,,Pokochaj
mnie’’
Rozdział
5
i odejść jak nikt
i zamknąć na klucz
każdą z tych wad
wiesz niewiele chcę
tylko tyle mi daj...'' Frag. pios. ,,Niewiele chcę'' M.Wiśniewski
Prawnik wynajęty
przez Marka Dobrzańskiego zjawił się nazajutrz rano punkt dziewiąta. Kobieta
uważnie wysłuchała co ma jej do powiedzenia i jaki ma pomysł na wyjście z tej
sytuacji. Ula bała się konfrontacji ze Sławkiem. Mężczyzna uspokoił ją ,że nie
ma czego się obawiać z jego strony. Za tydzień miał odbyć się proces
uniewinnienia Urszuli i skazanie za winnego Sławomira.
Policja trafiła na trop przestępny w tym czasie Ula nadal
przebywała w więzieniu czekając na dzień ,aż wyjdzie na wolność. Narzekała na
samopoczucie ze względu na zaawansowaną ciąże. Chciała mieć to już za sobą.
Urodzić i nie dźwigać więcej tego wielkiego brzucha do ,którego nagle czuła
nagle wściekłość.
- Nie będę sama wychowywać bachora i to w więzieniu-
powiedziała do siebie chodząc niespokojnie po celi.
- Przymknij się. Mi odebrali syna jak miał trzy lata
teraz szedłby do pierwszej klasy ,ale jak widzisz nie zanosi się ,żebym miała
stąd szybko wyjść także stul pysk i siedź cicho. Oddaj dzieciaka najlepiej do
adopcji będzie miał pełną rodzinę.
- Nie chcę oddawać dziecka- wepchnęła ciężko.
- Głupia jesteś. Jak zamierzasz wychować dziecko siedząc w
więzieniu?
- Znajomy wynajął adwokata. Chce mi pomóc- odparła wierząc
w słowa Dobrzańskiego ,choć zaniepokoiło ją ,iż nie odezwał się kilku dni ,a adwokat
mówił ,że nie może się z nim skontaktować.
- Ma cię w dupie jak ,każdy tutaj. Pierdolone kurwa
życie- splunęła na posadzkę. Zachowywała się trochę jak facet zwłaszcza ,że
Wera miała krótko ostrzyżone blond włosy ,a na plecach miała wielki tatuaż anakondy.
Opowiadała o dawnym życiu . Uli nie bardzo chciało się słuchać. W więzieniu
żałowała ,że poznała człowieka przez ,którego trafiła do tego bagna.
- Nie becz , weź się idiotko w garść – warknęła Wera.-
Spać przez ciebie nie mogę.
Do celi wpadł nagle strażnik i poinformował ,iż Ula ma
się zbierać. Nie rozumiała o co chodzi. Wepchnęli ją siłą do innej celi nie
zważając na to ,że jest w ciąży.
- Pani chłopak został zatrzymany pod zarzutem usiłowania
zabójstwa. Ofiara znajdowała się w szpitalu ,ale wypisał się na własne
życzenie. Został ranny w brzuch i przetrzymywany przez parę dni w opuszczonej
fabryce ,gdzie został pobity.
- Ale żyje? Nie chcę by miał zginąć przez mojego eks
człowiek ,który nikomu nic nie zawinił. To dobry człowiek i cieszę się jest ktoś kto wierzy w moją niewinność i chce mnie stąd wyciągnąć. Mam nadzieję tylko ,że żyje i będę mogła go jeszcze ,kiedyś zobaczyć.
- Żyję- odparł wywołując tymczasem szok na jej twarzy.-
Wszystko w porządku?– spojrzał na nią, a ona lekko się do niego uśmiechnęła. Odwzajemnił ten drobny gest.
- Mogę cię przytulić?- zapytała trochę onieśmielona.
- Pewnie- odrzekł zaskoczony.
Poczuł się dziwnie tuląc ciężarną kobietę. Dokładnie rzecz ujmując Ulę. Poczuł dziwne ciepło wokół serca. Od
pierwszej wizyty zapadły mu w pamięć te śliczne niebieskie oczy ,ale teraz
pamiętał także jej uśmiech. Nie wiedział co się z nim dzieje, lecz wcale nie
zmuszał się do tego ,aby jej pomagać.
- Przepraszam cię za niego to nie powinno się stać.
- To nie twoja wina.
- Czuję się winna- wyznała.- I to bardzo ,bo mój były niepotrzebnie napada na ludzi. Ja nie miałam pojęcia ,że on taki jest i będzie się mścił. Na pewno się dobrze czujesz?
