Rozdział 1
Rodzina stanowiła ważny element w jej życiu. Poprawka
,najważniejszy. Nie liczyło się poza dobrem najbliższych. Dobre stopnie,
wzorowe zachowanie, przejmowanie części domowych obowiązków tylko po to ,aby
rodzice byli z niej dumni. Ne imprezowała ,nie ćpała ,nie paliła jak jej
rówieśnicy. Nie spotykała się na mieście z koleżankami ze szkoły. Zawsze
trzymała się na uboczu. Niczym widz w końcowym rzędzie w kinie. Mama
zajmowała się domem i wypiekami. Robiła ciasta na zamówienie do cukierni.
Piekła także ciastka, rogaliki jej wspólniczką była sąsiadka Maria mieszkająca
z synem Maćkiem. Ich dzieci trzymały się razem. Traktowały jak rodzeństwo. Ojciec pracował przy remontach ,umiał też
zrobić stolik, altanę czy bujaną ławkę do ogrodu. Dziewczynie brakowało pieniędzy
na studia. Wybrała ekonomię i marketing. Nie miała problemu z dostaniem się.
Nazywana często prymuską trzymała się wyłącznie z Maćkiem i Dorotą. Obawiała
się studiów. Zdała właśnie maturę i rozpoczynała studia. Rodzicom jakoś udało się uzbierać brakującą sumę. Nie pytała skąd wzięli.
Tkwiła w niej obawa przed nowym miastem. Opuszczeniem gwiazda rodzinnego. Bała się braku akceptacji innych ludzi. Żadna z niej klasyczna piękność. Lustro było jej wrogiem. Dojeżdżała do Warszawy codziennie nie chcąc zamieszkać w akademiku.
Tkwiła w niej obawa przed nowym miastem. Opuszczeniem gwiazda rodzinnego. Bała się braku akceptacji innych ludzi. Żadna z niej klasyczna piękność. Lustro było jej wrogiem. Dojeżdżała do Warszawy codziennie nie chcąc zamieszkać w akademiku.
Poranek nadszedł szybciej niż się spodziewała. Mama
zapukała do drzwi. Dziewczyna zakryła twarz poduszką. Odwróciła się w drugą
stronę. Po jej policzku spłynęła łza. Podsłucha wczorajsza rozmowa zniszczyła
jej poukładany świat.
- Mamo dlaczego mi nie powiedziałaś?- spytała odkładając
poduszkę i patrząc rodzicielce prosto w oczy.- Na coś się umawialiśmy. Nie
traktuj mnie jak małej dziewczynki. Twoja córka jest prawie dorosła nie
zauważyłaś?
- Wiem kochanie- odparła spokojnie Magda przysiadając na
pościeli i gładząc córkę po ręce. Spuściła wzrok na swoje krótkie paznokcie
próbując ukryć emocje.- Tata kazał mi poczekać z informowaniem cię o ciąży.
- Mamo – zaczęła niepewnie.- Dobrze wiesz ,że tu nie
chodzi o dodatkowe rodzeństwo tylko o twoje zdrowie. Martwię się o ciebie. Od
roku biegasz do lekarza , ukrywacie coś z tatą i …-pod powiekami zebrały się
jej łzy.- ja nie chcę cię stracić ,rozumiesz?- Magda przytuliła mocno córkę i
uśmiechnęła się uspokajająco.
- Nic mi nie jest. To rutynowe badania- podniosła się z łóżka.
- Nic mi nie jest. To rutynowe badania- podniosła się z łóżka.
- Mamo ja znam prawdę- Ula oparła się o poduszki i
spojrzała matce w twarz.- Nie oszukuj mnie. Gdybyście zdecydowali się
powiedzieć mi w końcu prawdę wiecie gdzie mnie szukać- rzuciła szorstko
narzucając na koszulkę szlafrok i udając się do łazienki.
- Córeczko- zawołała stojąc przy drzwiach łazienki.-
Porozmawiaj ze mną.
- Nie!- odkrzyknęła i puściła wodę zagłuszając słowa
matki.
Magda poczłapała rozczarowana do kuchni. Zabrała się za
przygotowanie śniadania siedmioletniemu Jasiowi. Usmażyła jego ulubione
naleśniki z serem i poszła go obudzić.
