Strona Główna

wtorek, 21 marca 2017

,,Ocal moje serce'' 7




, Bo to, co dla mnie miało sens, odeszło razem z Tobą. 
I czekam tu, wciąż kocham Cię, choć poszłaś inną drogą…’’


Pod wpływem nagłego impulsu wyrzucała z siebie słowa płynące prosto z serca. Napisała wszystko, co dręczyło ją od długiego czasu i poczuła ulgę. Chwilową lekkość, lecz czytając od początku odpowiedź na jego wiadomość bez namysłu skasowała ją i wylogowała się i odłożyła z hukiem laptopa. Napiła się z butelki wody, popatrzyła przez okno i zasłoniła je, by nie widzieć pięknego pejzażu za nim.
Myśli dryfowały gdzieś w odmętach umysłu. Serce niespokojne nie pozwalało zasnąć, gdy księżyc zastąpił słońce na niebie.
Ani przez ułamek sekundy nie zastanawiała się gdzie jest Piotr. Zaspana rozsunęła zasłony i przejrzała ubrania natrafiając na beżowe spodnie i długi zawiązywany w pasie sweter w odcieniu zgniłej zieleni. Rozczesała włosy i próbowała je ułożyć i w końcu bez rezultatu dała sobie spokój. Od jakiegoś czasu zauważyła, że są w nie najlepszym stanie. Na twarzy malował się smutek, żal i zmęczenie. Nie sypiała najlepiej. Świadczyły o tym cienie pod oczami mocno widoczne na bladej twarzy. Na początku nie mogła przyzwyczaić się do zmiany czasowej. Zasypiała o różnych porach i budziła się nieustannie zmęczona. W nocy często śnił się jej Marek . Raz towarzyszyło im małe dziecko ,ale twarz malucha rozpływała się jak we mgle ,gdy biegła w jego stronę. Zawsze kucało na piasku i zbierało kamyczki. Przez białą czapeczkę i spodnie na szelkach nie mogła dostrzec czy to chłopczyk czy dziewczynka. Nie miała więcej niż dwa latka . Senna wizja z dzieckiem powtórzyła się już trzykrotnie. Wraz z porodem w szpitalu ,gdy noworodek miał ciemne długie włoski i długie rzęsy. 
                                *** 
Zaś Sosnowski w Bostonie czuł się niczym ryba w wodzie. Nie zamierzał wracać już do Polski. Ula nie chciała z nim zostać. Zaczęła rozważać rozwód i zamierzała znaleźć jakąś pracę by nie zostać na bruku. Pewna, że nic ją nie czeka w Stolicy nie myślała o powrocie. Może, kiedyś, ale nie w tej chwili. Owszem tęsknota za rodziną, Markiem spędzała jej sen z powiek, lecz nie chciała być córką marnotrawną, która znów wraca do domu rodzinnego z podkulonym ogonem. Poza tym ojciec wyrzekł się jej tuż po przeprowadzce do Sosnowskiego. Usiłował ją przekonać, że popełnia błąd i prawie wyjawił prawdę, kto zapłacił za operację. 
Z samego rana bez długiego namysłu przeczytała ponownie treść maila i odpisała.

