Zaspana rozsunęła czerwone zasłony i spojrzała na
krajobraz za oknem. Płatki śniegu wirowały w powietrzu i rozmazywały się na
szybie. Dzieci od sąsiadów właśnie ulepiły bałwana i zakładały mu niebieski
szalik. Podbiegł do nich inny chłopiec w granatowej kurtce i żółtej czapce
rzucając w dwójkę śnieżką. Oddali mu ganiając się po całym ogrodzie. Odwróciła
się od okna i spojrzała na męża, który zamiast jej tulił teraz poduszkę śpiąc
na lewym boku i lekko chrapał. Zebrała naręcze ubrań z fotela stojącego w rogu
i w czerwonym puchowym szlafroku udała się do łazienki.
*******
Po ciepłej kąpieli z olejkiem eterycznym wstąpiła w nią
nowa energia i zabrała się za pieczenie świątecznych ciast. Pojutrze wigilia, a
ona nie miała nic jeszcze zrobione. Jedynie zdążyła posprzątać w domu, a mąż
odkurzył dywany i powiesił firanki i zasłony. Podwinęła rękawy beżowej bluzki i
ubrała świąteczny fartuszek z wizerunkiem renifera z czerwonym jak u klauna
nosem. Włosy związała w kucyk i wyjęła potrzebne produkty.
Kuchnię wypełniły zapachy pieczonego ciasta, goździków,
cynamonu, pomarańczy, przyprawy piernikowej i grzybów oraz kapusty. Farsz do
pierogów stał obok stolnicy i nierozwałkowanego ciasta.
Woń przypraw unosiła się w całym domu budząc bruneta. Po
wyjściu z łazienki i ubraniu się zajrzał do pokoju Tosi, która próbowała zdjął
ubranko z szarego pluszaka. Uniosła szare oczka i uśmiechnęła się do taty.
Odrywając na moment od zabawy i wyciągnęła małe rączki. Wyjął ją z łóżeczka i
przewinął . Nie lubił tego robić, ale wiedział, że żona w tej chwili nie
może. Przebrał ją w odświętne ubranko zapominając, że mała pobrudzi się jedząc śniadanie.
Za oknem śniegu przybywało otulając białą pierzynką parki,
ulice, sklepy, domy i ogrody. Sąsiedzi obwiesili lampkami cały żywopłot, który
nocą wygląda pięknie. Na szybie kleili wczoraj śliczne niebieskie i białe gwiazdki . Dekorację świąteczne znajdowały się w całym domu. A w zasadzie tam gdzie nie zniszczył ich biszkoptowy labrador .
Do kuchni z poślizgiem wpadł Nero i zaszczekał i
zamerdał radośnie ogonem.
- Nero, leżeć!- Krzyknęła wrzucając do wrzącej osolonej
wody pierogi i zamachnęła ścierką wyganiając widząc, że mięso, które było w
misce jest na podłodze. A miało być na świąteczny obiad-pomyślała zirytowana i
wściekła.
Powróciła do swoich zajęć. Włączyła radio, aby umilało
jej pracę w kuchni. Popłynęła łagodna świąteczna melodia. Pies leżał na
brązowym dywanie przy rozpalonym kominku i obserwował małe dziecko chodzące za
tatą po salonie.
- Ula!- zawołał żonę, ale ta nie go słyszała . – Kochanie,
chodź tu na momencik!
Wytarła dłonie w ścierkę i zjawiła się w pomieszczeniu
zastając,męża przy nieubranym zielonym drzewku. W tym roku mieli prawdziwą choinkę
pachnącą żywicą i lasem.
- Śliczne drzewko, tylko dlaczego jest gołe?
- Szukałem ozdób, ale…
- Ozdoby są na górnej półce w tej dużej szafie w
sypialni- weszła mu w słowo. – I czemu ubrałeś jej tą sukienkę?- dopytywała
zaciekawiona.
-Kochanie, pomóc czy w czymś?- Zapytał widząc, że
czegoś szuka.
- Nie, nie- zaprzeczyła kładąc na stół stolnice. –
Zabieram się za robienie pierogów. Tylko nie wiem, czy są grzyby.
