żyła. Nie wiedzieli jeszcze co z dzieckiem bo kobieta była w ciąży. Położyli ją na noszę zakładając kołnierz ortopedyczny. Usztywnili jej głowę ,którą miała zalaną krwią. Miała liczne obrażenia wewnętrzne i była nieprzytomna. Przewieźli ją do szpitala.
Gdy minęło kilka miesięcy kobieta wybudziła się ze śpiączki. Nadal była w szoku. Nie pamiętała dokładnie wypadku ale nie miała amnezji. Jednak lekarze nadal nie powiadomili jej o śmierci narzeczonego.
Helena zindeksowała ciało po wypadku. Była wytrząśnięta tym co się stało. Jej Syn Jedyny syn Marek Dobrzański prezes Domu Mody F&D NIE ŻYJE. Długo nie mogły dojść do niej te słowa. Krzysztof nie oglądał ciała syna ze względu na swoje chore serce. Nim wiadomość o śmierci również wstrząsnęła.
Kilka dni później odbył się pogrzeb Marka Dobrzańskiego. Przyszli wszyscy przyjaciele i rodzina oraz pracownicy F&D. Była nawet Paulina i Aleks. Nie było tylko Uli ,która była w ciężkim stanie w śpiączce. Wszyscy byli pogrążeni w żałobie. Był młody miał piękną narzeczoną ,dziecko ,które miało przyjść na świat za kilka miesięcy i ślub ,który miał odbyć się za miesiąc. Nic już nie będzie takie samo. Sebastian również płakał stracił najlepszego przyjaciela. Nikt się tego nie spodziewał. Nie tak szybko,że wypadek przekreśli kres tej drogi.
Po pogrzebie wszyscy udali się na skromny posiłek zwany,,stypą''. Każdy składał kondolencję Seniorom Dobrzańskim. Nikt jeszcze nie wiedział czy Ula z tego wyjdzie.
Po kilku miesiącach Ula wyszła ze szpitala. Wróciła do Rysiowa bo mieszkanie w Warszawie ,które dzieliła z Markiem było zbyt bolesne. Było tam tyle wspomnień i ciągle czuła jeszcze jego obecność. Jakby wyjechał i miał wrócić. Ale z stamtąd nie ma powrotu. Bardzo jej go brakowało. Nocami siedziała z jego zdjęciem zalana łzami. Całowała zdjęcie. Mówiła jak bardzo go kocha ale wiedziała ,że nie odpowie. Już nie usłyszy. Nie wychodziła z domu. Nie jadła . Ojciec zmuszał ją by coś przełknęła ale wtedy tylko ugryzła kilka kęsów i potem znów nic nie jadła.
Strasznie schudła. Nie wychodziła z domu. Do pracy nie chciała wrócić bo tam wszystko przypominało Jego. Nie potrafiła pogodzić się z jego odejściem. Było jej bardzo ciężko. Wielokrotnie przeklinała dzień w ,którym zdarzył się ten wypadek. Zabrał osobę ,którą najbardziej kochała .Zabrał jej również dziecko. Ten wypadek zabrał jej dwie najcenniejsze w życiu osoby. Jej synka ,którego nie zdąrzyła zobaczyć,przytulić i mężczyznę,którego tak kochała. Jej przyszłego męża. Za miesiąc miał być ich ślub. A pocałunek w samochodzie był im ostatnim.
Pękało jej serce na myśl ,że nigdy nie ujrzy jego uśmiechu i dołeczków policzkach. Szaro - stalowych oczach ,które patrzyły na nią z miłością. Jego słodkich pocałunków. Jego bezpiecznych,męskich ramion w ,których ją tulił. Tak bardzo za nim tęskniła. Codziennie płakała nie umiała normalnie funkcjonować.
Po długim czasie wyszła z domu ale nadal nie zaczęła normalnie żyć. Nadal nie miała na tyle siły by pojechać do domu w ,którym kiedyś mieszkali. Dla niej było to za wcześnie. Chodziła do kościoła i za każdym razem pytała Boga dlaczego go zabrał. I dlaczego ona przeżyła ten wypadek. Dlaczego jej dziecko i narzeczony musieli zginąć.
Kilka tygodni później dowiedziała się o śmierci Krzysztofa Dobrzańskiego . Miał zawał jego chore serce nie wytrzymało. Bardzo przejął się śmiercią syna. Tęsknota ją zabijała.Nic już nie było jak dawniej. Jej życie straciło sens.Nie chciała tak żyć.
Nie mogła uwierzyć ,że minęło już tyle czasu od tego wypadku i śmierci narzeczonego i nienarodzonego dziecka. W niej nadal pozostał ból,tęsknota i wciąż wracała wspomnieniami ale na nic się to zdawało. Nic już nie przywróci mu życia . Odszedł za wcześnie- myślała
Po śmierci narzeczonego mieszkała w Rysiowe z Tatą i Jaśkiem i Beatką. Jednak wyprowadziła się z tamtą dwa lata temu. Jasiek trzy miesiące przed śmiercią Ojca poślubił Kingę i mają roczną Roksanę .Maciek i Ania postanowili zająć się Beatką. Wiedzieli ,że Ula nie mogłaby teraz się nią zająć. Maciek jest mężem Ani i Tatą Igora pół rocznego. Paulina wyjechała dawno do Włoch jeszcze przed pokazem FD Gusto i pojawiła się tylko na pogrzebie Marka ale nikt nie zwracał na nią uwagi i Aleks też był z nią. Prezesem był teraz Konrad starszy biznesmen .Szare włosy,szczupły i wysoki ale bardzo wymagający. Aleksa nie było bo zniknął tak jak jego siostra. Ula była dyrektorem finansowym. Ale długo przeżywała wypadek i śmierć i wróciła dopiero po roku. A w tym czasie było zastępstwo za nią.Trudno było jej wrócić do firmy po roku. Wracały wspomnienia i wszystkie chwilę ,które spędziła z Markiem. Nadal nie mogła uwierzyć ,że go już nie ma.Praca jej nie pomagała. Zabić pustki i tęsknoty jaką po sobie pozostawił.
patrzę dziś w taflę pamięci lustra
taka w mym sercu dziś cicha pustka
gorąca łza po policzku płynie
gdy przywołuję w pamięci twe imię
wspomnienia powracają falą
a pamięć woła im halo halo
usta w uśmiechu się układają
ramiona cię obejmują – przytulają
jesteś ach jesteś znów koło mnie
jak dobrze wracać do wspomnień
jak dobrze być znów przy tobie
czy w zdrowiu czy też w chorobie
tulić cię w swoich ramionach
całować twoje usta i włosy
usłane kropelka rzęsistej rosy
tak dobrze mieć ciebie tak blisko
do szczęścia to już jest wszystko
ale co to – magiczna chwila znika
pamięć się zamyka-wspomnienia umykają
tęsknoty łzom upust dając.
Mieszkała teraz nadal w mieszkaniu w którym była ,kiedyś ze swoim narzeczonym. Ten dom wszystko przypominał jej. Przypominał jego. Dziś te myśli były męczące bardziej męczące nic zazwyczaj. Poszła do kuchni i wyciągnęła z szafki wina czerwone. Rok temu przestała już to kontrolować i piła coraz więcej. Dwa miesiące temu skończyła terapię ale teraz znów sięgnęła po alkohol.To na chwilę pozwalało jej zapomnieć o wszystkim tym co teraz i tym co miało miejsce w przeszłości. Po dwóch kieliszkach wstała i wyjęła z szafki tabletki. Było ich całkiem sporo. Położyła je na stół ale nie miała odwagi ich wziąć. Poczuła zmęczenie więc zdjęła ubrania ,zostawiając tylko bieliznę i włożyła szlafrok i swoje kroki skierowała do łazienki. Wzięła po drodze butelkę wina.
Kilka minut później...
Siedziała w gorącej kąpieli pijąc alkohol była już trochę pijana i traciła kontrolę umysłu. Czuła gorąco i była mocno rozluźniona. Wypiła kolejny kieliszek tracąc kontrolę mówiła do siebie mamrocząc...Po co ja ma żyć. bez sensu. ja już nieee mam dla kogooo. Mark-aaa już nie ma. W jednaj chwili kieliszek wypadł jej z ręki i uderzył o podłogę szkło rozprysło na kilka kawałków. Chwyciła żyletkę ,którą miała pod ręką.
Trzęsły się jej ręce i nie była też do końca świadoma co robi ale wiedziała ,że dalej nie może tak żyć. Za bardzo go kochała by mogła nauczyć się żyć od nowa z kimś innym . Mijał czas myślała ,że z czasem zacznie normalnie żyć. Nic nie pomagało a ból i tęsknota stały się coraz silniejsze. Co noc płakała już nie chciała się męczyć .Chciała już być z nim na zawsze.
Przejęła żyletką kilka razy po swojej skórze a na ręce zaczęły wypływać pierwsze krople krwi .Upiła łyk z butelki wina i przycisnęła mocnej żyletkę .Po jej rękach poleciały strugi krwi i mieszały się z wodą w wannie tworząc bordowo-brązową barwę. Z każdą kroplą krwi upływało z niej życie. W pewnym momencie straciła przytomność jej ciało leżało bezwładnie w wannie. Żyletka leżała na podłodze brudna od krwi.
Godzinę później...
Ala ,która pracowała w Febo&Dobrzański i nadal pracuję jako kadrowa. Przyszła odwiedzić Ulę bo nie widziała jej dziś w pracy. Weszła do mieszkania. Było otwarte i rozglądała się wołając Ulę.Nikt jej jednak nie odpowiadał . W domu była tylko głucha cisza co zmartwiło Milewską.
Poszła do kuchni ale jej tam nie było. Pomyślała ,że może jest w łazience .Nie chciała wchodzić ale coś ją popchnęło by tam wejść. To co tam zobaczyła zmroziło jej krew w żyłach i mało co nie upadła. Poszła ostrożnie bliżej.
-Coś ty Ula zrobiła.Coś zrobiła ...Nam nadzieję ,że wyjdziesz z tego.
Wzięła telefon i wezwała pogotowie .
Dwadzieścia pięć minut później..
Lekarze wbiegli do łazienki i zbadali kobietę. Po chwili wyszli z smutnym wyrazem twarzy.
- I co z nią ?- spytała Ala
- Nic
- Nie rozumiem?
- Przykro nam ,Pani Urszula nie żyję
- Jak to nie żyję?
- Przyjechaliśmy za późno a to ewidentnie wskazuję na samobójstwo
- Ale dlaczego?
- Tego niestety nigdy się już nie dowiemy
Zabrali jej ciało. Zrobią sekcie zwłok aby potwierdzić ,że było to samobójstwo.
Milewska opuściła mieszkanie Uli zamykając na klucz. Za parę dni odbędzie się pogrzeb. Gdy kilka dni później odbył się pogrzeb.Nikt nie mógł zrozumieć dlaczego to zrobiła i co nią ,kierowało. Wtedy odezwała się Ania
- Ona po prostu nie umiała dłużej bez niego żyć.był dla niej wszystkim. Przed te pięć lat nie umiała ułożyć sobie życia na nowo. Wciąż go wspominała. Widać było w niej ogromny ból ale i tęsknotę. Straciła tak wiele osób narzeczonego,nienarodzone dziecko i po niedługim czasie Ojca. Helenie Dobrzańskiej też mówi być ogromnie trudno straciła jedynego syna potem męża ,wnuka a teraz przyszłą synową.
- Masz rację ona chciała być z nim dlatego to zrobiła.- odezwał się Maciek
- I teraz będzie już z nim na zawsze - odpowiedziała Viola
- Tak teraz już nic ich nie rozdzieli bo miłość jest silniejsza niż śmierć. Odparła Ania
- Ja na początku nie wierzyłem w ich miłość ale potem nie było co do tego wątpliwości ,że się kochają. Teraz są razem ale nie wiedziałem ,że tak szybko zakończy się ich wspólne życie i ,że nie zdążą zaznać szczęścia jakim jest małżeństwo,dzieci i wnuki. odpowiedział ze smutkiem Seba.
