Strona Główna

wtorek, 6 grudnia 2016

,, Ocal moje serce'' 3



,,Zanim się we mnie resztki życia wypalą i zgasnę...''

Od dobrej godziny bezmyślnie przemierzała tak dobrze znane jej alejki w parku. Łzy zdążyły już wyschnąć na jej zaróżowionych policzkach ,a tusz całkowicie się rozmazać. Wygrzebała z torebki paczkę higienicznych chusteczek i wytarła twarz. 
Przez ułamek sekundy przyglądała się kaczkom płynącym po ciemnej tafli wody. 
Z początku trudno było jej uwierzyć ,że Marek wrócił do Pauliny ,ale  Włoszka potwierdziła wersję Piotra. A nieobecność bruneta podczas pokazu FD Gusto sprawiła ,że uwierzyła w fałszywe plotki rozsiewane przez Febo po firmie. Pojawił się w pracy dopiero po tygodniu. Nie miała pojęcia co go zatrzymało. Nie zdobyła się na to by się z nim skontaktować. Chociaż numer jego telefonu znała na pamięć.  

Wmawiała sobie ,że któregoś dnia zdoła  pokochać Piotra. Wystarczająco długo byli ze sobą aby mieć wiedzieć ,że to fałsz. Myśl ,że nie ma dla niej tyle czasu co na początku związku nie martwiła ją. A wręcz przeciwnie pocieszało ją to ,że od jakiegoś czasu nie uprawiali seksu. Jednak nigdy w jego ramionach nie odnajdywała tego czego szukała. Sosnowski nie dawał jej poczucia bezpieczeństwa. Jego dotyk nie powodował drżenia ciała. Nie była w pełni zadowolona z ich życia intymnego. Z czasem zaczęła unikać zbliżeń. Najgorsze były dla niej noce ,gdy zostawała sama. Dotykając zimnej pościeli po drugiej stronie łóżka nie tęskniła wcale za Piotrem a Markiem.
Czasami nie umiała zasnąć dręczona wyrzutami sumienia. Czuła się jakby go zdradzała. W rzeczywistości nie byli razem. To nie z Dobrzańskim mieszkała pod jednym dachem. Nie z nim jadała kolację i śniadania. Nie obok niego budziła się każdego dnia. Chociaż w tym wypadku można polemizować. Sosnowski często brał dyżury nocne i wracał nad ranem. Liczyła się wyłącznie praca. Prawdą było ,że od blisko dwóch- trzech miesięcy w ogóle im się nie układało. Oboje działali sobie strasznie na nerwy. Niemal każda rozmowa sprowadzała się do braku czasu i dyżurów nocnych. Twierdził ,że to on będzie zarabiał i będzie w stanie utrzymać rodzinę ,jeżeli zdecydują się ,kiedyś na adopcję. 
Ula w tej kwestii miała nieco inne zdanie. Piotr tak beztrosko mówił o adopcji . Nie mogła tego pojąć skąd u niego taki pomysł. To prawda ,że na swoje liczyć nie mogli ,a przynajmniej tak wynikało z jej wyników badań . Za to on ich nawet nie zrobił . Dla niej na wszystko było o wiele za wcześnie. Planowała najpierw poukładać sobie to wszystko w głowie.


 Piotr nie miał nic przeciwko pojawieniu się na świecie dziecka pewny ,że to wzmocni ich związek . Lecz ona nie chciała o tym słyszeć.
Przekonywała go ,że przyjdzie jeszcze czas na zakładanie rodziny i ,że nie jest w tej chwili gotowa na bycie matką.
Kompletnie jej nie rozumiał ,a gdy zobaczył przed centrum handlowym byłego rywala pocałował ją na namiętnie. By odwrócić jej uwagę by go nie zauważyła ,a następnie kazał wsiąść do samochodu. Cieszył się ,że nie mieli okazji rozmowy. Nienawidził go ,a najgorsze przeczuwał ,że Dobrzański nie odpuścił i będzie chciał o nią walczyć. Piotrowi to się nie podobało. Najchętniej zdeptałby bruneta jak obrzydliwego robala  i zmieszał z ziemią.
Nie zauważył ,że przy nim Ula się dusi. Brakuję jej powietrza i nie jest dla niej. Denerwowanie bruneta i wywoływanie w nim zazdrości sprawiało mu przyjemność. Lubił patrzeć jak cierpi nie mogąc mieć Uli. Sosnowski uważał ,że ona należy do niego i nikogo innego. Ula przekonana była ,że Piotrowi na niej naprawdę zależy i chce stworzyć z nią rodzinę. Nie dopuszczała do siebie myśli ,że kieruje nim coś innego. Nie zdawała sobie sprawy ,że jest nieustannie okłamywana i ,że nie jest jedyną w jego życiu.

