Nieme pytanie zawisło
w szpitalnej sali. Para usiłowała wyczytać cokolwiek ze swych błyszczących
tęczówek, wzruszenie odebrało kobiecie głos. Minuty płynęły ,a niewielki
przedmiot wciąż spoczywał na dłoni Uli. W głowie szukała słów ,które mogłaby
wypowiedzieć. Rozciągnęła usta w półuśmiech.
- Kochanie, zostaniesz
moją żoną?- zapytał na bezdechu.- Nie umiem bez ciebie i dzieci żyć. Pragnę
spełnić twoje marzenia o szczęśliwej rodzinie- mówił podenerwowany obawiając
odrzucenia. Spojrzał na nią wyczekująco. Włożyła do ust ryżową kulkę i trzymała
go w niepewności. Wsunęła pierścionek na palec ,nachyliła się muskając jego
wargi.
- To znaczy tak?-
spytał niepewnie, gdy się odsunęła.
- Oczywiście ,że tak-
odparła.- Pa ,kochanie ,przyjdę jutro. Na szczęście cię wypisują- ucieszyła
się.
- Nie mogę się
doczekać ,aż będę znów w domu. Ucałuj ode mnie Michałka- powiedział układając
głowę na poduszce. Zanim skierowała się do wyjścia pocałowała jeszcze jego
wargi i poprawiła pościel. – Musisz nabrać sił. Jesteś potrzebny mnie i
dzieciom.
Rozmowę przerwało
wejście lekarki i jej krótki monolog. Z ciężkim sercem opuszczała szpital
,chcąc mieć go blisko. W dodatku na czas rekonwalescencji będzie musiała liczyć
na pomoc jego matki ,co było według niej najgorszym rozwiązaniem. Helena w
dalszym ciągu nie widziała w Uli przyszłej synowej.
****
Weronika wzięła udział
w polskiej edycji ,,x factora’’ przechodząc do finału. Marek był z niej dumny
,choć z początku sceptycznie był nastawiony do wzięcia udziału w talent show. W
eliminacjach końcowych jurorzy wybrali chłopaka z długą blond grzywką. Weronika
nastawiona na sukces mocno przeżywała porażkę i potrzebowała paru dni ,żeby się
przestać się przejmować i iść dalej. Ula utwierdzała ją w przekonaniu ,że oni
się nie znają namawiając nastolatkę do innych programów.
- Nigdy więcej nie
zamierzam się ośmieszać- oświadczyła stanowczo. – Jestem do dupy.
- Weronika…
- Nie pocieszaj mnie.
Znam swe możliwości. Nie potrafię śpiewać na miarę uczestniczki talent show.
Nie śnię o wydaniu płyty ,ale to kocham.
- Doskonale cię
rozumiem- odpowiedziała Ula zabierając tekst piosenki z rąk dziewczyny.
- A ty umiesz
śpiewać?- spytała wbijać załzawione tęczówki w macochę.
- Nie wiem
–odpowiedziała zmieszana. – Nigdy nie śpiewałam dla widowni . Pod prysznicem
czy w aucie się nie liczy.
- Zaśpiewaj coś-
poprosiła z ożywieniem Weronika. – Ja zagram ,a ty ...
- Nie znam się na
współczesnej muzyce- przyznała cicho. – Mam spore braki w kulturze. W teatrze
chyba wieki nie byłam.
- Powiem…
- Nikomu nie powiesz-
przerwała jej brutalnie. – W sobotę wybieram się po suknie ślubną.
- Idę z tobą.
Znajdziemy wystrzałową kieckę- odrzekła z entuzjazmem. – Wiem już ,co zagram-
sięgnęła po gitarę.
Nad ich głową wisiały
plakaty z zagranicznymi rockowymi, pop i jazzowymi muzykami. Jeden z nich
przestawiał mężczyznę w czarnej kurtce i gitarze elektrycznej ,zaś inny
wokalistkę z szarym mikrofonem z blond-zielonymi pasemkami. Ula dopiero teraz
przyjrzała się im dokładnie ,czytając podpisy. Powiodła wzrokiem po pokoju
zatrzymując się na zagraconym biurku ,gdzie dostrzegła płytę z autografem.