- I zawsze ich zapamiętamy jako dobrych,kochających ,których za szybko Bóg wezwał do siebie. Odpowiedziała Ala
lepiej mi leżeć w cichym zimnym grobie
jeśli nie mogę kochany być przy tobie
lepiej mi oczu nigdy nie otwierać
jeśli nie mogę zobaczyć ciebie teraz
lepiej mi nie czuć niczego już więcej
jeśli nie czuję jak bije twoje serce
lepiej mi smaku już więcej nie smakować
jeśli nie mogę twych ust pocałować
jak żyć bez smaku czy powonienia
które na lepszy świat wokół zmienia
jak żyć bez wzroku świat podziwiając
ciebie kochany u boku nie mając
pytam więc siebie i bogu zadaję pytanie
ale nie słyszę odpowiedzi na nie
lepiej mi będzie w cichym zimnym grobie
bo wtedy już będę kochany przy tobie.
Koniec [*].:
Siedziała na kanapie i piła czerwone wino patrząc w okno. Po szybie leciały grube krople deszczu .Wszystko przypominało jej zdarzenie ,które miało miejsce pięć lat temu. Do dzisiejszego dnia nie mogła otrząsnąć się z tej tragedii . Minęło tyle dni,miesięcy a Ona nadal pamiętała ten dzień jakby to było dziś. Wtedy wszystko się skończyło a jej życie straciło sens. Nie była przygotowana na takie zakończenie tej historii ale któż mógł przewidzieć to co ma się zdarzyć. Jednak obwiniała się za tą tragedię w ,której zginęła najważniejsza dla niej osoba bez której nie potrafiła żyć za bardzo go kochała.
Kilka lat wcześniej...
Urszula Cieplak młoda kobieta o kasztanowych włosach i niebieskich oczach była bardzo szczęśliwa. Pracowała w firmie Febo&Dobrzański jako dyrektor finansowy po odejściu z firmy Aleksandra Febo . Miała rodzinę Ojca Józefa ,brata Jaśka i siostrę Beatkę. Jej Przyjacielem był Maciek ,którego znała praktycznie od pieluch i mieszkali obok siebie. Nigdy nie była atrakcyjna z powodu dużych niemodnych okularów,starych ubrań i aparatu na zębach. Nie mogła znaleźć pracy. Gdy dostaję pracę w Domu Mody F&D szczęście do niej się uśmiecha ale zakochuję się bez pamięci w swoim szefie i chociaż wie ,że nigdy z nim nie będzie nie traci nadziei i jej marzenie spełnia się. Dobrzański się w niej zakochuję ale ich szczęście nie trawa długo.
Marek Dobrzański młody mężczyzna o czarnych włosach i stalowo szarych oczach. Największe wrażenie na kobietach robiło to ,że był bardzo przystojny i dodatkowym atutem były jego dołeczki w policzkach i gdy się uśmiechał kobietom miękły kolana. Był Prezesem Febo&Dobrzański i lubił kluby i panienki na jedną noc. Jego Narzeczona Paulina Febo kobieta z włoskim temperamentem za każdym razem robiła mu awantury. Wszystko się zmieniło gdy poznał Ulę i się w niej zakochał. Zerwał zaręczyny z Pauliną. Nie bywał już w klubach i nie interesowały go inne bo on kochał Ulę i tylko ona była dla niego najważniejsza. Jednak los postanowił ich okrutnie doświadczyć a nawet rozdzielić.
Wspomnienie zaręczyn...
Było dwa miesiące po pokazie ,który zakończył się sukcesem. Na bankiecie wszyscy się dobrze bawili. Ula siedziała przy stoliku pijąc sok gdyż była w trzecim miesiącu ciąży. Po chwili podszedł do niej Marek i poprosił do tańca. Po czym przerwał na chwilę ich taniec i klęknął przed Ulą na kolano.
- Ulka jesteś najwspanialszą osobą jaką w życiu spotkałem i jaką pokochałem i będę kochał zawsze.
Otworzył małe pudełeczko i zapytał.
- Kochanie uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną?
Nie mogła wykrztusić z siebie słowa. Była wzruszona ,a goście wyczekiwali jej odpowiedzi.
- Tak zostanę twoją żoną
Założył pierścionek na jej palec ,wstał i porwał ją w objęcia .Wtuliła się w niego mocno.
- Kocham Cię wyszeptała
- Ja też Cię Kocham
Całowali się jeszcze dłuższą chwilę i przytulali a potem usiedli przy stoliku. Dochodziła północ goście się jeszcze bawili. Rodzice Marka wyszli przed kwadransem. Wszyscy gratulowali i im zaręczyn i błogosławionego stanu Uli. Byli tacy szczęśliwi pewni ,że mają przed sobą całe życie . Przekonani ,że nic nie jest w stanie zniszczyć tej miłości bo bardzo się kochają. Wyjaśnili sobie wszystkie nieporozumienia. Ula na nowo zaufała Markowi i była pewna ,że tak właśnie powinno być i ,że on już nie jest tym samych facetem co poznała na początku. Zmienił się dla niej. Nie był już z Pauliną a modelki dla niego nie istniały.
Po zaręczynach zamieszkali razem .Dom był duży w pastelowych kolorach .Miał dużą sypialnie i kuchnie . Pokoje również były duże . Był jeszcze pokój ,który miał być dla dziecka ,które za kilka miesięcy miało pojawić się na świecie. Marek był bardzo szczęśliwy i całkiem zwariował. Nie pozwalał Uli prawie nic robić. Wyręczał ją we wszystkim . Robił zakupy,gotował nawet chciał robić pranie ale to mu akurat nie wychodziło. Ona miała czasem dość jego nadopiekuńczości . Ale wiedziała ,że bardzo martwi się o nią. Ciąże znosiła bardzo dobrze żadnych niepokojących objawów. Przygotowania do ślubu właśnie się zaczęły. Planowali skromny ślub z najbliższą rodziną i przyjaciółmi. Oboje cieszyli się każdym dniem robili razem śniadanie chociaż Marek protestował i zanosił jej do łóżka. Uwielbiał jej pocałunki smak malinowych warg ,jej piękne włosy i cudne niebieskie oczy. Ona też uwielbiała jego pocałunki dotykać jego warg , tulić się do nagiego torsu , wplatać dłonie w jego włosy,patrzyć w szaro stalowe oczy. Najbardziej kochała jego uśmiech i dołeczki w policzkach gdy się uśmiechał. On kochał jej zgrabną sylwetkę, uśmiech piękny i szczery i lazurowe oczy ,które były hipnotyzujące. Pod wpływem jej spojrzenia czuł dreszcz. Działała na niego jak żadna inna kobieta. On również na nią działał jak żaden inny mężczyzna. Ich miłość była pełna namiętności,czułości ,wrażliwości. I dwa miesiące ich cudownego niczym nie zmąconego szczęścia zniszczył jeden dzień ,który zabrał miłość i szczęście a pozostał ból.
Z pozoru szczęśliwy dzień...
Pomału wschodził dzień pierwsze promienie przedarły się już przez chmury . Wiał lekko wiatr . Dzień był chłodny październikowy. A dokładnie 26 październik. Ula obudziła się i zobaczyła ,że nie ma przy niej Marka wystraszyła się. Wstała poszła do salonu i kuchni ale nie zastała go tam. Dzisiejszej nocy słabo spała czuła się niespokojna jakby coś złego miało się stać. Nie mogła pozbyć się tych myśli ciągle przeczuwała ,że niedługo wydarzy się coś naprawdę złego. Nie wiedziała co. Chciała się uspokoić .Usiadła na krzesło w kuchni bo nagle zrobiło jej się słabo . Nie powinna się tak tym denerwować była w piątym miesiącu ciąży za cztery miesiące na świat miał przyjść ich synek. Dowiedzieli się tego z Markiem kilka dni temu. Marek był taki szczęśliwy nawet zdążyli wybrać imię Maurycy . Uli podobało się to imię ,które wybrał Marek. Ustalili ,że następnym razem jeśli będą mieli dziewczynkę Ula nada imię. Ona zaproponowała Kornelia . Obojgu imię się spodobało. Siedziała Ula tak rozmyślając nad ich przyszłością ale ciągle towarzyszył jej jakiś strach ale postanowiła nie mówić o tym narzeczonemu.
- O czym tak myślisz?
Usiadła prosto i spojrzała na Marka ,który stał w szlafroku i mokrych włosach.
- A tak o naszej przyszłości
- Nasza przyszłość będzie piękna kochanie
- Tak bo bardzo Cię kocham
- Ja Cię też mocno Kocham
Podszedł do niej i musnął jej wargi. Pogłębiła pocałunek i skierowali się do sypialni. Zdjęli pospiesznie ubrania i zatracili się w namiętnych pocałunkach. Leżała na łóżku naga całował jej szyję i pocałunkami schodził coraz niżej drażniąc jej sutki,całował brzuch ... Nagle przerwał.
- Co się stało? spojrzała na niego
- Ja nie chciałbym zrobić mu krzywdy
- Jakiej krzywdy ?nic się nie stanie
- Ale jednak powinien być bardziej ostrożny
- Zapewniam cię ,że wszystko będzie dobrze
- A jak coś nie tak to mi powiesz?
- Tak kochanie.
Po jej zapewnieniach ,że nie zrobi krzywdy dziecku. Powrócili do pocałunków coraz głębszych i bardziej namiętnych. Całował jej ciało ,które pod jego dotykiem czuła dreszcz. Rozszerzyła nogi i pomału wszedł w nią poruszając się na początku wolno i delikatnie potem szybciej.Zalała ją fala gorąca. Ich ciała tworzyły teraz jedność. Czuła go w sobie .Nigdy nie myślała ,że można przeżywać to tak mocno. On również nigdy nie czuł tej fali gorąca ,emocji i uczuć. W końcu oboje doszli do spełnienia. Nasyceni z męczeni opadli na łóżku i leżeli obok siebie przytuleni.
- Było cudownie
- Ty byłaś cudowna
- Kocham Cię najbardziej na świecie
- Ja Ciebie też kocham i nie umiał bym bez ciebie żyć
- Ja też bym nie umiała
W jej oczach pojawiły się łzy ,które mimo wolne spłynęły na policzki.
- Nie płacz kochanie jestem tutaj
Otarł jej łzy z policzków i przytulił. Ubrali się i poszli na śniadanie. Zjedli śniadanie,śmiejąc się i wygłupiając. Po mału zebrali się do pracy. Zaczął padać deszcz. Dojechali na miejsce wysiedli z samochodu i udali się do windy.
- Dzień Dobry Panie Władku
- Dzeeń Doobryy Panii Ulu i Markuu
- Miłeego Dniaaa
- Miłego Dnia odpowiedziała Ula i Marek
Dobrzański poszedł do swojego gabinetu a narzeczona do bufetu. Tam przywitała ją Ala,Iza i Ela . Rozmawiali o ciąży Uli, Jej związku z Markiem i zbliżającym się ślubie.
- Ulka to już za miesiąc nie?odezwała się Ela
- Tak ślub za miesiąc
- Macie już świadków?
- Maciek i Ania
- A to fajnie
- A jak ty się czujesz?
- Dobrze ,chciałabym by Maurycy był juz na świecie i Marek też nie może się już doczekać
- Marek bardzo się zmienił aż nie do pomyślenia- powiedziała Ala
- Dba o ciebie Ulka i widać ,że bardzo kocha- dodała Iza
- Ja też go Bardzo kocham i jestem szczęśliwa...
Potem Ula pracowała w swoim gabinecie . Marek również nawet nie wychodził z gabinetu. Była już siedemnasta a mieli jeszcze kilka rzeczy do zrobienia ale postanowili ,że zajmą się tym w domu.
Na dworze zrobiło się szaro. Deszcz padał dość mocno a na ulicach stały kałuże.Wiatr przybierał na sile. Marek i Ula właśnie kończyli prace i mieli jechać do domu. Wsiedli do samochodu Marek pocałował Ulę w usta i ruszyli. Jechali do ich wspólnego domu. Za miesiąc ślub przygotowania szły dobrze a Psemko miał zaprojektować suknie ślubną dla Uli.
Deszcz i wiatr przybierał na sile. Wycieraczki ledwie nadążały. Nie jechali zbyt szybko co było nie wskazane w te pogodę. Deszcz przybierał coraz bardziej na sile .Wycieraczki ledwo dawały radę.Widoczność była coraz gorsza.
