Strona Główna

wtorek, 25 września 2018

,,Zranione uczucia'' Miniaturka



Z perspektywy Marka
Odgłos obcasów po kamiennej posadzce wyrwał mnie z letargu. Uniosłem niechętnie zmęczony wzrok znad raportu . Podliczyłem koszty związane z pokazem. Udało się  trochę zaoszczędzić z czego byłem dumny ,bo sam wpadłem na pomysł obniżenia kosztów. Ślęczałem nad tym po nocach. Sekretarka na nic się nie przydawała oprócz dotrzymywania mi towarzystwa oczywiście nie w tym sensie ,co wiele osób mogłoby pomyśleć. Tu nie było dwuznaczności. Kserowała dokumenty, wykonywała moje rozkazy, parzyła kawę. Czasem przyznaję zerkałem na jej długie nogi ,zgrabne łydki ,które podkreślała szpilkami na wysokim obcasie. Blondynka była nieosiągalna ponieważ to narzeczona mojego przyjaciela. Zaręczyli się miesiąc temu i planują ślub. Od ponad roku mieszkają razem ,ale Sebastian wolał wstrzymać się ze ślubem ponieważ po cichu liczył ,że przybędę na niego w towarzystwie zjawiskowej damy. Nic bardziej mylnego. Nie zamierzałem zmieniać swojego stanu cywilnego. Wyjątkiem mogłaby być ona w moich drzwiach. Krucha,delikatna kobieta o niesamowicie błękitnych oczach.Straciłem ją przez własną głupotę. Aleksowi darowałem wszelkie świństwa i przekręty. Dopuścił się oszustka gospodarczego ,dostał pouczenie i wezwanie do sądu ,ale umorzyli sprawę ,a ja nie pragnąłem go pogrążać. Odpuściłem ,ale na moje zaufanie musiał solidnie zapracować. Nie ma nic za darmo. Paula tej szansy nie otrzymała sama niszcząc sobie opinie idąc do mediów i wygadując na mój temat niestworzone rzeczy , jej o powrocie do firmy więc mowy nie było. 

Zatrzasnąłem laptopa znudzony  gadaniem sekretarki. Po raz pierwszy postanowiłem jej posłuchać i udać się do domu. Nie zwierzałem się nikomu z problemów ze snem. Towarzyszyły mi od jej zniknięcia. Nie zostawiła za sobą żadnych śladów. Kamień w wodę. Myśl o kimś nowym przeszywała mnie bólem.
 - Nie siedź za długo. Dochodzi dwudziesta trzecia- poinformowała blondynka.- Przyjaciel się o ciebie martwi. W firmie gadają ,że straciłeś poczucie czasu i się zapracowujesz.
- Bez przesady- machnąłem ręką.- Pracując odcinam się od innych spraw.
- Inną sprawą nazywasz Ulę? Uciekając w pracę nie zapomnisz o niej.
- Wiem – przyznałem niechętnie pakując dokumenty do brązowej teczki. Co nie umknęło uwadze Violetty. – Zamierzasz pracować w domu? Dzwonie po Cebulka on przemówi ci do mózgu!
- Uspokój się i nie dzwoń po niego. Po co chcesz go budzić?- zapytałem obrzucając ją karcącym spojrzeniem.
Violetta zawsze była impulsywna ,wyrywna i szalona. Jej pomysły przekraczały czasami ludzkie pojęcie i granicę ,ale i tak ją lubiłem. Nie wiem tylko jak Seba z nią wytrzymywał ,bo ja ledwo.
- Marek zobacz ,co się z tobą stało- ni zapytała ni stwierdziła. – Wyglądasz jak trup.
- No dzięki- uśmiechnąłem się sztucznie.- Chyba jak siedem nieszczęść ,bo na tamten świat się jeszcze nie wybieram- usiłowałem zażartować.
- Nie uspokoiłeś mnie – odrzekła. – Ja poważnie zaczynam się niepokoić ,a tak poważnie przyszłam przekazać ci dobre wieści. Ulka dzisiaj w empiku czyta maluchom , w piątek  idzie  na kolejne spotkanie z malcami w innym miejscu. Włączyła się do akcji czytania dzieciom i pisała mi ,że bardzo to lubi.
Wstrzymałem oddech ,a na ustach pojawił się uśmiech. Pewnie komicznie wyglądałem z otwartymi ustami i szeroko rozwartymi oczami. Niedowierzałem. Moja Ula ,której szukam od kilkunastu miesięcy jest tak blisko. Nie słuchałem dalej Violi. Zapisała mi na kartce adres pod który powinien się udać jeśli chce się z nią spotkać.
- Ula jest w fundacji?
- Tak. Dużo się ostatnio udziela. Znalazłam ją w Internecie i odnowiliśmy kontakt- odpowiedziała z uśmiechem.
- Pracuje?
- Skończyła się jej umowa. Pracowała w księgowości w jednej z Wrocławskich firm- wyjaśniła.
- Wróciła na stałe?
- Sam ją o to zapytaj. Zamierzasz tam iść ,prawda?
- Nie mógłbym przegapić takiej okazji- odparłem.- Ten rok bez niej był istną katorgą , nie umiem bez niej żyć , kocham ją i zamierzam błagać ,żeby do mnie wróciła ,choćby na kolanach- byłem zdesperowany.
- Ulka też pytała o ciebie.
- Naprawdę?- ogromnie się ucieszyłem. Może przedwcześnie ,ale miałem nadzieje na to ,że jeszcze ułoży się między nami.
- Życzę wam tego. Na mnie już pora- pożegnała się Kubasińska i wyszła. 
Rzadko zostawała  tak późno w pracy. Tylko wtedy ,gdy było tuż przed pokazem i roboty było dwa razy tyle ,co normalnie. Miałem okropne wyrzuty sumienia ,że przetrzymuję ją w pracy do późnych godzin. Wystarczy ,że sam wyrabiałem nadgodziny.   
Wydrukowałem sobie jej zdjęcia ,oprawione w ramkę stały na moim stoliku nocnym. Jedno z pokazu mody FD Sportivo gdzie wystąpiła w szlafroku i rękawicach bokserskich ,drugie z sesji zdjęciowej nad Wisłą.


 Żałowałem ,że nie posiadałem więcej naszych wspólnych fotografii na przykład z jej urodzin ,wyjścia do palmiarni czy Spa. Jej pocałunki smakowały wyjątkowo. Cholernie za nimi tęskniłem jej ciepłą skórą ,łagodnym głosem i najpiękniejszymi oczami świata. W nich ukryte było całe piękno. Przypominały mi błękit nieba. Brakowało mi ich. Leżąc w łóżku przeobrażałem sobie ją znajdującą się obok pogrążoną w śnie. Niestety miejsca obok nie zajmowała Ula.

                                    ****
Z perspektywy Uli
Pchnęłam drzwi od progu słysząc gwar i pisk dzieci. Okrążyły mnie dookoła ledwie mogłam zrobić krok naprzód.
- Dzień dobry- przywitała się ze mną około trzydziestopięcioletnia kobieta. – Jestem Asia.
- Ula- podałam jej dłoń.- Ula Cieplak – dodałam rozglądając się po pomieszczeniu. – Nie spodziewałam się takiej liczby dzieci. W empiku, gdy ostatnio czytałam było o połowę mniej. Zaledwie garstka- odparłam zaskoczona.
-  Wczoraj rana odwiedził nas pan Marek Dobrzański- poinformowała Joanna.- Trochę poczytał dzieciom ,pobawił się z nimi, zrobił kilka samolotów z papieru dzieci się ogromnie ucieszyły. Dzieci go słuchały i prosiły ,aby jeszcze kiedyś przyszedł.
- Marek tu był?- stałam oniemiała nie mogłam się ruszyć. Zaschło mi w ustach. Nie zapomniałam przez te ponad trzysta sześćdziesiąt pięć dni o Marku. Stanowił ważną część mojego życia. Oszukał mnie i niejednokrotnie zawiódł moje zaufanie ,ale kochałam go całym sercem. Od Ali wie o jego przemianie ,a Viola to potwierdza. Nie słyszałam o jego nowych podbojach to jeszcze nie dowodzi temu ,iż faktycznie obrał właściwą drogę i skończył z romansami ,ale ja wierzę Ali. Ona by mnie nie okłamała. Po co miałaby to robić skoro zawsze osądzała go i starała się wyperswadować mi  myślenie o przystojnym brunecie o czach w kolorze stali.
- Pani Ulo- zwróciła się do mnie drobna kobieta.- Wszystko w porządku. Zbladła pani.
- Nic mi nie jest. Niechciane wspomnienia- odrzekłam wymijająco. – Znam Marka Dobrzańskiego- powiedziałam jakby to miało coś wyjaśnić.- Byłam jego asystentką
Po jakie licho zwierzam się obcej babie?
- Czytałam coś o tym w gazetach. Przepraszam ,że nie skojarzyłam to pani jest  ukochaną Marka? Tą ,którą on nieustanie szuka od ponad roku  i spotkał się nawet z dziennikarzami ,żeby nagłośnili sprawę w prasie.
- Skąd pani o tym wie?
- Pytałam o panią więc wypytałam go również o kilka szczegółów- powiedziała to tak jakby była to najnormalniejsza rzecz w świecie.- Kim pani jest ,że wtrąca się w moje życie?- zirytowałam się jej bezczelnością.
Zrobiła nadąsaną minę i bez słowa odeszła.