, Cześć Marku… To moja dziesiąta próba napisania odpowiedzi na twój ostatni mail. Wiedz, że czytałam je wszystkie, ale nie wiedziałam, co napisać. Tyle się wydarzyło w moim życiu. Czuję się świetnie. Niedługo szykują się zmiany w moim życiu. Próbowałam zapomnieć i sprawić być zobaczył jak to jest nie móc być z kimś na kimś Ci zależy. Właśnie. Pamiętasz swój związek z Pauliną? No, pewnie. Byłeś jednocześnie z nią i ze mną. Ile zamierzałeś jeszcze łgać? Nie musiałeś, aż tak się starać. A teraz wysyłasz mnóstwo wierszy i listów, ale to tylko słowa. Rozumiesz? Nie dadzą mi one zapewnienia, że naprawdę coś do mnie czujesz. Niektórzy się nie zmieniają. Piotr uratował mojego ojca, a ty, co zrobiłeś? Kilka razy chciałeś wytłumaczyć mi wszystko. Nie uwierzyłam Ci, a podświadomie czułam, że mówisz prawdę. Gdybyś miał jakąkolwiek szansę wykorzystałbyś? Byłbyś w stanie wybaczyć mi popełnione błędy i poczekać? Tyle ile trzeba? Może rok może dwa? Marek nie wiem czy kiedykolwiek będziemy mieli okazję się jeszcze spotkać. Zraniłeś mnie, a teraz ja… Przepraszam.
Tak bardzo żałuję tego, co zrobiłam. Boston nie jest moim prawdziwym domem. Tęsknie za Warszawą. Żegnaj, Ula.
  Naiwnie czekała, aż pojawi się komunikat o nowej wiadomości. Chodziła po sypialni i starała się skierować myśli na inny tor. Powtarzała, że jest silna i nie jest idiotką, aby po raz kolejny nabrać się na czułe słówka i wierszyki. Pragnęła wierzyć i, gdy przekonywała samą siebie o prawdzie z tyłu głowy pojawiała się myśl.      
                                     ****
Najdroższa
Gdybyś tu była udowodniłbym Ci, że pokochałem Cię całym sercem. Nie istnieje świat bez Ciebie. Marzę o tobie, każdej nocy. Nie możesz się tak po prostu żegnać. Nie kochasz go, więc, co cię powstrzymuje? Nie pragniesz szczęścia? Nie wyobrażasz sobie naszej przyszłości? Poczekam na ciebie, chociażby miało to trwać …Tylko muszę wiedzieć, że warto. Czy jest nadzieja, że nie zapomniałaś mnie i wciąż kochasz? Ceniłaś prawdę i brzydziłaś się kłamstwem, a teraz sama oszukujesz siebie, mnie i Piotra, a może i innych. Dlaczego? Nie wolisz wrócić do kraju i odzyskać utracone szczęście? Nie wierzę, że przy nim twoje miejsce. Zostałabyś, gdy okazało się, że niedługo będzie nas łączyć, coś więcej niż wspomnienia? Nie wyobrażasz sobie, co czułem …bałem się, a ty patrzyłaś na niego. Odpuściłem, a powinien walczyć o ciebie. Nie pozwolić, aby Piotr siedział przy Tobie po tym jak zemdlałaś. Widziałem przerażenie w twoich oczach. Skarbie, z zemstą Ci nie do twarzy. Daj mi szansę. Jestem w stanie wybaczyć Ci wszystko, bo Kocham Cię.
Twój Marek.      
Poranek zdecydowanie przyszedł za wcześnie. Przygładziła potargane włosy i chwyciła za szczotkę. Z zaczerwionymi oczami i zapuchniętą od płaczu twarzą zasiadła przed laptopem. Odpychała spazmatycznie i ocierała chusteczką łzy. Spojrzała na czerwone pręgi na lewym nadgarstku. Piotr wrócił wczoraj o trzeciej nad ranem i pijany wszczął awanturę. Przewrócił wielką doniczkę z hibiskusem i połamał paproć. Zbił ramkę z ich zdjęciem, która stała na środkowej półce meblościanki w salonie. Wyrzucał przekleństwa z prędkością karabinu, gdy zachwiał się i wpadł na szklany stolik i zranił się. Z rany broczyła ciemna krew brudząc dywan. Wystraszona pobiegła po lód i jakąś szmatkę, ale rana nasiąkała coraz bardziej.
Rozwścieczony zacisnął na nadgarstku rękę, aż pozostały ślady i wyzywał od najgorszych. Uwolniła z trudem rękę z uścisku męża, ale wtedy zobaczyła jego płonące z gniewu oczy i wycofała się z salonu .Przestraszona i roztrzęsiona zamknęła się na klucz w sypialni.

