Strona Główna

wtorek, 29 grudnia 2015

,, Oznaki życia'' 4

Zapraszam na kolejną część ,, Oznak życia'' . Wiem trochę mnie nie było. Problemy osobiste ale pomału wracam. :)Czytasz= Komentujesz= Motywujesz.  Pisać dalej czy znudziły się wam moje ,, opowiadania''? . Pozdrawiam <3 
,, Oznaki życia’’
Rozdział 4


Po odwiedzinach u mamy w szpitalu, postanowiła wrócić do domu. Nie chciała, aby ponownie zastała ją noc. Bała się, że znów natknie się na kogoś kto ją zaczepi.  Raz już ktoś ją zaczepił. Potem okazało się, że pracuje on w szpitalu . Nosił biały fartuch. Nie miała ochoty nikogo poznawać ani rozmawiać.  Lekarz nie przekazał jej najlepszych wieści.  Stan jej mamy stabilny, ale w, każdej chwili może wszystko się zmienić.   Wykonała badania i była ciekawa czy będzie mogła jej pomóc.  Nadszedł czas  aby zacząć dorosłe życie. Do tej pory cały jej czas pochłaniała nauka, przyjaciele .  Rzadko chodziła na imprezy bo ludzie śmiali się z niej i kpili z jej wyglądu. Miała tego dość, ale czuła się też bezradna. Przekręciła w zamku klucz i    weszła do środka. Nie miała na nic siły,ale mimo to zajęła się przygotowywaniem obiadu. Postanowiła zrobić dziś pierogi ruskie.  To zawsze ją uspokajało. W jej myślach znów pojawił się przystojny brunet. 
                                                         *********************
Mimo późnej pory  długo nie mogła zasnąć przewracając się z boku na bok. Położyła się na lewym boku i rozmyślała o tym co dalej. Nie mogła pozwolić aby zabrali jej siostrę do jakiegoś ośrodka. Postanowiła, że znajdzie prace.  Obawiała się trochę, że mimo skończonych studiów nie przyjmą jej bo jest brzydka. Zawsze uważała, że najważniejsze jest wnętrze.  Na studiach dużo osób się z niej naśmiewało. Było tylko kilku oddanych przyjaciół.  I jeszcze jedna osoba , której nie chciała wspominać.  Zakochała się w nim ale on wcale jej nie kochał.  Ciągle pomagała mu na uczelni, ale pewnego dnia powiedziała, dość’’. Nie miała już na to siły. Nie mówiła o tym nikomu.  Wolała zachować to w tajemnicy.  Postanowiła wtedy, że skupi się na innych rzeczach i nie da już tak łatwo poddać emocjom.  Obiecałam sobie, że nie dam. A właśnie nie rozumiem dlaczego moje serce szybciej bije na widok pewnego mężczyzny .Bardzo przystojnego o czarnych włosach. Nie!!! Nie mogę o nim myśleć. Przecież nie znam go. Teraz mam inne sprawy na głowie. 
- Ula mogę spać z tobą?- Zapytała cicho Beatka stojąc w progu pokoju z misiem w dłoniach .Była przebrana już do snu w  jasno różową piżamę w drobne kwiatki.  Kobieta zaskoczona, że jej siostra nie śpi o tak późnej porze zapaliła lampkę i odkryła kołdrę.
- Oczywiście. Nie możesz spać?- Spytała z troską  przytulając ją do siebie. 
- Śniła mi się ta pani- odpowiedziała smutno dziewczynka
- Spokojnie. To tylko sen. Nikt cię nie zabierze. A teraz śpij- powiedziała uspokajająco Ula głaszcząc ją po jasnych włosach. Po kilku minutach Beatka zasnęła.  Szatynka nadal nie mogła zasnąć. W końcu usnęła i zaczęła śnić. Siedziała nad brzegiem Wisły i patrzyła w dal. Słońce powoli zachodziło kolorując niebo na róż i pomarańcz. Zamyślona nie słyszała kroków.   Po chwili doszedł do jej uszu chrzęst suchego piasku  i odwróciła się.  Widziała postać,która majaczyła się w białej mgle pojawiającej się znikąd. 
- Kim jesteś?- Spytała
- Kimś ważnym - odpowiedział jej męski głos. 
- Ważnym? - Rzekła zdziwiona wstając i otrzepując białą letnią sukienkę z piasku.  Zrobiła kilka kroków w jego stronę.  Cofnął się w tył. Cały czas patrzył na nią. Nie spuszczał z nie wzroku.
- Uwierz, że gdzieś czeka ktoś . . . za starymi drzwiami są nowe drzwi wnoszące światłość tam gdzie jest szczęście i miłość.
- Jakie drzwi? Jaka miłość?- pytała a jej zdumienie z ,każdym jego słowem rosło.
- Przyjdzie dzień ,że poznasz to uczucie ,które cię zniewoli . Nawet w deszczowe dni będziesz widziała słońce. Szczęście jest blisko ale czekają cię jeszcze łzy i ból. Przeżyjesz chwile grozy. Stracisz wiele ale wiele zyskasz.
- O czym ty mówisz? Jak się nazywasz?
- Ula na wszystko jest odpowiedni czas.
- Skąd znasz moje imię?- zapytała ale on pominął to milczeniem.
Zrobiła kilka kroków w jego stronę ale on powoli wchodził w wodę. Próbowała go powstrzymać wyciągnęła rękę ale złapała tylko mgłę. Po chwili zniknął, niczym  duch. Rozejrzała się ale nigdzie go nie było.
                                                        ************

