Strona Główna

środa, 25 września 2019

,,Pokochaj mnie'' 5


,,Pokochaj mnie’’
Rozdział 5

,,Potrafię też skrzywdzić, zranić, zwątpić
i odejść jak nikt
i zamknąć na klucz
każdą z tych wad
wiesz niewiele chcę
tylko tyle mi daj...'' Frag. pios. ,,Niewiele chcę'' M.Wiśniewski


Prawnik  wynajęty przez Marka Dobrzańskiego zjawił się nazajutrz rano punkt dziewiąta. Kobieta uważnie wysłuchała co ma jej do powiedzenia i jaki ma pomysł na wyjście z tej sytuacji. Ula bała się konfrontacji ze Sławkiem. Mężczyzna uspokoił ją ,że nie ma czego się obawiać z jego strony. Za tydzień miał odbyć się proces uniewinnienia Urszuli i skazanie za winnego Sławomira.
Policja trafiła na trop przestępny w tym czasie Ula nadal przebywała w więzieniu czekając na dzień ,aż wyjdzie na wolność. Narzekała na samopoczucie ze względu na zaawansowaną ciąże. Chciała mieć to już za sobą. Urodzić i nie dźwigać więcej tego wielkiego brzucha do ,którego nagle czuła nagle wściekłość.
- Nie będę sama wychowywać bachora i to w więzieniu- powiedziała do siebie chodząc niespokojnie po celi.
- Przymknij się. Mi odebrali syna jak miał trzy lata teraz szedłby do pierwszej klasy ,ale jak widzisz nie zanosi się ,żebym miała stąd szybko wyjść także stul pysk i siedź cicho. Oddaj dzieciaka najlepiej do adopcji będzie miał pełną rodzinę.
- Nie chcę oddawać dziecka- wepchnęła ciężko.
- Głupia jesteś. Jak zamierzasz wychować dziecko siedząc w więzieniu?
- Znajomy wynajął adwokata. Chce mi pomóc- odparła wierząc w słowa Dobrzańskiego ,choć zaniepokoiło ją ,iż nie odezwał się kilku dni ,a adwokat mówił ,że nie może się z nim skontaktować.
- Ma cię w dupie jak ,każdy tutaj. Pierdolone kurwa życie- splunęła na posadzkę. Zachowywała się trochę jak facet zwłaszcza ,że Wera miała krótko ostrzyżone blond włosy ,a na plecach miała wielki tatuaż anakondy. Opowiadała o dawnym życiu . Uli nie bardzo chciało się słuchać. W więzieniu żałowała ,że poznała człowieka przez ,którego trafiła do tego bagna.
- Nie becz , weź się idiotko w garść – warknęła Wera.- Spać przez ciebie nie mogę.
Do celi wpadł nagle strażnik i poinformował ,iż Ula ma się zbierać. Nie rozumiała o co chodzi. Wepchnęli ją siłą do innej celi nie zważając na to ,że jest w ciąży.
- Pani chłopak został zatrzymany pod zarzutem usiłowania zabójstwa. Ofiara znajdowała się w szpitalu ,ale wypisał się na własne życzenie. Został ranny w brzuch i przetrzymywany przez parę dni w opuszczonej fabryce ,gdzie został pobity. 
- Ale żyje? Nie chcę by miał zginąć przez mojego eks człowiek ,który nikomu nic nie zawinił. To dobry człowiek i cieszę się jest ktoś kto wierzy w moją niewinność i chce mnie stąd wyciągnąć. Mam nadzieję tylko ,że żyje i będę mogła go jeszcze ,kiedyś zobaczyć.

- Żyję- odparł wywołując tymczasem szok na jej twarzy.- Wszystko w porządku?– spojrzał na nią, a ona lekko się do niego uśmiechnęła. Odwzajemnił ten drobny gest. 
- Mogę cię przytulić?- zapytała trochę onieśmielona.
- Pewnie- odrzekł zaskoczony.
Poczuł się dziwnie tuląc ciężarną kobietę. Dokładnie rzecz ujmując Ulę. Poczuł dziwne ciepło wokół serca. Od pierwszej wizyty zapadły mu w pamięć te śliczne niebieskie oczy ,ale teraz pamiętał także jej uśmiech. Nie wiedział co się z nim dzieje, lecz wcale nie zmuszał się do tego ,aby jej pomagać.
- Przepraszam cię za niego to nie powinno się stać. 
- To nie twoja wina.
- Czuję się winna- wyznała.- I to bardzo ,bo mój były niepotrzebnie napada na ludzi. Ja nie miałam pojęcia ,że on taki jest i będzie się mścił. Na pewno się dobrze czujesz?
- Tak czyżbyś martwiła się o mnie?- zmarszczył brwi.
- Ja? Ja nie mam serca. Nie słyszałeś o tym? Tak o mnie mówią. Kobieta bez uczuć. Nawet nie umiałam zaopiekować się rodzeństwem, nie wiem czy podołam jako samotna matka ,a ty twierdzisz ,że się przejmuję? 
- Nie wierzę w to co mówią o tobie inni. Wolę sam poznać prawdę- odparł szeptem ,bo kawałek dalej stał strażnik ,a nie chciał by słyszał.- Przychodząc tu odniosłem zupełnie inne wrażenie.
- Mylne. 
- Nieprawda. Masz szansę jeszcze naprawić błędy. Nikt idealny nie jest ani moi rodzice ani moja była.
- Wiem wspominałeś już o niej.  Myślisz ,że moi bliscy ,kiedyś mi wybaczą?- zapytała uważnie na niego patrząc. Siedzieli przy stoliku ,bo Ula i tak nie mogła w swoim stanie długo stać. Strasznie jej się dłużyły już dni i pragnęła ,aby mała się już urodziła tylko nie w takich warunkach. 
- Jestem tego pewien- odrzekł z pewnością w głosie kładąc swą dłoń na jej dłoni. 


