Strona Główna

piątek, 26 października 2018

,, Pokochaj mnie'' 1



Rozdział 1
Rodzina stanowiła ważny element w jej życiu. Poprawka ,najważniejszy. Nie liczyło się poza dobrem najbliższych. Dobre stopnie, wzorowe zachowanie, przejmowanie części domowych obowiązków tylko po to ,aby rodzice byli z niej dumni. Ne imprezowała ,nie ćpała ,nie paliła jak jej rówieśnicy. Nie spotykała się na mieście z koleżankami ze szkoły. Zawsze trzymała się na uboczu. Niczym widz w końcowym rzędzie w kinie. Mama zajmowała się domem i wypiekami. Robiła ciasta na zamówienie do cukierni. Piekła także ciastka, rogaliki jej wspólniczką była sąsiadka Maria mieszkająca z synem Maćkiem. Ich dzieci trzymały się razem. Traktowały jak rodzeństwo.  Ojciec pracował przy remontach ,umiał też zrobić stolik, altanę czy bujaną ławkę do ogrodu. Dziewczynie brakowało pieniędzy na studia. Wybrała ekonomię i marketing. Nie miała problemu z dostaniem się. Nazywana często prymuską trzymała się wyłącznie z Maćkiem i Dorotą. Obawiała się studiów. Zdała właśnie maturę i rozpoczynała studia. Rodzicom jakoś udało się uzbierać brakującą sumę. Nie pytała skąd wzięli. 
 Tkwiła w niej obawa przed nowym miastem. Opuszczeniem gwiazda rodzinnego. Bała się braku akceptacji innych ludzi. Żadna z niej klasyczna piękność. Lustro było jej wrogiem. Dojeżdżała do Warszawy codziennie nie chcąc zamieszkać w akademiku.
Poranek nadszedł szybciej niż się spodziewała. Mama zapukała do drzwi. Dziewczyna zakryła twarz poduszką. Odwróciła się w drugą stronę. Po jej policzku spłynęła łza. Podsłucha wczorajsza rozmowa zniszczyła jej poukładany świat.
- Mamo dlaczego mi nie powiedziałaś?- spytała odkładając poduszkę i patrząc rodzicielce prosto w oczy.- Na coś się umawialiśmy. Nie traktuj mnie jak małej dziewczynki. Twoja córka jest prawie dorosła nie zauważyłaś?
- Wiem kochanie- odparła spokojnie Magda przysiadając na pościeli i gładząc córkę po ręce. Spuściła wzrok na swoje krótkie paznokcie próbując ukryć emocje.- Tata kazał mi poczekać z informowaniem cię o ciąży.
- Mamo – zaczęła niepewnie.- Dobrze wiesz ,że tu nie chodzi o dodatkowe rodzeństwo tylko o twoje zdrowie. Martwię się o ciebie. Od roku biegasz do lekarza , ukrywacie coś z tatą i …-pod powiekami zebrały się jej łzy.- ja nie chcę cię stracić ,rozumiesz?- Magda przytuliła mocno córkę i uśmiechnęła się uspokajająco.
- Nic mi nie jest. To rutynowe badania- podniosła się z łóżka.
- Mamo ja znam prawdę- Ula oparła się o poduszki i spojrzała matce w twarz.- Nie oszukuj mnie. Gdybyście zdecydowali się powiedzieć mi w końcu prawdę wiecie gdzie mnie szukać- rzuciła szorstko narzucając na koszulkę szlafrok i udając się do łazienki.
- Córeczko- zawołała stojąc przy drzwiach łazienki.- Porozmawiaj ze mną.
- Nie!- odkrzyknęła i puściła wodę zagłuszając słowa matki.
Magda poczłapała rozczarowana do kuchni. Zabrała się za przygotowanie śniadania siedmioletniemu Jasiowi. Usmażyła jego ulubione naleśniki z serem i poszła go obudzić.
- Mamusiu ja dziś nie idę do szkoły- odparł z poważną miną.- Boli mnie noga.
- Nie wymyślaj. Doskonale wiem ,że nie lubisz wychowania fizycznego i mogę wyjątkowo dzisiaj napisać ci zwolnienie z zajęć ,ale do szkoły i tak pójdziesz. Proszę mi tu nie dyskutować- dodała stanowczo.
- Ale mamo…
- Powiedziałam ,bez dyskusji śpiochu. Myj ząbki, rączki ,a potem ubierz się i chodź do kuchni. Usmażyłam twoje ulubione naleśniki.
- Naleśniki? Z serem?- chłopcu zaświeciły się oczy.
Chłopiec pałaszował naleśniki opowiadając mamie o nowym koledze, nowo nabytych umiejętnościach plastycznych i osiągnięciach w nauce. Magda była z niego dumna. Poczochrała jego brązowe włosy i zajęła się po skończonym posiłku zmywaniem naczyń. Ula zaoferowała pomoc ,ale ta zaprotestowała.
- Idź się dziecko lepiej poucz. Dobrymi wynikami w nauce sprawisz mi większą przyjemność- odrzekła.
Ula nie dyskutowała zaszywając się w swoim pokoju z lekturą. Zamiłowanie dziewczyny do nauki często było powodem kpin w szkole i rzucaniem niewybrednych epitetów pod jej adresem. Zamykała się wtedy w toalecie łkając żałośnie. Tylko Basia koleżanka z ławki ją rozumiała i często pocieszała. Przeprowadziła się do Rysiowa po śmierci taty. Zamieszkała z mamą i o półtora roku młodsza siostrą Marzeną. W podstawówce trzymała się z Dorotą i Maćkiem. Maciek został jej wierny od lat przyjaciel ,którego od zawsze traktowała jak brata. Dorota wyjechała z rodzicami zagranice i kontakt się urwał.
Odsłoniła firankę i ujrzała kawałek sadu. Na podwórku stały kałuże przypominające małe i większe błotne jeziorka. W dzieciństwie często wychodziła w taką pogodę w kaloszach i płaszczu puszczając na wodzie statki ,które zbyt szybko szły na dno i nic z nich nie zostawało. Zauważyła na dworze brata. Kopał piłkę nie zważając na deszczową pogodę. Wyszedł bez kurtki.
Pewnie mama nie zauważyła- pomyślała i wybiegła za młodszym bratem na dwór podając mu zgarniętą w pośpiechu z wieszaka kurtkę.
- Nie włożę jej.
- Przeziębisz się i mama będzie musiała wzywać lekarza- dodała ostrzegającym głosem.- Jesteś już dużym chłopcem i powinieneś...
- Dzień dobry.
- Dzień dobry- odpowiedziała grzecznie.
- Pani ojciec w domu? Byłem z nim dziś umówiony w sprawie sadu.
- Tata sprzedaje sad?- przestraszyła się stojąc w żółtym ociekającym wodą płaszczu i zielonych kaloszach. Gruby niski mężczyzna w kapeluszu przyglądał jej się z dobrą minutę po czym drapiąc się gęstej brodzie ,odparł.
- Zostawię pani namiary do mnie ,a pani ojciec się później odezwie.- wręczył jej kawałek przybrudzonego lekko kartoniku.
Wsunęła go do kieszeni i uśmiechnęła się łagodnie.
- Przekaże ,że pan był!- krzyknęła do oddalającego się mężczyzny. – Do widzenia.
Mężczyzna  skinął jej głową i odjechał granatową furgonetką.  Mama pogoniła ich do domu. Ula wróciła do przerwanej nauki ,a jej brat bawił się w pokoju obok. Nie umiała się skupić na nauce myśląc jakie to interesy prowadzi ojciec w tajemnicy przed rodziną i skąd ojciec zna faceta z hurtowni? 
Odłożyła książkę słysząc dźwięk dzwonka wybiegła z pokoju ledwo wyhamowując przed gościem. Zatkało ją kobieta emanowała pewnością siebie ,a stojący przy jej boku mężczyzna prezentował się niezwykle szykownie mimo podstarzałego wieku.
- Dzień dobry ,a państwo do kogo?
- Państwo Cieplak?
Magda wyjrzała z kuchni ,zdejmując fartuszek podeszła do starszego małżeństwa.
- Magda Cieplak – przestawiła się.
- Joanna Borowicz ,a to mój mąż Janusz- dokonała prezentacji ładna brunetka. – Możemy wejść? My w sprawie pani córki.
- Ula zostaw nas samych- zwróciła się do córki.
- Wolałabym zostać przy tej rozmowie- skrzyżowała ręce na piersi.- Nie wrócę do Dominika.
- Ulka…
- Nie! Dominik zaprosił na urodziny Kasię i nie zamierzam się wtrącać.
- Dominiś żałuje i chcę ,żebyś dała mu szansę- Joanny idealnie udawała załamaną kobietę ,ale Ula nie dała się nabrać na te sztuczne łzy i płaczliwy głos. – On całkiem się załamał.
- Może córeczko warto…
- Nie mamo – przerwała jej ostro. – Dominik gdyby żałował sam by tu przyszedł a nie wyręczał się rodzicami. Nie ma chłopak jaj.
- Ula- skarciła ją matka.
- No co? Mam siedzieć cichutko jak mysz pod miotłą jak on klei się co chwilę do innej?- wybuchła.
Rodzice Dominika zrobili się czerwieni ze wstydu. Joanna zaciskała dłonie wbijając sobie paznokcie w skórę ,a Janusz był opanowany ,lecz w środku kipiał ze złości. Nie podobał mu sposobów w jakim wyraża się ta dziewczyna o jego synu.
                                            ***
- Chciałam z tobą porozmawiać- poważny ton matki zaniepokoił Ulę. Bezszelestnie odłożyła telefon pisała właśnie z przyjaciółką licząc ,że poszczęści się im i znajdą sobie pracę ,którą będą mogły pogodzić ze studiami. Ula pomagała rodzicom w prowadzeniu  interesu cukierniczego,ale chciała spróbować czegoś nowego ,w mieście. 
- Mamo, mów co się stało- ponagliła ją.- Coś z małą?
Od paru tygodni wiedzieli ,że do rodziny dojdzie dziewczynka. Magda wybrała dla niej imię Beata i poprosiła męża ,aby tak jej nadał w razie ,gdyby ona nie mogła. Przeczuwała najgorsze.
- Okłamałam cię córeczko ,ale musiałam. Wykryto u mnie nowotwór- mówiąc to zadrżał jej głos ,a w oczach zgromadziły się łzy gotowe do spłynięcia.
- Mamo- wydukała przerażona Ula przytulając ją do siebie.
Płakały i płakały z trudem łapiąc oddech. Ula oparła łzy i spojrzała z przerażającym bólem i smutkiem na mamę bojąc się dalej szych słów.
- Nowotwór okazał się nie być złośliwy i zakwalifikowali mnie do operacji. Usunęli guza z lewej piersi ,nie straciłam przy tym piersi. Niestety później z drugą było podobnie i tym razem….
- Amputowali ci pierś?
Pokiwała głową nie zdolna nic wykrztusić.
- Ale wyszłaś z tego? Mamo powiedz ,że jesteś zdrowa- błagała.
- Nie , córeczko. Będąc w połowie czwartego miesiąca wykryto u mnie przerzuty. Dwa miesiące temu usunęli mi drugą pierś ,a przedwczorajsze wyniki…
- Nie! Tylko nie to! Mamo- wydała z siebie zdławiony dźwięk ,a łzy wciąż płynęły.
- Zostało mi niewiele czasu- wyznała nie patrząc na córkę.
- Tata  wie?
- Tak. Widział wyniki. Nic nie mów Jasiowi ,błagam. Obiecaj mi ,że… gdy… mnie już …
- Mamo nie mów tak- zaprotestowała.- Wyzdrowiejesz. Musisz żyć dla nas. Co z  
- Ze względu na ciążę zrezygnowałam z leczenia.
- Nie, nieeee! Jak mogłaś?!- wykrzyczała jej ze złością w twarz.
- Mała jest najważniejsza.
- Nie mamo. Ty jesteś najważniejsza. Ja nie chcę głupiej drącej się po nocach siostry! Ja chcę ciebie mamo. Kocham cię i nie możesz tak po prostu odpuścić. Zrezygnować z leczenia.
- Robię to dla jej dobra- odparła nie rozumiejąc Uli.
- A twoje dobro?- zapytała.- Twoje zdrowie nic nie znaczy? Tata, Jaś i ja cię potrzebujemy.
- Wiem ,ale …uwierz mi to była bardzo trudno decyzja. Podjęłam ją wspólnie z twoim tatą i ją uszanuj. Obiecaj mi ,że zaopiekujesz się nimi. I tą małą- wskazała na zaokrąglony brzuch.- Także. 
- Nie powinniście mieć dziecka w tym wieku!- fuknęła.- Jesteście kompletnie nieodpowiedzialni. Totalnie popaprani!- wyszła z pokoju trzaskając drzwiami , a Magda ukryła twarz w dłoniach.