- Cześć. Beatka jeszcze śpi?- zaciekawił się Szymczyk nie widząc dziewczynki przy stole. Dochodziła dziesiąta. Spojrzał na swoją przyjaciółkę ,która wyglądała jakby całą noc nie zmrużyła oka.
- Jeszcze śpi. W nocy przyszła do mojego pokoju bo przyśniła jej się ta kobieta z ośrodka.
- Może lepiej jak zamieszkacie na razie u mojej mamy. A ty jak znajdziesz prace wyremontujesz dom i . . .
- Nie. Muszę poradzić sobie sama.
- Ty w ogóle spałaś w nocy?
- Nie bardzo. Usnęłam nad ranem i jeszcze śnił mi się  . . .
- Kto?- zapytał zaskoczony Maciek dawno nie słyszał od niej o żadnym facecie.  Swój czas poświęcała nauce, przyjaciołom i rodzinie. Nawet gdy mieszkała w akademiku myślała o rodzinie.
- Sama chciałabym wiedzieć. Widziałam tego faceta parę razy. Raz nawet wychodził z tej firmy na Lwowskiej. Tylko nazwy nie pamiętam. I w parku też go spotkałam.
- Masz na myśli Febo&Dobrzański?- spytał patrząc na nią uważnie.  Patrzyła na niego zaskoczona właśnie przypomniała sobie ,że tak nazywa się ta firma.  Uśmiechnęła się lekko przypominając sobie mężczyznę z niej wychodzącego. 
- Tak.  Przecież ten szpital znajduję się niedaleko niej.  Dziwny przypadek.
- W sumie to bardzo dziwne ,że ciągle trafiasz na tego faceta.
- Może on tam pracuje?
- Od poniedziałku zaczynam tam pracę. 
- I dopiero teraz mówisz? Na jakie stanowisko? I kto będzie twoim szefem?- zasypywała go pytaniami.
- Asystent dyrektora finansowego.  Aleks Febo jest dyrektorem finansowym a prezesem Marek Dobrzański chociaż tego drugiego nie poznałem jeszcze osobiście ale wiszą jego zdjęcia na ścianie. 
Zastanawiała się ,którego z nich spotkała czy może jeszcze kogoś innego co tam pracuje.
- A jak wygląda?
- Poczekaj- odparł wstając od stołu i chwilę później położył gazetę na stole.  To ten na okładce odparł a ona zamarła. Jej serce biło jakby miało wyskoczyć a na ustach pojawił się uśmiech.
- To on mi się śnił- powiedziała przypominając sobie  dziwny sen.  Spojrzała raz jeszcze na zdjęcie przejeżdżając po nim palcami i zamyśliła się. Wyobraziła sobie ,że siedzą w parku i rozmawiają jedząc zapiekanki. Spacerują i śmieją się .
- Ulka !!!- krzyknął Maciej a ona podskoczyła na krześle.
- Pytałem czy mam cię podwieźć do Warszawy.
- Sama pójdę
- Ula do Warszawy pójdziesz pieszo?
- Nie. Sorry nie słucham cię.
- Właśnie widzę ,że myślami gdzieś błądzisz
- Myślałam o czymś
- Chyba o kimś- dodał i uśmiechnął się pod nosem. Spojrzała na niego nie mając pojęcia co on sugeruje.
- Tak. Zaraz będę gotowa- powiedziała wstając od stołu
- Najpierw obudź Betti
- Okej
- Czy ty się nie zakochałaś?- zapytał niespodziewanie zauważył ,że od jakiegoś czasu dziwnie się uśmiecha i jest zamyślona. Nie widział jej nigdy takiej. Nawet gdy była zakochana w koledze z klasy tak nie odpływała. I w dodatku przyznała się ,że śnił się jej Marek. 
- Nie- zaprzeczyła  kręcąc głową i opuściła pomieszczenie.  


środa, 23 grudnia 2015

Wesołych świąt !!!

Wesołych świąt! Bożego Narodzenia!!!
Bez zmartwień ,z barszczem,z grzybami,z karpiem
z gościem ,co niesie szczęście!
Czeka na nań przecież miejsce.
Wesołych świąt! A w święta ,
Niech się snuje kolęda .
I gałązki świerkowe .
Niech pachną na zdrowie.
Wesołych świąt! A co z gwiazdką?
Pod świeczek łuną jasną.
Życzcie sobie jak najwięcej .
Miłości,dobroci ,szacunku.
Spełnienia marzeń ,uśmiechu i zdrowia.
Jeszcze raz wszystkiego dobrego.
życzy Justynka29 :)
Ps. dziękuję za to ,że czytacie,komentujecie i nadal trwacie na Brzydulowym światełku. Niech i u was w te święta zaświeci światełko radości ,miłości, nadziei. Pozdrawiam . 



sobota, 19 grudnia 2015

18. ,, Zaczaruj mnie jeszcze raz ''

18.  Zaczaruj mnie jeszcze raz’’
Zapraszam na kolejną część.  Jest to kontynuacja 17. ,, Przypomnij mi jak smakuje szczęście'' . Rozdział zawiera scenę dla dorosłych. Dodaję dopiero teraz bo miałam zwariowany tydzień. Nie miałam czasu!!! Nam nadzieję ,że ta część się spodoba. Czytasz= komentujesz= motywujesz!!! Pozdrawiam wszystkich !!! <3 

Stała przed lustrem opłukała twarz wodą. Dotknęła policzków ,które parzyły. Próbowała ukoić zmysły. Wróciła do wspomnień sprzed kilku minut jak Marek całował ją pozbawiając tlenu. Jego pocałunki sprawiały ,że zupełnie odpływała. Nie wiedziała co się z nią dzieję. Pragnęła go . Działał na nią jak heroina . Wszedł do łazienki i musnął ustami jej szyję. . Zadrżała pod wpływem jego dotyku.
- Tu się ukryłaś diablico- zażartował.  Odwróciła się  i utonęła w jego szarych tęczówkach ,które płonęły. Zaatakował jej wargi i pieścił językiem podniebienie. Zarzuciła mu ręce na szyję .
                                                                         + 18
Całując się próbowali   dostać się  do łóżka.  Nie przestając całować Popchnęła go mocno  przywierając do niego. Składała na jego ustach  gorące pocałunki stopniowo przenosząc je na  szyje i tors. Słyszała  jego przyspieszony oddech i ciche jęki. Wreszcie nie wytrzymał. Złapał ją   za nadgarstki i podciągnął do góry, gdyż prawie przed nim klęczała .  Następnie wpił się w moje usta z niesamowitą mocą. Całując się, potykając i odbijając od ścian, wyszli  z łazienki. Gdy tylko znaleźli się w sypialni oparła  się o biurko. Marek  jednym ruchem zrzucił wszystko z mebla i posadził na nim Ulę. Spojrzał w jej piękne niebieskie oczy  w ,których była miłość .  Usłyszała brzdęk  tłuczonego szkła, ale ją to nie obchodziło.  W tej chwili najważniejszy był Marek , który całował ją  z wielką  namiętnością i brutalnością . Bardzo się jej to podobało. Nikt nie rozpalał takiego ognia w jej sercu jak on. Kochała go i nie wyobrażała sobie bez niego życia.  A jego pocałunki pozbawiały ją niemal tchu.  Napierał na jej  usta, niemal zgniatając je w cudownym pocałunku.  Oplotła go nogami i właśnie wtedy jednym szybkim ruchem wszedł w nią. Powodując ,że poczuła przyjemną falę rozkoszy.  Krzyknęła obejmując go mocniej.  Nie wychodząc z niej Podniósł  ukochaną  z biurka.  Powoli  ułożył ją na łóżku nie przerywając pocałunków. Zaczął się w niej poruszać  powoli i miarowo  stopniowo przyspieszając . Czuła  jak zanurza się w niej cały . Kilka minut później oboje krzyczeli swoje imiona  gdy szczytowali.  Jej dłonie błądziły po jego ramionach i plecach.  Długie paznokcie znaczyły ślady na jego ciele.  Marek nie pozostał jej dłużny całując szyję i lekko gryząc. Pozostawiając czerwone ślady zwane malinkami.  Spojrzała na niego zamglonymi oczami od przeżywanej niedawno rozkoszy.  Chwilę później .  Leżała na nim próbując unormować oddech. Uśmiechnął się ukazując dołeczki w policzkach sprawiając jednocześnie ,że jej serce szybciej zabiło. 
- Byłaś niesamowita kochanie- powiedział tonąc w jej błękitnych oczach. 
- Kocham cię najbardziej na świecie – odparła i złożyła na jego ustach czuły pocałunek.   

