Zapraszam na przed ostatnia cześć ,,Cudzej '' Opowiadanie zawiera scenę dla dorosłych. Zapraszam do czytania i komentowania. Pozdrawiam :)
,, Cudza narzeczona’’
,, Cudza narzeczona’’
Rozdział
37
Po powrocie do domu. Ula przebrała się w zieloną bluzkę i
spodnie. Nie chciała ubrudzić sukienki
przy przygotowywaniu obiadu. Wyjęła z lodówki wcześniej natartą przyprawami
gęś. Zajęła się obieraniem jabłek i dzieleniem je na ćwiartki. Zabrała się za krojenie cebuli i czosnku. Jej
oczy się zaszkliły. Oparła je dłonią i dalej kroiła. Marek od dawna planował się oświadczyć
ukochanej ale zwykle kończyło się to porażką.
- Skarbie dlaczego płaczesz?- zapytał
z troską Marek widząc zapłakaną ukochaną. Odwróciła się do niego z bladym
uśmiechem na ustach.
- To przez cebulę
- Daj ja pokroje- powiedział
podchodząc do niej zabierając nóż z jej ręki znów poczuli ten przyjemny dreszcz
przy ich dłonie przez moment się zetknęły. Odsunęła się od niego i zajęła się
nadziewaniem gęsi rodzynkami, jabłkami oraz czosnkiem i cebulą ,którą pokroił
brunet. Zostawili niewielka część do sosu. Wzięła wykałaczki i spięła otwór aby
nadzienie nie wyleciało. Przez przypadek się ukłuła i zaklęła cicho pod nosem. Pokręcił
głową nie lubił gdy przeklinała. Włożyli gęś do brytfanny i wlali trochę wody.
Wstawili do nagrzanego piekarnika na ok.150
minut.
- Teraz mamy trochę czasu dla siebie-
wymruczał jej do ucha . Odwróciła się do niego przodem i wpiła się dziko w jego
wargi. Objął ją w talii i przyciągnął do siebie tak ,że stanowili prawie
jedność. Zanurzył dłonie w jej włosach. Oderwali się od siebie na moment ciężko
oddychając. Jego oczy błyszczały z pożądania.
- A jak wejdzie Patrycja albo .. .
- Poszli z małymi na spacer i tak
szybko nie wrócą- odparł Dobrzański atakując jej wargi.https://youtu.be/RJRLPSrcldM
+ 18
Zaśmiała się wygryzając
jego wargę aby po chwili całować do utraty tchu. Wziął ją na ręce i udali się na górę. Tam położył
ją na łóżku . Z wielką zachłannością i niecierpliwością pozbywali się ubrań.
Odpadło kilka guzików od koszuli ale oni się tym nie przejmowali. Ich ciała
płonęły dziką namiętnością. Całował i kąsał jej szyję. Pomieszczenie wypełnił
jej głośny śmiech. Pozbył ją stanika. Jego wargi znalazły się na piersiach. Przygryzł
lekko sutek a ona jęknęła cicho czując jak przez jej ciało przepływał prąd.
Jego gorące i zmysłowe usta sprawiały ,że traciła kontrolę. Jego dotyk, zapach
wszystko doprowadzało ją do szaleństwa. Przenosiła się wtedy w inny świat. Językiem drażnił jej jędrne piersi i całował
pępek schodząc do wrażliwszych miejsc. Rozchyliła nogi zanurzył w jej wilgotnym
wnętrzu palce. Omal nie krzyknęła z rozkoszy. Wyjął je i zaczął drażnić łechtaczkę wargami . Czuła ,że odpływa. Patrzyła na
niego zamglonymi z rozkoszy oczami. Wygięła się lekko w łuk. Powrócił całowania ust .Rozchyliła jeszcze bardziej
nogi. Czuła, że już dłużej nie wytrzyma. Wszedł w nią
gwałtownym pchnięciem uniosła nogi do góry. Wchodził w nią coraz głębiej poruszając się w
górę i w dół. Kochali się kilka razy . Zmęczeni opadli na
poduszki. Ciężko oddychali . Ułożyła
głowę na jego nagim torsie.
- Byłaś wspaniała – wyszeptał całując ją w czoło. Uśmiechnęła się do niego
promiennie.
- Kocham cię – wyznała głaszcząc jego
policzek w miejscu gdzie znajduje się dołeczek. Uśmiechnął się do niej zawadiacko
i zaczął obsypywać jej twarz pocałunkami.
