Rozsunęła się automatyczna
brama i ukazała się piękna posiadłość z dużym budynkiem i wyłożonym białym
żwirem podjazdem. Zimą tuje pokryte były śniegiem teraz miały zieloną barwę.
Między nimi dostrzegła krzew róż i rząd tulipanów pod jednym oknem. Przytuliła
maleństwo do piersi mając przewieszoną dużą torbę przez ramię ,którą zabrał jej
mężczyzna i omiotła zachwyconym spojrzeniem nowy dom i ogród. Zrobiła parę
kroków i usiadła na bujanej ławce. Mała sadzawkę otaczały dookoła szare i
czarne kamienie ,a dalej rosło mnóstwo kwiatów. Większość dopiero miała pąki.
Zakwitły tulipany oraz żonkile. Chłopczyk spał na rękach Uli. Delikatny deszcz
zepsuł jej marzeniu o pozostaniu w tym miejscu na dłużej. Drapała ją w gardle i
zaczęła kaszleć. Malec obudził się i wykrzywił małą buzię. Zerwał się wiatr i
deszcz przybrał na sile.
- Chcesz zachorować i zarazić
dziecko?- zapytał oskarżycielskim tonem. – Daj mi go. I nie dąsaj się- dodał
widząc jak pociąga nosem.
- Nie dąsam- odparła ostro. –
To ty masz wiecznie o coś pretensje. Głupi gnoju!- wykrzyczała stając naprzeciw
niego.
- Idź w diabły- warknął. – Jak
ty go trzymasz? Zaraz zrobisz mu krzywdę.
- Prędzej tobie.
Przytuliła mocniej Michałka.
- Normalnie. Miałeś być inny.
To nie jego wina ,że ma takich rodziców- z bólem spojrzała mu w szare oczy. –
Wiesz ,że operacja się udała ,a po opuszczeniu szpitala zaczął sinieć i się
dusić? Nasz synek trafił na OIM .Miał drugą operacje. Miał niewielki ubytek
między komorami przez niedomknięcie jednej z zastawek. Rozumiesz ,co to znaczy?
Mógł umrzeć ,ale oczywiście ciebie to nie obchodzi. Ty nie siedziałeś w
szpitalu i nie żyłeś wyłącznie o kawie i nie spałeś na krześle czy przy synku.
Mój organizm nie wytrzymał ,trzy dni leżałam pod kroplówką. Umarłabym ,a ty
miałbyś to gdzieś. I niby kochasz mnie i małego? Żałosny jesteś z tą swoimi
zapewnieniami i obietnicami ,że będzie lepiej. Nie powinniśmy się nigdy
spotkać. Tak byłoby najlepiej – zakończyła ,a łzy leciały ciurkiem po jej
twarzy.
Wstrząśnięty go głębi stał
jak posąg ,a z ust wydobył się bezgłośny krzyk. Spuścił głowę porażony jej
słowami i z ciężkim sercem musiał przyznać jej rację.
- Nigdy ci nie wybaczę ,choćbyś
błagał na kolanach i zarzekał na wszystkie świętości.
- Ula- wykrztusił.
- Skończyłam. Nie wracajmy do
tej rozmowy. Jestem tu ze względu na Michałka. Tylko dla niego- powiedziała
dobitnie.
- Nie możesz…
- Postaraj się być dobrym
ojcem ,bo mężem …może ,kiedyś …będziesz ,ale …nie moim- jąkała się.
Chyba jeszcze mnie kocha.
Pokrzepiony tą myślą postanowił
o nią powalczyć. Wyciągnął ręce ,by wziąć synka.
- Będę przy was ,już zawsze-
zbliżył swe usta do niej ,ale odwróciła głowę.
- Ostrzegałam cię- zmroziła go
wzrokiem. – Trzymaj się z dala ode mnie ,bo wystąpię o naruszanie nietykalności
cielesnej- oznajmiła stanowczym tonem.
Zbladła ,a na czole pojawiła
się kilka kropelek potu. Zadrżały jej usta i zachwiała się lekko.
- Dobrze się czujesz?
- Nie od rana mam gorączkę-
odparła zanim pomyślała.
Ściągnął brwi i pogładził synka
po główce ,który popłakiwał wtulając się w czarny płaszcz mężczyzny.
- Nauczmy się dla dobra dziecka
kontrolować emocje i unikać powodów do kłótni- ciągnęła dalej.- Określmy pewne
reguły. Jeśli któreś z nas je złamie liczyć się będzie musiał z konsekwencjami.