Drogi Marku
, Zawsze brakowało mi tchu, gdy znajdywałeś się w zasięgu mojego wzroku. Zaczarowywałeś dni i nadawałeś im sens. Nie byłeś do końca mój, ale każda chwila z Tobą była cenna. Zachowałam je w pamięci i w sercu. Piotr nigdy nie stanie się tym, kim Ty stałeś się dla mnie. Kierowałam się zemstą, która zaślepiła mnie i strasznie żałuję. Zachowałam się potwornie, a Piotr pogrzebał wszelkie marzenia o szczęśliwym, pełnym ciepła rodzinie. Jeżeli miałbym mieć, kiedyś dziecko… Wyniki temu przeczą to Ty byłbyś ojcem moich dzieci. Nikt inny. Z Piotrem mam jedynie wspólne nazwisko. Nic więcej. Na powrót do Polski jednak nie jestem jeszcze gotowa. Zwłaszcza na rozmowę z rodziną i …On nie da mi rozwodu. Proszę nie wracajmy do naszej historii. Musimy zapomnieć. Tak będzie lepiej. Pozdrawiam ,Ula.
Nie spał. Podrapał się po brodzie i spojrzał na nocną panoramę miasta. Dzielił ich ocean, czas i kilometry, ale niespokojne serce biły i tęskniły. Podwinął rękawy ciemnej piżamy i zastanawiając się nad treścią jej e-maila i odpisał.
Ula
Pragnę jak niczego na świecie, abyś zostawiła go i była ze mną. Nie skrzywdziłbym Cię więcej. Przyrzekam. Zrozumiałem już, co straciłem. Nie pozwoliłbym Ci po raz kolejny odejść. Uważasz, że nie jestem wart twego uczucia? Boisz się zranienia? On Cię powstrzymuje? Błagam podaj adres, numer telefonu… Cokolwiek. Pomogę Ci uwolnić się od tego łajdaka. Tylko mi pozwól.
Tęsknie, Marek.

                    ***
Boston, Georgia

Od ostatniej wiadomości Marka minęły dwa tygodnie. Piotr nie zmienił nastawienia i wyżywał się na niej. Miała dość poniżania, awantur i jego absurdalnych podejrzeń, że go zdradza. Dwa razy poszła z nim na imprezę na której pojawiły się dwa małżeństwa z dłuższym stażem i jedna para niedużo od  młodsza  z niespełna rocznym dzieckiem ,które zawsze zostawiali z opiekunką .   Piotr popadł w obsesje i coraz mniej kontrolował wybuchy gniewu. Rozbił jej laptopa, gdzie znajdowały się wszystkie maile od Dobrzańskiego. Pewnej nocy przegiął.
- Klęknij!- Syknął.
- Nie, Piotr…
- Klękaj!- Wrzasnął i wyjął z kieszeni scyzoryk. Niemal zachłysnęła się powietrzem. Drżała z przerażenia, a nogi zrobiły się miękkie. Przytrzymywała się parapetu, by nie upaść.
- Nie słyszałaś, co powiedziałem?!- Wycedził przez zaciśnięte łapiąc ją za włosy. Zacisnął pięść na jej kosmykach i zmusił do posłuszeństwa. Oddychała płytko. Serce dudniło w piersi niczym spłoszony ptak. Twarz Sosnowskiego wykrzywiał grymas, a morderczy wzrok przewiercał ją na wylot. Dłoń zacisnął mocniej po potrząsnął nią.
- Zrób, co ci każę – usłyszała znienawidzony głos. – Dalej! Pierdolona kurwo!
Szkliste oczy z lekiem wpatrywały się w jasny dywan.  Puścił ją gwałtownie. Złapała się za głowę czując kłujący, przerywany ból. Dotknęła bolącego miejsca i zacisnęła wargi. Pod opuszkami palców wyczuła coś lepkiego.
Mierzył ją chłodnym spojrzeniem i zbliżył się do brunetki siedzącej na podłodze. Podciągnęła pod siebie przerażona nogi i skuliła się bojąc się, że ją uderzy. Opuścił niechętnie rękę i sięgnął do kieszeni. Jej wzrok spoczął na dłoni trzymającej składany scyzoryk i zapalniczkę. Niemal zapomniała o oddychaniu. Zimne dreszcze oblały jej ciało.
- Zrobisz, co ci każę, albo przekonasz się jak działa to narzędzie- zniżył głos i zaśmiał się na widok miny żony.
- Zgłoszę to na policję- wyjąkała zaciskając usta.
- Na policję?- Zapytał drwiąco bawiąc się czarną zapalniczką.
- Zacznę krzyczeć- ostrzegła podnosząc się z podłogi. Zachwiała się czując mdłości i ostry ból w czaszce.
- Nikt cię nie usłyszy. Znajdujemy się na …
- Piotr!- Wrzasnęła jednocześnie , krzywiąc się. – Nie zrobisz tego – zadrżały jej wargi i słona łza potoczyła się po policzku i skapnęła na dłoń.
- Owszem, zrobię –syknął łapiąc ją nagle gwałtownie za ramiona, a nóż i zapaliczka upadły na podłogę.
- Nie… Piotr...Nie… ja – jąkała się połykając łzy.
Czuła na języku ich  słony smak, a jej życie coraz bardziej zamieniało się w gorycz. Tląca się nadzieja zgasła i jedyne, co pozostał to ogromny żal do siebie za głupotę ,nieuzasadnioną wdzięczność oraz  obdarowanie zbyt dużym zaufaniem, zwykłego ,oszusta i drania. Żyła wspomnieniami ,a tęsknota z dnia na dzień stawała się coraz silniejsza.

