Z perspektywy Marka
Odgłos obcasów po kamiennej posadzce wyrwał mnie z letargu.
Uniosłem niechętnie zmęczony wzrok znad raportu .
Podliczyłem koszty związane z pokazem. Udało się trochę zaoszczędzić z czego byłem dumny ,bo
sam wpadłem na pomysł obniżenia kosztów. Ślęczałem nad tym po nocach.
Sekretarka na nic się nie przydawała oprócz dotrzymywania mi towarzystwa
oczywiście nie w tym sensie ,co wiele osób mogłoby pomyśleć. Tu nie było
dwuznaczności. Kserowała dokumenty, wykonywała moje rozkazy, parzyła kawę.
Czasem przyznaję zerkałem na jej długie nogi ,zgrabne łydki ,które podkreślała
szpilkami na wysokim obcasie. Blondynka była nieosiągalna ponieważ to
narzeczona mojego przyjaciela. Zaręczyli się miesiąc temu i planują ślub. Od
ponad roku mieszkają razem ,ale Sebastian wolał wstrzymać się ze ślubem
ponieważ po cichu liczył ,że przybędę na niego w towarzystwie zjawiskowej damy.
Nic bardziej mylnego. Nie zamierzałem zmieniać swojego stanu cywilnego.
Wyjątkiem mogłaby być ona w moich drzwiach. Krucha,delikatna kobieta o niesamowicie błękitnych oczach.Straciłem ją przez własną głupotę. Aleksowi darowałem wszelkie świństwa i przekręty. Dopuścił się oszustka gospodarczego ,dostał pouczenie i wezwanie do sądu ,ale umorzyli sprawę ,a ja nie pragnąłem go pogrążać. Odpuściłem ,ale na moje zaufanie musiał solidnie zapracować. Nie ma nic za darmo. Paula tej szansy nie otrzymała sama niszcząc sobie opinie idąc do mediów i wygadując na mój temat niestworzone rzeczy , jej o powrocie do firmy więc mowy nie było.
Zatrzasnąłem laptopa znudzony gadaniem sekretarki. Po raz pierwszy
postanowiłem jej posłuchać i udać się do domu. Nie zwierzałem się nikomu z
problemów ze snem. Towarzyszyły mi od jej zniknięcia. Nie zostawiła za sobą
żadnych śladów. Kamień w wodę. Myśl o kimś nowym przeszywała mnie bólem.
- Nie siedź za
długo. Dochodzi dwudziesta trzecia- poinformowała blondynka.- Przyjaciel się o ciebie
martwi. W firmie gadają ,że straciłeś poczucie czasu i się zapracowujesz.
- Bez przesady- machnąłem ręką.- Pracując odcinam się od
innych spraw.
- Inną sprawą nazywasz Ulę? Uciekając w pracę nie zapomnisz
o niej.
- Wiem – przyznałem niechętnie pakując dokumenty do
brązowej teczki. Co nie umknęło uwadze Violetty. – Zamierzasz pracować w domu?
Dzwonie po Cebulka on przemówi ci do mózgu!
- Uspokój się i nie dzwoń po niego. Po co chcesz go
budzić?- zapytałem obrzucając ją karcącym spojrzeniem.
Violetta zawsze była impulsywna ,wyrywna i szalona. Jej
pomysły przekraczały czasami ludzkie pojęcie i granicę ,ale i tak ją lubiłem.
Nie wiem tylko jak Seba z nią wytrzymywał ,bo ja ledwo.
- Marek zobacz ,co się z tobą stało- ni zapytała ni
stwierdziła. – Wyglądasz jak trup.
- No dzięki- uśmiechnąłem się sztucznie.- Chyba jak siedem
nieszczęść ,bo na tamten świat się jeszcze nie wybieram- usiłowałem zażartować.
- Nie uspokoiłeś mnie – odrzekła. – Ja poważnie zaczynam
się niepokoić ,a tak poważnie przyszłam przekazać ci dobre wieści. Ulka dzisiaj
w empiku czyta maluchom , w piątek idzie
na kolejne spotkanie z malcami w innym
miejscu. Włączyła się do akcji czytania dzieciom i pisała mi ,że bardzo to
lubi.
Wstrzymałem oddech ,a na ustach pojawił się uśmiech. Pewnie
komicznie wyglądałem z otwartymi ustami i szeroko rozwartymi oczami.