- Tak czyżbyś martwiła się o mnie?- zmarszczył brwi.
- Ja? Ja nie mam serca. Nie słyszałeś o tym? Tak o mnie mówią. Kobieta bez uczuć. Nawet nie umiałam zaopiekować się rodzeństwem, nie wiem czy podołam jako samotna matka ,a ty twierdzisz ,że się przejmuję?
- Nie wierzę w to co mówią o tobie inni. Wolę sam poznać prawdę- odparł szeptem ,bo kawałek dalej stał strażnik ,a nie chciał by słyszał.- Przychodząc tu odniosłem zupełnie inne wrażenie.
- Mylne.
- Nieprawda. Masz szansę jeszcze naprawić błędy. Nikt idealny nie jest ani moi rodzice ani moja była.
- Wiem wspominałeś już o niej. Myślisz ,że moi bliscy ,kiedyś mi wybaczą?- zapytała uważnie na niego patrząc. Siedzieli przy stoliku ,bo Ula i tak nie mogła w swoim stanie długo stać. Strasznie jej się dłużyły już dni i pragnęła ,aby mała się już urodziła tylko nie w takich warunkach.
- Jestem tego pewien- odrzekł z pewnością w głosie kładąc swą dłoń na jej dłoni.
- Przepraszam cię za niego to nie powinno się stać.
- To nie twoja wina.
- Czuję się winna- wyznała.- I to bardzo ,bo mój były niepotrzebnie napada na ludzi. Ja nie miałam pojęcia ,że on taki jest i będzie się mścił. Na pewno się dobrze czujesz?
- Tak czyżbyś martwiła się o mnie?- zmarszczył brwi.
- Ja? Ja nie mam serca. Nie słyszałeś o tym? Tak o mnie mówią. Kobieta bez uczuć. Nawet nie umiałam zaopiekować się rodzeństwem, nie wiem czy podołam jako samotna matka ,a ty twierdzisz ,że się przejmuję?
- Nie wierzę w to co mówią o tobie inni. Wolę sam poznać prawdę- odparł szeptem ,bo kawałek dalej stał strażnik ,a nie chciał by słyszał.- Przychodząc tu odniosłem zupełnie inne wrażenie.
- Mylne.
- Nieprawda. Masz szansę jeszcze naprawić błędy. Nikt idealny nie jest ani moi rodzice ani moja była.
- Wiem wspominałeś już o niej. Myślisz ,że moi bliscy ,kiedyś mi wybaczą?- zapytała uważnie na niego patrząc. Siedzieli przy stoliku ,bo Ula i tak nie mogła w swoim stanie długo stać. Strasznie jej się dłużyły już dni i pragnęła ,aby mała się już urodziła tylko nie w takich warunkach.
- Jestem tego pewien- odrzekł z pewnością w głosie kładąc swą dłoń na jej dłoni.
****
Proces zakończył się dla niej pomyślnie. Wróciła do
Rysiowa jako marnotrawna córka. Józef przyjął z powrotem do domu pomimo tego
,co ,kiedyś zrobiła. Beatka widząc ją schowała się za nogami taty i powiedziała
,żeby sobie poszła.
- Betti co ty mówisz?
- Dlaczego nas zostawiłaś? – do rozmowy włączył się
Jasiek.- Nie pilnowałaś nas jak należy tylko porzuciłaś. Beatka bardzo to
przeżyła. Nie kochasz Beatki . Nie interesujesz się co w domu. Nienawidzisz
nas.
Te słowa cięły jak noże. Nie spodziewała się usłyszeć ich od brata.
- Jasiek to nie tak- westchnęła ciężko mając w oczach
łzy.- To długa historia. Wiem tato ,że prawda o mnie cię zszokuje.
- Wiem o więzieniu i Sławku. Wyciągnąłem to od Marka.
Długo zastanawiał się ile mi powiedzieć ,ale w końcu uznał …
- Powiedział ci o wszystkim?
- Tak. Wiem niestety wszystko. O Sławku, narkotykach.
Mówisz się zastanowić nad swoim życiem. Marek prosił ,żebym dał ci szansę nie
wiem o co mu chodziło.
- Nie wiem. Nie znam go. Widziała go dwa razy. Nic
więcej.
Mijała się mocno z prawdą ,ale ojcu nie chciała zdradzać ,że Marek po prostu jej się podoba i to że widziała go więcej razy.