                                ***



Cichy zabójca w postaci choroby czekał na odpowiedni moment ,żeby zebrać krwawe żniwo. Z współczuciem patrzyła w przygaszone oczy matki, jej  wychłodzoną twarz i cienie pod nimi. W łóżeczku posapywało cichutko dziecko ,którego Magda nie miała siły wziąć na ręce. Umarła tydzień później. Józef zajął się pogrzebem. Tęsknił rozpaczliwie za żoną. Siadał przy stole w kuchni wgapiając w jeden punkt. Stracił zainteresowanie pracą, dziećmi i domem. Ulę przerastała opieka nad niemowlęciem i młodszym bratem czasami myślała o oddaniu ich i wypytywała ojca o rodzinę i czy ktoś nie mógłby ich przygarnąć ,bo ona nie daję  rady ,a dziecka drącego się ,co noc nie cierpi. Mała przypominała jej o śmierci mamy. Świeżych ranach.
Dzień po pogrzebie ojciec wyraził stanowczy sprzeciw. Nie chciał słyszeć o oddaniu Beatki ani Jaśka mimo że ograniczał się jedynie do odwożenia syna do szkoły i robienia mu kanapek. Od Beaty trzymał się z dala. Nie wiedział jak postępować z niemowlakiem. Ula do opieki nad dzieckiem wołała matkę Maćka ,a sama zamykała się w drugim pokoju i wkładała zatyczki do uszu ,żeby jej nie słyszeć.
Kolejne miesiące okazały się koszmarniejsze pd poprzednich. Ula przypominała zombi. Nie sypiała wiele ,bo Beatka non stop płakała ,a ojciec nie potrafił jej uciszyć. Nauka szła jej coraz gorzej. Nie zdała sesji i obawiała się o swoją przyszłość za wszystko winiła nieżyjącą matkę i dziecko ,które działało jej na nerwy. Mimo wszelkich starań nie potrafiła znienawidzić siostry i oddać jej obcym ludziom i nie dlatego ,że ojciec jej zgłosił przeciw ,ale sama uznała to za błąd.

środa, 24 października 2018

,, Jedno życzenie'' 11/ ( Singielka)