Podeszłam do półki z książeczkami dziecięcymi. W wyborze książeczki pomogła mi mała dziewczynka i chłopczyk. Przecisnęłam się przez spory tłumek i usiadłam zaczynając czytać. Historia o fikcyjnych losach dzieci pochłonęła nie tylko dzieci ,ale i mnie. Całą uwagę skoncentrowałam na czytanym tekście.

                     ****
Z perspektywy Marka
Przyglądałem się jej z daleka pochylaną nad książeczką. Wyglądała jeszcze piękniej niż zapamiętałem. Nie zauważyła mnie pogrążona w lekturze. Dzieciaki ją słuchały. Przemawiały przez nią łagodność ,subtelność i troskliwość. Zawsze dba bardziej o innych niż siebie. Bałem się odezwać ,że ją wystraszę. Ciągle ode mnie uciekała po tym czego się dowiedziała. Byłem strasznie na siebie zły za  tą głupią intrygę i zmarnowaną szansę u boku Uli. Drugi raz bym tak nie postąpił. Chyba zasługiwałem na drugą szansę? Zraniłem ją ,ale chciałem naprawić swój błąd. Przyznałem sam przed sobą jakim byłem sukinsynem. Nic mnie nie usprawiedliwia. Mogłem nie posłuchać Sebastiana ,a zdać się na swój rozum i od początku postępować uczciwie ,nie walczyłbym przynajmniej teraz o przychylność kobiety na ,której mi zależy i pragnę by została moją żoną i matką moich dzieci.
- Marek?- zerknęła w moim kierunku wymawiając szeptem moje imię. Wycofałem się i skierowałem do drzwi.
- Zaczekaj- usłyszałem za plecami.
Odwróciłem się zaskoczony jej reakcją. W jej oczach ujrzałem niemą prośbę.
- Porozmawiajmy- odparła.
- Dobrze- zgodziłem się.- Ale nie tutaj- pokiwała w namyślę głowa.
Wyszliśmy spacerując uliczkami Warszawy bez słowa. Nagle nie wiedzieliśmy od czego zacząć, co powiedzieć , obawialiśmy się siebie. Zerknąłem ukradkiem na Ulę. Spojrzała na mnie ,ale jej wzrok był płochliwy. Doszliśmy do parku ,zatrzymując się przy wielkim drzewie. Zdjąłem marynarkę nie zważając ,że ubrudzę ją i usiadłem pod drzewem. Ula zdjęła sweterek i uczyniła to samo. Podążyliśmy wzrokiem po stawie  po czym zwróciłem się twarzą do niej.
- Ty się mnie boisz?- zapytałem ,bo to nie dawało mi spokoju.
- Nie, boję się tego co czuję- w oczach zalśniły łzy.- I ponownie zaufać. Ta intryga mocno mnie zraniła. Obwiniam siebie o ślepotę i głupie zakochanie. Ufałam ci bezgranicznie ,a ty to wykorzystałeś w ohydny sposób bawiąc się moimi uczuciami i kpiąc z nich.
Wpatrywałem się w soczyście zieloną trawę i milczałem.

                       ***
Z perspektywy Uli
Brak odpowiedzi sugerował ,iż Marek coś przede mną ukrywa. Znałam go na tyle ,aby wiedzieć ,kiedy coś jest nie tak. Od początku odgadywałam jego myśli i jak nikt inny czytałam w nim jak w otwartej księdze. Nie do uwierzenia ,że siedzimy tu razem w majowy dzień i rozmawiamy o przeszłości. Wybaczyłam mu ,ale zanim dam mu drugą szansę musi udowodnić mi ,że się zmienił i wyjaśnić tą durną intrygę wymyśloną z Sebastianem.
Wróciłam tęskniąc za tatą  i rodzeństwem. Byłam ciekawa jak dają sobie radę bez mnie ,chociaż przysyłałam ,ale chciałam ich koniecznie ujrzeć ,uściskać. Betti bardzo przeżywała naszą rozłąkę. Wolała mieć mnie bliżej. Na razie zatrzymałam się w warszawskim hotelu ,lecz nie na długo. Poszukam w stolicy pracy i coś wynajmę. Oszczędności wkrótce się skończą ,a za coś żyć muszę.
- Ula …chcesz usłyszeć prawdę?
- Tylko prawdę. Kłamstwem się brzydzę i go nienawidzę ,a szczególnie gdy ktoś robi to z premedytacją – spojrzałam Markowi w oczy.- Ty byłeś zimnym draniem i o intrydze wiem wszystko. Sebastian cię do niej namówił ,bo bał się ,że zabiorę twoje udziały i zniknę. Gdzie się podziało twoje zaufanie , Marek?
Ściągnął brwi i patrzył przed siebie. Czuł się winny. Widziałam to na jego twarzy. Nie miał ukryć targających nim emocji. W końcu na mnie spojrzał jego oczy były jakieś przygaszone jakby nie wierzył w naszą wspólną przyszłość. W tej chwili zrobiło mi się go żal. Dotknęłam jego policzka. Drgnął zaskoczony.
- List przeczytałam miesiąc od mojego wyjazdu na mazury. Rano przy śniadaniu napisałam do ciebie sms’a prosząc o spotkanie nad Wisłą. Pojechałam tam przed pracą i czekałam na ciebie ,ale się nie zjawiłeś- głos mi się łamał. Marek pogładził mnie po włosach.- Nie wiedziałem- szepnął mi wprost do ucha.
Odsunęłam się i kontynuowałam. Wydawał się być zaskoczony moją reakcją.
- W pracy udawałam ,że nic się nie stało i jakoś radziłam sobie z odrzuceniem. Potem Iza widziała cię z Klaudią. Uwierzyłam jej i dalej brnęłam w znajomość z Piotrem. Obserwowałam cię pragnąć wierzyć w twoją przemianę ,ale wtedy wróciłeś do ciężarnej Pauliny. Załamałam się.
- Paulina była w ciąży z Lwem- przerwał mi i dotknął mojej ręki nie odrywając wzroku od mojej twarzy. – Po pokazie wyjechała oświadczył się jej ,ale odrzuciła zaręczyny wyjeżdżając do Włoch ,a wracając nikt o dziecku nie słyszał. Nie wiem czy poroniła ,usunęła czy oddała.
- Nie zjawiłeś się na pokazie- rzekłam z wyrzutem. – Nie odbierałeś telefonu - wstałam otrzepując spodnie. Marek także wstał stojąc blisko mnie. 
- Chciałem się uwolnić od dręczących mnie myśli ,bo nie potrafiłem o tobie zapomnieć. Sebastian namówił mnie na okłamywanie ciebie ,uwodzenie ,ale sprawy zaszły znacznie dalej. Nie zmuszałem się by spędzać czas z tobą , z czasem cieszyłem się z nich i czułem szczęśliwy. Tak ty dawałaś mi szczęście i dzięki tobie wszystko było prostsze ,nie zauważyłem ,kiedy się w tobie zakochałem i oszalałem na twoim punkcie. Wszędzie byłaś ty ,tylko ty. Moja kochana Ulka. Nie dam rady dłużej się powstrzymywać. Kocham cię- ujął moją twarz w swoje dłonie. – Wierzysz mi? Kocham cię nieprzytomnie i każdego dnia coraz bardziej- po moich policzkach ze wzruszenia pociekły łzy.
Marek od początku do końca wyjaśnił mi sprawę z wekslami. 
 W przeszłości spotykaliśmy się ,bo był w oficjalnym związku z Pauliną. Zapewniał o swojej przemianie, jak bardzo za mną tęsknił ,ale domyślił się ,iż skoro uciekłam i skontaktowałam się z nim to nie jestem gotowa na spotkanie w twarzą w twarz. Wyznał mi wszystko jak na spowiedzi. Spojrzałam na zegarek powoli robił się wieczór ,ale słońce ciągle mocno grzało wyglądając zza gałęzi drzew. 
Niespodziewanie wpadliśmy sobie w objęcia. Tak długo czekałam na ten moment. Zamknęłam oczy czując jak jego ramiona mocno oplatają moje ciało. Od jego zapachu zakręciło mi się leciutko w głowie. Przycisnął usta do moich smakowały słono od łez . Nie przestawaliśmy się całować ciesząc się na nowo bliskością i tym ,że dałam mu drugą szansę .
- Kocham cię – wyszeptałam z ustami przy jego szyi. Wyślizgnęłam z jego ramion i poszliśmy do najbliższej knajpki uczcić nasz powrót do siebie. Odzyskałam Marka, odzyskałam miłość mojego życia.