Mijała się mocno z prawdą ,ale ojcu nie chciała zdradzać ,że Marek po prostu jej się podoba i to że widziała go więcej razy.
- Dużo mu o tobie opowiadałem, wiesz stał się prawdziwym
przyjacielem rodziny. Jasiek i Betti go uwielbiali.
- Sławek chciał zrobić mu krzywdę w sumie zrobił ,ale Marek to przeżył. To moja wina. Gdyby mi nie pomagał- usiadła na krzesło i wyżyła się krojąc pomidory.
- Sławek chciał zrobić mu krzywdę w sumie zrobił ,ale Marek to przeżył. To moja wina. Gdyby mi nie pomagał- usiadła na krzesło i wyżyła się krojąc pomidory.
- Siostra coś ty zrobiła. To były pomidory do sałatki-
skarcił ją Jasiek.
- Nie ma dzidzi?- zapytała Beatka.
- Tato- Ula spojrzała na niego oskarżycielsko.
- Ula wiem o ciąży. Dowiedziałem się w więzieniu. Wybacz
nie mogłem tam wejść. Zostawiłem dzieciaków z sąsiadką i pojechałem do
Warszawy. Chciałem cię zobaczyć ,lecz miejsce mnie odstraszało i ci ludzie.
- Rozumiem. Nikt nie chciałby być w takim miejscu. Dziecko przenieśli po prostu do innego
szpitala bez powiadomienia mnie o tym. Nie wiem czy przeżyje. Jest chore.
- Jak to?
- Robią badania i przebywa w inkubatorze. Gdy tylko się
prześpię pojadę do niej. Pojedziemy z tobą.
- W porządku ,ale Beata zostanie u sąsiadki.
- Ja chcę jechać i zobaczyć niemowlę.
- Tato nie powiedziałam ci jeszcze o czymś- powiedziała
jakby czegoś się obawiała.
Pojawienie
się w więzieniu Marka ucieszyło ją choć sama nie wiedziała dlaczego. Serce też dziwnie tłukło się w jej piersi.
Pierwszy raz doświadczała tak silnych uczuć i do osoby ,której prawie nie zna. Wiele dla niej
robił. Nie opuściła jeszcze aresztu ,ale wkrótce miało to nastąpić.
Trzy
dni z rzędu Dobrzański odwiedzał Ulę w więzieniu. Niestety nie dane było im
porozmawiać na osobności bez strażników ani nie było mowy o żadnym spacerze
,który obiecał jej po wyjściu na wolność.
Skurcze
,które odczuwała były coraz silniejsze. Strażnik nie zważał mną jej stan sądząc
,że udaje. W zimnej brudnej celi z odrapanymi ścianami miała powitać na świecie
swoje pierwsze dziecko.
Ojciec
jej dziecka był bandziorem, człowiekiem nieobliczalnym. Nie przypuszczała ,że
Marek chcąc jej pomóc narazi się mu i ten zechce się go pozbyć.
Szarpała
za kratę , padła na kolana ,gdy złapał ją potężny skurcz. Oparła ręką pot z
czoła. Nikt nie przyszedł ,płakała ,krzyczała. Przyszedł drugi strażnik i
kopnął ją w nogę ,gdy siedziała na podłodze. Odruchowo osłoniła brzuch. Cała
noc walczyła z skurczami. O świcie czuła ,że już nie daję rady. W końcu
sprowadzili pomoc medyczną.. Wykończoną zabrali ją do szpitala
.
W
szpitalu ujrzawszy po raz pierwszy córeczkę wyciągnęła do niej ręce pokazali jej ją ,ale za chwilę zabrali do,inkubatora,bo zaczęła sinieć i zamilkła.Nie mogła jej nawet zobaczyć. Łzy spłynęły po twarzy.
Dopiero podczas pobytu w szpitalu i rodząc dziecko zrozumiała co musiała czuć
jej matka. Beatka urodziła się zdrowa ,ale Magda niestety zdrowa nie była. Tu
było odwrotnie. To jej córeczka potrzebowała pomocy. Wtedy w jej głowie
zawitała myśl ,że nazwie małą drugim imieniem swojej zmarłej matki. Czyli nada jej Zofia jak nazywała się jej babcia.
Musiała
uzbroić się w cierpliwość ,żeby móc wrócić z córką do domu. Dzień po narodzinach
odwiedził ją Marek co okazało się wielkim zaskoczeniem. Tłumaczył jej ,że nie mógł wcześniej przyjść. Wręczył jej bukiet
pięknych frezji i ładnego misia dla małej.