Nagle Marek stracił panowanie nad kierownicą wpadli w poślizg próbował zapanować nad kierownicą wypadli z trasy uderzając w pobliskie drzewo. Ula widziała tylko mokrą szybę szybę, jak wpadli w poślizg ,jasność i huk. Ogromny huk. Potem była już ciemność.
Wokół wydarzenia zbiegli się ludzie ale policjanci zabezpieczyli teren taśmami. Strażacy przyjechali aby wydostać poszkodowanych z samochodu. Samochód był w tragicznym stanie cały przód zgnieciony prawie a szczególnie po stronie kierowcy. Było pełno krwi. Nikt z obserwujących miejsce wypadku nie wierzył ,że ktoś go przeżył. Strażacy rozcięli auto,przyjechała też karetka pogotowia.
Pierwszego wyciągnęli mężczyznę .Lekarz pogotowania odrazu stwierdził zgon. Mężczyzna był młody.Jego ciało pokrywała krew. Miał połamane kości i silne obrażenia wewnętrzne był w stanie w ,którym na potwierdzenie tożsamości muszą zrobić sekcje zwłok. Zabrali go w miejsce gdzie rodzina będzie mogła zidentyfikować ciało mężczyzny.
Drugą wyciągnęli kobietę . Jej ciało również pokrywała krew ale było tętno . Bardzo słabe ale żyła. Nie wiedzieli jeszcze co z dzieckiem bo kobieta była w ciąży. Położyli ją na noszę zakładając kołnierz ortopedyczny. Usztywnili jej głowę ,którą miała zalaną krwią. Miała liczne obrażenia wewnętrzne i była nieprzytomna. Przewieźli ją do szpitala.
Gdy minęło kilka miesięcy kobieta wybudziła się ze śpiączki. Nadal była w szoku. Nie pamiętała dokładnie wypadku ale nie miała amnezji. Jednak lekarze nadal nie powiadomili jej o śmierci narzeczonego.
Helena zindeksowała ciało po wypadku. Była wytrząśnięta tym co się stało. Jej Syn Jedyny syn Marek Dobrzański prezes Domu Mody F&D NIE ŻYJE. Długo nie mogły dojść do niej te słowa. Krzysztof nie oglądał ciała syna ze względu na swoje chore serce. Nim wiadomość o śmierci również wstrząsnęła.
Kilka dni później odbył się pogrzeb Marka Dobrzańskiego. Przyszli wszyscy przyjaciele i rodzina oraz pracownicy F&D. Była nawet Paulina i Aleks. Nie było tylko Uli ,która była w ciężkim stanie w śpiączce. Wszyscy byli pogrążeni w żałobie. Był młody miał piękną narzeczoną ,dziecko ,które miało przyjść na świat za kilka miesięcy i ślub ,który miał odbyć się za miesiąc. Nic już nie będzie takie samo. Sebastian również płakał stracił najlepszego przyjaciela. Nikt się tego nie spodziewał. Nie tak szybko,że wypadek przekreśli kres tej drogi.
Po pogrzebie wszyscy udali się na skromny posiłek zwany,,stypą''. Każdy składał kondolencję Seniorom Dobrzańskim. Nikt jeszcze nie wiedział czy Ula z tego wyjdzie.
Po kilku miesiącach Ula wyszła ze szpitala. Wróciła do Rysiowa bo mieszkanie w Warszawie ,które dzieliła z Markiem było zbyt bolesne. Było tam tyle wspomnień i ciągle czuła jeszcze jego obecność. Jakby wyjechał i miał wrócić. Ale z stamtąd nie ma powrotu. Bardzo jej go brakowało. Nocami siedziała z jego zdjęciem zalana łzami. Całowała zdjęcie. Mówiła jak bardzo go kocha ale wiedziała ,że nie odpowie. Już nie usłyszy. Nie wychodziła z domu. Nie jadła . Ojciec zmuszał ją by coś przełknęła ale wtedy tylko ugryzła kilka kęsów i potem znów nic nie jadła.
Strasznie schudła. Nie wychodziła z domu. Do pracy nie chciała wrócić bo tam wszystko przypominało Jego. Nie potrafiła pogodzić się z jego odejściem. Było jej bardzo ciężko. Wielokrotnie przeklinała dzień w ,którym zdarzył się ten wypadek. Zabrał osobę ,którą najbardziej kochała .Zabrał jej również dziecko. Ten wypadek zabrał jej dwie najcenniejsze w życiu osoby. Jej synka ,którego nie zdąrzyła zobaczyć,przytulić i mężczyznę,którego tak kochała. Jej przyszłego męża. Za miesiąc miał być ich ślub. A pocałunek w samochodzie był im ostatnim.
Pękało jej serce na myśl ,że nigdy nie ujrzy jego uśmiechu i dołeczków policzkach. Szaro - stalowych oczach ,które patrzyły na nią z miłością. Jego słodkich pocałunków. Jego bezpiecznych,męskich ramion w ,których ją tulił. Tak bardzo za nim tęskniła. Codziennie płakała nie umiała normalnie funkcjonować.
Po długim czasie wyszła z domu ale nadal nie zaczęła normalnie żyć. Nadal nie miała na tyle siły by pojechać do domu w ,którym kiedyś mieszkali. Dla niej było to za wcześnie. Chodziła do kościoła i za każdym razem pytała Boga dlaczego go zabrał. I dlaczego ona przeżyła ten wypadek. Dlaczego jej dziecko i narzeczony musieli zginąć.
Kilka tygodni później dowiedziała się o śmierci Krzysztofa Dobrzańskiego . Miał zawał jego chore serce nie wytrzymało. Bardzo przejął się śmiercią syna. Tęsknota ją zabijała.Nic już nie było jak dawniej. Jej życie straciło sens.Nie chciała tak żyć.
Nie mogła uwierzyć ,że minęło już tyle czasu od tego wypadku i śmierci narzeczonego i nienarodzonego dziecka. W niej nadal pozostał ból,tęsknota i wciąż wracała wspomnieniami ale na nic się to zdawało. Nic już nie przywróci mu życia . Odszedł za wcześnie- myślała
Po śmierci narzeczonego mieszkała w Rysiowe z Tatą i Jaśkiem i Beatką. Jednak wyprowadziła się z tamtą dwa lata temu. Jasiek trzy miesiące przed śmiercią Ojca poślubił Kingę i mają roczną Roksanę .Maciek i Ania postanowili zająć się Beatką. Wiedzieli ,że Ula nie mogłaby teraz się nią zająć. Maciek jest mężem Ani i Tatą Igora pół rocznego. Paulina wyjechała dawno do Włoch jeszcze przed pokazem FD Gusto i pojawiła się tylko na pogrzebie Marka ale nikt nie zwracał na nią uwagi i Aleks też był z nią. Prezesem był teraz Konrad starszy biznesmen .Szare włosy,szczupły i wysoki ale bardzo wymagający. Aleksa nie było bo zniknął tak jak jego siostra. Ula była dyrektorem finansowym. Ale długo przeżywała wypadek i śmierć i wróciła dopiero po roku. A w tym czasie było zastępstwo za nią.Trudno było jej wrócić do firmy po roku. Wracały wspomnienia i wszystkie chwilę ,które spędziła z Markiem. Nadal nie mogła uwierzyć ,że go już nie ma.Praca jej nie pomagała. Zabić pustki i tęsknoty jaką po sobie pozostawił.
patrzę dziś w taflę pamięci lustra
taka w mym sercu dziś cicha pustka
gorąca łza po policzku płynie
gdy przywołuję w pamięci twe imię
wspomnienia powracają falą
a pamięć woła im halo halo
usta w uśmiechu się układają
ramiona cię obejmują – przytulają
jesteś ach jesteś znów koło mnie
jak dobrze wracać do wspomnień
jak dobrze być znów przy tobie
czy w zdrowiu czy też w chorobie
tulić cię w swoich ramionach
całować twoje usta i włosy
usłane kropelka rzęsistej rosy
tak dobrze mieć ciebie tak blisko
do szczęścia to już jest wszystko
ale co to – magiczna chwila znika
pamięć się zamyka-wspomnienia umykają
tęsknoty łzom upust dając.
Mieszkała teraz nadal w mieszkaniu w którym była ,kiedyś ze swoim narzeczonym. Ten dom wszystko przypominał jej. Przypominał jego. Dziś te myśli były męczące bardziej męczące nic zazwyczaj. Poszła do kuchni i wyciągnęła z szafki wina czerwone. Rok temu przestała już to kontrolować i piła coraz więcej. Dwa miesiące temu skończyła terapię ale teraz znów sięgnęła po alkohol.To na chwilę pozwalało jej zapomnieć o wszystkim tym co teraz i tym co miało miejsce w przeszłości. Po dwóch kieliszkach wstała i wyjęła z szafki tabletki. Było ich całkiem sporo. Położyła je na stół ale nie miała odwagi ich wziąć. Poczuła zmęczenie więc zdjęła ubrania ,zostawiając tylko bieliznę i włożyła szlafrok i swoje kroki skierowała do łazienki. Wzięła po drodze butelkę wina.
Kilka minut później...
Siedziała w gorącej kąpieli pijąc alkohol była już trochę pijana i traciła kontrolę umysłu. Czuła gorąco i była mocno rozluźniona. Wypiła kolejny kieliszek tracąc kontrolę mówiła do siebie mamrocząc...Po co ja ma żyć. bez sensu. ja już nieee mam dla kogooo. Mark-aaa już nie ma. W jednaj chwili kieliszek wypadł jej z ręki i uderzył o podłogę szkło rozprysło na kilka kawałków. Chwyciła żyletkę ,którą miała pod ręką.
Trzęsły się jej ręce i nie była też do końca świadoma co robi ale wiedziała ,że dalej nie może tak żyć. Za bardzo go kochała by mogła nauczyć się żyć od nowa z kimś innym . Mijał czas myślała ,że z czasem zacznie normalnie żyć. Nic nie pomagało a ból i tęsknota stały się coraz silniejsze. Co noc płakała już nie chciała się męczyć .Chciała już być z nim na zawsze.
Przejęła żyletką kilka razy po swojej skórze a na ręce zaczęły wypływać pierwsze krople krwi .Upiła łyk z butelki wina i przycisnęła mocnej żyletkę .Po jej rękach poleciały strugi krwi i mieszały się z wodą w wannie tworząc bordowo-brązową barwę. Z każdą kroplą krwi upływało z niej życie. W pewnym momencie straciła przytomność jej ciało leżało bezwładnie w wannie. Żyletka leżała na podłodze brudna od krwi.
Godzinę później...
Ala ,która pracowała w Febo&Dobrzański i nadal pracuję jako kadrowa. Przyszła odwiedzić Ulę bo nie widziała jej dziś w pracy. Weszła do mieszkania. Było otwarte i rozglądała się wołając Ulę.Nikt jej jednak nie odpowiadał . W domu była tylko głucha cisza co zmartwiło Milewską.
Poszła do kuchni ale jej tam nie było. Pomyślała ,że może jest w łazience .Nie chciała wchodzić ale coś ją popchnęło by tam wejść. To co tam zobaczyła zmroziło jej krew w żyłach i mało co nie upadła. Poszła ostrożnie bliżej.
-Coś ty Ula zrobiła.Coś zrobiła ...Nam nadzieję ,że wyjdziesz z tego.
Wzięła telefon i wezwała pogotowie .
Dwadzieścia pięć minut później..
Lekarze wbiegli do łazienki i zbadali kobietę. Po chwili wyszli z smutnym wyrazem twarzy.
- I co z nią ?- spytała Ala
- Nic
- Nie rozumiem?
- Przykro nam ,Pani Urszula nie żyję
- Jak to nie żyję?
- Przyjechaliśmy za późno a to ewidentnie wskazuję na samobójstwo
- Ale dlaczego?
- Tego niestety nigdy się już nie dowiemy
Zabrali jej ciało. Zrobią sekcie zwłok aby potwierdzić ,że było to samobójstwo.
