Strona Główna

wtorek, 28 marca 2017

,,Grzechy młodości'' miniaturka 2/2

Prawie zapomniałam ,że miałam wstawić tą drugą część dzisiaj.
 Zakończenie zmieniłam i mam nadzieję ,że przypadnie Wam do gustu.
 Pozdrawiam i do zobaczenia wkrótce. 😉♡💖
, Grzechy młodości’’
2/2
Miniaturka

, Nienawiść to miłość, która poszła złą drogą’’ L.M.Montgomery.
Dobrzański rozważał spędzenie dwóch tygodni w Kenii, ale z drugiej strony źle czułby się zostawiając Lenkę po opieką swoich rodziców, aż na czternaście dni. Zachowanie niedojrzałego, egoistycznego człowieka. Nie mógł tak postąpić, choć ostatni miesiąc okazał się strasznie pracowity i ledwie starczało mu na cokolwiek czasu. Sytuacja, w jakiej się znalazł nie należała do najprostszych. Z Pauliną podróżował i zostawiał Lenkę pod opieką niani lub dziadków, ale po drugim rozwodzie nie chciał jeździć sam. Przeglądał właśnie oferty last minute all inclusive . Perspektywa kilku dni poza krajem kusząca, ale chyba nie dla mnie.  
Nie zabukował jeszcze biletu. Położył się na brązowej, skórzanej kanapie i sięgnął po czasopismo sportowe, ale szybko je odłożył i włączył pięćdziesięcio dwucalową plazmę. Rzadko oglądał, a jak już to filmy ze szybkimi zwrotami akcji lub mecze. Przeważnie piłki nożnej. Sam, kiedyś grał w drużynie piłkarskiej i marzył, aby stać się jednym z tych na boisku, ale z powodu kontuzji zrezygnował z marzeń o karierze piłkarza i poszedł w ślady ojca kończąc ekonomię i zarządzanie, żeby przejąć rodzinny interes. Firmę odzieżową. Z początku moda niewiele go interesowała, ale z ubiegiem czasu zaczęło się to zmieniać. Ze sportu całkowicie jednak nie zrezygnował. Ćwiczył sporo na siłowni wraz z najlepszym przyjacielem. Poznali się na studiach. Przyjaźń przetrwała do dziś. Zerknął na zegarek. Matka z Lenką powinna być dwadzieścia pięć minut temu. Spóźniała się, czego nigdy nie robiła. Lena kończyła zajęcia o czternastej czterdzieści, ale potem godzinę miała basen, na, który zawoziła ją Helena. Zaczął powoli się niepokoić.  Zadzwonił, ale usłyszał jedynie dźwięk automatycznej sekretarki. Zrezygnowany zajął ponownie miejsce na kanapie. Spojrzał na ekran telewizora.
- Spotykamy się już drugi raz w tym jakże pięknym mieście. Wiele osób twierdzi, że tu wolniej się żyje niż na przykład w Warszawie. Jakbyś się do tego odniosła?- Zapytała dziennikarka.
- Warszawa jest moim miastem rodzinnym. Mieszkałam tam do rozpoczęcia studiów. Stolica zawsze będzie dla mnie w pewien sposób ważna. Natomiast Kraków poznałam, jako młoda studentka, która nie do końca wiedziała, czego chce.
- Słyszałam, że miałaś problem z mówieniem, nie’’. Jak poradziłaś sobie z asertywnością?
- Wcale ( śmiech). Miewam takie momenty w życiu, gdy mam spory problem z odmawianiem. Wciąż się tego uczę.
-Jako nastolatka leczyłaś się z kompleksów?
- Zawsze nie lubiłam swoich piegów.
- Poważnie?
- Tak. Mając dziewięć lat podebrałam mamie kosmetyki i użyłam za ciemnego podkładu. Szczerzę mówiąc wyglądałam nie fajnie.
- Co na to mama?
- Omal mnie nie zabiła. ( śmiech). A poważnie dostałam szlaban i na tym się skończyło. Oprócz piegów nienawidziłam swojej figury. Inne dziewczyny jadły niemal wszystko i nie przybierały na wadze. Ze mną było inaczej. Wyrzeczenia nie są czymś, co lubię. Zwłaszcza nieraz przychodzi ochota na batonik czy na przykład kotleta schabowego. (śmiech). Jestem wegetarianką od kilku lat.
- Słyszałam, że zostałaś nią po walce z chorobą.
- Wolałabym pozostawić to bez komentarza.
-Dlaczego nie chcesz o tym mówić?
- Zrobiłam, coś, czego nie potrafię sobie wybaczyć …
- Nie próbowałaś?
- Wielokrotnie, ale odpuszczała mnie odwaga, bo to wiązało się z zmierzeniem się z przeszłością, lękami i stanąć twarzą w twarz z pewnym człowiekiem.
- Był ważny w twoim życiu?
- Najważniejszy.
- Mowa o twoim byłym mężu?
- Tak. Rozwiodłam się po półtora roku. Byliśmy młodymi, zakochanymi przekraczającymi granice, ludźmi. Nie dojrzeliśmy do stałego związku.
- Aktualnie szukasz miłości czy może ją znalazłaś?
- Lepiej zmieńmy temat.
- Oczywiście. A wracając do tematu aktorstwa właśnie skończyłaś prace nad nowym projektem. O czym będzie? Uchylisz rąbka tajemnicy?
- Film opowiada o przyjaźni, trudnej miłości i poświęceniu. Natan gra mojego narzeczonego.
- Znaliście się wcześniej?
- Spotkaliśmy się w teatrze, ale nie mieliśmy okazji razem zagrać.
- O czym jeszcze będzie ta produkcja?
- Przede wszystkim o uczuciach i tym, że czasami ufamy komuś za bardzo.
- Gdzie można cię obecnie spotkać?
- W teatrze, Komedia’’ w Warszawie.
- Tylko dla, Życie gwiazd’’ Urszula Lena Mazur.
Mężczyzna chciał wyłączyć telewizor, ale powstrzymała go dziewczynka, która od pięciu minut oglądała z nim nie zdejmując nawet cienkiego deszczowego płaszczyka w odcieniu bladego różu.
- Znam tą panią – odezwała się niespodziewanie machając nogami w powietrzu.  
- Skąd ją znasz?- Zapytał podejrzliwie przyglądając się małej. – Przecież to aktorka.
- Ze spotkania w szkole
-, Jakiego spotkania?- Dociekał, a jego szare komórki pracowały na najwyższych obrotach. – Cała moja klasy była na tym spotkaniu. Opowiadała o aktorstwie i jak radzić sobie z tremą. Zrobiłam sobie z nią zdjęcie.
– Nie wyraziłem zgody na żadne zdjęcia …- zamilkł. – Nie masz przecież komórki ani aparatu.
- Babcia mi kupiła ostatnio i mówiła, że to wcześniejszy prezent urodzinowy. Ta pani jest znaczy była miła. Dała mi taką bransoletkę chcesz to ci pokaże.   
- Nie wolno rozmawiać z obcymi. Zwłaszcza osobami z telewizji.
- Dlaczego?- Wpatrywała się wielkimi okrągłymi oczami w mężczyznę. – Ola ją oglądała w serialu i mówi, że jest fajna.
- Nie używaj przy mnie słowa, fajna’’. Pamiętasz, co ci mówiłem?
Pokręciła przecząco główką i zaciskała dłoń na jasnej sukience.
- Nie wolno ufać ludziom i wierzyć we wszystko, co mówią- odparł oschło.
-, Ale dlaczego?  Ola mówi, że jej mama chodzi do teatru i …
- Po prostu… nie możesz z nimi rozmawiać. Koniec tematu- uciął dyskusję.
- Tatusiu, to nie argument- wtrąciła cicho. – Pani Ula nie zrobiła nic złego.
- Idź odrób lekcje – rozkazał.
Wstała i uszła parę kroków zatrzymując się nagle.
- Tatusiu...- Zaszkliły się jej oczy.
- Tak?
- Nie kochasz mnie …Nie chcesz tak jak mama, prawda?- Wydusiła płaczliwie i pobiegła na górę.
- Lena, Lenka!- Zawołał.
W odpowiedzi usłyszał trzaśnięcie drzwiami.  Zastanawiał się czy usłyszała telefoniczną rozmowę z jego matką.