- Używałaś ostatnio do bigosu
- Ach, tak- przypomniała sobie.
Ubrali się ciepło i pojechali do supermarketu na
zakupy. Mała siedząc w dużym metalowym koszyku rozglądała się ciekawie i
pokazywała rączką na różne produkty. Przy artykułach spożywczych rozdzieli się
i umówili się, że spotkają się przy kasie. Marek kupił dla Tymka wielki
czerwony wóz strażacki i dużą szmacianą lalkę dla Tosi. Na końcu przypomniał sobie,
że Olszańscy mają jeszcze drugie dziecko. Wrócił się, więc będąc już przy kasie
po dużą lalkę. Laura skończyła w tym
roku sześć lat i najbardziej uwielbiała bawić się w pokazy mody. Violetta żartowała,
że rośnie mała modelka i, że po kimś to ma. Sebastian zaś nie sądziłby w
przyszłości tym się interesowała. A Tymek miał zaledwie trzy latka i był szczęśliwy,
gdy w zasięgu jego wzroku byli rodzice i zabawki. A szczególnie samochody.
Dobrzański też marzył o synku, lecz za jakiś czas. Wystarczyło,
że Tosia to bardzo żywiołowe i ciekawe świata dziecko. Musieli strasznie na nią
uważać zwłaszcza, gdy zaczęła chodzić i wdrapywać się na schody. Zamontowali w
domu barierki ochronne, lecz czasami zapominali je zamknąć.
******
- O Rarusiu!- Wykrzyknęła Viola ściskając w progu Ulę.
Tośka wpatrywała się w kobietę dużymi szarymi oczkami.- Ależ ona urosła i jest taka podobna do Marka- dodała.
- A gdzie Sebastian i dzieciaki?- Spytała Dobrzańska wyswabadzając
się z uścisku blondynki.
- Wyjmuje z bagażnika prezenty. A Tymek zasnął nam, w
czasie jazdy- wyjaśniła.
- Cześć, Aniołku – zwróciła się do małej i przy niej
przykucnęła. Z papierowej torby wyjęła małego pluszowego pieska.
Wyciągnęła rączki i przytuliła go mówiąc coś niewyraźnie.
- Marek!
Olszański z Dobrzańskim wypakowali jedzenie
przygotowane przez matkę Violi i prezenty. Godzinę później zjawili się seniorzy
Dobrzańscy, a tuż po nich Szymczykowie z radosną nowiną, że wkrótce zostaną
rodzicami. Goście naprzywozili sporo jedzenia ,słodyczy. Młode małżeństwo
było pewne ,że sami w życiu nie dadzą rady tego przejeść. Sami też przygotowywali trochę jedzenia. Ze względu na dużą ilość gości zarówno w Wigilię jak i pierwszy i drugi dzień Świąt Bożego Narodzenia.
było pewne ,że sami w życiu nie dadzą rady tego przejeść. Sami też przygotowywali trochę jedzenia. Ze względu na dużą ilość gości zarówno w Wigilię jak i pierwszy i drugi dzień Świąt Bożego Narodzenia.
Zasiedli wszyscy przy pięknie udekorowanym i syto
nastawionym stole. Śpiewając kolędy, jedząc i opowiadając zabawne historię.
- A gdzie sią nalejniki?- odezwał się niespodziewanie Tymoteusz.
- Naleśniki- poprawiła go Olszańska.
- Nalejniki- powtórzył uparcie mały blondynek o zielonych oczach.
- Jutro zrobię ci na śniadanie - obiecała.
- Nie, ja cie telaś !- rzucił sepleniąc.
- Jedz pierożki - zachęcała go Ula.
- To może rybkę?- odezwał się Marek
- On nie lubi ryby- wtrącił Olszański . Chyba chce mu się spać- dodał.
- Trzeba było nie siedzieć tyle z moim ojcem- rzuciła z pretensją Violetta.
- Wypiłem tylko jedno piwo.
- Dwa- odparła. - Wypiłeś dwa piwa i nie mogłeś mnie ,Laury i Tymka odwieść do domu- mówiła nie kryjąc złości. - Musieliśmy zostać na noc u moich rodziców ,a mały nie umie zasnąć w obcym miejscu- kontynuowała.