Nieustannie myślała o tych cholernych wynikach badań. Bezpłodność brzmiało dla niej jak wyrok. Sosnowski zaakceptował to ,że nie może mieć dzieci . Pytanie czy Marek byłby w stanie się z tym pogodzić? Nie chciała niszczyć mu życia. 
Dlatego wolała się męczyć z Piotrem ,bo do domu nie mogła wrócić. Nie po tym co powiedziała ojcu. Wstydziła się swojego zachowania. Tuż po wyprowadzce z domu Józef źle się poczuł. Udała się do szpitala i rozmawiała z lekarzem prowadzącym ,lecz nie weszła do sali. Potrzebował operacji ,która niestety sporo kosztowała. 
Ze swych problemów zwierzyła się Ani i potem Piotrowi . Bezsilność to uczucie ,którego nienawidziła najbardziej. Jej ojciec umierał ,a ona nie mogła mu pomóc. Nie dysponowała takimi środkami. Nieoczekiwanie kilka dni później okazało się ,że operacja serca odbędzie się. Pieniądze zostały przelane na jej konto. Piotr przyznał ,że to on zapłacił ,bo ją kocha. Uwierzyła mu. Zaślepiona i totalnie nie mająca pojęcia ,że to nieprawda, zamieszkała z nim. Długo tam nie mieszkała . Za ścianą sąsiedzi skutecznie utrudniali jej skupienie się na pracy i zaśnięciu. Urządzali imprezy . Bez przerwy hałas i facet ,który obudził ją w nocy. Na kilometr śmierdziało od niego alkoholem i tytoniem. Z jego bełkotu nie była wstanie wiele zrozumieć ,ale najwyraźniej ją podrywał. Zdecydowanie nie miała na to ochoty. Piotr zaproponował jej wprowadzenie  się do niego. Mimo obaw zgodziła się. Przecież byli parą ,lecz pierwszą ich wspólną noc wspominała nie najlepiej. 
Kolejne nie były lepsze ,bo wciąż źle się z tym czuła. Któregoś dnia powiedziała dość. Piotr miał dyżur na popołudnie i mieli czas tylko dla siebie . Pamiętała sen z nocy poprzedzający ten dzień. Śnił się jej Marek. Sen był bardzo realistyczny. Po otworzeniu oczu ze zdziwieniem stwierdziła ,że jest we własnym łóżku .
 Zupełnie sama . Odruchowo sięgnęła po szklankę wody stojącej na szafce. Strąciła przez przypadek zdjęcie jej z Piotrem. Szkło rozbiło się w drobny mak. Wypiła całą szklankę wody i nadal ją suszyło. Sceny ze snu przewijały się w jej głowie. Śnieżnobiała pościel, płatki róż ,szampan. Dłonie błądzące po jej nagim ciele. Gorące pocałunki i ciała splecione w miłosnym uniesieniu. 