                             ****

Potrząsnęła głową chcąc wyrzucić te koszmarne obrazy z pamięci. Szarpała się, gdy składał niechciane pocałunki na jej szyi i rozpiął bluzkę ściskając jedną z piersi. Odpychała go, ale stawał się bardziej agresywny.  Zakryła usta powstrzymując szloch. Widok stojącego przed nią półnagiego Sosnowskiego z nabrzmiałym członkiem i każącej … 
Na komisariacie mijali ją ludzie, a ona nadal nie potrafiła o tym myśleć, a co dopiero opowiadać o tym policji. Mimo to coś ją tu przywiodło. Ułożyła brązową torebkę na kolanach i wzięła kilka głębszych wdechów i ze świstem wypuściła powietrze. Nie zgwałcił jej, ale dopuścił się innego aktu przemocy.
Ciało nosiło też ślady pręg od lin, gdy raz przywiązał ją do łóżka, bo zapomniała o ich wyjściu do najlepszego przyjaciela Piotra.
Nieustannie miał swoje argumenty przeciwko żony. Do niej czuł wyłącznie wstręt i nawet już nie namawiał ją na dziecko. Stwierdził, że szmata nie nadaje się na matkę.
Niestety ojciec postawił warunek, że dziecko musi być ślubne wtedy zapisze na niego klinikę. Z pokolenia na pokolenia została przepisywana na kolejne pokolenie.
Ula okazała się tą naiwną, którą zmanipulował, bo inne nie chciały szybko brać ślubu. Jedno małżeństwo mu nie wyszło, ale dzieci nie mieli. Natomiast Ula nie zamierzała w najbliższym czasie zostać matką.
Z pomieszczenia wyszedł niski, gruby mężczyzna z ciemnymi mocno przesadzonymi włosami i lekkim zarostem. Po mundurze od razu spostrzegła, z kim ma do czynienia.
W głowie Uli kłębiło się mnóstwo wątpliwości odnośnie zgłaszania tej sprawy, ale wszystko powoli wymykało się spod kontroli. Nie mogła czekać i patrzeć jak jej własny mąż pastwi się nad nią i niczego nie boi, bo myśli, że jak jest lekarzem to ma przewagę i prawo po swojej stronie.

