Strona Główna

środa, 14 czerwca 2017

,,Labilność dusz'' Short story 4/



Przejrzała się w lusterku poprawiając włosy i malując usta. Dochodziła dziesiąta. Rafał z pewnością był w domu i na nią czeka. Żołądek podszedł do gardła. Drżały dłonie, choć za wszelką cenę chciała uśmiechem zamaskować zdenerwowanie. Nie sądziła, że jedna noc zmieni, aż tyle w jej niby poukładanym życiu. Nie przewidziała konsekwencji, jakie wynikną po przespaniu się z Markiem. Z Mężem nie mogła zajść w ciążę, mimo, że oboje byli zdrowi.

                                                      ***
Dwa miesiące od bankietu wróciła z pracy i najciszej jak potrafiła udała się do łazienki. 
W szlafroku i z ręcznikiem na głowie zjawiła się w kuchni biorąc z koszyka brzoskwinie i wgryzając w jej soczysty miąższ. Spojrzała na męża i mały kawałek owocu omal nie stanął jej w przełyku.
Z zasępionym wyrazem twarzy pochylał się nad dębowym stołem i podniósł głowę usłyszawszy szum w holu,stukot szpilek o drewniane panele i słynne, Hej, wróciłam’’ albo, Jadłeś?’’,Jak w pracy?’’. Rozmowy ledwo się kleiły , w sypialni stała się chłodniejsza i nieobecna. Wierzył, że dziecko ich na nowo zbliży. Niestety po ujrzeniu zdjęć jedyne, co do niej czuł to wstręt, obrzydzenie, wściekłość.
- Masz mi coś do powiedzenia?
Zaciskał dłonie na blacie stołu, a parę blond loków opadło mu na czoło. Przestraszona nie drgnęła. Wzrok kobiety zatrzymał się na rozsypanych fotografiach. Przełknęła ślinę.
- Bankiet skończył się o czwartej nad ranem i wynajęłam pokój w hotelu nie chcąc wracać po ciemku- wymyśliła na miejscu.
- Dzisiaj znów późno wracasz. Należy mi się chyba jakieś wyjaśnienie.
- Rafał…- dotknęła jego twarzy.
Zacisnął ręce na jej nadgarstkach i spojrzał hardo w oczy. Pod jej powiekami zbierały się łzy.
- Zdradziłaś mnie- wysyczał. – Ze swoim szefem, z którym mówiłaś, że nic cię nie łączy. Tak bardzo mnie kochałaś…
Wyrzuty sumienia niezmiennie od dwóch miesięcy gryzły niczym wściekły rój os. Nastała grobowa cisza. Łzy piekły pod powiekami. Pogrążona w zadumie wspominała, każdą chwilę spędzoną w jego towarzystwie. Słowa, kiedy w siebie nie wierzyła. Opisywała w pamiętniku najcenniejsze momenty. To coś więcej niż pożądanie. Na początku ich stosunki można uznać za poprawne i dopiero z czasem się ociepliły.
Rafał z nienawiścią i pogardą omiótł jej sylwetkę i uderzył w pięścią w stół. Dwa zdjęcia spadły. Podniosła je i serce boleśnie zakuło. Złoży pozew rozwodowy tego była pewna.
- Nic nie powiesz?- Zapytał ostro. – Nadal mnie kochasz?
- Rafał on mnie uwiódł.
- I biedna nie umiałaś się bronić?- Zaśmiał się sarkastycznie. – Masz mnie za durnia?!
- Wypiłam za dużo i… stało się. Nie planowałam… Czułam się jak w potrzasku on… -przerwała nie hamując już łez.
- Kochałaś się ze mną myśląc o nim?- Wzrokiem przeszywał ją na wskroś.
Zimny pot spłynął jej między łopatkami. Poczuła się obnażona. Po nocy i poranku z Markiem dotyk męża wywoływał w niej nieprzyjemne uczucia. Nie potrafiła tego nazwać. Ale coś ewidentnie się zmieniło. Przechodzili kryzys i stojąc przed nim wiedziała już, że to koniec. Małżeństwo  mogła jedynie nazwać przywiązaniem, strachem przed samotnością, chęcią stworzenia rodziny.
- Nie mogę na ciebie patrzeć- rzucił z obrzydzeniem. – Ten dzieciak to jego, prawda?
Zdumiona otworzyła usta.
- Skąd wiem pewnie zapytasz. Znalazłem w łazience test ciążowy.
- Dziecko jest… twoje- powiedziała bez przekonania.
Zmrużył gniewnie oczy.
- To na pewno nie jest moje dziecko- odrzekł zaciskając dłonie w pięści.
- Rafał, co ty pieprzysz? O czymś nie wiem?
- Z medycznego punktu widzenia możemy mieć dzieci, ale tyle prób i … spuściłaś się z nim jak dziwka.
- Rafał…
- Rzygać mi się chcę na twój widok- warknął. – Głupia szmata. Jak wrócę ma cię tu nie być. Spakuj swoje rzeczy i wynoś się z naszego… mojego mieszkania.
Poszedł do lodówki. Podbiegła do niego. Odepchnął ją od siebie. Oparła się o ścianę szlochając.
- Rafał nie opuszczaj mnie… błagam – upadła kolanami na podłogę.
- Nie rób z siebie ofiary. Wstawaj i nie zgrywaj pokrzywdzonej przez los- głos blondyna przesiąknięty był jadem.
- Wybacz mi…
Spojrzał na nią z politowaniem.
Wściekły zabrał kurtkę i zgarnął kluczyki. Zastąpiła mu drogę.
- Odsuń się – rozkazał.
- Nie. Rafał przepraszam. Obiecuję, że zwolnię się z pracy. Wyjedziemy. Nigdy już nie spotkam się z Dobrzańskim. Zapomnimy o tym i razem wychowamy …nasze...
- I będziemy udawać cudowną rodzinkę?- Spytał z ironią. – A bękart będzie mi przypominał o twojej zdradzie.
Policzki pokryły się czerwienią ze wstydu. Urywki z miłosnych uniesień stanęły jej przed oczami i obraz noworodka o hebanowych włosach. Wzdrygnęła się.
Przesunął ją i trzasnął drzwiami. Wybiegła w strugach deszczu. Ruszył z zawrotną prędkością, aż do zakrętu i drzewa na którym zatrzymało się auto ,a on stracił przytomność i parę minut nie żył.
Dalszy ciąg zasnuty był mgłą. Wszystko się potoczyło błyskawicznie. Nie potrzebowali rozwodu, żeby się rozstać. Nie pamiętała skąd wziął się tam Marek i zgarnął ją w swe ramiona tłumacząc, że nie stało to się z jej winy. Zaopiekował się nią i towarzyszył w najsmutniejszym dniu. Gdy składała wieniec na grobie męża. Ukrywała ciążę, mimo, że zostali sąsiadami.

                                            ***

Violettę zamurowało i udławiła się niemal pomidorem dostrzegając w windzie mężczyznę. Otaksował ją wzrokiem od góry do dołu zatrzymując się dłuższą chwilkę na biuście. Blond loki opadały jej swobodnie na ramiona, a dopasowane fioletowe spodnie podkreślały figurę modelki. Mężczyzna miał lekko przystrzyżone po bokach  jasne włosy, a oczy ukryte za ciemnymi, markowymi okularami. W dobrze skrojonym garniturze i białych spodniach wyglądał jak gwiazdor filmowy. Violetta przyglądała mu się z zachwytem.
- Pan do nas?- Wypaliła bez zastanowienia.
- Nie bardzo rozumiem- odrzekł z południowym akcentem. – Polka?
- Violetta Kubasińska przez V i dwa T- przestawiła się wyciągając dłoń.
- Nick Mckay -Ucałował ją i uśmiechnął się odsłaniając garnitur śnieżnobiałych zębów. – Gdzie znajdę gabinet Marka?- Zapytał blondynkę.
- Chętnie pana zaprowadzę- Violetta śmiało ruszyła przed siebie.
- Pani jego dziewczyna?- Spytał łamaną polszczyzną.
- Ja? Nie – zaśmiała się. – Wolę blondynów- dodała spoglądając na Nicka.
Mckay’owi wpadła w oko blondynka, ale inteligencja niestety nie szła w parze z urodą. Dobrzańskiego nie było, więc przyszło mu spędzić półgodziny w towarzystwie nierozgarniętej dziewczyny gadającej nieustannie o bzdurach i przede wszystkim sobie. Kawa nie nadawała się do picia, a ciastka do niej były strasznie twarde i niejadalne. Poprawiała bez przerwy bluzkę i zagadywała go. Na moment wpadła Paula, lecz śpieszyła się i Viola nie zamieniła z nią ani słowa.
Rozdrażniony Nick opuścił siedzibę firmy nim pojawił się w niej prezes. Uważał swój czas za niezwykle cenny, a tym bardziej nie miał ochoty podpisywać nic z nieodpowiedzialnymi ludźmi. Nietraktującymi go poważnie jak przystało na biznesmenów. Postanowił zjawić się o tej samej porze jutro dając ostatnią szansę Markowi. Mieli nawiązać współpracę.  

Pshemko intensywnie pracował nad nową kolekcją, a Iza odliczała powoli czas do świąt Bożego Narodzenia. W firmie, każdy miał dzielić się opłatkiem i wręczyć sobie drobny upominek. Polubiła panią dyrektor finansowej i niestety zabraknie jej w tym dniu. Ponieważ z nieznanych przyczyn odeszła z pracy. Słyszała o romansie z młodym Dobrzańskim ,ale trudno było jej uwierzyć ,że coś ich łączy. 
Od nowego roku miał zastąpić ją ktoś zastąpić. Dobrzański denerwował się na, każda wzmiankę o Uli. Plotki ucichły i wszystko wracało do normy oprócz jednego. Marek stał się niepunktualny, nieobecny i roztargniony, a przy tym do tyłu z pracą. Przed oczy wypływał mu obraz Uli i ogarniała go wściekłość.
Marek prowadził właśnie telekonferencje, gdy wbiegła zdyszana Violetta z mega pilną sprawą. Ręką dał jej znak, żeby wyszła. Została chcąc dowiedzieć się czegoś więcej. Bez słowa wyprosił ją zatrzaskując drzwi i przekręcając klucz, aby nikt mu nie przeszkodził.
Po odłożeniu telefonu odchylił się na fotelu i wziął w dłoń papiery do podpisania. Oświeciło go i odtworzył laptopa pisząc do Urszuli pożegnalny mail. Skreślił ją całkowicie i postanowił po urodzeniu się dziecka zrobić testy DNA i iść do sądu ustalając dzień odwiedzić i kwestie alimentów. Z Ulą nie chciał już rozmawiać.
Postanowił sztywno trzymać się zasad i nie ulec jak głupiec znów jej pięknym niebieskim oczom i kuszącemu, ponętnemu ciału ani dać się omotać czułym słówkom. Stanowiła jasny kontakt na tle innych jego byłych. Zdaniem mężczyzny była jedyną w swoim rodzaju. Kimś wyjątkowym. Niestety złamała mu serce. Rozwiała wizję o szczęśliwej przyszłości. Zdobył jej adres i udał się do mieszkania, w którym zastał półnagiego mężczyzny, który podał się za jej chłopaka. Uwierzył, że ułożyła sobie życie z kimś innym i bardzo szybko pocieszyła się po śmierci męża.
,Koniecznie musimy się spotkać i porozmawiać. Błagam ,odpisz . Ula. - otrzymał wiadomość .
,,Niepokoję się. Co się stało? Bądź ze mną szczery. Nie kończmy w ten sposób naszej ,,znajomości''. Jestem w Karpaczu. Wracam pięć dni przed wigilią. Spotkajmy się i porozmawiajmy. To ważne. Podaj miejsce i czas ,a zjawię się tam. Ps. Uważaj na siebie.Dopisała emotikona z uśmiechniętą buźką. 
Odłożył telefon i zanurzył się we wspomnieniach i rozmyślał.
Może to chłopak jej kumpeli? Czemu miałaby kłamać? 
Złość mu powoli przechodziła teraz zawładnęło nim uczucie pustki i osamotnienia.Wieczorem będąc już w domu napisał do niej krótkiego esemes'a.

,,Dbaj o siebie. Mam nadzieję ,że czujesz się dobrze i dziecko również. Kocham was.💖💖.
Z uśmiechem na ustach zalogowała się do poczty i odpisała mu po chwili. 
,,Z dzieckiem w porządku. Świeże powietrze ,śpiew ptaków ,góry  pozytywnie wpływa na moje zdrowie. A ty jesteś w Warszawie?
Oczekując na wiadomość nerwowo stukała w blat małego stolika.  
Od : Marek
Do : Ula
Tak. Praca ,praca i jeszcze raz praca. Na dwa dni jadę do Szwecji. Żałuję ,że odeszłaś z firmy. Miałbym cię tuż obok. 
Od : Ula
Do : Marek 
Nie zaczynaj. Nie proś ,abym wróciła do Febo- Dobrzański. To skończony etap. Nie zmienię zdania. Niedługo zostanę mamą i muszę zająć się dzieckiem. Nie pozwolę Ci  zabrać maleństwa. Do Szwecji przypadkiem nie wyjechali twoi rodzice?
Potarł kark i przysunął fotel bliżej biurka. 
Od: Marek
Do :Ula
Rodzice pojechali naładować akumulatory i wrócić z nową energią do Polski. Nie obawiaj się. Nie odbiorę ci dziecka. Chcę być obecny w waszym życiu. Tylko tyle. Przepraszam muszę iść do pracowni Pshemko. 
Od :Ula
Do : Marek
Okej. Nie pracuj za dużo. Przesyłam pozdrowienia z gór. Pa. 
Zatrzasnęła klapę laptopa i weszła do pensjonatu ,w którym pracowała przyjaciółka z poprawczaka. Wypuścili ją i wróciła do domu dziecka. Hanka nawiązała nić porozumienia z Ulą. Hania nie brała ,ale poznała chłopaka ,który podrzucił jej kryształ i amfę.Nie znała jego problemów z narkotykami.Trafił do placówki ,gdy matka zapiła się na śmierć ,a ojciec zwiał. Ula , Hanka i Remik postanowili uciec z tego okrutnego miejsca w środku nocy. Przedostali się za mury sierocińca ,ale zatrzymała ich policja. Przeszukali plecak Hani i Remika . Zatrzymali ich ,a Uli udało się uciec.Niestety wróciła na drugi dzień i dostała solidną karę. Z czasem i Hania zjawiła się w pokoju z który dzieliła z Urszulą. Jako nieliczna mówiła do niej po prostu Ula ,a inni ,,Ursi lub ,,Ursula '' z dziwnym akcentem. Dzięki pewnym ludziom i Hani nauczyła się mówić poprawną polszczyzną. Rodzice mówili w dwóch językach. Po uzyskaniu pełnoletności dużo pracowała ,żeby zarobić na studia w Warszawie.

                             ***
Podczas pobytu w górach ,który trwał prawie trzy tygodnie zarobiła niezbyt dużo pomagając w pensjonacie. Całymi dniami siedziała w rachunkach ,cyferkach i podliczając zyski. Hania prosiła ,żeby została dłużej ,ale odmówiła. Kupiła w górach śliczny kombinezon z kapturem i dwie pary śpioszków. Niestety pokoiku ,nie wspominając o innych potrzebnych mebelkach ,akcesoriach ,ubrankach nie miała. Nie stać ją było na ich kupno.Lekarz na jednej z wizyt martwił się stanem płodu. Powiedział jej dokładnie ,o co chodzi i przestraszyła się nie na żarty. Z nałogiem tytoniowym zerwać jednak nie potrafiła ,choć i tak mocno ograniczyła. Na następnej wizycie było nieco lepiej. Cudem uniknęła ataku astmy . Ostatni atak miała w wieku dwunastu-trzynastu lat. 

Na zaśnieżonym podjeździe zauważyła samochód Dobrzańskiego. W duchu dziękowała, że go zastała w domu. Popchnęła leciutko furtkę i rozejrzała się i z ciężko bijącym sercem udała się pod numer jego mieszkania. Zapukała leciutko, ale nikt nie otworzył. Nacisnęła klamkę i rozpięła niedający już ciepła płaszcz tak samo jak buty. Nie założyła czapki i miała mokre od topniejącego śniegu włosy. Pogładziła czule brzuch. Dziecko było bardzo ruchliwe i ciągle kopało. Nic dziwnego przecież od wczoraj nic nie miała w ustach. Z Sarą nie dogadywała się i mieszkało się jej u niej fatalnie.Z korytarza wyłoniła się drobna ,kobieca postać. 
- Kim pani jest?
- A pani?- zwróciła się do niej nieznajoma zawiązując szczelnie sięgający do kolan  ,czarny szlafrok. 
- Znajoma Marka- odparła Ula.- Bardzo bliska- dodała. 
- Dziewczyna czy była kochanka?- zapytała taksując ją wzrokiem. - Chcesz powiadomić go ,że zostanie tatusiem? Nie uważasz ,że trochę późno. A może on wie i wpadłaś w odwiedziny...wybacz ,ale nie mogę cię wpuścić. Kazał mi nikomu nie otwierać. 
- Nie przyszłam w nic go wrabiać tylko z nim porozmawiać. Poza tym posłuchaj mała kukło. Nie mieszaj się w sprawy dorosłych. Masz chociaż  dowód?
- Spoko, mamuśko. Nie mam piętnastu lat. Troszkę więcej i nie łapie facetów na dzidziusia- mówiła przesłodzonym głosem.- Kurewek do domu też nie wpuszczam.  
W Uli się zagotowało. 
- Zastałam go czy nie- warknęła. 
- Śpi.
- To ja nie będę przeszkadzać- powiedziała Ula stłumionym głosem i wyszła czym prędzej z mieszkania Dobrzańskiego. 
Przekazać ,że  byłaś?- dobiegł ją głos dziewczyny. 
- Nie!- odkrzyknęła Urszula. 
,,Łajdak''- pomyślała. Pieprzony casanova. 

                                  *****
W zaciszu domu przeglądała wielką księgę imion. Popijała kakao i w puchowych skarpetach ( zawsze marzły jej stopy) wertowała kartki. Dom należał do Sary, która wyjechała z Igorem na mazury, aż na dwa tygodnie zostawiając Uli całe mieszkanie do dyspozycji. Potem musiała znaleźć sobie nowe lokum. Zwłaszcza, że za dwa miesiące będzie mamą.
Konrad – zastanawiała się głośno. – Bruno? Kojarzy mi się z psem sąsiadki. Mieszko? Ohydne. Leon, Ursyn, Tymon? Też chyba nie. Adam? Zbyt pospolite i przez niego zgrzeszyła Ewelina, nie Ewa. Czy jakoś tak? Pomyliłam chyba.
Przetarła zmęczone oczy i odłożyła książkę, żeby pójść po jakąś przekąskę. Niestety zapomniała zrobić zakupy. Miała straszną ochotę na papierosa od rana. W końcu nie wytrzymała. Ręce jej drżały, gdy odpalała fajkę i zaciągnęła się z lubością dymem, czując nagłe kopnięcie. Zadzwonił dzwonek. Zgasiła pośpiesznie papierosa i włożyła do ust miętowego cukierka otwierając drzwi.

Cholera, co on tu robi?
- Cześć-przywitał się muskając jej policzek. Uciekła spojrzeniem w bok i stała nieruchoma zaskoczona jego wizytą.
- Zrobiłem zakupy, mogę wejść?- Zapytał z cichą nadzieją, że się zgodzi.
Uśmiechnęła się niemal niezauważalnie.
- Jasne- mruknęła i wpuściła go do środka.
- Gdzie to zanieść?- Dopytywał, a ona zerknęła na siatki w rekach bruneta.
- Na stole w kuchni- odparła i kazała mu iść za nią. – Kawy?- Zaproponowała.
- Na kawę za późno, więc niech będzie herbata- odpowiedział przysiadając na krześle i lustrując dyskretnie pomieszczenie. – Musiałem przyjść, ujrzeć cię – zaczął.
- Czego chcesz?
- Musimy porozmawiać- powiedział bez ogródek. – O naszym dziecku.
Zatkało ją, a język utknął w gardle.
- Ula?
-Kto powiedział…- wzięła kilka wdechów. – Nie mam pewności czy…
- Zaopiekuję się wami tylko mi pozwól i nie ważne czyje ,bo cię...
-Przestań kłamać- weszła we słowo. - Nie wierzę ci. 
A tak bardzo chciałabym... 
           _______________________

Ps. Ciąg dalszy przebiegu spotkania i rozmowy w następnej części. Pozdrawiam ❤.

8 komentarzy:

  1. Jestem zawiedziona. Kiedy oni w końcu sobie wszystko wyjaśnią? Niby się spotkali ale to już na końcu części i nie wiadomo jaki będzie przebieg tej rozmowy. Kim była ta dziewczyna co ją Ula spotkała u Marka? On chyba nadal jest sam bo kocha Ule. To jego kuzynka? G

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podczas jednej rozmowy nie wyjaśnią wszystkiego.Z Ulą tak łatwo mu nie pójdzie.Czy dojdą do porozumienia przekonasz się niebawem. Dzięki za wpis. Pozdrawiam Serdecznie :).

      Usuń
  2. Właśnie kim była ta dziewczyna w mieszkaniu Marka? Bardzo jestem ciekawa tej rozmowy Marka i Uli.
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Potrzymam w niepewności i nie zdradzę kim jest ta dziewczyna. Niedługo się dowiesz.Długa rozmowa przed nimi nie ostatnia.Dzięki za wpis. Pozdrawiam serdecznie :).

      Usuń
  3. Trochę trudno mi się połapać, bo jak dla mnie to część nieco chaotyczna, ale być może taki miałaś zamysł. Wreszcie wyjaśniłaś jak zginął mąż Uli. To rzeczywiście było dramatyczne i aż dziwię się, że Ula nie obwinia się za jego śmierć, a być może obwinia i dlatego nie chce się wiązać z Dobrzańskim? Rafał miał pełne prawo być wściekły, bo właściwie odkrył prawdę, a tłumaczenie Uli, że Marek ją uwiódł było naprawdę słabe. Ale stało się i ona czasu już nie cofnie.
    Podobnie jak dziewczyny jestem ciekawa, co to za młoda kobieta otworzyła drzwi domu Marka i kim był ten półnagi facet, który podał się za chłopaka Uli, gdy z kolei Marek zapukał do jej mieszkania.
    Niby Ula jest miła dla Marka, nie zabrania mu kontaktów z dzieckiem, gdy ono się już urodzi i chociaż udaje niepewność to myślę, że doskonale wie, że dziecko jest właśnie jego nie Rafała. Dlaczego więc nie chce się z nim związać. On zapewniłby jej poczucie bezpieczeństwa i jakiejś stabilizacji, a przede wszystkim warunki dla noworodka. Kocha ją i wydaje się, że ona jego też, więc w czym problem?
    Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wprowadzenie chaosu do tej części było akurat zamierzone. Specjalnie też nie wyjaśniłam niektórych rzeczy.
      Tłumaczenia Uli przed mężem są bardzo słabe.Nikt na miejscu Rafała nie uwierzyłby swojej kobiecie.Ula jest rozdarta między poczuciem winy a uczuciem do Marka. Półnagi facet to chłopak Igor chłopak Sary,a skłamał za żartu,żeby pozbyć się niezapowiedzianego gościa.A dziewczyna w mieszkaniu Marka pominę milczeniem.Dzięki za wpis. Pozdrawiam serdecznie :).

      Usuń
  4. Mnie również interesuje kim jest ta dziewczyna. Ale przypuszczam, że to jakaś krewna Marka, albo córka znajomych jego rodziców i nie jest utrzymanką Marka ani nic z tego tematu. Mam nadzieję, że przed porodem Uli zdążą dojść chociaż do jako takiego porozumienia.
    Pozdrawiam miło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tajemnicza postać sporo namiesza między tą dwójką i zburzy pozorną harmonie.Ale jeszcze nie w następnej części. Dzięki za wpis. Pozdrawiam serdecznie :).

      Usuń