- W porządku ,jeżeli to ty
naruszysz zasady ,które ustaliśmy zostaniesz moją żoną – oświadczył.
Wydęła usta obrażona wyrywając
mu dziecko i obróciła się na pięcie.
- Po moim trupie- wycedziła. –
Nie mąć mi więcej w głowie- zmierzyła go pogardliwym wzrokiem.- Jeśli ty
złamiesz reguły ,wyprowadzam się.
– Przestałaś kochać?-
wsunął ręce do kieszeni ,patrząc oczekująco w jej niebieskie tęczówki.
- Próbuję- przyznała bardzo
cicho.
Nie umiała kłamać otwarcie
zwłaszcza z jego wzrokiem wlepionym w nią ,tak intensywnie ,że serce zatłukło
gwałtownie w piersi.
Poranione dusze ,które zgubiły
drogę do zgody i zrozumienia. Działając jak magnesy o dwóch przeciwnych biegunach, które się przyciągają ,a czasami
działali wbrew wszystkiego zaprzeczając ,że coś między nimi jest.
działali wbrew wszystkiego zaprzeczając ,że coś między nimi jest.
*****
Niepewnie stawiała kroki ,a
surowy wyraz twarzy mężczyzny napełniał strachem. Nie poznała tego człowieka.
Podążyła za nim do salonu i układając położyła malca i zdjęła ciepłe ubranka
zostawiając w samym sweterku i śpioszkach. Koniec końców nie nadeszły jeszcze
ciepłe dni. Kwiecień okazał się zimny i deszczowy. Weronika pognała do swojego
pokoju i zamknęła się w nim. Dobrzański szybko się zmył. Miała wrażenie ,że
wcale nie zależy mu ani na nie ,ani na dziecku.
Kim ty jesteś?! Niech powróci
dawny Marek.
Ogarnęły ją wątpliwość czy
powinna tu być. Mieszkać z Markiem pod jednym dachem skoro pałają do siebie
wyraźną niechęcią i wzajemnie obrzucają się pretensjami, obwiniając za stan
zdrowia małego. Nie cofną czasu ,nie naprawia błędów przeszłości. Świadomość ,że
przyczyniła się do rozpadu małżeństwa, wypadku Rafała. Doskonale wiedziała o
niesprawnych hamulcach. Zapomniała wspomnieć mężowi bojąc się kolejnej kłótni.
Nieszczęśliwy wypadek. Gówno
prawda. Nie zabrałam kluczyków ,nie ostrzegłam...
Żałowała ,że postępowała
wbrew rozsądkowi, źle się odżywiała ,paliła i żyła w ciągłym stresie.
Pogładziła mięciutką skórę dziecka i mały uśmiechnął się. Zalała ją fala
czułości.
- Moje małe słoneczko- ucałowała nosek.
- Moje małe słoneczko- ucałowała nosek.
****
Zapaliła światło i rozpaczliwie
zamrugała powiekami. Twarz opuchła od płaczu. Stawało się to powoli normą.
Kochała ,ale bała się przekroczyć granice i kierować się uczuciem. Rozejrzała
się po pokoju. Michałka nie było. Przestraszyła się i pobiegła do dziecięcego
pokoiku. Musiała sprawdzić czy oddycha. Robiła to wielokrotnie w ciągu dnia.
Prawdopodobnie zasnęła i nic
nie było w stanie ją obudzić. Zwykle wstała do płaczącego niemowlaka ,ale dziś
go nie słyszała. Od kilku tygodni zasypiała z synkiem w łóżku. Pokoik był
piękny urządzony specjalnie dla Michałka ,ale wolała mieć go obok. W odcieniu
błękitu z łóżeczkiem z bielutkim baldachimem, leżaczek w kolorowe zwierzątka
,komoda z akcesoriami niezbędnymi dla dziecka i podświetlane na ścianie szare
lampki w kształcie gwiazdek i półksiężyca. Biały miś z czarną wstążką zawsze
siedział na regale między książeczkami.
W jej sypialni było miękkie
łóżko z jasną pachnącą pościelą ,turkusowa tapeta kojarzyła się z tropikami i
żółte zasłony z pustynnym piaskiem. Przez okno rano podziwiać mogła wschód
słońca i wdychać woń kwiatów ,które wkrótce miały zakwitnąć. Wyleczyła
zapalenie gardła i cieszyła się piękną pogodą ,ale od dwóch tygodni znów
padało. W zeszły czwartek zmarzła, zmokła i porządnie się przeziębiła ukrywając
to przed Markiem. Wyjechał do Francji na miał wrócić późnym wieczorem.