                                  ****
Warszawa, Most Poniatowskiego
Zmagał się wiatr zagłuszając dźwięki miasta. Gdzieś w oddali odbijał się na wodnej tafli blask neonów. Mężczyzna w czarnym płaszczu wodził wzrokiem po hebanowej wodzie i rozmyślał o życiu i Uli. Ściskał w posiniałej z zimna dłoni komórkę licząc, że zadzwoni. Łudził się, każdego dnia. Nie napisała więcej.
Praca  pochłonęła go bez reszty. Alkohol też był wyjściem ,ale zrozumiał ,że to doprowadzi go do zguby. Po ostatnim wyjściu do klubu dał sobie spokój z upijaniem . Praca miała  być ucieczką od zmartwień, wspomnień i tej ciszy, która go otaczała. Z początku brak czasu pomagał chwilowo zabić tęsknotę. Pozwalał nie myśleć . Na krótko.  Wolał iść na miasta i włóczyć się ciemnymi ulicami niż siedzieć w czterech ścianach z butelką whisky i czuć jak alkohol pali jego gardło i mąci zmysły oraz wzmaga tęsknotę za miękkimi ustami, czułymi dłońmi i niespotykanie ,niebieskimi tęczówkami. Najpiękniejszymi oczami świata. Wrócił  myślami do rozmowy z najlepszym przyjacielem. 

Klub,69’’
Brunet wbił szare spojrzenie w ciemną ladę, a następnie przytknął szklankę z alkoholem do ust. Blondyn próbował zachęcić go do rozmowy i wyciągnąć z niego informacje na temat Uli, ale ten milczał jak zaklęty popijając małymi łykami alkohol i błądząc gdzieś wzrokiem i myślami. Brunet nie zareagował nawet, gdy blondynka z dużym biustem przeszła bardzo blisko dwójki przyjaciół i szła kręcąc biodrami. Olszański ją zauważył, ale dla niego liczyła się teraz wyłącznie żona, a nie przypadkowa dziewczyna z klubu, która na pewno sypia z wieloma facetami na raz. Mężczyzna szybko wyrobił sobie niezbyt pochlebną o niej opinie i miał rację, bo parę sekund później na skórzanej kanapie obściskiwała się z jakimś kolesiem z muskularną klatą i przystrzyżonymi przy bokach ciemnymi włosami. Brunet wciąż nie odrywał wzroku od szklanki.
- Ula dzwoniła?
- Nie wymieniaj przy mnie tego imienia –rzekł oschłym tonem Dobrzański.- Nie piszę od dwóch tygodni i nie dzwoni. Nic. Chyba nie istnieję już dla niej. Niby z treści wiadomości jasno wynika ,że nie zapomniała i wspomina . Z resztą chciała ,abym zapomniał. Piotr nie  da jej ponoć  rozwodu i nie wiem czy ona go rzeczywiście chce. Gdyby nic ich nie łączyło nie byliby razem. Nie wspominaj o niej więcej. Nas nie ma.  Koniec. 
- Przecież ją kochasz- odrzekł łagodnie. – Nieprawdaż?- Spytał wyraźnie zaskoczony oziębłym tonem Marka i jego zachowaniem.
- Kochałem- poprawił.
, Zawsze będę kochał i to się nie zmieni, ale muszę zaakceptować, że wybrała Piotra, a czekanie i myślenie nic nie da. Zapomnienie jest niemożliwe. Bycie z nią również. Tęsknota wywołuje ból. Co ja mam robić? Zapić się na śmierć czy skoczyć z mostu, by mniej bolało?’’
Nie zdawał sobie sprawy, że Ula ma podobne myśli i przedtem ograniczała się do nic nie robienia i biernie przyglądania się z tego, co robi z nią Piotr, ale powiedziała, wystarczy ten koszmar musi się skończyć, a ja muszę wyjść z tego żywa’’- w myślach i rozważała powoli jak uwolnić się od niewiernego, psychicznie chorego męża. Sąsiadka obiecała pomóc. Więc Ula poczuł w sobie nieznaną siłę i chęć zawalczenia o siebie i najbliższą przyszłość, którą planowała spędzić z Markiem.
- Wiesz, że dzwoniła do Violi i mówiła, że wraca do Warszawy?
                     ___________
Ps. Dalsza część rozmowy Seby i Marka będzie w kolejnej części. Mam nadzieję ,że się podoba . Dziękuję za każdy ślad pozostawiony na blogu. Pozdrawiam Serdecznie :).

