Strona Główna

wtorek, 9 lutego 2016

,, Oznaki życia'' 12

Zapraszam na kolejną część ,która wyjaśnia niektóre rzeczy z poprzedniej. Na przykład to ,że Maciej nie zginął. Pozdrawiam :)
, Oznaki życia’’
Rozdział 12
Jeden z najgłębszych sekretów życia polega na tym ,że tylko to wszystko ,co robimy dla innych ,jest co naprawdę warto robić.’’ [Levis Carroll]


Wraz z nastaniem dnia wszystko nabrało jeszcze innego wymiaru. Dopiero teraz dojrzeć można było skale zniszczeń, jaką spowodował w nocy pożar. Wszędzie leżały gruzy i stały szkielety tego co, kiedyś nazywane było domem. Teraz marzenia i plany zamieniły się popiół. Jedyną dobrą wiadomością było to, że nie było ofiar śmiertelnych. Z początku sądzono, że jeden z mieszkańców Rysiowa zginął w płomieniach, ale sprawa szybko się wyjaśniła.  Mężczyzna został znaleziony po drugiej stronie ogrodzenia. Prawdopodobnie chwilę przed wybuchem udało mu się uciec , przeskakując przez płot w ostatniej sekundzie. Straż do późnych godzin nocnych gasiła ogień, który ciągle wydobywał się z pozostałości dawnego budynku. Pogotowie zabrało ciężko rannego mężczyznę do szpitala. Ten dramat Rysiowanie zapamiętają na zawsze. Dziękowali Bogu, że nie było w środku najmłodszej z Cieplaków. W sercach mieszkańców rodziło się współczucie na samą myśl ,że ta rodzina straciła wszystko. I to dosłownie. Stracili dach nad głową ,ale również  pamiątki, dokumenty i inne rzeczy .
                                                  **********
Brunet podniósł ciężkie powieki i omiótł wzrokiem pomieszczenie, w, którym się znajdował. Nie wiedział gdzie jest ani co tu robi. Spojrzał na swoje dłonie w bandażach i zrozumiał w jednej chwili gdzie jest. Przymknął oczy, w, których był ból. Przez oczami miał obraz płonącego domu, krzyczącego kolegę i nieprzytomną dziewczynę. Czuł niemal fizyczny ból rozrywający go od środka. Do sali weszła starsza lekarka z krótkimi blond włosami.
- Obudził się pan- Powiedziała zmieniając kroplówkę.  Zagryzł nerwowo wargę walcząc z bólem, gdy zmieniała mu opatrunek na dłoni. Odwrócił wzrok. Nie chciał patrzeć na swoje poparzone ciało.
- Spokojnie. Jeszcze chwilkę-Mówiła łagodnie kończąc przemywać mu rany na dłoniach i szyi.
- Czy Ula i...- Wykrztusił z trudem przełykając ślinę. Jednak Dr. Anna domyśliła się, co ma na myśli.
- Pani Ula żyje, ale nie odzyskała jeszcze przytomności. Podłączona jest to aparatury. Jej płuca nadal nie pracują  prawidłowo.
- Przeżyje?
- Myślę, że tak.  Ma obrażenia pierwszego i drugiego stopnia. Podtruła się dwutlenkiem węgla.
- A …Maciej?- Zająknął się w jego oczach była strach, ból i rozpacz. Bał się, że oni mogą nie przeżyć.
- Żyje. Przebywa, na OIOMIE obecnie nie ma z nim kontaktu. Ma bardzo poważne oparzenia drugiego i trzeciego stopnia. Ma złamaną nogę. Obecnie jest w śpiączce, która jest wynikiem urazu głowy.
- Wyjdzie z tego?
- Myślę, że tak. Jego organizm cały czas walczy.