                           ,, Dom bez drzwi i okien dryfujący na śnie, 
                                 po jeziorze ślepoty, naiwności mgle. ''
                                               ****

Następnego dnia śniadanie mijało w kompletnej ciszy. Lena mieszała łyżeczką w płatkach w kształcie gwiazdek, ale ich nie jadła. Marek przeglądał coś na laptopie i przez przypadek trafił na zdjęcie aktorki z wczorajszego programu.
Nareszcie cię odnalazłem. Pytanie czy nasze spotkanie coś zmieni? Wpłynie na moją i twoją przyszłość?
 Zamknął stronę i odłożył laptopa. Rozbolała go głowa. Za oknem świeciło słońce w przeciwieństwie do poprzedniego dnia.
- Jedz, za chwilę jedziemy- odezwał się przerywając ciążącą cisze.
- Tato pamiętasz mamę?
- Zbieraj się, jeśli nie chcesz spóźnić się na lekcje- zmienił temat. – Czy mama naprawdę nie żyje?
- Tak- skłamał. – Ubieraj kurtkę i buty.
- Jest za ciepło na kurtkę. Przeziębię się i będziesz musiał zawieść mnie do lekarza. Przynajmniej nie pójdę do szkoły.
- Nie wolno opuszczać lekcji- oznajmił. – Nie lubisz szkoły?
- Lubię, ale Dawid śmieje się ze mnie. Mówi, że mama zostawiła mnie, bo jestem brzydka.
- Nie jesteś brzydka- zaprzeczył. – Jesteś najpiękniejszą dziewczynką na świecie- powiedział z uśmiechem głaszcząc ją po ciemnych włosach.
- Chciałabym mieć mamę jak inne dzieci- w głosie słyszał nutą smutku.
Pragnął stworzyć małej normalny dom, ale to nie było takie proste. Praca, dom, córka. To jego cały świat. Paulina odeszła w niebyt. Przed nim spotkanie z Ulą.
                            ****
W połowie kwietnia temperatura wzrosła do ponad dwudziestu stopni. Wieczór również był zaskakująco ciepły. Lenka nocowała u dziadków, a perspektywa samotnego wieczoru mu nie odpowiadała. W domu znalazł dwa bilety do teatru. Nie pamiętał, od kogo. Postanowił pójść. Nic o tej sztuce nie wiedział. Postanowił zaryzykować i udać się do teatru na spektakl.
Na scenę weszła nieznana aktorka. Skupił się na sztuce. Podobało mu się. Naprawdę podobało się. Kobieta spojrzała przelotnie w jego kierunku i zeszła ze sceny. Odnosił dziwne wrażenie, że ją skądś kojarzy.
Czyżby przyjaciółka Uli?
              ,,Bo świat czarno - biały kolor ma, 

bajka żyła tylko raz, 

rzeczywistość tego dnia wita nas''