                             ****

Proces zakończył się dla niej pomyślnie. Wróciła do Rysiowa jako marnotrawna córka. Józef przyjął z powrotem do domu pomimo tego ,co ,kiedyś zrobiła. Beatka widząc ją schowała się za nogami taty i powiedziała ,żeby sobie poszła.
- Betti co ty mówisz?
- Dlaczego nas zostawiłaś? – do rozmowy włączył się Jasiek.- Nie pilnowałaś nas jak należy tylko porzuciłaś. Beatka bardzo to przeżyła. Nie kochasz Beatki . Nie interesujesz się co w domu. Nienawidzisz nas.
Te słowa cięły jak noże. Nie spodziewała  się usłyszeć ich od  brata.
- Jasiek to nie tak- westchnęła ciężko mając w oczach łzy.- To długa historia. Wiem tato ,że prawda o mnie cię zszokuje.
- Wiem o więzieniu i Sławku. Wyciągnąłem to od Marka. Długo zastanawiał się ile mi powiedzieć ,ale w końcu uznał …
- Powiedział ci o wszystkim?
- Tak. Wiem niestety wszystko. O Sławku, narkotykach. Mówisz się zastanowić nad swoim życiem. Marek prosił ,żebym dał ci szansę nie wiem o co mu chodziło.
- Nie wiem. Nie znam go. Widziała go dwa razy. Nic więcej.
Mijała się mocno z prawdą ,ale ojcu nie chciała zdradzać ,że Marek po prostu jej się podoba i to że widziała go więcej razy.
- Dużo mu o tobie opowiadałem, wiesz stał się prawdziwym przyjacielem rodziny. Jasiek i Betti go uwielbiali.
- Sławek chciał zrobić mu krzywdę w sumie zrobił ,ale Marek to przeżył. To moja wina. Gdyby mi nie pomagał- usiadła na krzesło i wyżyła się krojąc pomidory.
- Siostra coś ty zrobiła. To były pomidory do sałatki- skarcił ją Jasiek.
- Nie ma dzidzi?- zapytała Beatka.
- Tato- Ula spojrzała na niego oskarżycielsko.
- Ula wiem o ciąży. Dowiedziałem się w więzieniu. Wybacz nie mogłem tam wejść. Zostawiłem dzieciaków z sąsiadką i pojechałem do Warszawy. Chciałem cię zobaczyć ,lecz miejsce mnie odstraszało i ci ludzie.
- Rozumiem. Nikt nie chciałby być w takim miejscu.  Dziecko przenieśli po prostu do innego szpitala bez powiadomienia mnie o tym. Nie wiem czy przeżyje. Jest chore.
- Jak to?
- Robią badania i przebywa w inkubatorze. Gdy tylko się prześpię pojadę do niej. Pojedziemy z tobą.
- W porządku ,ale Beata zostanie u sąsiadki.
- Ja chcę jechać i zobaczyć niemowlę.
- Tato nie powiedziałam ci jeszcze o czymś- powiedziała jakby czegoś się obawiała.
Pojawienie się w więzieniu Marka ucieszyło ją choć sama nie wiedziała dlaczego.  Serce też dziwnie tłukło się w jej piersi. Pierwszy raz doświadczała tak silnych uczuć i do  osoby ,której prawie nie zna. Wiele dla niej robił. Nie opuściła jeszcze aresztu ,ale wkrótce miało to nastąpić.
Trzy dni z rzędu Dobrzański odwiedzał Ulę w więzieniu. Niestety nie dane było im porozmawiać na osobności bez strażników ani nie było mowy o żadnym spacerze ,który obiecał jej po wyjściu na wolność. 
Skurcze ,które odczuwała były coraz silniejsze. Strażnik nie zważał mną jej stan sądząc ,że udaje. W zimnej brudnej celi z odrapanymi ścianami miała powitać na świecie swoje pierwsze dziecko.
Ojciec jej dziecka był bandziorem, człowiekiem nieobliczalnym. Nie przypuszczała ,że Marek chcąc jej pomóc narazi się mu i ten zechce się go pozbyć.
Szarpała za kratę , padła na kolana ,gdy złapał ją potężny skurcz. Oparła ręką pot z czoła. Nikt nie przyszedł ,płakała ,krzyczała. Przyszedł drugi strażnik i kopnął ją w nogę ,gdy siedziała na podłodze. Odruchowo osłoniła brzuch. Cała noc walczyła z skurczami. O świcie czuła ,że już nie daję rady. W końcu sprowadzili pomoc medyczną.. Wykończoną zabrali ją do szpitala . 

W szpitalu ujrzawszy po raz pierwszy córeczkę wyciągnęła do niej ręce pokazali jej ją ,ale za chwilę zabrali do,inkubatora,bo zaczęła sinieć i zamilkła.Nie mogła jej nawet zobaczyć. Łzy spłynęły po twarzy. Dopiero podczas pobytu w szpitalu i rodząc dziecko zrozumiała co musiała czuć jej matka. Beatka urodziła się zdrowa ,ale Magda niestety zdrowa nie była. Tu było odwrotnie. To jej córeczka potrzebowała pomocy. Wtedy w jej głowie zawitała myśl ,że nazwie małą drugim imieniem swojej zmarłej matki. Czyli nada jej Zofia jak nazywała się jej babcia.
Musiała uzbroić się w cierpliwość ,żeby móc wrócić z córką do domu. Dzień po narodzinach odwiedził ją Marek co okazało się wielkim zaskoczeniem. Tłumaczył jej ,że nie mógł wcześniej przyjść. Wręczył jej bukiet pięknych frezji i ładnego misia dla małej. 