Niedowierzałem. Moja Ula ,której szukam od kilkunastu miesięcy jest tak blisko.
Nie słuchałem dalej Violi. Zapisała mi na kartce adres pod który powinien się
udać jeśli chce się z nią spotkać.
- Ula jest w fundacji?
- Tak. Dużo się ostatnio udziela. Znalazłam ją w Internecie
i odnowiliśmy kontakt- odpowiedziała z uśmiechem.
- Pracuje?
- Skończyła się jej umowa. Pracowała w księgowości w jednej
z Wrocławskich firm- wyjaśniła.
- Wróciła na stałe?
- Sam ją o to zapytaj. Zamierzasz tam iść ,prawda?
- Nie mógłbym przegapić takiej okazji- odparłem.- Ten rok
bez niej był istną katorgą , nie umiem bez niej żyć , kocham ją i zamierzam
błagać ,żeby do mnie wróciła ,choćby na kolanach- byłem zdesperowany.
- Ulka też pytała o ciebie.
- Naprawdę?- ogromnie się ucieszyłem. Może przedwcześnie
,ale miałem nadzieje na to ,że jeszcze ułoży się między nami.
- Życzę wam tego. Na mnie już pora- pożegnała się
Kubasińska i wyszła.
Rzadko zostawała tak
późno w pracy. Tylko wtedy ,gdy było tuż przed pokazem i roboty było dwa razy
tyle ,co normalnie. Miałem okropne wyrzuty sumienia ,że przetrzymuję ją w pracy
do późnych godzin. Wystarczy ,że sam wyrabiałem nadgodziny.
Wydrukowałem sobie jej zdjęcia ,oprawione w ramkę stały na
moim stoliku nocnym. Jedno z pokazu mody FD Sportivo gdzie wystąpiła w
szlafroku i rękawicach bokserskich ,drugie z sesji zdjęciowej nad Wisłą.
Żałowałem ,że nie posiadałem więcej naszych wspólnych fotografii na przykład z jej urodzin ,wyjścia do palmiarni czy Spa. Jej pocałunki smakowały wyjątkowo. Cholernie za nimi tęskniłem jej ciepłą skórą ,łagodnym głosem i najpiękniejszymi oczami świata. W nich ukryte było całe piękno. Przypominały mi błękit nieba. Brakowało mi ich. Leżąc w łóżku przeobrażałem sobie ją znajdującą się obok pogrążoną w śnie. Niestety miejsca obok nie zajmowała Ula.
Żałowałem ,że nie posiadałem więcej naszych wspólnych fotografii na przykład z jej urodzin ,wyjścia do palmiarni czy Spa. Jej pocałunki smakowały wyjątkowo. Cholernie za nimi tęskniłem jej ciepłą skórą ,łagodnym głosem i najpiękniejszymi oczami świata. W nich ukryte było całe piękno. Przypominały mi błękit nieba. Brakowało mi ich. Leżąc w łóżku przeobrażałem sobie ją znajdującą się obok pogrążoną w śnie. Niestety miejsca obok nie zajmowała Ula.
****
Z perspektywy Uli
Pchnęłam drzwi od progu słysząc gwar i pisk dzieci.
Okrążyły mnie dookoła ledwie mogłam zrobić krok naprzód.
- Dzień dobry- przywitała się ze mną około
trzydziestopięcioletnia kobieta. – Jestem Asia.
- Ula- podałam jej dłoń.- Ula Cieplak – dodałam rozglądając
się po pomieszczeniu. – Nie spodziewałam się takiej liczby dzieci. W empiku,
gdy ostatnio czytałam było o połowę mniej. Zaledwie garstka- odparłam
zaskoczona.
- Wczoraj rana
odwiedził nas pan Marek Dobrzański- poinformowała Joanna.- Trochę poczytał
dzieciom ,pobawił się z nimi, zrobił kilka samolotów z papieru dzieci się
ogromnie ucieszyły. Dzieci go słuchały i prosiły ,aby jeszcze kiedyś przyszedł.
- Marek tu był?- stałam oniemiała nie mogłam się ruszyć.