- Kto to?- spytała
biorąc płytę i próbując rozczytać nieczytelne pismo.
- Zespół pop rokowy.
,,Marroon 5’’ – wyjaśniła. – Byłam na ich koncercie zanim przyjechałam z mamą
do Polski. – Marzę zobaczyć Arianę Grandę.
- Poważnie? Mi jej
piosenki wcale się nie podobają- odparła szczerze.
- Zależy kto jaki ma
gust. Jedni uwielbiają Bruno Marsa ,a inni Sakirę czy jak jej tam.
- No w sumie-
przytaknęła. – Napisałaś ponoć piosenkę- ożywiła się kobieta.- Pokażesz?
- Nie.
- Daj tą gitarę-
podskoczyły wystraszone na łóżku. – Spokojnie- zaśmiał.
- Musisz się tak
skradać? Natychmiast wracaj do łóżka- rozkazała kobieta mierząc go
spojrzeniem.- Za dwa tygodnie ściągają ci gips. Wytrzymasz.
- Ula ,ja już wariuję
przez ten gips. Nie dość ,że cholerstwo swędzi to jeszcze wyjść nigdzie nie
można. Ja osiwieje- kaprysił jak małe dziecko.
- W twoim wieku to
normalne- dodała dziewczyna z złośliwym uśmieszkiem.
- Wera
-Zaraz odgrzeję ci
zupę szpinakową- Ula podniosła się z materaca. Weronika obserwowała ich nie
kryjąc rozbawienia ukazując w policzkach dołki takie same jak ma jej ojciec.
Pięknymi oczami okolonymi firanką długich ciemnych rzęs i ślicznym uśmiechem
łamała serca chłopakom. Na nową miłość nie była gotowa mimo upływu czasu.
Skupiała się na ważniejszych sprawach niż danie ponieś się emocjom.
- Nie- zaprotestował
Marek. – Zostały jeszcze wczorajsze dewolaje z serem?
- Są w lodówce.
Wystarczy podgrzać.
- Świetnie- uśmiechnął
się.
- Tato!- zawołała. –
Chwileczkę. Chciałeś gitarę ,tak?
- Noooo- powiedział
przeciągle.
- Po co?
Zmarszczyła brwi i skrzyżowała ramiona .
- W liceum …-zaczął.
- Boże- jęknęła. – Nie
wyjeżdżaj mi z średniowieczem.
- Weronika!- uniósł
się. – Nie jestem ,aż tak stary. A ty z czego się śmiejesz?- burknął.
- Ja?- zdziwiła się
Ula. – Gderasz i narzekasz jak baba w ciąży ,a przypominam ci ,że to ja w niej
jestem.
- Dom wariatów
normalnie- nastolatka zeszła na dół nie mogąc ich słuchać.
- Naprawdę potrafisz
grać?
- Nie ,chciałem
zaimponować ,kiedyś jednej dziewczynie ,ale …nie do końca wyszło.
- Oj biedaku-
pogładziła go po włosach i pocałowała w usta.
– Zejdźmy lepiej do kuchni. Weronika cię podszkoli to mi zagrasz coś
ładnego ,dobrze?
- Dla ciebie wszystko.
- Tylko nie o drugiej
w nocy pod oknem ,bo zrobię ci zimny prysznic.
- Doprawdy?- spojrzał
na nią spod przymrużonych powiek.
- Oczywiście-
roześmiała się przywarła do jego warg.
- Całuśnicy schodzicie
czy nie?- zapytała nieoczekiwanie Weronika.- Michałek was woła.
Jest głodny i brudny.
- Jak to brudny?
- Nie moja wina ,że
wylał na siebie sok pomidorowy.
- Dałaś mu sok
pomidorowy?- oburzyła się kobieta. – Zostawiłaś samego? Mojego maluszka?