                 ***

Z perspektywy Marka
Te miesiące bez Uli wiele mnie nauczyły teraz bardziej umiem doceniać szczęście jakim jest rodzina ,którą stworzę z Ulą. Mamy cudownego synka. Odziedziczył urodę po nas obojgu. Ula jest świetną mamą , troskliwą ,opiekuńczą. Dużo pracuje ,ale wolnych czas staram się poświęcać żonie i dziecku. Nie myślałem nigdy ,że to się ziści i będę mężem i ojcem. Na dobre porzuciłem dawne życie gdzie połowę czasu spędzałem w klubie na wyrywaniu panienek to mnie już nie bawi. Przejrzałem na oczy i nie chce znów zawieść Uli. Ona zasługuje na to co najlepsze. Kocham ją jak wariat i staram się być dobrym mężem i ojcem. Wojtuś szybko rośnie chce ,aby mógł brać ze mnie przykład. Szanował kobiety, był odpowiedzialny i zaradny. Nie chcę ,żeby był taki ja w młodości.  Po upływie przeszło trzech miesięcy odkąd odzyskałem Ulę postanowiłem nie zwlekać dłużej i się jej oświadczyć. Zabrałem ją do restauracji starając się by było romantycznie i tam poprosiłem ją o rękę ,a ona się zgodziła. Strasznie się denerwowałem, ręce mi się trzęsły ,a jedzenia nie byłem w stanie przełknąć dopóki nie powiedziała ,, tak’’. Przy ślubie i weselu pomagali moich rodzice. Ula wzięła Anię za świadkową ,a ja kuzyna Damiana ,chociaż Seba był trochę zawiedziony. Mówi się trudno. Rodzina to rodzina. Ula prowadziła wózek właśnie zmierzaliśmy do naszej ulubionej budki z zapiekankami. Po drodze minęliśmy stoisko z kwiatami ,starsza kobieta zachęcała do ich kupna. Wziąłem mały bukiecik ,zapłaciłem i podbiegając dałem Uli. Zachowywałem się jak zakochany nastolatek. Uwielbiałem się kochać z moją żoną była zawsze taka namiętna i z żadną nie było mi tak dobrze i nigdy bym jej nie zdradził. Nie chciałbym stracić jej po raz drugi.
- Dziękuję, są piękne- obdarzyła mnie pięknym uśmiechem. Musnąłem jej usta.- Niedaleko widziałam naszą budkę- powiedziała Ula ,gdy oderwałem się od jej ust.
- Zaraz kupię najlepsze zapiekanki proponowane przez Ulę Dobrzańską- zaśmiałem się.
- Marek , przestań ludzie się na nas patrzą.
- Kocham moją żonę!- krzyknąłem ,a jakaś baba popukała się w czoło.
- Ty wariacie- roześmiała się i przylgnęła do moich ust.

Z Perspektywy Uli
Półtora roku później pochylałam się nad kołyską naszego pierworodnego i byłam dumna ,że zostałam mamą i mam wspaniałego męża ,który zakochał się w małym od pierwszego wejrzenia. Synek jest mieszanką mnie i Marka. Ma czarne włoski i duże niebieskie oczy z gęstymi rzęsami. Violetta pierwsza zgłosiła się ma matkę chrzestną , Sebastian przeprosił mnie za przykrość doznane od niego w przeszłości, Ala , tata , Betti i Jasiek są oczarowani Wojtusiem. Ślub odbył się siedem miesięcy od rozmowy w parku. Oświadczył mi się przeszło trzy miesiące odkąd dałam mu szansę zabierając do restauracji z klimatem ,było wino ,kwiaty i piękny ,ale skromny pierścionek. Wesele wzięliśmy w małym kościółku w Rysiowie w otoczeniu najbliższej rodziny ,a suknie wybierała Ania żona Maćka. Mają śliczną roczną córeczkę Anetkę. Na palcach wyszłam z pokoiku dziecka i usiadłam na kanapie obok męża. Pogładziłam go po policzku w miejscu gdzie przy uśmiechu, grymasie  uwidaczniał się dołeczek. Uwielbiałam jego uśmiech ,a najbardziej jego spontaniczną naturę ,opiekuńczość, inteligencje i romantyzm oraz rozbudzał moje zmysły jak nigdy i nigdy nie miałam dość naszych uniesień. Bardzo kocham swojego męża i nie umiem wyobrazić sobie życia bez niego.  
- Kocham cię moje szczęście- odezwał się mój mąż obejmując mnie ramieniem ,a drugą dłoń kładąc na kolanie.
- Ja też cię kocham- odrzekłam całując go w usta.- Mały trochę teraz pośpi- szepnęłam na ucho. W oczach ujrzałam radosne iskierki.

                          Koniec!

niedziela, 16 września 2018

,,Jedno życzenie'' 8/ ( Singielka)



 ,, A ty bądź
,,Moim pierwszy oddechem
moim smutkiem i grzechem
moim każdym uśmiechem
a ty bądź
moją nieskończonością
mym spokojem i złością
mą największą miłością’’  Luka Rosi - cover- Dziemians.