Poderwała się nagle z łóżka.
- O Boże zapomnieliśmy o gęsi w
piekarniku!!!- krzyknęła i zaczęła szukać ubrań ,które leżały w różnych
miejscach w sypialni. Marek podniósł się do pozycji siedzącej i zaczął się śmiać.
- Z czego się śmiejesz?- spytała udając
oburzenie
- Bo nasza sypialnia wygląda jak . . .
- Wiem jakby przeszło przez nią
tornado
- Dokładnie- dodał śmiejąc się.
Ubrał szybko bokserki i wyjął z szafy
szarą koszulę . Spodnie leżały na podłodze koło drzwi. Ubrał buty i zbiegł po
schodach na dół. Zdziwił się gdy
zobaczył ,że gęś stoi na stole w kuchni. Poszedł zajrzeć do ogrodu.
- Tatusiu pogras z nami? – zapytała Majeczka podbiegając
do niego z piłką. Po chwili powił się tez Marcinek. Przykucnął przy nich. Uwiesiły mu się na szyi
i zaczęły go obdarzać słodkimi całusami. Śmiał się ,że aż tak się za nim
stęskniły. Lgnęły do niego.
- Cóż to za piękny obrazek- odezwała
się Ula zjawiając się w ogrodzie. Helena siedziała na białym krześle i z
uśmiechem na ustach przyglądała się tej scenie. Patrycji już nie było bo chciała
spędzić trochę czasu z narzeczonym.
- Mama – krzyknęła Maja odsuwając się
od taty. Przytuliła ją do siebie. Tyle
czasu ich nie widziała gdy była w tym okropnym miejscu. Cieszyła się jednak ,że
ten koszmar się skończył. Teraz była
bardzo szczęśliwa z Markiem i dwójką słodkich maluchów. We czwórkę zaczęli się bawić w ogrodzie. Ula po grze w piłkę poszła się napić wody . I
wzięła się za dokańczanie obiadu . Ugotowała ziemniaki i zrobiła sałatkę i
zawołała wszystkich na posiłek.
- Cudownie pachnie – powiedział Marek
krojąc gęś . Po chwili zasiedli do stołu. Dzieciom podali zupę jarzynową. Nie
podawali im jeszcze mięsa pieczonego. Tylko gotowane na parze.
- Ula świetnie gotujesz będziesz idealną żoną –
odparła Helena. Cieplak nic nie odpowiedziała tylko spojrzała
ze smutkiem na Marka.
- Z pewnością – dodał jakby nieobecny.
Myślami był gdzieś daleko.
- Patrycja i Łukasz wezmą ślub w
czerwcu. Nie mogę uwierzyć moja córka wychodzi za mąż. Myślałam , że to ty Marek będziesz pierwszy.
- Jak widzisz nie
- A Ty Ula myślałaś już jaki byś
chciała ślub? Na ile gości?
- Nie zastanawiałam się – skłamała.
Myślała o tym codziennie. Wyobrażała siebie jako pannę młodą ale na razie nie dostała
jeszcze pierścionka. Z Markiem nie zaczynała tego tematu. Chociaż z ,każdym dniem traciła nadzieję ,że
to się spełni.
- Powinniście o tym pomyśleć. Czas
szybko mija. Dzieci rosną a wy bez ślubu.
- Oj mamo. Zobaczysz ślub będzie- odparł Marek znudzony
tym ciągłym tematem. Bardzo chciał aby Ula została jego żoną ale zawsze coś
szło nie tak.
- Mówisz to za ,każdym razem gdy się
widzimy- rzekł z pretensją
- Po prostu nie popieramy z ojcem
waszego luźnego związku.
- Ale Marek mi się już oświadczał i to
ja nie byłam gotowa na ślub- wtrąciła się Ula
- A gdzie się dziś wybieracie?- spytała
Helena zmieniając temat
- W pewne miejsce- odparł tajemniczo
brunet. Wstając od stołu. Wstawili naczynia do zmywarki. Ula poszła na górę wziąć
gorącą kąpiel. Helena przewinęła dzieci i usiadła z nimi w salonie czytając bajkę.