Przypadek sprawił, że w pierwszym rzędzie dostrzegł swoją pierwszą żonę.
Oglądał z nią zaledwie dwa wywiady. Ostatnio w sobotę była w telewizji śniadaniowej. Opowiadała o fundacji dzieci chorych na białaczkę. Temat poruszył go i sam postanowił wpłacić na konto pieniądze. Sądził, że Ula nie ma serca tymczasem jej zachowanie przynajmniej to, na świetliku’’ wyraźnie temu przeczyło.
Kochał swoją pracę, a ludzie szanowali go, jako prezesa dużej firmy. W życiu prywatnym nie układało mu się pomyślnie, chociaż cieszył się, że ma śliczną, mądrą córkę i żałował jedynie, że jej matka okazała się podłą suką. Lence mówił, że umarła, bo tak było prościej. Dwa małżeństwa za sobą, ale bez przerwy czuł coś do pierwszej żony.
-  Marek !
Odwrócił się niepewnie słysząc swe imię.
- Przyszedłeś, bo pomyślałeś, że gram w tej sztuce?- Spytała zaciskając drżące palce na czarnej kopertówce.
- Dzisiaj nie liczyłem cię tu spotkać- odpowiedział nie ukrywając zdenerwowania. W szarych oczach dominował ból.
- Ja również
- Doprawdy?- Spytał z sarkazmem. – W szkole też pojawiłaś się przypadkiem? Akurat, do której uczęszcza moja córka? – Ironizował.
- Przyznaję. Wiedziałam o tym, bo śledziłam was.
-, Co?!- Krzyknął. - Nie chcę mieć z tobą nic wspólnego- syknął.
- Pozwól mi…
- Nie – przerwał jej brutalnie. – Miałaś mnóstwo czasu na wyjaśnienia. Porzuciłaś dziecko? Czy ty zdajesz sobie sprawę z tego, co zrobiłaś- spojrzał jej głęboko w oczy?
Zwiesiła ciężko głowę pod ciężarem wspomnień i wyrzutów sumienia. Zdawała sobie sprawę z swych grzechów popełnionych w młodości. Z lazurowych oczu zniknął nagle chłód i obojętność. Zastąpiło ją napięcie i tęsknota. Stał przed nią człowiek, z którego biła obojętność i gniew, ale gdzieś w środku tliły się uczucia.
- Po powrocie z Hiszpanii wykryto u mnie raka.
- Chcesz wziąć mnie na litość?!- Oburzył się. – Kariera była dla ciebie ważniejsza. A może sypianie z coraz to nowym celebrytą?
- Nie masz prawa mnie oceniać!- Zawyrokowała. – Szybko się pocieszyłeś po moim odejściu. Pokonałam chorobę. Skończyłam chemioterapię, a ty byłeś już z Pauliną. Nie wiedziałam, że wyzdrowieję. Nie oddałam jej przecież do domu dziecka ani nie porzuciłam na śmietniku- rzekła z lekką irytacją. – Za kogo ty mnie masz?
- Gwiazdę, której uderzyła woda sodowa do głowy. Wiesz, kim jesteś dla córki?
Pokręciła głową z dezaprobatą. Słowa raniły jak ostrza.  W oczach kobiety coś się zmieniło. Czyżby dostrzegł skruchę w dwóch błękitach?
Musiał myśleć przede wszystkim o córce. Mała żyje w przekonaniu, że mama nie żyje. Jak miał wytłumaczyć, że kłamał?
- Odpowiem ci- dodał po chwili. – Nikim. Nic dla Leny nie znaczysz- powiedział szorstko.
- Przepraszam- wydusiła.
Zaśmiał się nerwowo. Wpatrywała się w niego osłupiała.
-Mogliśmy być szczęśliwi. Wychowywać razem córkę, ale wszystko zniszczyłaś- ciągnął głosem przesiąkniętym jadem. – Wolałaś zabawiać się z jakimś dupkiem. Skąd wiedziałaś, że dziecko jest moje?
Milczała. Wpatrywała się w swoje granatowe paznokcie.
- No, powiedz mi –ponaglił ją. – Dalej!
Powoli tracił cierpliwość. Szczęka mu zadrżała. Byli w miejscu publicznym. Emocje musiał trzymać w ryzach. Czy tego chciał czy nie?
- Nie spałam z nikim oprócz ciebie. Nie zdradziłam cię. Powiedziałam tak, żebyś pozwolił mi odejść. Zniósłbyś codziennie patrzeć na moje chore ciało? Wypadły mi włosy. Wyglądałam okropnie. Ciągle wymiotowałam i chudłam. Wyglądałam jak anorektyczka. W dodatku łysa. Lekarze dawali mi średnie szanse, ale złe znosiłam chemię. To najgorsze chwile w moim życiu. Przy życiu trzymało mnie, że moja córeczka jest bezpieczna. Mieszkałam wtedy u rodziców. Oni nie mieli pojęcia o małej, bo od kilku lat mieszkają w Toruniu. Rozpoczęłam leczenie dopiero po urodzeniu. Lekarka zrobiła jej zdjęcie. Mam je nawet teraz w torebce. I jeszcze jedno. To Lilka przyniosła niemowlę w nosidełku pod twoje drzwi. Ja nie mogłam już wstać z łóżka. Dali mi małą na krótki moment. Potem straciłam przytomność. Według Lilki oddanie dziewczynki pod twoją opiekę było najlepszym rozwiązaniem. Znała moją historię, a ja walczyłam o każdy dzień.
Wyciągnęła i podała mu fotografię dziecka. 