 Podał jej też średnią torbę z ubrankami dla dziewczynki.
- Dziękuje ci Marek ,ale nie musiałeś - odparła ze wzruszeniem.
- Wiem ,ale chciałem. 
- Jeszcze raz ci dziękuję.
Uśmiechnął się do niej po czym z atencją ucałował jej dłoń.
- Do usług. Jeśli będziesz potrzebować pomocy ,zadzwoń.
- Jak ci się odwdzięczę?
- Wystarczy ,że zaprosisz mnie po wyjściu ze szpitala na kawę i dobre ciasto. Słyszałem od twojego ojca ,że potrafisz piec świetne ciasta.
- Prawda ,ale dawno tego nie robiłam.
- Dobra ja muszę już iść. Nie będzie mnie trochę ,ale mam nadzieję ,że zobaczymy się jak wrócę. , Pa. 
- Pa. 
 Kwiaty zabrała pielęgniarka ,bo nie można ich było wnosić na odział. Podziękowała mu  gdy stali przy inkubatorze cmoknęła go zupełnie spontanicznie w policzek. Poszedł tam z nią ,bo chciał ujrzeć małą pomimo ,że to nie on jest jej ojcem. Uśmiechnął się do niej szeroko ,a ona dopiero teraz zwróciła uwagę na dołeczki w jego policzkach i czuła jak jej serce znów przyspiesza. Wydawał się idealnym materiałem na partnera ,lecz ona została mocno zraniona i nie szukała na ten moment nowej miłości. Będąc ze Sławkiem zgubiła ją namiętność i zauroczenie nie było tam miejsca na miłość.

- Zosia jest ciężko chora ,a ja nie mam na jej operacje. Muszę znaleźć na nią jakieś fundusze. Mała z chorym sercem a dokładnie lewą komorą serca i chorobą hemolityczną długo nie przeżyje. Ten konflikt krwi nie zagraża jej niby już życiu ,ale chore serduszko owszem.
- O Boże. Nie miałem pojęcia ,że z moją wnuczką jest ,aż tak źle. 
W ciągu następnych tygodni dowiedziała się ,że są pieniądze na operacje i jednak będzie ona przeprowadzona. Czuła ,że los się do niej wreszcie uśmiechnął.

                                   **** 
Bezradna i zrozpaczona zaczęła na własną rękę poszukiwania córeczki. Nie mogła jej odnaleźć. Chodziła po szpitalach, szukała informacji w Internecie. Dziecko miało tylko ją. Nie wiedziała ,że do akcji wkroczył jej eks ,który zwiał z aresztu. Niedawno go zamknęli i im uciekł. 

Operacja została opłacona przez nieznajomego. Ze względu na pogarszający się stan Zosi lekarze podjęli się jej bardzo szybko ,a Ula zjawiła się natychmiast w szpitala bojąc się o życie swojego dziecka. Przeżywała prawdziwe katusze czekając na koniec operacji. Nikogo z nią nie było. Ojciec nie mógł się denerwować poza tym został z jej młodszym rodzeństwem w domu.
Sławek pragnął jak najszybciej pozbyć się córki i miał już uknuty plan.

Z rozpaczy postanowiła udać się na miasto ,upić się i zapomnieć o wszystkim. Pragnęła zagłuszyć myśli i wyrzuty sumienia za to jak traktowała siostrę i w dalszym ciągu nie potrafiła pokochać rodzeństwa ,a w jej przekonaniu nikogo. 
- Gdybym kochała córkę siedziałabym non stop przy niej i nikt by jej nie zrobił krzywdy,nie porwał ,a tak Zosia zaginęła bez śladu. Zgłosiła sprawę na policję ,ale wątpiła by szybko odnaleźli jej dziecko ,a najbardziej obawiała się tego ,że Zosia dawno jest już martwa ,bo minęły dwa miesiące ,a ona nadal  nie została powiadomiona o postępie w sprawie. Policja nie wpadła na trop jej córki. Jeśli chodzi o Marka nie zapomniała o nim. Zastanawiała się czasami gdzie jest i czy ułożył sobie jakoś życie po rozstaniu o którym zdążył jej opowiedzieć. Miała nadzieję ,że tak chociaż czuła dziwny ucisk w sercu na myśl ,że on jest z kimś innym.  Nie wiedziała dlaczego przecież widzieli się tylko parę razy i pierwsze spotkanie do najprzyjemniejszych nie należało. Czuła wdzięczność  do niego ,bo dzięki niemu odzyskała wolność. 
                        ****
- Seba uznasz mnie pewnie za wariata ,ale nie mogę wymazać jej z pamięci- rzekł odkładając podpisane dokumenty. Wyłączył laptopa i westchnął ciężko. - Nie daję rady. Myślę ciągle o niej ,a przecież nie widzieliśmy się dwa miesiące. Ciekawe co robi? Czy wróciła już z córeczką do domu?
- Marek przecież ona ma dziecko,niedawno rozstała się z facetem. Porwali cię ,pobili,masz blizny ,a ty chcesz się w to pakować?
- Ula nie jest niczemu winna. Trafiła tylko na niewłaściwego faceta. 
- Dawno ,bo rzucił ją jak tylko dowiedział się o ciąży- poinformował przyjaciela- A Ula miała ponoć jakieś problemy z grupą krwi i mała urodziła się chora. Teraz jest już chyba w porządku nie wiem. Ja tylko opłaciłem operacje na serce.
- Co zrobiłeś?- Olszański zrobił wielkie oczy.
- Zapłaciłem za operacje- powtórzył Dobrzański.- Zrobiłem to nie tylko dlatego ,że zakochałem się w Uli ,ale po prostu zrobiło mi się żal tego dziecka. Mała jest już zdrowa tylko szkoda ,że Ula się nie odzywa ,a przecież ma mój numer telefonu i zna miejsce pracy.
- Może pojedź do niej skoro tak za nią tęsknisz- rzekł kpiąco. - Nie lubił opowieści o Uli ,która miała taką przeszłość i dziecko z innym. 
- Masz rację. Tak zrobię.
- Ale dokąd ty idziesz?- próbował go zatrzymać. 
- Jadę do Uli. Muszę jej powiedzieć...
- Poczekaj ona nie jest gotowa na takie wyznania. Marek najpierw gdzieś ją zaproś,umów się ,poznaj ,a dopiero potem działaj i wyznawaj jej miłość. 
- Chyba masz rację. Nie chcę 
dostać  kosza już na starcie i w dodatku wyjść na wariata- stwierdził Marek.
- Dokładnie- zgodził się z nim Sebastian. 

czwartek, 12 września 2019

,,Powrót'' Miniaturka


,,Powrót ’’
Miniaturka
,,Wiem
Że ciągle próbowałeś pomóc
Wiem
Że miałam Twoje słowa za nic
Wiem już
Myliłam się’’
Spóźniona mini z okazji 400 tys. wyświetleń na blogu.