 - Przepraszam- powiedział podczas jednej z wizyt Natalii. Blada twarz nie wyrażała nic poza żalu ,rozczarowania i chłodu bijącego od niej na odległość. Wyłożyła rzeczy z reklamówki nie zaszczycając go spojrzeniem. Nieporadnie podniósł się oparłszy o poduszkę wykrzywiając usta w grymasie i przyglądał się jej kruchej sylwetce. Schudła ,co podkreślały  jasne spodnie i żakiet. Zapragnął jej ciepłego dotyku, marzył o zanurzeniu ręki w lśniących włosach dziewczyny.
- W sobotę wyjeżdżam na trzy dni więc odwiedzi cię matka. Przyniesie ci co potrzebne ,a ja przyjdę do szpitala we wtorek rano przed pracą albo w środę wieczorem.
- Przepraszam- powtórzył. – Zataiłem przed tobą pracę …
- Daj spokój , Mikołaj. Jakie to ma teraz znaczenie?- zapytała z obojętnością.- Przeprosiny przyjęte. Nie musisz się męczyć. Wybaczam ci ukrywanie pracy, znajomych i wyjść. Widocznie nie byłam dla ciebie kimś ważnym ,żebyś mi się zwierzał- mówiła zrezygnowanym głosem. Przygryzła wargę walcząc z łzami.
- Natalia oni mogli ci coś zrobić. Chciałem ich spłacić. Pożyczyłem pieniądze od niewłaściwych ludzi ,bo nie miałem wyjścia.
-  Z beznadziejnych sytuacji tez trzeba umieć znaleźć wyjście. Kim ty jesteś? Mam wrażenie ,że cię nie znam.
- Jeden z tych ludzi naprawiał mi auto. Prowadzili warsztat samochodowy ,ale nie miałem zielonego pojęcia ,że byli karani i są niebezpieczni. Eryka była bardzo chora ,a  kwota kosmiczna. Wydałem na nią oszczędności i jeszcze brakowało. Szukałem pomocy ,ale dla niej nie było ratunku. Nie mieszałem w swoje sprawy rodziny ,bo mama pewnie by mi pożyczyła ,lecz nie obyłoby się od przesłuchań na co i po co. Rozstaliśmy się z mojej winy ,bo chciałem dziecko ,a ona postawiła na karierę. Rozeszliśmy się w zgodzie ,ale żałowałem ,że tak to się skończyło. Eryka nie żyje i chcę zacząć nowe życie- zerknął ukradkiem na Natalię .- Lata lecą i czas pomyśleć o stabilizacji i  założeniu rodziny.
- Założeniu rodziny?- spytała jakby źle usłyszała.- Ty?
- No ja ,a czemu nie? 
  Przysiadła na brzegu łóżka i wzięła go za rękę.
- Nie idź jeszcze- poprosił błagalnie.
Spojrzała mu głęboko w oczy czując się jak nastolatka ,która zakochuje się w chłopaku ,cieszy ją wszystko, pragnie spędzać czas tylko z nim. Czuła motylki w brzuchu ,gdy tonęli w swych spojrzeniach ,a Mikołaj gładził jej policzek,zahaczył o wargę. Dzieliły ich centymetry i prawie się pocałowali ,ale przeszkodziła im lekarka. Zerknęła tylko na kroplówkę i wyszła.
- Nie mogę zostać. Nie potrafię być tylko twoja przyjaciółką – przyznała otwarcie.- Ty kochasz Erykę i mimo jej śmierci ty nadal masz ją w sercu.
- Gdybym nadal ją kochał nie rozwiódłbym się. Eryka naciskała na rozwód. Zgodziłem się z własnej woli nie chcąc zatrzymywać jej na siłę.
  Po rozwodzie nie byliśmy w stałym kontakcie zdarzało ,że czasami dzwoniliśmy do siebie- pogładził jej dłoń.- Stanowisz jej całkowite przeciwieństwo , nie jesteś mi obca ,bo nikomu obcemu się nie zwierzam.
Ale mnie nie kochasz- pomyślała.- Nigdy nie ujrzysz we mnie miłości swojego życia ,bo widzisz wciąż we swych marzeniach i snach Erykę nie mnie.
Czarne myśli przetoczyły się przez głowę dziennikarza. Bezlitosne spojrzenie mordercy, krzyk, krew ,upadek. Mężczyzna nie zawahał się pociągając za spust. Próbował pozbyć się okrutnych obrazów sprzed oczu na próżno. One powracały jak bumerang.
- Zwierzasz mi się licząc na moje współczucie- wypaliła.
- Jak możesz? – spytał z wyrzutem.- Jesteś dla mnie  kimś wyjątkowym i czas spędzony z tobą jest …
- Nie warty zapamiętania- podsunęła.
- Nie, cudowny, niezapomniany, po prostu chciałbym mieć cię zawsze obok siebie do końca życia- zdobył się na deklaracje.- Wiem nie jestem odpowiednim kandydatem na twojego życiowego partnera ,ale w szpitalu miałem wystarczająco czasu ,aby uświadomić sobie ,że nie chcę z ciebie rezygnować , Natalio. 
- Brzmi bardzo poważnie. Nie wiem czemu mi to mówisz ,ale ja ci nie wierzę. Przyśniło ci się coś. Tak byłeś zaabsorbowany sobą ,że ja stałam się przezroczysta. Nie zauważałeś nikogo poza sobą. Jak chory to Nati ,ratuj ,a później masz mnie w  gdzieś- odparowała rozgoryczona.- Nie mam wieczności. Ty nie jesteś tak zapatrzony w siebie ,aż razi w oczy. Znajdę kogoś kto pokocha mnie szczerze i będę szczęśliwa.
Zapomnieć o Mikołaju niewykonalne. Nie umiem odkochać w pięć minut. Roberta kochałam ,ale to uczucie jest o wiele silniejsze. Nie zdołam nad nim zapanować. Nie wiem czy kiedykolwiek uda mi się pokochać kogoś innego. Szczerze w to wątpię. Mikołaj jest moją miłością i szybko to się nie zmieni.
- Nati, to nie tak. Zauważam cię i udowodnię ci to ,zobaczysz.
- Za późno Mikołaj.
- Natalia!
- Sam sobie radź- odkrzyknęła.- Moja rola się skończyła. Zadzwoń do matki na pewno przyjedzie.
- Natalia!- zawołał ponownie, lecz zignorowała go opuszczając salę.

                         ****

Wbiegła po schodach do góry nie rozważając zbyt długo decyzji podjętej w drodze ze szpitala. Wyciągnęła walizkę i w pośpiechu wyrzucała ubrania z szafy. Upchała je do walizki zastanawiając się czy o czymś nie zapomniała. Powiodła wzrokiem po półkach i szafkach. Uznała wyjazd za konieczność. Uciekała od miłości. Niespełnionej miłości. Umierała z powodu uczucia do Mikołaja. Cierpiała wyobrażając sobie go z inną. Łzy same potoczyły się po policzkach. Serce jej było złamane. Ciężko miała pogodzić się z taką rzeczywistością. Zawsze wołała żyć w świecie baśni. Czasami chciała być księżniczką ,w której zakochuje się książę i żyją długo i szczęśliwie. Najpierw Robert miał być jej księciem ,ale okazał się łotrem teraz dotyczyło to Mikołaja. Pakowanie jej nie szło, walizka się nie domykała ,a ona była o krok od rozklejenia się. Nie chciała ,żeby ktoś zastał ją tutaj. Ewa wracała popołudniu ,a Suszyński przebywał jeszcze w szpitalu. Czuła ogromne wyrzuty sumienia ,że go tak zostawia na pastwę losu i po prostu wyjeżdża bez słowa. Nie wrócił w pełni do zdrowia. Wisiorek ,który znalazła w kieszeni kurtki dziennikarza była wściekła i zazdrosna ,iż kupuje komuś prezenty o dużej wartości ,a jej nigdy nie dał. Nie licząc tamtych zeszłorocznych urodzin i kwiatów na przeprosiny. Złoty łańcuszek z serduszkiem otoczonym drobnymi diamencikami bardzo się Natalii spodobał. Był włożony w malutki woreczek ,a w środku ,,Dla najpiękniejszej kobiety na świecie '' Po tym bileciku czuła się okropnie ,zadzwoniła do Elki bez rezultatu. Mikołaj też nie odebrał. Cisnęła telefon na łóżko i rozpłakała się. 
,,Pewnie piszę do tej swojej dziuni . Jak mógł mnie tak oszukać. Mówił jeszcze dzisiaj ,że ...chce mieć mnie zawsze obok siebie do końca życia''
Po półgodzinie otrzymała sms'a od bruneta.
,,Myślę o tobie, dlaczego tak szybko wyszłaś?’’
Zaskoczona spojrzała na wiadomość. Mikołaj nigdy do niej nie pisał smsów.  
,,Miałam sporo spraw do załatwienia’’- skłamała.
,, Nie zrezygnuję z ciebie’’
,,Pisz to do kogoś innego’’
 ,, Liczysz się tylko Ty’’
,, Ale banał’’
,,Jestem banalny?
,,Tak i nie pisz do mnie więcej’’
,,Nati uwierz zależy mi na tobie i nie rozumiem twojego zachowania’’
,,Na szansę trzeba zasłużyć’’- odpisała.,, Ty nie zasługujesz ,bo zmarnowałeś ich zbyt wiele. Zapomnij o mnie, do widzenia’’.
,, Rzucasz mnie?''
,,Nie rzucam ,nie byliśmy parą tylko kochankami ,a to jest różnica''
,, Parą i wszyscy oprócz twojej siostry nam kibicowali ,a ja chciałem wyjechać z tobą za miasto''
,, To nieaktualne, zapomnij o wszystkim ze mną związane i skończ pisać. Nie wierzę w twoje słowa''
,,A gdybym napisał ,że cię kocham?''
,, Ale nie napisałeś i  tak nic by to nie zmieniło ,żegnaj- oszukała go ,bo gdyby jej napisał ,że kocha porzuciłaby pomysł wyjazdu i pojechała do niego do szpitala.