- Oj ,Violuś- szepnął i czule pogładził kciukiem jej dłoń.
- Może zaśpiewamy kolędy- przerwała im Ania.
- Świetny pomysł- poparła ją Ula.
- Tylko nie to- jęknął młody Dobrzański.
- Coś ci się nie podoba?- żona uniosła brew i spojrzała na niego.
- Słoneczko,wszystko w porządku- odpowiedział natychmiast.
- Miałeś tak mnie nie nazywać przy gościach- zirytowała się.
- Kochani ,są święta to nie czas na spory. Prawda ,kochanie?- zwrócił się Krzysztof do żony.
- Racja- przytaknął Szymczyk.
- Ja już dziękuję- rzekła sześciolatka z blond loczkami. - Mogę otworzyć prezenty?- niecierpliwiła się. Spojrzała na ludzi zgromadzonych przy stole.
- Oczywiście- odpowiedział Krzysztof.
- Hurra!- ucieszył się mały blondynek.
Ania nałożyła sobie kolejną rybę w cieście . Maciek spojrzał na nią ze zrozumieniem i czułością. W pomarańczowej sukni widać było już lekko zaokrąglony brzuszek. Do tej pory nosiła luźne ubrania i nie zauważyli ,lecz teraz był czwarty miesiąc ,a sukienka dopasowana.
Tosia siedząc na kolanach babci Heleny zanurzyła rękaw sukienki w czerwonym barszczu. Ula zmęczona przygotowaniami do świąt ,zakupami na ostatnią chwilę kazała mężowi ją przebrać. Chociaż już trzeci raz dzisiejszego dnia ją przebierał. Zanim przebrał mała sam miał plamę na białej koszuli od barszczu.
Dalsza część kolacji wigilijnej upłynęła w spokojnej ,rodzinnej atmosferze. Bez wpadek i przebierania się. Dzieci bawili się przy choince nowymi zabawkami ,a dorośli rozmawiali na różne tematy ,aż do późna.
- A gdzie sią nalejniki?- odezwał się niespodziewanie Tymoteusz.
- Naleśniki- poprawiła go Olszańska.
- Nalejniki- powtórzył uparcie mały blondynek o zielonych oczach.
- Jutro zrobię ci na śniadanie - obiecała.
- Nie, ja cie telaś !- rzucił sepleniąc.
- Jedz pierożki - zachęcała go Ula.
- To może rybkę?- odezwał się Marek
- On nie lubi ryby- wtrącił Olszański . Chyba chce mu się spać- dodał.
- Trzeba było nie siedzieć tyle z moim ojcem- rzuciła z pretensją Violetta.
- Wypiłem tylko jedno piwo.
- Dwa- odparła. - Wypiłeś dwa piwa i nie mogłeś mnie ,Laury i Tymka odwieść do domu- mówiła nie kryjąc złości. - Musieliśmy zostać na noc u moich rodziców ,a mały nie umie zasnąć w obcym miejscu- kontynuowała.
- Oj ,Violuś- szepnął i czule pogładził kciukiem jej dłoń.
- Może zaśpiewamy kolędy- przerwała im Ania.
- Świetny pomysł- poparła ją Ula.
- Tylko nie to- jęknął młody Dobrzański.
- Coś ci się nie podoba?- żona uniosła brew i spojrzała na niego.
- Słoneczko,wszystko w porządku- odpowiedział natychmiast.
- Miałeś tak mnie nie nazywać przy gościach- zirytowała się.
- Kochani ,są święta to nie czas na spory. Prawda ,kochanie?- zwrócił się Krzysztof do żony.
- Racja- przytaknął Szymczyk.
- Ja już dziękuję- rzekła sześciolatka z blond loczkami. - Mogę otworzyć prezenty?- niecierpliwiła się. Spojrzała na ludzi zgromadzonych przy stole.
- Oczywiście- odpowiedział Krzysztof.
- Hurra!- ucieszył się mały blondynek.
Ania nałożyła sobie kolejną rybę w cieście . Maciek spojrzał na nią ze zrozumieniem i czułością. W pomarańczowej sukni widać było już lekko zaokrąglony brzuszek. Do tej pory nosiła luźne ubrania i nie zauważyli ,lecz teraz był czwarty miesiąc ,a sukienka dopasowana.