 Kontakt z przyjaciółmi i bratem urwał się zaraz  po zaręczynach z Normanem ,którego poznała w firmie kosmetycznej. Podobnie jak ona dopiero zaczynał karierę. Wyszli na drinka ,dobrze się im gadało. Pojawił się problem z wynajem mieszkania. Po namyśle postanowi być współlokatorami. Z początku szło im dobrze. 
Nie kłócili się ,ale z czasem bywało gorzej. Po czterech miesiącach siedząc na kanapie w domowym zaciszu z miską popcornu nagle padły z jego ust słowa.
- Wyjdź za mnie. 
To nie było nawet pytanie.
Odstawiła miskę i spojrzała na niego wielkimi niebieskimi oczami.
- Ty tak na poważnie?- spytała zaskoczona.- Zastanowiłeś się ?
- A czemu nie? Mieszkamy razem więc zróbmy następny krok. Po co czekać.
- A pierścionek?
-  W poniedziałek dostaję wypłatę to skoczymy do jubilera i sobie wybierzesz pierścionek.
Kobieta usiłowała nie dać po sobie poznać jak bardzo jest rozczarowana. Oświadczył jej się w dresie ,gdy ona była w koszulce z nadrukiem psa i spodniach od piżamy bez pierścionka , kolacji  czy nawet głupiego kwiatka. Nie klęknął na kolano jak sobie to wyobrażała.
- Idę spać – rzuciła wyłączając telewizor.- Pomyślę nad tym rano.
- To się zgadzasz?
Nie odpowiedziała udając się do sypialni. Ułożył się obok niej i po chwili już mocno chrapał. Wierciła się i patrzyła w sufit. Rano nie poszła do pracy ,bo zamknął ją na klucz w pokoju. Wieczorem wypuścił ją ,po czym poszedł za nią do łazienki i nie chciał wyjść. Pilnował ją ,gdy się myła.
W niedziele zabrał jej pieniądze i schował tak ,żeby nie znalazła. Prosiła o ich odzyskanie ,lecz nie udało jej się. Odciął ją od gotówki i ludzi. Chcąc dostać posiłek zgodziła się zostać jego żoną. W ciągu miesiąca została zaciągnięta do urzędu stanu cywilnego. Obawiając się jego gniewu na drżących nogach stała z bukietem żółtych róż i powtarzała za urzędnikiem. Noc poślubna na długo utkwiła jej w pamięci. Półprzytomna zadzwoniła do rodziny. Później także próbowała skontaktować się z rodziną.
Małżeństwo sprawiło ,iż zapomniała co to romantyczność i czyste prawdziwe uczucie. Mąż jej nie szanował. Była workiem treningowym. Wciąż na jej ciele pojawiały się nowe ślady ,a jej psychika była w opłakanym stanie. Potrzebowała psychologa ,a najlepiej psychiatry ,który zapisałby jej leki dzięki nim może znów przesypiała by noce ,a nie budziła się punkt trzecia czy czwarta i czekała tak do szóstej ,żeby wstać. Po wyjeździe z Polski nie nosiła już okularów i zmieniła nieco styl ubierania,podcięta też włosy.     

Zaczynała od stażu stopniowo pnąc się w górę. Szczebel po szczeblu. Obecnie ze względu na relacje z Normanem ,który był jej szefem musiała porzucić karierę i wrócić w rodzinne strony. Niestety on jej na to nie pozwalał. Chciał ,aby robiła karierę ,a ona marzyła o życiu rodzinnym.
Sympozjum, szkolenie w Danii, wyjazd  służbowy do Francji to było jej życie. Praca pochłonęła ją bez reszty. Do momentu ,aż dowiedziała się o śmierci ojca. Pojechała do Polski na kilka dni przed pogrzebem. Od sąsiadki dowiedziała się ,iż jej ojciec miał wylew. Przewrócił się w kuchni ,a gdy Beatka ,która pobiegła po pomoc w postaci Maćka leżał nieruchomo na podłodze. Maciej wezwał pogotowie ,ale  lekarze stwierdzili po kilku minutach reanimacji ,zgon. Szymczyk zabrał małą do siebie. Matka mężczyzny zaopiekowała się dziewczynką podczas nieobecności Uli.
Ula po powrocie do kraju załatwiła wszystkie sprawy związane z pogrzebem ,wypisała Beatkę ze szkoły mówiąc jej ,iż zagranicą poślę ją do innej. Zadzwoniła do Normana. Nie odebrał. Musiała zabrać Beatkę innego wyjścia nie miała.
- Betti ,proszę nie utrudniaj tego- prosiła siadając obok niej na łóżku.
- Ulcia ja nie chcę się przeprowadzać do Niemiec. To daleko ,a Jasiek?
- Przyjedzie za kilka dni. Rozmawiałam z nim po pogrzebie i mówił ,że planuje powrót do kraju na stałe. Ma jakieś plany. Nie wiem może z Kingą?
- Dlaczego musimy wyjeżdżać? Nie możemy zostać?
- Betti nie możesz sama zostać ,bo masz dopiero osiem lat. A Norman jest moim mężem. Tam mam pracę i dom.
– Tu też jest twój dom. A pan Marek?
- Kto?- udała ,że nie wie o kim mowa.
-No ,twój szef- odparła dziewczynka- Przychodził tu ,kiedyś nawet jak cię nie było.  Był smutny.
- Betti nie wymyślał żadnych historyjek. Pewnie ,że był ,bo musiał szukać nowego pracownika i wytłumaczyć wszystkim ,co zrobił.
- Mówił ,że chcę cię przeprosić. Może on jest twoim księciem? Pamiętasz jak mi czytałaś bajki? Było fajnie.
- Sama widzisz to tylko bajki- spojrzała na nią jakby zamyślona.
Dawno nikt nie poruszał tematu Dobrzańskiego.
 Odeszła tuż po dowiedzeniu się o tej paskudnej intrydze. Dostała od Ali adres samotni Pshemko. Nie pojechała. Zamiast tego stwierdziła ,że nie jest jej potrzebny  krótki wyjazd. Nie chciała odpoczywać tylko zapomnieć w jaki sposób potraktował ją Marek. Napisał list. Nie czytała. Próbował zatrzymać auto ,gdy wsiadła do samochodu Maćka. Coś krzyczał ,ale nie słuchała. Po policzku popłynęła łza ,gdy zdała sobie sprawę ,iż to koniec. A ich romans nie miał szans na nic więcej. Serce pękało jej na pół ,lecz postanowiła być silna. Wyjechała do Niemiec. Tam trafiła do firmy kosmetycznej. Poszła na szkolenie, zwróciła na siebie uwagę szefa. W myślach pojawiał się jeszcze Marek ,ale uznała ,że złamane serce najlepiej leczy nowa miłość. Wkrótce poznała Normana. Od początku uważała ,że jest inny od pozostałych ze wzgląd na nietypowe jak dla niej imię. Na początku nie obiecywała sobie zbyt wiele, nie robiła planów, a później żałowała podjętej decyzji.
- Ja go nie chcę znać. Betti proszę nie mówmy o nim- poprosiła Ula.
Spakowała rzeczy siostry i czekała ,aż podjedzie po nich zamówiona taksówka. Betti całą podróż nic nie mówiła . Bardzo nie chciała wyjeżdżać.