,, Miłość jest jak eter. Może ,ale może też...ulotnić się''

W końcu dotarł do parku i rozejrzał się po nim. Nie dostrzegł jej. Podszedł do ławki nie zdając sobie sprawy ,że przed paroma chwilami ona tu była. Coś przykuło jego uwagę. Wziął z ziemi biały kolczyk. Perły ,które jej podarował w prezencie. A więc była tutaj.
Prawie biegł nerwowo rozglądając się w poszukiwaniu Uli. Dostrzegł ją wychodzącą ją z parku. Odwróciła się. Nagle odwaga go opuściła i chciał się wycofać ,ale było za późno. Zauważyła go i wpatrywała się w niego. Nim zrobił cokolwiek ruszyła przed siebie . Przyspieszyła kroku pragnąc uciec jak najdalej. Nogi bolały niemiłosiernie od biegania w szpilkach. Najchętniej by je zdjęła i dała odpoczynek obolałym stopom ,lecz nie mogła. Sprawić by zniknął również. Nie posiadała magicznych mocy dzięki ,którym teleportowałaby się w inne miejsce. Z dala od Marka i tamtych chwil wyrytych w jej pamięci.
Łzy napłynęły jej do oczu i spłynęły po policzkach. Udawanie obojętnej przychodziło jej z ogromnym trudem. Tęskniła za nim.
Szedł za nią trzymając się bezpiecznej odległości i prosząc ją by się zatrzymała. Zignorowała jego prośbę udając ,że go nie słyszy. Zrobiła krok i zacisnęła mocno usta wypuszczając ,że świstem powietrze. Zachwiała się prawie upadając .
Podbiegł do niej chwytając ją za ramię. Zatrzymała się niespodziewanie zaskoczona jego reakcją. Odskoczyła od niego jak oparzona.
- Ula … ty płaczesz?- zadał najgłupsze pytanie jakie mógł zadać.
Bolała ją kostka ,ale próbowała iść normalnie by niczego nie zauważył. 
- Nie ..mam katar – odparła z ironią ,a jej oczach zapłonął gniew.
- Na pewno?- spytał idiotycznie.
Nie spojrzał na jej nogę wciąż mając wzrok utkwiony w jej pociemniałych niebieskich tęczówkach.
Próbowała iść dalej ,ale nie uszła więcej niż dwa małe kroki i zatrzymała się.
- Tak. . .- odparła. - pójdę już- dodała.
- Nie ,zaczekaj chciałem porozmawiać- powiedział pośpiesznie nie pozwalając jej odejść.
- Nie mamy o czym- oznajmiła chłodno .
- Mylisz się.
- Marek ,nie ma sensu wracać do przeszłości- westchnęła.
- Jesteś szczęśliwa z Piotrem?- wypalił.
- A co to za pytanie?- oburzyła się i zgromiła go spojrzeniem .
- Tak czy nie- zabrzmiał jego stanowczy ton.
- Tak- skłamała.
- To dlaczego przyszłaś na ślub Sebastiana i Violetty sama?- dociekał przeczuwając ,że nie mówi całej prawdy. A przynajmniej miał nadzieję ,że nie układa im się i jest może jeszcze szansa dla nich. Szansa na pojednanie aby oboje mogli zacząć z czystą kartą. Wybaczyć dawne winy i urazy i starać się stworzyć coś stałe. Właśnie tego pragnął i nic inne nie miała dla niego takiego znaczenia,  jak po prostu z nią być. 
Pluł sobie w brodę ,że swego czasu był tak głupi. Może da mi szanse jeszcze to wszystko naprawić?- pomyślał z nadzieją. – Jeśli nadal kocha…