Przypadkiem dotknęła jego dłoń. Zapatrzyli się w swoje źrenice jakby widzieli się po raz pierwszy. Wzrok mężczyzny ześlizgnął się na jej usta. Poczuła gorąco w brzuchu.
Zmniejszyła się odległość między nimi. Napięcie było mocno wyczuwalne. Nie zwracali uwagi na nic.
Nie ufaj jej! To oszustka i manipulatorka. Znów kłamie i pragnie zniszczyć życie Lenki i moje.
Ostrzegał w głos głowie. Bez niej czuł się niepełny, a z nią wątpiłby czekała go spokojna przyszłość. Lenka nie powinna żyć w blasku fleszy. Sam o swoim życiu prywatnym nie opowiadał. Podobnie jak Ula od czasu do czasu można zobaczyć go na okładce jakiegoś magazynu modowego, brukowca. Na bankiety bez córki. Zostawała u Heleny i Krzysztofa. Mała podbiła ich serca. Ciekawa, mądra, żywiołowa i strojnisia.
- Gdybyś nie zataiła prawdy i kłamała byłbym przy tobie. Poradzilibyśmy sobie z tym razem- odpowiedział spokojnie i ujrzała przez ułamek sekundy niegdyś widziane iskierki w oczach.
- Wybaczysz mi?- Spytał z nadzieją. – Proszę- wyszeptała głaszcząc czule jego szorstki policzek. Ukradkiem zerknęła na lewą dłoń. Uśmiechnęła się z ulgą.
- A Lenka?
- Nie jest gotowa na taką rewolucję w życiu. Osiem miesięcy temu rozwiodłem się z Pauliną. Chociaż Lena jej nie polubiła.
Marek wypomniał pewnego czerwcowego dnia Uli wszystko, co dotyczyło małej. Zajmował się nią, gdy była malutka. To on chodził do przedszkola i zabierał ją na plac zabaw czy lody. Towarzyszył jej w tym ważnym dla niej dniu. Mianowicie pierwszego września w szkole. Zawoził do dziadków i odbierał. To on w wieku trzech lat przerażony zawiózł małą do szpitala z wysoką gorączką. Siedział przy łóżku w czasie szpitalnego pobytu. Paulina zabierała ją jedynie na zakupy i do kawiarni, ale mała podchodziła do niej z dystansem. Traktowała chłodno i obojętnie. Ignorowała jej polecenia. Paulinie brakowało cierpliwości do tego dzieciaka, choć przy mężu próbowała zachować spokój i nie odnosiła się do dziewczynki źle.
Panna Mazur zaczynała rozumieć jak wiele straciła. Marek był uparty i nie chciał dać drugiej szansy. Spotykali się w sprawie Lenki i oboje tłamsili wewnątrz uczucia.
                                       ****
Chwyciła skraj połyskującej srebrnej sukni mieniącej się w blasku reflektorów. Dziennikarze i fotoreporterzy nie odstępowali jej ani na krok. Ujęła kieliszek z szampanem w szczupłe, długie palce i posłała brunetowi uroczy uśmiech. Tysiące par pożerało ją wzrokiem, co niekoniecznie podobało się jej byłemu mężowi. Zabrał ją na bankiet. Pshemko rozpływał się od komplementów na temat nowej kolekcji. Długie suknie z długimi rękawami i odkrytymi plecami stał się hitem. Zarówno modelki jak i pozostali ludzie z show-biznesu chętnie ubierały takie sukienki na różnego rodzaju wyjścia. Projektant zaprojektował na prośbę Marka także kreacje dla Urszuli. Nie prowadzili wojny i nie szli do sądu, aby ustalić, kiedy Ula może zobaczyć się z córka. Uzgodnili to między sobą, lecz nie wyjawili małej jeszcze tajemnicy. Dobrzański przestawił, Ulę jako swoją znajomą. Nawet nie dziewczynę. Lenka średnio odnajdywała się w tej nowej sytuacji. Zwykle tata nie przyprowadzał do domu koleżanek oprócz Pauliny, którą przedstawił od razu, jako narzeczoną i zamieszkała z nimi.
Marek oczekiwał na Ulę siedząc jak na rozżarzonych węglach w salonie. Lenka kucając na dywanie w białych rajstopach i błękitnej sukience czesząc włosy ulubionej Barbie. Zadzwonił dzwonek
- Tatusiu ja otworzę!- Krzyknęła i popędziła do drzwi rzucając lalkę i grzebień na podłogę.
- Witaj- przykucnęła przy małej i wyjęła z dużej papierowej torby dużego, białego misia z czerwoną kokardką.
- Nie chcę głupiego misia – rzekła ze złością i cisnęła w Ulę.
- Lenka – próbowała mówić do niej łagodnie.
- Słyszałam. Wszystko słyszałam- wykrzyczała ze łzami w niebieskich tęczówkach.
-, Co takiego?
Marek stanął za dziewczynką przysłuchując się rozmowie i nie wtrącając się.
- Tato …powiedz, że to nie moja mama- zachlipała i spojrzała na niego.
- Lenka, widzisz…- uciął zakłopotany.
- Jestem twoją mamą- wyręczyła go kobieta.
- Nie mam mamy! Nie kochasz mnie jak tatuś- wykrzyczała i wtuliła się w tatę. – Idź stąd. Nie chcemy cię. Ty umarłaś!
- Lena nie wolno tak mówić- zwrócił jej uwagę. – Twoja mama była chora i nie mogła się tobą zająć – wyjaśnił przykucając, by być na poziomie córki. Spojrzał w zapłakaną twarz małej szatynki i przytulił ją.
Ula zmieszana stała wciąż w progu trzymając w dłoniach dużego misia.
- To ja już pójdę- wycofała się i zostawiła zabawkę.
Następne dni okazały się krokiem milowym w relacjach matka- córka. Towarzyszył im Marek, ale mała oswajała się stopniowo z nową sytuacją i nie chowała urazy do Uli. Nie pozwała jednak się przytulać ani czytać bajek. Ten przywilej miała, tylko babcia Helena albo tata. Czasami w razie wyjątku wujek Aleks, który odwiedzał Marka i jego rodziców. Paulina zaszyła się w Grecji i spokojnie żyła u boku Jaspera. Podróżnika i pisarza.
                                   *****