                                                                  ****

- Paulina?- zaskoczony odstawił szklankę z alkoholem na stolik. Stanęła przed n była narzeczona  w czarnej sukience z dziwnym błyskiem w oczach. Marek znieruchomiał nie bardzo orientując się o co chodzi.
- Nie cieszysz się z mojej wizyty?- rozsiadła się na kanapie.- Masz jakieś dobre wino?
- Paula wynoś się- wstał zdenerwowany jej nagłym wtargnięciem- Nie jesteśmy już razem. Mówiłem ci ,że kocham jedyną kobietę na świecie i nie jesteś nią ty- dodał brutalnie.
- To ze mną miałeś się ożenić ,a nie z tą wywłoką!- podniosła głos.
- Nie twoja sprawa z kim zamierzam brać ślub. Poza tym jej się nie oświadczałem.
- Właśnie- odparła chłodno niemal lodowato.- A ze mną miałeś tylko ona to zepsuła ,ale ja ci wybaczam.
- Mnie to nie interesuję. Paula ja nie wrócę do ciebie- rzekł poważnie.
- Jeszcze zobaczymy- dodała na odchodnym.
Po jej wyjściu wypił kolejną szklankę brązowego płynu i usiadł na kanapie. Przed nim na stale leżał notes ,a w nim znajdowało się zdjęcie dziewczyny w czerwonych okularach. Tęsknił. Cholernie za nią tęsknił. Każdego dnia, nocy. Nie zapomniał ich spacerów po parku, kiedyś w nim karmili kaczki, cieszyli się swą obecnością.

Zimą kroczyli po miękkim puchu, patrzyli na oprószone lekko nim drzewa. Obserwowali kaczki chodzące po lodzie, śmiesznie się ślizgały z czego oboje się śmiali. Opowiadał jej wtedy zabawną historię. Chciał ją rozśmieszyć ,bo wydawała się smutna i zmęczona życiem niczym staruszka. Potem pojechali do jej domu ,a tam zastała ich awaria kaloryfera. Pomógł ich uporać się z powodzą i spędził miło czas z jej rodziną, a jej młodsza siostra była urocza i złapał z nią świetny kontakt.
W wigilię go pocałowała i od tego wszystko się zaczęło. Randki na niby, prezenty, wyjścia po pracy, skradzione pocałunki, udawanie ,lecz z czasem Marek odkrył ,że on wcale nie musi udawać i to co między nimi jest prawdziwe. Niestety zrozumiał to dopiero po jej odejściu ,gdy nie chciała już go wysłuchać i pragnęła o nim zapomnieć. On nie potrafił. Zakochał się w niej bez pamięci.

Po długich nieudanych poszukiwaniach dał sobie spokój, od jej brata , który pracował w jego firmie dowiedział się ,że jest mężatką, mieszka w Niemczech i straciła właśnie ojca. Chciał ją wspierać w tym wyjątkowo w trudnym czasie ,lecz nie było mu to dane. To jej mąż zajął teraz miejsce tam gdzie on pragnął zająć. W jej sercu. Janek nie dał mu dokładnego adresu pobytu Uli i nie informował nikogo gdzie ona jest za nim nie wyszła za Normana,chociaż jej brat jakoś nie przepadał za jej nowym facetem i jakby miał wybierać to wolałby już Dobrzańskiego ,którego widział codziennie jak chodził załamany .
Próbował znaleźć sposób na odnalezienie jego siostry ,a gdy wchodził do jego gabinetu zawsze z jakby radością i niedowierzaniem wymawiał jej imię ,a później podnosił wzrok i czekał smutny zawód ,bo to nie Ula przekroczyła próg gabinetu. Starał się ukryć rozczarowanie ,lecz kiepsko mu to wychodziło. Maciek także zauważył zmianę u Marka po odejściu z firmy , Uli. Maciej nadal zaglądał do firmy ,umawiał się z Anią i przychodził ze sprawami związanymi z Pro-S. Ula nic o niczym nie miała pojęcia

                                                       *****

 Zapowiadał się kolejny listopadowy dzień nudny, pochmurny i deszczowy. Kobieta wzdrygnęła się patrząc przez okno na krople deszczu rozbryzgujące się o szybę, słyszała uderzanie ich o parapet co w tej chwili strasznie ją irytowało. Nalała wodę do czajnika elektrycznego i poszukała w szafce kawy ,było jej w puszce niewiele.-  Na dwie kawy wystarczy- pomyślała.  Usłyszała szmer w kuchni  nie odwracając głowy zawiązała sznurek od szlafroka i zaparzyła kawę.