- Ma dyżur w szpitalu- oświadczyła zwięźle. - Poza tym nie powinno cię to obchodzić. Do czego zmierzasz?– podniosła głos.
- Chcesz powiedzieć ,że zapomniałaś już . . .
- O czym zapomniałam?- w jej głosie słyszał rozdrażnienie.
- Jak ,kiedyś rozmawialiśmy o wszystkim i ufaliśmy sobie- powiedział nie do końca to co pragnął jej powiedzieć. A właściwie wyznać ,że ją bardzo kocha i chce być wyłącznie z nią.
- To ty zniszczyłeś zaufanie ,oszukałeś mnie i udawałeś ,że coś czujesz ,a ja jak skończona idiotka wierzyłam ci- mówiła wściekła wpatrując się w jego szare tęczówki. – Kłamałeś i mamiłeś obietnicami ,a potem twierdziłeś ,że to nie tak.
- Chciałem ci powiedzieć ,że.. .
- Kolejne kłamstwa ? Nie chcę ich słuchać- zadrżał jej głos. – Nabieraj na nie swoje panienki. Ja ci już nie wierzę. Wyjechałam by zapomnieć o tobie.
- I chyba ci się udało . Szybko znalazłaś pocieszenie w ramionach doktorka – powiedział zły na nią ,bo miał nadzieję ,że ona jeszcze coś do niego czuję i że uda się do niej dotrzeć.
- Jesteś bezczelny – rzekła i zamachnęła ręką przed jego twarzą i wymierzyła mu ostry cios. Złapał ją za nadgarstek nie spuszczając wzroku z jej twarzy.
Wystraszyła się. Po plecach przebiegł zimny dreszcz .
-Co ty wyprawiasz?!- naskoczyła na niego ,gdy jego usta znalazły się niebezpiecznie blisko .
Zapragnął znów je pocałować tak jak ,kiedyś gdy mógł robić to bezkarnie.
Spuściła głowę udając ,że płyty chodnika są bardzo interesujące. 
- Piotr był przy mnie ,gdy ciebie  nie było- wyrwało się z jej ust. – Przyznaję ,że nie zawsze był brutalnie szczery i zataił parę faktów ,ale…- jej silący się na obojętność głos wyrwał go z zamyślenia. 
- Mówiłaś ,że szczerość jest podstawą każdego związku.
- Ty śmiesz mówić o szczerości? – zakpiła. – Ciekawe czy kiedykolwiek byłeś z kimś szczery. Piotr dba o mnie ,mogę na niego liczyć ,zapłacił sporo pieniędzy za operację mojego taty. Kupił śliczny prezent na urodziny Betti. Kupuję mi prezenty ,które nigdy nie są podpisane. Wezwał pogotowie ,gdy zasłabłam ,a ty wszedłeś tylko i sobie poszedłeś. 
Wściekła zagryzła wargi do krwi. Poczuła metaliczny smak na języku.
Zapadła niezręczna cisza. Ludzie mijali ich, a oni stali na chodniku ,a powietrze między nimi stawało się coraz gęstsze. Parę spacerowiczów spojrzało w ich kierunku. Napotykając jego smutne spojrzenie zrobiło się jej go żal. Prędko spuściła wzrok . Całkiem nieoczekiwanie zapragnęła zatopić się w jego spojrzeniu ,chociaż jeden raz. Zetknięcia ust . Tej myśli przestraszyła się najbardziej. Jeszcze raz obejrzała się za siebie i oddaliła się od tego miejsca . Do Marka dotarło ,że go trochę poniosło z tym Piotrem. Wyprowadził ją z równowagi ,a mieli porozmawiać.