Zataczał kółeczka na jej brodawce i przyglądał się jej ślicznej alabastrowej skórze lśniącej od potu i granatowe oczy intensywnie utkwione w jego szarych. Podniosła głowę i położyła na nagim torsie i wodząc opuszkami palców po ciele bruneta. Oddechy nieco już się wyrównały od przeżytego przed kilkunastoma minutami stosunku. Truskawki w czekoladzie leżały na tacy obok stojącej butelki szampana. Zeszłej nocy karmili się nimi nawzajem popijając szampanem, a potem kochali do białego rana. Budząc się dopiero przed południem. Marek wziął wolne z pracy po wczorajszym bankiecie i tak kazał wszystkim przyjść na dziesiątą, a Violetta ze względu na wyjazd z Sebastianem na miesiąc miodowy mieli wolne.
- Kocham cię – nachyliła się musnęła jego usta.
- Kocham cię- powtórzył.
- Przepraszam, że byłam taką pieprzoną egoistką. Zaoszczędziłabym wszystkim cierpienia.
- Przestań. Wybaczyliśmy ci. Lenka i ja. Mamy szansę stworzyć normalną rodzinę- podniósł się lekko na łokciu i dotknął jej włosów.
- Nienormalną- poprawiła go. – Tabloidy uważnie śledzą moje losy – usiłowała go przekonać, że to się nie uda.
- Nie tylko twoje- odparł. – Uda się nam. Kochamy się, mamy dziecko, co więcej trzeba?
- Ślubu- podpowiedziała.
- I on też będzie – zapewnił. – Cywilny, bo oboje nie chodzimy do kościoła. Coś zmieniło?
- Nie- zaprzeczyła. – W dalszym ciągu jestem niewierząca.
Podniosła się z łóżka bez skrępowania pokazując mu się naga. Pożerał wzrokiem jej ciało. Kształtne pośladki, wcięcie w talii, długie nogi i jędrne piersi. Włożyła z powrotem złotą suknie i zerknęła na niego.
- Za parę dni opuszczam Warszawę. Jadę do Madrytu- rzuciła mimochodem.
- Do Madrytu?- Upewniał się czy dobrze usłyszał.
- Na parę dni. Mam podpisany kontrakt z pewną marką i reklamuję perfumy- wyjaśniła. – I niedługo premiera nowego spektaklu i rusza pilotażowy odcinek nowego serialu ze w mną w roli głównej.  
Wstał ubierając jedynie bokserki w kratkę.
- Wiem. Umówmy się, że spotkamy się dwa dni po twojej premierze. Przyjdź na dwudziestą pierwszą. Adres znasz?
- Znam.
- Śródmieście ulica Wilanowska 21
- Okej. Do zobaczenia- uśmiechnęła się.
- Do zobaczenia – rzekł odwzajemniając uśmiech i uścisnął jej dłoń.
-  Nie mogę się doczekać- szepnął jej do ucha.
- Ja też

Marek położył dłoń na jej plecach i nie zastanawiając się pocałował mocno.

                                         ****


                             ****
- Nadal nie umiem gotować – wyznała bez skrępowania.
- Czyli nic się nie zmieniło- podsumował i uśmiechnął się do niej odsłaniając garnitur białych zębów.
Zachwycony zlustrował ją zachwyconym wzrokiem konesera piękna. Płócienna czerwona sukienka średniej długości z odkrytymi rękawami. Włosy lekko podpięte na czubku głowy. Brunetka w dłoni trzymała butelkę półwytrawnego wina.
- Jestem za wcześnie?
- Wejdź- zaprosił ją do środka.
- Lenka śpi?- Spytała cicho.
- Właśnie zasnęła po dwukrotnym przeczytaniu,, Alicji w krainie czarów’’.
- To jej ulubiona bajka?
- Zaraz po, Calineczce’’.
Mieszkanie zrobiło na niej duże wrażenie. Przestronny hol i duży salon połączony z kuchnią. Wielki stół, przy którym mogło się zmieścić, co najmniej dziewięć osób. Ciemne meble i bladoniebieskie ściany oraz czarna wyspa kuchenna z lekkim połyskiem.
Zabrał od niej wino i poszukał korkociągu. Przegarnęła ciemne kosmyki wysunięte z upięcia, które co chwilę opadały na czoło i obserwowała Marka. W białej koszuli w szarą kratkę i ciemnych spodniach od garnituru prezentował się świetnie. Trzydniowy zarost nadawał jego twarzy surowości i męskości. Bez wątpienia był w jej typie i znów od nowa zakochiwała się w nim. Przypomniała sobie ich podróże i wyjścia do restauracji. Nigdy nie gotowali.
Ściany białe połączone z błękitem. Szklany żylandor. Na półkach różnorodne opasłe tomiska. Pobieżnie czytała tytuły. Zasiadła do udekorowanego stołu. Paliły się czerwone świece.
Zamówili jedzenie, a kolacja upływała w miłej atmosferze. Zakończyli ją wspólnym prysznicem i namiętną nocą.

Rankiem obudziła się bardzo szczęśliwa i pełna nadziei na przyszłość. Nie zamierzała zmarnować szansy jaką dał jej Marek i jej córka. Również tej podarowanej od losu. badała się regularnie ,aby mieć pewność ,że nowotwór nie wraca i naprawdę jest zdrowa. Nie oznaczało to jednak długiego życia bez nawrotu raka tarczycy. Postanowiła cieszyć się z tego ,co ma.  
- Spróbujmy- rzekła odwracając się w jego stronę. – Stworzyć prawdziwą rodzinę- dodała psikając się perfumami.
- Zgadzasz się zamieszkać ze mną i Lenką?
- Uhm- mruknęła. - Tylko czasami będę wyjeżdżać - ostrzegła. 
- Damy radę- oparł pewnie. - Weźmiemy ślub i postaramy się o rodzeństwo dla Lenki. 
Zbladła. 
- Nie mówisz serio- wyjąkała. 
- Mówię. Nie chcesz?
- Teraz nie ,ale po ślubie ...i jak skończą się zdjęcia do serialu to może...Będziemy
 szczęśliwi. Do trzech razy sztuka- zaśmiała się. 
Podszedł do niej i obrócił w swoją stronę wpijać się zachłannie w malinowe usta.
- O fuj!- usłyszeli głos Lenki ,która zakryła oczy.
Wybuchnęli śmiechem i potargali jej włosy.
- Jak ja wyglądam?- zrobiła zabawną minę i pobiegła po szczotkę. 
 Koniec!