- Chcesz też?
- Nie ,ja chcę kakao i grzanki z serem- oznajmiła dziewczynka.- Ulcia powiedz ,że to prawda, proszę- podeszła do siostry i przytuliła się do jej nogi. Ula odwróciła się do Beatki i przytuliła ją po czym spojrzała małej w oczy przykucając.
- Betti co się stało?
- No… bo ja nie lubię tego twojego męża- wyszeptała nieśmiało.- On jest nie dobry i nie chcę by tu wrócił- dodała nieco płaczliwie.
 Ula przytuliła ją i pocałowała w policzek. Nie rozumiała dziwnego zachowania młodszej siostry. Jasiek się wyprowadził ,pracował nadal w firmie jako model ,ale teraz robił karierę za granicą i rzadko kontaktował się z rodziną. Siostra była z niego dumna ,lecz po cichu marzyła ,żeby wrócił cały i zdrowy do kraju. Dorota z którą przyjaźniła się przed maturą zginęła w wyniku zamachu terrorystycznego z ,którym nie miała nic wspólnego ,a zlazła się w złym miejscu w niewłaściwym czasie. Nie chciała by bratu coś złego się przytrafiło. Często jeździł do Afryki na sesje ,a tam bezpiecznie nie jest.
- Betti mieszkamy tu od roku ,a nigdy nie mówiłaś ,że nie lubisz Normana. Myślałam ,że wszystko jest w porządku. On się starał- próbowała przekonać samą siebie.- Ale może to dobrze ,że za nim nie przepasz- powiedziała cicho.
- Nieprawda. Ja go nie lubię i chcę wrócić do Polski- rzuciła gniewnie.
- Betti nie mówiłam ci ,ale od kilku tygodni trwała sprawa rozwodowa. Od trzech dni jestem po rozwodzie. Znajdę jakieś mieszkanie i się wyprowadzimy.
- Wrócimy do Polski?
- Betti my tam nigdy już nie wrócimy- odparła bojąc się coraz bardziej ,co dalej będzie. Przy ludziach się kontrolował, udawał kochającego męża ,przy Beatce także nie podnosił ręki ,ale często się kłócili. Nie była tu szczęśliwa ,ale na polu zawodowym wszystko szło świetnie. Norman nie bił jej ,aż tak dotkliwie ,żeby ktoś się od razu skapnął. Bardziej wolał ją dręczyć psychicznie ,ale zdarzały mu się gorsze momenty ,że poleciała na komodę albo dostała w twarz bądź ścisnął jej rękę. Siniaki ukrywała pod biurowym strojem. Nie dała po sobie poznać ,że coś jest nie tak w jej małżeństwie ,lecz jedna koleżanka z pracy  coś podejrzewała no i Betti. Przed nią nic nie można było ukryć.

,,Teraz gdy w ruchomych piaskach tonę
I kiedy cała przeszłość przed oczami
Rozumiem
Rozumiem swój błąd
Lecz cofnąć się nie mam szans’’

Włączyła laptopa w celu przejrzenia poczty ,ale weszła na stronę z informacjami ze świata i zamarła.,, Poszukiwania trzydziestodwuletniego mężczyzny zakończone’’ W Gdyni na środku wody ,w  łódce znaleziono nieprzytomnego mężczyznę, dzięki szybkiej interwencji udało się go uratować ,a to dzięki  chłopakowi ,który akurat surfował i zauważył płynącą łódź z ciałem na niej  i przerażony  wezwał pomoc.
 Dzięki szybkiej  pomocy medycznej mężczyzna został przetransportowany do szpitala . Stan mężczyzny jest krytyczny ,a ciało jest znacznie wychłodzone.
Policja podejrzewa ,że w tym przykrym wydarzeniu brały udział osoby trzecie ponieważ mężczyzna oprócz wychłodzenia, miał ranę ciętą na głowie, rany na brzuchu . Pacjent aktualnie nadal jest nieprzytomny i znajduję się na OIMie w szpitalu…
Ula zanotowała adres szpitala i zakryła usta dłonią by nikt nie usłyszał jej szlochu. Przerażona po tym co przeczytała nie mogła w nocy spać. Przepłakała całą noc ,na szczęście jej  byłego męża nie było w domu ,bo wyjechał na delegacje. Z resztą już ją to nie obchodziło. Wkrótce musiała szukać nowej pracy i nowego lokum dla siebie i siostry, bo zostać nie mogła.

- Mała pakuj się- rzuciła do siostry.
- Jak to?
- Szybko. Na razie zatrzymamy się w hotelu w Gdyni ,a później zobaczymy. Musimy kogoś odwiedzić w szpitalu- wyjaśniła.
- A kogo?- dopytywała dziewczynka.
- Marka- wypowiedziała to imię ze smutkiem.
W momencie przeczytania tych informacji i tego ,że niemal umarł dotarła do niej prawda. Od której uciekała tyle czasu. Nigdy nie przestała go kochać. Nikt nie był równie ważny co on. Nawet to co nazywała uczuciem do męża nie mogło się równać z tym ,co czuła będąc z Markiem.
Paulina postanowiła się zemścić ,że ją odtrącił, porzucił, odwołał ich ślub. Dowiedziała się o jego wyjeździe. Śledziła go. Nie mógł spać więc poszedł się przejść. Przy porcie spotkał Paulinę z jakimś facetem. Nim cokolwiek zdołał powiedzieć został dotkliwie pobity ,a później Paula i dwóch osiłków pozbyli się narzędzi wrzucając je do wody ,którymi Dobrzański miał zadane ciosy ,a jego ułożyli w łódce i przykryli kocem by nie było za bardzo widać. Tak spędził noc ,a rano został przypadkiem znaleziony ,chociaż policja dostała wcześniej zgłoszenie od niejakiego Sebastiana Olszańskiego o zaginięciu. Wybrali się do Gdyni we troje ,bo Seba zabrał ze sobą Violę. Gdy Marek nie wrócił do hotelu Sebastian zgłosił zaginięcie na policji. Funkcjonariusze nic nie zrobili ,a Olszański z Violettą porozwieszali ulotki ze zdjęciem przyjaciela  i  zostawił numer telefonu.
- Czemu jedziemy nagle do Marka i dlaczego jest w szpitalu?- dopytywała.
- Nie bądź taka ciekawska. Ktoś chciał mu zrobić krzywdę i to poważną.
- Nie mogą.
- Właśnie ,nie mogą ,bo ja na to nie pozwolę.

