,,Najczulszym pocałunkiem bądź
Nie ucz jak smakują łzy,
Rozpal światełko niech
Podmuchem Twoich ust się tli’’*
Nie ucz jak smakują łzy,
Rozpal światełko niech
Podmuchem Twoich ust się tli’’*
Zalała ją fala gorąca ,a serce mocniej zabiło. Z błogim
uśmiechem rozjaśniającym jej twarz wyjęła z pudełka bieliznę ułożyła na
pościeli przypatrując jej przez kilka sekund. Pobiegła wziąć prysznic zważając
na to ,żeby zdążyć na czas. Wtarła w ciało mus pod prysznic nadając skórze
miękkości i jedwabności. Owinięta ręcznikiem wysuszyła włosy i założyła prezent
otrzymany od ukochanego. Poczuła się kobietą pożądaną i kochaną. Nie ,nieśmiała
myszką ,a kimś świadomym swojej urody. Powoli wkładała pończochy . Skropiła
szyję i rowek między piersiami , trzymając buteleczkę ulubionych perfum o
nucie różanej. Odgarnęła wilgotne jeszcze włosy .Ponad godzinę. Tyle czasu
miała na uszykowanie się i dotarcie do hotelu.
Przejrzała się w lustrze zakładając czerwoną suknię
sięgając odrobinę za kolano z rozproszonym lekko dołem i odsłoniętymi plecami.
Długą ,smukła szyję zdobił niewielki złoty łańcuszek z serduszkiem otrzymany na
imieniny od Maddy. W uszach pasujące do wszystkiego kolczyki i mocny makijaż oczu oraz delikatnie pociągnięte różową szminką usta. Pod kolor sukienki wybrała
ośmio-centymetrowe szpilki.
****
Zamówiła taksówkę czując ekscytację i dreszczyk emocji. Nad
nią czyste ,granatowe niebo i ciepła noc. Nieoczekiwanie zjawił się Dobrzański
podając jej dłoń i przyciągając do siebie. Zacisnęła dłonie na połach marynarki
i zatracili się w pełnym pasji pocałunku. Objął ją w talii przyciągając ją
jeszcze bliżej. Omiótł kobietę intensywny zapach wody kolońskiej. Trzydniowy
zarost nie drapał ,ale przyjemnie łaskotał.
Wyswobadzając się ze swych objęć i ruszyli do oszklonego
budynku otoczonego kamiennym murkiem i ozdobnymi drzewkami.
Podał jej dłoń ,a ona czując się jak księżniczka podążyła
za nim do środka. Po przekroczeniu zatracili się w namiętnych ,gorących
pocałunkach pozbawiających tchu. Dłonie stęsknione ,spragnione dotyku dłonie
błądziły wszędzie . Odgarnął jej włosy czując drżenie jej ciała. Upajali się tą
chwilą. Mokre wargi na szyi kobiety wywoływały cudowny dreszcz. Czuł jej
zapach. Za którym tak bardzo tęsknił. Niczego nie pospieszał. Zsuwając w jakby
zwolnionym tempie ramiączka sukienki i obsypując skórę ukochanej pocałunkami
najpierw delikatnymi stopniowo bardziej zachłannymi. Z pewną obawą zezwalała
Markowi na coraz śmielsze ruchy. Rozpięła małe guziczki jego jasnej koszuli i
gładząc nieśmiało tors bruneta. Wzięła głęboki oddech bojąc się nieco reakcji
mężczyzny na blizny w niektórych miejscach. W oczach zabłysły łzy.
- Kotku… jeśli chcesz ,żebym…- zawiesił głos patrząc w
lazurowe dwa jeziorka.
- Wróciły wspomnienia- wyszeptała. – Piotr on…
- Nie skrzywdzę cię tak jak on i nie pozwolę ,żeby
ktokolwiek to zrobił. Jesteś dla mnie najważniejsza. Pamiętaj o tym. Nie chcę
cię więcej tracić.
- Nie stracisz- zapewniła mocno wtulając się w jego
ramiona. – Tyle na ciebie czekałam- wyszeptała mu gorączkowym szeptem. – Wybacz
idiotce .
Gwałtownie przygryzła bruneta wargę i zaśmiała się
pogłębiając pocałunki. Przycisnął ją do siebie ,a ona oplotła ściśle ramionami jego ciało czując ,że Marek ma wzwód.
Sukienka dołączyła do koszuli na podłodze i spodni. Ukazała
się przed nim w zakupionej przez niego, bieliźnie.
Oczy mu rozbłysły jak światełka i zupełnie zaskakując
kobietę wziął ją niespodziewanie i posadził na łóżku. Przeraziła się nie na
żarty ,gdy otworzył szampana ,a kilka kropelek znalazło się na jej skórze.
- A teraz przejdziemy do mniej grzecznej gry- zaczął
tajemniczo. W niebieskich tęczówkach ujrzał strach. Podniosła się na łokciach
leżąc na łóżku . – Nie wstawaj- powiedział nalewając do kieliszków alkohol .
Raczyli się szampanem przewidując dalszy przebiegł tej nocy. Spragnione
,miłości, czułości i bliskości same poprowadzą ten jakże odważny taniec. Pod
osłoną nocy połączą się w jedność ,aby za jakiś czas połączyć swe dłonie
wymieniając się naprzemiennie krążkami ,a pocałunek w otoczeniu bliskich i
rodziny będzie nowym etapem.
***
Ułożył się blisko Uli wciąż ciężko dusząc. Wpatrywali się w
sufit oddychając nierówno i splatając
palce, a nogi mieli dziwnie poplątane. Otulała ich
ciemnobrązowa jedwabna pościel. Promyki kolorowych świec tworzyły iście
romantyczny klimat. Odwrócił twarz ku Uli spoglądając jej głęboko w oczy i
szepcząc najpiękniejsze słowa o miłości.
Uśmiechała się do niego czując się niesamowicie ,wspaniale ,fantastycznie.
Brakowało jej słów ,by nazwać wszystkie emocję. Przy nim życie nabierało nowego
smaku ,a blizny tworzyły straszną historię z przeszłości ,której nie da się
całkowicie zmazać. Zawsze pozostanie nikły ślad. Mimo to pragnę być szczęśliwą
kobietą u boku dobrego człowieka. Młody Dobrzański łamacz kobiecych serc
,oszust ,manipulator ,playboy , dupek i świnia stał się odpowiedzialnym
,dojrzałym ,wiedzącym czego chce facetem.
- Jedno się nie zmieniło- rzuciła przeczesując mu włosy.
- To ,że mnie kochasz?- spytał uśmiechając się figlarnie.
- Mam cię przekonać?- odpowiedziała pytaniem. Wyczytał z
niebieskich ocząt aluzję i twarz mu pojaśniała ,a w szaro-stalowych oczach tajemniczy błysk oznaczający jedno.
- O nie , Marku- udała poważny ton. – Czas na śniadanie.
Pocałował ją w ramię .
- Mmm-wymruczał między pocałunkami schodząc na dekolt. –
Jesteś słodka.
- Przestań- rzekła leciutko zawstydzona przymykając
powieki. Ręka gładziła czule jej udo ,a ciepły oddech omiótł jej twarz.
- Nie możemy tylko leżeć w łóżku i…
- Dlaczego?- zapytał marszcząc brwi i czoło.- Z tobą
mógłbym leżeć tak cały dzień.
- Erotoman – syknęła odsuwając go od siebie.
- Nie ,zakochany – poprawił ją.
- Wariat- burknęła zapinając zapięcie od biustonosza.
- Ale twój- dodał uśmiechając się ,a w policzkach pojawiły
się dwa dołeczki.
Zjedli śniadanie w hotelowej restauracji nie szczędząc
sobie czułości. Nie wiedzieli ,co ich czeka. Czy warto zaryzykować ? ,,Bez
ryzyka nie ma zabawy’’ – powtarzała na okrągło Maddy ,a Ula ,,Ryzyko jest wpisane w życie’’.
****
Podróż wynajętym
samochodem trwała od niemal dwóch godzin. Dwójka dawnych kochanków rozmawiała
lub słuchała radia z którego płynęły rockowe kawałki. Ula w pewnym momencie
zaczęła nucić ulubioną angielską piosenkę ,a Marek posyłał jej delikatny
uśmiech nie odważając się dołączyć do niej ,choć kusiła go i namawiała ,żeby
zanucił chociażby refren.
Marek przypomniał sobie wczorajszy poranek ,gdy Ula obudziła się przed nim i z okna obserwowała pobliską okolicę. Zaczaił się obserwując jej zamyśloną twarz i podziwiając piękne długie nogi i zapatrując się na rozpuszczone włosy. Biło z niej ciepło i pozytywna energia. Zawsze pełna wiary w ludzi i chętna do pomocy. To go ujęło w niej. Dobroć ,szczere serce ,lojalność i parę innych cech. Wyczuła jego obecność i spojrzała na ukochanego z leniwym uśmiechem na ustach. W koszuli wyglądała wyjątkowo seksownie.
- Patrz na drogę- ostrzegła go.
- Nic nie poradzę ,że wolę na ciebie- zdobył się na komplement.
- Dzięki- odparła odrobinę zmieszana.
- Będzie ci brakować
Ameryki?- zapytał obrzucając ją przelotnym spojrzeniem .
- American dream-
mruknęła. – Okazał się horrorem.
- Wyjedziemy i
zaczniemy od nowa. Będzie dobrze- uspokajał ją widząc zgarbione ramiona i smutny wyraz twarzy.
- Kocham cię- posłała
mu powietrznego buziaka.
Zaśmiał się głośno i
puścił jej oczko.
- Ja ciebie też-
odpowiedział zatrzymując auto.
- Poczekaj minutkę.
- Nie wysiadamy?-
zdziwiła się.
- Zaraz wracam- rzekł
nachylając się nad nią i całując w czubek nosa ,a następnie w usta.
****
Objuczony papierowymi torbami zjawił się po kilkunastu
minutach nieobecności. Ula pod nieobecność Marka znalazła w schowku znalazła
papierosy ,ładowarkę do smarfona , najnowsze wydanie newsweek’a ,New York Times’a,Forbers’a
,magazyn sportowy oraz książkę i mapę.
Przeczytała opis lektury i zaciekawił ją. Nie zauważyła ,kiedy zapakował zakupy
do bagażnika i zasiadł z powrotem na miejscu kierowcy.
- Wyjeżdżamy za tydzień- oznajmił. – Planujesz odwiedzić
jeszcze jakieś miejsca? Szczególnie ważne dla ciebie?- wyrwał ją tymi pytaniami
z fikcyjnego świata z książki. Uniosła oczy i zastanowiła się krótko. Splotła
ręce na kolanach mając na sobie dżinsowe spodenki i buty na koturnie z paskami
z małymi koralikami.
- W sumie chyba nie – odparła zamyślona. – Nic w stanach
nie kojarzy mi się być dobrze oprócz paru wyjątków. Poznałam świetne małżeństwo
u których pracowałam odkąd zamieszkałam u Maddy. Okazali się mądrymi
,spokojnymi ludźmi mimo dużego majątku. Do moich obowiązków należało
wyprowadzanie psa ,zakupy i sprzątanie ,ale tylko przed jakąś uroczystością lub
w weekend ,bo w tygodniu przychodziła taka dziewczyna do sprzątania. Młodsza
ode mnie. Po powrocie muszę znaleźć
sobie nową pracę.
Poruszyła się gwałtownie ,aż książka zsunęła się z jej
kolan. Wzrok Marka na moment powędrował w tym kierunku. Znajdowali się na
pustkowie. Ula nie potrafiła nazwać dokładnie gdzie się znajdują. GPS był
wyłączony ,a on Marek zaciskał ręce na kierownicy i jechał przed siebie jakby
znał trasę na pamięć.
- W czasach licealnych dużo podróżowałem z rodzicami ,a
potem pojechałem na wymianę- podjął temat do rozmowy ,żeby przerwać ciszę.
- Byłeś z Pauliną ?- spytała z trudem ukrywając zazdrość.
- Paula wolała bardziej egzotyczne podróże – objaśnił.
- Typu Hawaje czy Madera?
- Owszem- przytaknął. – W żadnych z nich z nią nie byłem.
Byliśmy w Mediolanie i paru innych lokalizacjach. Nie martw się my wybierzemy się
dokąd chcesz. W podróż poślubną możemy…
- Podróż …,co?!- wykrzyknęła zszokowana . – Czy ty …
- W swoim czasie- sprostował. – Zadbam o odpowiedni klimat
i rekwizyt- dodał pośpiesznie.
- Okey- mruknęła.
Wtulona w ramię ukochanego wsłuchiwała się w huk fal
rozbijanych o brzeg. Ocean nocą zapierał dech w piersiach. Spacerowali
trzymając się za ręce i podziwiając widoki. Zapatrzyła się w horyzont
przywołując w pamięci jeden z nielicznych snów o bajkowej przyszłości. Uśmiechnęła
się na wspomnienie ze snu maleństwa z czarną czuprynką zasypiającego w jej ramionach.
Pragnęła założyć z Markiem rodzinę ,lecz obawiała się ironii losu czyli
niemożliwość spełnienia marzenia o cudownej ,kochającej rodzinie.
- Seba napomniał o ślubie Pauliny- zaczął.
Przystanęła w pół kroku zaskoczona. Utkwiła wzrok w czarnej
otchłani . Nieboskłonu nie obsypały dziś drobnymi świecącymi punkcikami zwanymi
gwiazdami. Poczuli chłodny północno-zachodni wiatr i pomyśleli o powrocie do
ciepłego pomieszczenia.
- Paulina wychodzi za mąż? Za kogo?- dopytywała.
- Alberto. Szczerzę słabo kojarzę ,choć pojawił się na
pokazie i bankiecie. Wyglądała na szczęśliwą czego nie można powiedzieć ,gdy
była ze mną- dodał z goryczą. – Sebastian z Violettą dostali zaproszenia ,my
również. Pójdziemy?
- Na ślub? Przecież Paulina mnie nie znosi- sposępniała.
- Miłość zmienia ludzi. Zrozumiałem tak naprawdę nigdy się
nie darzyliśmy silnym ,szczerym uczuciem. Związek nie opierał się na jej
zasadach nie moich. Dobrze wiesz jak ,kiedyś żyłem.
- Wiem- przyznała cicho. – Prowadziłeś burzliwe życie
towarzyskie. Nie popierałam tego ,ale i nie miałam prawa cię oceniać. Piotr pod
wieloma względami okazał się gorszy.
- Zamierzasz porównywać mnie ciągle do Piotra? Chcesz
wracać do niego? !- podniósł głos.
- Marek! Nie chcę być z Piotrem tylko z tobą!- wykrzyczała
mu prosto w twarz. – Marzę o ślubie i naszym dziecku- uciekła wzrokiem zdając
sobie sprawę z żałosnego marzenia i braku wiary w nie. – Wierzysz mi?- zapytała
z nutką nadziei.
- Przepraszam- wydusił przytulając ją. – Też marzę o
słodkim maleństwie z twoimi oczami.
- Kocham cię – pogładziła policzek mężczyzny.
- Ja ciebie też ,kotku. Wracamy?
- Tak ,troszeczkę zmarzłam.
***
Z głębi korytarza wyłoniła się drobna, kobieca postać. Z
długim jasnym warkoczem i dopasowanym czarnym żakieciku wyglądała niewinnie i
dziewczęco. Przeciskała do piersi brązową teczkę i rozglądała się lekko
spłoszonym, przygaszonym i pustym wzrokiem. Z daleka dostrzegła adwokata z
którym się umówiła się w kancelarii w ważnej sprawie. Z pozoru uważali ją
jeszcze za dziecka . W maju skończyła dwadzieścia jeden. Kardiolog Piotr
Sosnowski przyczynił się do śmierci jej ojca. Nie zamierzała puścić tego
bezkarnie. Dopiero po upływie paru miesięcy była w stanie przyjść po poradę
prawną i czekać na rozprawę w sądzie. Gotowa była zeznawać. Zdobyła też numer
telefonu i adres jego byłej żony. Liczyła ,że Ula znajdzie coś ,co będzie
świadczyło przeciwko Piotrowi.
Hudson wysłuchał dokładnie Grace ,a przy okazji wspomniał o
tym ,że aktualnie przebywa w więzieniu. Został skazany na trzy lata pozbawienia
wolności. Na jego niekorzyść zeznawała pierwsza żona. Grace posiadała
dokumentacje medyczną Felix’a. Sosnowski
usiłował zwiać z Ameryki ,lecz mu się nie udało. Uciekł wykorzystując chwilową
nieuwagę dwóch mężczyzn prowadzących go do wozu ,którym miał dotrzeć do
więzienia w Nowym Jorku. Skuty kajdankami nie miał już pola manewru. Sprawiedliwości
stała się zadość.
- Dziękuję ,panie Hudson- wyciągnęła szczupłą dłoń na
pożegnanie.
- Jeszcze raz przykro mi z powodu pani ojca- w głosie
mężczyzny dosłyszała współczucie.
- Dlaczego dopiero teraz?- spytał.
Zatrzymała się z ręką przy klamce.
- Długo zbierałam się ,żeby tu przyjść i… śmierć taty
kompletnie mnie rozbiła ,a lek został wycofany z listy ogólno dostępnych leków. Zakazany jest w USA. Piotr musiał zdobyć go nielegalnie i podać pacjentowi czyli mojemu tacie. Podanie
go przez pana Piotra wywołało atak serca w wyniku czego doprowadził człowieka
do śmierci. Stałam tam za szybą. Nie zrobił nic . Stał i po prostu wyszedł na
korytarz. Poszukałam pewnych informacji i dowiedziałam się ,że niedługo po tym
doprowadził prawie do zgonu kolejną osobę. Był pod wpływem alkoholu. Wyrzucono
go z pracy i stracił możliwość wykonywania zawodu. Mój chłopak będący na stażu
w szpitalu zdradził mi nieco więcej szczegółów ,bo sprawa została nagłośniona i pan
Piotr stał się tematem numer jeden. Żądam jedynie sprawiedliwości ,chociaż to nie
zwróci życia mojemu tacie- piwne oczy napełniły się łzami.
- Proszę- podał jej paczkę chusteczek.
Adwokat rozumiał dobrze ,co znaczy kogoś stracić. Sam
odczuł to na własnej skórze. Kilkuletnia rehabilitacja ,opieka ,lekarze ,a
potem było coraz gorzej. Doszedł paskudny rak płuc ,a po nim przyszła
śmierć. Był wtedy młodym chłopakiem
rozpoczynającym studia prawnicze w Los Angeles . Teraz pomagał innym uwolnić od
tyranów ,zboczeńców ,gwałcicieli i morderców oraz pomóc odzyskać wolność
nieszczęśliwym małżonkom.
***
Rozbieganym wzrokiem błądził po popielatych ścianach i w
białym kombinezonie siedział na pryczy.
Zachowywał się agresywnie więc lekarze na szprycowali go mnóstwem leków. Ściany
przybliżały się i oddalały. Chodził bez celu i mówił niewyraźnie. Rzeczywistość
mieszała mu się ze snami i własnymi wyobrażeniami. Raz pocałował faceta
orientując się poniewczasie o swojej pomyłce.Piotra zmyliły długie włosy i szczupła sylwetka. Uległ złudzeniu optycznemu. W więzieniu został pobity przez
czarnoskórego i ledwo uszedł z życiem. W areszcie uznali go za psychicznie
chorego poprzez jego przedziwne zachowanie. Niepokojące i zarazem świadczące o
niepoczytalności.
Inni podśmiewali się z nowego i straszyli duchami i
zjawami. Byli równie obłąkani jak on .Jedni mniej inni bardziej. Nikogo nie
obchodził już los marnego lekarza z problemami psychicznymi i alkoholowymi. Tym razem oberwał zadzierając z jednym z pacjentów zakładu psychiatrycznego i walczył o życie . Respirator oddychał za Piotra. Nikt nie pofatygował się ,aby go odwiedzić w szpitalu.
***
W przeddzień wyjazdu Ula z Markiem wybrała się do
polecanego i zachwalanego przez Maddy studia tatuażu. Dobrzański trochę
przeraził się na widok igieł ,a od rodzaju wzorów dostał niemal zawrotu głowy.
Przeglądali katalogi i zastanawiali się nad małym symbolem przypominającym im o
nieustającej miłości i pożegnaniu z USA. Kobieta uśmiechnęła się na obrazek
malutkich ptaszków i zastanawiała się czy dobrze będą wyglądać na
przedramieniu.
- Kochanie, co sądzisz o jaskółkach?- zwróciła się do
ukochanego.
- Ładne ,ale zastanów się jeszcze- poprosił wciąż
przeglądając wzory. – Uważasz ,że powinniśmy je robić? – zapytał z obawą.
- Spójrz na tą bliznę- wskazała na przedramię ,gdzie miała
bladą długą smugę. – Nie mogę tego tak pozostawić- załkała.
- Ulka , a może spróbujemy najpierw henny?
- Okey- przyznała mu rację. – Symbol miłości- rzekła znienacka.
– Dwa serca.
- Ja zrezygnuję chyba ,bo..ładne ,ale igły..
- Dzieciak- mruknęła. – Boisz się malutkiej igiełki?-
naśmiewała się z niego.
- Nie są małe- zaprzeczył.
- Dzieci odważniejsze są od ciebie- stwierdziła. – Beatka nie
histeryzowała jak ty podczas zastrzyków. Zaś Jasiek…
- Ech…- machnęła lekceważąco ręką. – Zdecyduj się
dzidziusiu na coś. Bez tatuażu nie wychodzimy- oznajmiła stanowczo. - Sam
chciałeś. Zapomniałeś ?
- Yyy- zająknął się i podrapał nerwowo po czole. – Nie pomyślałem.
- No właśnie- podsumowała.- Myślenie się przydaję – dodała ironicznie.
Ps. Mały spoiler :Piotr przeżyje , Paulina weźmie ślub ,a Ulka i Marek...
Ps. Mały spoiler :Piotr przeżyje , Paulina weźmie ślub ,a Ulka i Marek...
*- frag. Najczulej- Anna Werner