- Jest w krzesełku.
Po posiłku zagrali w
scrabble i obejrzeli ulubioną komedię w telewizji. Mały najpierw bawił się
samochodami na dywanie ,a następnie Ula dała mu kartkę i pisaki. Narzeczeni
zasnęli wykończeni po nocy ,bo Michaś zamiast spać bawił się w najlepsze
północy rozbijając o szczeble łóżeczka zabawki . W końcu Ula przyniosła go do
sypialni. Odkopywał kołdrę i zsuwał z niego bawiąc się na podłodze telefonem
taty ,który wziął z szafki nocnej.
O drugiej czterdzieści
przysnął i obudził się przed piątą mając mokrą pieluchę. W dzień powoli uczyła
go korzystać z nocnika ,ale nie potrafił na nim zbyt długo usiedzieć i uciekał
biegając po domu z gołym tyłkiem. Oboje mieli z Michałkiem niemały ubaw,
chociaż Ula ledwie dawała sobie radę. Pomogła jej Weronika ,ubrała brata i
zabrała na plac zabaw ,a Ula w tym czasie posprzątała trochę w mieszkaniu,
ugotowała obiad i posiedziała z narzeczonym na tarasie wypisując zaproszenia
ślubne i delektowali się pierwszymi promieniami wiosennego słońca.
Aron i Sasza biegali po ogrodzie ,kopiąc dziury. Weronika dosłała je od najlepszej przyjaciółki na osiemnastkę jako spore szczeniaki bernardyny.
Ula nie chciała zgodzić się na dwa psy ,ale przekonała ją silna argumentacja pasierbicy i Marka.
Aron i Sasza biegali po ogrodzie ,kopiąc dziury. Weronika dosłała je od najlepszej przyjaciółki na osiemnastkę jako spore szczeniaki bernardyny.
Ula nie chciała zgodzić się na dwa psy ,ale przekonała ją silna argumentacja pasierbicy i Marka.
Koło siedemnastej
wpadła Violetta z bliźniakami. Ula zachwycała się malcami w szczególności
malutką Aidą z blond włoskami. Kobiety rozmawiały o modzie ,dzieciach, firmie,
wypadku. Sebastian oprócz nogi w gipsie miał jeszcze rękę. O powrocie do pracy
na razie mowy nie było. Ula pochwaliła się blondynce pierścionkiem i
opowiedziała o ślubnych planach. Niestety musiały one poczekać ,aż Marek będzie
w pełni sprawny i wszystko pozałatwiają.
- Ślub w górach?-
zapytała zaskoczona Viola. – Ależ romantycznie.
- W wyniku przykrych
zdarzeń zawsze swojego azylu szukałam właśnie w Karpaczu. Moja dawna znajoma
pracuje pewnym w pensjonacie. Chcę zrobić tam wesele.
- Świetny pomysł-
stwierdziła Olszańska. – Piękne krajobrazy ,wy zakochani, góralska muzyka ,wino
,taniec ,śpiew.
- O nie! Ja wina nie
mogę- pogładziła się po zaokrąglonym brzuchu.
- Och ,przepraszam.
- Napijecie się szejka
z awokado? Polecam bardzo dobre- zachęcała Wera.
- O małej zawartości
cukru trzcinowego?
- Jakiego?- zdumiała
się przyszła Dobrzańska.
- Nieważne- rzuciła
lekceważąco blondynka, zerkając na śpiące w wózku dzieci.–
Przyjechała moja mam i zostanie na parę dni. Gotuje ,sprząta ,pierze ja nie
dałabym rady. Kulinarnego talentu nie mam.
- Marek męczy się z
tymi kulami. Współczuję mu chciałabym ,żeby nie musiał
mieć już tego gipsu. Z
żebrami jest już całkiem dobrze.
****
Aleks zamówił stolik w
ekskluzywnej restauracji zabierając narzeczoną na romantyczną kolację. Rozalia
przejrzała włoską kartę dań i wybrała ulubione
Ravioli ze szpinakiem ,a
Aleks zamówił penne al tonno ( włoski makaron z tuńczykiem).