Podał jej też średnią torbę z ubrankami dla dziewczynki.
- Dziękuje ci Marek ,ale nie musiałeś - odparła ze wzruszeniem.
- Wiem ,ale chciałem.
- Jeszcze raz ci dziękuję.
Uśmiechnął się do niej po czym z atencją ucałował jej dłoń.
- Do usług. Jeśli będziesz potrzebować pomocy ,zadzwoń.
- Jak ci się odwdzięczę?
- Wystarczy ,że zaprosisz mnie po wyjściu ze szpitala na kawę i dobre ciasto. Słyszałem od twojego ojca ,że potrafisz piec świetne ciasta.
- Prawda ,ale dawno tego nie robiłam.
- Dobra ja muszę już iść. Nie będzie mnie trochę ,ale mam nadzieję ,że zobaczymy się jak wrócę. , Pa.
- Pa.
Kwiaty zabrała pielęgniarka ,bo nie można ich było wnosić na odział. Podziękowała mu gdy stali przy inkubatorze cmoknęła go zupełnie spontanicznie w policzek. Poszedł tam z nią ,bo chciał ujrzeć małą pomimo ,że to nie on jest jej ojcem. Uśmiechnął się do niej szeroko ,a ona dopiero teraz zwróciła uwagę na dołeczki w jego policzkach i czuła jak jej serce znów przyspiesza. Wydawał się idealnym materiałem na partnera ,lecz ona została mocno zraniona i nie szukała na ten moment nowej miłości. Będąc ze Sławkiem zgubiła ją namiętność i zauroczenie nie było tam miejsca na miłość.
Podał jej też średnią torbę z ubrankami dla dziewczynki.
- Dziękuje ci Marek ,ale nie musiałeś - odparła ze wzruszeniem.
- Wiem ,ale chciałem.
- Jeszcze raz ci dziękuję.
Uśmiechnął się do niej po czym z atencją ucałował jej dłoń.
- Do usług. Jeśli będziesz potrzebować pomocy ,zadzwoń.
- Jak ci się odwdzięczę?
- Wystarczy ,że zaprosisz mnie po wyjściu ze szpitala na kawę i dobre ciasto. Słyszałem od twojego ojca ,że potrafisz piec świetne ciasta.
- Prawda ,ale dawno tego nie robiłam.
- Dobra ja muszę już iść. Nie będzie mnie trochę ,ale mam nadzieję ,że zobaczymy się jak wrócę. , Pa.
- Pa.
Kwiaty zabrała pielęgniarka ,bo nie można ich było wnosić na odział. Podziękowała mu gdy stali przy inkubatorze cmoknęła go zupełnie spontanicznie w policzek. Poszedł tam z nią ,bo chciał ujrzeć małą pomimo ,że to nie on jest jej ojcem. Uśmiechnął się do niej szeroko ,a ona dopiero teraz zwróciła uwagę na dołeczki w jego policzkach i czuła jak jej serce znów przyspiesza. Wydawał się idealnym materiałem na partnera ,lecz ona została mocno zraniona i nie szukała na ten moment nowej miłości. Będąc ze Sławkiem zgubiła ją namiętność i zauroczenie nie było tam miejsca na miłość.
- Zosia jest ciężko chora ,a ja nie mam na jej operacje. Muszę znaleźć na nią jakieś fundusze. Mała z chorym sercem a dokładnie lewą komorą serca i chorobą hemolityczną długo nie przeżyje. Ten konflikt krwi nie zagraża jej niby już życiu ,ale chore serduszko owszem.
- O Boże. Nie miałem pojęcia ,że z moją wnuczką jest ,aż tak źle.
W ciągu następnych tygodni dowiedziała się ,że są pieniądze na operacje i jednak będzie ona przeprowadzona. Czuła ,że los się do niej wreszcie uśmiechnął.
W ciągu następnych tygodni dowiedziała się ,że są pieniądze na operacje i jednak będzie ona przeprowadzona. Czuła ,że los się do niej wreszcie uśmiechnął.
****
Bezradna i zrozpaczona zaczęła na własną rękę
poszukiwania córeczki. Nie mogła jej odnaleźć. Chodziła po szpitalach, szukała
informacji w Internecie. Dziecko miało tylko ją. Nie wiedziała ,że do akcji wkroczył jej eks ,który zwiał z aresztu. Niedawno go zamknęli i im uciekł.