                                                ***

Jak przez mgłę pamiętała uliczkę przy ,której kazała zatrzymać się taksówce. Furtka obrosła bluszczem i zardzewiała. Nacisnęła leciutko i popchnęła metalowe drzwiczki. Przywitała ją martwa cisza ,pociągnęła za sobą sporą zieloną walizkę. Nacisnęła dzwonek ,lecz nie usłyszała żadnych kroków. Pod domem stała ławeczka. Farba lekko się złuszczyła. Kobieta poprawiła słomkowy kapelusz i wybrała numer brata. Po drugiej stronie usłyszała głos automatycznej sekretarki. Usiadła na jednym z schodków zmęczona podróżą. Zostawiła za sobą przeszłość powracając w rodzinne strony. Wyjęła z kieszonki walizki pogniecioną fotografię. Przestawiała jej rodzinę. Bardzo za nimi tęskniła. Przyjechała tu mając nadzieję zastać brata ,ale dom był zamknięty i pusty. Zabrała ze sobą Beatkę i z powrotem wróciła do Warszawy. Senior Dobrzański nalegał ,aby jego syn został przewieziony do warszawskiego szpitala.
**
,,Dziś
Brakuje mi twej dobrej rady
Dziś
Nie umiem sobie z tym poradzić
Dzisiaj
Zapadam się’’- frag. Varius Manx ,,Ruchome piaski’’


Widok Marka w takim stanie wstrząsnął nią do głębi. Niestety pielęgniarka wygoniła ją z sali. Ula przesiedziała na korytarzu wraz siostrą całą noc. Bała się ,że jeśli opuści to miejsce więcej go nie zobaczy. Wszystko wróciło. Zalała ją fala wspomnień. Wiedziała ,że chciał wszystko wyjaśnić ,lecz ona nie dawała mu szansy ,a później wpakowała się w chory związek. Wyszła nawet za mąż za innego człowieka ,a przyrzekała sobie ,że weźmie ślub tylko z miłości. Zrobiła inaczej i teraz tego bardzo żałowała. Niejako została zmuszona do małżeństwa ponieważ chciała przeżyć i by jej siostra również przeżyła ,lecz jej mąż okazał się najgorszy z najgorszych. Teraz żałowała ,że nie dała szansy Markowi ,który jak dowiedziała się od jego przyjaciela Marek ją naprawdę kochał. 
- Boże wybacz mi ,że byłam taka głupia- ukryła twarz w dłoniach.
- Będzie dobrze,on z tego wyjdzie i będziecie  szczęśliwi-Ula zauważyła obrączkę na palcu Violetty ,ale o nic nie pytała. 
- Marek wyzdrowieje?- zapytała mała Cieplak.
- Tak ,wyzdrowieje-odparła z przekonaniem Viola ,bo Ula zaniosła się szlochem i nie była w stanie wykrztusić żadnego słowa. 
Dwa dni później znów znajduje się w sali szpitalnej. Dobrzański leżał nieruchomo podłączony do aparatury, to respirator podtrzymywał jego życie. Teraz od niego był uzależniony. Wciąż miał problem z powrotem do normalnej temperatury ciała. Był przykryty kocem termicznym. Ula rozmawiała z funkcjonariuszami policji znajdującymi się na korytarzu ,a znajdująca się tam również Viola została z Beatką.

 Sebastian mówił ,że stan Marka wciąż nie uległ zmianie.
Wzięła jego rękę ,która była chłodna w swoje ciepłe dłonie i spojrzała na niego.
- Jesteś mi potrzebny , Marek. Nie możesz mnie zostawić ,słyszysz? Wiem nie wierzyłam w ciebie ani w twą przemianę. Od Sebastiana wiem jak to wyglądało naprawdę i ile wycierpiałeś po moim wyjeździe. Moje małżeństwo nie należało do  szczęśliwych ,pogoniłam tego kata ,a teraz czekam na twój powrót do zdrowia i jeśli czujesz to samo ,co ja możemy ,kiedyś spróbować zacząć jeszcze raz. Tylko czy mamy na to szansę?- dotknęła jego policzka po czym nachyliła się i musnęła go. – Kocham cię, walcz i wróć do nas. Tak do nas ,bo mieszkam z Betti.
Nagle zauważyła jakby się poruszył ,lecz uznała ,że to złudzenie i ma z przewidzenia z powodu braku snu.
W przeciągu kolejnych dni Marek zaczął oddychać samodzielnie, obudził się i prosił o ujrzenie Uli odkąd dowiedział się ,że przyjechała tu i od kilku dni martwi się jego stanem zdrowia.
- Ula- wyszeptał.- Chodź tu- wskazał na łóżko.
Usiadła chwytając jego dłoń i spojrzała w jego szare oczy. Uśmiechnął się ,a ona uświadomiła sobie jak bardzo brakowało jej te uśmiechu, widoku tych słodkich dołeczków w policzkach.
- To przerażające i okropne co zrobiła Paulina.
- Nie rozmawiajmy o niej- uciął temat.- Pewnie nie dasz mi szansy- przyłożyła palec do jego ust po czym go pocałowała.
- Pomogę ci wrócić do zdrowia ,zaopiekuję się tobą i przepraszam za wszystko.
- Ula minęło sporo czasu. Próbowałaś ułożyć sobie życie tak samo jak ja .
- Tylko ty nie wpakowałeś się w małżeństwo.
- Na szczęście nie, ale …-uciął szukając w głowie ,co ma powiedzieć.
- Długo cię jeszcze będą tu trzymać?- zapytywała zatroskana.
- Niedługo mnie wypuszczą. Wyniki w normie,rana na brzuchu jeszcze boli ,ale to minie,krwiaka wycięli ,a szwy z ręki zdejmą mi za kilka dni tylko z tym bandażem na głowie muszę jeszcze trochę pochodzić.
- Wiem ,ale wierzę ,że wszystko będzie dobrze.
- Kocham cię
- Ja ciebie też ,zdrowiej- dodała po czym opuściła salę.
                                      ****
Po wyjściu ze szpitala przeniosła się do mieszkania Marka. Nie było w nim żadnych ozdób ani kwiatów. Postanowiła kupić kilka drobiazgów i coś na obiad i kolacje. 