                                                                  *************************
Silny zapach unosił się w powietrzu. Brunetka podniosła powieki a jej oczy zrobiły się okrągłe ze zdumienia. Kąciki ust uniosła w delikatnym uśmiechu stawiając bose stopy na podłodze.  Przez odsłonięte zasłony wpadały blade promyki jesiennego słońca. Podeszła do stolika na ,którym stał wazon z wielkim bukietem  kolorowych frezji i róż.
Z lubością  wtuliła twarz w delikatne płatki chłonąc ich słodki zapach. Poczuła chłód na nogach miała na sobie tylko niebieską koszulę ukochanego .  Do pomieszczenia wszedł Marek z  tacą na ,której były słodkie bułeczki ,dżem oraz sok pomarańczowy , jabłko, masło i jajecznica.   Spojrzała na niego z zachwytem i posłała serdeczny uśmiech.  Postawił śniadanie z tacą na stoliku .
- Rozpieszczasz mnie . Czym sobie zasłużyłam?- zapytała podchodząc do niego i kładąc dłonie na jego klatce piersiowej. Przez cienki materiał koszuli czuła jak napinają się jego mięśnie.  Przyciągnął ją do siebie zamykając jej usta pocałunkiem. 
Usiadła na brzegu łóżku i wzięła tace na kolana. Wzięła bułkę i posmarowała ją dżemem i ugryzła kawałek. Zjadła jajecznice popijając sokiem. Marek patrzył na nią z miłością. Dawno nie widział jej takiej pogodnej. W jego sercu pojawiła się nadzieja ,że zaczyna się ich nowy rozdział w życiu’’.
- Tylko jedz ostrożnie- upomniał ją.
- Dlaczego? Chcesz mnie otruć?- zażartowała
- Nie. Po prostu … .yyy – zaczął się jąkać. Nie wiedział jak jej wytłumaczyć ,że w jabłku znajduję klucz do ich mieszkania.  Pomyślał ,że tak będzie lepiej najpierw zamieszkają razem a potem się jej oświadczy. Pierścionek kupił w dniu badania USG ale uważał ,że to za wcześnie. Dopiero do siebie wrócili jest dobrze i nie chciał tego psuć. Wtedy liczył ,że jeśli wszystko sobie wyjaśnią znów będą razem. Wciąż miał nadzieję ,że któregoś dnia pamięć jej wróci a ona pokocha go na nowo.  Patrzyła na niego zaciekawiona. Upiła łyk soku i dotknęła  jabłka ,które otworzyło się na pół. Jej oczy stały się wielkie jak pięciozłotówki.  Wzięła do ręki klucz.
- Czy ty mi proponujesz …. Wspólne mieszkanie?- zapytała zaskoczona czekając na jego reakcje i wyjaśnienia. Usiadł bliżej niej i wziął jej dłoń w swoją.
- Tak. Chce mieć ciebie blisko abym nie musiał się już z tobą rozstawać. Chce przy tobie zasypiać i budzić się. Bardzo cię kocham i pomyślałem ,że to odpowiedni czas aby razem zamieszkać.  Zgadzasz się?
- To brzmi jak zaręczyny ale zgadzam się- odparła uradowana i rzuciła mu się na szyję . Zaśmiał się i przytulił ją do siebie chłonąć owocowy zapach jej włosów. 
- Na zaręczyny też przyjdzie pora – dodał w myślach .

,,Mówią, że ta historia przemija
że jestem ślepa, bo wciąż zakochana
że Twoje ''kocham Cię'' to owoc pustki
że pewnego dnia porzucisz mnie ze swej drogi
Mówią, że żyjemy fikcją i kłamstwem...’’

Po śniadaniu wybrali się do parku. Spacerowali alejkami pogrążeni we własnych myślach . Ostatnie liście opadały na ziemie . Lekki wiatr rozwiewał jej włosy bo nie założyła czapki.  W niektórych miejscach stały kałuże po deszczowej nocy.  Słońce schowało się za chmurami.  Podeszli do stawu gdzie pływały kaszki i wrzucili kilka kawałków bułki.  Gdy wracali Ula dostrzegła z oddali postać kobiety. Gdy była bliżej dostrzegła ,że pochyla się nad dziecięcym wózkiem. Ula nieświadomie dotknęła brzucha a w jej oczach pojawiły się łzy ,które po chwili zaczęły ciurkiem spływać po jej bladej twarzy. Marek spojrzał na nią zaniepokojony obejmując ją ramieniem.
-  Mogłam być na jej miejscu. . . Dlaczego Bóg go zabrał? Dlaczego? Czy ja nie nadaję się na matkę? Powiedz- powiedziała rozpaczliwie głosem pełnym bólu . Spojrzał w jej zaczerwienione od płaczu  oczy .
- Skarbie oczywiście ,że się nadajesz. Nie mieliśmy na to wpływu. Nie myśl o tym.  Zamieszkamy razem i wszystko się ułoży.
- Nigdy nie będzie dobrze!!!- krzyknęła wyrywając się z jego ramion.
- Nigdy tak nie mów- oburzył  się podbiegając do niej i łapiąc ją delikatnie za ramiona.  Nie patrzyła na niego. Uciekała wzrokiem patrząc na ścieżkę.  Odepchnęła go i zaczęła biec przed siebie. Pokręcił głową z dezaprobatą. Nie miał zielonego pojęcia dlaczego tak nagle wybuchła. Skąd ta huśtawka nastrojów? Czy to nawrót choroby? Tego obawiał się najbardziej gdy mu o tym powiedziała.  Chciał mieć już zawsze ją blisko dlatego zaproponował wspólne mieszkanie. 
                                *******************
Wróciła do mieszkania ukochanego. Siedział  na kanapie przeglądając dokumenty. Podpisywał właśnie coś gdy usiadła obok niego. Położyła dłoń na jego dłoni zaskoczony jej gestem upuścił kartkę. Podniosła ją.
- Wybierasz modelkę na twarz nowej kolekcji?
- tak. Muszę wybrać jeszcze pięć.  Do napisania jest jeszcze raport.  Asystentka ,którą zatrudnił mój ojciec niedawno odeszła bo przeprowadziła się z mężem zagranicę. Viola jest na macierzyńskim a pracy papierkowej całkiem sporo.
- Pomogę ci i przepraszam za moje zachowanie w parku . Jak widzę dzieci albo kobiety w ciąży to puszczają mi nerwy. Zupełnie nie umiem nad nimi zapanować ale obiecuję ,że się poprawię. 
- Wiem ,że to jest dla ciebie nadal bolesne. Dla mnie też jest. Codziennie się zastanawiam jak wyglądało by nasze życie gdyby nasz synek żył.  Już wyobrażałem sobie ,że gram z nim w piłkę albo uczę jazdy na rowerze . Zabieram na lody. I nagle uświadamiam sobie ,że to niemożliwe bo jego już nie ma.  Położyła głowę na jego ramieniu. Zapadła cisza ,której nie chciał nikt przerwać.
,,Powiedz, że nasza miłość jest ogromna jak wszechświat
że w mym sercu mieszczą się uczucia
pomiędzy huraganami namiętności bez granic
Powiedz, że żyję i umieram, by okazywać Ci miłość’’

