Strona Główna

czwartek, 19 listopada 2015

,, Cudza Narzeczona '' 37

Zapraszam na przed ostatnia cześć ,,Cudzej '' Opowiadanie zawiera scenę dla dorosłych. Zapraszam do czytania i komentowania.  Pozdrawiam :)
,, Cudza narzeczona’’
Rozdział 37

Po powrocie do domu.  Ula przebrała się w zieloną bluzkę i spodnie.  Nie chciała ubrudzić sukienki przy przygotowywaniu obiadu. Wyjęła z lodówki wcześniej natartą przyprawami gęś. Zajęła się obieraniem jabłek i dzieleniem je na ćwiartki.  Zabrała się za krojenie cebuli i czosnku. Jej oczy się zaszkliły. Oparła je dłonią i dalej kroiła.  Marek od dawna planował się oświadczyć ukochanej ale zwykle kończyło się to porażką. 
- Skarbie dlaczego płaczesz?- zapytał z troską Marek widząc zapłakaną ukochaną. Odwróciła się do niego z bladym uśmiechem na ustach.
- To przez cebulę
- Daj ja pokroje- powiedział podchodząc do niej zabierając nóż z jej ręki znów poczuli ten przyjemny dreszcz przy ich dłonie przez moment się zetknęły.  Odsunęła się od niego i zajęła się nadziewaniem gęsi rodzynkami, jabłkami oraz czosnkiem i cebulą ,którą pokroił brunet. Zostawili niewielka część do sosu. Wzięła wykałaczki i spięła otwór aby nadzienie nie wyleciało. Przez przypadek się ukłuła i zaklęła cicho pod nosem. Pokręcił głową nie lubił gdy przeklinała. Włożyli gęś do brytfanny i wlali trochę wody. Wstawili do nagrzanego piekarnika  na ok.150 minut.
- Teraz mamy trochę czasu dla siebie- wymruczał jej do ucha . Odwróciła się do niego przodem i wpiła się dziko w jego wargi. Objął ją w talii i przyciągnął do siebie tak ,że stanowili prawie jedność. Zanurzył dłonie w jej włosach. Oderwali się od siebie na moment ciężko oddychając. Jego oczy błyszczały z pożądania. 
- A jak wejdzie Patrycja albo .. .
- Poszli z małymi na spacer i tak szybko nie wrócą- odparł Dobrzański atakując jej wargi.https://youtu.be/RJRLPSrcldM 
                                                  + 18 
Zaśmiała się wygryzając jego wargę aby po chwili całować do utraty tchu.  Wziął ją na ręce i udali się na górę. Tam położył ją na łóżku . Z wielką zachłannością i niecierpliwością  pozbywali się ubrań.
Odpadło kilka guzików od koszuli ale oni się tym nie przejmowali. Ich ciała płonęły dziką namiętnością. Całował i kąsał jej szyję. Pomieszczenie wypełnił jej głośny śmiech.  Pozbył ją stanika.  Jego wargi znalazły się na piersiach. Przygryzł lekko sutek a ona jęknęła cicho czując jak przez jej ciało przepływał prąd. Jego gorące i zmysłowe usta sprawiały ,że traciła kontrolę. Jego dotyk, zapach wszystko doprowadzało ją do szaleństwa. Przenosiła się wtedy w inny świat.  Językiem drażnił jej jędrne piersi i całował pępek schodząc do wrażliwszych miejsc. Rozchyliła nogi zanurzył w jej wilgotnym wnętrzu palce. Omal nie krzyknęła z rozkoszy.  Wyjął je i zaczął drażnić łechtaczkę  wargami . Czuła ,że odpływa. Patrzyła na niego zamglonymi z rozkoszy oczami. Wygięła się lekko w łuk. Powrócił  całowania ust .Rozchyliła jeszcze bardziej nogi. Czuła, że już dłużej nie wytrzyma. Wszedł w nią gwałtownym pchnięciem uniosła nogi do góry.  Wchodził w nią coraz głębiej poruszając się w górę i w dół.   Kochali się kilka razy . Zmęczeni opadli na poduszki.  Ciężko oddychali . Ułożyła głowę na jego nagim torsie.