Operacja została opłacona przez nieznajomego. Ze względu na pogarszający się stan Zosi lekarze podjęli się jej bardzo szybko ,a Ula zjawiła się natychmiast w szpitala bojąc się o życie swojego dziecka. Przeżywała prawdziwe katusze czekając na koniec operacji. Nikogo z nią nie było. Ojciec nie mógł się denerwować poza tym został z jej młodszym rodzeństwem w domu.
Sławek pragnął jak najszybciej pozbyć się córki i miał już uknuty plan.
Z rozpaczy postanowiła udać się na miasto ,upić się i zapomnieć o wszystkim. Pragnęła zagłuszyć myśli i wyrzuty sumienia za to jak traktowała siostrę i w dalszym ciągu nie potrafiła pokochać rodzeństwa ,a w jej przekonaniu nikogo.
- Gdybym kochała córkę siedziałabym non stop przy niej i nikt by jej nie zrobił krzywdy,nie porwał ,a tak Zosia zaginęła bez śladu. Zgłosiła sprawę na policję ,ale wątpiła by szybko odnaleźli jej dziecko ,a najbardziej obawiała się tego ,że Zosia dawno jest już martwa ,bo minęły dwa miesiące ,a ona nadal nie została powiadomiona o postępie w sprawie. Policja nie wpadła na trop jej córki. Jeśli chodzi o Marka nie zapomniała o nim. Zastanawiała się czasami gdzie jest i czy ułożył sobie jakoś życie po rozstaniu o którym zdążył jej opowiedzieć. Miała nadzieję ,że tak chociaż czuła dziwny ucisk w sercu na myśl ,że on jest z kimś innym. Nie wiedziała dlaczego przecież widzieli się tylko parę razy i pierwsze spotkanie do najprzyjemniejszych nie należało. Czuła wdzięczność do niego ,bo dzięki niemu odzyskała wolność.
****
- Seba uznasz mnie pewnie za wariata ,ale nie mogę wymazać jej z pamięci- rzekł odkładając podpisane dokumenty. Wyłączył laptopa i westchnął ciężko. - Nie daję rady. Myślę ciągle o niej ,a przecież nie widzieliśmy się dwa miesiące. Ciekawe co robi? Czy wróciła już z córeczką do domu?
- Marek przecież ona ma dziecko,niedawno rozstała się z facetem. Porwali cię ,pobili,masz blizny ,a ty chcesz się w to pakować?
- Ula nie jest niczemu winna. Trafiła tylko na niewłaściwego faceta.
- Ula nie jest niczemu winna. Trafiła tylko na niewłaściwego faceta.
- Dawno ,bo rzucił ją jak tylko dowiedział się o ciąży- poinformował przyjaciela- A Ula miała ponoć jakieś problemy z grupą krwi i mała urodziła się chora. Teraz jest już chyba w porządku nie wiem. Ja tylko opłaciłem operacje na serce.
- Co zrobiłeś?- Olszański zrobił wielkie oczy.
- Zapłaciłem za operacje- powtórzył Dobrzański.- Zrobiłem to nie tylko dlatego ,że zakochałem się w Uli ,ale po prostu zrobiło mi się żal tego dziecka. Mała jest już zdrowa tylko szkoda ,że Ula się nie odzywa ,a przecież ma mój numer telefonu i zna miejsce pracy.
- Może pojedź do niej skoro tak za nią tęsknisz- rzekł kpiąco. - Nie lubił opowieści o Uli ,która miała taką przeszłość i dziecko z innym.
- Masz rację. Tak zrobię.
- Ale dokąd ty idziesz?- próbował go zatrzymać.
- Jadę do Uli. Muszę jej powiedzieć...
- Poczekaj ona nie jest gotowa na takie wyznania. Marek najpierw gdzieś ją zaproś,umów się ,poznaj ,a dopiero potem działaj i wyznawaj jej miłość.
- Chyba masz rację. Nie chcę
dostać kosza już na starcie i w dodatku wyjść na wariata- stwierdził Marek.
dostać kosza już na starcie i w dodatku wyjść na wariata- stwierdził Marek.
- Dokładnie- zgodził się z nim Sebastian.
Ojej, powiało zgrozą , Ula nie może znaleźć córeczki. Jak to możliwe, że dziecko zostało zabrane ze szpitala, nawet jeżeli zrobił to rodzony ojciec, z tego Sławka to jakiś psychol, zabierać dziecko, po operacji. Z tego co zrozumiałam to on stoi za pobiciem Marka.