Wiadomość od niej przybiła go. Nie chciała jego nic nie znaczących tekstów. Pragnęła miłosnych wyznań ,deklaracji, szczerych komplementów. Zachodził w głowę ,co takiego zrobił ,powiedział nic mu nie przychodziło na myśl. Natalia miała do niego żal ,ale nie wiedział o co. Na wyznania nie był gotowy. Ale  bardzo nie chciał pozwolić jej odejść . Nie lękał się  samotności ,a utraty wspanialej dziewczyny ,o której co noc śnił ,ale nikomu się do tego nie przyznawał. Brakowało mu ich pocałunków,wspólnych nocy i poranków. Razem jedzonych śniadań. 

                                  ****

Skierowała wzrok na piękny ogród ,a nogi same poprowadziły ją w miejsce pod wielkim drzewem. Tu bawiła się w dzieciństwie w ciuciubabkę i piknik. Rozkładała wielki koc biorąc mamie z szafki i wynosiła łakocie z kuchni. Natalia zawsze donosiła na nią rodzicom ,co Elkę denerwowało. Przystanęła patrząc na kota chodzącego po płocie. Pod drzewem leżało spora kubka liści jeszcze nie zgrabiona. Udała się na krótki spacer. W okolicy panował spokój. Nie widziała dzisiaj ojca najwyraźniej miał wolne. Pies sąsiadki wystraszył ją. Odruchowo złapała się za serce i poprawiła kolorową apaszkę.
- Brutus- zawołała sąsiadka.- Brutus  chodź tu łobuzie- krzyknęła. Pies przystanął zamerdał gonem i poszedł do właścicielki.
- Odwiedziłaś rodziców? Wyjechali do Gdańska, wracają jutro popołudniu- mówiła przypinając psa na smycz.
- Szkoda. Nic nie wiedziałam o wyjeździe. Zawsze byli w domu.
- Twoja babcia mi dziś rano powiedziała ,bo rozmawialiśmy po drodze ze sklepu.
- Aha- mruknęła Elka ,chcąc odejść. Sąsiadka miała jednak inne plany.
- Może wejdziesz do mnie na herbatę? Mam pyszną jagodową i drożdżówkę wczoraj piekłam.
- Nie dziękuję- oddaliła się wsłuchując we własne myśli. Kobieta zrobiła nietęgą minę , wzięła psa i poszła w przeciwną stronę niż Kowalik.
Wyciągnęła komórkę dzwoniąc do Tomasza. Odebrał po drugim sygnale. Wzięła głęboki wdech.
- Cześć , jesteś w redakcji?- spytała szeptem ,bo przechodził akurat znienawidzony przez nią sąsiad. Kolega jej matki.
- Nie, do końca tygodnia mam wolne. Z nogą jest już całkiem dobrze ,ale wolę stosować się do zaleceń lekarza- odparł poważnie.- Czekaj wyjdę tylko z sali.
- To Ela?
- Tak. Powiedz ,aby przekazała Natce ,że jutro wychodzę- usłyszała  w oddali  głos Mikołaja.- Miała przyjść w środę ,a jest piątek- dodał rozczarowany.
- Może zapomniała  na pewno dziś przyjdzie- pocieszał go Tomasz.
- Nie przyjdzie- rzekł przygnębiony.- Nie  umiem sprostać jej oczekiwaniom. Chcę z nią być ,ale ona mi nie wierzy. 
- Mikołaj , kochasz ją czy nie. Postaw sprawę jasno. Zastanów się nad sobą i nie rań jej. Natalia nie zasłużyła na cierpienie. Nikt nie zasługuje- Tomasz spojrzał na ekran komórki. Elka nie rozłączyła się.- Planowałeś wyjazd we dwoje.
- Planowałem- przyznał niechętnie.- Natalia miała urodziny ,a ja wszystko zniszczyłem. Nie zapomniałem o nich. Kupiłem nawet prezent tylko został w tej czarnej kurtce.
 - Natalia nie zjawiła się w szpitalu? To do niej nieprawdopodobne- stwierdziła zaskoczona Kowalik.- Natalia zabrała tą kurtkę mówiła ,że jest poplamiona i  do niczego się nie nadaję więc ją wyrzuciła. Pozbyła się wszystkich rzeczy z tej niebezpiecznej akcji.
- Tylko nie to- jęknął Mikołaj zakrywając dłońmi twarz. – Odzyskaj ją. Musisz zdobyć tą kurtkę i ten wisiorek to cenna pamiątka rodzinna. Może jednak Natalia go znalazła?- ożywił się.
-  Nie wiem. Zobaczę co da się zrobić- odparł Tomasz i odszedł kawałek kontynuując rozmowę z Elką.
- Wypadł do Stadniny aktualny?- zapytała z uśmiechem igrającym na ustach.
- Pewnie. Zrobię zdjęcia do reportażu wiesz jesteśmy umówieni z kolejną dziewczyną opowiadającą o przemocy domowej.
- Pamiętam. Spotkamy się za czterdzieści minut pod szpitalem. Podjadę autem chyba ,że chcesz porozmawiać jeszcze z Mikołajem.
- Nie , w zasadzie rozmowa jest skończona tylko po drodze musimy skoczyć do pralni. Mikołajowi zginał cenny naszyjnik miał być prezentem dla Natalii.
Elkę zatkała takiego gestu z jego strony się nie spodziewała. Była w tak dobrym nastroju ,że nie przeszkadzała jej nawet rozmowa o brunecie. Jej myśli wypełniała wizja spotkania z Tomaszem. Wyobrażała sobie ich siedzących przy stolikach sączących pod osłoną nocy wino wpatrując się wzajemnie głęboko w swoje oczy. Zorientowała się ,że wyglądała fatalnie. Jest kompletnie nieprzygotowany ,aby się z nim spotkać. Denerwowała się.
- Tomasz… będę musiała chyba zmienić strój ,bo ten nie nadaję się do wyjazdu do stadniny. W ogóle boję się koni.
- Mówiłem ,nie ma czego ,a poza tym dzisiaj jedziemy w ramach relaksu i nie będziemy jeździć konno. Lekarz mi zabronił na razie tak ekstremalnych wyczynów.
- Wstępnie się zgadzam- odezwała się po minucie ciszy.
Perspektywa spędzenia czasu z dala od redakcji gdzie rządziła  wścibska, nielubiana i surowa naczelna,masy problemów i krytyki słyszanej z ust naczelnej bardzo ją ucieszyła. A  towarzystwo Tomasza wywoływało uśmiech na jej twarzy. Serce biło szybciej na myśl o nim. Wreszcie to dostrzegła i postanowiła stopniowo zbliżać się do Górskiego i zacieśnić z nim więzy.
- Nie szukaj wymówki. Ostatnio się wykręciłaś- rzekł nawiązując do ich dawnej rozmowy.
- Nie byłam w nastroju. Ktoś mi go psuje- rzekła z pretensją.
- Mieliśmy do tego nie wracać. Znów się  kłócić?- liczył na negatywną odpowiedź.- Elka nie daj się prosić.
- Ok. Pojadę do tam z tobą- dodała cieplejszym głosem.
- Pa, Ela
- Pa- rozłączyła się i przyspieszyła kroku.
Drzewa szumiały uginając gałęzie ,kwiaty gięły się do ziemi ,a piach sypał jej prosto w oczy. Osłoniła ręką twarz. Szykowała się wichura. Rozejrzała się z paniką pragnąc jak najszybciej udać się do samochodu. Wycofała powoli uważając ,żeby w coś nie wjechać. Wraz z każdym kilometrem wichura się nasilała. Pojechała do mieszkania Natalii. Matka Mikołaja otworzyła jej drzwi witając się z nią chłodno i niechętnie wpuszczając ją do środka.
- Natalki nie ma- uprzedziła na wstępie.
- Nie szkodzi zaczekam.
- Zniknęły wszystkie rzeczy Natalii. Zostawiła krótką informację.
Wyjeżdżam ,nie wiem ,kiedy wrócę. Dziękuje za wszystko. Przepraszam nie mogłam postąpić inaczej. Natalia.
Przez twarz blondynki przemknął jakiś cień. Wyjazd Natalii zaniepokoił ją. Trzymała w dłoniach skrawek kartki nic nie pojmując. Ewa stała za jej placami milcząc. Pogrążona w zadumie śledziła obraz za oknem. Deszcz ściekał po szybach ,a liście co chwile zatrzymywały się na szkle. Rozdzwoniła się komórka domyśliła się ,że dzwoni Tomasz. Pogoda zepsuła ich plany. Elka zacisnęła dłonie w pięści i zacisnęła usta ,w jej oczach pojawił się dziwny płomień.
Nati uciekła przez Mikołaja. Skrzywdził ją i porzucił. Podły sukinsyn. Nie daruję mu tego. Jak dowiem się o miejscu pobytu Natalii zrobię wszystko ,aby adres nie wpadł w jego łapy. Nigdy jej nie znajdzie. Moja w tym głowa- pomyślała mściwie.
Pożegnała się z Suszyńską mówiąc ,że jej ani Natalii noga nigdy więcej tu niepowstanie. Ewa usiłowała załagodzić sytuacje. Wzburzona Elka wyszła na deszcz ,który nie ostudził jej emocji. Kipiała ze złości. Wzięła kilka wdechów stojąc w strugach deszczu. Gdy przemokła do suchej nitki gniew powoli z niej uleciał. Ruszyła w kierunku szpitala. Postanowiła wyciągnąć jakąś informacje o młodszej siostrze od Suszyńskiego. Natalia nie znikała bez powodu.  