Odetchnął z wyczuwalną ulgą, gdy dowiedział się, że oni żyją. Nie potrafił sprecyzować, kim właściwie dla niego są. Maciek z nim pracował od prawie dwóch miesięcy. Ulę znał znacznie mniej. Rozmawiali kilka razy w szpitalu, gdy odwiedzał ciocię, która choruje na cukrzyce. Wciąż gdzieś na siebie wpadali. Ich ścieżki przecinały się. Uważał to za pecha, przypadek, ale czy rzeczywiście to przypadek? Miał wrażenie, że nic nie będzie już takie samo. I nie chodziło tylko o jego rany na ciele. Wiedział, że teraz zacznie bardziej doceniać życie, bo poprzednia noc mogła mieć całkiem inny przebieg. Bardziej drastyczny a tak nikt nie zginął.
                                              *********
Sebastian tej nocy w ogóle nie mógł zmrużyć oka. Dzwonił do przyjaciela, ale ten nie odbierał. Tak samo do Maćka nie mógł się dodzwonić. Nad ranem poszedł do kuchni po szklankę zimnej wody. Usiadł na kanapie w salonie i poszukał pilota od telewizora. Włączył go przeskakując z kanału na kanał. Zatrzymał się nagle na wiadomościach z pożaru. Chciał przełączyć, ale jego uwagę przykuła nazwa Rysiów i gdy usłyszał imię przyjaciela poderwał się z kanapy i wziął kluczyki od auta.
- Co się stało?- Spytała żona stojąc w salonie w jedwabnym lawendowym szlafroku. Podszedł do niej obejmując ją w pasie i złożył na jej ustach krótki pocałunek.
- W Rysiowie był pożar. Marek uratował dziewczynę  ale...
- Mówisz o swoim przyjacielu? – Uniosła brwi w geście zdziwienia. Nie umiała sobie wyobrazić Dobrzańskiego rzucającego się w ogień by ratować jakąś dziewczynę.
- Tak mówię o Marku. Jest w szpitalu tym niedaleko firmy. I dlaczego to cię tak dziwi ,że kogoś uratował?
- Ostatnio zachowywał się jak prostak . Krzyczał nawet na mnie a ja przecież nie mogę się denerwować ,bo . . - Ucięła widząc ,że jej mąż zakłada marynarkę i szuka komórki.
- Wiem . Sam nie rozumiałem co go napadło. Myślałem ,że mu po prostu odbiło. Ale odkąd rozstał się z Kaliną jest spokojny. A teraz jadę do szpitala-Wyjaśnił widząc jej zaskoczoną minę.
- Jadę z tobą – Rzuciła szybko podchodząc do niego i składając na jego ustach czuły pocałunek.
- Ale...- Chciał zaprotestować, ale położyła mu palec na ustach po czym udała się na górę. Po chwili była już ubrana w fioletowe spodnie i luźną szarą bluzkę. Wzięła torebkę i płaszcz i skierowali się do wyjścia. Na zewnątrz było chłodno. Na chodniku rozbiły się pierwsze deszczowe krople. Otworzył żonie drzwi od strony pasażera i zajmując miejsce za kierownicą włączył się do ulicznego ruchu. 
                                     **********
W szpitalu zjawiła się młoda kobieta około trzydziestoletnia. Za rękę trzymała małą dziewczynkę. Podeszła do jednego z lekarzy.
- Przepraszam – Zwróciła się do starszego człowieka w białym kitlu. Odwrócił się i spojrzał na kobietę. Poprawił okulary na nosie.
- Szukam Urszuli Cieplak
- A pani jest …
- Jestem sąsiadką Uli. A to jej siostra. Niestety nie mogę się nią dłużej zajmować- Odparła i udała się do wyjścia.
- Proszę pani- Zawołał lekarz, ale nie udało się mu jej zatrzymać. Beatka stała i nie bardzo wiedziała, co robić.
Wtedy na korytarz wbiegli Olszańscy. Zatrzymali się na chwilę łapiąc oddech. Dziewczynka widząc, że nikt nie zwraca na nią uwagi sama postanowiła poszukać siostry. Od Ilony słyszała o pożarze. Całą drogę do szpitala cicho płakała.  Nie chciała drażnić kobiety, która nie lubiła, gdy ktoś płakał. Uznawała to za oznakę słabości.