Milewska opuściła mieszkanie Uli zamykając na klucz. Za parę dni odbędzie się pogrzeb. Gdy kilka dni później odbył się pogrzeb.Nikt nie mógł zrozumieć dlaczego to zrobiła i co nią ,kierowało. Wtedy odezwała się Ania
- Ona po prostu nie umiała dłużej bez niego żyć.był dla niej wszystkim. Przed te pięć lat nie umiała ułożyć sobie życia na nowo. Wciąż go wspominała. Widać było w niej ogromny ból ale i tęsknotę. Straciła tak wiele osób narzeczonego,nienarodzone dziecko i po niedługim czasie Ojca. Helenie Dobrzańskiej też mówi być ogromnie trudno straciła jedynego syna potem męża ,wnuka a teraz przyszłą synową.
- Masz rację ona chciała być z nim dlatego to zrobiła.- odezwał się Maciek
- I teraz będzie już z nim na zawsze - odpowiedziała Viola
- Tak teraz już nic ich nie rozdzieli bo miłość jest silniejsza niż śmierć. Odparła Ania
- Ja na początku nie wierzyłem w ich miłość ale potem nie było co do tego wątpliwości ,że się kochają. Teraz są razem ale nie wiedziałem ,że tak szybko zakończy się ich wspólne życie i ,że nie zdążą zaznać szczęścia jakim jest małżeństwo,dzieci i wnuki. odpowiedział ze smutkiem Seba.
- I zawsze ich zapamiętamy jako dobrych,kochających ,których za szybko Bóg wezwał do siebie. Odpowiedziała Ala
lepiej mi leżeć w cichym zimnym grobie
jeśli nie mogę kochany być przy tobie
lepiej mi oczu nigdy nie otwierać
jeśli nie mogę zobaczyć ciebie teraz
lepiej mi nie czuć niczego już więcej
jeśli nie czuję jak bije twoje serce
lepiej mi smaku już więcej nie smakować
jeśli nie mogę twych ust pocałować
jak żyć bez smaku czy powonienia
które na lepszy świat wokół zmienia
jak żyć bez wzroku świat podziwiając
ciebie kochany u boku nie mając
pytam więc siebie i bogu zadaję pytanie
ale nie słyszę odpowiedzi na nie
lepiej mi będzie w cichym zimnym grobie
bo wtedy już będę kochany przy tobie.
Koniec [*].:
Miniaturka ,, Wymarzę Cię z pamięci , ale w sercu pozostaniesz''
Ps. Dla nie wtajemniczonych: To opowiadanie zaczyna się po 173 odcinku. Ula nie wyjechała na mazury ale do Niemiec. Nie poznała Piotra i zmieniła wygląd dopiero zagranicą. I jeszcze jedno nie zapisała nazwy ośrodka na liście. Przeczytała go ale nie była gotowa na spotkanie z Nim .Nie uwierzyła ,że to co piszę w tym liście jest prawdą. To tyle. Pozdrawiam. Dziękuję za każdy Komentarz. Pozdrawiam Wszystkich Czytelników.
Była zimna marcowa noc. Padał deszcz już od kilku dni. Było szaro
i ponuro.Leżała w łóżku obudziła się wcześnie rano, ale nie miała ochoty wstać.
Wszystko wydało się jej bez sensu. Ale wiedziała, że musi wstać i iść do pracy.
Tęskniła za rodziną nie widziała ich trzy miesiące. Ostatnio spędzała z nimi
czas w święta Bożego Narodzenia. Tęskniła również za krajem.W Polsce była w
grudniu a już prawie koniec Marca. Wciąż nie mogła się przyzwyczaić do Niemiec.
Pracowała w firmie odzieżowej Orsay. Szefem był Lucas Fahre. Dobrze się jej
pracowało na stanowisku asystentki prezesa. Ale tęskniła za firmą odzieżową
w Polsce. Gdy weszła pierwszy raz do tej firmy przypomniał się jej
pierwszy dzień w Febo& Dobrzański, gdy jako Urszula Cieplak dziewczyna
pochodząca z małej miejscowości Rysiów z dyplomami i znajomością języków obcych
zaczynała pracę. Nosiła wtedy okulary niemodne ciuchy niedopasowane i aparat na
zębach. Wtedy pierwszy raz zobaczyła Marka Dobrzańskiego.Pamięta ten dzień szła
szklane drzwi były zamknięta po chwili zobaczyła, że ktoś wychodzi. Poszła za
tą osobą i chciała coś powiedzieć, ale odwrócił się a jej zabrakło słów. Stała
z otwartymi ustami patrząc na nieznajomego., Nie mam więcej rzekł '' dając jej
dziesięć złoty i odszedł. Potem zaczęła prace w firmie, której okazało się, że
nieznajomy jest jej szefem. Zakochała się w nim bez pamięci. Długo skrywała to
przed innymi i nim. Potem zostali przyjaciółmi a potem wyznała mu miłość. Mieli
romans nikt o nich nie wiedział a nawet nie podejrzewał. Marek był w stałym
związku z Pauliną. Potem pojechali do Spa. Myślała, że on ją kocha, nie wiedziała,
że randki pocałunki i prezenty to jedno wielkie kłamstwo. Nie miała pojęcia, że
Marek robił to, żeby nie stracić firmy i, że Sebastian go do tego namówił a
raczej zaproponował a ten się zgodził. Była szczęśliwa, bo była pewna, że po
zarządzie on zerwie z Pauliną i będą mogli być razem nie musząc się ukrywać.
Jednak wszystko się potoczyło inaczej. Znalazła prezenty i kartkę od Sebastiana
w szufladzie Dobrzańskiego w jego gabinecie. Potem Marek ją przepraszał mówił, że
mu na niej zależy. Nie wierzyła w to. Następnego dnia słyszała rozmowę jego i
Sebastiana. Wiedziała już wszystko. Nie chciała znać Marka. Nie mogła zrozumieć,
dlaczego ją oszukał, kłamał i udawał. Zranił ją bardzo. Nie umiała mu wybaczyć.
Postanowiła odejść z firmy. Złożyła rezygnacje. Ala i Iza chciała, aby jechała
do samotni Pshemko. Nie zgodziła się. Nie chciała jechać tak blisko. Wolała
gdzieś dalej, aby on nie mógł jej znaleźć. Zacząć wszystko od nowa. Wiedziała, że
nie wróci już do Febo&Dobrzański. A tym bardziej nie chce widywać Marka ani
utrzymywać z nim jakiegokolwiek kontaktu. Wiedziała, że nie będzie to łatwe, bo
nadal mimo wszystko go kocha i nie potrafi tak po prostu przestać. Ale wiedziała,
że kiedyś będzie musiała zapomnieć. Spakowała rzeczy i postanowiła wyjechać do
Niemiec.
I tak minęło ponad
trzy lata odkąd wyjechała z Kraju. Wynajęła mieszkanie i dzieli je razem ze
współlokatorką Mia. Polubiła ją byli prawie w tym samym wieku. Szybko znaleźli
wspólny język. Mia miała narzeczonego i również mieszkał z nią.Tim był
adwokatem w Kancelarii Satze. Był wysoki, szczupły brązowe włosy i ciemne oczy.
Mia miała długie czarne włosy i brązowe oczy. Ula miała teraz włosy do
ramion ciemne brązowe. Nie nosiła już okularów zamieniła je na szkła
kontaktowe. Aparatu na zębach również już nie miała. Ubierała się teraz stylowo
a starych ubrań już dawno się pozbyła. Tu zaczęła od nowa była nową Ulą
Cieplak a raczej Ursulą Schuler. Kilka miesięcy po przyjechaniu do Niemiec
poznała Dennisa. Pracował w tej samej firmie, co ona. Był dyrektorem finansów.
Początkowo rozmawiali o pracy. Potem zaprosił ją na kawę. Później codziennie
chodzili na lunch i kawę. Podwoził ją do domu. Zostali parą niedługo potem
wzięli szybki ślub. Okazało się, że jest w ciąży. Po ślubie zamieszkali razem.
Wtedy zaczęło się coś, czego się niespodziewana. Późno wracał do domu czasem
nawet pijany. Kłócili się, spali osobno.
Siedziała na
kanapie była w połowie trzeciego miesiąca ciąży. Dochodziła druga w nocy a
Dennisa jeszcze nie było. Zaczęła się martwić. Po chwili usłyszała hałas w
korytarzu. Była pewna, że nie wrócił trzeźwy. Bała się go, gdy pił, bo zdarzyło
mu się już ją uderzyć. Podszedł do niej. Złapał ją za rękę mocno szarpiąc.
- Puść!!!
- No daj całusa
- Śmierdzisz
alkoholem
- Ty dziwko!Dlaczego
nie spisz?..- Mówił niewyraźnie.
-, O co ci chodzi?
Gdzie byłeś?
- Nie twoja sprawa
- Znów piłeś, idź
się połóż
- Nie będziesz mi
rozkazywać
Chciała go odepną,
ale on zamknął ją w żelaznym uścisku. I zamknął jej usta namiętnym pocałunkiem.
Z trudem odsunęła się od niego i uwolniła z jego ramion. Wtedy on chwycił ją za
rękę i uderzył w twarz z taką siłą, że wpadła na kuchenną szafkę. Stała przy
niej nieruchomo. Bała się, co teraz zrobi.Miała łzy w oczach. Zaczął boleć ją
brzuch przygryzła dolną wargę z bólu. Złapała się za brzuch i nagle
zorientowała się, że krwawi. Podszedł do niej ona próbowała go minąć i wtedy
szarpnął ją za rękę, po czym z całej siły odepchnął upadła na podłogę. Straciła
przytomność. Zatoczył się i kopnął ją kilka razy każąc wstać. Potknął się i
upadł na kanapę. Zasnął. Sąsiedzi słysząc hałasy i awanturę przyszli zobaczyć,
co się stało i wezwali pogotowie. Natychmiast zabrali Ursulę do szpitala.
Straciła dziecko. Przez niego poroniła. Nie potrafiła mu wybaczyć i w tym
momencie przypomniała sobie Marka. Jemu też wtedy nie umiała wybaczyć, ale on
nie zrobiłby nigdy czegoś takiego. Nie pozbawiłby życia własnego dziecka. Po
wyjściu ze szpitala wyprowadziła się od Denisa i złożyła pozew rozwodowy. Znów
musiała zaczynać od nowa. Teraz wolała być sama niż wiązać przyszłość z kimś
nieodpowiednim. Bardzo przeżyła stratę dziecka. Miała pracę, przyjaciół, ale
tęskniła za przyjaciółmi w Polsce i chciała wrócić.
Postanowiła, że za
dwa tygodnie są święta Wielkanocne. Chciała je spędzić z rodziną w Polsce. Mia
spędzi je z Timem i jego rodzicami Leonem i Sarah. Mia stała się jej
przyjaciółką to ona pocieszała ją po rozwodzie z Denisem. Właśnie wtedy się
poznali. Ursula nadal tęskniła jeszcze za Markiem czasem zastanawiała się, co u
niego. Czy się ożenił? Czy nadal jest prezesem w Febo&Dobrzański? Dawno go
nie widziała ponad trzy lata. On widział ją jeszcze jak nie była ładna przed
wyjazdem do Niemiec.
Marek siedział na
kanapie przed telewizorem. Jego życie stało się prostolinijne i monotonne.
Praca, dom. Samotne wieczory i noce. Po wyjeździe Uli rozstał się z Pauliną.
Odwołał ślub i wyprowadził się. Mieszkał teraz w mieszkaniu, które wtedy kupił.
Nadal był prezesem. Nie związał się z nikim. Cały czas wierzył, że ona wróci.
Tęsknił za nią, bo nadal ją kochał. Zrozumiał to zbyt późno, aby ją zatrzymać.
Długo jej szukał i pytał wszystkich w firmie czy nie wiedzą gdzie znajduje się
Ula. Nikt nie udzielił mu żadnych informacji. Numer był już nieaktualny.
Słyszał tylko, że przyjeżdża, co roku na święta, ale nie miał odwagi by
pojechać do Rysiowa i spotkać się z nią. Nie wiedział czy ona będzie chciała go
widzieć. Przecież chciała o nim zapomnieć. Pewnego Dnia Ala poinformowała go, że
jedzie na ślub Uli z Denisem. Zastanawiał się, kto to jest i czy ona go kocha. Uznał,
że szybko ułożyła sobie życie bez niego. Bolało go tonie mógł znieś myśli, że
poślubia innego. Nie chciał, aby to robiła. Próbował zdobyć adres od Ali, ale
mu się nie udało. Nawet numeru nie zdobył. Nic o niej nie wiedział. Z
Sebastianem nie chodził już do klubów. Sebastian rok temu wziął ślub z Violettą
i spodziewają się dziecka. Ania jest narzeczoną Maćka. Józef i Ala od
poprzednich Świąt Bożego Narodzenia są małżeństwem. Jasiek jest z Kingą. Ela z
Rafałem wychowują razem Jurka. Iza z Mężem są szczęśliwymi rodzicami Borysa.