- Byłaś wspaniała – wyszeptał całując  ją w czoło. Uśmiechnęła się do niego promiennie. 
- Kocham cię – wyznała głaszcząc jego policzek w miejscu gdzie znajduje się dołeczek. Uśmiechnął się do niej zawadiacko i  zaczął obsypywać jej twarz pocałunkami.  Poderwała się nagle z łóżka.
- O Boże zapomnieliśmy o gęsi w piekarniku!!!- krzyknęła i zaczęła szukać ubrań ,które leżały w różnych miejscach w sypialni. Marek podniósł się do pozycji siedzącej i zaczął się śmiać.
- Z czego się śmiejesz?- spytała udając oburzenie
- Bo nasza sypialnia wygląda jak . . .
- Wiem jakby przeszło przez nią tornado
- Dokładnie- dodał śmiejąc się.  
Ubrał szybko bokserki i wyjął z szafy szarą koszulę . Spodnie leżały na podłodze koło drzwi. Ubrał buty i zbiegł po schodach na dół.  Zdziwił się gdy zobaczył ,że gęś stoi na stole w kuchni.  Poszedł zajrzeć do ogrodu.
- Tatusiu  pogras z nami? – zapytała Majeczka podbiegając do niego z piłką. Po chwili powił się tez Marcinek.  Przykucnął przy nich. Uwiesiły mu się na szyi i zaczęły go obdarzać słodkimi całusami. Śmiał się ,że aż tak się za nim stęskniły.  Lgnęły do niego.
- Cóż to za piękny obrazek- odezwała się Ula zjawiając się w ogrodzie. Helena siedziała na białym krześle i z uśmiechem na ustach przyglądała się tej scenie. Patrycji już nie było bo chciała spędzić trochę czasu z narzeczonym.
- Mama – krzyknęła Maja odsuwając się od taty. Przytuliła ją do siebie.  Tyle czasu ich nie widziała gdy była w tym okropnym miejscu. Cieszyła się jednak ,że ten koszmar się skończył.  Teraz była bardzo szczęśliwa z Markiem i dwójką słodkich maluchów.  We czwórkę zaczęli się bawić w ogrodzie.  Ula po grze w piłkę poszła się napić wody . I wzięła się za dokańczanie obiadu . Ugotowała ziemniaki i zrobiła sałatkę i zawołała wszystkich na posiłek. 

- Cudownie pachnie – powiedział Marek krojąc gęś . Po chwili zasiedli do stołu. Dzieciom podali zupę jarzynową. Nie podawali im jeszcze mięsa pieczonego. Tylko gotowane na parze. 
-  Ula świetnie gotujesz będziesz idealną żoną – odparła Helena.   Cieplak nic nie odpowiedziała tylko spojrzała ze smutkiem na Marka.
- Z pewnością – dodał jakby nieobecny. Myślami był gdzieś daleko.
- Patrycja i Łukasz wezmą  ślub w czerwcu.  Nie mogę uwierzyć moja córka wychodzi za mąż.   Myślałam , że to ty Marek będziesz pierwszy.
- Jak widzisz nie
- A Ty Ula myślałaś już jaki byś chciała ślub? Na ile gości?
- Nie zastanawiałam się – skłamała. Myślała o tym codziennie. Wyobrażała siebie jako pannę młodą ale na razie nie dostała jeszcze pierścionka. Z Markiem nie zaczynała tego tematu.  Chociaż z ,każdym dniem traciła nadzieję ,że to się spełni.
- Powinniście o tym pomyśleć. Czas szybko mija. Dzieci rosną  a wy bez ślubu.
- Oj mamo.  Zobaczysz ślub będzie- odparł Marek znudzony tym ciągłym tematem. Bardzo chciał aby Ula została jego żoną ale zawsze coś szło nie tak.
- Mówisz to za ,każdym razem gdy się widzimy- rzekł z pretensją
- Po prostu nie popieramy z ojcem waszego luźnego związku.
- Ale Marek mi się już oświadczał i to ja nie byłam gotowa na ślub- wtrąciła się Ula
- A gdzie się dziś wybieracie?- spytała Helena zmieniając temat
- W pewne miejsce- odparł tajemniczo brunet. Wstając od stołu. Wstawili naczynia do zmywarki. Ula poszła na górę wziąć gorącą kąpiel.  Helena przewinęła dzieci  i usiadła z nimi w salonie czytając  bajkę.  
                                                 ****************
Wysiedli z samochodu. Zawiązał jej oczy prowadząc ją ostrożnie za rękę. Nie bała się. Ufała mu . Szli przed siebie co jakiś czas pytała czy to już tu ale on twierdził ,że nie. Bardzo była ciekawa gdzie ją prowadzi i dlaczego zasłonił jej apaszką oczy.  Wreszcie zatrzymali się Słyszała szum wody i śpiew ptaków. Nie potrafiła zgadnąć gdzie się znajduje. Odwiązał jej apaszkę i otworzyła oczy zdumiona. Przed nią był strumyk wody. Niedaleko drzewa i skały. Widok ten zapierał wdech w piersiach. Nigdy nie była w parku Skaryszewskim. 