Podczas kąpieli zdarzył się
przykry incydent. Przerażona zawołała Marka. Pojechali do szpitala. Czuwał
przy synku podczas ,gdy zostawili małego na obserwacji. Ula nazywała się
wyrodną matką. Dobrzański okazał się prawdziwym wsparciem. Był zawsze ,kiedy
potrzebowała. Przygotowywali wspólnie kolacje i oglądali filmy. Nie
wystarczały jej cmoknięcia w policzek i w tył głowy ,gdy usypiali synka.
Czasami się przytulali ,gdy śledzili losy bohaterów na wielkim ekranie, w
salonie. Zazdrosna była o Michasia ,bo jego całował ,bawił się z nim
i nieba ,by mu przychylił. Ona czuła się niepotrzebna ,niekochana i całkiem
niewidzialna.
Starał się zdobyć jej zaufanie
i postępował powściągliwie. Sny erotyczne nawiedzały go ,co noc. W dodatku
takie po ,którym budził się ze wzwodem i mokrym podkoszulkiem. Prysznic
przywracał do rzeczywistości. Nie wiedział ,że jej też kilka razy śnił się ,że
kochają się pod prysznicem ,biegają po plaży ,czy tańczą. W najciekawszym
momencie budziło ją kwilenie synka. Po nieprzespanych nocach ,w dzień chodziła
jak zombie. Z sińcami pod oczami i poszarzałą cerą. Błękitne oczy straciły
dawny blask ,a waga leciała bardzo szybko w dół. Nie miała siły gotować i
sprzątać też nie. Na szczęście przychodziła pani Frania i dbała o porządek w
domu ,a Ula poświęcała cały swój czas synkowi. Mały nie spał zbyt długo.
Często się budził i miewał kolki. Zbrudził niemal wszystkie ubranka.
Zostały po dwie pary bodów, pajacyków ,śpioszków i kaftaników. W środę
pojechała z Markiem na zakupy, zostawiając po raz pierwszy Michałka z Weroniką.
Ula niechętnie chciała powierzyć maluszka nastolatce ,choć ufała jej jak mało
komu. Byli dla siebie niczym najlepsze przyjaciółki.
Markowi do pełni
szczęścia brakowało Uli ,zasypiającej u jego boku. Rozmów bez skrępowania
, głośnego śmiechu, bliskości, czułych wyznań, wspólnych kąpieli i seksu.
Nie potrafił już dłużej czekać
w zawieszeniu. Obdarzał miłością trzy osoby. Ulę , Michałka i Weronikę. Każdą
osobę na swój sposób i nieco inaczej ,ale byli niezaprzeczalnie najważniejszymi
osobami w jego życiu. Szczególnie córka i syn.
Helena w dalszym ciągu
opłakiwała męża i chodziła regularnie na jego grób. Nie zaakceptowała ,,
związku'' Uli i Marka i przychodziła wyłącznie ,żeby zobaczyć wnuka. Obwiniała Ulę
o jego stan zdrowia ,a Markowi powtarzała ,,Z Paulinką miałbyś mądre i zdrowe
dzieci. Ta przybłęda nie nadaje się na matkę'' Krzysztof od początku
zauważył w niej materiał na synową. Nie mówił jednak tego żonie. Po jego
śmierci Helena stała się wyniosła ,arogancka i ludzi z spoza kręgu śmietanki
towarzyskiej traktowała z rezerwą wręcz wrogością.
Zabierała Michała na
spacery bez uzgadniania z matką dziecka ,krytykowała wszystko ,co robiła
kobieta.
****
Parę miesięcy później...
Parę miesięcy później...
- Mam problem- oznajmiła od
progu Weronika. – Mogę wejść?
- Jasne- odpowiedziała
obejmując się ramionami i zapatrując się na ogród w pierwszych promieniach
słońca.
- No ,więc- zaczęła nastolatka
siadając po turecku na materacu. – Chcę wystąpić w castingu do programu
muzycznego i pojechać do New Jersey. Osiemnaście kończę dopiero za miesiąc.
- New Jersey?- Ula uniosła
zdziwiona brwi. – Dlaczego nie zgłosisz się do polskiego programu? Jurorzy z
pewnością docenią twój wokal. Otrzymasz szansę nagrania pierwszego singla
,która stanie się hitem. Musisz pamiętać jednak ,żeby coś osiągnąć trzeba
włożyć w to mnóstwo wysiłku ,bo sam talent nie wystarczy- tłumaczyła jej chcąc
ostudzić nieco entuzjazm nastolatki. – Warto spełniać marzenia ,ale powinnaś
skupić się też na szkole.