                                              *******
              ,,Coś w duszy mi zacznie obumierać na zawsze...'' 
Zaparkował samochód na żwirowej drodze. Nie zamierzał ot tak się poddawać. Nie chciał z niej rezygnować. Wchodząc do budynku zauważył większość gości ,ale wśród nich nie było jego ukochanej. Za bardzo ją kochał by odpuścić. Para młoda tańczyła ,goście rozmawiali, jedli i pili. Niektórzy wirowali na parkiecie oświetlanym przez kolorowe lampy. Wziął kieliszek szampana i stanął z boku obserwując tańczących. Nos już nie krwawił ani nie bolał. Nie uderzyła go mocno. Poniosły ją emocję ,ale w dużej mierzę zasłużył na to. Nagle piosenka zmieniła się na bardzo wolną i romantyczną. Tytuł brzmiał ,, I need love’’ . On też potrzebował miłości . Kochał kobietę z którą nie mógł być ,bo zbyt mocno ją zranił.          
Słysząc tą piosenkę zapragnęła ,aby ktoś poprosił ją do tańca. Stała przy szklanych drzwiach z kieliszkiem szampana. Przygnębiona ,bo wciąż w pamięci miała niedawną rozmowę z nim. Wcale nie była szczęśliwa z Piotrem ,ale nie miała odwagi otwarcie się do tego przyznać. A zwłaszcza jemu. Jej tata siedział z Alą ,a obok nich znajdowała się Beatka. Janek tańczył z Kingą. Wszyscy wyglądali na szczęśliwych oprócz jej. Nie miała nastroju do zabawy. Po północy wyszedł na zewnątrz. Przed kwadransem widział przy szklanych drzwiach ,ale zanim podszedł znikła wśród gości weselnych niczym kamfora.
Nie weszła do środku spacerując nieopodal pałacu. Przyjęcie weselne odbywało się w królewskich łazienkach. Przymknęła powieki. Wiatr smagał jej bladą twarz. Samotna łzy spłynęła po policzku. Otuliła rękoma nagie ramiona czując przenikliwy chłód nocy. Poprawiła lekko podwiniętą czerwoną sukienkę bez ramiączek.
Na ciemnym niemal hebanowym firmamencie zza chmur wyłonił się księżyc. Jasne światło odbijało się na tafli wody tworząc srebrne nitki. 
- W niczym nie przypominasz szczęśliwej kobiety- szepnął miękkim głosem stojąc tuż za nią. 
Wzdrygnęła się i bardzo powoli odwróciła w jego stronę. 
- Nigdy nie będę szczęśliwa z żadnym. Rozumiesz?- zadrżał jej głos.
Przyciągnął ją do siebie i przytulił gładząc po plecach. Zapach jej ciała ,włosów oszałamiał go. 
Wyswobodziła się z ramion Marka ganiąc się w myślach za głupotę. Chwilową słabość. 
Nie mogę z nim być. Co jeśli znów się zamiast szczęścia pojawi się cierpienie? Ile zniesie jeszcze moje serce? 
- Głupi byłem dając się wciągnąć w tą intrygę. Posłuchałem Sebastiana i utonąłem w sieci kłamstw. Z czasem spotykanie z tobą ,rozmowy, wspólne spacery sprawiały . ..
- Przestań! - krzyknęła . 
- Uleńka ,skarbie
- Nie nazywaj mnie tak- oburzyła się.
- Przepraszam. Byłem cholernym dupkiem . Zraniłem cię i żałuję ,naprawdę żałuję. Proszę ,pozwól mi wyjaśnić.
- Nasz czas minął- powiedziała oschło. - Twój- poprawiła.
- Boisz się . Po prostu obawiasz się ,że znowu to zniszczę. Nie mógłbym, bo jesteś dla mnie zbyt ważna. Nie masz pojęcia co czułem ,gdy Piotr. . .- urwał ,bo dalsze słowa nie chciały przejść mu przez gardło. 
Wpatrywała się w niego szeroko otartymi oczami zdumiona i rozdarta wewnętrznie. Miała mętlik w głowie. Czytał w niej jak w otwartej księdze.
Twarz tonęła we łzach . Odwróciła się by ich nie zauważył. Dygotała z zimna. Położył marynarkę na jej nagich ramionach. 
Oczekiwał jej reakcji ,lecz milczała uparcie. 
Lęk przed ponownym zranieniem okazał się na tyle silny ,że uciekła. Odwróciła się i zostawiła go samego w objęciach czarnej nocy . 
- Kocham cię!- krzyknął 
Zatrzymała się na krótką chwilę i ruszyła dalej.  
                             ******
Zamówiła taksówkę i wróciła do pustych czterech ścian. Zdjęła w korytarzu szpilki od których nogi niemiłosiernie bolały. Rozmasowała tą bardziej obolałą i weszła pod ciepły strumień wody. Chciała zmyć z siebie ślady tego wieczora i zapomnieć jak jej ciało znów reagowało na jego dotyk. Ciepłe strumienie spływały po jej skórze ,a ona tonęła w marzeniach. Zanurzyła się na moment w innym świecie. Zdała od udawania ,zakładania masek i obojętności. Tam gdzie otwiera się serce i kocha.Uspokoiła zmysły i wychodząc z kabiny owinęła się w puchowy niebieski ręcznik. Mniejszym zawinęła mokre włosy . Potrząsnęła głową jakby pragnęła wyrzucić zbędne myśli z głowy. Podeszła do wielkiego okna z widokiem na śpiącą Warszawę i wpatrywała się w gasnące światła trzymając w dłoni pękaty kieliszek z czerwonym płynem. Uniosła szkło lekko do ust ,a słodkawy smak rozlał się jej po podniebieniu. Po chwili łącząc się z słonym smakiem jej łez. Wciągnęła w płuca powietrze i próbowała uspokoić oddech. 
,, Kocham cię'' Powiedział ,wreszcie to powiedział ,ale czy mówił prawdę? Być może chciał mnie tylko zatrzymać. Pytanie  tylko po co? 
Wypiła zawartość kieliszka i nalała sobie następny siadając na kanapie. Podciągnęła nogi pod brodę i wpatrywała się w przygasający ogień w kominku. Piotr dostał to mieszkanie w spadku po dziadkach. Nie zdradził jej zbyt wiele szczegółów. Podobało się to miejsce ,lecz czuła pustkę. A niezagospodarowana przestrzeń potęgowała to uczucie. Rozmasowała sobie obolały kark i ułożyła się na kanapie zasypiając. 