Zaschło mi w ustach. Nie zapomniałam przez te ponad trzysta sześćdziesiąt pięć
dni o Marku. Stanowił ważną część mojego życia. Oszukał mnie i niejednokrotnie
zawiódł moje zaufanie ,ale kochałam go całym sercem. Od Ali wie o jego
przemianie ,a Viola to potwierdza. Nie słyszałam o jego nowych podbojach to
jeszcze nie dowodzi temu ,iż faktycznie obrał właściwą drogę i skończył z
romansami ,ale ja wierzę Ali. Ona by mnie nie okłamała. Po co miałaby to robić
skoro zawsze osądzała go i starała się wyperswadować mi myślenie o przystojnym brunecie o czach w
kolorze stali.
- Pani Ulo- zwróciła się do mnie drobna kobieta.- Wszystko
w porządku. Zbladła pani.
- Nic mi nie jest. Niechciane wspomnienia- odrzekłam
wymijająco. – Znam Marka Dobrzańskiego- powiedziałam jakby to miało coś
wyjaśnić.- Byłam jego asystentką
Po
jakie licho zwierzam się obcej babie?
- Czytałam coś o tym w gazetach. Przepraszam ,że nie
skojarzyłam to pani jest ukochaną Marka? Tą ,którą on nieustanie szuka od ponad roku i spotkał się nawet z dziennikarzami ,żeby nagłośnili sprawę w prasie.
- Skąd pani o tym wie?
- Pytałam o panią więc wypytałam go również o kilka
szczegółów- powiedziała to tak jakby była to najnormalniejsza rzecz w świecie.-
Kim pani jest ,że wtrąca się w moje życie?- zirytowałam się jej bezczelnością.
Podeszłam do półki z książeczkami dziecięcymi. W wyborze
książeczki pomogła mi mała dziewczynka i chłopczyk. Przecisnęłam się przez
spory tłumek i usiadłam zaczynając czytać. Historia o fikcyjnych losach dzieci
pochłonęła nie tylko dzieci ,ale i mnie. Całą uwagę skoncentrowałam na czytanym
tekście.
****
Z perspektywy Marka
Przyglądałem się jej z daleka pochylaną nad książeczką.
Wyglądała jeszcze piękniej niż zapamiętałem. Nie zauważyła mnie pogrążona w
lekturze. Dzieciaki ją słuchały. Przemawiały przez nią łagodność ,subtelność i
troskliwość. Zawsze dba bardziej o innych niż siebie. Bałem się odezwać ,że ją
wystraszę. Ciągle ode mnie uciekała po tym czego się dowiedziała. Byłem
strasznie na siebie zły za tą głupią
intrygę i zmarnowaną szansę u boku Uli. Drugi raz bym tak nie postąpił. Chyba
zasługiwałem na drugą szansę? Zraniłem ją ,ale chciałem naprawić swój błąd.
Przyznałem sam przed sobą jakim byłem sukinsynem. Nic mnie nie usprawiedliwia.
Mogłem nie posłuchać Sebastiana ,a zdać się na swój rozum i od początku
postępować uczciwie ,nie walczyłbym przynajmniej teraz o przychylność kobiety
na ,której mi zależy i pragnę by została moją żoną i matką moich dzieci.
- Marek?- zerknęła w moim kierunku wymawiając szeptem moje
imię. Wycofałem się i skierowałem do drzwi.
- Zaczekaj- usłyszałem za plecami.
Odwróciłem się zaskoczony jej reakcją. W jej oczach
ujrzałem niemą prośbę.
- Porozmawiajmy- odparła.
- Dobrze- zgodziłem się.- Ale nie tutaj- pokiwała w namyślę
głowa.
Wyszliśmy spacerując uliczkami Warszawy bez słowa. Nagle
nie wiedzieliśmy od czego zacząć, co powiedzieć , obawialiśmy się siebie.
Zerknąłem ukradkiem na Ulę. Spojrzała na mnie ,ale jej wzrok był płochliwy.
Doszliśmy do parku ,zatrzymując się przy wielkim drzewie. Zdjąłem marynarkę nie
zważając ,że ubrudzę ją i usiadłem pod drzewem. Ula zdjęła sweterek i uczyniła
to samo. Podążyliśmy wzrokiem po stawie po
czym zwróciłem się twarzą do niej.
- Ty się mnie boisz?- zapytałem ,bo to nie dawało mi
spokoju.
- Nie, boję się tego co czuję- w oczach zalśniły łzy.- I
ponownie zaufać. Ta intryga mocno mnie zraniła. Obwiniam siebie o ślepotę i
głupie zakochanie. Ufałam ci bezgranicznie ,a ty to wykorzystałeś w ohydny
sposób bawiąc się moimi uczuciami i kpiąc z nich.