- A może ja wrócę do firmy?- zapytała nagle odsuwając się od niego lekko . Przez moment zastanawiał się czy to dobry pomysł.
- Zgadzam się- odpowiedział a na jej twarzy pojawił się uśmiech.  Pocałowała go spontanicznie w policzek aż zaśmiał się . Wstała z kanapy ale podbiegł do niej i złapał ją w pół miażdżąc jej wargi w namiętnym pocałunku.  Po chwili zajęli się papierami. On był zaskoczony ,że nadal tak świetnie sobie radzi w sprawach finansowych. Rozmawiali na temat firmy ,modelek  i ostatniego pokazu. Pshemko pracował jak natchniony.
-  Marek a co z tymi materiałami z magazynu starymi kolekcjami?
- Jest sporo rzeczy ,które zalega w magazynach. Nie myślałem jeszcze co z nimi. Sprzedaż starych kolekcji została wstrzymana bo nie miał się kto tym zająć. Ja wyjechałem i wszystkim zajmował się ojciec.
- Trzeba będzie wznowić sprzedaż w sklepie internetowym.  A stare kolekcje sprzedamy po niższych okazyjnych cenach. Jest na pewno wiele osób ,które chętnie kupią stroje projektu Pshemko .
- Masz rację. Będzie trzeba jeszcze zwołać zebranie w konferencyjnej aby wszystkich poinformować ,że wracasz do firmy.
- Znowu zaczynamy od nowa.  Praca i . . .
- Będziemy mieli jeszcze więcej czasu dla siebie. A potem będziemy planować naszą wspólną przyszłość.
- Kocham cię wiesz?
- Ja ciebie bardziej – odparł i pocałował ją w czoło. Przy nim odnajdowała spokój i ukojenie.  Był jej lekiem na chorą duszę. Ból ,który tlił się w jej sercu po stracie synka . Do jej życia ,które było pełne szarych barw wniósł na nowo kolory. Nauczył jak jest się znowu śmiać i cieszyć z małych rzeczy. Tylko dzięki niemu miała siłę wstać z łóżka . Zaczęła jeść . Przed kilka miesięcy jadła tylko tyle aby nie czuć głodu. Nie miała apetytu. Przez co bardzo schudła. Choroba dodatkowo wyniszczyła jej organizm .  Rodzina wspierała ją w tych trudnych chwilach. Nie było przy niej Marka ale dopiero po operacji zrozumiała co do niego czuje i jak bardzo jej go brakuje.
            ***************************
Następnego dnia przed południem Marek z Ulą zjawili się w Rysiowie. Otworzyła im Beatka z uśmiechem na ustach.
- Ulcia!!!!- krzyknęła rzucając w ramiona siostrze. Przytuliła ją a  gdy blondynka  oderwała się od niej Marek wręczył jej czekoladę,
- Dziękuję- powiedziała całując go w policzek.  Uśmiechnął się w weszli do pokoju.  Na dywanie siedziała dziewczynka w wieku Beatki. Miała brązowe włosy i oczy. Spojrzała na nich. 

Śliczna dziewczynka ciekawe kto to?- zastanawiała się po cichu Ula.   Marek usiadł na kanapie obok ukochanej. Alicja przyniosła herbatę i postawiła na stoliku przed nimi. Józef postawił talerz z ciastem i zajął miejsce w fotelu.
- Tośka chodź do mojego pokoju- zawołała Beatka . Dziewczynka podniosła się z dywanu i poszła do pokoju Cieplak. 
- Kim jest ta dziewczynka?- zapytała Brunetka nie widziała tego dziecka wcześniej. Nikt też nie wspominał o niej.
- Tosia jest nową koleżanką Betti. Jej rodzice rozwiedli się niedawno .  Pan Henryk jest właścicielem biura nieruchomości.  Pani Iga straciła pracę i przeprowadziła się do rodziców do Rysiowa. Mała wpadła dziś do Beatki aby się pobawić nie zna jeszcze za bardzo innych dzieci. A dziewczynki się polubiły. 
- A wy macie jakieś plany?- zapytał Józef
- Właśnie zaproponowałem Uli aby zamieszkała u mnie- odparł Marek
- A ja się zgodziłam – wtrąciła Ula
- Cieszę się ,że wreszcie jesteście razem- odparła Milewska upijając łyk kawy.  
- To brakuje tylko pierścionka- podsumował Józef przenosząc badawcze spojrzenie na Dobrzańskiego za to ten spojrzał na Ulę ,która nie była gotowa na taką rozmowę. Nie poruszali jeszcze tego tematu. 



sobota, 12 grudnia 2015

17 . ,, Przypomnij mi jak smakuje szczęście''

17. Przypomnij mi jak smakuje  szczęście’’
Zapraszam na kolejny rozdział opowiadania ,które jest dalszą częścią ,, Czas nie leczy ran'' . Czytasz= motywujesz. 