****************
Wysiedli z samochodu. Zawiązał jej
oczy prowadząc ją ostrożnie za rękę. Nie bała się. Ufała mu . Szli przed siebie
co jakiś czas pytała czy to już tu ale on twierdził ,że nie. Bardzo była
ciekawa gdzie ją prowadzi i dlaczego zasłonił jej apaszką oczy. Wreszcie zatrzymali się Słyszała szum wody i
śpiew ptaków. Nie potrafiła zgadnąć gdzie się znajduje. Odwiązał jej apaszkę i
otworzyła oczy zdumiona. Przed nią był strumyk wody. Niedaleko drzewa i skały.
Widok ten zapierał wdech w piersiach. Nigdy nie była w parku Skaryszewskim.
- I jak ci się podoba?- zapytał
szeptem stając tuż za nią. Jego dłonie spoczywały na jej ramionach.
- Tu jest cudownie. Skąd znasz takie
miejsce?
- Tajemnica. To miejsce jest wyjątkowe
i zapamiętasz je na długo. A może na
zawsze?
- Dlaczego?
- Jeszcze dziś się o tym przekonasz –
odparł tajemniczo siadając na jednej ze skał i podając jej kieliszek z
szampanem ,które schował za skałami.
Usiadła obok wsłuchując się w dźwięki natury. Gdy odłożyli kieliszki . Spojrzał na nią i
uklęknął wyjmując z kieszeni spodni pierścionek. Ona miała ze wzruszenia łzy w
oczach. Marzyła o tym odkąd urodziła bliźnięta.
- Skarbie wiesz jak długo o tym marze
. Chce już zawsze zasypiać i budzić się przy tobie. Bardzo cię kocham i . . .
- Czy ty mi się oświadczasz?- zapytała
drżącym głosem
- A więc zostaniesz moją żoną?-
zapytał patrząc jej głęboko w oczy.
- Tak- wyszeptała cicho i rzuciła mu
się na szyje . Oboje przepełniała niesamowita euforia. Byli tacy szczęśliwi.
Obrócił ją kilka razy wokół własnej osi .
Gdy trochę ochłonął postawił ją na ziemi a ich usta złączyły się w
namiętnym pocałunku. Odsunęli się od
siebie. Spojrzała na pierścionek z szerokim uśmiechem na ustach.
- Marzyłam o tym od dłuższego czasu. Gdy
byłam w tym okropnym miejscu bałam się ,że nigdy już cię nie ujrzę. To było
straszne. Nie było dnia bym o Tobie nie
myślała i o dzieciach. Czułam jakby umarła cząstka mnie. Mijały dni i żyłam tylko nadzieją ,że jeszcze
będziemy razem. Obiecaj ,że już zawsze
będziemy razem- gdy mówiła jej głos drżał. Podszedł do niej i przytulił ją do
siebie . Pocałował we włosy.
- Obiecuje ,że przeżyjemy jeszcze
wiele pięknych chwil razem. Już nic nas nie rozdzieli. Jesteś moim największym
szczęściem i nie pozwolę ci odejść. Bo jak można żyć bez tlenu? Gdy cię nie było przy mnie . . . Tak bardzo
tęskniłem. Nie potrafiłem się na niczym skupić. W moich myślach i snach byłaś
Ty. I twoje piękne oczy w ,których mógłbym utonąć. Przypominają lazur nieba. Nie traciłem jednak
nadziei ,że ujrzę jeszcze słońce. Bo bez ciebie widziałem tylko ciemność. Gdy
nie nasze maluszki załamałbym się. Dzięki nim starałem się być silny .
- Jesteś cudownym człowiekiem i kocham
cię całym sercem – wyznała patrząc mu głęboko w oczy widział w nich szczerość.
- Ja też bardzo kocham moje słońce-
wyznał złączając ich wargi w czułym
pocałunku. Usiedli na skalach oparła się
o jego ramie zapatrzona w strumyk. Dla
niej ten dzień był najpiękniejszym dniem. Nie chciała już go ranić. Zrozumiała
,że nie umie bez niego żyć. Bo on nadawał jej życiu sens. Bez Marka czuła jakby
cały czas była noc. Ciemność i pustka.
- Pojedziemy na plac zabaw? Joanna miała
tam być z Nikolą
- Pewnie. Chodźmy- powiedział i objął ją w talii. Przytuleni doszli do samochodu.
- Pójdziemy jutro do księdza ustalić
datę ślubu?
- Jutro nie mogę bo mam dużo pracy ale
na pewno w tym tygodniu uda nam się ustalić datę .