Wpatrywałem się w soczyście zieloną trawę i milczałem.
***
Z perspektywy Uli
Brak odpowiedzi sugerował ,iż Marek coś przede mną ukrywa.
Znałam go na tyle ,aby wiedzieć ,kiedy coś jest nie tak. Od początku
odgadywałam jego myśli i jak nikt inny czytałam w nim jak w otwartej księdze.
Nie do uwierzenia ,że siedzimy tu razem w majowy dzień i rozmawiamy o
przeszłości. Wybaczyłam mu ,ale zanim dam mu drugą szansę musi udowodnić mi ,że
się zmienił i wyjaśnić tą durną intrygę wymyśloną z Sebastianem.
Wróciłam tęskniąc za tatą
i rodzeństwem. Byłam ciekawa jak dają sobie radę bez mnie ,chociaż
przysyłałam ,ale chciałam ich koniecznie ujrzeć ,uściskać. Betti bardzo przeżywała
naszą rozłąkę. Wolała mieć mnie bliżej. Na razie zatrzymałam się w warszawskim
hotelu ,lecz nie na długo. Poszukam w stolicy pracy i coś wynajmę. Oszczędności
wkrótce się skończą ,a za coś żyć muszę.
- Ula …chcesz usłyszeć prawdę?
- Tylko prawdę. Kłamstwem się brzydzę i go nienawidzę ,a
szczególnie gdy ktoś robi to z premedytacją – spojrzałam Markowi w oczy.- Ty
byłeś zimnym draniem i o intrydze wiem wszystko. Sebastian cię do niej namówił
,bo bał się ,że zabiorę twoje udziały i zniknę. Gdzie się podziało twoje
zaufanie , Marek?
Ściągnął brwi i patrzył przed siebie. Czuł się winny.
Widziałam to na jego twarzy. Nie miał ukryć targających nim emocji. W końcu na
mnie spojrzał jego oczy były jakieś przygaszone jakby nie wierzył w naszą
wspólną przyszłość. W tej chwili zrobiło mi się go żal. Dotknęłam jego policzka.
Drgnął zaskoczony.
- List przeczytałam miesiąc od mojego wyjazdu na mazury. Rano
przy śniadaniu napisałam do ciebie sms’a prosząc o spotkanie nad Wisłą.
Pojechałam tam przed pracą i czekałam na ciebie ,ale się nie zjawiłeś- głos mi
się łamał. Marek pogładził mnie po włosach.- Nie wiedziałem- szepnął mi wprost
do ucha.
Odsunęłam się i kontynuowałam. Wydawał się być zaskoczony
moją reakcją.
- W pracy udawałam ,że nic się nie stało i jakoś radziłam sobie
z odrzuceniem. Potem Iza widziała cię z Klaudią. Uwierzyłam jej i dalej brnęłam
w znajomość z Piotrem. Obserwowałam cię pragnąć wierzyć w twoją przemianę ,ale
wtedy wróciłeś do ciężarnej Pauliny. Załamałam się.
- Paulina była w ciąży z Lwem- przerwał mi i dotknął mojej
ręki nie odrywając wzroku od mojej twarzy. – Po pokazie wyjechała oświadczył
się jej ,ale odrzuciła zaręczyny wyjeżdżając do Włoch ,a wracając nikt o
dziecku nie słyszał. Nie wiem czy poroniła ,usunęła czy oddała.
- Nie zjawiłeś się na pokazie- rzekłam z wyrzutem. – Nie odbierałeś
telefonu - wstałam otrzepując spodnie. Marek także wstał stojąc blisko mnie.
- Chciałem się uwolnić od dręczących mnie myśli ,bo nie
potrafiłem o tobie zapomnieć. Sebastian namówił mnie na okłamywanie ciebie
,uwodzenie ,ale sprawy zaszły znacznie dalej. Nie zmuszałem się by spędzać czas
z tobą , z czasem cieszyłem się z nich i czułem szczęśliwy. Tak ty dawałaś mi
szczęście i dzięki tobie wszystko było prostsze ,nie zauważyłem ,kiedy się w
tobie zakochałem i oszalałem na twoim punkcie. Wszędzie byłaś ty ,tylko ty.