,,Przypomnij mi jak smakuje szczęście 
osusz me łzy wypowiedz zaklęcie,
lećmy do gwiazd, po nasze marzenia, 
cały ten świat mamy do stracenia

Kochasz mnie dobrze wiem, 
po co te zakręty, smutnych nas
za sto lat, nikt nie zapamięta.’’

Zapadła niezręczna cisza ,której żadne z nich nie potrafiło jej  przerwać. Słowa uwięzły w gardle a wspomnienia tak bardzo raniły.  Wybrali życie osobno nie zdając sobie sprawy ,że to takie trudne. On myślał ,że już nigdy sobie nie przypomni czasu ,który spędzili razem. Jego serce przepełniała ogromna tęsknota. Ich dziecko nie zdążyło poznać świata . Nie rozumieli dlaczego los potraktował ich tak okrutnie.
- Popełniłam błąd pozwalając ci odejść.  Podjęłam najgorszą decyzję w życiu.  Nie potrafiłam zapełnić pustki w sercu jaką czułam.  Starliśmy to co piękne ale czy. . . czy możemy spróbować jeszcze raz?- zapytała patrząc mu głęboko w oczy ,które przepełniał smutek. Nic nie odpowiedział zaskoczony jej słowami. Przytulił ją mocno. Płakała w jego ramionach ale czuła też jak w jej sercu pojawia się przyjemne ciepło. Tak nie wiele czasem trzeba aby znów poczuć szczęście a jednocześnie tak wiele.  Wystarczy czyjś dotyk ,obecność ,głos a życie nabiera sensu - rozmyślała. 
- Tak bardzo pragnąłem usłyszeć te słowa.  Nie potrafię zapomnieć ciebie ani tego co było między nami. Czas nie przekreślił tego.  Kocham cię i chce być z tobą.  Mimo tego co nas spotkało- odparł biorąc jej twarz w dłonie. Oboje poczuli przyjemny dreszcz przeszywające ich ciała. Odsunęli się od siebie.
- Drugi raz się w tobie zakochuje- wyznała . Uśmiechnął się delikatnie na te słowa. Uklękła przed pomnikiem i zapaliła swojemu małemu synkowi znicz.
 Marek stał tuż obok .  Podniosła się na drżących nogach. Mężczyzna przytrzymał ją aby nie upadła.  Nagle jej twarz bardzo  zbladła. Przestraszył się  biorąc  ją na ręce i opuszczając bramę cmentarną.  Chwilę później jechali samochodem.  Milczała patrząc na mijający za szybą krajobraz.  Miała mokre policzki od płaczu i czerwone oczy.  Zatrzymali się przed kawiarnią. Odpięli pasy i zmierzyli w kierunku wejścia.  Kilka osób siedziało przy cieście i kawie. Zajęli miejsce przy oknie. Spojrzał na nią po czym zamówił dla niej i siebie cappuccino oraz po kawałku ciasta czekoladowego .  Kelner postawił przed nimi  kawę i ciasto. Spojrzała na ukochanego .
- Nie będę jadła- oznajmiła odsuwając talerzyk
- Musisz. Ula nie można żyć tylko wspomnieniami
- A może ja już nie potrafię normalnie żyć? – spytała odsuwając kawę i chcąc wstać od stolika. Chwycił jej dłonie w swoje i utonął w jej smutnych niebieskich diamentach.
- Nauczę cię. Tylko daj mi .  . .nam szansę . Otwórz serce na nowo
- To nie takie proste. Marek ty wiesz ,że ja .. . czuję się winna
- To nie nasza wina.  Będziemy mieli jeszcze piękne dzieci.  Jednak teraz powinniśmy nauczyć się być razem. 
- Marek ale to nie takie proste . . .Nasze życie nigdy nie będzie takie jak przed . .. – przerwała bo nie potrafiła jeszcze mówić o tym otwarcie.  Tego było tak dużo ,że nie była pewna czy zniesie jeszcze więcej nieszczęść.  
-  Jest jeszcze coś… tak się bałam – głos jej drżał .
- O czym ty mówisz?- zapytał  zaskoczony zobaczył ,że jej usta drżą . Zamrugała kilka razy powiekami próbując zapanować nad łzami.  Patrzyła tępo w  stół . Podniosła wzrok i po chwili zawahania  zaczęła mówić.
-  Tydzień od twojego wyjazdu wstałam z łóżka i chciałam iść do toalety w szpitalu ale głowa zaczęła mnie tak strasznie boleć. Wszystko wirowało. Było mi niedobrze a potem zrobiło mi się ciemno przed oczami i już nic nie pamiętam. Obudziłam się już na łóżku podłączona do kroplówki. Potem było coraz gorzej. Nie mogłam jeść ,spać.  Nie miałam siły wstać.   Tak bardzo się bałam. Rodzina mnie odwiedzała ale najgorsze było to ,że tęskniłam za tobą i nie do końca to rozumiałam.  Czułam ,że umieram. Lekarze mówili ,że  . . .
- Mój Boże.. . Ty prawie umarłaś a ja . . .byłem we Włoszech i nic nie wiedziałem.  Nie pytałem o ciebie  bo chciałem zapomnieć.  Myślałem ,że tak będzie lepiej.  Pragnąłem tylko abyś ułożyła sobie życie i była szczęśliwa.  
- Nie byłabym . Nadzieja ,że któregoś dnia znów się pojawisz trzymała mnie przy życiu.  Przeszłam operację  i wróciłam do domu. 
-  Wybacz mi ,że nie było mnie wtedy przy tobie . . .
- Nie mówmy już o tym. Przejdziemy się?
Położył na stolik pieniądze i podał jej płaszcz.  Poczuli powiew zimnego powietrza  . Chwyciła jego dłoń uśmiechnął się lekko i spojrzał na nią z troską. Nie  mógł uwierzyć ,że ona jest obok niego a mało brakowało i byłaby tam gdzie ich synek.
Spacerowali trzymając się za ręce.  Oddychali zimnym powietrzem nie potrafiąc od ponad trzydziestu minut przerwać ciszy.  Światło lamp ulicznych odbijało się od mokrych dróg asfaltu.  W oddali słychać było strzępki rozmów innych ludzi.  Kobieta przypomniała sobie moment gdy pierwszy raz ujrzała Marka. Ich spacery po parku i rozmowy na ważne tematy.  Teraz czuła jakby jej świat pękł jak kruche szkło ,które gdy się sklei nie będzie nigdy jak wcześniej. Zawsze zostaną jakieś rysy.  
- Powinniśmy wracać
- Marek ale ja nie chce wracać do Rysiowa - rzekła poważnym tonem
- Nie miałem zamiaru cię tam zabierać
- Nie?- spytała pocierając zmarznięte dłonie.  Przytulił ją do swojego boku i pocałował w czoło. Chciał ukoić jej ból ale nie był w stanie. Sam go czuł. Wiedział ,że cokolwiek by powiedział nie sprawi ,że to minie.  Dodatkowo pogoda nie nastrajała pozytywnie.  Deszcz, mrok  i ciemność.   Zrobił by wszystko aby bolesne wspomnienia były tylko koszmarem sennym a nie rzeczywistością. 