Tosia siedząc na kolanach babci Heleny zanurzyła rękaw sukienki w czerwonym barszczu. Ula zmęczona przygotowaniami do świąt ,zakupami na ostatnią chwilę kazała mężowi ją przebrać. Chociaż już trzeci raz dzisiejszego dnia ją przebierał. Zanim przebrał mała sam miał plamę na białej koszuli od barszczu.
Dalsza część kolacji wigilijnej upłynęła w spokojnej ,rodzinnej atmosferze. Bez wpadek i przebierania się. Dzieci bawili się przy choince nowymi zabawkami ,a dorośli rozmawiali na różne tematy ,aż do późna.
Marek i Ula poznali się na obozowisku narciarskim.
Mężczyzna dobrze jeździł na nartach za to kobieta niekoniecznie. Rok wcześniej
pojechał do Karpacza z Pauliną, lecz ona narzekała na potłuczony tyłek, złe towarzystwo,
głupie zabawy na śniegu. Zerwał z nią tuż po powrocie do Warszawy. Nie zgadzali się w wielu sprawach. Nie umiała żyć chwilą i cieszyć się nią. Wiecznie naburmuszona i upominająca go ,że zachowuje się jak dziecko. Nie mógł dłużej znosić jej pretensji i słuchać wyniosłego tonu. Problemy w związku przełożyły się na kłopoty w firmie. Nie potrafił się skupić na prowadzeniu firmy. Namiętność z początków ich związku zgasła. Z czasem przeniósł się na kanapę. Pewien dzień przelał czarę goryczy. Nie chciał rozstawać się z nią poprzez kłótnie ,ale tak wyszło. Puściły mu nerwy. Podważyła jego zdanie i wynajęła salę weselną i zaprosiła osiemset gości z czego połowy na oczy nie widział. Do pokazu też się wtrącała. A to nie pasowały jej dodatki . Nic jej nie pasowało. Zwolniła asystentkę ,która w pełni oddawała się pracy i nie miał do niej jakichkolwiek zastrzeżeń. Zatrudniła Violettę. Zwariowaną dziewczynę nie mającą o niczym pojęcia. Pshemko zaczął projektować stroje ślubne według wskazówek panny Febo. Nowy asystent potknął się i wylał przyniesioną dla Mistrza czekoladę na znajdującą się na manekinie suknie ślubną. Pshemko był oburzony i wpadł w szał z impetem zrzucając wszystko ze stolika. Marek wkroczył tam próbując go powstrzymać ,ale z garnituru i sukni nie zostało nic.,, Musicie przełożyć ślub ''- wtrąciła Iza. Dobrzański po dłuższym namyśle zdał sobie sprawę ,że to nie ma sensu. Jeszcze tego samego dnia odzyskał wolność. Nie obyło się niestety bez awantury i łez. Poślubiając Paulinę skaże się na piekło. Za to Ula była zupełnie inna. Wiedział to odkąd pierwszy raz ją zobaczył.
Ula z przerażeniem patrzyła się na ogromną górę pokrytą
białą pierzyną. Nogi miała jak z waty, ale nie chciała wyjść na tchórza. Jako
nastolatka jeździła sporo na nartach, lecz minęło kilka lat. Od tamtej pory nie
tykała nart. Odkąd jej przyjaciółka złamała nogę w dwóch miejscach i przez
długi okres czasu była rehabilitowana. W tym roku na wyjazd namówił ją Maciej z dziewczyną Anią. Szymczyk byli sąsiadami jak i pracowali w tym samym miejscu. Dzięki pracy w banku sytuacja w ich domach się znacznie poprawiła ,a wkrótce po dwóch latach od rozpoczęcia przez Ulę pracy wyprowadziła się do Warszawy. Wkrótce po niej Maciej również się usamodzielnił wynajmując mieszkanie w Stolicy.
Blade promyki słoneczne przedzierały się przez białe obłoki. Kilka osób zjechało. Ula ze ściśniętym żołądkiem chcąc pokazać, że nie jest gorsza też chciała zjechać z tej dużej góry. Wśród pasjonatów narciarstwa i sportów zimowych był instruktor.