W czasie, gdy lekarz mówił Olszańskim o stanie pacjentów z pożaru. Beatka wślizgnęła się cicho do sali. Jednak nie było w jej Uli. Zobaczyła puste łóżko .
Przestraszona wybuchła płaczem. Bała się, że jej siostra zmarła. Ukryła twarz w małych dłoniach.
- Mała, co tu robisz?- Spytał Dobrzański. Dziewczynka podniosła wzrok odsłaniając twarz. W jej błękitnych oczach dostrzegł strach, ból. Łzy płynęły jak grochy i spadały na małe dłonie. Czuł się nieco skrępowany widząc dziecko w takim stanie. Ale nie bardzo wiedział, co zrobić.
- Szukam Ulci – Wyszeptała drżącym głosem tłumiąc łzy. Podeszła do niego niepewnie.  Nie miał pojęcia, co, ta dziewczynka chce od niego. Wolał jednak, aby już sobie poszła. Nie znał się na dzieciach i nie wiedział jak z nimi rozmawiać.
- Tu jej nie ma. Idź już- Odparł chłodno i utkwił wzrok w biały sufit.
- A jak pan ma na imię?
- Marek
- Zna pan Ulkę?- Zainteresowała się przyglądając  się jego bandażach na rękach.
- Trochę- Odparł lakonicznie.
Drzwi się uchyliły. Do pomieszczenia weszli Olszańscy. Viola usiadła na krześle a Sebastian zlustrował od góry do dołu dziewczynkę i zatrzymał się na jej drobnej twarzy.
- Córka przyszła cię odwiedzić?- Zażartował Sebastian. Dobrzański zgromił go wzrokiem.
- Mała idź już stąd- Powiedział sucho, gdy dziewczynka nadal stała w miejscu. Zrobiła kilka kroków w stronę drzwi.
- Pan nie lubi dzieci – Powiedziała smutno i wyszła z sali.
- Mogłeś być dla niej milszy. To tylko dziecko- Odezwała się Violetta.
- A jak ty się w ogóle czujesz? –Spytał przyjaciel zmieniając temat.
- Trochę obolały. Na szczęście mam tylko ranę na szyi i rękach.
- A tak właściwie, co robiłeś w Rysiowie? I to w nocy?- Zaciekawił się blondyn
- Maciek zasiedział się w pracy. Samochód miał w warsztacie a autobus mu właśnie odjechał. Zaproponowałem go podwieźć. Wtedy ujrzeliśmy płonący budynek. Gdy wbiegł na podwórze nie mogłem tak po prostu stamtąd uciec. Wszedł do środka mimo płomieni...- Przerwał głos mu drżał a do oczu gromadziły się łzy. Wziął kilka głębokich oddechów.
- Przez okno podał mi nieprzytomną dziewczynę i kazał mi uciekać. Potem wszystko działo się tak szybko. Dom wybuchł. Myślałem, że Szymczyk nie żyje. Bałem się, że Ula również, gdy nie otwierała oczu. Bałem się. Nigdy jeszcze tak śmiertelnie nie bałem się jak tej nocy. Nie tylko o siebie, ale po raz pierwszy o kogoś.
- Dzięki tobie ta dziewczyna żyje- Odparł Sebastian patrząc uważnie na przyjaciela. Ten nie uważał się za bohatera. Nawet nie wiedział dlaczego to zrobił. To był impuls. Nie chciał na własne oczy zobaczyć jak ktoś ginie w tak okrutny sposób. Nie był człowiekiem bez serca. Po za tym uważał Maćka za kumpla. 