- Nie w porę?- zapytała blondynka wchodząc do salonu.
Sięgnął po pilota i wyłączył telewizor. Zegar wskazywał dwudziestą drugą osiemnaście. Skoncentrował wzrok na Elce i foliowej reklamówce ,którą trzymała w ręku. Uśmiechnęła się nieco zakłopotana widząc Igora bez koszulki.
- Tomka nie ma- odezwał się po chwili.- Przekaże mu ,że byłaś.
- Słuchaj miałam nadzieję ,że go zastanę. Nie odbiera ode mnie telefonu.
- Zapomniał telefonu. Wyszedł do sklepu.
- O tej porze?
- Lubi spacerować nocą po mieście. Mój brat to dziwak- dodał z delikatnym uśmiechem.
- No tak przytaknęła.
- Co masz w tej reklamówce?
- Ciasto z najlepszej cukierni. Masz ochotę się poczęstować?
- Jasne. Poczekaj tylko przyniosę talerzyki ,a ty się rozgość- Igor popędził do kuchni.
Rozsiadła się na wygodnej kanapie wykładając ciasto. Lubiła tu przychodzić. W mieszkaniu widać było brak kobiecej ręki. Na stoliku do kawy leżała paczka chipsów, na oparciu kanapy bluzy należące do Igora w przeciwieństwie do brata był strasznym bałaganiarzem. Tomasz często go upominał ,ale ten miał w dupie prośby ,żeby posprzątać po sobie. Igor długo nie przychodził Elka pomyślała już ,że zabłądził we własnej kuchni ,albo nie może znaleźć czystych talerzyków. W końcu wyłonił z pomieszczenia z naczyniami i zaproponował Elce.
- Elka?- Tomasz nie krył zaskoczenia.- Ty tutaj?
Podeszła do niego i wtuliła się w jego ramiona. Zaskoczony objął ją ramionami czując na sobie wzrok brata.
- O znowu przyniosłaś ciasto? Widzę ,że stałaś się stałą klientką cukierni- uśmiechnął się.
- A Owszem . mają tam wyjątkowe pyszności. Powiem więcej. Wzięłam przepis na tort bezowy i wiśniową poezję.
- O to muszę spróbować.
- O ile nie wyjdzie mi zakalec- odrzekła z kwaśną miną.
Igor  założył bluzę po czym zgarnął z wieszaka kurtkę i wyszedł na miasto.
Elka podzieliła się z Tomaszem historiami kobiet żyjących w toksycznych związkach ,zeszli też na temat nowej książki ,która przeczytała w ramach reaserchu i o zaległym artykule do zredagowania. Siedzieli w domowym zaciszu jedząc ciasto ,później Tomasz odgrzał gołąbki ,które kupił rano. Nie należały do najlepszych ,ale pozwalały zabić głód.
                              ©©©
Nagłe załamanie pogody pokrzyżowało plany Suszyńskiego. Zarezerwował bilet na najbliższy lot z kilkudniową obsuwą. Trzymając w jednej ręce walizkę ,w drugiej bilet był dziwnie niespokojny. Pierwszy raz jechał prosić kobietę swojego życia o powrót i strach przed odrzuceniem był równie wielki jak siła uczucia jakim obdarzył Natalię. Na wysokości jedenastu tysięcy kilometrów dotarło do niego ,że nie ma odwrotu. Oparł się wygodnie o fotel i marzył ,aby podróż szybko minęła i mógł ją zobaczyć. Przed wylotem napisał do dziewczyny. Nie otrzymawszy wiadomości zwrotnej nieco się podłamał ,ale postanowił się nie podawać. Odkąd z całą świadomością dotarło do niego ,że bez młodej Nowackiej odczuwa przeogromną pustkę ,nie może spać bez jej ,,dobranoc’’, nie może przytulić się do jej ciepłej pachnącej skóry, że cisza stała się przerażająca ,a serce tak cholernie tęskni.
Wyjrzał przez malutkie okienko i ujrzał błękit nieba przetykany białymi chmurami. Chłonął ten obrazek ,który koił jego zmysły, nim spostrzegł zasnął. Śnił o  wyspach, złocistym piasku ,słońcu i oceanicznej wodzie. Siedział na piasku jedząc egzotyczny owoc ,a przy nim siedziała w krótkiej zwiewnej sukience piękna dziewczyna we włosach miała czerwony kwiat. Pochylił się nad nią muskając jej usta ,jego zwinne palce zsunęły ramiączka sukienki. Wtem obudził go dotyk czyjeś ręki na ramieniu.  Stewardessa pochylała się nad nim z zaintrygowaniem i coś na kształt niepokoju.
- Wszystko w porządku?- zapytała odsuwając się zachowując lekką odległość.
- Tak. W porządku- odrzekł półprzytomnie wciąż pod powiekami miał obraz Natki i jej pełne ,zmysłowe usta dające niebywałą rozkosz.
- Krzyczał pan więc pomyślałam ,że coś się stało?
- Co krzyczałem- spytał z zmieszany.
- Natalia.
- Ach- westchnął.- To narzeczona , przyszła właśnie jadę się jej oświadczyć i poprosić o powrót do kraju- zwierzył się obcej osobie. Poczuł taką potrzebę widząc jej przenikliwy wzrok.
- Powodzenia- powiedziała tylko obojętnym tonem z niedostrzegalnym uśmiechem i odeszła.
                             ****
  Pukanie nie ustawało. Podała Amber pluszowego króliczka i zostawiła ją na chwilkę bawiącą się na kocyku wśród zabawek. Otworzyła na oścież drzwi i zamurowało ją. W progu z tajemniczą torebką stał Suszyński. W jej oczach niedowierzanie mieszało się ze łzami wywołanymi wspomnieniami i tęsknotą ,a serce zalała przyjemna fala ciepła.


.
- Mi… Mikołaj- wykrztusiła.
- Przyjechałem ,bo musiałem cię ujrzeć i powiedzieć ,że…- nie pozwoliła mu dokończyć rzucając mu się wzruszona na szyję. Ucałowała jego nos, policzki ,usta.
- Bo cię bardzo kocham- dokończył.- Zaniepokoiła mnie twoja nieobecność na lotnisku . Informowałem cię przecież o przyjeździe ,wiem miałem być w ubiegłym tygodniu ,ale plany pokrzyżowała mi  zła pogoda.
- Najważniejsze ,że jesteś i mnie kochasz- odparła nadal nie wypuszczając go z ramion. Z salonu dobiegał głośny pisk dziecka.
- Właśnie dlatego nie zjawiłam się na lotnisku- wyjaśniła.- Nie mogłam zostawić samej Amber ,a opiekunka się nie zjawiła.
- A jej matka?- podjął wątek.
- Ma wyłączony telefon od paru godzin. Nie wiem. Boję się ,że coś się stało- spojrzała mu prosto w oczu wysuwając się z jego ramion.
- Bardziej niepokoi mnie człowiek ,którego nazywasz psycholem- stwierdził poważnie Suszyński pełen niepokoju i złych przeczuć.
- Mogę wejść?
- Ann może w każdej chwili wrócić ,a nie pozwala mi przyjmować gości. Muszę stosować się do jej zaleceń inaczej wyrzuci mnie na bruk ,a stąd mam doskonały dojazd do pracy i nie chcę spędzać czasu na poszukiwaniach czegoś do wynajęcia. Chcę zaoszczędzić na podróż życia może to egoistyczne ,ale jestem sama więc komu sprawiać przyjemność jak nie sobie?
- Nati nie jesteś sama. Chyba nie chcesz powiedzieć ,że rezygnujesz z nas na rzecz jakieś podróży i pracy nie dającej ci satysfakcji ,nie sprawiającej ci radości. Tylko się w niej męczysz i utrudniasz życie. Jesteś młoda i powinnaś żyć pełnią życia. Podróżować możemy razem jako małżeństwo ,a jak urodzi się dziecko trochę przystopujemy ,a jak dziecko podrośnie zabierzemy je ze sobą. Przecież to w niczym nie przeszkadza owszem trzeba podchodzić do podróży poważniej i liczyć się z dobrem dziecka ,ale nie musimy z niczego rezygnować. Praca w ,,Co tam’’ obojgu nam odpowiadała z resztą Tomasz ma pomysł na własny biznes tylko potrzebuje wsparcia. Po cichu liczy na nas i nie zawiedziemy go ,prawda , Nati?- spojrzał na nią.
Stała z zaróżowionymi policzkami ,otwartymi ustami i wielkimi oczami wpatrującymi się w niego bardzo uważnie.
- Natalia, kochanie…- zwrócił się do niej. Nie zareagowała.
- Natalia…
- Co?- spojrzała na niego przytomniej.- Nic nie rozumiem. Jaki biznes Tomasza, małżeństwo ,dziecko. Z tego co wiem nie masz dzieci.
- Mówiłem o naszym dziecku- wciąż miał rozmarzoną minę.
- Mikołaj ja nie jestem w ciąży- powiedziała stanowczo.- Nie  zostanę matką- powiedziała wyraźnie.- Skąd w ogóle przyszło ci to do głowy?
- Tak jakoś- rzucił lekceważąco z pobłażliwym uśmiechem.
- Sprawka Eli?
- Eli? Ona nam przecież nie kibicuje więc tymbardziej nie wymyśliłaby …chociaż mogłabym powiedzieć ,że poznałaś kogoś w tym Londynie i z nim jesteś w ciąży.
- To prawdopodobne- powiedzieli razem  – Choć mam nadzieję ,że Ann mnie nie zabije jak cię wpuszczę do mieszkania. 
Zdjął płaszcz podał go Natalii. Odwiesiła go na wieszak i zaprosiła do salonu. Podał jej torebkę. Wyraźnie ucieszyła się na widok czekoladek na dnie znalazła małego pluszowego pieska.
- To dla małej- wyjaśnił i wziął zabawkę przykucając przy dziewczynce. Ta ochoczo wzięła pluszowego pieska i wyciągnęła rączki do Mikołaja.
- Ona zawsze taka odważna?- przelotnie zerknął na Natalię.
- Tak. Opiekunki zmieniają się błyskawicznie. Odkąd tu jestem było już jedenaście albo dwanaście. Żądna nie przypadła do gustu mojej kuzynce.
- Przerażające.
- Nie myśl ,że mała jest taka straszna.
- Ta ślicznotka ,straszna chyba kpisz. Spójrz na nią. Jesteś grzeczną księżniczką prawda? – poprawił małej opaskę na włoskach. Dziewczynka słuchała go uważnie bawiąc się nową zabawką.
- Zostaniesz z nią na momencik? Muszę skoczyć  do sklepu po mleko do kawy.
- Mleko?
- Okey. Lodówka świeci pustkami ,a ja od przedwczoraj nie mogłam wyjść z domu ,bo mała ma temperaturę i lekarz zabronił wychodzenia na zewnątrz. Wzięłam parę dni wolnego z pracy ,a telefon Ann wciąż milczy. Zaczynam się bać.
- Nie panikuj. Wszystko powinno się wkrótce wyjaśnić- uspokajał ją dziennikarz.- Kotku tylko wracaj szybko.
- Naprawdę zajmiesz się nią?
- O nic się nie martw. Księżniczko poradzimy sobie ,prawda?- dziecko w skupieniu się przyglądało.
- Mommy!- wykrzyknęła i rozpłakało się.
- Tęskni za mamą i zwracaj się do niej po angielsku. Ona nie rozpoznaje polskich słów ,bo pomimo ,że matka jej ma korzenie polskie nie uczy jej tego języka.
- Okey.
- Nie wiem czy powinnam cię zostawiać z tak małym dzieckiem. Amber  ma niespełna jedenaście miesięcy ,a ty nie masz absolutnie żadnego doświadczenia…
- Poradzę sobie- odparł pewnie starając się przekonać nie tylko ją ,ale i siebie.
- No ,nie wiem- uśmiechnęła się z przymusem.
- Zaufaj mi ,kotku- podszedł do niej i ujął jej twarz w dłonie.- Małej pod moją opieką nic się nie stanie.
- Trzeba ją przebrać ,bo wybrudziła sukieneczkę soczkiem…
- Wiem ,że nie widzisz mnie w innej roli jak pasjonata motoryzacji, zwolennika seksu przedmałżeńskiego, fana adrenaliny i spragnionego wciąż nowych wrażeń- odparł z nutą goryczy.- Wykorzystującego ludzi do niecnych celów, omijający obowiązki i uciekający od konsekwencji ,ale Natalia , to nie jestem ja- zaczął gestykulować lekko podenerwowany.- Ela mnie tak widzi. W krzywym zwierciadle ,ale ty…
- Miki- westchnęła.- Elka widzi to co chce widzieć wyłącznie ona. Ja dostrzegam w tobie znacznie więcej inaczej nie zakochałabym się w tobie ani nie dała ci szansy na odbudowanie naszych relacji. Tylko w roli ojca trudno mi sobie ciebie wyobrazić ponieważ dopiero się pogodziliśmy i uczymy być ze sobą.
 - Nie uczymy- zaprzeczył zerknął na płaczącą małą.- Jesteś kobietą mojego życia- musnął jej wargi. Pogłębiła pocałunek kładąc rękę na karku i żarliwie całowała jego usta. Dziecko płakała coraz głośniej. Niechętnie oderwali się od siebie. Natalia z pomocą mężczyzny przewinęła w końcu dziewczynkę. Mikołaj jak na niego szybko się uczył ,co ogromnie ucieszyło Natalię ,ale uśmiech jej zszedł momentalnie z twarzy uświadomiwszy sobie ,iż on może tylko żartował i wcale nie pragnie założyć rodziny ,a może pragnie ,ale nie z nią. Naszły ją wątpliwości.
 Ku jej zaskoczeniu po powrocie ze sklepu Mikołaj świetnie się bawił pluszakami naśladując różne dźwięki. Nie sądziła ,że ten sztywniak może złapać taki świetny kontakt z dzieckiem. Zwłaszcza ,że po rozstaniu z Eryką był przygaszony i dla niego świat pogrążył się w szarości , a ona stała się jego światłem rozpraszając ciemność i wnosząc w jego życie kolory. Dzięki niej znowu chciał żyć pełnią życia i czuł się szczęśliwy ,a Natalia stała się uzależniona od jego słów, uśmiechu, dotyku ,umierała bez tego i nie chciała tracić go teraz ponownie wypuszczać z rąk.