OdpowiedzUsuńZ przerażeniem czytałam jak potraktowali Ulę przed porodem, nawet jeżeli kobieta została skazana to należy się jej szacunek.
Mam nadzieję, że Ula nie pójdzie w tango, zaczyna rozumieć dlaczego była taka bezduszna w traktowaniu swoich bliskich.
Smutny ten rozdział, mam nadzieję, że wszystko skończy się dobrze.
Pozdrawiam serdecznie, Agata
Za ciekawie i dobrze to nie będzie ,to opowiadanie z wątkami kryminalnymi i momentami będzie sporo się działo niekoniecznie dobrych rzeczy. Dramatyczne historie to mój konik i nie potrafię ot tak nagle zacząć pisać o szczęśliwym życiu bohaterów ,chociaż wiem ,że większość tu zaglądających tego właśnie ode mnie oczekuje. Rzeczywistość jest brutalna,tyle złych rzeczy dzieje się na świecie wystarczy przejrzeć wiadomości ,że większość nie chce się dołować stąd też ostatnio spada popularność bloga i wkrótce zostanie on chyba zamknięty ,choć na ten moment tego nie chce.Pozdrawiam serdecznie :).
UsuńJustynko, pomysł z zamknięciem bloga przemyśl jeszcze. Ja podobnie jak Ty wiem, że życie to nie bajka i nie wszystko musi kończyć się szczęśliwie. Fakt na świecie jest dużo zła, wredności, szczucia jednych na drugich, ale tylko ludzie, którzy przeszli w życiu jakiś dramat, nie zawsze mieli gładko potrafią czytać dramatyczne historie i wyciągać z nich coś pozytywnego dla siebie.
UsuńPozdrawiam ciepło, Agata
Dodam jeszcze, bo przeczytałam właśnie odpowiedź Małgosi, może częstotliwość odwiedzin na blogu, spowodowany jest tematem opowiadań. Widzisz, ja osobiście nie oglądałam "Singielki", jakoś nie przypadł mi do gustu, a takich fanek opowiadań o Uli i Marku może być więcej.
UsuńTak się złożyło, że zaczęłam pisać o Singielce i też nie jakoś regularnie zapominając trochę o historiach o Marku i Uli ,ale do nich powrócę.Owszem może napiszę coś o tamtym serialu.Na razie chcę kontynuować ,,pokochaj mnie'' i skończyć te o Singielce. Wiem , że większość to fani brzyduli.Pisząc powyższą odpowiedź miałam na myśli, że po bolesnej stracie trochę się przestraszyli co mogą zastać w innych opowiadaniach.Wiem, że publikację powinny być częstsze,ale to dość trudne.Szkolenie,leczenie,badania,wolontariat, to tylko część mojego życia. Pozdrawiam serdecznie
UsuńBardzo wstrząsający rozdział i wielka szkoda, że nie poprzedziłaś go krótką retrospekcją z wcześniejszych części. Publikowałaś je już jakiś czas temu a nie każdy ma ochotę ponownie zagłębiać się w opowiadanie od samego początku, żeby zorientować się, o co chodzi w piątym rozdziale.
OdpowiedzUsuńMarek okazał się naprawdę szlachetnym i prawym człowiekiem. Pomógł Uli parokrotnie najpierw przyczyniając się do jej uwolnienia a potem opłacając operację jej chorej córeczki. Mam nadzieję, że sprawca jej porwania szybko z powrotem trafi za kratki a dziecko okaże się żywe i zdrowe. Piszesz, że ojciec małej miał jakieś plany związane z porwaniem i dalszym losem swojej córki. Oby te plany nie wiązały się z pozbyciem się jej raz na zawsze, czyli mówiąc wprost z zamordowaniem dziecka. Rzecz dla mnie nie do przeżycia.
W Uli powoli budzi się empatia. Ma jeszcze momenty, kiedy niezbyt miło myśli o swojej rodzinie, ale najwyraźniej na córce zależy jej bardzo i bardzo się o nią martwi nie wiedząc, gdzie jest i czy żyje. Tu kłania się skuteczność naszej kochanej policji. Uważam, że Ula nie powinna liczyć wyłącznie na organy ścigania. Mimo wszystko powinna zadzwonić do Marka i powiedzieć o porwaniu. Przecież on nie ma o tym pojęcia. Jestem pewna, że pomógłby jej kolejny raz, bo mu na niej zależy.
