,,W zapomnieniu utopić wątpliwości ,z otchłani odłowić marzenia.''
Na OiMie wizyty w tej chwili były zabronione.
Ciężki stan pacjentów na to nie pozwalał. Patrycja chciała odwiedzić
przyjaciółkę, ale musiała zostać z dziećmi w domu. Helena siedziała
roztrzęsiona na plastykowym krześle i w trzęsących dłoniach ściskała chusteczkę
i ocierała łzy. Krzysztof nerwowo chodził od ściany do ściany, a Sebastian
wpadł do szpitala dopiero wieczorem wraz z żoną zostawiając z teściami synka.
Szklana szyba oddzielała ich Marka i
Uli leżących ,pokrytymi bandażami ,pogrążonych w głębokim śnie.
- Ratował tą dziewczynę musi być dla
niego ważna- odezwała cicho Olszańska.
- Nie pierwszy raz . ..- zaczął i
urwał zamyślając się.
- Co?!- wykrzyknęli jednocześnie
Violetta z Sebastianem .
Helena zdziwiona wbiła wzrok w
pozostałych i dziwiła się ,że nic o tym nie wiedziała.
***
Policja prowadziła śledztwo w sprawie
niedoszłego zabójstwa. Zajmowali się też sprawą podpalenia auta. Mieli związane ręce, bo potrzebowali
zeznania ofiar, a oni nadal pozostawali w śpiączce farmakologicznej. Minęły
dopiero dwie doby, a sprawa nie należała do prostych. Oprawcy wciąż pozostawali
na wolności szukając kolejnej ofiary. Rosjanin nie przewidział, że gdy narazi
się komuś jego dni będą policzone i tak się stało. Sekcja zwłok miała odkryć
przyczynę jego śmierci. Jedyną osobą ,która przeżywała śmierć Dmitrija była młodsza siostra. Znała go najlepiej ze wszystkich i miała swój udział w zgotowaniu wraz z nim piekła Uli. Nie cierpiała jej i pragnęła zadać jak najwięcej bólu. Zanim obmyśliła jednak okrutny plan pozbycia się kobiety wydarzył się nieszczęśliwy wypadek. Pojechała do Polski licząc na łut szczęścia i znaleźć pracę ,by pomóc bratu spłacić długi. Imała się różnych zajęć ,a któregoś dnia zajrzała do kasyna. Raz wygrała ,drugi raz również ,ale dobra passa opuściła ją i przegrała wszystko .Zamiast pomóc bratu sama pożyczyła od kogoś pieniądze ,a potem wpakowała się w bagno i po dzisiejszy dzień boi się o swoje życie oraz rozważa wyjazd z Polski ,gdy zdobędzie na to pieniądze. Przyjaciółka z Rosji przesłała jej kasę ,ale musi ją przeznaczyć na coś zupełnie innego niż powrót do kraju.
*****
Słońce
schowało się za linią horyzontu ,zabarwiając niebo na rubinowy odcień. Ostatnie
promyki przedostawały się przez do połowy zasłonięte żaluzje w szpitalnej sali.
Krwisty nieboskłon miał w sobie ,coś złowieszczego. Pomieszczenie wypełniał
dźwięk pikającej maszyny. Pielęgniarka przez ułamek sekundy zerknęła na kredową
twarz i nieruchome ciało kobiety podłączonej do licznych urządzeń i przykrytej
bladozieloną pościelą. Pacjent obok wydał się być martwy. Jego funkcje życiowe
podtrzymywał respirator ,gdyby nie on byłby już po tamtej stronie. Lekarka
opuściła salę zastanawiając się ,czy jutro nadal tu będą.
- Jezu…
nieźle go sponiewierali ,a mógł…- uciął blondyn zauważając zrozpaczony wzrok
Heleny i jej opuchnięte od płaczu oczy.
- O czym ty do diabła mówisz?!- uniósł się
Szymczyk. – Napadli ich jacyś bandziory ,a ty spokojnie mówisz ,że ,,mógł’’?