Blade promyki słoneczne przedzierały się przez białe obłoki. Kilka osób zjechało. Ula ze ściśniętym żołądkiem chcąc pokazać, że nie jest gorsza też chciała zjechać z tej dużej góry. Wśród pasjonatów narciarstwa i sportów zimowych był instruktor.
- Boisz się?- Spytał posyłając jej przelotne
spojrzenie.
- Ja? Nie, a Pan?
- Co roku tu zjeżdżam.
- Ja też – skłamała.
- Nie zauważyłem pani tu wcześniej- odparł z pewnością
w głosie. – Zapamiętałbym.
- Pamięta pan wszystkich ludzi?- Zakpiła.
- Nie, ale piękne panie owszem- dodał i uśmiechnął się szelmowsko.
Nasunął na oczy gogle i zapiął czarny kask.
Palant- pomyślała.
Dwadzieścia minut później siedziała w różowo-fioletowym
stroju narciarskim na śniegu i nie mogła wstać. Zboczyła z wyznaczonej trasy i
upadła niefortunnie doznając kontuzji. Była pewna, że skręciła kostkę. Zsunęła
gogle i kask i próbowała rozmasować bolące miejsce. Wtedy przed nią zatrzymał
się znów ten mężczyzna.
Zaszlochała żałośnie.
- Ej, co jest?- rzekł zmartwiony.
Przykucnął przy niej i wyciągnął do niej dłoń.
- Idź!- Zażądała.
- Nie ma mowy- odrzekł i bezceremonialnie usiadł obok
niej na mokrym śniegu.
- Co robisz?!- Oburzyła się.
- Siedzę z tobą – powiedział to tak jakby to było
oczywiste.
Dla Uli nie było raczej dziwne. Czuła się niekomfortowo
w obecności prawie obcego człowieka. Widziała go parę razy, lecz nigdy nie
zamienili ani jednego słowa.
Nie zdradził jej, że od tygodnia ją obserwuję i mu się
spodobała. Od dwóch tygodni był w Karpaczu i ukradkiem przyglądał się tej
młodej kobiecie. Zaciekawiła go i zafascynowała. Ostatnio widział ją w chatce
gdzie podawane są ciepłe posiłki. Siedziała sama pod oknem i pustym wzrokiem
wpatrywała się w krajobraz za nim. Nie podszedł do niej. W nocy rozmyślał o
niej i sam nie wiedział jak w tak krótkim czasie można zainteresować się kimś. Nie
znał nawet jej imienia. Nie wypytywał o nią. Po raz pierwszy zobaczył ją na stoku narciarskim. Przez cały czas jaki tu była nie oddalała się od schroniska.
- Jestem Ula- przerwała niezręczną ciszę między nimi. - Urszula Cieplak - dodała.
- Marek, Marek Dobrzański- wyciągnął do niej dłoń i ją uścisnął.
- Niedługo zrobi się ciemno, chyba nie chcesz tu
zostać?
- Może- rzuciła obojętnie.
Zerknęła na nogę z grymasem na twarzy.
Zerknęła na nogę z grymasem na twarzy.
Po kwadransie zgodziła się przyjąć od nieznajomego
pomoc i wraz z Maćkiem, który szukał ją zmartwiony od godziny pomogli jej
dostać się do schroniska. Szymczyk wraz z dziewczyną Anką otoczyli Ulę opieką.
Czasami zaglądał do nich marek. Anka pracowała w firmie, w której Dobrzański
był od kilku lat prezesem. W Karpaczu został ,aż do Nowego roku. Rodzice wyjechali do Hiszpanii ,a Paulina z bratem Aleksem i Julią do Włoch.