poniedziałek, 10 września 2018

,,Jedno życzenie'' 7/ (Singielka)


                                                        

Natalia nie wytrzymała czekania w niepewności. Rozmasowała zdrętwiałą szyję od siedzenia całą noc przy łóżku Mikołaja na krześle i trochę przysnęła. Przed ósmą zabrali go na blok operacyjny ,bo stan niespodziewanie się pogorszył. Czekała na poczekalni i znowu przysnęła. Obudziło ją zamieszanie na korytarzu. Zaczepiła pielęgniarkę wychodzącą z posępną miną z bloku operacyjnego.
- Jestem narzeczoną Mikołaja Suszyńskiego.- Co z nim?
- Trwa operacja. Na tą chwilę nic nie mogę pani powiedzieć. Proszę uzbroić się w cierpliwość i grzecznie czekać. Jak skończy się operacja ktoś na pewną panią poinformuje o stanie pacjenta- rzekła chłodno i oddaliła się.
Godziny dłużyły się. Umierała z niepokoju. W końcu zauważyła szpitalne łóżko pchane przez lekarkę. Podbiegła do niego i chwyciła za dłoń.
- Mikołaj ,nie zostawiaj mnie, kocham cię- zrozpaczona odsunęła się od łóżka przymykając powieki. Po policzku potoczyła się łza. Otarła ją wierzchem dłoni powtarzając ,, Miki musisz wyzdrowieć ,tak bardzo cię kocham’’. Zawieźli go na salę pooperacyjną. Nie wpuścili jej do środka mimo usilnych starań. Odpuściła siadając na korytarzu z zwieszoną głową. Brązowe kosmyki wysunęły się z niedbałego węzła nad karkiem. W gonitwie zapomniała o zadbaniu o siebie, chodziła nieumalowana ,z rozwalającą się fryzurą ,a ubrania stały się ostatnio bardziej luźne.  Rano zjadła coś na szybko i pobiegła do szpitala. W knajpie zastępowała ją  koleżanka. Dwa tygodnie żyła w niepewności bojąc się o życie Suszyńskiego.

                                  *****

- Dziękuję za zdrowe jedzenie ,chociaż tęsknie za domowym jedzeniem i czymś słodkim.
- Chętnie bym z tobą zjadła ciasto. Tarte wiśniową właśnie z Natalią próbowałam i jest wyborna,ale jestem na diecie. Jadłam ją w tej cukierni obok ,,Co tam’’.
- Kojarzę. Jedliśmy tam tort i piliśmy kawę- przypomniał jej z delikatnym uśmiechem Tomasz.
- Jak ty się czujesz? Przepraszam ,ale ze mnie gapa. Mogłam od razu zapytać ,a nie ci smęcić o  ciastach i reportażu o przemocy w rodzinie.
- Dobrze. Niedługo mnie wypisują. Całe szczęście ,bo nie cierpię szpitali pewnie nie ja jeden ,a Mikołaj jak?  Za dużo pracujesz ,zwolnij. I dlaczego taki kaliber?
- Mam się rozdrabniać. Nie chcę pisać tylko durnych horoskopów ,a te felietony o ,, Singielce’’ szlak jasny trafił. Sorry za słownictwo. Z Mikołajem średnio. Natalia wie więcej. Siedzi przy nim non stop. Bardzo to przeżywa i nie dziwię się ,bo po operacji wyglądał fatalnie.  - Rozumiem- powiedział wolno.- Jutro wychodzę także znowu będziemy mogli zajrzeć do tej cukierni i wypróbować ciasta ,a na reportaż zabrałaś Natalię?
- Niestety ,nie. Przeprosiła mnie ,bo była u Mikołaja i zapomniała o zjawieniu się  w ,,Antypodach''. A dziewczyna z którą się spotkałam sympatyczna ,ale przeszła piekło.  Wychowuje samotnie dwójkę małych dzieci. ma na imię Klara.
- Współczujesz Klarze czy siostrze?
- Może… trochę Klarze ,bo jest ofiarą przemocy - odparła starając się starannie dobierać słowa.-No z Nati jest znacznie trudniej. Nie umiem przemówić jej do rozsądku.
- Coś ty uwzięła się tak na Mikołaja? Gdyby mnie nie osłonił w ostatniej chwili ja oberwałbym kulką w klatkę piersiową ,a nie on. A tak mam jedynie postrzeloną nogę . Wyjdę z tego – zapewnił spokojnie.
Ścisnęła jego dłoń przysiadając na pościeli. Zapatrzyła się na spokojną twarz. Uśmiechał się do niej lekko kącikami ust zapatrując się w jej szmaragdowe oczy.
Tomasz utwierdzał się w przekonaniu ,że Elka zmieni nastawienie do młodszej siostry, zaprzestanie wtrącania się w związek Natalii z Mikołajem. Ela zrozumiała błąd i postanowiła odpuścić trochę Natce. W wolnej chwili planowała wrócić na zajęcia z Coachem Jackiem. Poradzić się go w pewnych ważnych kwestiach.