Moja kochana Ulka. Nie dam rady dłużej się powstrzymywać. Kocham cię- ujął moją
twarz w swoje dłonie. – Wierzysz mi? Kocham cię nieprzytomnie i każdego dnia
coraz bardziej- po moich policzkach ze wzruszenia pociekły łzy.
Marek od początku do końca wyjaśnił mi sprawę z wekslami.
W przeszłości spotykaliśmy się ,bo był w oficjalnym związku z Pauliną. Zapewniał o swojej przemianie, jak bardzo za mną tęsknił ,ale domyślił się ,iż skoro uciekłam i skontaktowałam się z nim to nie jestem gotowa na spotkanie w twarzą w twarz. Wyznał mi wszystko jak na spowiedzi. Spojrzałam na zegarek powoli robił się wieczór ,ale słońce ciągle mocno grzało wyglądając zza gałęzi drzew.
Marek od początku do końca wyjaśnił mi sprawę z wekslami.
W przeszłości spotykaliśmy się ,bo był w oficjalnym związku z Pauliną. Zapewniał o swojej przemianie, jak bardzo za mną tęsknił ,ale domyślił się ,iż skoro uciekłam i skontaktowałam się z nim to nie jestem gotowa na spotkanie w twarzą w twarz. Wyznał mi wszystko jak na spowiedzi. Spojrzałam na zegarek powoli robił się wieczór ,ale słońce ciągle mocno grzało wyglądając zza gałęzi drzew.
Niespodziewanie wpadliśmy sobie w objęcia. Tak długo czekałam
na ten moment. Zamknęłam oczy czując jak jego ramiona mocno oplatają moje
ciało. Od jego zapachu zakręciło mi się leciutko w głowie. Przycisnął usta do
moich smakowały słono od łez . Nie przestawaliśmy się całować ciesząc się na
nowo bliskością i tym ,że dałam mu drugą szansę .
-
Kocham cię – wyszeptałam z ustami przy jego szyi. Wyślizgnęłam z jego ramion i
poszliśmy do najbliższej knajpki uczcić nasz powrót do siebie. Odzyskałam
Marka, odzyskałam miłość mojego życia.
Z perspektywy Marka
Te miesiące bez Uli wiele mnie nauczyły teraz bardziej
umiem doceniać szczęście jakim jest rodzina ,którą stworzę z Ulą. Mamy
cudownego synka. Odziedziczył urodę po nas obojgu. Ula jest świetną mamą , troskliwą
,opiekuńczą. Dużo pracuje ,ale wolnych czas staram się poświęcać żonie i
dziecku. Nie myślałem nigdy ,że to się ziści i będę mężem i ojcem. Na dobre
porzuciłem dawne życie gdzie połowę czasu spędzałem w klubie na wyrywaniu
panienek to mnie już nie bawi. Przejrzałem na oczy i nie chce znów zawieść Uli.
Ona zasługuje na to co najlepsze. Kocham ją jak wariat i staram się być dobrym
mężem i ojcem. Wojtuś szybko rośnie chce ,aby mógł brać ze mnie przykład. Szanował
kobiety, był odpowiedzialny i zaradny. Nie chcę ,żeby był taki ja w młodości. Po upływie przeszło trzech miesięcy odkąd odzyskałem
Ulę postanowiłem nie zwlekać dłużej i się jej oświadczyć. Zabrałem ją do
restauracji starając się by było romantycznie i tam poprosiłem ją o rękę ,a ona
się zgodziła. Strasznie się denerwowałem, ręce mi się trzęsły ,a jedzenia nie
byłem w stanie przełknąć dopóki nie powiedziała ,, tak’’. Przy ślubie i weselu
pomagali moich rodzice. Ula wzięła Anię za świadkową ,a ja kuzyna Damiana
,chociaż Seba był trochę zawiedziony. Mówi się trudno. Rodzina to rodzina. Ula
prowadziła wózek właśnie zmierzaliśmy do naszej ulubionej budki z zapiekankami.
Po drodze minęliśmy stoisko z kwiatami ,starsza kobieta zachęcała do ich kupna.
Wziąłem mały bukiecik ,zapłaciłem i podbiegając dałem Uli. Zachowywałem się jak
zakochany nastolatek. Uwielbiałem się kochać z moją żoną była zawsze taka
namiętna i z żadną nie było mi tak dobrze i nigdy bym jej nie zdradził. Nie
chciałbym stracić jej po raz drugi.