Pewnego wieczora siedzieli przy ognisku z kiełbaskami i
piankami. Brunet objął Ulę ramieniem i spojrzał jej głęboko w oczy. Dzieliły
ich zaledwie centymetry. Musnął nieśmiało jej miękkie wargi. Poddała się pieszczocie
jego ust. Oderwali się od siebie i zapatrzyli w ogień. Żadne z nich nie odzywało
się przez dobre parę minut. Inni obozowicze zostawili ich samych. Zrobiło się
naprawdę późno. Na dworze panował lekki mróz ,a oni nie przejmowali się tym. Siedzieli w grubych puchowych kurtkach i grzali się przy ognisku. Ktoś przyniósł im nawet wino. Jedli pianki i kiełbaski delektując się błogą ciszą . Świerki w oddali pokryte białym szronem i inne drzewa wyglądały niczym z ,,Królowej śniegu'' . Do tej pory Ula miała dwa krótkotrwałe nieudane związki. Zaś Dobrzański nieudany związek z Pauliną i parę nic nieznaczących romansów . Po zostaniu prezesem w rodzinnej firmie ojca spoważniał i nie w głowie mu były niszczące jego reputację przelotne romanse. Nie chciał być pożywką dla mediów. Wystarczająco dużo na wypisywali bzdur w brukowcach po rozstaniu z narzeczoną. Ula stanowiła zupełne przeciwieństwo Pauli. Sprawiała ,że zapominał o troskach i problemach . Uwielbiał tonąć w błękicie jej oczu. Jednego był pewien.
- Zakochałem się – wyszeptał jej do ucha.
- Co?- Spojrzała na niego z niedowierzaniem.
- Kocham cię Ula. Wiem, że krótko się znamy, ale...
- Cii- przerwała mu kładąc palec na ustach.
- Ja ciebie też kocham- wyznała wtulając się w niego. Pocałował
ją w czoło i na nowo zerknął na ogień. Ułożyła głowę na jego ramieniu i czuła
jak przyjemne ciepło rozlewa się wokół jej serca, a jej twarz rozświetlił jasny
uśmiech.
Po prezentach i wspólnym świętowanie goście pożegnali
się i odjechali. Dobrzańscy zostali sami i wspominali ich pierwsze święta i
ślub w Boże Narodzenie ,w pięknej bajkowej scenerii.
Przytuliła się do męża i spojrzała na córeczkę
zafascynowaną migoczącymi kolorowymi światełkami na choince. Najpiękniejsze święta
to te, które spędza się w gronie najbliższych. Tosia uśmiechnęła się ukazując
słodkie dołeczki w policzkach zauważając na drzewku
małego białego aniołka z złotą aureolą.
Ula poczuła się senna i poprosiła Marka by to on dziś
wykąpał małą i ułożył ją do snu. Przeczytał jej bajkę i ułożył w łóżeczku. Po wyjściu z łazienki wszedł pod ciepłą kołdrę i przytulił do ukochanej.
Dwadzieścia pięć po szóstej obudziło ich dziecko. Ula zmieniła jej pieluszkę i położyła na łóżku kładąc się obok. Tosia szybko zasnęła przytulając się do taty .Kobieta przez moment przygląda się temu sielskiemu obrazkowi i sama zasnęła. Zapominając ,że o dziesiątej przychodzi jej ojciec z Alą ,Jaśkiem ,Kingą i Betti. Przebudziła się o dwunastej.
- Marek,wstawaj!- szarpnęła go za ramię.
- Pięć minutek - wymamrotał sennie .
Dziewczynka rozbudziła się pocierając rączki małymi piąstkami i zaczęła skakać po łóżku.
Ula poszła robić śniadanie i przygotować się na przyjście rodziny ,a Marek dalej spał. W przeciwieństwie do swojej córki.
Józef przywitał się z córką i podał jej zapakowane ciasto. Przeprosiła ,że otworzyła im w szlafroku i zaprosiła gości do salonu. Postawiła przed nimi kawę i ciasto oraz herbatę dla Beatki.
*****
- Ty łobuzie!- złapał ją w pół i zaczął łaskotać ,a ta śmiała się i piszczała radośnie.
- Widzę ,że mam w domu nie jedno ,a dwójkę dzieci- rzekła z uśmiechem zjawiając się w sypialni. Za nią przyszła Beatka.
Rzucił w nią poduszką. Schyliła się by nią nie oberwać i podniosła uderzając bruneta w ramię.
- Osz ty- zaśmiał się goniąc ją po sypialni z poduszką w ręce. Dziewczynka nadal skakała po łóżku .
- Betti ratuj!- zwróciła się Ula do młodszej siostry.