Dobrzański zadzwonił do rodziców ,aby się o niego nie martwili ,a później poszedł zobaczyć co robi Beatka. Ula planowała zapisać ją tu do szkoły wiedziała ,że dziewczynka nie lubi ciągłych przeprowadzek i zmian ona też  ich nie lubiła. Marek zaproponował jej by została z nim na zawsze ,a poprosił ją o to dwa dni temu podczas jedzenia kolacji zgodziła się ,a nowy początek przypieczętowali seksem w jego sypialni. Rano wstała szczęśliwa i  przygotowała dla niego i Betti śniadanie.

                           ****
- Wszystkiego najlepszego ,kochanie z okazji naszej piątej rocznicy- szepnął na ucho Marek podając ,Uli pudełko. Otworzyła je wyjmując z niego piękny naszyjnik. Ona kupiła mu nową koszulę i zegarek. Marek zapiął śliczny złoty naszyjnik ,a później zaprosił do stołu.  Stół był pięknie przygotowany, dania ,co prawda zamówione ,bo Marek nie umiał gotować to Ula miała talent kulinarny i przygotowywała posiłki ,ale od czasu do czasu coś zamawiali. Zaręczyny odbyły się w Karwi gdzie wyjechali na kilka dni urlopu. Ula wróciła do firmy i pracowała znów jako jego asystentka ,bo Laura akurat planowała przeprowadzić się do ukochanego do Stanów i rzuciła pracę. Beatka została u Olszańskich pomagając Violi w kuchni ,która spodziewała się pierwszego dziecka. Szum fal, złoty piasek,krzyk mew  to coś czego  było im trzeba. Wieczorem Marek załatwił stolik na plaży,były płatki róż i piękny pierścionek zaręczynowy. 
- Skarbie jesteś sensem mego mojego życia,kocham cię i chcę się z tobą zestarzeć. Zostaniesz moją żoną?
- Tak- odpowiedziała.- Kocham cię , Marek- musnęła jego usta.
Ktoś bił im brawo. Zasiedli z powrotem do stołu ciesząc się swoim szczęściem.
- Ula- usłyszała swoje imię.- Kochanie stało się coś?
- Nie wspominałam nasze zaręczyny.
Marek uśmiechnął się powracając na moment do wspomnień.
- Dzieci śpią, Beata u koleżanki ,a my możemy świętować- powiedział zadowolony Dobrzański.
- Prawda nie zawsze mamy czas na wspólny posiłek ,ale dzieci są małe i…
- Wiem bardzo cię kocham i cieszę się ,że dałaś mi drugą szansę. Beata chyba zostanie projektantką mody.
- Nic mi o tym nie mówiła.
- A jej teczka ze szkicami,zajęcia plastyczne? Prosiła nawet mnie o zakup maszyny do szycia.
- To prawda ,ale nie wpadłam na to ,że chce być projektantką- odparła zaskoczona nalewając sobie do kieliszka wody zamiast wina.- Wciąż karmię Piotrusia.
- Wybacz ,zapomniałem- wziął swój kieliszek.- Za nas ,za następne wspólne lata tak sobie obiecaliśmy w zdrowiu, chorobie ,szczęściu i nieszczęściu po prostu na dobre i  na złe.
- Za naszą miłość i nasze cudowne ,kochane dzieci- dodała na co Marek uśmiechnął się i zajęli się jedzeniem. Po kolacji Ula pozmywała ,a jej mąż zajrzał do dzieci ucałował je na dobranoc i poszedł wziąć prysznic.

Rankiem zastała Piotrusia bawiącego się na podłodze ,a Oliwka jej trzyletnia i półroczna córeczka  siedziała przy stole i jadła kolorowe kanapki. Ucałowała chłopczyka po czym przywitała się z córką.
- Witaj słoneczko- ucałowała ciemną główkę  małej siadając przy stole obok Marka smarującego sobie dżemem ,grzankę. Córeczka całą urodę odziedziczyła po tacie ,za to synek był jej wierną kopią.
- Cześć kochanie wyspałaś się?
- Tak,ale chyba zaspałam.
- Dziś sobota ,a Beata siedziała wczoraj za długo przy laptopie i jeszcze śpi.
- Aha. Wcześnie wstałeś.
- Mały płakał ,ale dałem mu już kaszkę i przewinąłem go. Uwielbiam spędzać czas z dziećmi. Ty oraz dzieciaki jesteście  dla mnie wszystkim.
- Wiem do małej też wstawałeś pierwszy ,a ona zawsze rano była gadatliwa- zaśmiali się oboje.
- Nieprawda!- zaprzeczyła.
- Córeczko- zwróciła się do niej Ula.- Zjedz jeszcze troszkę mój mały niejadku.
- Nie chcę już- spojrzała na nich ,a oni zgodnie pozwolili jej już nie jeść.
Powrót do kraju okazał się dla Uli najlepiej podjętą decyzją w jej życiu. Marek wyzdrowiał , Paulina siedziała w więzieniu, Jasiek nie wrócił do kraju ,ale zabrał ze sobą Kingę wziął z nią ślub i został już nawet ojcem. Zaś Ula miała piękny dom, dobrego ,kochającego męża, który był wspaniałym ojcem , dzieci ,które kochała nade wszystko , a o Normanie i nieudanym małżeństwie dawno zapomniała. Nie chciała wracać do tego etapu w swoim życiu.  

              KONIEC!