Nazajutrz Górski otrzymał wypis. Elka podjechała pod szpital. Zawiadomiła Igora ,który zawiózł go do domu. Kowalik pierwszy raz odwiedziła poza pracą. Skromnie urządzone mieszkanie z mało zagospodarowaną przestrzenią. Pastelowe barwy ,bibelotów jedynie dwa słoniki na szczęście i mała figurka stojąca obok książek. Dużo dostrzegła kryminałów,literatury faktu,książek o fotografii, podróżniczych. Przewodników turystycznych. Zwróciła uwagę na kawową kanapę i duży kwiat.
- To hibiskus.
- Aha ,fajnie.  
- Część książek znajduję się w drugim pokoju.
- Łał. Myślałam ,że to wszystkie. pokaźna kolekcja. czekaj- podeszła do półki.- O motoryzacji? Od kiedy pałasz miłością do samochodów.
- Nie pałam ,ale głupio mi było się przyznać. Dostałem w prezencie od kumpla z poprzedniej pracy. Z jednej wypadło zdjęcie. 
- Ciebie poznaje ,a to ...?
- Darek, himalaista niestety nie rozwija już swojej pasji odkąd został mężem i ojcem dwójki urwisów. Uznał to za zbyt niebezpieczne. Zmieniły mu się priorytety i teraz stał się bardzo rodzinny. Chodzi tylko na ściankę wspinaczkową raz w tygodniu.
- Kto wam robił to zdjęcie?
- Mikołaj chłopak twojej siostry. Poznałem go w poprzedniej pracy ,razem planowaliśmy wyprawy w góry. Oprócz wspinaczek górskich lubię ciche miejsca na przykład las.
- I tu cię poprę ,bo ja też uwielbiam świeże leśne powietrze  chyba ,każdy czasem marzy o odpoczynku w spokojnej okolicy. Wspinaczki nie wiem czy lubię ,bo nigdy nie próbowałam. 
- Musisz ,kiedyś spróbować.
- Nie ma mowy. Chyba mam lęk wysokości.   
Sięgnęła po jeden egzemplarz akurat o górach Świętokrzyskich. 
- Ładnie się urządziłeś.
- Napiszesz się kawy?
- Z przyjemnością. Igor zrobisz?
Tomasz odłożył kulę czując się wykończony. Eli zrobiło się go żal jak siedział tak z wyciągniętą lekko przed siebie nogą i widziała po twarzy ,że wciąż odczuwa ból.
- Po wypiciu kawy ,Pójdę zrealizować te recepty na leki przeciwbólowe- założyła torbę na ramię i zerknęła na fotografa i jego nogę.
- Naśmiewałaś się z Natalii ,że usługuje Mikołajowi.
- Stare dzieje. Ty jesteś inny i przyjaźnimy się ,a oni to nieporozumienie. Coach Jacek przyznałby mi racje. Omówmy lepiej twój powrót do pracy i mój wyjazd na reportaż. Wracam za dwa dni tylko Natalia chyba nie pojedzie.
- Trudno. Igor skocz do cukierni po coś do kawy.
- Ale ja się nie znam- próbował się wymigać.- Za godzinę mam randkę.
- Za godzinę ,a nie za pięć minut wiec spokojnie zdążysz- uśmiechnął się do Elki i położył dłoń na jej dłoni.
- Nie mogliście powiedź wprost ,nie przeszkadzaj, że chcecie zostać sam na sam?- spytał poirytowany Igor.
- Niedomyślny- dodała niesłyszalnie Ela.
Blondynkę zdumiewał ten jego wewnętrzny spokój i znajdywanie wyjścia ,z każdej sytuacji. Nigdy się nie obrażał się bez powodu ,był na wyciągnięcie ręki i nie sposób go 
zniechęcić.
                                             ****
Leżąc w sali szpitalnej myślał rozmyślał o troskliwej dziewczynie ,która od dawna mu się podobała pod względem charakteru i wyglądu ,lecz zastanawiał się nad uczuciami. Po rozwodzie unikał zobowiązań i nie szukał miłości ,ale im bardziej próbował zdusić uczucia w zarodku tymbardziej nie udawało mu się zachować dystansu i przekroczył wyznaczona sobie wcześniej granicę. Nie planował rezygnować z przyjaźni ,bo z Natalią świetnie się rozmawiało na duże tematów. Gdy odkrył ,że podoba mu się nie tylko jako przyjaciółka ,wycofał się licząc na powrót do początków. Tak się nie stało. Wspólną nocą przekreślił ,co było między nimi dobrego ,a na poważny związek czuł się nie gotowy mimo towarzyszących uczuć.
Spojrzał na zegar wodząc wzrokiem po miętowo- białych ścianach. Na stoliku stał sok jabłkowy, nowy kubek z jego imieniem. Natalia kupiła mu specjalnie do szpitala. Przywiozła też nowy szlafrok, kapcie, dwie koszulę ,spodnie, bieliznę ,soki i jogurty. Mikołaj wielokrotnie jej dziękował. Nie bronił się przed jej czułymi gestami. Co go zaskoczyło chciałby ,żeby było tak codziennie, ale w zaciszu domowym. Nie mógł już znieść szpitala.
- Hej- rzuciła chłodno.
- Nie przywitasz się ze mną?- zapytał z żalem.
- Powiedziałam ,,hej’’.
- Cześć , jak się czujesz ? Tak lepiej?- położyła siatki z owocami na szafkę.
- Nie musisz być złośliwa- zwrócił jej uwagę.- Chodziło mi o milsze powitanie.
- Milsze?- nie kryła zaskoczenia.- Po napadzie opiekowałam się tobą, dwoiłam i troiłam ,aby niczego ci nie brakowało,zaniedbywałam pracę, chodziłam ledwie żywa ,żebyś wyzdrowiał i był szczęśliwy ,a ty powracając do zdrowia zapomniałeś o tym okresie ze swojego życia,wykreśliłeś mnie traktując jak powietrze. Zrobiłeś ze mnie pielęgniarkę ,a ja robiłam to ,bo mi na tobie zależy. Nie z litości. Dla mnie seks bez miłości nie istnieje mówiąc wprost rezygnuje z tego naszego dziwnego układu. 
- Nie mieliśmy żadnego układu i mi również nie chodzi wyłącznie o łóżko. Co ci przyszło do głowy? Nie traktuję kobiet przedmiotowo- zapewniał gorliwie.- Jestem wobec ciebie uczciwy. Nie próbuje nic ugrać. Elka ci nagadała? Moja mama cię bardzo lubi i życzy nam szczęścia, Monika , Andrzej i Tomasz też. Nie gniewaj się powiedziałem im o naszych planach.
- Mikołaj jakich planach?
Nie dokończyli rozmowy przerwanej przez pielęgniarkę zmieniającej pacjentowi opatrunki. Natalii zrobiło się słabo na widok śladu po kuli. Okropnej ranie na klatce piersiowej cudem kula ominęła serce i przedramieniu gdzie rana nie wyglądała najlepiej. Natalia była przerażona obawiała się uszkodzeń narządów wewnętrznych ,chociaż lekarz zapewnił ją ,że wszystko jest w porządku i nie doszło do poważnego uszczerbku na zdrowiu. Przekonywał ją ,że pacjent jest silny i wyjdzie cało z tej strzelaniny pod klubem.  Policja zjawiła się na oddziale chcąc przesłuchać pacjenta ,ale wtrąciła się mówiąc im ,że Suszyński jest w nie najlepszym stanie i nie należy go męczyć pytaniami. Górski złożył wcześniej zeznania. 
Monika idąc za radą Natalii porozmawiała bez nerwów z Andrzejem dochodząc do wniosku ,że warto dać mu szansę o ile jej nie zmarnuje i nieco popracuje nad sobą. Przede wszystkim swym perfekcjonizmem i pedantyzmem,który czasami wkurzał rudowłosą. Ustalili pewne reguły i zamierzali się ich trzymać. W pracy ukrywali ,że ich cokolwiek łączy. Nie chcieli plotek podobnie Patryk z Gośka ,chociaż o nich wszyscy wiedzieli tak samo jak o fotografce Nowackiej i Suszyńskim ,bo Monika się wygadała, gdy tamta siedziała przy łóżku szpitalnym kolejny raz martwiąc się czy dożyje jutra.