Dorota nadal
pracuję w firmie. Aleks był we Włoszech. Wrócił, gdy dowiedział się, że Cieplak
odeszła z firmy. Trochę go to zdziwiło, ale nie pytał o to Marka. A potem sam
się dowiedział od Adama, który usłyszał przypadkiem. Paulina wyjechała do Włoch
na stałe. Ambasadorką firmy została Julia Sławińska. Dawna miłość Aleksa. Febo
nie potrafił wybaczyć zdrady Julii z Markiem z przed kilku lat. Chociaż minęło
tyle czasu on cały czas miał o to żal do Marka. Jednak, mimo, że nie wrócił do
Julii są teraz przyjaciółmi. Potrafią razem współpracować czy pójść na kawę.
Ale nie potrafią wrócić do tego, co było kiedyś.
Dobrzański po
odejściu Uli z firmy całkiem się załamał.Na początku nie chodził do pracy przez
kilka dni a potem chodził, bo wiedział, że musi. Zamykał się w gabinecie i
prawie z niego nie wychodził. Nie uśmiechał się tak jak dawniej. Często był zamyślony,
bo myślał o niej. Tęsknił za nią, tak bardzo mu jej brakowało, chociaż wiedział,
że ją zranił i oszukał, ale wierzył, że może kiedyś mu wybaczy. Chciał ją zobaczyć,
porozmawiać, ale nie wiedział gdzie jej szukać. Jego rodzice martwili się o
niego. Nie chciał wiele rozmawiać, unikał imprez, w których jego obecność nie
była obowiązkowa. Zaczął żyć tylko pracą. To na niej teraz się skupił. Miał
nową asystentkę Darię Materską . Dobrze znała się na tym, co robi. Miała
krótkie czarne włosy, niezbyt wysoka. Lekko przy kości początku podobał jej się
prezes, ale on traktował ją chłodno. Już na wstępie zaznaczył, że wymaga od niej,
aby należycie wypełniała obowiązki i to wszystko. Nie chciał jej poznawać ani
zaprzyjaźniać się z nią. Wiedział, że albo Ula albo nikt. Bolało go, że ona
wybrała życie bez niego a on nie potrafił pokochać równie mocno żadnej innej
kobiety. To ona zajmuje szczególne miejsce w jego sercu. I chciał, aby i on
zajmował szczególne miejsce w jej sercu.
Dwa tygodnie
później...
Stała przy oknie.
Znów padał deszcz. Chciała się przejść, ale było za zimno a nie chciała się
przeziębić. Bardzo nie lubiła takiej pogody. Kwietniowa pogoda nie zachęcała do
wyjścia w ten niedzielny Wielkanocny poranek. Miała jechać do Polski na święta,
ale przed świętami wystąpiły problemy z pokazem i miała masę pracy. Potem już
nie było czasu zamawiać biletu, pakować się i jechać do Polski. Po świętach
będzie dużo pracy, bo muszą nadrobić zaległości, które nazbierały się, gdy Frank,
który jest dyrektorem finansowym od odejścia Denisa, który siedzi w więzieniu. Po
rozwodzie upił się i wsiadł za kółko. Przekroczył dozwoloną prędkość jechał
180/h. Potrącił pieszego ze skutkiem śmiertelnym. Dostał 15 lat więzienia.
Frank był chory i stąd te zaległości w księgowości. Amanda recepcjonistka też
ostatnio brała parę dni wolnego. Ursula postanowiła, więc, że zostanie tutaj na
święta. Chociaż bardzo tęskniła za Jaśkiem, Beatką i Józefem, Alą oraz
przyjaciółmi. Z firmy Febo&Dobrzański kontaktowała się tylko z Anią, Alą,
Izą oraz Elą. Nie pytała o Marka nie miała odwagi chciała pokazać, że ją po
prostu to już nie interesuję, chociaż nie raz chciała zapytać, ale potem jednak
rezygnowała z tego. Tęskniła jeszcze czasami za nim. Już dawno wybaczyła mu.
Wiele przeszła i wycierpiała, ale to nie on sprawił jej największy ból tylko
jej były mąż Denis. Po nim zostało tylko nazwisko. Rzadko mówiła po polsku w
dużej większości po niemiecku. Tak też mówiła w pracy. Z byłym mężem rozmawiała
po polsku pogniewać, gdy był mały jego rodzice przez parę dobrych lat mieszkali
w Polsce. Jego matka była Polką a Ojciec Niemcem. Gdy Denis miał pięć lat
przeprowadzili się do Polski. Po studiach wyjechał do Niemiec i tak już
pozostał. Stała tak czując się coraz bardziej samotna. Mia i Tim wyjechali a
ona została sama. Z dala od rodziny w ten świąteczny czas. Postanowiła jednak, że
pójdzie się jednak przejść. Ubrała płaszcz, szalik i ciepłe buty i wyszła z
domu. Szła przed siebie wąską alejką leśną. Z szarego nieba spadały drobne
krople wody. Włosy miała rozpuszczone czekoladowe. Szła przed siebie robiło się
coraz chłodniej, czym była dalej tym bardziej mokre miała włosy i płaszcz. Było
jej zimno, ale nie chciała wracać jeszcze do domu. Nie chciała siedzieć sama w
mieszkaniu. Nikt nie obchodził tu świąt tak jak w Polsce. Tutaj był to
zwyczajny weekend a w Polsce właśnie jedli żurek białą kiełbasę... Piekli
mazurki i inne ciasta. Nie była nawet święcić pokarmów. Nie chodziła tutaj do
kościoła. Z mżawki zrobiła się ulewa. Biegła przez las chcąc jak najszybciej
gdzieś się schronić przed deszczem. Dobiegła do drogi, przy której były sklepy
i ulica pusta. Nikogo nie było. Deszcz nadal mocno padał. Nie miała gdzie się
schronić nagle skręciła w boczną uliczkę i poczuła, że ktoś szarpnął ją za
rękę. Potknęła się i wpadła wprost na nieznajomego. Nie widziała go dobrze, bo
mokre włosy przykleiły się jej do twarzy. Stała chwilę nie mogąc wykonać
żadnego ruchu. Stali pod dachem sklepu. Odsunęła się lekko zmieszana całą
sytuacją.
- Nic pani nie jest
zapytał po niemiecku
- Chyba nic, tylko
zmokłam - odpowiedziała również po niemiecku
- Jak pani ma na
imię?
- Nazywam się
Ursula Schuler
- A Pan jak się
nazywa
- Mark
Podał jej dłoń,
ale ona spojrzała na niego ukradkiem i szybkim krokiem poszła. Odwróciła się
jeszcze czy nie idzie za nią i zaczęła biec a deszcz nadal padał potknęła się i
upadła. Próbowała wstać, ale noga bardzo ją bolała. Podszedł do niej mężczyzna,
któremu nie chciała podać dłoni. Przyklęknął przy niej. Odgarnął jej włosy, aby
widzieć twarz i oboje zamarli. Patrzyli na siebie jakby czas się zatrzymał.
Żadne z nich nie mogło wykonać żadnego ruchu. Nie zważali na krople deszczu
byli coraz bardzie przemoczeni. Chwyciła go za rękę. I lekko się uśmiechnęła
mimo bólu nogi. Nie był do końca przekonany, że to ona. Ale te oczy niebieskie
i poczuł coś, co czuł tylko, gdy Ula była przy nim. Ona poznała go. Wiedziała, że
to Marek Dobrzański, ale nie wiedziała, co on tu robi i jak ją odnalazł. Czy ją
szukał i czy naprawdę mimo upływu czasu czuje coś do niej? Poznała go dopiero,
gdy odgarnął jej włosy i gdy spojrzeli sobie w oczy. On nie poznał jej, ale
miał nadzieję, że to ona.
- Mark? Znaczy
Marek Dobrzański? - Zapytała cicho
- Tak, skąd wiesz?
- Jak to? Nie
poznajesz mnie?
- Ula?
- Tak
Przytuliła go z
całej siły do siebie. Trwali tak dłuższą chwili. Nie wiedzieli nawet jak bardzo
im siebie brakowało. Oderwali się od siebie i spojrzał na jej nogę. Kostka była
spuchnięta.
- Dasz rade iść?
- Chyba nie
Zdjął szalik i
owinął nim jej nogę i zawiązał. Siedziała na chodniku. Deszcz nadal nie
przestawał padać. Przemokli do suchej nitki. Nie wiele myśląc wziął ją na ręce.
Zarzuciła ręce na jego szyję. I przeszedł cała ulicę i skręcił w
następną. Szedł tak z nią na rękach aż dotarł do jej domu. Podała mu adres.
Otworzył drzwi i posadził ją na kanapie w salonie.
- Zadzwonię po lekarza,
obejrzy nogę i załatwię ci kogoś, aby został z Tobą
Spojrzała na niego
z łzami w oczach. Przyniósł jej suche ubrania i koc. Przebrała się i okryła
kocem. Jemu kazała, aby wziął suche ubrania z szafy Tima. Powiedziała, że to
narzeczony jej przyjaciółki i, że nie będzie miał nic przeciwko. Powiesił mokre
ubrania i zrobił herbatę podał jej a sam usiadł na fotelu. Zrobił jej również
kanapki.
- Może mam
zadzwonić do kogoś?
- Nie, Mia z Titem
wyjechali do rodziny, Denis jest w więzieniu a po za tym nie chce go widzieć.
- Na mnie już czas
będę szedł, cieszę się, że Cię dziś spotkałem
- Marek?
- Tak?
- A nie możesz
jeszcze trochę zostać?
- Nie,
powinienem już pójść, jutro wracam do Polski
- A co u firmie?
- Nadal jestem Prezesem,
mam nową Asystentkę Darię niezbyt wysoka czarne krótkie włosy.Ania jest
narzeczoną Maćka. Aleks wrócił z Włoch i jest znów dyrektorem finansowym.
Paulina wyjechała na stałe do Włoch po naszym zerwaniu. Odwołałem ślub, bo uznałem,
że nie mogę być z nią dłużej. Nie kochałem jej. Ala jest żoną Józefa, ale to
pewnie wiesz. Z Sebastianem nie chodzę już do klubów, bo on też teraz
wydoroślał. Pshemko ma nowego asystenta, ale również pomaga mu Wojtek
jego syn. Ja kupiłem dom tuż po rozstaniu z Pauliną wyprowadziłem się. Nie
chciałem spędzać świąt sam, więc postanowiłem wyjechać, aby odpocząć.
Zdecydowałem się w ostatniej chwili nie myśląc nad krajem. Spotkałem Cię
przypadkiem. Nie wiedziałem, że tu mieszkasz. Sebastian rok temu wziął ślub z
Violettą i spodziewają się dziecka.
Ula rozpłakała się,
gdy usłyszała słowo dziecko'' nadal ciężko było się jej pogodzić, że straciła. Mimo,
że było Denisa. Bardzo chciała je urodzić. On nie wiedział, dlaczego płacze,
ale myślał, że noga ją boli. Nie wiedział, że płacze z innego powodu. Stał w
progu drzwi.