- Aleks, nie wybraliśmy wzoru
zaproszeń ślubnych - przypomniała Rozalia. – Sądzisz ,że lepiej wiązanka z
lilii czy frezji? Róże są zbyt banalne ,co diletto?
- Paula doradzi ci w kwestii –
odparł chłodno.
Niby pogodził się z Markiem i
oddał mu swoje udziały ,ale w środku pozostał jakiś żal. Długie lata gryzł się
i chował głęboki uraz do juniora Dobrzańskiego za krzywdę wyrządzoną dawno
temu. Nie przypuszczał ,że ponownie się zakocha i będzie wiódł szczęśliwe życiu
u boku pięknej kobiety.
- Paula? Nie znamy się ,aż tak
dobrze- odparła zmieszana. – Poznaliśmy się na basenie przed moim wyjazdem do
Włoch.
- Pamiętam- przytaknął. – A
koleżanka ze studiów?
- Wyjechała do Stanów ,a
Camilla …na dniach ma rodzić.
- Czyli oboje nie mamy kogo
wziąć- podsumował. – Ewentualnie wezmę Adama .
- Tego twojego Turka? Przecież
to ameba umysłowa- rzekła zbulwersowana.
- To nie wiem- rozłożył
bezradnie ręce. – Przecież nie wezmę Marka.
- A dlaczego nie?- pochwyciła.
- Wytknie mi jakiś numer albo
uwodził będzie twoją druhnę- dodał zniesmaczony.
- No coś ty. Niedługo zostanie
ponownie ojciec ,a niebawem mężem. Oświadczył się Uli, w szpitalu. Marek
dzwonił w zeszłym tygodniu. Zaprasza nas na ślub w Karpaczu.
- Czym…?- zakrztusił się
espresso i rozlał na fioletową koszulę.
- Zostaniesz podwójnym wujkiem
,a może my…- spojrzała mu wymownie w oczy.
- Chciałabyś?- w ciemnych
oczach pojawił się błysk.
- Po ślubie- wyjaśniła ,a on
odetchnął z ulgą.
- Ti Amo- rzekł i musnął jej
usta pochylając się nad stolikiem.
- Ti Amo- powtórzyła za
nim.
Rozalia mówiła biegle w trzech
językach i skończyła ekonomię z wyróżnieniem oraz ukończyła kilka zagranicznych
kursów .
Po ciepłej kąpieli absolutnie
nie mieli ochoty od razu spać. Ujął jej twarz w dłonie i nie
namyślając się zbytnio musnął usta narzeczonej następnie porwał ją na ręce
i zaniósł do ich sypialni...
_______________________
Weronika podała Uli bukiet i
uściskała ją lekko. Kobieta denerwowała się, a dziecko wierciło się niespokojnie
w jej brzuchu. To drugi ślub w jej życiu ,a denerwowała się jak za pierwszym
razem.Tylko wtedy nie była w szóstym miesiącu ciąży. Teraz serce przepełnione było bezgraniczną miłością, nie wątpliwościami
i żalem za utraconą młodością.
W błękitnej długiej sukni , srebrnych
szpilkach ,podpiętych włosach oraz leciutkim makijażu prezentowała się
wspaniale. Michałek ubrany był w mały szary garniturek ,a Marek w czarny z
przypiętą białą różą. Kroczyła dumnie żwirową alejką do czarnego bmw. Po
dotarciu do kościoła odczuwała już mniejszy stres. Violetta uśmiechała się do
niej ,ściskając dłoń męża ,a w wózku spała dwójka maluchów. Od rana świeciło słońce i wiał przyjemny wietrzyk.Wesele miało odbyć się na świeżym powietrzu przy ozdobionych drewnianych stołach w scenerii górskiej otoczonej zielenią i bielą połączonej z różem kwitnących stokrotek.