                                                            ******************
Violetta siedziała na kanapie czytając magazyn modowy i popiła przez słonkę sok pomidorowy. Sebastian od paru minut coś mówił ale ona go kompletnie nie słuchała.  Kornel siedział na kocyku bawiąc się bezpiecznymi zabawkami. Nie miał jeszcze roku.  Drugi spał w pokoju dziecięcym.
- Viola . . .
- Co? Nie widzisz ,że zajęta jestem?
- Czym? Czytaniem ?- zapytał z ironicznym uśmiechem.
- Kobieta musi wiedzieć co w modzie piszczy.
- A ja chciałem spytać czy w niedziele jedziesz ze mną do rodziców?
- Zastanowię się.
- Tylko ,że ja wolałbym wiedzieć teraz.
- Ależ ty marudny jesteś. A myślałam ,że tylko my kobiety tak mamy – powiedziała zła rzucając czasopismem na stolik.  Mały podniósł wzrok na rodziców.
- Jak ja z tobą wytrzymam tyle lat? Skoro już po dwóch latach mam dość?- zapytał sam siebie i opuścił salon.
- O ironio. Co on myśli ,że będę tylko na obiadki latała? O nie!!!Ja muszę do fryzjera bo mam włosy jak makaron i to nie włoski- gadała sama do siebie chodząc po pokoju. Wzięła synka na ręce umyła mu rączki i posadziła w krzesełku w kuchni i podała jogurt i łyżeczkę.  Oparła się o kuchenny blat. Blondyn zjawił się w kuchni z ich drugim synkiem na rękach. Podszedł do niej i pocałował ją w usta.  Posadził małego w krzesełku. Podeszła do niego i przyciągając go do siebie pocałowała namiętnie.
- Ty słodka wariatko – powiedział odsuwając się od niej.
- Ale kochana- dodała i uśmiechnęła się.  Usiedli przy stole podgrzewając  pieczonego kurczaka ,którego przyniosła im wczoraj teściowa . Sebastian po kilku minutach wyjął kurczaka z mikrofali i wyłożył na talerz dodając ryż ,który ugotował wcześniej.  Zasiedli do wspólnego posiłku.
                                                                            ****************
- Ula . .. – powiedział dotykając jej ramienia. Nie zareagowała.  Stała oparła o barierkę balkonu. Patrzyła na uśpione miasto. Wiał chłodny wiatr. Mroźne powietrze wdzierało się do płuc.  Miała na sobie tylko sweter i jeansy. Delikatnie położył dłoń na jej dłoni. Spojrzała na niego z bólem wypisanym na twarzy. Wargi drgały tak jej ciało.  Na ten widok poczuł uścisk w sercu.
- Chodź do środka bo zamarzniesz- szepnął cicho tonąc w jej oczach. Pokręciła głową.
- Idź . A ja zostanę tu jeszcze chwilę- odparła
- Ula
- Marek proszę- wyszeptała z błaganiem . Nie chciał jej tu zostawiać w zimną noc. Postanowił jednak dać jej jeszcze chwile.  Oparł się o drzwi balkonu. Minuty mijały.  Zrobiło mu się zimno. Odwróciła się w jego stronę i posłała mu lekki uśmiech.  Odwzajemnił go i podszedł do niej.  Nieśmiało musnęła dłonią jego policzek wzdrygnął się bo jej palce były tak zimne.  W jej oczach ujrzał to czego dawno nie widział. Te iskierki ,która miała gdy byli jeszcze razem.  Parę minut później siedzieli na kanapie z kubkiem gorącej herbaty. 
- Myślisz ,że kiedyś minie ten wewnętrzny ból ,który tak trudno wyrazić słowami?- zapytała wlepiając w niego wzrok pełen bólu . Pomimo upływu czasu nadal cierpiała tak samo. Tak jak w dniu gdy dowiedziała się ,że jej synek urodził się martwy.  Zdawała sobie sprawę ,że nie miał żadnych szans aby przeżyć . I często zastanawiała się czy gdyby urodził się  później teraz by żył? Czy jego serce by biło?
- Jestem pewien ,że tak. Wspomnienia pozostaną ale możemy przeżyć jeszcze wiele wspaniałych chwil. Nauczyć się na nowo kochać i spostrzegać świat. Wiem jednak ,że są takie momenty ,które na zawsze pozostawiają ślad w naszym sercu.
- Kocham cię- wyznała patrząc mu głęboko w oczy. Jego serce szybciej zabiło gdy usłyszał te dwa słowa ,które przed sekundą padły z jej ust.  Kąciki ust uniosły się do góry w delikatnym uśmiechu.  Zagryzła lekko wargę co podziałało na niego kusząco i nie marzył o niczym innym jak poczuć smak jej słodkich malinowych ust. Podniosła się z kanapy i obrzuciła go krótkim spojrzeniem.  Spojrzał na drzwi w ,których przed chwila jeszcze stała Ula posyłając mu  delikatny uśmiech.  Położył się na kanapie podkładając  sobie ręce pod głowę. Patrzył w biały sufit i rozmyślał nad ich przyszłością.  W pomieszczeniu zapadła grobowa cisza ,którą przerywały tylko wskazówki zegara.  Z ,każdą minutą wydawało się mu ,że dźwięk staje się coraz głośniejszy.  Przymknął powieki  wyobrażając sobie jakby wyglądało życie jego i Uli gdyby się nie rozstali. Wiedział ,że wielu ludzi zastanawia się czasem ,,Co by było gdyby…’’ ale nikt nie zna odpowiedzi.  Nienawidził pustego domu.  Bał się ,że gdy jutro otworzy oczy jej już nie będzie. Chciał aby została z nim na zawsze. Kupił ten dom jeszcze dużo przed opuszczeniem kraju.
- Dasz mi jakoś pieżame? Chciałabym pójść spać- odparła oparta o framugę drzwi patrząc na niego z spod przymrużonych powiek. Miała na sobie tylko biały puchowy szlafrok. Długie wilgotne włosy opadały na płowy szlafroka. Skrzyżowała dłonie na piersi  . Gwałtownie podniósł się z kanapy i stanął przed nią.  W dłoni trzymała grzebień. 
- Myślisz ,że pozwolę ci tak po prostu pójść spać?- zapytał  i uśmiechnął się zawadiacko ukazując dołeczki w policzkach a jej w jednej chwili stopniało jak wosk.
- Nie?- udawała zdziwioną  bo wiedziała co mu chodzi po myśli.  Przyciągnął ją do siebie i odgarnął jej kosmyk włosów z twarzy. Utonął w jej błękitnych tęczówkach ,które błyszczały  niczym gwiazdy  w bezchmurną noc.
Spuściła głowę unikając jego przenikliwego spojrzenia.  Podniósł delikatnie jej podbródek i wpił się zachłannie w jej malinowe usta .