                                               ****
- Nati śpisz?- podszedł do jej łóżka i dotknął policzka.- Ann mała śpi ,wykąpałam ją,przebrałam ,założyłam nową pieluchę i dałam kaszkę.
- Natalia, to ja Mikołaj- odpowiedział powstrzymując śmiech. Podniosła się pozycji siedzącej i oniemiała.
- Coś ty zrobił z pokojem?- wpadła w panikę. 
- Nic. Chciałem romantycznie. Mikołaj! - wyskoczyła z łóżka. Wszędzie stały  zapalone zapachowe świeczki. Na szafkach ,podłodze , pólkach, stoliku nocnym i parapecie. Języki ognia powoli lizała już firanki i story.  Suszyński pobiegł po wodę. Udało im się ugasić pożar bez interwencji straży. Nadpaliły się tylko firanki i story . Pogasili świeczki i w całkowitych ciemnościach opuścili pokój zostawiając uchylone okno ,aby wywietrzyć spaleniznę. 
- Świetnie , naprawdę świetne- skwitowała zachowanie Mikołaja udając obrażoną. - Wczoraj spaliłeś pieczeń ,dziś to ,a przedwczoraj mówiłeś ,że ta kolacja i masz prezent szkoda tylko ,że zasnąłeś ,gdy przenieśliśmy się z winem na kanapę. Nie wspomnę ,o restauracji w ,której nie było wolnych stolików. Zapomniałeś zarezerwować i chodziliśmy z Amber po mieście w końcu lądując knajpce gdzie jedzenie było ohydne ,a ja to odchorowałam cały następny poranek. Mikołaj  ja cię błagam nic już nie wymyślaj. Zaczynam się bać tych twoich pomysłów. Przez ciebie nie mam gdzie spać- rzekła ze złością. 
- Natalia, Nati- usiłował załagodzić sytuacje.
- Nie możesz być normalny!- w pewnym momencie podniosła głos.- Elka miała racje odradzając mi spotykania się z tobą...
- Kochanie...- złożył na jej ustach siarczystego buziaka.- Wiem jestem patafianem, kretynem ,idiotą i nazwij mnie czym chcesz ,ale planowałem coś wyjątkowego  i wciąż nie idzie po mojej myśli. 
- To nie twoja wina- powiedziała uspokajając się nieco.- A z ciebie nie zrezygnuję.
- Bardzo mnie to cieszy ,kotku- uśmiechnął się do niej ,a ona odwzajemniła ten gest.
Usłyszeli przekleństwo po angielsku. Odwrócili się jak na komendy w kierunku drzwi. Ann mocno obejmowała dobrze zbudowanego wytatuowanego mężczyznę w pasie i śmiała się głośno ,chociaż Natalia nie wyczuła od niej alkoholu. Zaciągnęła ją nieco ostentacyjnie do drugiego pomieszczenia i nawrzeszczała na nią. Natalia wybiegła z płaczem szepcząc Mikołajowi ,, zabierz mnie stąd'' . Przytulił ją i pocałował w usta. Ta spakowała się i pojechali do hotelu w środku nocy. Rano po namiętnej nocy z bijącym sercem wspominała szał namiętności jaki ich wczoraj ogarnął. Leżące ubrania, jego palący wzrok, jej ręka sunąca od torsu ,aż do intymnego miejsca. Jego sprawne palce bawiące się guziczkami od jej bluzki i gorące usta całujące jej ,każdy skrawek ciała. W tym miłosnym akcie było wszystko tęsknota, uwielbienie ,pożądanie, miłość ,czułość. Kilkukrotnie powiedział jej ,że ją kocha. Ona odpowiedziała mu tym samym. 
                                                    ****
Wrócili do Polski bardzo szczęśliwi nie jako narzeczeni jak planował Suszyński ,ale para. Pojechali od razu do mieszkania mężczyzny. Ustalili ,że zamieszkają razem i chcąc cieszyć się swoją miłością. Odespali po podróży,a wieczorem Mikołaj przygotował uroczystą kolację dla nich dwojga. 

Ujrzawszy na talerzu pudełko pomyślała o jakieś kolii ,ale pomyliła się. 
- Pierścionek! To pierścionek!- pisnęła uradowana i spojrzała ze szklistymi oczami na dziennikarza.
- Jesteś moim światłem ,mą nadzieją  wiarą ,że można zacząć od nowa i nadzieją na prawdziwą miłość. Dla ciebie stałem się romantykiem ,bo nikt wcześniej nikt ode mnie tego nie oczekiwał. Chcę być świadkiem ważnych i miej ważnych rzeczy. Natalio, kochanie... zostaniesz moją żoną- zapytał klęcząc przed nią. Przeczesała jego włosy i ucałowała z miłością usta.
- To znaczy?
- Tak , tak , tak!- rzuciła mu się na szyję. 
Wsunął jej na palec śliczny pierścionek ,a ona zrobiła zdjęcie i wysłała z telefonu narzeczonego zdjęcie najpierw Tomaszowi, potem siostrze ,a później również do Monika i Andrzeja ,bo nie mogła uwierzyć ,że została narzeczoną. 
- Tak , bardzo cię kocham Miki.
- Ja ciebie też- usiadł do stołu.- A teraz jedzmy. Kolacja stygnie. 
- Zrobię tylko zdjęcie i odkładam już telefon- odparła widząc jego krytyczny wzrok.