- I jak ci się podoba?- zapytał szeptem stając tuż za nią. Jego dłonie spoczywały na jej ramionach.
- Tu jest cudownie. Skąd znasz takie miejsce?
- Tajemnica. To miejsce jest wyjątkowe i zapamiętasz je na długo.  A może na zawsze?
- Dlaczego?
- Jeszcze dziś się o tym przekonasz – odparł tajemniczo siadając na jednej ze skał i podając jej kieliszek z szampanem ,które schował za skałami.  Usiadła obok wsłuchując się w dźwięki natury.  Gdy odłożyli kieliszki . Spojrzał na nią i uklęknął wyjmując z kieszeni spodni pierścionek. Ona miała ze wzruszenia łzy w oczach. Marzyła o tym odkąd urodziła bliźnięta.
- Skarbie wiesz jak długo o tym marze . Chce już zawsze zasypiać i budzić się przy tobie.  Bardzo cię kocham i . . .
- Czy ty mi się oświadczasz?- zapytała drżącym głosem
- A więc zostaniesz moją żoną?- zapytał patrząc jej głęboko w oczy. 
- Tak- wyszeptała cicho i rzuciła mu się na szyje . Oboje przepełniała niesamowita euforia. Byli tacy szczęśliwi. Obrócił ją kilka razy wokół własnej osi .  Gdy trochę ochłonął postawił ją na ziemi a ich usta złączyły się w namiętnym pocałunku.  Odsunęli się od siebie. Spojrzała na pierścionek z szerokim uśmiechem na ustach.
- Marzyłam o tym od dłuższego czasu. Gdy byłam w tym okropnym miejscu bałam się ,że nigdy już cię nie ujrzę. To było straszne.  Nie było dnia bym o Tobie nie myślała i o dzieciach. Czułam jakby umarła cząstka mnie.  Mijały dni i żyłam tylko nadzieją ,że jeszcze będziemy razem.  Obiecaj ,że już zawsze będziemy razem- gdy mówiła jej głos drżał. Podszedł do niej i przytulił ją do siebie . Pocałował we włosy.
- Obiecuje ,że przeżyjemy jeszcze wiele pięknych chwil razem. Już nic nas nie rozdzieli. Jesteś moim największym szczęściem i nie pozwolę ci odejść. Bo jak można żyć bez tlenu?  Gdy cię nie było przy mnie . . . Tak bardzo tęskniłem. Nie potrafiłem się na niczym skupić. W moich myślach i snach byłaś Ty. I twoje piękne oczy w ,których mógłbym utonąć.  Przypominają lazur nieba. Nie traciłem jednak nadziei ,że ujrzę jeszcze słońce. Bo bez ciebie widziałem tylko ciemność. Gdy nie nasze maluszki załamałbym się. Dzięki nim starałem się być silny .
- Jesteś cudownym człowiekiem i kocham cię całym sercem – wyznała patrząc mu głęboko w oczy widział w nich szczerość.
- Ja też bardzo kocham moje słońce- wyznał złączając  ich wargi w czułym pocałunku.  Usiedli na skalach oparła się o jego ramie zapatrzona w strumyk.  Dla niej ten dzień był najpiękniejszym dniem. Nie chciała już go ranić. Zrozumiała ,że nie umie bez niego żyć. Bo on nadawał jej życiu sens. Bez Marka czuła jakby cały czas była noc. Ciemność i pustka.
- Pojedziemy na plac zabaw? Joanna miała tam być z Nikolą
- Pewnie. Chodźmy- powiedział  i objął ją w talii. Przytuleni  doszli do samochodu.
- Pójdziemy jutro do księdza ustalić datę ślubu?
- Jutro nie mogę bo mam dużo pracy ale na pewno w tym tygodniu uda nam się ustalić datę .
- Tak się cieszę kochanie.
- Ja też słońce. Zaczekaj- oparł gdy otwierała już drzwi od samochodu.  Zniknął na chwilę . Rozejrzała się podszedł do niej i wręczył jej czerwoną różę.
- Ach ty mój romantyku- zaśmiała się biorąc od niego kwiatka i spojrzała mu w oczy.  Widziała w nich miłość ,czułość i troskę. Przy nim nic jej nie brakowało. Jej serce śpiewało z radości  . 