18 komentarzy:

  1. Już nie mogę się do czekać dalszej części. Kiedy nastąpi?
    Ps:Pozdrawiam serdecznie autorkę i czytelników:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za parę dni.Dzięki za wpis. Pozdrawiam serdecznie :).

      Usuń
  2. Bardzo, bardzo dobra część, choć parę rzeczy jest niezbyt jasnych. Piszesz o Piotrze, że: "Nie zamierzał wracać już do Polski. Nie chciała z nim wracać". Skoro on miał zamiar zostać, to czemu ona miała z nim wracać? Może miało być "Nie chciała z nim zostać?" Potem jest coś takiego, że Piotr wciął awanturę. Jak to wciął? Może wszczął?
    Tak czy siak Ula wreszcie odważyła się napisać do Marka i chociaż nie daje mu zbyt płonnych nadziei, że wróci i będą razem, to można się doszukać jakiejś małej, pozytywnej iskierki, bo wyraźnie pisze, że tęskni i najchętniej by wróciła do kraju. Jest też odpowiedź Marka, w której zapewnia ją o swoim gorącym uczuciu.
    Sosnowski zachowuje się strasznie. W ogóle nie wyobrażam sobie, że lekarz, kardiochirurg, który każdego dnia staje przy stole operacyjnym może się tak upijać. Takie rzeczy nie uchodzą uwagi zwłaszcza następnego dnia, gdy człowiek przychodzi skacowany do pracy. Nikt na to nie zwrócił uwagi? No i jeszcze to znęcanie się nad Ulą. To już nawet nie okrucieństwo, ale zbydlęcenie. Dobrze, że poszła na policję i mam nadzieję, że znajdzie tam życzliwego człowieka, który sprawi, że uwolni się wreszcie od tego gada.
    Niesamowicie wstrząsająca i bulwersująca część. Trochę martwi mnie końcówka rozdziału i liczę na to, że tak naprawdę to Marek wcale tak nie myśli i nie zrobi nic głupiego. Jest przecież potrzebny Uli.
    Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kto powiedział ,że Sosnowski rzeczywiście chodzi do tej pracy? Krótko do przyjeździe do Bostonu faktycznie pracował w szpitalu...Piotr w takim stanie naraził ,by tylko życie pacjenta lub go zabił. Znęcanie nad żoną uchodzi mu na sucho ,ale do czasu.Pojawi się pewna kobieta zainteresowana Dobrzańskim ,ale czy on zrobi ,coś głupiego. Pominę to na razie milczeniem.
      Dzięki za wpis. Pozdrawiam serdecznie :).

      Usuń
    2. O tym nie pomyślałam, ale oznaczało by to, że oszukuje Ulę, bo ona sądzi, że on codziennie wychodzi do pracy. Co w takim razie robi po całych dniach? Przesiaduje w knajpie i upija się? Tak to wygląda. Skąd ma pieniądze? Żeby móc chlać, trzeba mieć za co. Ula przecież też musi za coś żyć, a on twierdzi, że ją utrzymuje, tylko nie wiadomo z czego, skoro nie zarabia. Opisujesz jego postać tak sugestywnie, że ilekroć o nim pomyślę mam mordercze zakusy.
      Pozdrawiam. :)

