Prawie zapomniałam ,że miałam wstawić tą drugą część dzisiaj.
Zakończenie zmieniłam i mam nadzieję ,że przypadnie Wam do gustu.
Pozdrawiam i do zobaczenia wkrótce. 😉♡💖
, Grzechy młodości’’
2/2
Miniaturka
, Nienawiść
to miłość, która poszła złą drogą’’ L.M.Montgomery.
Dobrzański rozważał spędzenie dwóch
tygodni w Kenii, ale z drugiej strony źle czułby się zostawiając Lenkę po
opieką swoich rodziców, aż na czternaście dni. Zachowanie niedojrzałego,
egoistycznego człowieka. Nie mógł tak postąpić, choć ostatni miesiąc okazał się
strasznie pracowity i ledwie starczało mu na cokolwiek czasu. Sytuacja, w
jakiej się znalazł nie należała do najprostszych. Z Pauliną podróżował i
zostawiał Lenkę pod opieką niani lub dziadków, ale po drugim rozwodzie nie
chciał jeździć sam. Przeglądał właśnie oferty last minute all inclusive . Perspektywa kilku dni poza krajem kusząca, ale chyba
nie dla mnie.
Nie zabukował jeszcze biletu. Położył
się na brązowej, skórzanej kanapie i sięgnął po czasopismo sportowe, ale szybko
je odłożył i włączył pięćdziesięcio dwucalową plazmę. Rzadko oglądał, a jak już
to filmy ze szybkimi zwrotami akcji lub mecze. Przeważnie piłki nożnej. Sam,
kiedyś grał w drużynie piłkarskiej i marzył, aby stać się jednym z tych na
boisku, ale z powodu kontuzji zrezygnował z marzeń o karierze piłkarza i poszedł
w ślady ojca kończąc ekonomię i zarządzanie, żeby przejąć rodzinny interes.
Firmę odzieżową. Z początku moda niewiele go interesowała, ale z ubiegiem czasu
zaczęło się to zmieniać. Ze sportu całkowicie jednak nie zrezygnował. Ćwiczył
sporo na siłowni wraz z najlepszym przyjacielem. Poznali się na studiach.
Przyjaźń przetrwała do dziś. Zerknął na zegarek. Matka z Lenką powinna być
dwadzieścia pięć minut temu. Spóźniała się, czego nigdy nie robiła. Lena
kończyła zajęcia o czternastej czterdzieści, ale potem godzinę miała basen, na,
który zawoziła ją Helena. Zaczął powoli się niepokoić. Zadzwonił,
ale usłyszał jedynie dźwięk automatycznej sekretarki. Zrezygnowany zajął
ponownie miejsce na kanapie. Spojrzał na ekran telewizora.
- Spotykamy się już drugi raz w tym
jakże pięknym mieście. Wiele osób twierdzi, że tu wolniej się żyje niż na
przykład w Warszawie. Jakbyś się do tego odniosła?- Zapytała dziennikarka.
- Warszawa jest moim miastem rodzinnym.
Mieszkałam tam do rozpoczęcia studiów. Stolica zawsze będzie dla mnie w pewien
sposób ważna. Natomiast Kraków poznałam, jako młoda studentka, która nie do
końca wiedziała, czego chce.
- Słyszałam, że miałaś problem z
mówieniem, nie’’. Jak poradziłaś sobie z asertywnością?
- Wcale ( śmiech). Miewam takie momenty
w życiu, gdy mam spory problem z odmawianiem. Wciąż się tego uczę.
-Jako nastolatka leczyłaś się z
kompleksów?
- Zawsze nie lubiłam swoich piegów.
- Poważnie?
- Tak. Mając dziewięć lat podebrałam
mamie kosmetyki i użyłam za ciemnego podkładu. Szczerzę mówiąc wyglądałam nie
fajnie.
- Co na to mama?
- Omal mnie nie zabiła. ( śmiech). A
poważnie dostałam szlaban i na tym się skończyło. Oprócz piegów nienawidziłam
swojej figury. Inne dziewczyny jadły niemal wszystko i nie przybierały na
wadze. Ze mną było inaczej. Wyrzeczenia nie są czymś, co lubię. Zwłaszcza
nieraz przychodzi ochota na batonik czy na przykład kotleta schabowego.
(śmiech). Jestem wegetarianką od kilku lat.