Ps. Początek tworzony przy piosence ,, Tylko kołysanka Przemysław G .https://youtu.be/YNzeNSn1uLM
Piosenka wykorzystana w rozdziale to Boys- Przypomnij mi 






niedziela, 6 grudnia 2015

16. ,, Czas nie leczy ran ''

Opowiadanie jest Dalszymi losami. 16 część poprzednie części można znaleźć w spisie treści. Postanowiłam kontynuować to opowiadanie.  Ula odzyskała pamięć i kocha Dobrzańskiego. Stracili synka ,który urodził się za wcześnie i miał poważną wadę serca. Bardzo to przeżywają. Mija rok od śmierci Filipa.  Oboje bardzo cierpią. Spotykają się ponownie. Czy jest jeszcze dla nich szansa? A może nie? Okaże się wkrótce. Pozdrawiam :)

16.,, Czas nie leczy ran’’
Cisza ,która panowała w pokoju stała się dla niej nie do zniesienia. Jej życie legło w gruzach. Nie widziała już w niczym sensu. Nie  chciała żyć.  Siedziała na podłodze opierając się o ścianę. Wszystko było dla niej szare pozbawione wszelkiego kontrastu.  Niedługo minie rok odkąd pożegnała swojego synka. W jej sercu zawsze pozostanie pustka po nim.   Łzy spływały po jej zapadniętych policzkach. Cztery ściany stały się dla niej wiezieniem. Nie miała ochoty jeść ,spać. Płakać też już nie umiała. Wylała już morze łez. Miała wrażenie ,że jej serce umarło.  Marek wyjechał. Nie było go w kraju już kilka miesięcy. Nie rozumiała swoich uczuć ale tęskniła za nim. Oskar dawno przestał mieć dla niej jakiekolwiek znaczenie. Jednak nie widziała już szansy na szczęśliwe życie.  Na początku odwiedzała grób Filipka.  Jednak to sprawiała ,że jeszcze bardziej cierpiała.  Chciała cofnąć czas . Wtedy mogłaby tyle zmienić. 
,,Pusty park 
Sznur ptaków myśli plącze 
Nie wiem Nie rozumiem nic 
Cienie kłamstw 
I nigdzie śladu nas 
Co było znika nienazwane’’

Podniosła się z podłogi.  Dzień był ponury.  Ubrała płaszcz,na głowę nacisnęła czapkę i wyszła z mieszkania bez wyraźnego celu. Wsiadła w pierwszy lepszy autobus zajmując miejsce przy oknie. Nie słyszała dźwięków rozmów. Nic z zewnętrznego świata. Dopiero gdy ktoś dotknął jej ramienia zrozumiała ,że powinna wysiąść.  Poszła w kierunku ulicy Lwowskiej jak klatki filmu przed jej oczami pojawiały się wspomnienia. Pamiętała już wszystko.  Nawet tego jak była z Markiem. Zrozumiała ,że Oskar ją cały czas  oszukiwał. Jak mogłam mu zaufać? I to nieprawda  .. . nie wierzę ,że go kochałam. On nie był wart mojej miłości . To nie jego tak strasznie mi brakuje. – rozmyślała.   Usiadła na ławce i zamknęła oczy wspominając życie przed wypadkiem.  Okrutny los przekreślił wszystko.  Nawet miłość. Oczami wyobraźni zobaczyła Marka siedzącego z nią. 

Ujrzała jego twarz tak wyraźną ,że bała się otworzyć powieki aby, ten obraz nie zniknął, Nie rozmazał się.  To miejsce tak bardzo przypominało ich wspólne spacery ,rozmowy .
- Ile bym dała aby ponownie go ujrzeć. Pozwoliłam mu odejść a przecież kochałam. Gdy codziennie przychodził do szpitala widziałam w jego oczach troskę ,miłość ale i ból.  Tak samo jak ja cierpiał po stracie naszego synka. Dlaczego nie dane nam było zostać rodzicami? Boże dlaczego go zabrałeś? Straciłam wszystko bo byłam taka głupia.   Zraniłam mówiąc ,że nie umiem go pokochać. Wtedy jeszcze nie wiedziałam ,że moja miłość była uśpiona ale ona nie umarła- mówiła drążącym głosem ukrywając twarz w dłoniach i płacząc.
- Proszę pani. . . Wszystko w porządku?- zapytała staruszka patrząc na dziewczynę z litością.  Ula nie chciała współczucia. Wolała też nie poruszać trudnych tematów ale ten ból był zbyt silny. Pragnęła aby ktoś ją wysłuchał. Dał jakoś cenną wskazówkę ,którą mogłaby się kierować.  Żyła nadzieją ,że pewnego dnia On stanie w jej drzwiach. Ale im bardziej próbowała w to uwierzyć tym bardziej w to wątpiła
- Tak . – odpowiedziała podnosząc głowę uśmiechnęła się nieszczerze co bardziej przypominało grymas.
,,Co zostało z nas 
Powietrze jakieś inne 
Trawa poszarzała 
Wiatr Zdmuchnął nas jak liście 
Co zostało z nas 
Jesień przyszła nagle 
Zostaw mi na ławce list ‘’