Ciarki człowieka przechodzą, kiedy czyta o tak drastycznych przejściach bohaterów. Treść tej części jest naprawdę na wysokim poziomie i przyciąga jak magnes czego nie można powiedzieć o jakości tekstu. Już naprawdę nie wiem jak można do Ciebie dotrzeć i ile razy można Ci pisać w kółko to samo, a przecież robię to od lat. Rozdział momentami jest chaotyczny, bo zawiera zdania posiadające wyrazy zupełnie oderwane od tego, co chciałaś napisać np: "Zgłosiła sprawę na policję ,ale wątpiła by szybko odnaleźli jej dziecko ,a najbardziej obawiała się tego ,że ONA dawno jest już MARTWE, bo minęły dwa miesiące ,a ONA nadal NIKT NIC NIE WIEDZIAŁ". Druga część tego zdania jest kompletnie pozbawiona sensu. Przeczytaj to dokładnie to zrozumiesz, dlaczego. To nie jedyne zdanie tego typu. Chcąc zachować poprawność tekstu musiałabyś jednak poświęcić mu trochę więcej niż pięć minut, żeby przeczytać go wolno, ze zrozumieniem, w ciszy i skupieniu. Tylko w taki sposób poprawisz byczki.
Serdecznie pozdrawiam. :)
Jakość tekstu znów zaniżona ,ale ludzie uciekają stąd również z drugiego powodu. Nie są w stanie czytać tego przez co muszą przejść bohaterowie w moim opowiadaniu ,a niektórzy twierdzą nawet wysyłają na terapie ,bo niby świat widzę w czarno-białych barwach.A to nie jest do końca prawda.Ula zwróci się w końcu do Marka ,w sumie powie mu o zaginięciu,chociaż ta sprawa bezpośrednio go nie dotyczy ,bo nie są parą ani on nie jest ojcem małej. Poza tym musi zastanowić się nad swoją przyszłością ,uporać ze sprawami z przeszłości ,a Marek na razie jest pomocnym przyjacielem.Coś jak Maciek z serialu z tą różnicą ,że Ula w Marku nie widzi brata , a mężczyznę z którym mogłaby być ,gdyby nie wcześniejsza letnia historia i fakt ,że ma dziecko. Pozdrawiam serdecznie :)>
UsuńJustyna
UsuńNie masz racji. Każdy ma własny styl pisania i własne pomysły na opowiadania. Jesteś chyba jedyną, która potrafi tak plastycznie przekazać dramatyzm sytuacji, w której znajdują się bohaterowie. Ja nie upatruję przyczyny w tym, że zbyt drastycznie opisujesz ich losy. Myślę, że zawiniła tu przede wszystkim przerwa, jak na mój gust zbyt długa, między czwartym rozdziałem, który publikowałaś w marcu a piątym, który publikujesz teraz. Od zawsze uważam, że lepiej nie przerywać publikacji w żadnym miejscu, ale konsekwentnie doprowadzić ją do końca i dopiero zacząć coś nowego. W rwanych opowiadaniach wkrada się zawsze jakiś chaos, bo czytelnicy muszą wracać do poprzednich części, żeby przypomnieć sobie o co chodzi, a nie zawsze się im chce. Poza tym opublikowałaś Singielkę, co dla mnie było czymś naprawdę wspaniałym i zawsze czytałam rozdziały z przyjemnością głównie dlatego, że dobrze znam serial, ale takich jak ja nie jest chyba wielu i stąd ta oszczędność w komentarzach. Poza tym uważam, że powinnaś spróbować regularnych publikacji. To dobry zabieg, bo czytelnicy szybko przywykają do systematyczności i czekają na rozdział. Ja wiem, że nie zawsze jest czas, że coś wypada w ostatnim momencie, ale jak się człowiek postara, to naprawdę wychodzi. Nie załamuj się więc i dalej dla nas pisz spokojnie, nieśpiesznie zwracając szczególną uwagę na poprawność tekstu. Wierz mi to zawsze procentuje.