- Słyszałam, że zostałaś nią po walce z
chorobą.
- Wolałabym pozostawić to bez
komentarza.
-Dlaczego nie chcesz o tym mówić?
- Zrobiłam, coś, czego nie potrafię
sobie wybaczyć …
- Nie próbowałaś?
- Wielokrotnie, ale odpuszczała mnie
odwaga, bo to wiązało się z zmierzeniem się z przeszłością, lękami i stanąć
twarzą w twarz z pewnym człowiekiem.
- Był ważny w twoim życiu?
- Najważniejszy.
- Mowa o twoim byłym mężu?
- Tak. Rozwiodłam się po półtora roku.
Byliśmy młodymi, zakochanymi przekraczającymi granice, ludźmi. Nie dojrzeliśmy
do stałego związku.
- Aktualnie szukasz miłości czy może ją
znalazłaś?
- Lepiej zmieńmy temat.
- Oczywiście. A wracając do tematu
aktorstwa właśnie skończyłaś prace nad nowym projektem. O czym będzie? Uchylisz
rąbka tajemnicy?
- Film opowiada o przyjaźni, trudnej
miłości i poświęceniu. Natan gra mojego narzeczonego.
- Znaliście się wcześniej?
- Spotkaliśmy się w teatrze, ale nie
mieliśmy okazji razem zagrać.
- O czym jeszcze będzie ta produkcja?
- Przede wszystkim o uczuciach i tym, że
czasami ufamy komuś za bardzo.
- Gdzie można cię obecnie spotkać?
- W teatrze, Komedia’’ w Warszawie.
- Tylko dla, Życie gwiazd’’ Urszula Lena
Mazur.
Mężczyzna chciał wyłączyć telewizor, ale
powstrzymała go dziewczynka, która od pięciu minut oglądała z nim nie zdejmując
nawet cienkiego deszczowego płaszczyka w odcieniu bladego różu.
- Znam tą panią – odezwała się niespodziewanie
machając nogami w powietrzu.
- Skąd ją znasz?- Zapytał podejrzliwie
przyglądając się małej. – Przecież to aktorka.
- Ze spotkania w szkole
-, Jakiego spotkania?- Dociekał, a jego
szare komórki pracowały na najwyższych obrotach. – Cała moja klasy była na tym
spotkaniu. Opowiadała o aktorstwie i jak radzić sobie z tremą. Zrobiłam sobie z
nią zdjęcie.
– Nie wyraziłem zgody na żadne zdjęcia
…- zamilkł. – Nie masz przecież komórki ani aparatu.
- Babcia mi kupiła ostatnio i mówiła, że
to wcześniejszy prezent urodzinowy. Ta pani jest znaczy była miła. Dała mi taką
bransoletkę chcesz to ci pokaże.
- Nie wolno rozmawiać z obcymi.
Zwłaszcza osobami z telewizji.
- Dlaczego?- Wpatrywała się wielkimi
okrągłymi oczami w mężczyznę. – Ola ją oglądała w serialu i mówi, że jest
fajna.
- Nie używaj przy mnie słowa, fajna’’.
Pamiętasz, co ci mówiłem?
Pokręciła przecząco główką i zaciskała
dłoń na jasnej sukience.
- Nie wolno ufać ludziom i wierzyć we
wszystko, co mówią- odparł oschło.
-, Ale dlaczego? Ola mówi, że
jej mama chodzi do teatru i …
- Po prostu… nie możesz z nimi
rozmawiać. Koniec tematu- uciął dyskusję.
- Tatusiu, to nie argument- wtrąciła
cicho. – Pani Ula nie zrobiła nic złego.
- Idź odrób lekcje – rozkazał.
Wstała i uszła parę kroków zatrzymując
się nagle.
- Tatusiu...- Zaszkliły się jej oczy.
- Tak?
- Nie kochasz mnie …Nie chcesz tak jak
mama, prawda?- Wydusiła płaczliwie i pobiegła na górę.
- Lena, Lenka!- Zawołał.
W odpowiedzi usłyszał trzaśnięcie
drzwiami. Zastanawiał się czy usłyszała telefoniczną rozmowę z jego
matką.
,, Dom bez drzwi i okien dryfujący na śnie,
po jeziorze ślepoty, naiwności mgle. ''
****
Następnego dnia śniadanie mijało w
kompletnej ciszy. Lena mieszała łyżeczką w płatkach w kształcie gwiazdek, ale
ich nie jadła. Marek przeglądał coś na laptopie i przez przypadek trafił na
zdjęcie aktorki z wczorajszego programu.
Nareszcie cię odnalazłem. Pytanie czy
nasze spotkanie coś zmieni? Wpłynie na moją i twoją przyszłość?
Zamknął stronę i odłożył laptopa.
Rozbolała go głowa. Za oknem świeciło słońce w przeciwieństwie do poprzedniego
dnia.
- Jedz, za chwilę jedziemy- odezwał się
przerywając ciążącą cisze.
- Tato pamiętasz mamę?
- Zbieraj się, jeśli nie chcesz spóźnić
się na lekcje- zmienił temat. – Czy mama naprawdę nie żyje?
- Tak- skłamał. – Ubieraj kurtkę i buty.
- Jest za ciepło na kurtkę. Przeziębię
się i będziesz musiał zawieść mnie do lekarza. Przynajmniej nie pójdę do
szkoły.
- Nie wolno opuszczać lekcji- oznajmił.
– Nie lubisz szkoły?
- Lubię, ale Dawid śmieje się ze mnie.
Mówi, że mama zostawiła mnie, bo jestem brzydka.
- Nie jesteś brzydka- zaprzeczył. –
Jesteś najpiękniejszą dziewczynką na świecie- powiedział z uśmiechem głaszcząc
ją po ciemnych włosach.
- Chciałabym mieć mamę jak inne dzieci-
w głosie słyszał nutą smutku.
Pragnął stworzyć małej normalny dom, ale
to nie było takie proste. Praca, dom, córka. To jego cały świat. Paulina
odeszła w niebyt. Przed nim spotkanie z Ulą.
****
W połowie kwietnia temperatura wzrosła
do ponad dwudziestu stopni. Wieczór również był zaskakująco ciepły. Lenka
nocowała u dziadków, a perspektywa samotnego wieczoru mu nie odpowiadała. W
domu znalazł dwa bilety do teatru. Nie pamiętał, od kogo. Postanowił pójść. Nic
o tej sztuce nie wiedział. Postanowił zaryzykować i udać się do teatru na
spektakl.
Na scenę weszła nieznana aktorka. Skupił
się na sztuce. Podobało mu się. Naprawdę podobało się. Kobieta spojrzała
przelotnie w jego kierunku i zeszła ze sceny. Odnosił dziwne wrażenie, że ją skądś kojarzy.
Czyżby przyjaciółka Uli?
,,Bo świat czarno - biały kolor ma,
bajka żyła tylko raz,
rzeczywistość tego dnia wita nas''
Przypadek sprawił, że w pierwszym
rzędzie dostrzegł swoją pierwszą żonę.
Oglądał z nią zaledwie dwa wywiady.
Ostatnio w sobotę była w telewizji śniadaniowej. Opowiadała o fundacji dzieci
chorych na białaczkę. Temat poruszył go i sam postanowił wpłacić na konto
pieniądze. Sądził, że Ula nie ma serca tymczasem jej zachowanie przynajmniej
to, na świetliku’’ wyraźnie temu przeczyło.
Kochał swoją pracę, a ludzie szanowali
go, jako prezesa dużej firmy. W życiu prywatnym nie układało mu się pomyślnie,
chociaż cieszył się, że ma śliczną, mądrą córkę i żałował jedynie, że jej matka
okazała się podłą suką. Lence mówił, że umarła, bo tak było prościej. Dwa
małżeństwa za sobą, ale bez przerwy czuł coś do pierwszej żony.
- Marek !
Odwrócił się niepewnie słysząc swe imię.
- Przyszedłeś, bo pomyślałeś, że gram w
tej sztuce?- Spytała zaciskając drżące palce na czarnej kopertówce.
- Dzisiaj nie liczyłem cię tu spotkać-
odpowiedział nie ukrywając zdenerwowania. W szarych oczach dominował ból.
- Ja również
- Doprawdy?- Spytał z sarkazmem. – W
szkole też pojawiłaś się przypadkiem? Akurat, do której uczęszcza moja córka? –
Ironizował.
- Przyznaję. Wiedziałam o tym, bo
śledziłam was.
-, Co?!- Krzyknął. - Nie chcę mieć z
tobą nic wspólnego- syknął.
- Pozwól mi…
- Nie – przerwał jej brutalnie. – Miałaś
mnóstwo czasu na wyjaśnienia. Porzuciłaś dziecko? Czy ty zdajesz sobie sprawę z
tego, co zrobiłaś- spojrzał jej głęboko w oczy?
Zwiesiła ciężko głowę pod ciężarem
wspomnień i wyrzutów sumienia. Zdawała sobie sprawę z swych grzechów
popełnionych w młodości. Z lazurowych oczu zniknął nagle chłód i obojętność.
Zastąpiło ją napięcie i tęsknota. Stał przed nią człowiek, z którego biła
obojętność i gniew, ale gdzieś w środku tliły się uczucia.
- Po powrocie z Hiszpanii wykryto u mnie
raka.
- Chcesz wziąć mnie na litość?!- Oburzył
się. – Kariera była dla ciebie ważniejsza. A może sypianie z coraz to nowym
celebrytą?
- Nie masz prawa mnie oceniać!-
Zawyrokowała. – Szybko się pocieszyłeś po moim odejściu. Pokonałam chorobę.
Skończyłam chemioterapię, a ty byłeś już z Pauliną. Nie wiedziałam, że
wyzdrowieję. Nie oddałam jej przecież do domu dziecka ani nie porzuciłam na
śmietniku- rzekła z lekką irytacją. – Za kogo ty mnie masz?
- Gwiazdę, której uderzyła woda sodowa
do głowy. Wiesz, kim jesteś dla córki?
Pokręciła głową z dezaprobatą. Słowa
raniły jak ostrza. W oczach kobiety coś się zmieniło. Czyżby
dostrzegł skruchę w dwóch błękitach?
Musiał myśleć przede wszystkim o córce.
Mała żyje w przekonaniu, że mama nie żyje. Jak miał wytłumaczyć, że kłamał?
- Odpowiem ci- dodał po chwili. – Nikim.
Nic dla Leny nie znaczysz- powiedział szorstko.
- Przepraszam- wydusiła.
Zaśmiał się nerwowo. Wpatrywała się w
niego osłupiała.
-Mogliśmy być szczęśliwi. Wychowywać
razem córkę, ale wszystko zniszczyłaś- ciągnął głosem przesiąkniętym jadem. –
Wolałaś zabawiać się z jakimś dupkiem. Skąd wiedziałaś, że dziecko jest moje?
Milczała. Wpatrywała się w swoje
granatowe paznokcie.
- No, powiedz mi –ponaglił ją. – Dalej!
Powoli tracił cierpliwość. Szczęka mu
zadrżała. Byli w miejscu publicznym. Emocje musiał trzymać w ryzach. Czy tego
chciał czy nie?
- Nie spałam z nikim oprócz ciebie. Nie
zdradziłam cię. Powiedziałam tak, żebyś pozwolił mi odejść. Zniósłbyś
codziennie patrzeć na moje chore ciało? Wypadły mi włosy. Wyglądałam okropnie.
Ciągle wymiotowałam i chudłam. Wyglądałam jak anorektyczka. W dodatku łysa.
Lekarze dawali mi średnie szanse, ale złe znosiłam chemię. To najgorsze chwile
w moim życiu. Przy życiu trzymało mnie, że moja córeczka jest bezpieczna.
Mieszkałam wtedy u rodziców. Oni nie mieli pojęcia o małej, bo od kilku lat
mieszkają w Toruniu. Rozpoczęłam leczenie dopiero po urodzeniu. Lekarka zrobiła
jej zdjęcie. Mam je nawet teraz w torebce. I jeszcze jedno. To Lilka przyniosła
niemowlę w nosidełku pod twoje drzwi. Ja nie mogłam już wstać z łóżka. Dali mi
małą na krótki moment. Potem straciłam przytomność. Według Lilki oddanie
dziewczynki pod twoją opiekę było najlepszym rozwiązaniem. Znała moją historię,
a ja walczyłam o każdy dzień.
Wyciągnęła i podała mu fotografię
dziecka.
Przypadkiem dotknęła jego dłoń. Zapatrzyli się w swoje źrenice jakby
widzieli się po raz pierwszy. Wzrok mężczyzny ześlizgnął się na jej usta.
Poczuła gorąco w brzuchu.
Zmniejszyła się odległość między nimi.
Napięcie było mocno wyczuwalne. Nie zwracali uwagi na nic.
Nie ufaj jej! To oszustka i
manipulatorka. Znów kłamie i pragnie zniszczyć życie Lenki i moje.
Ostrzegał w głos głowie. Bez niej czuł
się niepełny, a z nią wątpiłby czekała go spokojna przyszłość. Lenka nie
powinna żyć w blasku fleszy. Sam o swoim życiu prywatnym nie opowiadał.
Podobnie jak Ula od czasu do czasu można zobaczyć go na okładce jakiegoś
magazynu modowego, brukowca. Na bankiety bez córki. Zostawała u Heleny i
Krzysztofa. Mała podbiła ich serca. Ciekawa, mądra, żywiołowa i strojnisia.
- Gdybyś nie zataiła prawdy i kłamała
byłbym przy tobie. Poradzilibyśmy sobie z tym razem- odpowiedział spokojnie i
ujrzała przez ułamek sekundy niegdyś widziane iskierki w oczach.
- Wybaczysz mi?- Spytał z nadzieją. –
Proszę- wyszeptała głaszcząc czule jego szorstki policzek. Ukradkiem zerknęła
na lewą dłoń. Uśmiechnęła się z ulgą.
- A Lenka?
- Nie jest gotowa na taką rewolucję w
życiu. Osiem miesięcy temu rozwiodłem się z Pauliną. Chociaż Lena jej nie
polubiła.
Marek wypomniał pewnego czerwcowego dnia
Uli wszystko, co dotyczyło małej. Zajmował się nią, gdy była malutka. To on
chodził do przedszkola i zabierał ją na plac zabaw czy lody. Towarzyszył jej w
tym ważnym dla niej dniu. Mianowicie pierwszego września w szkole. Zawoził do
dziadków i odbierał. To on w wieku trzech lat przerażony zawiózł małą do
szpitala z wysoką gorączką. Siedział przy łóżku w czasie szpitalnego pobytu.
Paulina zabierała ją jedynie na zakupy i do kawiarni, ale mała podchodziła do
niej z dystansem. Traktowała chłodno i obojętnie. Ignorowała jej polecenia.
Paulinie brakowało cierpliwości do tego dzieciaka, choć przy mężu próbowała
zachować spokój i nie odnosiła się do dziewczynki źle.
Panna Mazur zaczynała rozumieć jak wiele
straciła. Marek był uparty i nie chciał dać drugiej szansy. Spotykali się w
sprawie Lenki i oboje tłamsili wewnątrz uczucia.
****
Chwyciła skraj połyskującej srebrnej
sukni mieniącej się w blasku reflektorów. Dziennikarze i fotoreporterzy nie
odstępowali jej ani na krok. Ujęła kieliszek z szampanem w szczupłe, długie
palce i posłała brunetowi uroczy uśmiech. Tysiące par pożerało ją wzrokiem, co
niekoniecznie podobało się jej byłemu mężowi. Zabrał ją na bankiet. Pshemko
rozpływał się od komplementów na temat nowej kolekcji. Długie suknie z długimi
rękawami i odkrytymi plecami stał się hitem. Zarówno modelki jak i pozostali
ludzie z show-biznesu chętnie ubierały takie sukienki na różnego rodzaju
wyjścia. Projektant zaprojektował na prośbę Marka także kreacje dla Urszuli.
Nie prowadzili wojny i nie szli do sądu, aby ustalić, kiedy Ula może zobaczyć
się z córka. Uzgodnili to między sobą, lecz nie wyjawili małej jeszcze
tajemnicy. Dobrzański przestawił, Ulę jako swoją znajomą. Nawet nie dziewczynę.
Lenka średnio odnajdywała się w tej nowej sytuacji. Zwykle tata nie
przyprowadzał do domu koleżanek oprócz Pauliny, którą przedstawił od razu, jako
narzeczoną i zamieszkała z nimi.
Marek oczekiwał na Ulę siedząc jak na
rozżarzonych węglach w salonie. Lenka kucając na dywanie w białych rajstopach i
błękitnej sukience czesząc włosy ulubionej Barbie. Zadzwonił dzwonek
- Tatusiu ja otworzę!- Krzyknęła i
popędziła do drzwi rzucając lalkę i grzebień na podłogę.
- Witaj- przykucnęła przy małej i wyjęła
z dużej papierowej torby dużego, białego misia z czerwoną kokardką.
- Nie chcę głupiego misia – rzekła ze
złością i cisnęła w Ulę.
- Lenka – próbowała mówić do niej
łagodnie.
- Słyszałam. Wszystko słyszałam-
wykrzyczała ze łzami w niebieskich tęczówkach.
-, Co takiego?
Marek stanął za dziewczynką
przysłuchując się rozmowie i nie wtrącając się.
- Tato …powiedz, że to nie moja mama-
zachlipała i spojrzała na niego.
- Lenka, widzisz…- uciął zakłopotany.
- Jestem twoją mamą- wyręczyła go
kobieta.
- Nie mam mamy! Nie kochasz mnie jak
tatuś- wykrzyczała i wtuliła się w tatę. – Idź stąd. Nie chcemy cię. Ty
umarłaś!
- Lena nie wolno tak mówić- zwrócił jej
uwagę. – Twoja mama była chora i nie mogła się tobą zająć – wyjaśnił
przykucając, by być na poziomie córki. Spojrzał w zapłakaną twarz małej
szatynki i przytulił ją.
Ula zmieszana stała wciąż w progu
trzymając w dłoniach dużego misia.
- To ja już pójdę- wycofała się i
zostawiła zabawkę.
Następne dni okazały się krokiem milowym
w relacjach matka- córka. Towarzyszył im Marek, ale mała oswajała się stopniowo
z nową sytuacją i nie chowała urazy do Uli. Nie pozwała jednak się przytulać
ani czytać bajek. Ten przywilej miała, tylko babcia Helena albo tata. Czasami w
razie wyjątku wujek Aleks, który odwiedzał Marka i jego rodziców. Paulina
zaszyła się w Grecji i spokojnie żyła u boku Jaspera. Podróżnika i pisarza.
*****
Zataczał kółeczka na jej brodawce i
przyglądał się jej ślicznej alabastrowej skórze lśniącej od potu i granatowe
oczy intensywnie utkwione w jego szarych. Podniosła głowę i położyła na nagim
torsie i wodząc opuszkami palców po ciele bruneta. Oddechy nieco już się
wyrównały od przeżytego przed kilkunastoma minutami stosunku. Truskawki w
czekoladzie leżały na tacy obok stojącej butelki szampana. Zeszłej nocy karmili
się nimi nawzajem popijając szampanem, a potem kochali do białego rana. Budząc
się dopiero przed południem. Marek wziął wolne z pracy po wczorajszym bankiecie
i tak kazał wszystkim przyjść na dziesiątą, a Violetta ze względu na wyjazd z
Sebastianem na miesiąc miodowy mieli wolne.
- Kocham cię – nachyliła się musnęła
jego usta.
- Kocham cię- powtórzył.
- Przepraszam, że byłam taką pieprzoną egoistką.
Zaoszczędziłabym wszystkim cierpienia.
- Przestań. Wybaczyliśmy ci. Lenka i ja.
Mamy szansę stworzyć normalną rodzinę- podniósł się lekko na łokciu i dotknął
jej włosów.
- Nienormalną- poprawiła go. – Tabloidy
uważnie śledzą moje losy – usiłowała go przekonać, że to się nie uda.
- Nie tylko twoje- odparł. – Uda się
nam. Kochamy się, mamy dziecko, co więcej trzeba?
- Ślubu- podpowiedziała.
- I on też będzie – zapewnił. – Cywilny,
bo oboje nie chodzimy do kościoła. Coś zmieniło?
- Nie- zaprzeczyła. – W dalszym ciągu
jestem niewierząca.
Podniosła się z łóżka bez skrępowania
pokazując mu się naga. Pożerał wzrokiem jej ciało. Kształtne pośladki, wcięcie
w talii, długie nogi i jędrne piersi. Włożyła z powrotem złotą suknie i
zerknęła na niego.
- Za parę dni opuszczam Warszawę. Jadę
do Madrytu- rzuciła mimochodem.
- Do Madrytu?- Upewniał się czy dobrze
usłyszał.
- Na parę dni. Mam podpisany kontrakt z
pewną marką i reklamuję perfumy- wyjaśniła. – I niedługo premiera nowego
spektaklu i rusza pilotażowy odcinek nowego serialu ze w mną w roli głównej.
Wstał ubierając jedynie bokserki w
kratkę.
- Wiem. Umówmy się, że spotkamy się dwa
dni po twojej premierze. Przyjdź na dwudziestą pierwszą. Adres znasz?
- Znam.
- Śródmieście ulica Wilanowska 21
- Okej. Do zobaczenia- uśmiechnęła się.
- Do zobaczenia – rzekł odwzajemniając
uśmiech i uścisnął jej dłoń.
- Nie mogę się doczekać- szepnął jej do
ucha.
- Ja też
Marek położył dłoń na jej plecach i nie
zastanawiając się pocałował mocno.
****
****
- Nadal nie umiem gotować – wyznała bez
skrępowania.
- Czyli nic się nie zmieniło- podsumował
i uśmiechnął się do niej odsłaniając garnitur białych zębów.
Zachwycony zlustrował ją zachwyconym
wzrokiem konesera piękna. Płócienna czerwona sukienka średniej długości z
odkrytymi rękawami. Włosy lekko podpięte na czubku głowy. Brunetka w dłoni
trzymała butelkę półwytrawnego wina.
- Jestem za wcześnie?
- Wejdź- zaprosił ją do środka.
- Lenka śpi?- Spytała cicho.
- Właśnie zasnęła po dwukrotnym
przeczytaniu,, Alicji w krainie czarów’’.
- To jej ulubiona bajka?
- Zaraz po, Calineczce’’.
Mieszkanie zrobiło na niej duże
wrażenie. Przestronny hol i duży salon połączony z kuchnią. Wielki stół, przy
którym mogło się zmieścić, co najmniej dziewięć osób. Ciemne meble i
bladoniebieskie ściany oraz czarna wyspa kuchenna z lekkim połyskiem.
Zabrał od niej wino i poszukał
korkociągu. Przegarnęła ciemne kosmyki wysunięte z upięcia, które co chwilę
opadały na czoło i obserwowała Marka. W białej koszuli w szarą kratkę i
ciemnych spodniach od garnituru prezentował się świetnie. Trzydniowy zarost nadawał
jego twarzy surowości i męskości. Bez wątpienia był w jej typie i znów od nowa
zakochiwała się w nim. Przypomniała sobie ich podróże i wyjścia do restauracji.
Nigdy nie gotowali.
Ściany białe połączone z błękitem.
Szklany żylandor. Na półkach różnorodne opasłe tomiska. Pobieżnie czytała
tytuły. Zasiadła do udekorowanego stołu. Paliły się czerwone świece.
Zamówili jedzenie, a kolacja upływała w
miłej atmosferze. Zakończyli ją wspólnym prysznicem i namiętną nocą.
Rankiem obudziła się bardzo szczęśliwa i pełna nadziei na przyszłość. Nie zamierzała zmarnować szansy jaką dał jej Marek i jej córka. Również tej podarowanej od losu. badała się regularnie ,aby mieć pewność ,że nowotwór nie wraca i naprawdę jest zdrowa. Nie oznaczało to jednak długiego życia bez nawrotu raka tarczycy. Postanowiła cieszyć się z tego ,co ma.
- Spróbujmy- rzekła odwracając się w jego
stronę. – Stworzyć prawdziwą rodzinę- dodała psikając się perfumami.
- Zgadzasz się zamieszkać ze mną i Lenką?
- Uhm- mruknęła. - Tylko czasami będę wyjeżdżać - ostrzegła.
- Damy radę- oparł pewnie. - Weźmiemy ślub i postaramy się o rodzeństwo dla Lenki.
Zbladła.
- Nie mówisz serio- wyjąkała.
- Mówię. Nie chcesz?
- Teraz nie ,ale po ślubie ...i jak skończą się zdjęcia do serialu to może...Będziemy
szczęśliwi. Do trzech razy sztuka- zaśmiała się.
Podszedł do niej i obrócił w swoją
stronę wpijać się zachłannie w malinowe usta.
- O fuj!- usłyszeli głos Lenki ,która
zakryła oczy.
Wybuchnęli śmiechem i potargali jej
włosy.
- Jak ja wyglądam?- zrobiła zabawną minę
i pobiegła po szczotkę.
Koniec!