                                                       ****************************

- Nikola chodź tutaj – zawołała Sabina  Dziewczynka udała ,że jej nie słyszy i nadal bawiła się w piaskownicy .  Wysypała mokry piasek na siebie brudząc  różową bluzkę i czerwone spodnie.
- Nikki do cholery –krzyknęła powoli puszczały jej nerwy. Była opiekunką małej od dwóch tygodni  bo Joanna postanowiła wrócić do pracy. Jednak dzisiaj Radek z żoną pojechał na zakupy.  Dziewczynka spojrzała na kobietę przestraszona.  Opiekunka była po czterdziestce. Nie miała własnych dzieci. Była wdową.  Rodzice dziewczynki zatrudnili ją bo byli pewni ,że dobrze zajmie się Nikolą pod ich nieobecność.  Jednak prawda była zupełnie inna. Asia przejrzała referencję Sabiny i były one najlepsze z innych kandydatek. Dali ogłoszenie w Internecie ,ze poszukają niani i podali wiek dziecka i oczekiwania jakie mają wobec przyszłej opiekunki.  Z referencji wynikało ,że Sabina pracowała już w kilku rodzinach zajmując się małymi dziećmi.  Sabina wzięła małą i otrzepała jej spodnie z piasku.
- Jesteś nieznośnym gówniarzem . Twoi rodzice za bardzo cię rozpieszczają- odparła szorstko i wzięła dziewczynkę za rękę . Pociągnęła ją za sobą. Nikola miała w oczach łzy ,które powoli zaczęły spływać po policzkach.  Inne kobiety ,który były z dziećmi na placu zabaw obejrzały się na nie.  
- Ja chce do mamy- wyszlochała dziewczynka . Sabina nie odpowiedziała prowadząc ją do wyjścia . Dziewczynka płakała jeszcze bardziej.
- Zamknij się bo dostaniesz w dupę- krzyknęła patrząc na nią zła.  Pociągnęła ją za rękę.
- Mamusia !!!!
- Dlaczego pani krzyczy na to dziecko? -  spytała Urszula patrząc na nieznajomą w ,krótkich rudych włosach.
- Nie pani sprawa- burknęła Sabina
- A właśnie ,że nasza.  Nikola jest naszą chrześnicą – odezwał się Dobrzański  i wziął wystraszone dziecko na ręce.
- Biedne dziecko- odparła Ula ,która nie mogła patrzeć na to jak ta kobieta traktuje to małą dziewczynkę o brązowych włosach.
- Mam dość tej pracy odchodzę – rzuciła chłodno Sabina i udała się w wybranym przed siebie kierunku.
- Musimy o wszystkim powiedzieć Joaśce i Radkowi- zakomunikował Marek.
- Masz racje- przyznała Ula i opuścili plac zabaw. 

                                                                 






                 


20 komentarzy:

  1. W końcu , bo miałam ochotę zabić Ulkę. Sielanka trwa i mam nadzieję , że już nic im nie zagraża , ale znając twoją pomysłowość i tendencje do mniej sielankowych opowiadań to jesteś gotowa coś im namieszać. Proszę już nic im nie rób , ok? Pozdrawiam B.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Był czas na burze i sztormy. Teraz jedynie na letni deszcz i tęczę. Zawirowań już nie planuję. Pozdrawiam :)

      Usuń
  2. Ulka zrozumiała co jest najważniejsze , dość już tych jej humorów, super opowiadanie;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ula dostała lekcje życia i drugą szansę . Nie zmarnuje jej. Dla niej najważniejsza jest teraz rodzina. Pozdrawiam :)

      Usuń
  3. W końcu idzie ku lepszemu i nic już chyba nie zagrozi ich szczęściu. Dopisuję się do prośby B. Dość mieli cierpień. Nie wiem dlaczego, ale końcówka z nianią i wyjazdem na zakupy Asi i Radka nie podoba mi się. Czyżby nowe komplikacje.
    Pozdrawiam miło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mogę tylko tyle powiedzieć ,że ostatnia część będzie z happy endem. Dzięki za wpis. Pozdrawiam :)