- Ja wyjechałam po
odejściu z firmy. Tutaj znalazłam pracę w firmie odzieżowej Orsay, jako
asystentka prezesa Lukasa Fahre. Mam tu przyjaciół, ale tęsknie za krajem i
rodziną. W pracy poznałam Denisa był dyrektorem finansowym. Najpierw
chodziliśmy na kawę, lunch. Potem zostaliśmy parą myślałam, że go kocham. W
zieliśmy szybki ślub i zamieszkaliśmy razem.Później okazało się, że
jestem w ciąży. Po ślubie nie było już kolorowo. Zaczął wracać coraz później i
pił. Czasem mnie uderzył. Pewnego Dnia przesadził. Wrócił pijany po drugiej w
nocy i chciał mnie pocałować a może coś więcej. Nie chciałam, bo śmierdział
alkoholem wtedy uderzył mnie wpadłam szafkę kuchenną.Bałam się. Zaczął boleć
mnie brzuch i nagle dostrzegłam, że krwawię. Pociągnął mnie do siebie a potem o
odepchnął z całej siły upadłam na podłogę. A potem już nic nie pamiętam. Obudziłam
się w szpitalu. Tam powiedzieli mi... Powiedzieli...,że.... A potem rozwiodłam
się z Denisem a on jechał po pijaku i zabił kogoś i jest w więzieniu a
dziecko...Straciła..M.- Mówiła połykając łzy. Nie umiał dłużej stać obojętnie i
patrzeć na jej łzy. Podszedł do niej i usiadł na kanapie a ona wtuliła się w
niego. Trwali tak dobrą chwilę. Po czym spojrzał na nią. Przebrał się w swoje ubrania,
które wyschły i ubrał płaszcz. I chciał już wyjść, gdy nagle zerwała się z
kanapy mimo bólu kostki nim zdążył zareagować wtuliła się w niego. Odsunął ją
od siebie, chociaż nie było mu łatwo Nie chciał robić sobie nadziei, że ona coś
jeszcze czuję. Wiedział, że dawno już ich nie ma i być może nigdy już nie
będzie... Pogodził się już z tym, że nie jest z nią, chociaż wciąż tęsknił. Ale
bał się jej zapytać o cokolwiek. Wolał wyjść teraz wiedząc, że ułożyła sobie
życie bez niego i nic jej nie jest. Nie rozumiała reakcji, dlaczego ją odsunął.
Pomyślała, że on po prostu nic już do niej nie czuję nie wie, czemu ale na samą
myśl poczuła ucisk w żołądku. Łzy stanęły jej w oczach tak bardzo zapragnęła nagle,
aby został z nią i już jej nie opuszczał. Poczuła znów to samo jak w dzień, gdy
go poznała. Myślała, że to uczucie dawno umarło a ona tylko uśpiła te uczucia.
Zdała sobie nagle sprawę, że nadal go kocha. I postanowiła, że zrobi wszystko,
aby go zatrzymać. Pomyślała, że jeśli on teraz odejdzie może go już nie spotkać,
nie zobaczyć. Spojrzał na nią uważnie. Jedną rękę miał już na klamce wtedy
złapała go za rękę i wpiła się w jego usta z całą namiętnością. Gdy nie oddawał
pocałunków poczuła strach. Odsunęła się i spojrzała na niego. Nie patrzył w jej
oczy.
- Marek?
- Dlaczego to
zrobiłaś?
- Kocham cię- nie
kryła wzruszenia wyznając mu ,co czuje.
Teraz spojrzał w
jej oczy. Widziała, że chwilowo się uśmiechnął. Bała się, że zaraz powie, że on
już nic nie czuję. Ale zareagował zupełnie inaczej. Przytulił ją z całej siły
do siebie. Tulił ją do siebie jakby była najcenniejszą rzeczą na świecie.
Po czym wziął jej twarz w dłonie. Dotknęli się czołami patrząc sobie w oczy.
Uśmiechnął się.
- Bardzo cię kocham-
szepnął i po chwili musnął jej usta swoimi.
Zatracili się w namiętnym
pocałunku. Całowali się, przytulali na zmianę nie mogąc się nacieszyć sobą. Ulę
zaczęła mocno boleć kostka, więc usiedli na kanapie. Blisko siebie przytuleni i
szczęśliwi. Oglądali jakiś film w telewizji śmiejąc się przy tym.
- Tak bardzo
tęskniłem- wyszeptała.
- Ja też - rzekła
i złożyła na ustach ukochanego czuły pocałunek.
- Wracamy razem do
Polski?- spytał zagłębiając się w jej niebieskie ,lśniące tęczówki.
- Chyba tak –
odparła niepewnie.
- Odejdziesz z
firmy Orsay?
- Tak, w
poniedziałek złoże wypowiedzenie i pożegnam się z pracownikami oraz Mia i
Timem- odpowiedziała.
- Naprawdę chcesz wrócić?-
nie dowierzał.
- Tak, chce wrócić
z tobą do Polski- rzekła z pewnością w głosie.
- Po powrocie
weźmiemy ślub- oznajmił.
- Tak szybko?- uniosła
brwi.
- Nie mówię zaraz
- A na jakie stanowisko
wrócę do Febo&Dobrzański?- zainteresowała się.
- Będziesz moją asystentką,
bo dwa dni przed przyjazdem tutaj zwolniłem Darię
- Czyli wszystko
jak dawniej?- chciała się upewnić.
- Nie zupełnie,
zamieszkasz ze mną i zostaniesz moją żoną- pośpieszył z wyjaśnieniem.
- Bardzo cię kocham
Marek
- Ja ciebie też
bardzo kocham Ula
- Myślisz, że tym
razem nam wyjdzie?
- Tak, na pewno
będziemy szczęśliwi i będziemy mieli dzieci
Ula znów się
rozkleiła. Nie umiała powstrzymać łez.
- Co się stało?-
zaniepokoił się Dobrzański.
- Zawsze płacze,
gdy ktoś mówi o dzieciach, jedno traciłam przez mojego byłego męża.
- Nie myśl już o tym,
wszystko będzie dobrze będę przy tobie- wyszeptał czule.
Wtuliła się
ramiona Marka. Dawno nie czuła się tak bezpieczna i szczęśliwa. Wiedziała, że
ich miłość pokona każdą przeszkodę, bo mają siebie. Usnęli przytuleni do siebie.
KONIEC .
niedziela, 29 czerwca 2014
12.,, Razem a osobno''
Do leżącej na zimnej posadzce Uli podbiegł Marek zaniepokojony jej utratą przytomności. Kobieta otworzyła pomału oczy ,chciała wstać ale jej nie pozwolił. Podeszła też Violetta . Dobrzański odszedł kawałek od kobiety i wyjął komórkę miał już dzwonić ale Viola pomogła wstać Uli a ta podeszła do niego i powiedziała ,że jej nic nie jest i to tylko przemęczenie. Jednak on nie bardzo w to wierzył. Józef uprzedzał go ,że ostatnio Ula nie wyglądała najlepiej i nie czuła się za dobrze . Sam zdążył się o tym przekonać. Wyszli ze sklepu wszyscy w trójkę. Wsiedli do samochodu. Marek podwiózł Violettę do domu a sam z Ulą pojechał do Rysiowa. Oboje milczeli od czasu do czasu tylko wymieniali ,krótkie spojrzenia. W końcu przerwał ciszę.
- Ula ja wiem ,że wcale dobrze się nie czujesz i oszukujesz mnie i siebie
- Skąd ci przyszło do głowy ,że kłamię?
- Po prostu wiem
- Chyba za dobrze mnie znasz
- Ale nie rozmawiajmy o tym
- Dlaczego mamy nie rozmawiać
- Nie chce o tym z tobą rozmawiać
- Ty nie chcesz rozmawiać ze mną o tym dziecku bo sądzisz ,że ten Oskar to taki ideał a nawet faceta dobrze nie znasz i zastanów się z kim chcesz być ...
- Przesadziłeś , Ja już wybrałam i na pewno to nie jesteś Ty
- Właśnie widzę ale nie pozwolę aby obcy facet wychowywał potem moje dziecko
- Jeśli tak to zabiorę ci prawa rodzicielskie
- Ula !!! Nie przesadzaj , możemy jeszcze się dogadać
- Nie sądzę , z Tobą nigdy już nie będzie normalne
- Przecież sama nie chcesz aby było dobrze
- Mam dość, chce wysiąść!!! Natychmiast!!!
- Nie !!!
- Zatrzymaj się!!! Słyszysz !!!
- Nie zatrzymam się ale pojedziemy gdzieś
- Ja nie chce z Tobą już nigdzie jechać !!!
- Ale pojedziesz i nie denerwuj się tak ,zaszkodzisz i sobie i dziecku
- W takim razie gdzie jedziemy ?
- Niedaleko
- A konkretniej ?
- Mówię w pobliżu ,niedaleko
- Jak nie chcesz powiedzieć to nie
- Cierpliwości za chwile się dowiesz
Zaparkował samochód nie daleko przychodni i pomógł jej wysiąść z auta. Rozejrzała się i nie rozumiała dlaczego ją tu zabrał. przecież mówiła ,że jej nic nie jest.
- Po co mnie tu przywiozłeś?
- Po to by sprawdzić czy naprawdę ci nic nie jest
- Przecież ci już mówiłam
- Chodź
Chwycił jej dłoń i poszli w kierunku wejścia do przychodni. Zatrzymał się przy recepcji i podał dane Uli. Recepcjonistka zapisała i kazała im iść w kierunku gabinetu ginekologa i położnika Mariusza Niemczyka. Poszli w kierunku gabinetu wskazanego przez kobietę z recepcji. Na korytarzu siedziały dwie kobiety . Obie były już wysoko w ciąży jedna około szóstego miesiąca a druga ósmego albo początek dziewiątego.Ula usiadła na krześle.
- Która z pań jest ostatnia do doktora Niemczyka?
- Ja - odezwała się kobieta w długich czarnych włosach
Marek usiadł obok Uli .Widział ,że się denerwuję w pewnym momencie złapała go odruchowo za rękę.
- Dziękuję ,że zostałeś bo sama bym tu nie przyszła
- Nie ma za co,wiem
- Mam nadzieję,że nic mi nie będzie bo już za tydzień ślub Sebastiana i ...
- Violetty
- Właśnie
- A ja mam suknie?
- Przecież kupiliśmy dzisiaj
- Racja
- Ula? wszystko na pewno dobrze
- Nie ,chyba nie
- Co się dzieję?
- Znów to samo
- Co?
- Rozmazany obraz, nie widzę wyraźnie
- Musisz to powiedzieć lekarzowi
- Nie mówiłam nikomu ale ostatnio gorzej widzę i mam takie mroczki przed oczami
- Dlaczego nie powiedziałaś?
- Bo.. Bo .. bałam się ...
- Ciii.. będzie dobrze
Przytulił ją widząc ją wystraszoną i zapłakaną. Siedzieli tak chwilę .Nie wiedziała dlaczego powiedziała prawdę jak się czuję ale zdała sobie sprawę ,że on i tak jej by nie uwierzył jakby powiedziała ,że ,, wszystko jest w porządku''. On już więcej nie pytał po prostu przy niej był i chciał być zawsze. Nie chciał aby coś się jej stało bo wtedy i jego życie straciło by sens. Jej przyjaciół już męczyło to ,że tak długo nie odzyskuję pamięci ale widocznie był jakiś poważniejszy powód dla ,którego nie mogła sobie przypomnieć. Nie była w pełni świadoma tego co dzieję się wokół niej. Z każdym dniem jej stan był coraz poważniejszy i nie zapowiadało to szybkiego powrotu do zdrowia. Wszyscy się o nią martwili bo jej stan był poważny a dziecko też miało małe szanse na przeżycie. Jednak była nadzieja ,że z tego wyjdzie . A nadzieja umiera ostatnia ale ona się bała tak bardzo się bała ,że może jej się coś stać i dziecku.Nie mogła powstrzymać łez ,które mimowolnie spływały jej po policzkach. I nagle przez myśl jej przeszło czy Oskar ,, Też martwił by się o nią i był z nią gdyby nie wyjechał tak jak Marek''.Pomyślała znów o Oskarze . Wydawało jej się ,że tęskni za nim.
- Pani Urszula Cieplak- przeczytał lekarz wychodząc z gabinetu lekarskiego
Wstała z krzesła i razem z Markiem podeszła do lekarza .
- Pani Urszula tak?
- Tak
- Zapraszam - wskazał na drzwi i weszli do środka
- A Pan to?
- Marek Dobrzański
- Mariusz Niemczyk ginekolog i położnik
Usiedli a lekarz spojrzał w kartę pacjentki. Zadał im parę pytań .
- Dobrze,w takim razie proszę się położyć na kozetce i zrobimy USG.
Ula usiadła na wskazanym przez ginekologa miejscu i spojrzała na Marka stojącego przy drzwiach. Chciał już nacisnąć klamkę gdy...
- Zostań
- Naprawdę?mogę?