- Tak się cieszę kochanie.
- Ja też słońce. Zaczekaj- oparł gdy
otwierała już drzwi od samochodu. Zniknął
na chwilę . Rozejrzała się podszedł do niej i wręczył jej czerwoną różę.
- Ach ty mój romantyku- zaśmiała się
biorąc od niego kwiatka i spojrzała mu w oczy.
Widziała w nich miłość ,czułość i troskę. Przy nim nic jej nie
brakowało. Jej serce śpiewało z radości .
****************************
- Nikola chodź tutaj – zawołała Sabina Dziewczynka udała ,że jej nie słyszy i nadal
bawiła się w piaskownicy . Wysypała
mokry piasek na siebie brudząc różową
bluzkę i czerwone spodnie.
- Nikki do cholery –krzyknęła powoli puszczały
jej nerwy. Była opiekunką małej od dwóch tygodni bo Joanna postanowiła wrócić do pracy. Jednak
dzisiaj Radek z żoną pojechał na zakupy. Dziewczynka spojrzała na kobietę
przestraszona. Opiekunka była po czterdziestce.
Nie miała własnych dzieci. Była wdową. Rodzice dziewczynki zatrudnili ją bo byli
pewni ,że dobrze zajmie się Nikolą pod ich nieobecność. Jednak prawda była zupełnie inna. Asia
przejrzała referencję Sabiny i były one najlepsze z innych kandydatek. Dali
ogłoszenie w Internecie ,ze poszukają niani i podali wiek dziecka i oczekiwania
jakie mają wobec przyszłej opiekunki. Z
referencji wynikało ,że Sabina pracowała już w kilku rodzinach zajmując się małymi dziećmi. Sabina wzięła małą i otrzepała
jej spodnie z piasku.
- Jesteś nieznośnym gówniarzem . Twoi
rodzice za bardzo cię rozpieszczają- odparła szorstko i wzięła dziewczynkę za
rękę . Pociągnęła ją za sobą. Nikola miała w oczach łzy ,które powoli zaczęły spływać
po policzkach. Inne kobiety ,który były
z dziećmi na placu zabaw obejrzały się na nie.
- Ja chce do mamy- wyszlochała
dziewczynka . Sabina nie odpowiedziała prowadząc ją do wyjścia . Dziewczynka
płakała jeszcze bardziej.
- Zamknij się bo dostaniesz w dupę-
krzyknęła patrząc na nią zła. Pociągnęła
ją za rękę.
- Mamusia !!!!
- Dlaczego pani krzyczy na to dziecko?
- spytała Urszula patrząc na nieznajomą
w ,krótkich rudych włosach.
- Nie pani sprawa- burknęła Sabina
- A właśnie ,że nasza. Nikola jest
naszą chrześnicą – odezwał się Dobrzański i wziął wystraszone dziecko na ręce.
- Biedne dziecko- odparła Ula ,która
nie mogła patrzeć na to jak ta kobieta traktuje to małą dziewczynkę o brązowych
włosach.
- Mam dość tej pracy odchodzę –
rzuciła chłodno Sabina i udała się w wybranym przed siebie kierunku.
- Musimy o wszystkim powiedzieć Joaśce
i Radkowi- zakomunikował Marek.
- Masz racje- przyznała Ula i opuścili
plac zabaw.
W końcu , bo miałam ochotę zabić Ulkę. Sielanka trwa i mam nadzieję , że już nic im nie zagraża , ale znając twoją pomysłowość i tendencje do mniej sielankowych opowiadań to jesteś gotowa coś im namieszać. Proszę już nic im nie rób , ok? Pozdrawiam B.
OdpowiedzUsuńBył czas na burze i sztormy. Teraz jedynie na letni deszcz i tęczę. Zawirowań już nie planuję. Pozdrawiam :)
UsuńUlka zrozumiała co jest najważniejsze , dość już tych jej humorów, super opowiadanie;)
OdpowiedzUsuńUla dostała lekcje życia i drugą szansę . Nie zmarnuje jej. Dla niej najważniejsza jest teraz rodzina. Pozdrawiam :)
UsuńW końcu idzie ku lepszemu i nic już chyba nie zagrozi ich szczęściu. Dopisuję się do prośby B. Dość mieli cierpień. Nie wiem dlaczego, ale końcówka z nianią i wyjazdem na zakupy Asi i Radka nie podoba mi się. Czyżby nowe komplikacje.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam miło.