Kroczyła w białej  zwiewnej sukni bosymi stopami po mokrym piasku. Po obu stronach znajdywały się biało-czerwone lampiony ,a dywan tworzyły białe płatki róż. Do rozpuszczonych włosów ,które unosił wiatr miała wpięty różowy kwiat. Goście stali przy krzesłach i wyczekiwali zaślubin. Wodziła wzrokiem po ludziach nie mogąc dostrzec nigdzie ukochanego. Ogarnęła ją panika.  Zerwał się silny wiatr przewracając niemal wszystko. Spienione fale uderzały o skały. Panna młoda wrzuciła do morza ślubny bukiet i zacisnęła mocno powieki by łzy nie wypłynęły na wierzch. Wiatr targał jej finezyjnie ułożone ciemne włosy.  
Zbliżał się sztort ,a ona wpatrywała się w zburzoną granatową wodę . Niespodziewanie ktoś położył na jej talii dłonie. Wiedział kto. Uśmiechnęła się ,że jednak pojawił się. 
- Kochanie . ..- zaczął przerażonym tonem. 
- Nie zamierzam skakać- uspokoiła go. - Obserwuję morze. 
- Zbliża się nawałnica- odparł .
- Wiem - rzekła niepewnie. 
- Kocham cię - wyszeptał wtulając się w jej włosy. 
- Ja ciebie też - odpowiedziała. - A spóźniłeś się ,bo...
- Świadek zapomniał obrączek i musieliśmy się wrócić- wyjaśnił z niepokojem patrząc na pociemniały horyzont. 
Niebo zaszło granatowymi chmurami ,a oni stali na skale przytuleni. Zaczęło padać i grzmieć. 
Uciekli przed deszczem i ukryli się w hotelowej restauracji. 
Dwa lata później o tej porze spacerowali już po mokrym piasku w trójkę.  Jako szczęśliwi i szaleńczo zakochani małżonkowie. 