sobota, 25 marca 2017

,, Grzechy młodości'' miniaturka 1/2

Z okazji 180 tys. wyświetleń. Dziękuję ! 💖💖💖
Nastał świt. Ognista kula uno­siła się nad wodą rzu­ca­jąc na tafle jeziora różne barwy od pudro­wego różu po pur­purę. Mężczyzna w koszulce w paski i ciem­nych dżin­sach oparł się o meta­lową balu­stradę sto­jąc na hote­lo­wym bal­ko­nie. Zapa­trzył się w hory­zont i zamy­ślił się. Przy­wo­łał w pamięci obraz pew­nej stu­dentki. Byli wtedy tacy mło­dzi i tak mało wie­dzieli o życiu. Cie­szyli się, każdą chwilą. Przy nim pro­mie­niała, lecz z cza­sem znu­dziła ją rutyna. Lubiła sza­lone, cie­kawe życie, a nie sta­bi­li­za­cje. To wła­śnie tu spę­dzili naj­pięk­niej­sze momenty. Pierw­sza jej podróż do Gre­cji, a potem zabrał ją na Maderę i pły­nęli na wod­nym sku­te­rze. Wyglą­dała na bar­dzo szczę­śliwą. Wybrał inny pokój, ale to w tym hotelu odda­wali się miło­snym igrasz­kom. Kochali się na plaży pod gwie­ździ­stym nie­bem w Hisz­pa­nii. Nie­długo póź­niej oznaj­miła, że chce roz­wodu. Usi­ło­wał prze­ko­nać ją, żeby zre­zy­gno­wała. Nazy­wała pomyłką ich wspólne życie. Nic nie poj­mo­wał. Oddał jej wol­ność jed­no­cze­śnie cier­piąc. Kochał ją i nie wyobra­żał sobie bez niej dal­szego życia. Ode­szła i ślad po niej znik­nął. Od tam­tej pory jej nie widział.
Spoj­rzał na złoty krą­żek na palcu i miał wra­że­nie, że parzy mu skórę. Bru­netka pode­szła do niego i spoj­rzała z nie­od­gad­nio­nym wyra­zem twa­rzy.
– Znowu o niej myślisz? – usły­szał jej wynio­sły ton.
– Była moją żoną.
– Ja też nią jestem – rze­kła. – Kochasz ją?
– Wspo­mi­nasz ją? – dopy­ty­wała wbi­ja­jąc niego lodo­wate spoj­rze­nie ciem­nych oczu.
– Nie- zaprze­czył. – Podzi­wiam wschód słońca – dodał ponow­nie wra­ca­jąc do wspo­mnień.
– Nie kłam! Znowu o niej myślisz. Nie­zmien­nie od kilku lat. Zapo­mnia­łeś, co zro­biła?! – zare­ago­wała gwał­tow­nie. – Nie, nie pró­buj jej uspra­wie­dli­wiać! – Pod­nio­sła rękę i odsu­nęła się od niego.
Wziął głęb­szy oddech i wypu­ścił powie­trze.
– Pau­lina, nie zapo­mniałem. Dosko­nale pamię­tam i ni­gdy nie zapo­mnę– odparł roz­draż­niony. – Poza tym nie zra­niła, tylko mnie.
– Dobrze wiesz, że pró­buję być dla niej matką, ale Ty mi na to nie pozwa­lać. Ta małym, krnąbrny dzie­ciak mnie nie­na­wi­dzi. Chcę uprzy­krzyć mi życie. Zrób, coś z tym.
-Chyba się tro­chę zapo­mi­nasz. Nie tole­ruję takiego zacho­wa­nia- upo­mniał ją.
– Ja? To ta wywłoka porzu­ciła dziecko i ja muszę je wycho­wy­wać. Two­jego bękarta.
Twarz bru­neta nabrała ostrych rysów. Zaci­snął ręce na balu­stra­dzie, aż zbie­lały mu knyk­cie i spoj­rzał na zaja­dły wyraz twa­rzy Pau­liny.
– Spa­kuj się, a po powro­cie poroz­ma­wiamy o roz­wo­dzie- odparł bez­ce­re­mo­nial­nie.
Rzu­ciła mu szyb­kie spoj­rze­nie i z zaci­śnię­tymi ustami, wyszła.
****
Febo-Dobrzań­ska ni­gdy nie mówiła źle o jego córce. Sta­rała się zastą­pić jej matkę, ale dziew­czynka nie zaak­cep­to­wała maco­chy., Nie jesteś jej matką!”. Usły­szaw­szy to mała zapy­tała od razu o mamę i dla­czego tak powie­dział. Na spo­koj­nie wyja­śnił jej, że Pau­lina nie jest jej mamą i, że praw­dziwa umarła, gdy była malutka.
Okła­my­wał córkę, bo nie mógł wyba­czyć i zapo­mnieć o bio­lo­gicz­nej matce dziecka. Nie napi­sała nic oprócz tego jedy­nego listu. Kartka pożół­kła, pogięła się od cią­głego skła­da­nia i roz­kła­da­nia, ale wciąż leżała na dnie szu­flady w sypialni. Nie oglą­dał jej zdjęć, które miał scho­wane, po tym jak detek­tyw oznaj­mił, że posłu­guje się innymi danymi zre­zy­gno­wał z jego usług.
Raz widział ją w tele­wi­zji, ale weszła Pau­lina i szybko wyłą­czył. Innym razem zna­lazł zdję­cie w gaze­cie. Brała udział w sesji w Maroko. Pra­wie jej nie poznał. Lenka nie wie­działa, że mama żyje i jest aktorką.
***
Pra­gnął wyma­zać ją z pamięci i zacząć nie­na­wi­dzić. To co zro­biła nie było do wyba­cze­nia, a jed­nak nie potra­fił.
Zasta­na­wiał się czy kie­dy­kol­wiek żało­wała, że postą­piła tak, a nie ina­czej. Czy drę­czyło ją poczu­cie winy. Męczyły senne kosz­mary. Miał nadzieję, że tak.
W bla­dych pro­mie­niach słońca zawsze przy­po­mi­nał sobie ich spa­cery przy brzegu jeziora. Wie­czo­rem tań­czyli przy ogni­sku i zapa­trzeni w swoje oczy zapo­mi­nali o całym świe­cie. Przy­po­mniał sobie jej blond włosy muska­jące jego twarz, gdy ją nocą tulił ją do sie­bie. Patrząc na zasy­pia­jącą ją w swo­ich ramio­nach czuł przy­jemne cie­pło roz­le­wa­jące się wokół serca. Nie wie­dzieli, że to będzie ich ostat­nio noc. Po powro­cie z wyjazdu pod namiot zacho­wy­wała się ina­czej. Uśmiech z jej twa­rzy znik­nął. Pobyt w Hisz­pa­nii minął.
Spo­tkali się w ulu­bio­nym miej­scu. Tam powie­działa coś co zła­mało jego serce. Spra­wiło, że pękło na pół. Roz­stali się na zawsze. Wyszli z sali sądo­wej jako obcy sobie ludzie. Skry­wała też sekret, któ­rego nie znał. Gdyby znał nie pozwo­lił jej ni­gdy odejść. Uwiel­biał, gdy kła­dła głowę na jego ramie­niu i sie­dzieli w ciszy. Uży­wała pięk­nych, kwia­to­wych per­fum. Na początku nasu­wały sko­ja­rze­nie per­fu­me­rii, ale póź­niej kochał ten zapach. Kochał w niej wszystko. Widocz­nie ona nie.
Pod gma­chem sądu patrzył bez­czyn­nie jak odcho­dzi. Nie pła­kała. W jej oczach była nie­znany dotąd chłód. Za to on był zdru­zgo­tany. Oczy pie­kły mimo, że łzy nie wypły­nęły. Stra­cił ją, bo Nie chciała dłu­żej z nim być. Powie­działa, że go zdra­dziła. Na potwier­dze­nie swo­ich słów ujrzał jak po roz­wo­dzie wsiada do czy­je­goś samo­chodu. Umiała grać. Trudno miał odróż­nić kłam­stwo od prawdy. W końcu wybrała arty­styczną szkołę i od dzie­ciń­stwa lubiła brać udział w prze­sta­wie­niach. Recy­to­wała wier­sze, śpie­wała pio­senki.
Nigdy się nie stresowała i nie miała tremy. Bała się naprawdę mało rze­czy. Poru­szył temat dzieci., Mamy czas, nie śpieszmy się. Cieszmy się życiem. Dobrze wiesz, że ciąża ozna­cza prze­rwę w karie­rze aktor­skiej, a nie chcę.’’
Myślał, że zapo­mni. Od tam­tej pory zmie­niło się nie­mal wszystko. Roz­po­czął nowy etap w swoim życiu. Wró­cił na stu­dia, a week­endy spę­dzał na impre­zach i uwo­dze­niu kobiet. Prze­kli­nał miłość. Prze­stał w nią wie­rzyć. Zmie­nił się nie do pozna­nia. Z wraż­li­wego, roman­tyka i pogu­bio­nego chło­paka stał się podłym dup­kiem, ego­istą wyko­rzy­stu­ją­cym naiw­ność kobiet. Rodzice nie popie­rali jego zacho­wa­nia.
Jako ich jedyny syn miał prze­jąć firmę i nią zarzą­dzać. Nie wyka­zy­wał się w żad­nym stop­niu odpo­wie­dzial­no­ścią. Życie trak­to­wał jak jedną wielką zabawę. Pew­nego dnia nastał dzień w któ­rym odmie­nić miało się jego życie. Ojciec zde­cy­do­wał się prze­pi­sać na niego firmę pod warun­kiem, że poślubi Pau­linę. Znał ją od kilku lat. Rodzice jej i Aleksa zgi­nęli w wypadku samo­cho­do­wym. Paulę trak­to­wał zawsze jak przy­rod­nią sio­strę i nie wyobra­żał sobie ich wspól­nego życia, przy­szło­ści. Zale­żało mu na sta­no­wi­sku pre­zesa i udzia­łach. Tylko to się liczyło. Pau­lina zwie­rzyła się jego matce, że Pau­lina kocha go od dawna.
Nie wie­rzył by mogła go kochać. Prze­ko­nany był, że chciała z nim być ze względu na jego wyso­kie pozy­cję, wyso­kie zarobki i firmę. Pra­gnęła pła­wić się w luk­su­sach. Nie ukry­wał przed nią, że nią zdrad. Nie docho­wy­wał jej wier­no­ści. Początki ich mał­żeń­stwa nie nale­żały do naj­lep­szych. Nie zga­dzali się w wielu kwe­stiach.
Nie potra­fili roz­ma­wiać bez podno­sze­nia głosu. Sytu­acja ule­gła zmia­nie, lecz dopiero po pew­nym cza­sie.
Oka­zał się mało aser­tywny i nie umiał powie­dzieć, nie’’, gdy Pau­lina zapra­gnęła dziecka. Oka­zało się jed­nak, że nie może ich mieć. W prze­szło­ści, aż tak dogłęb­nie za zasta­na­wiał nad dziećmi..
Z kobietą, która skra­dła jego serce, któ­rej oddał cząstkę sie­bie. Ode­brała mu marze­nia i wiarę w czy­stą bez­gra­niczną miłość oraz dobrych ludzi.
Zaczął ten temat z byłą żoną, ale nie chciała. Przy­naj­mniej nie wtedy, gdy o to pytał. Nie powie­działa mu nawet o ciąży. Zata­iła ten fakt, bo ina­czej nie pozwo­liłby na roz­wód. Dobrze o tym wie­działa.
, Jak można zosta­wić wła­sne dziecko? Nie odwie­dzić ani razu? Media ją o to nie wypy­tują? Podła ego­istka. Suka bez serca. Czemu nie mogę odciąć się od wspo­mnień? ’’-te pyta­nia zada­wał sobie nie­ustan­nie.
Nie kon­tak­to­wał się z nią uzna­jąc to za bez­sens. Wykrzy­czał, by jej pro­sto w twarz, co zro­biła. Cały gniew i żal. Zabrała dzie­ciń­stwo dziecku. Nie kochała córki. Ich wspól­nego dziecka.
Blask ogni­ska doga­sał, a ona poło­żyła głowę na jego ramie­niu. Sie­dzieli zapa­trzeni w zachód słońca i wsłu­chi­wali się w ciszę. Świersz­cze grali miło­sną sere­nadę. Inni roze­szli się do swo­ich namio­tów, a oni zostali sami. Okrył jej nagie ramiona swe­trem i spoj­rzał na nią z czu­ło­ścią. Cało­wali się, przy­tu­lali.
Prze­bu­dził się i uświa­do­mił sobie, że znów mu się to śniło. Cho­ciaż zda­rzyło się to naprawdę. Była jak słońce roz­ta­cza­jąc wokół sie­bie nie­zwy­kły blask. Zgasł on wraz z jej odej­ściem.
W głębi serca pozo­stał żal i tęsk­nota za minio­nym cza­sem, który już nie wróci.
Po fili­żance gorz­kiej kawy udał się na plażę.
, Przy­się­gam, że nie pozwolę Ci odej­ść’’ te słowa skie­ro­wał do niej pod­czas ich ostat­niej roz­mowy.
Odpowie­działa mu wtedy drą­cym gło­sem, Nie zdo­łasz mnie zatrzy­mać. Kocham Cię, ale zro­biłam coś nie­wy­ba­czal­ne­go’’
Mówiąc to głos wiązł jej w gar­dle, ale oczy pozo­sta­wały puste, zimne. Nie jaśniały już szczę­ściem. Nie pogo­dził się z jej odej­ściem. Na początku snuł się jak duch po kory­ta­rzach uczelni. Seba­stian przy­glą­dał mu się uważ­nie, ale nie śmiał o nic pytać. Wie­dział, że cho­dzi o nią. Łączyła ich szcze­gólna więź poznali się jesz­cze w liceum. Po roku zostali parą i stali się nie­roz­łączni.
Po powro­cie z nad jeziora Marek nie był już tym samym chło­pa­kiem. Stra­cił wigor i ener­gię. Długo sie­dział w ławce błą­dząc gdzieś wzro­kiem. Nie sku­piał się zbyt­nio na lek­cjach.
Nie uczył się źle. Szybko nadra­biał zale­gło­ści i nawet nie musiał długo ślę­czeć nad książ­kami. Dzięki rodzi­com udało mu się skoń­czyć stu­dia, bo ktoś musiał zająć się nie­mow­lę­ciem. Lenka bez prze­rwy pła­kała i mie­wała kolki. Na szczę­ście szybko ustały i lepiej spała.
Poko­chał to maleń­stwo, cho­ciaż nie pla­no­wał być samot­nym ojcem. Póź­niej oże­nił się, ale Pau­li­nie bra­ko­wało podej­ścia do dzieci. Stro­niły od niej i nie zaprzy­jaź­niały się z nią.
Lena wyro­sła na małą księż­niczkę. Pshemko cią­gle pro­jek­to­wał dla niej nową sukienkę, to żakiet to bluzkę. Stała się jego ulu­bie­nicą. Dobrzań­ski od początku nie miał wąt­pli­wo­ści, że to dziecko jego byłej żony. Lenka odzie­dzi­czyła po mamie całą urodę. Cha­rak­te­rem jedy­nie przy­po­mi­nała tatę. Zro­bił bada­nia DNA, które wyka­zały, że on jest ojcem. Począt­kowo nie był pewien, bo go zdra­dziła. Lenka w przy­szło­ści pra­gnęła zostać modelką. Brała już udział w dwóch dzie­cię­cych sesjach. Dopiero zaczy­nała i bar­dzo się jej podo­bało.

Wybrała inną uczel­nie niż on i w innym mie­ście. Spo­ty­kali się w week­endy i różne święta. Cza­sami poszedł na wagary i jechał kil­ka­na­ście kilo­me­trów, żeby się z nią spo­tkać. Pobrali się na ostat­nim roku. Zamiesz­kali razem, ale cią­gle ona kur­so­wała mię­dzy dwoma mia­stami. Wystę­po­wała w teatrze. Po jej odej­ściu prze­stał zaglą­dać do teatru, a będąc z nią czę­sto do niego uda­wali.
Pró­bo­wał ją odna­leźć, ale oka­zało się to nie­moż­liwe. Detek­tyw, któ­rego wyna­jął oznaj­mił mu, że osoba pod tym nazwi­skiem i imie­niem, nie ist­nieje.
****
Po powro­cie do War­szawy pod­jął decy­zję. Nie zamie­rzał dalej brnąć w coś co od dawna nie miało sensu. Mie­siąc póź­niej mógł ode­tchnąć z ulgą. Odzy­skał upra­gnioną wol­ność. Złoty krą­żek stra­cił zna­cze­nie. Jedyne czego pra­gnął to odna­leźć zagu­bione szczę­ście i ją. Tylko ona mogła nadać jego dniom sens. Kar­mił się nadzieją, że ona wróci. Pew­nego dnia sta­nie w progu jego drzwi i wyja­śnią sobie tysiące róż­nych spraw, a przede wszyst­kim czemu zre­zy­gno­wała z macie­rzyń­stwa i podrzu­ciła mu dziecko z jedną kartką. Pro­siła by jej nie szu­kał i zajął się Leną. Nadała imię córeczce, ale zosta­wiła pod drzwiami domu byłego męża w chłodną noc w nosi­dełku przy­krytą kocy­kiem. Gdyby nie gło­śny płacz nie miałby poję­cia, że na scho­dach stoi nosi­dełko z nie­mow­la­kiem. Rozej­rzał się wtedy za osobą, która mogła je przy­nieść. Nie było nikogo. Zabrał więc maleń­stwo do środka i tak już zostało.
W kie­szeni zabrzę­czał tele­fon. Spoj­rzał na ekran. Numer nie­znany.