Kobieta nie uwierzyła jej ale poszła w swoją stronę . Ula spojrzała na opadające liście. Zrobiło się zimno ale nie przejmowała się tym. Była teraz bardzo szczupła ważyła niecałe pięćdziesiąt kilogramów. Gdyby nie płaszcz widać byłoby wiszące na niej ubrania.  Każdego dnia rodzina zmuszała ją aby zjadła chociaż trochę.  Całymi dniami siedziała w pokoju. Z nikim nie rozmawiała.  Jej brat dorabiał na sesjach. Siostra dobrze się uczyła a Alicja zamieszkała z jej ojcem . Milewska bardzo martwiła się o Ulę.  Nie mogła już patrzeć jak się umartwia. 
- Cześć Ula- rzekł Olszański zauważając ją siedzącą skuloną na ławce. Podniosła wzrok gdy ujrzał jej oczy zrobiło mu się jej żal.  Zauważył w niej oczach bezgłośne wołanie o pomoc.  Usiadł koło niej.  Wiedział ,że jego przyjaciel cierpi podobnie jak ona.  Wrócił dwa tygodnie temu ale nie wychodzi z domu. Odciął się od wszystkiego. Nie chce gości.  Woli zadręczać się w samotności .Tkwić w tej głębokiej rozpaczy.
- Hej- oparła niepewnie patrzyła na swoje dłonie.  Zapadła między nimi niezręczna cisza.
- Widziałaś się z Markiem?- spytał uważnie na nią patrząc.
- Nie.  Jak mogłam,  skoro wyjechał?- zapytała z żalem. W jej oczach błyszczały łzy.  Otarła je chłodną dłonią.
- Wrócił dwa tygodnie temu- wyjaśnił. Spojrzała na niego zaskoczona. Nie miała pojęcia ,że on jest w Polsce.  A jednak wrócił może jeszcze jest nadzieja? Może uda nam się zacząć od nowa? Bez niedomówień ,kłamstw ale ból i bolesne wspomnienia zostaną.
- Naprawdę?- na jej twarzy pojawił się blady uśmiech ,który dawno nie gościł na jej ustach.
- On cię bardzo kocha. Przeżywa stratę waszego synka i wasze rozstanie.  I myślę ,że powinniście porozmawiać. Minęło tyle czasu.
- Minął rok . Jednak rany tak samo bolą. Nic nie zapełni mojej pustki . Nawet trudno opisać mi co czuję. Ale wiem ,że jakaś cząstka mnie umarła. To co było powodem do życia straciłam bezpowrotnie. Czas nie leczy ran on tylko uczy z tym żyć.  Filip by żył gdybym nie była taka głupia. Raniłam Marka . Odrzuciłam go. Nie wiem co czuję. Ale po jego wyjeździe poczułam przeraźliwą pustkę .  Tęskniłam za nim przez te dwanaście miesięcy. Wciąż widzę jego twarz przed oczami- żaliła się a Sebastian słuchaj jej uważnie.
- Ty go po prostu kochasz i nie umiesz bez niego żyć. Tak jak ja bez Violetty. Nie wiem czy wiesz mamy dwójkę chłopców Arka i Kornela.
- Słyszałam od Ali . I szkoda ,że ja nie mogę powiedzieć tego samego.
- Trzymaj się.  – powiedział i wstał z ławki. Znowu została sama.  Siedziała tak długo aż zapadł zmrok.  Wstała z ławki i podążyła parkową alejką. Nie myślała gdzie idzie. Przy sobie miała tylko torebkę. Telefon wciąż miała wyłączony. 
,,Zapomnij tak będzie lepiej 
Proszę cię ostatkiem sił 
Jakbym była coraz bliżej ciebie 
Między ciszą a wspomnieniem
Poszukuje cie
Wiem 
Za późno już 
A ja nadal bardzo kocham cię... 
Nadal potrzebuje cię 
Już nie zapomnę ‘’

Nogi same zaprowadziły ją nad Wisłę. Ponownie wspomnienia uderzyły w nią z ogromną mocą. Teraz wiedziała jaki popełniła błąd. Mówiąc ,że nie umie go pokochać.  Stała przy brzegu a włosy targał wiatr. Przed nią czarną otchłań. I jedyne co słyszała to  cichy szum wody.  Rozmowa z Sebastianem uświadomiła jej właśnie ,że te uczucia ,które tliły się w jej sercu to miłość.  Marzyła aby teraz wtulić się w jego silne ramiona niczym mała dziewczynka . Bez niego nie była wstanie iść dalej.  Chciała krzyczeć ale wiedziała ,że to nic nie da. Nic nie zwróci życia dziecka ani nie sprawi ,że on będzie ją kochał.  Nie wierzyła ,że po tym wszystkim on jest w stanie z nią być. 
 Wciąż w myślach miała ich razem. Widziała swoje życie u jego boku w snach. To stało się obsesją. Zostawiła sobie nawet zdjęcia ,które jej dał. Nie miała pojęcia ,że on równie z nie potrafi przestać o tym myśleć   
 I on również śnił o nich jako parze.  A nawet więcej widział ją jako narzeczoną a potem żonę.  Tak bardzo pragnął aby to było prawdą. Jednak gdy się budził jej nie było.
                                                 *****************************
Niedługo zbliżało się święto zmarłych.  Pomyślał ,że pójdzie zapalić znicz swojemu synkowi. Nadal nie mógł uwierzyć ,że on nie żyje. Wracały do niego wspomnienia gdy trzymał jego sine ,zimne ciałko w swoich dłoniach.  Za każdym razem gdy pomyślał o tym miał łzy w oczach. Wiedział ,że Ula też na pewno bardzo to przeżyła. Nie miał wielu informacji o niej.  Tęsknił za nią i nadal kochał ale coś go powstrzymywało od spotkania się z nią. Bał się ,że ona po raz kolejny odtrąci go.  Założył czarną koszulę i spodnie tego samego koloru.  Ubrał płaszcz i wsiadł do auta kierując się w stronę cmentarza. Wcześniej nie potrafił się przemóc aby tu przyjść. Usiadł na ławce i spojrzał na figurkę aniołka.
- Synku to już rok . Minęło tyle czasu a to nadal tak boli. Ula też odeszła tylko w innym sensie.  Kocham ją nad życie a gdy nie chciała mojej miłości odszedłem.  A mi tak brakuje jej uśmiechu ,tych pięknych oczu . Chcę znów ujrzeć ją taką jak ,kiedyś gdy byliśmy szczęśliwi. Wciąż widzę jej twarz. A ona nawet nie pamięta- mówił łamiącym głosem przepełnionym smutkiem . Ukrył twarz w dłoniach.
- Pamiętam i też wciąż widzę twoją twarz- rzekła drżącym głosem.  Podniósł nagle wzrok.  Oboje zamilkli patrząc w swoje oczy. Niepewnym krokiem podeszła do niego. Zobaczyła w jego oczach ból i coś jeszcze. Jej serce zaczęło szybciej bić .  Jedynie czego pragnęła to wtulić w niego i zapomnieć o wszystkich smutkach i cierpieniach.
*- Tworzone przy piosenkach . 
Wykorzystane fragmenty piosenki Gosi Andzejewicz- Ciszej i Puder- Co zostało z nas
*-  HO2- Oszukam czas
*- Christina Aguilera- Hurt
*- Leann  Rimes – Please Remember