      Usuń
    3. Piotr oszukuje Ulę cały czas odkąd z nią jest. Wychodzi ,ale nie do szpitala ,bo ją stracił.Pieniędzy na koncie już nie ma ,ale zapożyczył się u znajomych i sprzedał kilka rzeczy- pamiątek.O tym będzie jeszcze wspomniane. Więcej zdradzić już nie mogę i tak sporo ujawniłam. Nie dziwnie się ,że tak na niego reagujesz ,ale na pocieszenie dodam ,że niedługo usunę go z opowiadania.
      Pozdrawiam :).

      Usuń
  3. Sama nie wiem jak mam nazwać Piotra może nie będę pisała jak wyzywam go w myślach. Współczuję Uli to co przeżywa jest strasznie, niech Marek się nie poddaje bo ona go potrzebuje. Żadnych innych kobiet, on nie może jej tego zrobić. G ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na Sosnowskiego nie ma słów.To bestia w ludzkim ciele.Gdyby Ula dała wcześniej drugą szansę Markowi to wszystko potoczyłoby się inaczej ,ale wtedy nie było,by tego opowiadania. ;). A odnośnie Marka...wszystko w swoim czasie. Dzięki za wpis. Pozdrawiam serdecznie :).

      Usuń
    2. Myślę że nie zrobi tego bo kocha Ule. :-D G

      Usuń
    3. O tym w kolejnej części =D.

      Usuń
  4. Super, że Ula zdecydowała się na powrót. Tylko dlaczego zadzwoniła do Violetty a nie do Marka?
    Piszesz, że chcesz wprowadzić kobietę zainteresowaną Markiem a jeśli Ula się do niego nie odezwie to obawiam się, że Marek może zrezygnować z tej miłości. Choć mam nadzieję, że będzie cierpliwy i pozwoli Uli wszystko wyjaśnić.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowała się na powrót ,ale dopiero jak nie będzie już żoną Piotra ,a w tej kwestii długo nic się nie zmieni. Kobieta zainteresowana będzie perspektywą nocy z nim ,a nie samym nim. Chodzi o seks nic więcej.Pytanie ,co na to Marek? Dobrzański zaczyna wątpić w jej powrót. Dzięki za wpis. Pozdrawiam serdecznie :).

      Usuń
  5. Co za byle z tego Sosnowskiego. Mam nadzieje, że Ula złoży doniesienie na niego a nie wycofa się. Oby Marek dalej na nią czekał i jej pozwolił wytłumaczyć wszystko. Oby nie zrobił żadnej głupoty. Czekam na cd. Bardzo intryguje mnie co mu powie Sebastian i jak wyglądała rozmowa Uli z Violą.
    Pozdrawiam serdecznie
    Julita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sebastian dokładnie nie przytoczy rozmowy żony z Ulą ,bo Viola jak to Viola mogła coś przekręcić ,a ten coś np. zapomnieć. Co zrobi Marek o tym wkrótce. Dzięki za wpis. Pozdrawiam serdecznie :).

      Usuń
  6. Za Sosnowskiego to ja już podziękuję.To świnia, bydlę , padalec, gadzina, żmija, gad,glizda,skunks itp.A Ty nas nie torturuj dłużej. Ile można.
    Pozdrawiam miło

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pocieszenie dodam ,że Piotra w swoim czasie pośle w diabły =D. Dzięki za wpis. Pozdrawiam serdecznie :).

      Usuń
  7. Nie spodziewałam się że Piotr okaże się takim człowiekiem. ;/ Oby Ulka wróciła do Warszawy. Mam nadzieję że ta sąsiadka jej pomoże. ;) Bardzo jestem ciekawa co będzie dalej.
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba nikt się nie spodziewał.Nie powiem czy wróci i czy sąsiadka rzeczywiści w czymś jej pomoże. Dzięki za wpis. Pozdrawiam serdecznie :).

      Usuń