Parę minut później wszyscy zrobili sobie bitwę na poduszki. Pióra pokryły niemal całą podłogę.
Zasapana Ula przysiadła na łóżku i chwyciła córkę sadzając ją na kolanach.
- Zasłużyłem na słodkiego buziaka?- spytał z błyskiem w oku i zajął miejsce obok niej.
Betti cichutko opuściła sypialnie tak ,że nawet nie zauważyli jej wyjścia.
- No ,nie wiem - drażniła się z nim i spojrzała mu prosto w oczy.
- Ulcia. . .
- Spójrz na bałagan na podłodze. Kto to posprząta? Ty?
- Noooo- rzekł przeciągle drapiąc się po głowie.
- Świetnie. W takim razie zabieraj się do roboty.
- Ale . ..- próbował protestować.
Uśmiechnęła się i cmoknęła go w nos,a następnie w czoło.
- Ej,liczyłem na coś więcej - udawał obrażonego.
Wyjęła z czarnej czupryny kilka białych piór. Ona również miała pióra we włosach.
Cmoknęła córeczkę w policzek.
- A ja?- odezwał się Marek robiąc przy tym zabawną minę.
- Buzi buzi !- krzyknęła mała klaszcząc w dłonie.
********
Miała być to świąteczna mini ,lecz nie do końca wyszła. Jednak postanowiłam wstawić zanim przyjdzie mi pomysł by ją usunąć . Pozdrawiam świątecznie :).
Dwadzieścia pięć po szóstej obudziło ich dziecko. Ula zmieniła jej pieluszkę i położyła na łóżku kładąc się obok. Tosia szybko zasnęła przytulając się do taty .Kobieta przez moment przygląda się temu sielskiemu obrazkowi i sama zasnęła. Zapominając ,że o dziesiątej przychodzi jej ojciec z Alą ,Jaśkiem ,Kingą i Betti. Przebudziła się o dwunastej.
- Marek,wstawaj!- szarpnęła go za ramię.
- Pięć minutek - wymamrotał sennie .
Dziewczynka rozbudziła się pocierając rączki małymi piąstkami i zaczęła skakać po łóżku.
Ula poszła robić śniadanie i przygotować się na przyjście rodziny ,a Marek dalej spał. W przeciwieństwie do swojej córki.
Józef przywitał się z córką i podał jej zapakowane ciasto. Przeprosiła ,że otworzyła im w szlafroku i zaprosiła gości do salonu. Postawiła przed nimi kawę i ciasto oraz herbatę dla Beatki.
*****
- Ty łobuzie!- złapał ją w pół i zaczął łaskotać ,a ta śmiała się i piszczała radośnie.
- Widzę ,że mam w domu nie jedno ,a dwójkę dzieci- rzekła z uśmiechem zjawiając się w sypialni. Za nią przyszła Beatka.
Rzucił w nią poduszką. Schyliła się by nią nie oberwać i podniosła uderzając bruneta w ramię.
- Osz ty- zaśmiał się goniąc ją po sypialni z poduszką w ręce. Dziewczynka nadal skakała po łóżku .
- Betti ratuj!- zwróciła się Ula do młodszej siostry.
Parę minut później wszyscy zrobili sobie bitwę na poduszki. Pióra pokryły niemal całą podłogę.
Zasapana Ula przysiadła na łóżku i chwyciła córkę sadzając ją na kolanach.
- Zasłużyłem na słodkiego buziaka?- spytał z błyskiem w oku i zajął miejsce obok niej.
Betti cichutko opuściła sypialnie tak ,że nawet nie zauważyli jej wyjścia.
- No ,nie wiem - drażniła się z nim i spojrzała mu prosto w oczy.
- Ulcia. . .
- Spójrz na bałagan na podłodze. Kto to posprząta? Ty?
- Noooo- rzekł przeciągle drapiąc się po głowie.
- Świetnie. W takim razie zabieraj się do roboty.
- Ale . ..- próbował protestować.
Uśmiechnęła się i cmoknęła go w nos,a następnie w czoło.
- Ej,liczyłem na coś więcej - udawał obrażonego.