Gówno prawda! Jakby było cokolwiek ,by uniknąć tego to z pewnością nie
zmarnował ,by tej okazji. Wykorzystałby nadarzającą się szansę ,a z tego ,co
dowiedziałem się na komisariacie ,ktoś usiłował ich pozbawić życia. Na cel
wzięli zarówno Ulę jak Marka. Nie wiem o co chodzi tym potworom. Nic nie
przychodzi mi do głowy ,aby dopuścić się takich występków. Prawie dopuścili się zbrodni na niewinnych
ludziach- zakończył monolog i posłał Olszańskiemu mordercze spojrzenie.
Blondyn
umilkł i przetwarzał słowa usłyszane przed momentem przez szatyna. Helena
zaniosła się szlochem. Krzysztof usiadł obok kładąc dłoń na jej ramieniu, chcąc
w ten sposób dodać jej otuchy. Wewnętrznie seniorka Dobrzańska była rozdarta.
Serce krwawiło na myśl ,że jutra dla Marka może nie być. Nie zasłużył na taki
los. Zrobiłaby wszystko ,by uchronić go przed przedwczesną śmiercią. Niespełna
trzydzieści lat to za wcześnie ,by opuszczać ten świat. Liczyła ,że wkrótce
pozna przyszłą synową ,a potem doczeka się pięknych wnucząt.
Nastał
kolejny świt nie wnoszący żadnych zmian w życiu Marka i Uli. Chociaż lekarka
zaobserwowała u kobiety lekko drgnięcie powiek i delikatne poruszenie palcami
,lecz wmówiła sobie przewidzenie. Pomyślała ,że się jej zdawało i nie ma sensu
zwoływać reszty personelu medycznego.
Natomiast
lekarz na obchodzie nie zauważył nawet najdrobniejszych zmian. Wciąż leżeli
pogrążenie w głębokim śnie. Mężczyzna niedawno miał przetaczaną krew i kobieta
również ,bo oboje stracili jej całkiem sporo. Wzbudzali zgrozę wśród ludzi
,którzy zjawili się przed ambulansem.
Biernie się przyglądali ,a tylko jeden odważył się sprawdzić czy żyją i wezwać
,,erkę’’ .
****
Podobne
myśli nachodziły Patrycję grzebiącej w swojej ulubionej jajecznicy z
pieczarkami i czerwoną papryką. Przełknęła jeden ,malutki kęs z trudem.
Analizowała przedwczorajszą rozmowę z mężem. Przekazał jej druzgocące życie.
Pocieszające było jedynie to ,że oboje żyli . Wbiła pusty ,zmęczony wzrok w
bliżej nieokreślony punkt.
Usłyszała
kroki w korytarzu. Siedziała na kanapie z kubkiem letniej już herbaty.
Poderwała się na równe nogi i odstawiła kubek na kawowy jasnobrązowy stolik ,a
zawartość kubka wylała się na blat. Nie przejmując się tym żwawym krokiem
poszła do korytarza. Maciej zwiesił głowę i zgarbił ramiona. Wyglądał jakby
uszło z niego życie. Zdjął wolno kurtkę niczym w zwolnionym filmie i odwiesił
na wieszak. Patrycja milczała oczekując odpowiedzi na niewypowiedziane dręczące
ją pytania.
-
Powiedz coś - poprosiła błagalnie.
Cisza
stała się uciążliwa i nie do zniesienia. Czekała ze splecionymi rękami na
piersiach i wbitym spojrzeniem w męża.
-
Kochanie, jestem zmęczony- mruknął. – Ty też powinnaś już spać.
- Nie
zasnę dopóki nie dowiem się ,że nic im nie jest- oświadczyła poważnie. – Nie
próbuj mnie zbyć- dodała widząc ,że miga się od wyznania prawdy. Zatajanie nie
jest dobrym rozwiązaniem. Nie dla Patrycji .
- Dobrze-
westchnął z rezygnacją. – Powtórzę to czego dowiedziałem się na komisariacie.
Marka i Ulę znalazł w stanie krytycznym nieznajomy ,młody mężczyzna i wezwał
pogotowie. Z tego co mi wiadomo ,padli ofiarami napadu ,pobicia i niemal
stracili życie. Obecnie zostali
przewiezieni do szpitala na Sienkiewicza. Nic więcej powiedzieć nie mogę.