- Nati zrobiłaś już chyba ze sto.
- Ale marudny jesteś.
- Jestem starszy i...
- No i zaczyna się- przewróciła oczami.- Nie głoś mi teraz tyrad , staruszku- dodała żartobliwym tonem.
- Jedz, dziecko- odpowiedział w podobny sposób. 

                                            *****

Śnieg skrzypiał pod nogami ,a dookoła czuć było powoli atmosferę świąteczną. Płatki śniegu wirowały nad głowami przechodniów. Powolnym krokiem spacerowali Ela z Tomaszem. Nie przeszkadzał im zmierzch ani mróz strzykający w policzki. Szli obok siebie z rękami opuszczonymi i bezradnymi jakby zapomnieli do czego służą dłonie i palce. Unikali dotyku ,mimo że oboje podświadomie o tym marzyli. O choćby malutkiej bliskości. Bez podtekstów. Po prostu by poczuć ciepły dotyk tej drugiej osoby. Drzemały w nich niespełnione marzenia o miłości. Elka zraziła do siebie Tomka i musiała postępować ostrożnie ,żeby nie wystraszyć go jeszcze bardziej. Nagle zaczęło zależeć jej na poprawnych stosunkach z Górskim. Jednak poruszony niespodziewanie przez fotografa  temat Natalii rozzłościł blondynkę.
- Matka dała Mikołajowi adres Natalii z jakiej racji?!- Tomasz nie przejął się zbytnio jej nagłym wybuchem.- Słyszysz?
- Kocha ją , ma wobec niej poważne plany. Przekonał do siebie waszą matkę ,a ją nie łatwo jest przekonać z tego co zaobserwowałem.
- Jesteś świetnym obserwatorem- odparła zgryźliwie.- Szkoda ,że nie zauważyłeś. Mikołaj ją rzucił ,bo gardzi jej miłością.
- To ty gardzisz miłością. Wystrzegasz się wszystkiego ,co mądre ,dobre i szlachetne. Sprawia ci frajdę niszczenie czyjegoś szczęścia. Napisz książkę i tam wykreuj sobie bohaterów.
- Nie kłóćmy się- powiedziała ugodowo.- Zgłodniałam masz ochotę na gorący rosół?
- Ela nie mogę tam iść.
- Możesz- zadecydowała.- Mama gotuje  genialnie i koniecznie musisz jej to powiedzieć ,bo uwielbia komplementy. Jeśli nie  pójdziesz to się obrażę.
-  To jest szantaż- wytknął jej.- Ale przekonałaś mnie- odpowiedział Tomasz.
- O Pan fotograf- Sława wydawała się zaskoczona. - Elka czemu mi nie powiedziałaś ,że jesteście razem?
- Bo...
- Jedzmy ,bo zupa wystygnie- Sława wybawiła go z opresji. 
Atmosfera się po paru minutach się rozluźniła. Tomasz rozmawiał chętnie o swojej pracy z Sławą , Genowefą i nawet Olgierdem. Matka Eli opowiadała o kuchni ,konfiturach i zbliżających się świętach Bożego Narodzenia. Tomasz usiłował unikać zakazanego tematu. Po konflikcie z rodzicami nie obchodził świąt. Najczęściej wyjeżdżał.
- Natalia przyjdzie z panem Mikołajem?- zgrabnie zmieniła temat Sława. - Oni są parą ,tak?
- Nie- odrzekła Ela.- Mamo pomyliłaś coś. Ja i Tomek przyjaźnimy się ,a Natalia i Mikołaj rozstali się. 
Tomasz przyglądał się ukradkiem Elce. Gdy rozmawiała z matką o wypiekach jej oczy się śmiały była w swoim żywiole , z pasją opowiadała o swojej pracy ,ale Sława przestała ją słuchać. Zostali na chwilę sami w ogrodzie.
- Pięknie ,prawda- położył na jej ramionach kurtkę. Uśmiechnęła się do niego ciepło. 
- Dziękuje. Lubię przyjeżdżać w rodzinne strony i podobnie jak siostra wspominać dzieciństwo- objął ją ramieniem i pocałował w skroń. 
Dni spędzone z Elą sam na sam z dala od redakcji bardzo ich do siebie zbliżyły. W weekend wyjechali w Tatry. Szlach górski był nieco ośnieżony. Trzymała go za rękę i patrzyła na ubranego w zieloną kurtkę, patrzyła w cudownie zielonego oczy przypominające jej wiosenne pejzaże górskie pokryte szmaragdową peleryną. Chwycił mocniej jej dłoń i spojrzał na zarumienione od wiatru policzki i blond włosy wystające pod popielatej czapki.
- Zakochałem się w tobie , Ela- z szoku odebrało jej mowę. 
- Kocham cię , Ela. Mimo ,że twoje zachowanie nie zdołało mnie zniechęcić ,próbowałem się wycofać , odpuścić ,ale nic na to nie poradzę. Kocham cię- starł z jej policzka zabłąkaną łzę. Ucałowała jego usta i objęła go mocno stojąc na szlaku górskim.
- Kocham cię Tomek- powiedziała głośno i przytknęła rękę do ust.- Jeszcze wywołam lawinę -zaśmiała się cicho.
- Ty głuptasie- przyciągnął ją do siebie. 
Po powrocie do małego pensjonatu odczytał wiadomości i ujrzał   mms'a od Mikołaja. 

Uśmiechnął się szeroko widząc pierścionek i podpis. ,, Jesteśmy tacy szczęśliwi💝💝💝'' 
,, My też. Wyznałem Elce miłość ,a ona ją odwzajemnia''- odpisał równie szczęśliwy Tomasz.
- Pokaż- Elka zrobiła wielkie oczy i przeczytała podpis.- Od kogo to?
- Natalia i Mikołaj się zaręczyli- odparł z uśmiechem.- Szykuje się wesele.
Pierścionek ładny jej kupił ciekawe jak wyglądały oświadczyny? Może Mikołaj wbrew moim przekonaniom jest jej wymarzonym księciem tak jak dla mnie Tomasz? 
Po raz pierwszy szczerze cieszyła się szczęściem młodszej siostry ,chociaż po cichutku jej zazdrościła  pierścionka i romantycznych zaręczyn ,bo spodziewała się ,że pewnie Suszyński zrobił to w eleganckiej restauracji.   
- Ela, kochanie zasnęłaś na stojąco ?
- Nie- zaprzeczyła.- Myślałam o czymś. Tęsknie za siostrą niech już wracają.
- Wracają? 
- Znaczy niech Natalia wraca. Oj przejęzyczenie ,bo skoro się zaręczyli to i jego trzeba brać pod uwagę zwłaszcza ,że moja mama z pewnością go zaprosi na wigilię. Chcąc nie chcąc będziemy rodziną. 
- Tylko ja się wykluczam.
- Jesteśmy razem więc i ty musisz uczestniczyć w rodzinnej wigilii chyba ,że masz inne plany?
- Nie , brat pojedzie do Szczecina i chyba zabierze dziewczynę ,a ja spędzam zwykle święta na stoku narciarskim. Czasem jechałem z Mikołajem,ale ...- spojrzał na nią.
- Spokojnie- zaczęła łagodnie.- Nie mam pretensji przecież wtedy się nie znaliśmy ,rok temu...rozumiem ,że będzie chciał spędzić czas z moją siostrą. Nie mogę uwierzyć ,że on się oświadczył- dodała cicho.  Od tego roku będzie inaczej. To nasze pierwsze święta razem- wydawała się być podekscytowana.- Muszę jeszcze Natkę wypytać o te zaręczyny.
- A jednak cię zainteresowały?
,,Miki mi się oświadczył ! Nie do wiary!  Widziałaś fotkę z pierścionkiem?'' Natka.
,, Widziałam. Gratulację. Piękny pierścionek. A było tak normalnie z kwiaty i klękaniem na kolano?
,, Oczywiście i z kolacją '' więcej powiem ci jutro jak się spotkamy u ciebie. Znaczy ja przyjdę rano ,bo później mamy z Mikim plany.''
,, Widzę pełna sielanka ,a spotkamy się u rodziców na wigilii,bo jestem w górach z Tomkiem.
,, A jakże. Pa ,bo Mikołaj będzie zazdrosny myśląc ,że pisze z kochankiem.
,,Trzymaj się siostra. Pa. Tylko o antykoncepcji pamiętaj.
,,Tylko do ślubu. Wy też nie zapomnijcie się zabezpieczyć ''- odpisała z tajemniczym uśmiechem. 
Tomasz po rozmowie z jednym z górali wrócił do Elki. Stała przy oknie spoglądając na ośnieżone góry za szybą.
Przygarnął ją do siebie i pocałował w usta. 
- Zgadzam się.
- Na co?- nie rozumiała
- Spędzić z twoją rodziną i tobą święta.
- Bardzo się cieszę ,że spędzimy tyle czasu razem ,a po Nowym roku czeka nas sporo roboty w redakcji.
- Nie myśl o pracy, chodź- pociągnął ją w stronę drzwi na zewnątrz - niepewnie chwyciła jego dłoń w pośpiechu się ubierając. Wybłagała dziesięć minut. Zajęło jej troszkę dłużej i razem poszli na stok narciarski. Tomasz czuł się w swoim żywiole ,ale Ela niekoniecznie. Do pensjonatu wróciła z poobijanym tyłkiem, chorą kostką przez co Górski musiał nieść ją ,a później pomóc jej zdjąć jej buta. Pomasował nogę i sprowadził lekarza na szczęście skręciła tylko lekko kostkę więc jechanie do szpitala sobie odpuścili ,ale musiała przez kilka dni uważać i o górskich wędrówkach mogli zapomnieć. Tomasz obiecał doktorowi się nią zaopiekować ,a ona się nie sprzeciwiała.                                         

wtorek, 16 października 2018

,,Jedno życzenie'' 10/ ( Singielka)