      Usuń
  4. Narzeczeństwo! Narzeczeństwo! Narzeczeństwo!
    Po tylu wycierpianych chwilach czas na dobre chwile. Nie wiem co napisać, nie wiem czemu. Po prostu podoba mi się część :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę ,że ci się podoba. Tak narzeczeństwo i w dodatku bardzo szczęśliwe. Pozdrawiam :)

      Usuń
  5. Noooo. Cud, miód i orzeszki. Wreszcie udało im się zaręczyć, a najważniejsze, że Ula się zgodziła. Wreszcie musi sobie dać spokój z ciągotami do wyjść z domu na spotkania z nieznajomymi facetami. Ja wiem, że to spore uogólnienie, ale ona zawsze jakoś przyciągała kłopoty. Teraz już chyba tak nie będzie.
    To część z gatunku tych jakie lubię najbardziej. Ta sielanka może tylko jeszcze bardziej przybrać na sile, skoro następny rozdział będzie już ostatnim.
    Napisałaś takie zdanie: "Nie podawali im jeszcze mięsa. Oprócz drobiu". Gęś należy do drobiu. Jest drobiem jak cholera, więc chyba powinnaś coś zmienić w tym zapisie. Jest sporo literówek, ale już kompletnie nie chce mi się ich wymieniać, co nie znaczy, że powinnaś sobie odpuścić i nie przeczytać tekstu ponownie. Popraw go.
    Bardzo fajna część i mam nadzieję, że następna też taka będzie.
    Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałam na myśli pieczonego. Przepis pochodzi z mojego zeszytu do praktyk. Pamiętam jak to robiłam , Wtedy było mi trudno nawet patrzeć na mięso bo byłam wegetarianką . Od jakiegoś czasu jem mięso ale nie wszystko.
      A wracając do rozdziału cieszę się ,że ci się podobał. No jest z tych sielankowych. Z Ulą w tym opowiadaniu zawsze były kłopoty ale teraz nic już takiego nie wywinie. Nie ma mowy o spotykaniu się z jakimiś facetami. To etap przeszły. Pozdrawiam :)

      Usuń
  6. Wiesz może jak wrócić do nazwy RanczUla. Zachciało mi się połączenia z Gogle i nazwa sama mi się zmieniła na imię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wejdź na bloggera. W ustawienia podstawowe. Po prawej górnej stronie masz taką śrubkę z tzw. ustawienia. Tam jest przełącz na bloggera. Wyświetli ci się przełącz na ograniczony dostęp ...I jest miejsce na nazwę. I jak to klikniesz znowu będziesz RanczUlą. Pozdrawiam :)

      Usuń
    2. Dzięki dziewczyno. Od dwunastej kopie w ustawieniach i doczytałam się, że nawet przez trzy miesiące nie mogłabym zmienić nazwy.
      Pozdrawiam miło.

      Usuń
    3. Cieszę się ,że mogłam pomóc. . =D

      Usuń
  7. No oboje w końcu doczekali się zaręczyn. Marek wcześniej bał się odrzucenia, a i Ula też nie chciała podejmować o tym rozmowy. Chyba do tej decyzji nakłonili Marka, jego rodzice- ich naciskaniem na sprawę ślubu.
    Pozdrawiam Andziok :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Owszem rodzice naciskali na ślub. Zwłaszcza matka ale to Marka decyzja. Zaręczyny się udały i oboje są szczęśliwi. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nareszcie się doczekali :) On bał się że ona znów nie przyjmie jego oświadczyn, a ona nie mogła się doczekać kiedy na jej palcu wyląduje kawałek metalu :) W końcu mamusia i tatuś zostaną małżeństwem. Tak sobie pomyślałam, że może zrobisz im psikusa i Ula znów będzie w ciąży?
    Pzdrawiam, UiM

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyszła i pora na zaręczyny .Oboje czekali na ten moment. Nic więcej nie napiszę. Pozdrawiam :)

      Usuń
  10. Odpowiedzi
    1. Jeszcze nie wiem. końcówka mi się nie podoba i muszę ją chyba zmienić. Pozdrawiam.

      Usuń