- Nie
możesz czy nie chcesz?- zmierzyła go wzrokiem i wyprostowała się nie zmieniając
miejsca ,w którym stała.
-
Zostałem przesłuchany w formie świadka podobnie jak ten facet. Policja
rozpoczęła śledztwo. Sprawa w toku. Myślę ,że szybko trafią na trop tych
bezdusznych ,paskudnych i bezlitosnych przestępców.
- Skąd
ta pewność?- w głosie zabrzmiała nuta niepewności.
Patrycja
wątpiła w szybkie schwytanie kryminalistów. Nie takie rzeczy słyszała ,a kilka
lat temu sama przekonała się ,jak obiecują gruszki na wierzbie ,a potem sprawa ciągnie się i ciągnie. Znała to z autopsji. Kilka lat temu w centrum handlowym
jej koleżanka zgubiła braciszka ,a policja zaczęła go szukać po 24 godzinach tłumacząc
to przepisami. Miała w dupie ich procedury i przepisy ,gdy chodziło o czyjeś życie. Zwłaszcza małego dziecka.
Patrzenie
na nieszczęście i ból innego człowieka było czymś ponad jej siły. A szczególnie
bliskich jej osób. Marka poznała i nawet go lubiła ,a jego zainteresowanie
przeszłością Uli miło ją zaskoczyło. Wierzyła ,że jemu może udać się wyciągnąć
ją z tego wiecznego smutku i dzięki niemu zazna wreszcie w życiu radości.
****
Zdyszana wpadła do szpitala i przy recepcji
od razu zapytała o Ulę ,a następnie o Marka. Na pytanie czy jest kimś z rodziny
odpowiedziała twierdząco. Najpierw swe kroki skierowała do Sali w której ,jak
poinformowała ją pielęgniarka znajdowała się Ula.
Z kołatającym sercem nacisnęła klamkę i
zajrzała do środka. Kobieta o kredowej cerze spokojnie spała. Oddychał za nią
respirator. Od ramienia aż do łokcia lewa rękę pokrywał gips. Opatrunek nad
okiem zabarwił się lekko na czerwono. Z rozciętej wargi nie leciała już krew
,ale zaschła w kąciku ust. Pod okiem widniał spory fioletowy ślad. Podobny siniak Patrycja widziała w dniu znalezienia
przyjaciółki.
Do sali wszedł lekarz z dokumentacją medyczną
.
Po dwudziestu siedmiu dniach spędzonych w
szpitalu Ula odzyskała w pełni
świadomość. Silne leki przeciwbólowe wywoływały senność jeden z nich zatrzymał
krążenie i potrzebna była natychmiastowa interwencja lekarzy. Odratowali ją. Marek
nieprzytomny był przed dwie doby po operacji. Założyli mu szwy na głowę i na
rozcięte ramię. Miał też pęknięte trzy żebra. Zrozpaczona Helena przychodziła
codziennie i prosiła ,by wyzdrowiał. Nie wyobrażała sobie ,żeby mogło być
inaczej. Krzysztof bardzo przejął się stanem syna. Pracownicy firmy byli
zdruzgotani. Dodatkowo dowiedzieli się o podpaleniu jego samochodu.
****
Sekcja
zwłok Rosjanina wykazała ,że zmarł na wskutek przedawkowania pewnego leku
,który zatrzymał krążenie i przyczynił się do arytmii serca ,a następnie jego zatrzymania. Policja od razu zaczęła
podejrzewać dwóch kryminalistów znajdujących się w tej samej celi. To drugi
taki przypadek więc nie mogli to uznać za przypadek.
Pogrzebem
zajęła się jego siostra wraz z nowym partnerem. Urszula została w wdową ,lecz
nie miała o tym pojęcia. Prawie miesiąc była w śpiączce.
Marek dostał
już wypis ,ale musiał się oszczędzać i uważać jeszcze na ramię. Z początku stał
jedynie przy szybie i obserwował śpiącą Ulę. Wypytywał lekarzy o stan jej
zdrowia i przesiadywał godzinami na korytarzu czekając ,aż się wybudzi.
****
Ostre
światło jarzeniówek podrażniło błękitne tęczówki szatynki. Zamrugała powieki i
wodziła wzrokiem po suficie i sączącej się kroplówce. Poruszyła się
niespokojnie ,ale jej ciało było nieco
zdrętwiałe. Szybko odkryła ,że znajduje
się w szpitalu. Urywki wspomnień z tego
okropnego miejsca uderzyły ze zdwojoną siłą. Uratował
mnie . Naraził się na niebezpieczeństwo bym przeżyła. Niewiarygodne .
Westchnęła
z niedowierzaniem ,a w sercu zapłonęła iskierka wdzięczności do bruneta o
kolorze nieba w pochmurny dzień. Mimo odczuwalnego bólu rany postrzałowej
odczuwała ulgę ,że ktoś jednak się o nią martwi. Kobieta o blond włosach
opowiadała o różnych rzeczach ,ale Ula niewiele z tego pojmowała. Szatyna nawet
nie słuchała ,bo rozbolała ją głowa od natłoku myśli . Usiłowała poskładać
wszystko w całość. Nieudolnie. Jawa mieszała się ze snem. Jedyne ,co pamiętała to
brudny tunel ,pobicie i strzał oraz młodego Dobrzańskiego.
Brunet wślizgnął
się pewnego dnia do sali z małym bukietem bladoróżowych róż i wstawił je do
pękatego białego wazonu. Uśmiechnęła się leciutko. Odwrócił się ,a ona szybko
zamknęła powieki udając ,że śpi.
Marek wyszedł wczoraj ze szpitala po południu ,a następnie zamówił taksówkę jadąc do domu wziął prysznic i zjadł zamówioną pizzę ,bo nie miał siły gotować ani nie posiadał żadnych składników . Lubił gotować ,ale ostatnio brakowało mu na to czasu i jego zbyt mocno pochłaniały go myśli o Uli. Rano po krótkim śnie zjawił się przed szpitalnym budynkiem. Poprosił Sebastiana ,by go podrzucił ,bo nie posiadał w tej chwili samochodu. Nie rozmawiał od przedwczoraj z lekarzem.
Nie miał
pojęcia ,że jest przytomna i wie o jego obecności. Przysuwając krzesło do łóżka
ujął dłoń kobieta ,a następnie musnął ją wargami.
- Błagam
,obudź się – wyszeptał. – Chciałbym bliżej cię poznać. Zaopiekować się tobą.
- Zaopiekować?- wykrztusiła unosząc powieki.
- Ula!-
wykrzyknął niemal spadając z krzesła . – Ula- dodał ciszej i uśmiechnął się.
- Tak
mam na imię?- spytała zdezorientowana.
- Nie
pamiętasz?- spojrzał na nią nie kryjąc niepokoju. – Chyba nie straciłaś
pamięci?
- Napadli
nas ,a ty mnie uratowałeś- odpowiedziała zupełnie nie na temat. – Nic więcej
nie wiem. Jestem w szpitalu i za parę dni mogę wyjść ,a ty dlaczego to
zrobiłeś?
Siedział nieruchomo milcząc i przyglądając się jej z uwagą. Zerknęła na ich dłonie i przeniosła z powrotem na niego wzrok.
- Jesteśmy małżeństwem?
Siedział nieruchomo milcząc i przyglądając się jej z uwagą. Zerknęła na ich dłonie i przeniosła z powrotem na niego wzrok.
- Jesteśmy małżeństwem?
Biedna ta Ula tyle już przeszła, a teraz jeszcze utrata pamięci. Mam nadzieję, że to tylko chwilowe. Myślę, że Marek zaczyna coś czuć do niej. Ta jego chęć zaopiekowania się Ulą przemawia za tym, tylko żeby tylko ona jeszcze tego chciała.
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejną część.
Pozdrawiam serdecznie
Julita
Amnezja Uli nie jest trwała. Wkrótce wrócą bolesne wspomnienia ,bo one przeważają w jej życiu. A Marek niedługo zabierze ją z tego szpitala. Dzięki za wpis. Pozdrawiam serdecznie :).
UsuńKońcówka zdecydowanie najlepsza. Ulka już naprawdę dużo przeszła ale musi się jakoś trzymać. Jeśli tylko pozwoli Markowi to on się nią zaopiekuje. Ona nie pamięta tego co było kiedyś? Z jednej strony to może jej teraz pomóc bo nie będzie o tym wszystkim myślała i pozwoli Markowi się do niej zbliżyć. Czekam na cd. ;-)G
OdpowiedzUsuńObecnie Ula ma poważne luki w pamięci.Marek nie ma złych intencji. ( przynajmniej nie w tym opowiadaniu. ).Na razie ich relacje można nazwać skomplikowanymi. Dzięki za wpis. Pozdrawiam serdecznie :).
UsuńKolejny bardzo piękny choć wstrząsający rozdział. Za chwilę okaże się, że czytanie tego opowiadania jest ponad moje siły. Pozwoliłaś im się wykaraskać z tej dramatycznej sytuacji. Marek niemal całkowicie wydobrzał, a Ula pod względem fizycznym też dochodzi do zdrowia. Jest miła dla Marka i wdzięczna za uratowanie życia, ale tego, że straci pamięć w życiu bym się nie spodziewała. Co Ty jej jeszcze zafundujesz? Naprawdę mało rzeczy przychodzi mi do głowy, których ona jeszcze nie doświadczyła. Zlituj się nad nią.
OdpowiedzUsuńZauważyłam pewną niekonsekwencję, a mianowicie w poprzedniej części opisując scenę napadu na Ulę i Marka napisałaś, że Rosjanin, który był jednym z bandziorów powiedział a raczej zapytał głośno, czy Ula jest żoną nieżyjącego Sisinija (chyba tak miał na imię jej mąż), a w tej części piszesz, że ona nie miała pojęcia o jego śmierci, bo była nieprzytomna, kiedy załatwiono go w więzieniu.
Błędów nie będę wytykać, chociaż jest ich całkiem sporo. Doszłam do wniosku, że jednak każda z nas piszących powinna sama zadbać o najlepszą, możliwą jakość tekstu, który wstawia.
Pozdrawiam. :)
Nie zamierzałam ich uśmiercać.Na razie nic nie planuje jej fundować. W poprzedniej części Ula uczestniczyła w napadzie i nie miała poważnych luk w pamięci no i ta niekonsekwencja wynika z dłuższej przerwy między rozdziałami. A załatwiona go ,gdy była przytomna. Marek szybciej doszedł do zdrowia ,bo Ula doznała jeszcze urazu głowy ,ale również stopniowo wraca do zdrowia i niebawem opuści szpital. Dzięki za wpis. Pozdrawiam serdecznie :).
UsuńSzczerze to pogubiłam się w losach Uli i coraz trudniej ogarnąć mi jest jej życie. Czy Ula ma drugi raz zanik pamięci, bo wydaje mi się, że chyba było już o tym gdy uciekła z Rosji i po jej próbie samobójczej.To takie moje główne pytanie. I proszę cię ta niby jej przyjaciółka nic jej nie robi, bo ile może wytrzymać psychika ludzka.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam miło.
Nic dziwne ,bo Ulę spotkało mnóstwo nieszczęść. Tak to nie pierwszy jej zanik pamięci ,bo wtedy wydawało się jej ,że jest w Rosji i cofnęła się w czasie ,nie pamiętając poszczególnych zdarzeń ,ale potem sobie przypomniała. Ta pseudo-przyjaciółka nic jej nie zrobi ,bo po nie spotka się z Ulą i potem opuści Polskę.
UsuńDzięki za wpis. Pozdrawiam serdecznie :).
Jej jak dobrze że przeżyli. Były mąż Uli nie żyje. Chyba dobrze. Ale jego samochód też został podpalony przez tych bandytów. On pewnie podpadł tym zbirom. Kurczę , szkoda że Ulka znowu ma problemy z pamięcią. Ale po takim przeżyciu. Przynajmniej Marek jest w miarę zdrowy. Bardzo jestem ciekawa co się wydarzy dalej.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
Bardzo dobrze ,że mąż Uli nie żyje ,bo nie musi brać rozwodu ,a w przyszłości będzie mogła jeszcze z kimś wsiąść ślub. Niestety Marek naraził się bandytom ,a wcześniej jej byłemu mężowi. Ula ma problemy z pamięci ,ale wkrótce sobie przypomni.
UsuńDzięki za wpis. Pozdrawiam serdecznie :).