- Tak
Podszedł do niej usiadł na krześle obok .Ona położyła się na kozetce bała się on złapał ją za rękę .Lekarz posmarował brzuch żelem i przejechał urządzeniem delikatnie a na ekranie pojawiło się ,, ich dziecko''. Oboje wpatrywali się w ekran wzruszeni cały czas trzymając dłoń w dłoni. To wywołało u nich wielkie emocje.
- Pan jest Ojcem ?
- Tak
Lekarz wytarł brzuch pacjentki z żelu i odłączył urządzenie. Podał jej do ręki zdjęcie USG. Uśmiechnęła się do zdjęcia nadal mając łzy w oczach. Jednak mina lekarza mówiła ,że coś jest nie tak. Ula dopiero po chwili spoważniała widząc minę lekarza i Marka ,któremu też nagle zniknął uśmiech z twarzy.
- Może Pani już ubrać bluzkę z powrotem i tu zaczekać a ja porozmawiam z Panem Markiem.
- Dobrze- odpowiedziała trochę zaniepokojona
Mariusz usiadł za biurkiem ręką wskazując krzesło aby Dobrzański usiadł.
- Panie Doktorze czy coś nie tak z dzieckiem?
- Niestety nie mam dobrych wieści
- To znaczy?
- Niepokojące jest to ,że dziecko rozwija się za wolno
- Jak to za wolno?
- Serce bije wolno ,słabo a płód nie rośnie mimo trzeciego miesiąca zatrzymało się na drugim jeśli będzie tak dalej ...
- Co dalej?
- Pani Ula nie donosi ciąży
- Dziecko umrze?
- Jeśli nic się nie zmieni ,to tak
- To niemożliwe !!!
- Zrobimy wszystko co się da ale proszę mi powiedzieć czy Pani Ula miała jakiś wypadek?
- Tak ,miała
- Jak dawno to było
- Około miesiąca temu
- Czy miała poważne obrażenia
- Straciła pamięć i straciła wzrok ale odzyskała po operacji
- Czy nastąpiło krwawienie ?
- Tak, gdy ją znalazłem miała mnóstwo krwi a lekarze zatrzymali krwotok
- Jak doszło do wypadku ?
- Wpadła pod samochód
- Może mieć to poważny uszczerbek na zdrowiu jej i dziecka
- Czy da się coś zrobić
- Powinna leżeć
Ula ubrana usiadła obok Marka on spojrzał na nią z smutkiem w oczach i strachem ,że może ją stracić. Lekarz chwilę milczał.
- Coś jest nie tak?
- Musi pani zrobić kompletne badania
- Dlaczego?
- Czy ostatnio miała pani jakieś niepokojące objawy oprócz zaników pamięci i utraty wzroku?
- Tak , głowa, często mnie boli
- Jaki to jest rodzaj bólu?
- Rwący i silny a potem ustępuję
- Czy odczuwa wtedy pani mdłości?
- Tak, nic nie mogę jeść ,mam tak cały czas
- Była Pani z tym u lekarza?
- Nie ,myślałam ,że to typowe dla kobiet w ciąży
- Mdłości tak ale te bóle głowy i rozmazany obraz oraz zaniki pamięci wskazując coś o wiele poważniejszego.
- Co mi jest?
- Tego jeszcze nie wiem, musi Pani wypisać skierowanie do szpitala
- Ale ja nie chce iść do szpitala
- Tam zrobią pani tomografię głowy, ekg serca i pobiorą krew do analizy
- Czy to konieczne?
- Tak
- Ula słuchaj lekarza a wszystko będzie dobrze- rzekł Marek
- A co z dzieckiem ?
- .....
- Proszę mi powiedzieć
- Dobrze , nie będę dłużej Pani trzymał w niepewności , nie jest dobrze z dzieckiem rozwija się za wolno ale teraz jest za wcześnie stwierdzić dlaczego i czy potem będzie dobrze. Serce pracuje dość wolno.
- Czyli może ono umrzeć?
- Niestety tak
- Tylko nie to !!! Nie!!!
-Spokojnie Ulka urodzisz zdrowe dziecko zobaczysz
- Tak myślisz?
- Ja w to wierze , nasze dziecko musi żyć
Złapał ją za rękę bo widział jej lęk gdy dowiedziała się ,że z nią i dzieckiem nie jest zbyt dobrze ale najbardziej bała się je stracić.
- Życze pani wszystkiego dobrego
- Dziękuję
- A Pan niech dba o żonę
- Dobrze , Do widzenia
Wzięła zdjęcia i schowała do torebki .Ubrała płaszcz i wyszła z Markiem przed przychodnie. Padał śnieg i było zimno . Nie stali długo wsiedli do samochodu.
,, Złap się mnie ,jeśli będziemy upadać ,upadniemy razem i razem będziemy umieli się podnieść ''
Tymczasem...
Violetta chodziła po domu. Nie mogła już się doczekać już dnia ślubu ,kiedy ubierze białą sukienkę i będzie mówić przysięgę małżeńską. Nie miał być to ślub kościelny tylko w urzędzie stanu cywilnego. Suknia wisiała w szafie ale pod kluczem aby Sebastian jej nie widział . Viola w to nie wierzyła w jakieś przesądy ale teraz wolała jednak nie kusić losu. Sebastian też się denerwował w końcu to ważny dzień i dla niego i dla niej. A do sylwestra zostało niewiele. Kubasińska stała w kuchni ze szklanką soku marchwiowego gdy usłyszała jakiś hałas. Przestraszyła się a szklanka wypadła z ręki i uderzyła o podłogę rozbijając szkło w drobny mak.
- Viola?
- A to Ty
- A kogo się spodziewałaś?
- Ależ mnie wystraszył
- Zrobiłem zakupy
- A co dobrego kupiłeś?
- O to co prosiłaś
- Dziękuję jesteś kochany Sebulku
Położył torby z zakupami na stole a ona podeszła i złożyła na jego ustach czuły pocałunek.
- A ogórki kupiłeś?
- tak
- A lody ?
- Też
- Pączki
- Zapomniałem
- To idź kup- powiedziała siadając na kanapie w salonie
- Dobrze, zaraz wracam
Sięgnęła po pilota od telewizora w celu poszukania czegoś co ją zainteresuję ale nie wiele było ale jej uwagę zwrócił program o ekologicznych matkach. Usiadła wygodnie jedząc lody oglądała. Nie słyszała nawet gdy jej narzeczony wrócił do domu.
- Hej już jestem
Odpowiedziała mu cisza bo ona uważnie śledziła program w telewizji.Wypakował resztę zakupów i poszedł do salonu siadając na kanapie obok niej.
- Co oglądasz?
- A taki program
- Ciekawy ?
- Trochę, a ty tak szybko wróciłeś
- No ,jak widzisz
- Kupiłeś te pączki?
- Tak są w kuchni
- Przyniesiesz?
- A ty ?
- Nie widzisz ,że oglądam?
- No ,dobra pójdę
Przyniósł pączki i usiedli razem gdy się skończył program Viola już spała przykrył ją więc kocem i poszedł pod prysznic. Był zmęczony i postanowił się wcześniej położyć.
Marek i Ula mijali właśnie Warszawę ale żadne z nich nie powiedziało ani słowa oboje byli myślami gdzie indziej. On myślał o Uli co będzie dalej i o dziecku. Tak bardzo chciał aby wszystko się ułożyło aby dziecko urodziło się zdrowe i ona była zdrowa oraz aby odzyskała pamięć i wróciła do niego. Bardzo chciał usłyszeć od niej słowa ,,że go kocha i chce z nim być'' ale wiedział ,że na to musi poczekać mieć nadzieję ,że przyjdzie taki dzień ,kiedy to od niej usłyszy. Chciał aby mogli razem planować przyszłość. Ona myślała o dziecku bo tak bardzo się bała ,że je straci i o Marku nie zwracała aż takiej uwagi dlaczego jej pomaga i cały czas ją wspiera nie umiała go sobie przypomnieć tego co było wcześniej. Nawet nie pamięta jak go poznała i czy naprawdę go ,kiedyś kochała. Teraz wątpiła w to wydawał jej się świetnym przyjacielem i przy nim czuła się bezpiecznie ale nie czuła nic więcej do niego. A przede wszystkim nie myślała o nim w ten sposób jako o partnerze. Tęskniła za Oskarem gdy dzwonił zawsze na jej twarzy pojawiał się uśmiech. Pamięta jak przyszedł do szpitala szybko zdobył jej sympatię a gdy go pocałowała czuła coś tak jej się bynajmniej zdawało. A gdy próbowała przypomnieć sobie Marka zawsze zaczynała boleć ją głowa. I teraz nagle pojawił się ból gdy tak rozmyślała. Spojrzał na nią a ona nie patrzyła na niego .Nie chciała aby widział ,że jest coś nie tak. Ciało jej słabło a ból nie ustępował zaczęła boleć ją szyja. Wszystko zaczęło się nasilać. Po chwili obraz zaczął być zamazany potem widziała jak za mgłą aż w końcu widziała czarną otchłań.
- Marek!!!!!
Zwolnił widząc ,że coś jest nie tak dojeżdżali prawie do jej domu.Światła w jej domu były pogaszone było dość późno. Złapała go nagle za ramienia . Wystraszył się jej nagłą reakcją.
- Marek!!! ja...Nie ..widzę
- Co? Jak to nie widzisz?
- Nic ..niewidzie - mówiła drżącym głosem
- Spokojnie Ulka
Zatrzymał samochód pod domem z numerem osiem. Siedzieli chwilę.
- Jak to nie widzisz? zupełnie nic?
- Nic
- Nawet mnie?
- Marek ja się boję..tak bardzo się boję..
- Twój tata i rodzeństwo pewnie śpią
- Nie powiesz im ,że źle się czuje?
- Ale przecież tego nie da się ukryć
- Nie chce aby się martwił i chyba nie chce wracać do domu
- Ale jest późno a ja miałem Cię odwieść zaraz po zakupach
- On nie może się dowiedzieć ,że coś jest nie tak...nie może
Rozpłakała się jeszcze bardziej.Miała odpięty pas bo zrobiła to wcześniej ale nie miała siły wysiąść, nie chciała wysiąść . Nic nie widziała. I bolała ją głowa. Ból nie ustępował. Marek patrząc na nią był coraz bardziej zaniepokojony. Nie wiedział co a robić. Nie chciał aby cierpiała. Dotknęła ręką schowka a potem siedzenia sprawdzając czy Marek nadal jest w samochodzie czy nie bo nie odzywał się przez chwilę. Gdy natrafiła ręką na jego ramię nie wiele myśląc przytuliła się . Potrzebowała tego bała się teraz zostać sama. Nadal nic nie widziała. Pogładził jej plecy ręką pocieszając ją. Jego ubranie było mokre od jej łez. Siedzieli tak jakiś czas. Nic nie mówiąc .Ból głowy po mału ustępował i znów widziała ale nadal nie wyraźnie. Wszystko było jak za mgłą. Odsunęła się od niego.
- Jesteś super przyjacielem
Nic nie odpowiedział trochę go to zabolało odpalił silnik i ruszył w kierunku Warszawy. Ona nie wiedziała gdzie jadą. Miasto było ładnie oświetlone wszędzie były jeszcze łapki świąteczne i choinki. Witryny sklepowe nadal przedstawiały hasła reklamowe zachęcające do kupowania ozdób świątecznych. Patrzyła przez szybę znów widziała . Barwy ,kolory ,światła ale po chwili nie wiedziała gdzie się znajduję.
- Gdzie my jedziemy?
- Do mojego domu, skoro nie mogłaś zostać w Rysiowie a do twojego Ojca zadzwonię jutro rano. Dziś przenocujesz u mnie.
- Co to znaczy?
- Jak to nie wiesz?
- Ja będę u ciebie w domu a dom w Rysiowie ..
- Ula o czym ty mówisz?
- O domu ,nocy...
- Jest noc a jutro odwiozę Cię do domu jeśli o tym mówisz
- Moje rzeczy...
- Dam ci piżamę chociaż powiem ,że kilka rzeczy jeszcze zostało jak mieszkaliśmy razem
- To my mieszkaliśmy razem?
- Tak, przed wypadkiem
- Jakim wypadkiem ?
- Tym ,który miałaś
- Dawno
- Jakiś czas temu
- Aha, znaczy kiedy?