- Dziękuję, są piękne- obdarzyła mnie pięknym uśmiechem.
Musnąłem jej usta.- Niedaleko widziałam naszą budkę- powiedziała Ula ,gdy
oderwałem się od jej ust.
- Zaraz kupię najlepsze zapiekanki proponowane przez Ulę
Dobrzańską- zaśmiałem się.
- Marek , przestań ludzie się na nas patrzą.
- Kocham moją żonę!- krzyknąłem ,a jakaś baba popukała się
w czoło.
- Ty wariacie- roześmiała się i przylgnęła do moich ust.
Z Perspektywy Uli
Półtora roku później pochylałam się nad kołyską naszego
pierworodnego i byłam dumna ,że zostałam mamą i mam wspaniałego męża ,który
zakochał się w małym od pierwszego wejrzenia. Synek jest mieszanką mnie i
Marka. Ma czarne włoski i duże niebieskie oczy z gęstymi rzęsami. Violetta
pierwsza zgłosiła się ma matkę chrzestną , Sebastian przeprosił mnie za przykrość
doznane od niego w przeszłości, Ala , tata , Betti i Jasiek są oczarowani
Wojtusiem. Ślub odbył się siedem miesięcy od rozmowy w parku. Oświadczył mi się
przeszło trzy miesiące odkąd dałam mu szansę zabierając do restauracji z
klimatem ,było wino ,kwiaty i piękny ,ale skromny pierścionek. Wesele wzięliśmy
w małym kościółku w Rysiowie w otoczeniu najbliższej rodziny ,a suknie
wybierała Ania żona Maćka. Mają śliczną roczną córeczkę Anetkę. Na palcach
wyszłam z pokoiku dziecka i usiadłam na kanapie obok męża. Pogładziłam go po
policzku w miejscu gdzie przy uśmiechu, grymasie uwidaczniał się dołeczek. Uwielbiałam
jego uśmiech ,a najbardziej jego spontaniczną naturę ,opiekuńczość, inteligencje i romantyzm
oraz rozbudzał moje zmysły jak nigdy i nigdy nie miałam dość naszych uniesień. Bardzo kocham swojego męża
i nie umiem wyobrazić sobie życia bez niego.
- Kocham cię moje szczęście- odezwał się mój mąż obejmując
mnie ramieniem ,a drugą dłoń kładąc na kolanie.
- Ja też cię kocham- odrzekłam całując go w usta.- Mały
trochę teraz pośpi- szepnęłam na ucho. W oczach ujrzałam radosne iskierki.
Koniec!
Koniec!
Nie ma to jak po całym dniu pracy usiąść i przeczytać coś fajnego ze szczęśliwym zakończeniu. Uli i Markowi trochę zeszło, ale w końcu z pomocą Wioli spotkali się i już na zawsze zostali razem, tworząc szczęśliwą rodzinę. Tak jak Maciek, Ania, Seba i Wiola. Tą ostatnią zawsze uważałam za mądrzejszą niż wydawała się być.
OdpowiedzUsuńPaulina w ciąży z Lwem? I to może się zdarzyć. Szkoda, że nie wiadomo co z dzieckiem się stało.
Pozdrawiam miło.
Darowałam sobie dramatyzmy,rozlewy krwi,porwania,morderstwa,ale samych dobrych zakończeń też nie obiecuję. Ula potrzebowała czasu na upewnienie się w przekonaniu ,iż Marek wobec niej czyste intensje. Kluczową postacią okazała się Viola ,bo dzięki niej się spotkali i są szczęśliwi tak jak pozostali bohaterowie. Dzięki za wpis. Pozdrawiam serdecznie :).
UsuńCudownie się to czytało ;) Marek wytrwale czekał na Ulę. Dobrze że Viola powiedziała Markowi o tym gdzie Ula jest. Na szczęście wszystko dobrze się skończyło. Właśnie, ciekawe co z tym dzieckiem Pauli się stało.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
Viola nie mieszała się ,a odrobinę im pomogła ponownie się spotkać. Sprawę Pauli dziecka zawiesiłam i już nie wyjaśniałam. Więc można snuć tylko domysły ,co mogło się stać.Dzieki za wpis. Pozdrawiam serdecznie :).