                                       *****

- Mamo, o się dzieje?- Sława cmoknęła córkę w policzek.- O Ela- zaskoczył ją widok drugiej córki w mieszkaniu Suszyńskiego.
- Cześć, herbaty?- odebrała z jej rąk pakunki i zaprosiła do kuchni. Natalia pokazała jej co gdzie się znajduje.
- Zrób kawę, tylko z ekspresu. Nie lubię tej rozpuszczalnej- upomniała blondynkę ,rozsiadając się wygodnie przy stole ,odsuwając głośno krzesło.
- Nienajlepiej dziecko wyglądasz- przyjrzała się dokładnie Natalii.- Dobrze ty się czujesz?
- Nad ranem wróciłam ze szpitala od Mikołaja- wyszeptała załamana.- Jest w znacznie lepszym stanie niż ostatnio. Odzyskuje powoli formę.
- Odzyskał przytomność?- zapytała Sława.- A co z Tomaszem?
- Jest w znacznie lepszym stanie od Mikołaja. Postrzał w nogę, wyjdzie z tego. Rozmawiałam z lekarzami i nie ma powodów do niepokoju- odparła podenerwowana Kowalik.- Popołudniu pojadę do Tomka i sprawdzę jak się czuje.
Strzelanina przed klubem sprawiła ,iż Elka zapomniała krytykować postępowanie siostry, poruszyła w niej czułe struny sprawiając ,że odwiedzała Górskiego w szpitalu w miarę swoich możliwości. Zrozumiała ile znaczy dla niej ten człowiek i nie może go zostawić w takim stanie. Uświadomiła jej to Natka trwająca nieustannie przy Mikołaju mimo ,iż on do tej pory nie okazywał jej czułości, troski ,zainteresowania jakiego by od niego oczekiwała.
- Z Mikołajem to coś poważnego?- zadała nurtujące pytanie.- Znacie się ponad roku. Mieszkacie razem planujecie sformalizować wasz związek? Nie możecie żyć pod jednym dachem wciąż bez ślubu.
- Mikołaj od trzech tygodni znajduje się w szpitalu ,a ty mi mamo mówisz o ślubie? On ledwo przeżył. Nie rozmawialiśmy o zaręczynach ,ślubie i dzieciach.
- Dzieciach?- matce zaschło w ustach.- Rozumiem Ela ,bo u niej to ostatni dzwonek.
- Nie ostatni- burknęła Elka.- Spokojnie nie oszalałam jeszcze i o zakładaniu rodziny nie myślę.
- Mikołaj wie o twoich planach?
Młoda Nowacka zamilkła kręcąc głową z dezaprobatą.
- Ja o jego planach też się nie dowiedziałam.
- Mikołaj coś planuje?- zapytała zaciekawiona Sława.
- Owszem. Nie wiem tylko co i tego obawiam się najbardziej.
 Niech nie wraca do przyjaźni ,bo nie zniosę tego psychicznie.  Elka chyba ma racje. Jemu na mnie nie zależy,a może jednak zależy tylko ja tego nie dostrzegam? W sumie nie lekceważy mnie, nie krzyczy i nie jest brutalny. Coraz częściej przytula,dotyka i całuje. Martwi się moimi studiami i pracą. czy powinnam go skreślać? Robert nigdy taki nie był. Nic go nie obchodziło. Wiem ,że Mikołajowi mogę ufać. Elka Tomaszowi też może zaufać. Szkoda ,że Mikołaj nie mówi mi wszystkiego,ma sekrety i przyciąga niebezpiecznych ludzi,czasami się izoluje i zamyka w sobie ,ale i tak go kocham.  
- Natalko ,wszystko w porządku?
- Tak ,tak- potwierdziła.-  Zamyśliłam się.
- Chcesz porady doświadczonej kobiety?
- Nie potrzebuję.
- Oj potrzebujesz. Widzę jak się meczysz dziecko. Miłosne kłopoty?
- Mamo nie mieszaj się ,każdy je ma- burknęła Ela.
- Ty nie ,bo nie masz faceta- wytknęła jej.
- Nie mam ,ale wiecznie sama nie będę.

                                            ****
 Elka wpadła do redakcji ,, Co tam''  niczym tornado informując niektórych o stanie zdrowia Tomasza. Pierwszą osobą była Monika następnie Andrzej i Dorota. Zaś sama 
wzięła kilka dni wolnego ,żeby jeździć do niego do szpitala. W opiekuńczość i troskę ze strony dziennikarki  pracownicy portalu i jej rodzina trudno miały uwierzyć. Po uruchomieniu komputera serfując po sieci trafiła na szokujący artykuł. To był blog kobiety ,która opowiadała o swoich przeżyciach z czasów ,gdy była jeszcze żoną pewnego architekta.  
Elką wstrząsnęła publikacja historia kobiety pobitej przez męża uchodzącego  według innych za wzór  do naśladowca. Umiał odnaleźć się w towarzystwie, chodził pod krawatem, miał dobry zawód był architektem.
Publikacja miała okazać się przestrogą dla innych trwających w toksycznych związkach. Elka spotkała się z nią w ,,Antypodach’’ dziewczyna okazała się dwudziestosiedmiolatką z krótkimi ciemnymi włosami. Nad brwią miała widoczną bliznę. Usiłowała ją zakryć włosami czując się skrępowany ,gdy wzrok dziennikarki wędrował na jej twarz.
- Historia może niczym się nie wyróżnia od ofiar przemocy zarówno fizycznej jak i psychicznej.
- Jesteś gotowa powiedzieć o swoim związku z mężczyzną znęcającym się nad tobą ?
- Tłamsiłam w sobie uczucia, udawałam ,że jest w porządku. Chcę przestrzec kobiety ,opowiedzieć jak to było w moim przypadku.
- Jak rozpoznać ,że coś niepokojącego dzieję się z związku?
- Trzeba być czujnym, bo nie każda kłótnia czy drobne nieporozumienie bądź przysłowiowe ,,ciche dni’’ są oznaką ,iż jesteśmy z kimś niebezpiecznym. Socjopatą ,psychopatą w najgorszych przypadkach gwałcicielem, zwyrodnialcem, seryjnym mordercą. Z pozoru człowiek nie rzucający się w oczy, nie wyróżniający od innych.
- W takim  razie jak rozpoznać symptomy to czasami jest to tak jak w chorobie prawda. Widzimy dopiero stan zawansowany nie początkowy etap ,gdy coś nas bierze.
- Dokładnie tak- zgodziła się z dziennikarką rozmówczyni.- Gdyby nie terapia z psychologiem i seria wizyt w specjalistycznym gabinecie nie byłoby mnie tu. Mój mąż krył się z biciem, stosował bardziej przemoc psychiczną ,bo wiedział o konsekwencjach. Pracuję w szkole więc ,każdy widzi i mógłby zareagować.
- Ludzie wolą stać z boku niż brać głos w sprawie nawet tej słusznej.
Rozmówczyni załamał się głos ,gdy opowiadała o zamykaniu w domu, krzykach, wymyślonych karach na przykład brak wyjść z domu w weekendy lub zakaz widzenia się z córką. Mąż wywoził jej dziecko do rodziców ,kiedy tylko chciał. Niczego z nią nie uzgadniając ,a teściowa szydziła z niej i opowiadała znajomym i rodzinie jakim śmieciem jest jej synowa i czego nie potrafi.
Elka milczała podając jej chusteczki. Poruszyła się niespokojnie i powiedziała suche,, będzie dobrze’’.
Dorota była zadowolona z reportażu o przemocy domowej. Obawiała się trochę rozgłosu i kłopotów ,ale zachowała to dla siebie. Pozwoliła Elce chodzić na kolejne pod warunkiem ,że nie przesadzi z opisywaniem o szczegółach kobiet żyjących w toksycznych związkach. Blondynka zagłębiła się w temat przemocy wobec kobiet i postanowiła zrobić serię felietonów wstrzymując się z tymi pisanymi o romantycznej miłości ,bo kompletnie nie umiała się odnaleźć w pisaniu o szukaniu za wszelką cenę uczucia zmieniający wszystko. Naczelna dała jej zielone światło.
Krzysztof żartował jak zawsze z poważnych spraw. Brak wyczucia taktu oraz wisielcze poczucie humoru to cechy rozpoznawcze Kempy. Elka poszukała gotowych publikacji o przemocy domowej. Gośka i Patryk wkroczyli na nowy  etap wspólnego biegania nie rezygnując z diety i zdrowego trybu życia.
Natalia podsłuchała przypadkiem ich rozmowę o bieganiu na siłowni i w parku. Niestety brakowało jej czasu zawalona robotą w knajpie i redakcji. Czyszczenie szklanek, podawanie ciasteczek ,piwa , kawy nie sprawiało jej już przyjemności. Klienci zagadywali ją , od czasu do czasu poprosili o numer telefonu. Odmawiała kochając Mikołaja i odwiedzając go w szpitalu,lecz unikała z nim dłuższych rozmów. Zdystansowała się ,co nie umknęło uwadze mężczyzny. Przeżywała coś w rodzaju deja vu.