Mogę tylko tyle powiedzieć ,że ostatnia część będzie z happy endem. Dzięki za wpis. Pozdrawiam :)
UsuńNarzeczeństwo! Narzeczeństwo! Narzeczeństwo!
OdpowiedzUsuńPo tylu wycierpianych chwilach czas na dobre chwile. Nie wiem co napisać, nie wiem czemu. Po prostu podoba mi się część :)
Pozdrawiam :)
Bardzo się cieszę ,że ci się podoba. Tak narzeczeństwo i w dodatku bardzo szczęśliwe. Pozdrawiam :)
UsuńNoooo. Cud, miód i orzeszki. Wreszcie udało im się zaręczyć, a najważniejsze, że Ula się zgodziła. Wreszcie musi sobie dać spokój z ciągotami do wyjść z domu na spotkania z nieznajomymi facetami. Ja wiem, że to spore uogólnienie, ale ona zawsze jakoś przyciągała kłopoty. Teraz już chyba tak nie będzie.
OdpowiedzUsuńTo część z gatunku tych jakie lubię najbardziej. Ta sielanka może tylko jeszcze bardziej przybrać na sile, skoro następny rozdział będzie już ostatnim.
Napisałaś takie zdanie: "Nie podawali im jeszcze mięsa. Oprócz drobiu". Gęś należy do drobiu. Jest drobiem jak cholera, więc chyba powinnaś coś zmienić w tym zapisie. Jest sporo literówek, ale już kompletnie nie chce mi się ich wymieniać, co nie znaczy, że powinnaś sobie odpuścić i nie przeczytać tekstu ponownie. Popraw go.
Bardzo fajna część i mam nadzieję, że następna też taka będzie.
Pozdrawiam. :)
Miałam na myśli pieczonego. Przepis pochodzi z mojego zeszytu do praktyk. Pamiętam jak to robiłam , Wtedy było mi trudno nawet patrzeć na mięso bo byłam wegetarianką . Od jakiegoś czasu jem mięso ale nie wszystko.
UsuńA wracając do rozdziału cieszę się ,że ci się podobał. No jest z tych sielankowych. Z Ulą w tym opowiadaniu zawsze były kłopoty ale teraz nic już takiego nie wywinie. Nie ma mowy o spotykaniu się z jakimiś facetami. To etap przeszły. Pozdrawiam :)
Wiesz może jak wrócić do nazwy RanczUla. Zachciało mi się połączenia z Gogle i nazwa sama mi się zmieniła na imię.
OdpowiedzUsuńWejdź na bloggera. W ustawienia podstawowe. Po prawej górnej stronie masz taką śrubkę z tzw. ustawienia. Tam jest przełącz na bloggera. Wyświetli ci się przełącz na ograniczony dostęp ...I jest miejsce na nazwę. I jak to klikniesz znowu będziesz RanczUlą. Pozdrawiam :)
UsuńDzięki dziewczyno. Od dwunastej kopie w ustawieniach i doczytałam się, że nawet przez trzy miesiące nie mogłabym zmienić nazwy.
UsuńPozdrawiam miło.
Cieszę się ,że mogłam pomóc. . =D
UsuńNo oboje w końcu doczekali się zaręczyn. Marek wcześniej bał się odrzucenia, a i Ula też nie chciała podejmować o tym rozmowy. Chyba do tej decyzji nakłonili Marka, jego rodzice- ich naciskaniem na sprawę ślubu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Andziok :)
Owszem rodzice naciskali na ślub. Zwłaszcza matka ale to Marka decyzja. Zaręczyny się udały i oboje są szczęśliwi. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńNareszcie się doczekali :) On bał się że ona znów nie przyjmie jego oświadczyn, a ona nie mogła się doczekać kiedy na jej palcu wyląduje kawałek metalu :) W końcu mamusia i tatuś zostaną małżeństwem. Tak sobie pomyślałam, że może zrobisz im psikusa i Ula znów będzie w ciąży?
OdpowiedzUsuńPzdrawiam, UiM
Przyszła i pora na zaręczyny .Oboje czekali na ten moment. Nic więcej nie napiszę. Pozdrawiam :)
Usuńkiedy nrxt ?
OdpowiedzUsuńJeszcze nie wiem. końcówka mi się nie podoba i muszę ją chyba zmienić. Pozdrawiam.
Usuń