Marek i Ula nie zapraszali wiele gości. Jedynie najbliższą rodzinę i przyjaciół. Niestety Ula nie znała swojej dalszej rodziny i od niej nikt nie dotarł do kościoła i na wesele ,do pensjonatu.
Marek i Ula nie zapraszali wiele gości. Jedynie najbliższą rodzinę i przyjaciół. Niestety Ula nie znała swojej dalszej rodziny i od niej nikt nie dotarł do kościoła i na wesele ,do pensjonatu.
Po wypowiedzeniu przysięgi Ula
rozkleiła się obojgu drżały palce ,gdy nakładali na swoje palce obrączki z białego złota. Michaś w trakcie ceremonii zasnął na rękach babci. Pocałunek nowożeńców trwał i
trwał. Płacz jakiegoś dziecka obudził synka Dobrzańskich i wyrywając się z rąk
babci ,zaczął wykrzykiwać tata na cały głos. Opuścili kościół we trójkę. Ludzie
obsypali ich ryżem ,a oni ucałowali synka w policzki ,gdzie znajdowały się małe
dołki i udali na wesele. Aleks spóźnił się z żoną na ślub ,ale na wesele
zdążył.
- Wypijmy za szczęście
ukazujące się w prozie zwykłych dni, miłość objawiającą się w oczach ,tkwiącą głęboko
w sercach zakochanych- wygłosiła toast Hania przyjaciółka Uli z domu dziecka.
Podała mikrofon siedzącemu niej mężczyźnie.
- Szczęścia kochani i pięknych
,cudownych dzieci jak Michaś- blondyn uniósł kieliszek do góry.
- A ja życzę wam samych słonecznych dni - rzekła Olszańska.
- A ja życzę wam samych słonecznych dni - rzekła Olszańska.
- Przepraszam – wtrąciła Helena
,zapadła cisza. Ula podenerwowana przełknęła ślinę i spojrzała na Marka.
- Spokojnie ,skarbie- wyszeptał
jej czule do ucha. Uspokojona musnęła usta ,męża. – Kocham cię.
- Ja ciebie też.
- Twój tata byłby z ciebie
dumny, szkoda ,że nie ma go z nami. Bądźcie szczęśliwi i cieszcie się życiem-
dopowiedziała matka Marka nie kryjąc łez.
- Jesteście wspaniałymi ludźmi,
niech wasza miłość nie ustaje. A to dla was- oznajmiła wstając od stołu, ktoś
podał jej gitarę. Usiadła na krześle i przeciągnęła piórkiem po strunach,trzymając drobne palce na gryfie i
zniżyła mikrofon jednocześnie mówiąc:
- Piosenkę tą dedykuję parze
młodej ,to dla nich ją napisałam.
Pierwsze nuty doprowadziły Ulę
do łez. Marek ucałował dłoń żony i zaprosił do tańca. Poddali się rytmowi
melodii.
***
Jesienią Ula powiła śliczną
dziewczynkę o czarnych włoskach. Z zachwytem spojrzeli oboje na maleństwo w
różowym kocyku.
Marek ucałował spocone czoło żony, pogładził czule zarumieniony
z wysiłku policzek .
- Przepiękna ,idealna
,niesamowita- pochylił się na
noworodkiem i wziął kruche ciałko do rąk. Pocałował mając w oczach łzy. –
Kocham cię maluszku- wyszeptał.
- Nasza Lilka- dodała Ula
słabym głosem.
Podał jej córeczkę ,którą
pocałowała w nosek i zrobił im zdjęcie.
Na drugi dzień z rano z różowym
balonikiem przyszła Weronika ,prowadząc za rączkę Michałka.
- Dzidzia spi?- wyseplenił chłopczyk.
- Tak , twoja siostrzyczka- poinformowało go mama. Zmarszczył nosek i przytulił się do nogi taty.
- Piękna mała- Weronika zerknęła na siostrę.
Nachylił się pocałował czule i niespiesznie Ulę, tulącą ich słodki skarb.
KONIEC!