- Marek się nie zgodził?-
zaciekawiła się kobieta.
- Ma złe zdanie o artystkach.
Uważa je za zepsute do szpiku kości. Bezduszne suki. Oprócz modelek ,bo o nich
nie wypowiada się głośno. Chodzi mu głównie o aktorki i piosenkarki- wyjaśniła.
– Boi się ,że mi uderzy sodówka. Ponieważ wykształcenie jest najważniejsze i
muszę mieć dobry zawód. Chcę być wizażystką i pracować w rodzinnej firmie przy
pokazach mody. Z tatą jeszcze nie rozmawiałam. Zależy mu na kontynuowaniu
tradycji rodzinnej ,a ja zdecydowanie mam inne plany na przyszłość.
- Ja nawet nie wiem kim byli
rodzice z zawodu i jakimi naprawdę ludźmi. Garść wyblakłych wspomnień to
wszystko ,co mam. Bałam się zapomnieć mamy- zamigotały łzy i łamał się
jej głos.
- A moja wolała karierę-
stwierdziła kwaśno. – Nie rób mnie w bambuko. Jesteś tu wyłącznie ze
względu na Miśka? Nikomu nie powiem- zrobiła gest przypominający zamykanie ust
na kłódkę i wyrzucania klucza.
- Kogo?- zapytała z uśmiechem
Ula. – Szczerzę?
- Wyłącznie- potwierdziła Wera
opierając łokcie na kolanach.
- Trudno mi trzymać twojego
tatę na dystans- oklapła na materac i odgarnęła włosy z twarzy. – Kocham go i
widzę ,że on tak bardzo się stara. Kocha małego i ściśle trzyma się ustalonych
reguł- skłamała.
- W miłości nie ma reguł albo
się kocha ,albo nie.
- Czyli będziesz studiować
wiraż czy kosmetologię?- ominęła bolesny temat miłości.
- Poważnie mój ojciec i celibat?
- No ,nie do końca- mruknęła Ula.
- Czyli coś było?
- Wera- oburzyła się szatynka. - Nie musisz się uczyć?
- Poważnie mój ojciec i celibat?
- No ,nie do końca- mruknęła Ula.
- Czyli coś było?
- Wera- oburzyła się szatynka. - Nie musisz się uczyć?
Poruszyła się niespokojnie i
odblokowała ekran komórki. Zawiedziona wsunęła z powrotem do krótkich szortów.
- W sobotę rano? Pisałam do ,,Malwy'' ,ale nie odpisała. W jej domu była imprezka...mnie tam nie było. Nie chodzę na imprezy odkąd...ten dupek zabawiał się z inną. Ale ,,Malwa''...
- Nie kończ wiem ,co dalej. Imprezowałam,kiedyś ... Nie jest ci zimno?
- W sobotę rano? Pisałam do ,,Malwy'' ,ale nie odpisała. W jej domu była imprezka...mnie tam nie było. Nie chodzę na imprezy odkąd...ten dupek zabawiał się z inną. Ale ,,Malwa''...
- Nie kończ wiem ,co dalej. Imprezowałam,kiedyś ... Nie jest ci zimno?
Ula z początku trudno miała się
przyzwyczaić do nowoczesności i ciepła ,bo w dzieciństwie zdarzało się jej
marznąć i spędzić wieczór w ciemnym lesie znajdującym się nieopodal domu
dziecka. Rozpoczęły się poszukiwania i znaleźli ją przemarzniętą w środku lasu
z zaognionymi policzkami. Chciała szukać rodziców na własną rękę nie przyjmując
do wiadomości ,że nie żyją.
- Nigdy- przygryzła w namyślę
dolną wargę.
- A studia wybrałaś czy nie?
– Zastawiam się nad kosmetologią.
- A studia wybrałaś czy nie?
– Zastawiam się nad kosmetologią.
Ula skierowała na niego wzrok i
zamilkła. Weronika podniosła się z materaca.
- Idę po fistaszki ,przynieść
ci?- zwróciła się do Uli.
- Nie , w lodówce jest sałatka
z mango ,a i możesz zajrzeć do Michałka?
- Chętnie. Pewnie demoluje
łóżeczko- zażartowała.- Albo płacze.
- Minutę temu spał- wtrącił
Dobrzański i uśmiechnął się ,a Uli zrobiło się gorąco na widok dołeczków. Dawno
się do niej nie uśmiechał.