UsuńŚwietne opowiadanie i również jak RanczUla również lubię po ciężkim dniu w pracy przeczytać coś dla relaksu.
OdpowiedzUsuńCzytając miałam wrażenie jakbym czytała wywiad z tą dwójką. Musiało upłynąć wiele czasu aby Ula ponownie zaufała i uwierzyła Markowi. Dobrze dla niego, że przez ten czas unikał dwuznacznych sytuacji. Za to bardzo zaskoczyłaś zmianą jak zaszła u Violetty. Może nie była jakaś spektakularna, ale zawsze.
Dziękuję za dzisiaj.
Gorąco pozdrawiam
Julita
Ula tutaj nie jest zwolenniczką wchodzenia dwa razy do tej samej rzeki i gdy raz się na kimś zawiedzie trudno jej ponownie zaufać tu dała markowi drugą szansę ,lecz to wymagało czasu. Musiała upewnić się ,że warto. dzięki za wpis. Pozdrawiam serdecznie :).
UsuńBardzo ładna i ciepła mini opowiedziana z dwu różnych perspektyw w narracji pierwszoosobowej. Wyszło całkiem zgrabnie i za to wielki plus. Szkoda, że nie napisałaś, co się stało z Pauliną. Wiemy, że zaszła w ciążę z Korzyńskim, ale aż dziwne, że zrezygnowała ze związku z nim, bo jej wyjazd do Włoch wygląda tak, jakby chciała sama wychować to dziecko. Jednak wciąż nie wiadomo, czy faktycznie je urodziła.
OdpowiedzUsuńZa to Marek i Ula po rocznej rozłące, po wyjaśnieniu sobie wszystkich bolesnych spraw, które uwierały ich oboje, dochodzą do porozumienia. Ula wielkodusznie wybacza i postanawia zaufać Markowi raz jeszcze. Wszystko wygląda słodko, cukierkowo i miłośnie, ale przecież każde z nich marzyło o wspólnym, idealnym życiu.
Mam już takie skrzywienie, że jak coś czytam, to robię to wolno, żeby wszystko dobrze zrozumieć. Ty też powinnaś tak zrobić, bo jest trochę błędów, również stylistycznych. Często łączysz ze sobą całkiem niepotrzebnie dwa zdania, które powinny funkcjonować osobno. To trochę zaciemnia sens. Są literówki, które powodują, że zdanie wydaje się komiczne np: "Nie chce(chcę), żeby był (taki jak ja w młodości) jaki ja w młodości".
"...a jakaś baba pokukała(popukała) się w czoło".
Natomiast zdanie poniżej skonstruowane jest tak, że nie bardzo wiem jak je zrozumieć. Czy Marek wyjaśniał Uli sprawę weksli wtedy, gdy był w stałym związku z Pauliną? Wtedy, gdy potajemnie się spotykał się z Ulą? Przecież dopiero po roku niewidzenia się z nią wyjaśniał wszystkie nieporozumienia więc i sprawę weksli także. Naprawdę nie wiem, co chciałaś tu napisać.
"Marek od początku do końca wyjaśnił mi sprawę z wekslami,czasem ,gdy potajemnie się spotykaliśmy ,bo był w oficjalnym związku z Pauliną".
Tak czy siak na pewno przyda się korekta.
Serdecznie pozdrawiam. :)
Paula zachowała się egoistycznie rezygnując z bycia z kimś komu naprawdę na niej zależało ,a odnośnie dziecka nie kontynuowałam tego wątku,ale gdybym pociągnęła to najprawdopodobniej usunęłaby lub oddała.W roli samotnej matki jej póki co nie widzę.Nie w tej miniaturce ,bo tu jest bardzo skupiona na sobie i nie byłaby dobrą matką ,bo jest zimną rybą.Zupełnie odwrotnie jest w przypadku Uli. Mimo obaw, wahań i ryzyka postanawia dać Markowi szansę utwierdzając się w przekonaniu,że na nią zasłużył i nigdy nie żałuje ,że mu ją dała dołącza do innych szczęśliwych par.
UsuńDzięki za wpis.Pozdrawiam serdecznie :).
Kiedy coś dodasz ? Kiedyś były 2 razy w tygodniu a teraz raz na jakiś czas. Bardzo lubie czytać twoje opowiadania są cudne. Pozdrawiam wszystkich czytelników i wspaniałą autorkę tekstów
OdpowiedzUsuń