Poranek zabarwił niebo na pastelowe barwy. Otulona miękkim szlafrokiem z kubkiem gorącej kawy wpatrywała się w nierealistyczny obraz. Pomarańcz mieszał się z różem i czerwienią. Upiła łyk zerkając na drzwi balkonowe. Anna jej krewna, u której się zatrzymała na jakiś czas. Nie znała daty powrotu. Od dwóch miesięcy zmuszała się do wstania z łóżka, zjedzenia śniadania i wyjścia do pracy.  W ,,cafe time'' pracowało się jej przyjemnie. Złożyła CV do kilka redakcji w tym tej z popularnymi czasopismami. Pierwszy raz od przyjazdu do Londynu dostrzegła piękno wschodu słońca i uznała, że będzie dzisiaj dobry dzień. Przepłakała mnóstwo nocy, budziła się z zaczerwionymi oczami, ta apatia męczyła Annę, a właściwie Ann mimo polskich korzeni wolała go nie ujawniać szczególnie przy Amber.
- Nie zauważyłam, kiedy wstałaś- do Natalii dotarł cichy głos ciemnowłosej.- Ubiorę się i skoczę po coś na śniadanie. Zajmiesz się Amber jak się obudzi? Obiecuję, że wrócę najszybciej jak się da- spojrzała błagalnie na dziewczynę.
Natalia skinęła głową. Uśmiechnęła się niemrawo przywołując w pamięci obraz Mikołaja. Tęskniła za nim, każdego dnia, ale napisała coś odwrotnego. W śnie tańczyli na pustym, lśniącym parkiecie zapatrzeli w swe odbicia. Jego ramiona mocno ją obejmowały, hipnotyzował spojrzeniem, usta owiewał ciepły oddech, zapragnęła ich dotknąć, zatracić się w pocałunkach. Wtedy zadzwonił budzik, a Natalia odrzucając kołdrę jęknęła rozczarowana chcąc dalej śnić. Do pracy miała na szóstą trzydzieści, więc wzięła tylko prysznic i ubierając się w pośpiechu w czarne legginsy, długi sweter bez wzoru w kolorze beżowym, zerwała z wieszaka kurtkę i wybiegła na zimne powietrze.
Do, cafe time’’ przyszedł nieznajomy z samolotu zamawiając gorącą herbatę z imbirem i cytryną świdrując ją wzrokiem. W jego brązowych oczach czaił się tajemniczy błysk budzący jej niepokój. Wymieszał herbatę, gdy podeszła do stolika ich spojrzenia się spotkały. Oblizał łyżeczkę nie spuszczając z niej oczu i uśmiechnął się bezczelnie. Nie spodobało się to jej. Wykonywała swoje obowiązki, ale ten facet wydawał się jej dziwny. Po skończonej zmianie stał pod budynkiem i zaproponował spacer. Odmówiła. Zignorował jej odmowę i szedł za nią, aż do mieszkania Ann. Nic nie wspominała o natręcie kuzynce. Zachowała dla siebie.
, Natalie, och Natalie, dlaczego mnie tak ranisz? Jak możesz tak mnie traktować? Chcesz, żebym stracił cierpliwość?’’
Przełknęła głośno ślinę i skasowała wiadomość. Nadeszły następne o podobnej treści tylko teraz zapewniał, że ją kocha.
, Kim jesteś, żeby mnie tak męczyć?’’ Odchrzań się. ‘’ – Odpisała po angielsku, bo tu tylko w tym języku się komunikowała.
, Zasłużyłaś na karę, ty niegrzeczna dziewczynko’’
, Zostaw mnie w spokoju’’ Mam narzeczonego’’
, Ta i od dwóch miesięcy ty siedzisz sobie w Londynie, a on gdzie…?’’
, Nie zrozumiesz. Związki na odległość nie są łatwe, ale my dajemy radę’’
, Nie wierzę ci kurwa, chcesz tylko mnie zbyć’’
, Skoro jestem tak przewidywalna to po cholerę zawracasz sobie mną głowę i piszesz te bzdury, a jego nie wymyśliłam’’.
Oburzona odłożyła telefon nie zastanawiając się nawet skąd ten psychol ma jej numer telefonu. Usłyszała znaną melodyjkę.
- Odpieprz się ty psycholu, nie pogięło mnie jeszcze by kochać takie dno, jesteś śmieciem i ostatnią rzeczą jakbym chciała to byś z tobą, więc spieprzaj i daruj sobie te bzdury o miłości, jestem zaręczona i nie zamierzam marnować czasu na ciebie, jesteś psychopatą, przestań dzwonić i mnie prześladować. Nie chcę od ciebie żadnych wiadomości, rozumiesz żadnych, nie pisz więcej, zrozum kocham go i jestem z nim szczęśliwa, a ty wszystko niszczysz. Jesteś idiotą i jeśli jeszcze raz zadzwonisz wezwę policję i cię przymkną za prześladowanie mnie. Ty palancie. Stalking jest karany- usłyszała sygnał przerwanego połączenia.
Rzuciła telefon na kanapę i opadła na nią bez sił. Zamknęła oczy i policzyła do dwudziestu, po czym sięgnęła po komórkę.
- Jasna cholera- zaklęła po polsku.- Jestem pieprzoną idiotką- wyrzucała sobie i usiłowała się z nim połączyć, ale po tylu gorzkich słowach musiałby zdarzyć się cud, aby odebrał. 
- Mikołaj, błagam wybacz mi moją głupotę- zagryzła wargę do krwi.- Boże, co ja narobiłam złapała się głowę.
Uciekła od niego to fakt, ale nie przestała o nim myśleć, tęsknić i kochać. Poniosło ją, bo debil z samolotu stał się niebezpieczny i to jemu chciała wygarnąć, żeby dał jej spokój nie Suszyńskiemu, który próbował się z nią wcześniej skontaktować. Zadzwonił ,a  ona pierwszy raz odebrała od niego połączenie, bo nie zerknęła na wyświetlacz pewna, że dzwoni psychopata naskoczyła na niego i wyzwała.

            ****
-, Co znowu narozrabiałaś?- Zapytała podejrzliwie Ann trzymając na rękach Amber obejmującą butelkę z mlekiem. Usiadła na kanapie w kolorze brudnego różu i odstawiła butelkę na szklany stolik. Małą posadziła na kolanach odczepiając breloczek z owieczką od kluczy i podając małej, żeby czymś ją zająć.
- Mów- ponagliła.
- Wyzwałam go od najgorszych- przyznała zmieszana.- Myślałam, że to ten psychopata, chory człowiek, który za mną łazi nawet do redakcji, First Kiss’’. Praca w redakcji nie daje mi satysfakcji, tematy brzmią sztampowo i niezbyt oryginalnie to pisanina dla nastolatek, bo oprócz portalu prowadzą gazetę, Mirror love’’ infantylny tytuł jak i okładka nie zachwyca, chociaż szefowa zleciła mi zrobienie nowej, ale oprócz okładki dostałam rubrykę gdzie odpisuje się na problemy nastolatek.
- Współczuje, a właściwie, kogo wyzwałaś?- Spytała analizując słowa Natalii, Ann. Amber nieco ją zagłuszała piszcząc radośnie i władając do buzi breloczek. Nie miała jeszcze roku. Natalia uniosła oczy do nieba i załamana westchnęła ciężko.
- Mikołaja. Nie spojrzałam na wyświetlacz i popełniłam jedną z największych pomyłek.
- Nie zapomniałaś o nim?- Zadała banalnie pytanie.
Dziewczyna się spięła, ale jej wzrok mówił więcej niż słowa.
-, Czyli odpowiedź brzmi nie. Tak też myślałam.
Dziecko zaczęło się jej wyrywać. Próbowała ją uspokoić, ale bezskutecznie.
- Może ja spróbuję?- Zaoferowała Natalia wyciągając ręce.
- Nie masz doświadczenia w opiece nad dziećmi- stwierdziła oschło.- Mała zaraz się uspokoi.
- Jak chcesz- wykrztusiła zawiedziona Nati bawiąc się komórką.- Zadzwoń do niego ,a nie czekasz na jego ruch ,którego on nie wykona.
- Taka jesteś pewna?- wbiła w nią niebieskie tęczówki.- Zobaczymy.