Wyjęła z czarnej czupryny kilka białych piór. Ona również miała pióra we włosach.
Cmoknęła córeczkę w policzek.
- A ja?- odezwał się Marek robiąc przy tym zabawną minę.
- Buzi buzi !- krzyknęła mała klaszcząc w dłonie.
********
Miała być to świąteczna mini ,lecz nie do końca wyszła. Jednak postanowiłam wstawić zanim przyjdzie mi pomysł by ją usunąć . Pozdrawiam świątecznie :).
Jest świąteczna. Naprawdę fajna mini ale do świąt jeszcze trochę zostało więc może napiszesz jeszcze coś świątecznego. ;)
OdpowiedzUsuńNie potwierdzam,nie zaprzeczam ,że coś takiego się pojawi. Mam nawet zaczętą kolejną mini,więc wszystko możliwe. Pozdrawiam serdecznie :)
UsuńMini ok. prawie na czasie.Ale jeden błąd. Gdzieś tam jest napisane..... dostać się do zimowiska.Kochana jak już do schroniska, albo hotelu.
OdpowiedzUsuńPoprawione.Prawie ,bo do świąt jeszcze troszkę ,ale całkiem nie dużo. Pozdrawiam serdecznie :)
UsuńFajne to opowiadanie takie inne. Ale bardzo na czasie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Dzięki.Taki był plan. Mini miała być różniąca się od serialu i rodzinna oraz świąteczna. Pozdrawiam serdecznie :)
UsuńO ja, ale super :) juz mnie wprowadziło w świąteczny nastrój. Ach te wspólne przygotowywanie potraw na wigilijny stół. A potem wyjazd w góry... Aż się rozmarzyłam :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko, Andziok :)
Jeśli wprawiła cię w świąteczny nastrój to się cieszę ,bo właśnie oto chodziło. Pozdrawiam serdecznie :)
UsuńMiniaturka bardzo ładna, trochę inna ich historia. Córeczka też słodka. To jest coś co jeszcze bardziej wprawi nas w świąteczny nastrój.
OdpowiedzUsuńMoja świąteczna mini jest na ukończeniu. Nawet stół wigilijny ten sam sobie ściągnęłam, ale zmieniłam już.
Pozdrawiam miło.
Nie zawsze musi być serialowo,a jak wiesz często lubię odchodzić od dobrze znanych schematów.A to zdjęcie znalazłam przypadkiem i przez nie wpadłam na pomysł świątecznej mini.Czekam na twoją mini . Pozdrawiam serdecznie :)
UsuńMini jak najbardziej świąteczna. Już od początku wyczuwa się atmosferę świąt. Przy tym bardzo rodzinna i ciepła. Podobał mi się wątek poznania Uli i Marka i cieszę się, że nie stało się to w firmie, a w pięknej, górskiej, zimowej scenerii. To bardzo romantyczne podobnie jak to, że Ula i Marek są małżeństwem, mają dziecko i kochają się. Są szczęśliwi, otoczeni rodziną i przyjaciółmi. To naprawdę sielski, świąteczny obrazek.
OdpowiedzUsuńTą mini wprowadziłaś magię świąt, które już niebawem. Ja życzę Ci, żeby były radosne, pogodne i spędzone w rodzinnym gronie.
Pozdrawiam :)
Ta mini miała wprowadzić w świąteczny nastrój. Wszyscy w tej mini są szczęśliwi i kochają się zarówno Ula i Marek jak i pozostali. Cieszę się ,że Ci się podobał wątek poznania głównej pary. :).
OdpowiedzUsuńRównież życzę radosnych ,szczęśliwych i pełnych miłości i Bożej łaski Świąt Bożego Narodzenia. Pozdrawiam serdecznie :)
Bardzo fajna miniaturka. Rzeczywiście wprowadza nastrój świąteczny ;) Fajnie poczytać o szczęśliwej rodzinie jaką tworzą Ula i Marek i ich córeczka. ;) Violetta i Seba jak zwykle się przekomarzają :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
Najważniejsze w tej mini jest to ,że mi drobnych sporów wszyscy się kochają i darzą szacunkiem .I oczywiście panuje świąteczny nastrój. Pozdrawiam serdecznie :).
Usuń