- Widzieliście ją?
- Nie. Wejść może pewnie tylko rodzina.  A z Kaliną to definitywny koniec?
- Tak. Rozstaliśmy się i tak jest lepiej. Nie będę już musiał słuchać o ślubie ,dzieciach i tym podobnych rzeczach. Nareszcie jestem wolny. No prawie. Jak stąd wyjdę będę musiał znaleźć sobie jakieś mieszkanie i zacząć wszystko od nowa.
- Marek a może ta dziewczyna coś dla ciebie znaczy?- Spytał niepewnie przyjaciel
- Weź przestań. - Obruszył się. Jeszcze niedawno uważałem ją za kopciucha a teraz? Ona nie ma nic. Straciła dosłownie wszystko  i nawet nie wiem czy ma rodzinę na ,którą może liczyć. A co z jej siostrą? Dlaczego się tym przejmuję? Zmęczony rozmyśleniami zasnął.
                                                           **********
Przez kolejne dni odwiedzali go zarówno przyjaciele jak i rodzina. Pojawiła się kuzynka i kuzyn, z, którymi od dłuższego czasu nie utrzymywał kontaktu. Pojawili się też jego rodzice.  Ten dzień zapowiadał się dość spokojnie. Krzysztof pilnował spraw firmy. Helena odwiedziła Bogusię, która choruje na cukrzycę. Spał, gdy nagle usłyszał jakieś głosy. Nie podniósł jednak powiek. Dopiero imię, które usłyszał sprawiło, że otworzył oczy i spojrzał w bok. Na łóżku leżała kobieta z pożaru. Lekarze coś mówili do siebie a potem wyszli. Wstał z łóżka i podszedł do niej. Przysunął sobie krzesło i przyglądał się jej twarzy pogrążonej we śnie. Dotknął jej ręki opuszkami palców. Nie zauważył u niej żadnej reakcji. Uczucie strachu i niepokoju powróciło. Sam nie rozumiał tych uczuć. Martwił się o stan jej zdrowia, mimo, że była dla niego tylko znajomą. Nawet się nie lubili. Po chwili poruszyła palcami, ale jej oczy były nadal zamknięte.
  - Ula słyszysz mnie? – Usłyszała cichy szept. Próbowała podnieść ciężkie powieki. Po kilku próbach udało się jej. Na jego ustach pojawił się promienny uśmiech. Zaskoczenie było tak silne, że słowa utknęły mu  w gardle.  
- Marek?- Wyszeptała zachrypłym głosem.  Rozbieganym wzrokiem zaczęła błądzić po sali.
- Ula...
- Gdzie ja jestem? Co ty tu?..
- Jesteś w szpitalu. W twoim domu był pożar- Wyjaśnił oczekując na jakoś jej reakcję. Jej oczy się zaszkliły a on poczuł się nieswojo.
- Co się stało?- spytała cicho łkając.
- Nie wiem. Gdy odwiozłem Maćka do domu twój dom . . .- Przerwał próbując zapanować nad drżącym głosem.
- Co z Maćkiem? Czy on . . .
- Żyje ,ale jest w ciężkim stanie- Wyjaśnił widząc jej zrozpaczone oczy. Utonęła w jego szarych tęczówkach czując znajomy dreszcz przepływający przez jej ciało.
- To ty mnie uratowałeś?- Zapytała szeptem. Kiwnął lekko głową. Uśmiechnęła się a on czuł jak jego tętno przyspiesza.

Przymknęła na moment powieki próbując przypomnieć sobie coś z dnia, w którym rozegrał się ten dramat. Obrazy jak klatki filmu wyświetlały się w jej głowie. Wróciła do chwili ,w której stała w pokoju gdy dookoła wszystko płonęło. Krzyczała rozpaczliwie ,ale nie było nikogo kto by ją usłyszał a potem… Nie wiedziała co stało się później.

12 komentarzy:

  1. Uli nie oszczędzasz. Same nieszczęścia spotykają ją. Mama chora, domu nie ma. Całe szczęście, że Maciek żyje.
    Pozdrawiam miło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda ,że na Ulę spadają ostatnio same nieszczęścia. Czekają ją też lepsze dni, ale to dopiero przed nią. Maćka ocaliłam i tak zostanie :). Dzięki za wpis. Pozdrawiam :)

      Usuń
  2. Co się stało z Beatką, kto się nią zajął ? Dobrze, że Maciek przeżył, a co dalej z rodziną Ulki, nie mają gdzie mieszkać, nie ułatwiasz im życia. Pozdrawiam B.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tym kto sprawuje teraz opiekę nad Beatką w czasie gdy Ula jest w szpitalu będzie niebawem. Szymczyk żyje ,ale on dłużej będzie dochodził do zdrowia. Sprawa mieszkania też się pojawi. Pozdrawiam :)

      Usuń
  3. Rzeczywiście, nie oszczędzasz Uli. Całe szczęści, że Maciek żyje. Ogółem rozdzialik fajny. Córka przyszła cię odwiedzić. - najlepsze :D A co do Marka, nie mogę sobie wyobrazić jak płacze i to przeżywa, bo w serialu to Ula zazwyczaj przez niego płakała. Pozdrawiam i czekam na kolejną część :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ula nie będzie miała łatwo podnieść się po tak traumatycznych wydarzeniach. Sebastian tak zażartował tylko ,ale Markowi nie spodobało się to. Najczęściej kobiety płaczą i to przez mężczyzn a nie odwrotnie. Jednak są sytuacje w ,których faceci też ronią łzy. Dzięki za wpis i miłe słowa. Pozdrawiam :)

      Usuń
  4. Super, że jednak oszczędziłaś Maćka. Fajny rozdzialik, kolejne nieszczęścia dotykają Ulki, ale jest też Seba więc przynajmniej fragment jest wesoły ;) a Marek no cóż nie będzie od razu aniołkiem, ale to wydarzenie zmusza go do przemyśleń a to już krok w dobrą stronę, teraz czas na działanie. Czekam na więcej, pozdrawiam ;) M

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie chciałam zabierać Uli jedynego przyjaciela. Ula mimo nieszczęść jakie ją dotknęły będzie starała się iść naprzód.Owszem te wydarzenia zmuszają Marka do przemyśleń ,ale czy coś z tym zrobi? Sebastian ma inne podejście do niektórych spraw i w przeciwieństwie do bruneta bardzo lubi dzieci . Dzięki za wpis. Pozdrawiam :)

      Usuń
  5. Ha! Wyszło na moje. Znowu mój siódmy zmysł mnie nie zawiódł.
    Pozdrawiam Andziok :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to może ty powinnaś jasnowidzem zostać???Heh. Ale długi komentarz . Hah. =D. Pozdrawiam :)

      Usuń
  6. Cieszę się, że Maciek przeżył. To byłoby faktycznie niesprawiedliwe, że miałby zginąć w płomieniach. Każde z nich wyszło właściwie w ciężkim stanie z tego pożaru, choć Maciek chyba w najgorszym.
    Nieszczęście zbliża ludzi. Czy Ula zdoła wybaczyć Markowi to jak traktował ją wcześniej, jak ją obraźliwie nazywał? Czy on zrozumie jak źle postępował wobec niej?
    Kolejny kapitalny rozdział pełen emocji. I wszystko byłoby w porządku, gdyby znowu nie te błędy...
    Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta dwójka powoli dochodzi do siebie jeśli chodzi o stan fizyczny. Maciej jest ciężkim stanie ,ale wyjdzie z tego. Relację między Ulą i Markiem są dość chłodne ,ale będą się ocieplać. Przyjdzie moment ,że wybaczy . . .Dzięki za wpis. Pozdrawiam :)

      Usuń