- Mamusiu ja dziś nie idę do szkoły- odparł z poważną
miną.- Boli mnie noga.
- Nie wymyślaj. Doskonale wiem ,że nie lubisz wychowania
fizycznego i mogę wyjątkowo dzisiaj napisać ci zwolnienie z zajęć ,ale do
szkoły i tak pójdziesz. Proszę mi tu nie dyskutować- dodała stanowczo.
- Ale mamo…
- Powiedziałam ,bez dyskusji śpiochu. Myj ząbki, rączki
,a potem ubierz się i chodź do kuchni. Usmażyłam twoje ulubione naleśniki.
- Naleśniki? Z serem?- chłopcu zaświeciły się oczy.
Chłopiec pałaszował naleśniki opowiadając mamie o nowym
koledze, nowo nabytych umiejętnościach plastycznych i osiągnięciach w nauce.
Magda była z niego dumna. Poczochrała jego brązowe włosy i zajęła się po
skończonym posiłku zmywaniem naczyń. Ula zaoferowała pomoc ,ale ta
zaprotestowała.
- Idź się dziecko lepiej poucz. Dobrymi wynikami w nauce
sprawisz mi większą przyjemność- odrzekła.
Ula nie dyskutowała zaszywając się w swoim pokoju z
lekturą. Zamiłowanie dziewczyny do nauki często było powodem kpin w szkole i
rzucaniem niewybrednych epitetów pod jej adresem. Zamykała się wtedy w toalecie
łkając żałośnie. Tylko Basia koleżanka z ławki ją rozumiała i często
pocieszała. Przeprowadziła się do Rysiowa po śmierci taty. Zamieszkała z mamą i
o półtora roku młodsza siostrą Marzeną. W podstawówce trzymała się z Dorotą i
Maćkiem. Maciek został jej wierny od lat przyjaciel ,którego od zawsze
traktowała jak brata. Dorota wyjechała z rodzicami zagranice i kontakt się
urwał.
Odsłoniła firankę i ujrzała kawałek sadu. Na podwórku
stały kałuże przypominające małe i większe błotne jeziorka. W dzieciństwie
często wychodziła w taką pogodę w kaloszach i płaszczu puszczając na wodzie
statki ,które zbyt szybko szły na dno i nic z nich nie zostawało. Zauważyła na
dworze brata. Kopał piłkę nie zważając na deszczową pogodę. Wyszedł bez kurtki.
Pewnie
mama nie zauważyła- pomyślała i wybiegła za młodszym bratem
na dwór podając mu zgarniętą w pośpiechu z wieszaka kurtkę.
- Nie włożę jej.
- Przeziębisz się i mama będzie musiała wzywać lekarza- dodała
ostrzegającym głosem.- Jesteś już dużym chłopcem i powinieneś...
- Dzień dobry.
- Dzień dobry- odpowiedziała grzecznie.
- Pani ojciec w domu? Byłem z nim dziś umówiony w sprawie
sadu.
- Tata sprzedaje sad?- przestraszyła się stojąc w żółtym
ociekającym wodą płaszczu i zielonych kaloszach. Gruby niski mężczyzna w
kapeluszu przyglądał jej się z dobrą minutę po czym drapiąc się gęstej brodzie
,odparł.
- Zostawię pani namiary do mnie ,a pani ojciec się
później odezwie.- wręczył jej kawałek przybrudzonego lekko kartoniku.
Wsunęła go do kieszeni i uśmiechnęła się łagodnie.
- Przekaże ,że pan był!- krzyknęła do oddalającego się
mężczyzny. – Do widzenia.
Mężczyzna skinął
jej głową i odjechał granatową furgonetką.
Mama pogoniła ich do domu. Ula wróciła do przerwanej nauki ,a jej brat
bawił się w pokoju obok. Nie umiała się skupić na nauce myśląc jakie to
interesy prowadzi ojciec w tajemnicy przed rodziną i skąd ojciec zna faceta z
hurtowni?
Odłożyła książkę słysząc dźwięk dzwonka wybiegła z pokoju
ledwo wyhamowując przed gościem. Zatkało ją kobieta emanowała pewnością siebie
,a stojący przy jej boku mężczyzna prezentował się niezwykle szykownie mimo
podstarzałego wieku.
- Dzień dobry ,a państwo do kogo?
- Państwo Cieplak?
Magda wyjrzała z kuchni ,zdejmując fartuszek podeszła do
starszego małżeństwa.
- Magda Cieplak – przestawiła się.
- Joanna Borowicz ,a to mój mąż Janusz- dokonała
prezentacji ładna brunetka. – Możemy wejść? My w sprawie pani córki.
- Ula zostaw nas samych- zwróciła się do córki.
- Wolałabym zostać przy tej rozmowie- skrzyżowała ręce na
piersi.- Nie wrócę do Dominika.
- Ulka…
- Nie! Dominik zaprosił na urodziny Kasię i nie zamierzam
się wtrącać.
- Dominiś żałuje i chcę ,żebyś dała mu szansę- Joanny
idealnie udawała załamaną kobietę ,ale Ula nie dała się nabrać na te sztuczne
łzy i płaczliwy głos. – On całkiem się załamał.
- Może córeczko warto…
- Nie mamo – przerwała jej ostro. – Dominik gdyby żałował
sam by tu przyszedł a nie wyręczał się rodzicami. Nie ma chłopak jaj.
- Ula- skarciła ją matka.
- No co? Mam siedzieć cichutko jak mysz pod miotłą jak on
klei się co chwilę do innej?- wybuchła.
Rodzice Dominika zrobili się czerwieni ze wstydu. Joanna
zaciskała dłonie wbijając sobie paznokcie w skórę ,a Janusz był opanowany ,lecz
w środku kipiał ze złości. Nie podobał mu sposobów w jakim wyraża się ta
dziewczyna o jego synu.
***
- Chciałam z tobą porozmawiać- poważny ton matki
zaniepokoił Ulę. Bezszelestnie odłożyła telefon pisała właśnie z przyjaciółką
licząc ,że poszczęści się im i znajdą sobie pracę ,którą będą mogły pogodzić ze
studiami. Ula pomagała rodzicom w prowadzeniu interesu cukierniczego,ale chciała
spróbować czegoś nowego ,w mieście.
- Mamo, mów co się stało- ponagliła ją.- Coś z małą?
Od paru tygodni wiedzieli ,że do rodziny dojdzie
dziewczynka. Magda wybrała dla niej imię Beata i poprosiła męża ,aby tak jej
nadał w razie ,gdyby ona nie mogła. Przeczuwała najgorsze.
- Okłamałam cię córeczko ,ale musiałam. Wykryto u mnie
nowotwór- mówiąc to zadrżał jej głos ,a w oczach zgromadziły się łzy gotowe do
spłynięcia.
- Mamo- wydukała przerażona Ula przytulając ją do siebie.
Płakały i płakały z trudem łapiąc oddech. Ula oparła łzy
i spojrzała z przerażającym bólem i smutkiem na mamę bojąc się dalej szych słów.
- Nowotwór okazał się nie być złośliwy i zakwalifikowali mnie
do operacji. Usunęli guza z lewej piersi ,nie straciłam przy tym piersi.
Niestety później z drugą było podobnie i tym razem….
- Amputowali ci pierś?
Pokiwała głową nie zdolna nic wykrztusić.
- Ale wyszłaś z tego? Mamo powiedz ,że jesteś zdrowa-
błagała.
- Nie , córeczko. Będąc w połowie czwartego miesiąca
wykryto u mnie przerzuty. Dwa miesiące temu usunęli mi drugą pierś ,a
przedwczorajsze wyniki…
- Nie! Tylko nie to! Mamo- wydała z siebie zdławiony
dźwięk ,a łzy wciąż płynęły.
- Zostało mi niewiele czasu- wyznała nie patrząc na
córkę.
- Tata wie?
- Tak. Widział wyniki. Nic nie mów Jasiowi ,błagam.
Obiecaj mi ,że… gdy… mnie już …
- Mamo nie mów tak- zaprotestowała.- Wyzdrowiejesz. Musisz
żyć dla nas. Co z …
- Ze względu na ciążę zrezygnowałam z leczenia.
- Nie, nieeee! Jak mogłaś?!- wykrzyczała jej ze złością w twarz.
- Mała jest najważniejsza.
- Nie mamo. Ty jesteś najważniejsza. Ja nie chcę głupiej
drącej się po nocach siostry! Ja chcę ciebie mamo. Kocham cię i nie możesz tak
po prostu odpuścić. Zrezygnować z leczenia.
- Robię to dla jej dobra- odparła nie rozumiejąc Uli.
- A twoje dobro?- zapytała.- Twoje zdrowie nic nie
znaczy? Tata, Jaś i ja cię potrzebujemy.
- Wiem ,ale …uwierz mi to była bardzo trudno decyzja.
Podjęłam ją wspólnie z twoim tatą i ją uszanuj. Obiecaj mi ,że zaopiekujesz się
nimi. I tą małą- wskazała na zaokrąglony brzuch.- Także.
- Nie powinniście mieć dziecka w tym wieku!- fuknęła.- Jesteście kompletnie nieodpowiedzialni. Totalnie popaprani!- wyszła z pokoju trzaskając drzwiami , a Magda ukryła twarz w dłoniach.
- Nie powinniście mieć dziecka w tym wieku!- fuknęła.- Jesteście kompletnie nieodpowiedzialni. Totalnie popaprani!- wyszła z pokoju trzaskając drzwiami , a Magda ukryła twarz w dłoniach.
Cichy zabójca w postaci choroby czekał na odpowiedni
moment ,żeby zebrać krwawe żniwo. Z współczuciem patrzyła w przygaszone oczy
matki, jej wychłodzoną twarz i cienie
pod nimi. W łóżeczku posapywało cichutko dziecko ,którego Magda nie miała siły wziąć
na ręce. Umarła tydzień później. Józef zajął się pogrzebem. Tęsknił
rozpaczliwie za żoną. Siadał przy stole w kuchni wgapiając w jeden punkt.
Stracił zainteresowanie pracą, dziećmi i domem. Ulę przerastała opieka
nad niemowlęciem i młodszym bratem czasami myślała o oddaniu ich i wypytywała
ojca o rodzinę i czy ktoś nie mógłby ich przygarnąć ,bo ona nie daję rady ,a dziecka drącego się ,co noc nie cierpi.
Mała przypominała jej o śmierci mamy. Świeżych ranach.
Dzień po pogrzebie ojciec wyraził stanowczy sprzeciw. Nie
chciał słyszeć o oddaniu Beatki ani Jaśka mimo że ograniczał się jedynie do
odwożenia syna do szkoły i robienia mu kanapek. Od Beaty trzymał się z dala.
Nie wiedział jak postępować z niemowlakiem. Ula do opieki nad dzieckiem wołała
matkę Maćka ,a sama zamykała się w drugim pokoju i wkładała zatyczki do uszu
,żeby jej nie słyszeć.
Kolejne miesiące okazały się koszmarniejsze pd poprzednich. Ula przypominała zombi. Nie sypiała wiele ,bo Beatka non stop płakała ,a ojciec nie potrafił jej uciszyć. Nauka szła jej coraz gorzej. Nie zdała sesji i obawiała się o swoją przyszłość za wszystko winiła nieżyjącą matkę i dziecko ,które działało jej na nerwy. Mimo wszelkich starań nie potrafiła znienawidzić siostry i oddać jej obcym ludziom i nie dlatego ,że ojciec jej zgłosił przeciw ,ale sama uznała to za błąd.
Kolejne miesiące okazały się koszmarniejsze pd poprzednich. Ula przypominała zombi. Nie sypiała wiele ,bo Beatka non stop płakała ,a ojciec nie potrafił jej uciszyć. Nauka szła jej coraz gorzej. Nie zdała sesji i obawiała się o swoją przyszłość za wszystko winiła nieżyjącą matkę i dziecko ,które działało jej na nerwy. Mimo wszelkich starań nie potrafiła znienawidzić siostry i oddać jej obcym ludziom i nie dlatego ,że ojciec jej zgłosił przeciw ,ale sama uznała to za błąd.