Nie odpowiedział zadawała coraz to dziwniejsze pytania i miał wrażenie ,że jest z nią gorzej. Jej chwilowa utrata wzroku , silny ból głowy a teraz traciła logiczne myślenie. Nie była taka jak dawniej ten wypadek mógł na zawsze zostawić ślad w jej życiu. Stan jej był jej poważny a ciąża zagrożona i powinna leżeć ale znał ją i wiedział ,że ona nie potrafi nic nie robić. Chociaż teraz nic jej już nie wychodziło nawet proste czynności sprawiały trudność.
Iza nie mogła spać bo mały ciągle płakał. Jej mąż spał mocnym snem a ona słysząc płacz dziecka wstała ubrała szary szlafrok i wyszła z sypialni. Poszła w kierunku pokoju dziecięcego. Weszła uchyliła drzwi jej synek leżał w łóżeczku płacząc i podkulając nóżki. Podeszła bliżej i wzięła go na ręce siadając w fotelu ,który stał nieopodal łóżeczka. Sięgnęła po butelkę ,która stała na szafce nocnej. Sprawdziła czy herbatka koperkowa nie jest za zimna. Była jeszcze ciepła bo niedawno ją zaparzała. Podała dziecku wypiło wszystko. Po czym uspokoiło się i zasnęło. Mały od wczoraj miał kolkę. Odstawiając butelkę wstała z fotela z niemowlęciem na ręku i ułożyła go w łóżeczku. Przykryła kocykiem i włożyła smoczek do buzi. Odeszła cicho od łóżeczka aby go nie obudzić i wyszła lekko zamykając drzwi. Wróciła do sypialni i położyła się obok męża zdejmując szlafrok i kładąc go na krześle. Położyła się gasząc łapkę nocną.
- Mały śpi?
- Tak, dałam mu herbatkę i śpi
- Nie był głodny?
- Nie całą godzinę temu go karmiłam
- To dobrze
- Śpijmy już
- Racja
Zasnęli. Mały też spał.
Marek i Ula dojechali do jego domu. Pomógł jej wysiąść ,otworzył drzwi i weszli do środka. On udał się do kuchni a ona usiadła na kanapie w salonie nawet nie zdjęła płaszcza. Co nie uszło uwadze Marka.
- Zdejmij to bo będzie ci za gorąco
- Zimno mi
Podszedł do niej zdjął jej płaszcz i powiesił w korytarzu a następnie podał jej ciepły koc. Wzięła i przykryła się nim usiadła podkulając nogi objęła je rękami i siedziała nic nie mówiąc nadal było jej zimno. Usiadł koło niej i podał jej jeszcze drugi koc okrywając ją nim. Parzyła na niego uważnie tak jakby był najważniejszy na świecie. Czego od kompletnie nie rozumiał. Chciał wstać ale ona chwyciła go za rękę.
- Jesteś moim mężem tak?
Spojrzał na nią nic nie rozumiejąc. Nie wiedział co powiedzieć. Kompletnie go zaskoczyła. Bardzo chciał być jej mężem ale nie był ale nie wiedział czy mówić jej o tym czy nie.
- Ja..znaczy.. nie
Teraz to ona kompletnie nic nie rozumiała .Nie pamiętała co było wcześniej. W tej chwili nie pamiętała nawet świąt Bożego Narodzenia a dopiero wczoraj się skończyły.
Przysunęła się do niego ich twarze były bardzo blisko dzieliły ich tylko centymetry. On miał ogromną ochotę ją pocałować ale wiedział ,że nie powinien tego robić .Dotknęła swoimi ustami jego warg a on natychmiast wstał . Spojrzała na niego nie wiedząc o co chodzi. Nie pozwolił na pocałunek chociaż sam tego pragnął.
- Kocham Cię - rzekła
Stał wpatrując się w nią jak zahipnotyzowany na jego twarzy pojawił się chwilowo uśmiech i zaskoczenie. Był zmieszany nie mógł wykonać żadnego ruchu czuł się jak sparaliżowany . Kilka razy otworzył usta ale kompletnie nie wiedział co powiedzieć.W jednej chwili chciał powiedzieć ,że również ją kocha ale coś go powstrzymywało.
- Jak ty masz na imię?
Spojrzał na nią uważniej teraz już nie miał ochoty się śmiać teraz zaczął się niepokoić jej stanem zdrowia.
- Jak to nie pamiętasz? jestem Marek
- To nie ciebie kocham
- O czym ty w ogóle mówisz? spytał zdezorientowany
- O nas .. znaczy o no.. zapomniałam ...jak on ma na imię?
- Kto ?
- Mój mąż
- Ale ty nie masz męża
- Mam
- Ula co ci jest?
- Kim ty jesteś ? ja Cię znam?
- Znasz mnie długo
- Nie pamiętam
-Bo straciłaś pamięć
- Nieprawda ty nigdy nie byłeś w moim życiu
- Byłem Ulka a dowodem na to jest nasze dziecko ,które za kilka miesięcy przyjdzie na świat
- Jakie dziecko? o czym ty mówisz?
- Jesteś w ciąży
- Nie jestem
- Ula.. Kochanie..
- Coś ty powiedział?
- Ula
- Nie to drugie
- Nic nie ważne
- Ty mnie kochasz?
- Ula zbieraj się jedziemy do szpitala
- Kochasz mnie?
- Ubierz płaszcz bo na zewnątrz jest zimno
- Nie odpowiedziałeś mi na pytanie
- Kochałem
- To znaczy... ,że... ty...już..
Zaczęła nagle płakać on już nie miał siły na to wszystko. Dziwne objawy utrata świadomości ,pamięci ,bóle głowy chwilowe utraty wzroku to wyglądało bardzo poważnie i bardzo się o nią bał. Nagle stanęła na środku salonu i nie chciała zrobić ani kroku dalej. On kazał jej już wychodzić a ona nie ruszyła się z miejsca. Chciał podejść do niej ale powstrzymała go.
- Nie idź tam jest przepaść
- Jaka przepaść?
- Czarna otchłań
- Nic tam nie ma
- Jest
Zrobił kilka kroków w jej stronę ona parzyła na niego ze strachem.Dotknął jej ramienia podchodząc blisko. Odsunęła się nagle.
- Nie dotykaj mnie
- Chodźmy już
- Nie!!!!
Gdy stał obok szybkim krokiem minęła go i chciała iść do drzwi ale był szybszy. Złapał ją za rękę i przyciągnął do siebie i wpił się w jej usta z namiętnością. Gdy nie oddawała pocałunków wystraszył się ale potem zaczęła oddawać pocałunki. Po chwili oderwali się od siebie a ona spojrzała na niego. Zdjęła płaszcz on również i poszli do salonu usiedli na kanapie.
- Jesteś głodna ?
- Trochę tak
- A na co masz ochotę ?
- Na zapiekanki
- Zapiekanki?
- Byłeś ,kiedyś tam ze mną ?
- Tak
- Byliśmy wtedy parą?
- Nie
- Przyjaciółmi?
- Można tak powiedzieć ,znaliśmy się wtedy krótko gdy zabrałaś mnie wtedy na zapiekanki po tym jak Paulina przykuła mnie kajdankami różowymi w moim gabinecie nagiego a ty wtedy się zjawiłaś bo wróciłaś bo zapomniałaś dokumentów nad ,którymi miałaś siedzieć po pracy bo były bardzo ważne a wcześniej byłaś na randce z Adamem Turkiem ale wróciłaś wtedy do firmy .Rozpięłaś mi kajdanki podałaś ubrania śmiecąc się przy tym jak ja się ubierałem. I poszliśmy wtedy na zapiekanki opowiedziałaś mi wtedy ,że twoja mama zmarła jak byłaś w liceum i musiałaś robić rodzeństwu kanapki a ja wtedy opowiadałem ,że zawsze dostawałem zrobione przez mamę z logiem firmy na papierze śniadaniowym a ty wtedy się śmiałaś. Potem wróciliśmy do firmy i pracowaliśmy razem nad projektem a potem poprosiłem o kawę ale jak przyszłaś chyba już spałem bo nie pamiętam co było dalej. Wiem ,że przykryłaś mnie marynarką a gdy się obudziłem siedziałaś na fotelu. Odwiozłem Cię do domu.
- Naprawdę tak było? i ty to wszystko pamiętasz?
- Pamiętam każdy dzień spędzony z Tobą to były cudowne chwile
- Czyli mnie kochasz
- Bardzo Cię kocham
- To dlaczego... nie ..
- Pytasz dlaczego nie jesteśmy razem?
- Tak
- Nie chciałaś być ze mną
- Marek ja ... nadal Cię nie pamiętam ...znaczy...wydaję mi się ,że to co mówisz jest prawdą ale... Nie wiem tego do końca...Ja nie wiem ..co czuję czy to jest to... Nie wiem co dalej...Czy nasze dziecko przeżyję i co ze mną jest nie tak... teraz czuję się w miarę dobrze ...ale jeszcze chwilę temu nie wiedziałam kim jestem ,kim ty jesteś i gdzie się znajduję... Nie wiem jak to się wszystko stało...ale proszę Cię ...ze względu na wszystko jeśli mnie kochasz ...a wierzę ,że tak...ja nie mogę na razie powiedzieć tego samego bo... sama nie wiem co czuję...I czy to z tamtym jest naprawdę...przy nim nie czułam się bezpieczna jakby do końca..ale coś czułam nie umiem tego nazwać...
- Ula nie zostawię Cię samej z tym wszystkim i jeśli chcesz będę przy Tobie a zobaczysz ,że wszystko się ułoży...Nasze dziecko musi żyć i od teraz jesteś pod moją opieką jutro rano wezmę z Rysiowa kilka twoich rzeczy. Zostaniesz u mnie tak długo jak będziesz chciała. Tylko proszę Cię o jedno bardzo Cię kocham i nie chce aby ci się coś stało musisz leżeć ja wszystkim się zajmę wezmę kilka dni wolnego. A ty o nic się nie martw tylko proszę nie rozmawiaj z Oskarem więcej.
- Jesteś... wspaniały ...naprawdę dziękuję ci za wszystko...
Po tych słowach szczerze się roześmiał. Wstał na chwilę z kanapy i poszedł do kuchni. Zrobił herbatę i kanapki i ułożył wszystko na tacy i wrócił to salonu stawiając na stoliku. Wzięła kanapkę z talerzyka . Usiadł koło niej. Obiecała ,że nie będzie odbierać połączeń od Oskara więc tego nie robiła chociaż raz odebrała gdy pojechał do sklepu. Chciała wrócić do domu jak tylko będzie się trochę lepiej czuła. Marek zadzwonił do Józefa następnego dnia rano po tym jak zabrał ją do siebie. Zabrał jej kilka rzeczy bo miała zostać u niego na trochę. Nie na stałe bo na to się nie zgodziła twierdząc ,że ma chłopaka. Spała w jego sypialni a on spał w innym pokoju. Miał nadzieje ,że wszystko jeszcze będzie dobrze ,że ona sobie przypomni a na świat przyjdzie zdrowe dziecko i stworzą szczęśliwą rodzinę. Skończył się film Ula wstała z kanapy .
- Późno się zrobiło idę spać
- Ja też chyba zaraz pójdę- powiedział wyłańczając telewizor. Podniósł się z kanapy i swoje kroki skierował w kierunku kuchni.
- Dobranoc Marek
- Słodkich snów Ula
Wzięła prysznic ,przebrała się w piżamę i położyła się. Leżała tak nie mogąc zasnąć przewracając się z boku na bok . W końcu po dwóch godzinach męczenia się z bezsennością wstała założyła szlafrok i nie zapalając światła .W całym domu panował mrok. W domu była całkowita cisza. Była pewna ,że Marek śpi dlatego szła cicho i powoli aby go nie obudzić. Chciała dojść do kuchni aby wziąć coś do picia ale nie orientowała się gdzie dane pomieszczenie się znajduję .Trochę znów bolała ją głowa i czuła zmęczenie ale nie mogła zasnąć ani uleżeć. Szla do momentu aż potknęła się o coś robiąc przy tym duży huk i brzdęk rozbitego szkła...
Ciąg Dalszy Nastąpi...
Subskrybuj:
Posty (Atom)