                                             *****
Popołudniowa kawa, ciasto z pyszną kruszonką i wiśniami, spacer po parku przy ich ulubionej fontannie wprawił Elkę i Tomasza w wyśmienity nastrój. 
 Usiedli na ławce. Elka chłonęła ostatnie ciepłe promienie słońca ,uśmiechnęła ,gdy matka zaprosiła ją na niedzielny obiad.
- Tomasz ,a co powiedziałbyś na zaproszenie do moich rodziców?- spytała niespodziewanie Kowalik wpatrując się wyczekująco na fotografa. Zawiązała porządniej apaszkę ,bo zawiał zimny wiatr. Z nerwów skasowała przypadkiem numer do siostry. Przeklęła niemal niesłyszalnie i schowała telefon do płaszcza.
 Mężczyznę zaskoczyła propozycja odwiedzin kobiety w jej rodzinnym domu, czuł się niekomfortowo. Z jednej strony chciał tam z nią ,a z drugiej strony nie byli na tym etapie.
- Niestety muszę ci odmówić. W niedziele jadę do Szczecina- wymigując się od spotkania z rodziną Eli.
- A w następny weekend?- ciągnęła dalej.- Tomasz czy ty unikasz mojej rodziny?
- Nie , no coś ty- spuścił wzrok.- Chociaż ta sprawa z Natalią. Nie podoba mi się twoje postępowanie. Nie oceniam cię ,ale zastanowiłaś się co ty wyczyniasz? Mikołaj ma racje jesteś człowiekiem bez serca, zaprogramowanym robotem wykonującym czyjeś chore polecenia.
- Mikołaj tak powiedział- w głowie brzmiała nuta niedowierzania.- Rozmawialiście o mnie?
- Myślisz ,że nie mamy innych tematów?- rzekł z udawanym oburzeniem.- No, trochę gadaliśmy- w końcu przyznał.
Poderwała się z ławki. Tomasz zmrużył oczy patrząc na Elkę w blasku słońcu. Zbliżył  swoją twarz tak ,że ciepły oddech omiótł jej twarz. Ujrzała czułe spojrzenie i zamarła. Pocałowała go. Zadziałał impuls. Jego twarz nie wyrażała żadnych emocji.
- To się nie uda- powiedział.- Postępujesz często wbrew rozsądkowi, pochopnie oceniasz ludzi, siostrę traktujesz gorzej jak psa. Przykro mi nie mogę się z kimś takim związać.
- Tomasz…- pokręciła głową.- Nie mówisz poważnie… ja… zakochałam się…
- Świetny ,żart naprawdę- zakpił.- Powodzenia- dodał .
Zatelefonował do Suszyńskiego. Ten odebrał po pierwszym sygnale.
- Piwo u ciebie czy u mnie?
- Góry. Co powiesz na Tatry? Wspólna wyprawa. Weźmiemy ze sobą kogoś?
- Tomasz ucieczka niczego nie załatwi.
- Jedziesz czy nie?
- Jadę- mruknął dziennikarz.- Uprzedzam nie jestem najlepszym kompanem do wspólnych wypraw , Tomek w prognozie synoptycy zapowiadali lawinę ,zginiemy. Umrzemy pod warstwą grubego puchu , ty nie dowiesz się jakby wyglądał twój związek z Elą ,a ja stracę szansę na ujrzenie Natki. – Mam lepszy pomysł zamiast gór. Dostałem do testów nowe auto.
- Mikołaj…- Górski usiłował mu powiedzieć ,że to zły pomysł.
- Tomek wszystko w porządku?
- Nie- udzielił lakonicznej odpowiedzi.- Nie chcę mi teraz o tym gadać.
- Niech zgadnę. Ela narozrabiała ,a ty czujesz wyrzuty sumienia. Nie możesz prowadzić jej za rączkę , jest dorosła i jej sprawa ,co robi ze swoich życiem.
- Panie dobra rada wiem ,chciałem tylko wpaść na piwo ,a nie znowu poruszać temat Elki. Cholera zależy mi na niej, ale nie mogę od niej wymagać ,żeby się zmieniła. Miłość polega na tym ,aby akceptować drugiego człowieka jakim jest.
-  Łał. Wreszcie się przyznałeś.
- Do czego?- spytał Tomasz zbity z tropu.
- Kochasz Elę to o nią walcz. Powiem ci stary ,że miłość ma wielką moc i może zmienić ,każdego. No prawie. Jak ktoś ma serce z kamienia to nic  na to nie poradzisz.
- Liczysz na cud?
- Odkąd poznałem Natalię na nowo zacząłem w nie wierzyć. Szkoda, że moja historia nie ma happy endu.
- Dzwoniłeś do niej?
Mikołaj wyraźnie się spiął i nerwowo przeczesał włosy.
- Wielokrotnie.
 Zagubiony nieobecny wzrok błądził po ogrodzie. Patrząc na zmianę w przyrodzie odczuwał smutek. Wyszedł w cienkiej koszuli, drżąc z zimna zasiadł przy kominku z kieliszkiem czerwonego wina. Sięgnął po laptopa pisząc zaległy artykuł, po czym myślami znów powrócił do Natalii.

                                                   ***

Szybko jazda ku zdumieniu Tomasza okazała się ekscytującym przeżyciem. Z chęcią by to powtórzył i oznajmił to Mikołajowi. Dotąd nie interesowały go sportowe auta, szybkie jazdy. sam posiadał samochód ,który nie wyglądał jak prosto z salonu.Ale chciał odreagować bardziej od sportowego wozu kochał przejażdżki konne,wspinaczkę górską i miejsca gdzie można się pobyć sam na sam z myślami. Mikołaj pod wieloma względami bardzo się od niego różnił ,ale to nie przeszkadzało im się przyjaźnić.  W trakcie jazdy Mikołaj otrzymał od Natalii wiadomość. Odczytał ją nieco później. Odkąd Mikołaj nie potrzebował opieki jego matka wyjechała z Warszawy otrzymując zaskakującą propozycje pracy.  Z synem kontaktowała się telefonicznie obiecała go odwiedzać w wolnych chwilach i ubolewała nad tym ,że nie jest z Natalią. Uwielbiała tą dziewczynę i widziała w niej swoją synową. Pragnęła też w najbliższym czasie zostać babcią ,ostatnio i Sława zaczęła o tym myśleć. Chciała namówić Elżbietę ,żeby pomyślała nad macierzyństwem ,bo czas szybko ucieka. O Natalii jako matce ,chociaż to właśnie w niej zaczęły się budzić uczucia macierzyńskie mimo ,że z nikim nie jest wolała nie myśleć.

Natalia napisała wczoraj maila do Suszyńskiego. Zalogowała się z samego rana przed wyjściem do pracy na pocztę.
,, Mikołaj tak strasznie cię przepraszam. Pomyliłam cię z kim innym. Naprawdę. Uwierz mi nie chciałam cię obrazić ,ani nic. Owszem jestem na ciebie i siebie zła ,że nam nie wyszło. Potoczyło się jak potoczyło. Nie mam narzeczonego ,kłamałam ,bo...i tak nie zrozumiesz. Wiedz jedno żałuję wyjazdu,ale o powrocie nie ma mowy. Mam tu pracę, rodzinę. Mieszkam u kuzynki ,która ma małe dziecko. Dostałam zakaz zbliżania się do małej. Nie wiem po co ci to piszę. Odczytałam Twoje maile. Napisałeś ,że chcesz poznać mój adres ,bo tęsknisz i musisz mi powiedzieć coś bardzo ważnego w cztery oczy. Pisałeś o redakcji, Elce, Tomku. Cieszę się ,że Monice i Andrzejowi się układa. Ciekawe czy już wiedzą ,co się urodzi. Bardzo chciałabym zobaczyć ich maleństwo. Amber jest bardzo słodka jej matka Ann taktuję mnie bardzo surowo ,a do małej mało kto może się zbliżać. To chore. Miałam wolny dzień w pracy i mogłam zostać z małą ,a ona wolała zadzwonić po koleżankę,a ta była umówiona z chłopakiem. Mieli świętować trzecią rocznice związku. Nie rozumiem dlaczego nie pozwali mi popilnować czasem małej. Ona jest taka urocza i śliczna. Aniołek. Próbuje stawiać kroczki ,ale jej się nie udaje. Szkoda ,że nie ma taty. Zrobiłam kilka zdjęć małej, kilkanaście, chcesz je zobaczyć? 
 Nie wracam na święta. Boję się latać w takich warunkach atmosferycznych. Ps. Strasznie tęsknie za redakcją ,Warszawą ,rodziną.