Obudziła się z rozmarzonym wyrazem twarzy. Ten sen był dla niej dość dziwny. Nic takiego nigdy się jej nie przyśniło. Nieświadoma ,że uśmiechała się przez całą noc. Zaparzyła sobie kawę i z uśmiechem na ustach zajęła się robieniem kanapek. 
                                   *******
Pozdrawiam Wszystkich w ten Mikołajkowy dzień !

12 komentarzy:

  1. Dzięki za Mikołajkowy prezent.
    Piotr to przebił Piotra z serialu. Egoistyczna miłość do Uli, nienawidzenie Marka, zawładnięcie Ulą, kłamstwa z niepojawieniem się Marka, gdy zemdlała, pewnie i te związane z operacją i tym, że Ula nie może mieć dzieci. W dodatku ma kochanki. Nie wiem jak Ula może z tą KANALIĄ być.Szkoda, że nie udało się im porozmawiać do końca szczerze.Przynajmniej sen Uli obiecujący.
    Pozdrawiam miło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba lubię pisać o czarnych charakterach ,bo ci inni zawsze gdzieś pozostają w tle. Chociaż zdradzę ,że Marek dalej będzie próbował ją odzyskać. Powinna być mu wdzięczna ,bo zrobił dla niej tak wiele...A co dokładnie zdradzę wkrótce. Dzięki za wpis. Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
    2. Jak to długo jeszcze będzie z Piotrem. Ja się nie zgadzam chyba że zrobisz przeskok w czasie w kolejnej części i będzie na przykład 3 miesiące później.

      Usuń
    3. Nie zdradzę ile ,ale długo. A przeskok czasowy będzie dłuższy ,ale czy to coś zmieni? Okaże się wkrótce. Pozdrawiam:)

      Usuń
  2. Czemu ona samą siebie oszukuje? Kocha Marka a jest z Piotrem bo był przy niej ale czy te prezenty to na pewno od Piotra, może to Marek je wysyłał. Jakoś nie wyobrażam sobie doktorka kupującego drogie prezenty dla Ulki. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słusznie ,że masz wątpliwości co do prezentów od Piotra.Owszem czasem coś jej kupi ,ale te prezenty nie są od niego.Kiedyś ona została oszukana ,a teraz ona oszukuję. Nawet samą siebie. Dzięki za wpis. Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
  3. Ta część była dla mnie dość wstrząsająca. Piotr okazał się zwykłą gnidą. Oszukuje Ulę, kłamie i wcale nie dlatego, że mu na niej zależy, ale dlatego, że czuje się gorszy od Marka i wciąż pielęgnuje w sobie nienawiść do niego. Z tej mąki chleba nie będzie. I jeśli nawet Ula w tej chwili czuje się zraniona i nie chce zaufać Dobrzańskiemu, to w końcu kiedyś te kłamstwa Sosnowskiego wyjdą na jaw i być może wówczas ona się opamięta.
    Zagadką pozostaje sponsor operacji Cieplaka. Już wiemy, że nie jest nim doktorek, który sobie przypisał całą zasługę. Myślę, że to jednak Marek, chociaż wcale się tym nie chwali.
    Ula cierpi. Nie jest szczęśliwa. Jeśli nadal będzie brnąć w związek z Piotrem unieszczęśliwi się już na amen. Mam wciąż nadzieję, że ona i Marek w końcu zdobędą się na szczerą rozmowę, która wszystko wyjaśni.
    Znakomita część, chociaż nie ustrzegłaś się błędów. Nie chce mi się jednak ich wymieniać, bo zbyt rażące nie były.
    Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jest szczęśliwa i długo jeszcze nie będzie. Minie też sporo czasu zanim zorientuje się ,że te prezenty nie są wcale od kardiologa ,a będą kolejne.I to nie Piotr zapłacił za operację ojca Uli.Więcej zdradzić nie mogę . Dzięki za wpis. Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
  4. No nareszcie Ulka zaczyna pomału rozumieć co czuje do niej Marek.
    A samo opowiadanie świetne.
    Pozdrawiam
    PS zapraszam na mojego bloga julitamorawiec.blogspot.com "o uli marku i nie tylko"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I tak nic z tym nie zrobi. Nadal będzie tkwiła w kłamstwach i będzie z Piotrem. Czy to się zmieni? Nie zdradzę na razie. Dzięki za wpis. Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
  5. Świetny rozdział :) Piotr okazał się okropnym człowiekiem. Mam nadzieję że Marek nadal będzie o nią walczył :) Ten sen na końcu bardzo ciekawy.
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrzański tak łatwo się nie podda.Upłynie też dużo czasu zanim Ula zrozumie jaką kanalią i łajdakiem jest Piotr. Dzięki za wpis. Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń