Strona Główna

środa, 8 marca 2017

,, Ocal moje serce'' 6




Boston , Georgia
Czerwień i pomarańcz rozlały się na firmamencie po zajściu słońca. Chłodna bryza orzeźwiała i pozwała myślom swobodnie płynąć , a wraz z nimi wyobraźnia podsuwała iście romantyczne obrazy nie z jej mężem w roli głównej ,a kimś kto był oddalony od niej o kilkanaście kilometrów. Dzielił ich ocean , nieporozumienia  i kłamstwa ,a łączyła wielka miłość i tęsknota. Jedno bez drugiego było jak muszla wyrzucona na piasek. Pusta. Właśnie taka czuła się w tej chwili mimo gromadzących się w niej uczuć. Bez niego brakowało część niej.  Uczucia i wspomnienia mieszały się one i wywoływały niekontrolowany płacz. Gorzkie łzy obmywały niebieskie tęczówki nie, dając ukojenia. Gdyby nie rozbiła , nowej komórki wpisałaby nawet z zamkniętymi oczami zadzwoniłaby pod numer zapamiętany z przedwczorajszego e-maila. Od wiadomości z wyznaniami miłosnymi ,którą skasowała , minęło osiem tygodni. Nie wiedziała nic o rodzinie ,przyjaciołach i Marku. Jak spędzili święta? Co dostali pod choinkę? Tak dawno nie widziała swej małej siostrzyczki Betti. Marek pisał ostatni raz dwudziestego czwartego grudnia. W ważny dla nich obojga dzień. Z powodu braku odpowiedzi z jej strony przestał. Ulę to wprawiło w jeszcze gorszy stan ,bo jego wiadomości dawały nadzieję. Wierzyła ,że uda się wyrwać stąd i będzie z Markiem. Śniła o nim i marzyła. Czytała e-maile od Dobrzańskiego , milcząc i ukrywając uczucia. Tłumiąc je w sobie. Marek nie należał do niej.Należał do innej kobiety. Pauliny. Zaręczyli się. Mieli plany na przyszłość. Był pożyczony i to sprawiało wtedy największy ból ,a teraz sama uciekła z Piotrem , skazując się na życie bez miłości z bezsennymi nocami i dniami przepełnionymi tęsknotą. Rozum nakazywał zapomnieć ,bo przecież oszukał. Zawiódł jej zaufanie. 
 Serce nie pojmowało tej prawdy ,ono znało inną. Skradzione pocałunki ,uśmiechy ,spojrzenia ,rozmowy. Zachowała wszystko w pamięci. Najmniejszy szczegół z krótkich chwil spędzonych we dwoje. Czasu ,który podarował im los. Gdyby nie jej upór ,może zakładałaby suknie ślubną , a może kołysałaby w ramionach ich maleństwo. Wiedziała jednak ,że los odebrał jej tą szansę. Matką nie zostanie. Nigdy. Mogła snuć plany i zastanawiać się ,co by było gdyby. Na przykład  została. Nie wyjechała z Piotrem i nie poślubiła go.  Zaczekała ,by na miłość swojego życia. Prawdziwe niezniszczalne uczucie płonące wciąż jasnym płomieniem w jej sercu ,chociaż tyle razy chciała je ugasić. 

- Ula!- zawołał od progu. – Gdzie ty do cholery jesteś?!
Ze złością położył siatkę z zakupami na stoliku w salonie i trzymając , popielaty karton niewielkiej wielkości rzucił ubłocone byty w kąt i ruszył na górę. Zastał ją na fotelu wiklinowym przy oknie. Czytała jakąś książkę według Piotra głupie romansidło ,albo inne bzdety .
- Zgłupiejesz od czytania tych historyjek. O czym znów czytasz? O księciu na białym koniu ,który ratuje swoją księżniczkę?- zadrwił.
- Nie- odrzekła , ostro zatrzaskując książkę i podnosząc się z fotela. –To naprawdę ciekawa powieść. Owszem o miłości . Klasyk.
- Klasyk- prychnął.
- Nie znasz się,  na literaturze to się nie wypowiadaj. Mi się podoba ,a poza tym tania była.
- Wydałaś na nią moje pieniądze ,które mają być na nasze życie . Muszę płacić za twe durne zachcianki- mówił nieprzyjemnym tonem. Dla niej słowa męża były jednoznaczne.
,, Jesteś beznadziejną żoną i nie masz się wartości pieniądza’’.
- Piotr- wykrztusiła. – Przepraszam – dodała odruchowo. Z obawą spojrzała mu w oczy. Biła od nich taka nienawiść i wstręt ,aż się wzdrygnęła.
- Kupiłem ci coś- rzekł nieco łagodniej. – Otwórz- zachęcił,  podając  małe pudełko. Niebieskie tęczówki rozbłysły i wyjęła telefon i obrzuciła Piotra przelotnym spojrzeniem. Chwilową radość zastąpiło dziwne przygnębienie i smutek.
- Używaj go mądrze i zawsze noś telefon przy sobie.
- Po co?- zapytała podejrzliwie,  krzyżując ręce na wysokości biustu. Mimo ciepłego beżowego swetra zrobiło się jej niespodziewanie zimno.
Sosnowski rozsiadł się na zaścielonym dużym łóżku i nie spuszczał wzroku z Uli.  Zdjął cienką kurtkę i rozpiął brązową koszulę . Rzadko je nosił zastępując zwykłymi swetrami ,koszulkami polo ,bądź po prostu dresie jeśli nie szedł do szpitala. Ula nie była aż tak naiwna by wierzyć ,że cały czas wyłącznie leczy. Podejrzewała go o zdradę odkąd tu przylecieli . Być może nawet wcześniej.  Omal nie zginęli w katastrofie lotniczej ,ale samolot awaryjnie wylądował na lotnictwu i oprócz najedzenia się strachu i lekkiego  przecięcia na czole nic się jej nie stało.
Zbliżył się i gwałtownie przyciągnął ją do siebie. Pachniał jak perfumeria. Odsunęła się z niesmakiem i obrzydzeniem ,gdy owiał ją duszący zapach. Odwróciła głowę. Musnął jej szyję trzymając wciąż w żelaznym uścisku. Wzdrygnęła się i próbowała wyswobodzić z jego ramion.
- Piotr , proszę- wyszeptała błagalnie. – Nie mam ochoty na seks- jęknęła.
- Miesiąc temu ,tydzień ,wczoraj też nie miałaś – wypomniał jej. – Jesteś kurwa moją żoną!- uniósł się.
- Nieprawda- zaprzeczyła automatycznie.
- Nie jesteś moją żoną?
- Jestem - odparła szybko. - Pamiętaj ,że to kwestia czasu. 
- Chyba cię pojebało. Nie odejdziesz. Beze mnie jesteś zwykłym śmieciem. Myślisz ,że on cię zechce? Spójrz na siebie. Wyglądasz gorzej niż...
- Niż ,co? Skoro brzydzisz się mojego widoku po  jaką cholerę wziąłeś mnie za żonę?
- Zmieniły się pewne rzeczy- oświadczył beznamiętnie. - Pragnąłem mieć syna ,a ty nawet tego nie potrafisz mi dać! Nie martw się znalazłem już kogoś...
Oczy zapłonęły jej ze wściekłości. 
- Niech cię szlag!- wykrzyczała mu prosto w twarz. 
- Żona ma słuchać męża. 
- Nie żyjemy w tamtych czasach. Każdy ma prawo wyboru ,a ja chcę rozwodu- rzekła przełykając ciężko ślinę. Taksował ją pełnym nienawiści i furii wzrokiem. Bała się.  
- Nigdy go nie dostaniesz- usłyszała jego stanowczy głos. - I błaganie nawet na kolanach w niczym ci nie pomoże. 
- Nie zamierzam przed tobą klęczeć jak przed jakimś świętym. Nie  upadłam ,aż tak na głowę- mówiła rozjuszona z pociemniałymi prawie granatowymi tęczówkami. 
 – A wracając do obowiązku małżeńskiego to  przecież kochaliśmy się przed twoim wyjazdem. Zostawiłeś mnie z wysoką gorączką ,bez środków do życia i pewnie umarłbym ,ale dzięki sąsiadce trafiłam odwodniona do szpitala ,a po jego opuszczeniu zaprosiła na herbatę i obiad- mówiąc to uśmiechała się leciutko ,nieświadomie i dopiero surowa mina męża sprowadziła ją na ziemię. 
- Kupiłem ci komórkę byś  nie wydzwaniała do nie wiadomo do kogo – odparł lodowato. ,,szczególnie szurniętego prezesika’’ – dodał w myślach. –Jeżeli zadzwonisz do tego skurwiela to . . .
- Tobie się wydaje ,że możesz mną rządzić? Decydować o wszystkim za mnie? Nie jestem dzieckiem!- podniósł głoś ,który stał się ostry niczym brzytwa.
Wbrew jej woli sunął ustami po szyi i zaczął rozwiązywać sznurek od swetra. Powstrzymała  go przytrzymując jego dłonie.
- Mogłabyś ubierać się lepiej a nie nosić te rozciągnięte szmaty.
- Pewnie wolisz by dotykał cię ten pojeb. Mów! – zdusił jej ramię i przeszył morderczym wzrokiem. Zadrżała.
- Ty pieprzony śmieniu- syknęła. – Nie waż się tak o nim mówić ! Nigdy!- fuknęła na niego wymierzając mu siarczysty policzek prawie jej oddał ,ale zawisł z ręką przy  jej  policzku. Na jasne panele padało światło zachodzącego słońca. Widok niesamowity i można ,by rzec zapierający dech w piersiach ,ale nie dla Sosnowskiej.
Wywołało tęsknotę za stalowoszarymi tęczówkami ,miękkimi ustami i zapachem. Cudownym ,intensywnym i unikatowym. Należącym do tej jednej osoby. Opuściła sypialnie i porywając z wieszaka grubą bluzę z kapturem z polaru i zakładając w pośpiechu buty, wybiegła z ich mieszkania.
 Oparła się o chłodną ,metalową barierkę i wychylając lekko  ,a za sprawą silnego podmuchu wiatru włosy przysłoniły jej twarz . Nie mogła zadzwonić i chociażby usłyszeć głos bruneta, a to wywołało ogromny ból.

                                      ***
Wieczorem z kubkiem zielonej herbaty zasiadła z laptopem w łóżku i przepatrywała kolejno nowe wiadomości. Wcisnęła nagle e-mail bez podpisu. Znajdował się ,tylko link. Kliknęła go i usłyszała angielską melodię zagranicznego utworu. Zanuciła cicho trochę fałszując .
- I know you ‘’ll be back again .And ‘ till then my love is waiting.
Wcisnęła pauzę i zamyśliła się. Po paru sekundach włączyła piosenkę ponownie.

,,Here in my heart
That's where you'll be
You'll be with me
Here in my heart
No distance can keep us apart
Long as you're here in my heart’’
Tutaj, w moim sercu
Tam właśnie będziesz
Będziesz ze mną
Tutaj, w moim sercu
Żadna odległość nas nie rozdzieli
Dopóki jesteś w moim sercu.’’
Nie zauważyła na początku małego podpisu na samym dole. Chcąc zamknąć  dokument i wylogować się z poczty jej wzrok ześlizgnął się na krótką wiadomość.
,,Posłuchaj jej ,bo w niej zawarte jest wszystko, co chciałem Ci przekazać. Pisałem już wiele ,,listów’’ . Nie odpisałaś. Milczysz i dajesz mi do zrozumienia ,żebym usunął się w bok. Dał Ci spokój ,ale nie potrafię ,bo tak cholernie tęsknie za twym głosem ,dotykiem ,śmiechem i wszystkim ,co dotyczyło Ciebie. Rozmyślam o nas ,gdy byliśmy szczęśliwi. Mówiłaś ,że kochasz ,a wybrałaś Piotra. Pewnie niedługo założycie rodzinę i zniknę z twego serca. Jeżeli w ogóle jeszcze w nim jestem.  Czujesz nadal to samo, prawda? Więc czemu milczysz?  Daj mi znak. Odpisz  lub zadzwoń. Twój na zawsze M.
                                        Ps. Kocham Cię ©.
Przyjemne ciepło rozlało się w jej sercu. Emocję kłębiły się w niej ,pochłaniały ją początkowo oszołomienie i zdumienie ,a następnie czystą radość. Spochmurniała ,gdy usłyszała hałas dobiegający z dołu. Pośpiesznie zamknęła dokument i wylogowała się z poczty. Schowała laptopa pod kołdrą i sięgnęła po przypadkową książkę na szafce nocnej. Rozsiadła się wygodnie ,chociaż była spięta i spoglądała ,co chwilę na drzwi.
- Chora jesteś?- spytał od progu w jego głosie nie brzmiała troska ,a dziwny chłód.
- Nie ,po prostu czytałam – odpowiedziała odkładając książkę na stolik.
Zauważył bransoletkę na lewym nadgarstku i ogarnęła go wściekłość.
- Piotr . . .
- Zdarł jej z ręki ,aż rozerwała się na dwie części i wyrzucił przez  okno. 
Zdumiona wyprostowała się i zaniemówiła.
- Przecież ta bransoletka . ..- zaczęła.
- Nie jest ode mnie tylko od tego padalca- syknął. – Nie dość ,że się szlajasz to jeszcze nosisz od niego rzeczy! Gdybyś mogła pie . . .
- Przestań !
- Cicho bądź !- krzyknął na nią ,aż znieruchomiała i zasłoniła twarz dłońmi bojąc się ,że ją uderzy. Zamachnął się ,ale powstrzymał się wychodząc i trzaskając drzwiami ,aż spadł obraz. Niepewnie podeszła do rozbitego portretu ślubnego.
Nowy rok nie przyniósł wcale zmian . Piotr wychodził coraz częściej i zostawiał ją samą. Wyrwanie się z stąd graniczyło z cudem. Mieszkanie było monitorowane. Zorientowała ,gdy zadzwonił do niej z pracy i przypomniał ,że znowu wydała tyle kasy na głupoty. Wymienił ,co kupiła ,a czego nie. Kontrolował ją ,ograniczał i nie pozwalał na nawiązywanie nowych kontaktów ,ani iść do pracy czy poznać lepiej miasto. Traktował jak niewolnice. Nieustannie przypominał ,że powinni postarać się o dziecko. Wspomniał jej o metodzie in vitro oraz o jakiś tabletkach. Ula nie chciała o tym słyszeć. Ponieważ nie pragnęła mieć dziecka. Wielokrotnie powtarzała mu ,że nie zostanie matką nawet jeśli jest szansa ,że faktycznie zajdzie w tą ciąże. Zastrzegła też ,że adopcja nie wchodzi w grę i nie będzie królikiem doświadczalnym w nieznanej klinice.  Sosnowski usiłował ją nakłonić do zmiany decyzji ,lecz na próżno. Uparła się ,że nie zostanie mamą i koniec. Nie pozwalała mu nawet pocałować się w usta ,unikała jego dotyku ,a relacje między nimi z dnia na dzień psuły się coraz bardziej. Atmosfera zrobiła się bardzo napięta i omal nie pozabijali się ,gdy trafiali na siebie. Czasami Sosnowski ciągnął ją w nieznane miejsca ,gdzie znów przybierała maskę. Męczyło ją to ,ale obawiała się jego gniewu. Nie uderzył jej ,ale niewiele brakowało. Omal nie stracił nad sobą panowania. Nie pierwszy raz. Wiedziała ,że nie ostatni. 
                        ****

Biegła brzegiem morza ,a mokry piasek przyklejał się do bosych stóp. Zakręciła się jakby tańczyła ,a długie mieniące się w księżycowym blasku włosy zawirowały wokół twarzy. Uśmiechnęła się do mężczyzny ,który patrzył na nią jak zaczarowany. Karminowa sukienka unosiła się leciutko do góry. Fale przychodziły i odpływały.  W pewnym momencie brunet podbiegł do niej i złapał wpół unosząc wysoko. Zaśmiała się po czym czule pocałowała. Pocałunki przepełnione były silnym uczuciem, pożądaniem i tęsknotą. W oddali słyszeli tylko szum zburzonego morza. Byli sami . On i ona ,morze ,księżyc i plaża.  Opustoszała plażą idealne miejsce na randkę. Romantyczne ,ustronne poza zasięgiem ludzkiego wzroku. Tu nie musieli się obawiać ,że ktoś im przeszkodzi. Byli sami pośród atramentowego nieba ,księżyca i szumu fal. 
Postawił ją obejmując w talii i lustrując jej twarz.  ,, - Piękna i niepowtarzalna’’- powiedział w myślach.  - ,, Kocham cię najbardziej na świecie’’- krzyczały słowa w jej głowie. Spojrzała na krótką chwilę na atramentową tafle wody. Lekki wietrzyk chłodził delikatnie jej rozgrzane ciało. Mimo chłodnej sierpniowej nocy czuła w sobie żar. To jego dłonie ,dotyk sprawiały ,że płonęła. Umysł zasypiał budząc zmysły i namiętność. Przywarła do niego mocniej i zarzuciła ręce na kark. Jęknęła cicho ,gdy sterczące sutki otarły się o nagi tors bruneta. Miała na sobie cieniutką  ciemnoczerwoną  sukienkę ,która idealnie podkreślała jej kobiece kształty.
 Przywarli do siebie mocniej złączając usta i języki w gorącym, żarliwym tańcu.
- Jesteś blaskiem nocy i światłem dnia. Przy tobie budzę się i umieram.  Nic nie ma znaczenia. Bez ciebie tracę sens istnienia, gdy kolejna noc mi ciebie zabiera. Tracę dusze i wiem ,że tylko z tobą żyć muszę- wypowiedziała słowa brzmiejące jak wiersz.
Zapatrzony w dwa niebieskie diamenty wypowiedział jedno zdanie.
- Zostań ze mną ,a nic ci się nie stanie, kochanie
Wzruszona i poruszana ,uszczęśliwiona wtuliła się w jego ramiona.  
Po otwarciu powiek zrozumiała ,że śniła . Zamknęła oczy chcąc zachować jak najdłużej w pamięci jego dotyk ,zapach ,dźwięk jego głosu ,który rozbudzał zmysły i przyprawiał o dreszcze. Chciałaby zobaczyć go jeszcze. Szczęście jest ulotne.Powtarzała sobie w myślach.  Gubiła się w nich. 
Finansowo uzależniona była od Piotra ,lecz to Marka potrzebowała. Tęsknym wzrokiem spojrzała na szufladę w szafce nocnej i wyciągnęła sfatygowany ,ciemno-różowy pamiętnik. Prezent od ukochanego. Czytała któryś raz z rzędu opis ich wspólnych chwil. Wtedy musieli się ukrywać. Palmiarnia , Wisła ,Spa , zapiekanki,  tysiące wspomnień i cudowny czas. 
Po odłożeniu pamiętnika i zamrugała powieki ,a łzy gromadzące się w oczach skapnęły na kartki. Zatrzasnęła zeszyt i sięgnęła po laptopa. Z mocno bijącym sercem zalogowała się do poczty i przejrzała wiadomości. Znalazła nieprzeczytane wiadomości od Marka. Nie zwlekając otworzyła pierwszą i zagłębiła się w tekst. Uśmiechnęła się przez łzy.  Zabrała się do odpisywania zanim wróci Piotr i dowie się z kim koresponduje.                                        

13 komentarzy:

  1. Ten cały Sosnowski to podły drań, który zasługuje na to aby ktoś mu obił buźkę, a rączki uciął przy samych ramionach.
    Mam cichą nadzieję na to, że w niedalekiej przyszłości Ula spotka się z Markiem i uwolni on tego tyrana.
    Dopatrzyłam się kilku literówek ale samo opowiadanie jest świetne.
    Nie wiem czy czytałaś już moje nowe opowiadanie ale są do siebie podobne. Za co cię przepraszam. Mogę zapewnić, poza kilkoma podobieństwami to jest inne opowiadanie.
    Pozdrawiam serdecznie
    Julita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Julita
      Ile ludzi tyle historii.Każdy ma nieco inny pomysł ,by opisać nawet w gruncie rzeczy na ten temat. Absolutnie nie nic ci nie zarzucam.Nawiązałaś do serialu i poszłaś w trochę w innym kierunku.Ja jestem ciekawa jak to dalej poprowadzisz.
      Nie zliczę ile czytałam dalszych losów ,zaczynające się historię od intrygi itp.I koncepcja była jednak inna. Wierze ,że twoja też taka będzie.
      Małżeństwo Sosnowskich przechodzi poważny kryzys ,ale przeżyją jeszcze nie jeden huragan.
      Pozdrawiam serdecznie :).

      Usuń
  2. Ona musi mu odpisać i niech tam napiszę co się dzieje w jej życiu. Niech go poprosi o to by do niej przyleciał. Wtedy będzie już bezpieczna i będzie mogła z nim wrócić do domu. G :-D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. G.
      Odpiszę to mogę zapewnić . Pytanie czy wyjawi mu całą prawdę lub jej część? Bezpieczna byłaby dopiero w ramionach Dobrzańskiego ,ale nie jest żoną Sosnowskiego. A ten nie da jej tak po prostu odejść ,choć nie ma podstaw b,by chcieć zatrzymać ją przy sobie. Przecież ona jest ,tylko takim dodatkiem.Musi robić dobrą minę do złej gry ,gdy są wśród jego kolegów po fachu. A jej to nie odpowiada.Wiadomo też ,że wierność to nie jest w tej historii Piotra mocną stroną.Nic więcej nie zdradzę ,ale myślę ,że zaskoczę =D.
      Pozdrawiam serdecznie :).

      Usuń
  3. Zupełnie nie rozumiem Piotra, skoro Ula jest taka zła to dlaczego za wszelką cenę chciał aby została jego żoną. Po co były te wszystkie kłamstwa? Wiem, że teraz potrzebuje jej aby móc się pochwalić żoną przed kolegami po fachu ale równie dobrze mógłby zwrócić Uli wolność a chwalić się kobietą która aktualnie jest jego kochanką. Niestety Piotr jest egoistą i uczucia Uli nie mają dla niego żadnego znaczenia. Mam nadzieję, że Ula napisze do Marka i powie mu całą prawdę o swoim związku z Sosnowskim. Gdyby zdobyła się na szczerość Marek na pewno pomógłby jej uwolnić się od toksycznego męża i mogliby być razem szczęśliwi. Jednak życie to nie bajka i pewnie Ula będzie musiała jeszcze dużo przejść zanim będzie bezpieczna i szczęśliwa w ramionach Marka.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sosnowski wyeliminował z życia Uli Marka ,a następnie zmanipulował nią ,co przyszło mu łatwo ,bo w niej było dużo żalu,rozgoryczenia i w pewien sposób poślubiła go z zemsty. Chciała by Marek cierpiał tak samo jak ona ,gdy dowiedziała się ,że udawał i wykorzystał do własnych celów. Była zaślepiona nienawiścią i nic do niej nie docierało. Dopiero w chwilach ,które mogły być tymi ostatnimi uświadomiła sobie największy błąd życia. O wiele za późno. Jej zachowanie jest nielogiczne ,sprzeczne ,nieprawdopodobne ,ale ta postać ma w tym opowiadaniu denerwować.Podobnie jak Piotr no i może jeszcze Marek ponieważ on przecież idealny też nie jest ,chociaż za takiego uchodzi. A wracając do Piotr to on nie ma stałej kochanki. A wobec Uli to on ma pewne plany i na razie jest mu jeszcze potrzebna mimo ,że traktuje ją kropnie i robi z niej kurę domową.
      Czy zdobędzie się na szczerości tym w następnej części. Jak się to skończy też nie napiszę. Pozdrawiam serdecznie :).

      Usuń
  4. Jak Piotr może traktować tak Ulę. Myślałam że ją kocha. Moim zdaniem Ulka powinna w końcu wziąć sprawy swoje ręce i rozstać się z nim. Wrócić do Polski. Wiem że Marek ją bardzo mocno zranił, ale zmienił się. Ula powinna dać mu drugą szansę. Gdyby Markowi nie zależało nie wysyłałby tylu listów do niej. Bardzo jestem ciekawa jak to się dalej potoczy.
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po pierwsze to nie powinna wychodzić za Piotra ,po drugie nie wybaczyła wcale Markowi mimo ,że ten chce to naprawić. Jest zbyt uparta ,zaborcza ,a przynajmniej taka była wyjeżdżając teraz ma przebłyski i na razie wie ,że popełniła błąd ,ale nie wystarczy sama świadomość. Ale mogę obiecać ,że Sosnowski zniknie z jej życia. Dzięki za wpis. Ps. Przepraszam ,że teraz dopiero odpisuję. Pozdrawiam serdecznie :).

      Usuń
  5. Opisujesz losy Uli tak dramatycznie, że chce mi się płakać. Zastanawiam się jak długo ona jeszcze wytrzyma. Jakieś pole manewru ma, bo przecież Sosnowski nie siedzi po całych dniach w domu i nie kontroluje jej. Wiem, że jest monitoring, ale przecież ona wychodzi chyba od czasu do czasu? Maile Marka powinny ją zdopingować do działania. Koniecznie powinna na nie odpowiedzieć i przedstawić mu całą sytuację. On nie wahałby się ani chwili, by jej pomóc uwolnić się od doktorka. Mam nadzieję, że jednak sprawisz, że ona ucieknie ze Stanów i jednak dostanie rozwód.
    Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dramatycznie ,bo sama w dużej mierze przyczyniła się ,że wiedzie takie ,a nie inne życie. Nie wysłuchała ,nie uwierzyła Markowi ,a poza tym zgodziła się na ślub nie kochając Sosnowskiego ,tylko po to ,by uwolnić się od Marka.Za bardzo uwierzyła w kłamstwa Piotra. E-maile powinny utwierdzić ją ,że jemu naprawdę zależy. Powiedział jej to nawet osobiście!A ona uciekła z Piotrem. Dokonała złego wyboru ,a teraz myśli,marzy ,wspominana ,ale nie działa. Ale już niedługo zacznie w jednej strawie działać. W sumie w dwóch ,ale jedna niewiele zmieni ,a w zasadzie nic.
      Dzięki za wpis. Przepraszam ,że odpisuję tak późno. Pozdrawiam serdecznie :).

      Usuń
  6. Kolejna część a tu ani widu ani słychu na polepszenie losu Uli. Chyba, że odpisanie coś odmieni. Nie rozumiem tylko dlaczego tyle czasu zwlekała z odpisaniem.Jeśli nie mogła w domu pisać to mogła wysłać normalny list choćby do domu .Poczta w USA chyba istnieje jeszcze. Czasami myślę, że ona sama chce takiego życia, bo nic nie robi aby to zmienić.
    Pozdrawiam miło

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W USA oczywiście ,że działa poczta i śmiało można wysłać list ,bądź przesyłkę i w odwrotną stronę również to działa. Są nawet skrzynki pocztowe przed domem(są różne) te na ścianę płaskie również ,więc jest możliwość. Poza tym Ula ma sąsiadkę ,która wezwała ,kiedyś pogotowie iż jej domu również mogłabym napisać e-maila czy zadzwonić z jej telefonu. Wystarczy chcieć.Jest sporo możliwości o których Ula nie pomyślała.Poza tym dopóki jest żoną Piotra pisanie jej nic nie da ,bo najpierw musi odzyskać wolność ,by móc wrócić i wyjaśnić wszystko z Dobrzańskim.
      Dzięki za wpis. Pozdrawiam serdecznie :).

      Usuń
  7. Czekam na Bolesną stratę. :-*

    OdpowiedzUsuń