,, A za mną nie tęsknisz? Chyba nie zapomniałaś o naszych chwilach? Wspólnych porankach ,rozmowach? Ja nie zapomniałem twojej troski, zniewalającego uśmiechu,pachnących włosów, ślicznych niebieskich oczu. Natalia ,odpisz. Będę czekał i nie odpuszczę ,bo wiem ,że tobie też na mnie zależy. Chętnie zobaczę fotografię małej. Natalia nie poznaję cię nie sądziłem ,że tak lubisz dzieci.- pisał w kolejnej wiadomości.

,,Jesteś zbyt pewny siebie. Oczywiście ,że tęsknie i kocham cię Miki,ale dla nas jest za późno- pomyślała ze smutkiem.

,,Nie potrzebnie boisz się latać. Obiecuję ,że jeśli dasz mi tylko adres wsiądę w pierwszy samolot i jestem u ciebie. Opowiem ci czym jest życie bez ciebie. Uznasz mnie pewnie za wariata, psychola bądź desperata ,ale nasza historia się nie skończyła. Zawsze będę przy tobie jeśli mi na to pozwolisz. Pomożesz mi utemperować twoją nieznośną siostrę. Trzeba jej uciąć nosa i dać porządną nauczkę. Tomasz nie zasłużył na życie z wiedźmą i nie pozwolę by odebrała mi ciebie. Cholernie za tobą tęsknie. 
Ps. Muszę ci się do czegoś przyznać. Nie planowałem tego,po rozwodzie z Eryką zwątpiłem w miłość, nie szukałem , ty byłaś taka dobra dla mnie, wykorzystałem cię Nati. Może ty tego tak nie widzisz ,ale mi jest wstyd. Opiekowałaś się mną...dopiero po twoim wyjeździe zrozumiałem...,że nie mogę cię stracić. Zakochałem się w tobie i proszę cię o jeszcze jedną szansę. Istnieje ona dla nas? Jestem gotowy na poważny związek i gdy tylko się spotkamy powiem ci to osobiście''- odczytała maila z trudem powstrzymując łzy. Zadzwoniła do matki ,chcąc usłyszeć jej głos. Tak bardzo brakowało jej tu rodziny i przyjaciół.

                                                         ***
- Pojadę do Londynu i choćby nie wiem, co powiem jej wszystko. Jeśli to nie pomoże oświadczę się jej. Z decyzją o zaręczynach z Eryką czekałem cztery lata. Natalię znam od ponad roku, a parą nigdy nie byliśmy, ale czuję, że to dobra decyzja- zwierzył się Tomaszowi.
- Jeśli serio ją kochasz to tak.
- On ją tylko bzykał ,a jej to nie wystarczało więc zwiała albo znalazła sobie lepszego ,który jest lepszy w łóżku- rzekła bez skrępowania Malena włączając się do rozmowy mężczyzn.
- Wyjdź stąd i zajmij się sobą ,bo wyglądasz jakbyś uciekła z cyrku. I nie ,wszyscy muszą wiedzieć ,że przed każdym rozkładasz nogi- słowa Suszyńskiego oburzyły ją.
- Sylwia ci nie daruje ,że spałaś z jej facetem. Błażej ,który został zwolniony z portalu ,, co tam'' jest chłopakiem Sylwii- rzucił mimochodem Górski napotykając zdziwiony wzrok Mikołaja i wściekły Maleny.
- Kłamiesz!- warknęła wychodząc.
- Chyba musimy porozmawiać- w redakcyjnej kuchni zjawiła się nieoczekiwanie Elka. Mikołaj pokazywał na tablecie pierścionek zaręczynowy dla Natalii.
- Ela? Miałaś być na reportażu. Napisałaś nowy cykl przygód miłosnych, Singielki’’?
- Yyy… nie …dawno… całkiem zapomniałam o tej serii felietonów. O miłości. Ja nie chcę pisać o kolejnych porażkach.
- A tam zaraz porażkach- odparł Tomasz z kubkiem kawy usiadł przy stoliku.- Pogadamy później- zwrócił się do Mikołaja. – Ten trzeci jest najlepszy, ale poproś o poradę jakoś kobietę one się lepiej znają na błyskotkach.
-, O czym wy mówicie?
- Niczym- uśmiechnął się tajemniczo Suszyński.
- Powodzenia.
- Dzięki.
Elka bez słowa upiła kawę z kubka Tomasza.
- Mm… pyszna kawa- wyszeptała szczęśliwa.- Przepraszam. W parku nie dokończyliśmy rozmowy.
- Nie?- Uniósł brwi.- Ela zgłoś się do psychologa- podał jej kartonik.
-Co?- Wstała oburzona.- Nie jestem chora psychicznie- trzasnęła drzwiami.- Gdzie on jest? Zabiję go!- Taranowała ludzi szukając Mikołaja, na drodze stanął jej Andrzej.
- Odsuń się.
- Nie uznaję przemocy w pracy- powiedział ostro.- Nikt nikogo nie będziesz biła. Jeśli coś zniszczysz ty za to  odpowiesz- pouczył ją.- Nie stać nas na wymianę rzeczy. Budżet jest napięty. Oszczędzamy, a ty wczoraj zniszczyłaś kuchenkę mikrofalową, klawiaturę zalałaś kawą i urwałaś zawiasy w drzwiach od mojego gabinetu. Jeżeli nie opanujesz swoich nerwów to wylecisz stąd i pokryjesz wszystkie koszty. Podliczyłem już nawet wszystkie koszty ,dziś popołudniu otrzymasz rachunek do uregulowania.
- Andrzej, ale ja jestem pod kreską…- wyznała zażenowana.- Głupio mi, bo nie stać mnie na pokrycie wszystkich kosztów.
- Trzeba było najpierw pomyśleć.
- A ty nie możesz wyłożyć za mnie? Taka pożyczka?- Błagała go.
Malena słysząc to zaśmiała się głośno. Elki kłopoty finansowe bardzo poprawiły humor. Podobnie Malwinie i Łucji, ponieważ jej nie znosiły.
- Nie- odpowiedział stanowczo.- Nie pożyczę ci. Mamy plany z Moniką dodatkowo będziemy rodzicami.
- Rozumiem- westchnęła załamana. – Mikołaj!- Zawołała.
- Na mnie nie licz. Sorry śpieszę się na wywiad.
- A kiedy masz czas?- Zapytała idąc za nim do windy. Wcisnął guzik, zero’’ i starał się nie opuścić segregatora. Kolejny raz brał pracę do domu, ale musiał błyskawicznie uporać się z robotą, bo we wtorek miał zabukowany już bilet do Londynu. Zdobył adres Natalii od Sławy. Dziewczyna wreszcie skontaktowała się z rodzicami zaś z siostrą nie chciała mając do niej wciąż żal. Po krótkiej rozmowie z Suszyńskim z zapłakanymi oczami oklapła na krzesło wracając do redakcji. Tomasz uśmiechnął się do niej z politowaniem.

- Ela błagam niczego już nie psuj. Co ci nagadał?
- Przytul mnie, Tomek nic nie mów po prostu mnie przytul- Tomasza zatkało. Spełnił jej prośbę nie zważając na ludzi w redakcji.
- Trochę kultury, nie macie godności już naprawdę-rzekł zrzędliwie Dorota.- Napisałaś już felieton?
- Tak. Nosić będzie tytuł- wysunęła się z objęć Tomasza. Był skrępowany  okazywanie publicznie uczuć nie było jego mocną stroną ,a wszyscy znajdujący w redakcji ,, co tam'' patrzyli wprost na nich. Monika wróciła na recepcje. Usiadł udając ,że pilnie pracuje.
- Pracuję nad tym. Felieton będzie nosił tytuł ,,Zaufaj sercu''
- Głupi i zalatujący tandetą.
- Czasami warto zmienić podejście i zamiast obrażać się na cały świat, krytykować ,wyciągnąć do kogoś dłoń ,pocieszyć słowem i nie szukać na siłę konfliktów.
Górski spojrzał na nią z dumą i miłością. Właśnie tylko taka Ela mogła zdobyć jego serce.  
Po oddaleniu Doroty , Tomasz przysunął krzesło chcąc zacząć rozmowę ,ale Ela go ubiegła.
- Nie wracajmy nigdy do tej rozmowy. I masz rację. Zgłoszę się do psychologa.