Serdecznie pozdrawiam. :)
Przeważnie piszę więcej niż jedno opowiadanie naraz. Wiem , że są długie przerwy i nie wiem czy w najbliższym czasie wiele będę mogła z nimi zrobić.Jednak postaram się o częstsze publikację.Nie wiem piszę aż tak plastycznie.Z reguły siadam do pisania jak mam już coś wymyślone i nie zawsze znam już zakończenie ,ale po kolei układam wydarzenia najpierw w głowie ,potem przelewam na papier elektroniczny.Czasami zmieniam coś po drodze ,a ostatnio często mi się to zdarza. Rozbawić, wzruszyć, przerazić, zaskoczyć czytelnika nie jest tak wcale łatwo jakby mogło się wydawać ,ale prawie z wszystkim jest , że efekty osiąga się tylko ciężką pracą i treningiem.W pisaniu trzeba pisać ciągle i nawet po kilka zdań i nie ważne czy to będzie opublikowane ważne,żeby ćwiczyć.Tylko nie zawsze na wszystko znajduje się czas.Trzeba mieć wszystko świetnie zorganizowane by mieć czas na hobby.Odnośnie poprawności tekstu, obiecuję,że jakoś się poprawi jak tylko dostanę w końcu okulary ,bo oczy ostatnio często mnie bolą i zdarza się , że łzawią a tabletki i krople już na tą dolegliwość nie pomagają. kolejki do okulisty są koszmarnie i muszę niestety jeszcze trochę poczekać.Mimo to postaram się więcej pisać by poprawiać swój warsztat. Pozdrawiam serdecznie
UsuńWidzisz jak Ty to wszystko wiesz? Ja pracuję bardzo podobnie i chociaż mam z pewnością o wiele więcej czasu niż Ty, to też dość często wysiaduję po przychodniach. Pisząc o systematyczności nie myślałam o tym, byś się zmuszała i dodawała np. co tydzień w wybrany dzień jakiś rozdział. Niech to będą dłuższe przerwy tak jak Ci pasuje, ale regularne, żeby czytelnik wiedział czego ma się spodziewać. Jeśli nie możesz dodać czegoś zgodnie z planem, informuj nas o tym po to, żebyśmy miały na co czekać. Wystarczy krótka notka, żebyśmy nie poczuły rozczarowania. Ja wciąż w Ciebie wierzę i wierzę, że wygospodarujesz trochę czasu na pisanie. Nie wyobrażam sobie, że tego bloga miałoby nie być, bo dla czytelników byłaby to ogromna strata.
UsuńPozdrawiam. :)
Widać, że w Uli zaczynają budzić się emocje, które gdzieś po drodze zatraciła.
OdpowiedzUsuńMyślę, że powinna zwrócić się do Marka i opowiedzieć mu o wszystkim. Od swojej córeczce, ale i o uczuciu jakim zaczyna darzyć Dobrzańskiego.
Co do ewentualnego zamknięcia bloga to powinnaś to jeszcze raz dobrze przemyśleć. Jestem tą osobą, która niekomentowała opowiadania o "Singielce", ale pisałam Ci dlaczego tego nie robię na samym początku. Piszesz świetnie, każdy wątek jest przemyślany. Fakt czyta się ze zgrozą, bo w dzisiejszym świecie ludzie wolą chociaż na chwilę oderwać się od tego co wokół, i czytając chcą właśnie miłości, sielanki itd itp. Lecz takie opowiadania jak Twoje również są potrzebne.
Przepraszam, że tak późno mój komentarz, ale czasami nie mam chwili nawet na spokojne napicie się kawy.
Dziękuję za tę część i czekam na kolejną.
Cieplutko pozdrawiam w niedzielne przedpołudnie.
Julita
Budzą się w niej emocje ,ale jeszcze nie takie jakich oczekiwaliby jej najbliżsi.Zaczynają budzić się całkiem nowe emocje i nie wiadomo dokąd one ją zaprowadzą.Markowi powie o zaginionym maleństwie ,ale o tym co czuje to już nie.Dla niej jest to za wcześnie ,a poza tym ona ma problem z uczuciami również z mówieniem o nim otwarcie. Jeszcze wszystko może się tu zdarzyć.Zamkniecie bloga na razie nieaktualne . Opowiadanie o Singielce pewnie jeszcze napiszę ale o brzyduli również. Pozytywne opowiadania też są potrzebne zwłaszcza teraz ludzie będą chcieli takie poczytać ,gdy dzień krótki,słońca mało ,albo wcale .Dzisiaj na przykład u mnie jest szaruga za oknem i okropnie leje deszcz od rana.Coś pozytywnego będzie pewnie świątecznego ,bo uwielbiam Boże Narodzenie,te przygotowania, dekoracje,te te tradycje,po prostu wszystko co z nimi związane.Inne święta też lubię ,ale nie aż tak bardzo.Ps. Rozumiem ten brak czasu i przepraszam ,że ja niezbyt często komentuję na twoim blogu.Pozdrawiam serdecznie
Usuń