Położyła się opierając o
wezgłowie łóżka i krzyżując w kostkach nogi. Przysunął się koło niej i
przyglądał spod przymrużonych powiek. Zacisnął dłoń walcząc z pokusą, by jej
nie dotknąć. Krótka beżowa koszula podwinęła się nieco do góry.
- Powiedz ,kim jest ten Adam-
zapytał spokojnie.- Po kolei. Zacznij od początku.
- Nie chcesz tego słyszeć-
poderwała się z łóżka. Ujął jej dłoń splatając ich palce. Spojrzała na Marka
pytająco.
- Chcę- odrzekł z pewnością. –
Poznać twoją przeszłość ,dowiedzieć się o czym marzysz. Ludzie będąc w związku...
- Nie jesteśmy w ,,związku''. Mamy dziecko i mieszkamy pod jednym dachem. Kilka nocy nic nie zmienia.
- Zmienia , Ula . Kochamy się i marzymy o wspólnej przeszłości.
- Ale ja ci nie ufam.Nigdy cię nie ma.Jestem ja i ty osobno,nie razem. Nie rozumiesz? Jesteś zazdrosny,oskarżasz mnie o wszystko. Nie mogę być nikim więcej niż kochanką i matką Michała- mówiła bez energii ,przygaszona.
- Kim jest Adam?- zapytał z naciskiem.
- Nie jesteśmy w ,,związku''. Mamy dziecko i mieszkamy pod jednym dachem. Kilka nocy nic nie zmienia.
- Zmienia , Ula . Kochamy się i marzymy o wspólnej przeszłości.
- Ale ja ci nie ufam.Nigdy cię nie ma.Jestem ja i ty osobno,nie razem. Nie rozumiesz? Jesteś zazdrosny,oskarżasz mnie o wszystko. Nie mogę być nikim więcej niż kochanką i matką Michała- mówiła bez energii ,przygaszona.
- Kim jest Adam?- zapytał z naciskiem.
- Dobrze- mruknęła pojednawczo.
– Z Adamem poznaliśmy się w liceum. Kochał niebezpieczeństwo i obracał się w
złym towarzystwie. Miałam wtedy słabość do złych chłopaków. Fatalne zauroczenie
,kiedyś nazywałam je młodzieńczą miłością. Chodziło mu wyłącznie o łóżko. Po tym
zmył się po angielsku. Postanowiłam nigdy więcej się nie zakochać. Nie
kierowałam się uczuciami ,aż do poznania Rafała. Rodzice nie akceptowali
mieszkania razem bez ślubu. Brak dziecka sprawił ,że mieliśmy często ciche dni
lub kłótnie. Psuło się między nami ,a ja przed snem myślałam o tobie ,nie o
mężu. Bałam się samotności ,dlatego tkwiłam w tym związku ,a pragnienie posiadanie
dziecka stało się silniejsze niż cokolwiek.
- Aranżowane małżeństwo? Z
Pauliną było podobnie ,tylko my nie wzięliśmy ślubu. Gdyby dowiedziała się o
córce wpadłaby w szał- oderwał wzrok od ich dłoni i spojrzał na Ulę.
- Marek ,jak mogłeś sądzić ,że
lecę na twoją kasę? Ja wiem może tak to wygląda- mówiła przyciszonym głosem. -
Twoja matka...
- Nie przejmuj się nią.
Najważniejsi jesteśmy my.
- Nieprawda- zaprzeczyła
gwałtownie. - Kogo próbujemy oszukać? Nie uda się nam.
Zniszczymy siebie
nawzajem- dopowiedziała w myślach.- Nie wiesz o jednej ważnej rzeczy.
,,Marek zasługuje na kogoś
lepszego'' - przypomniała sobie słowa Heleny . ,,Z
tobą nigdy nie będzie szczęśliwy'' ,,Rujnujesz mu życie''
- Problem jest w tobie-
stwierdził nagle.
- Słucham? We mnie? Marek jak
możesz?! Ty...
- Nie kochasz - przerwał jej i
chciał iść ,ale zatrzymała go.
- Nie odchodź ,proszę. Mylisz
się i niesłusznie oskarżyłeś mnie o sprzedanie pierścionka. Dzwoniłam do
Sary.
- Uważasz ,że to jej sprawka?
Skąd go miała?
- Może ci wypadł i znalazła
,gdzieś w mieszkaniu?
Znalazła ponoć współlokatora- kontynuowała- Nazywa się Adam.
Chyba chodzi o mojego eks. Wciąż winna jestem mu dwadzieścia tysięcy.
- Za co? Ula powiedz ,że...
- Jakby ...no...
- Spałaś z nim?!- w szarych
oczach błysnął gniew. Skrzyżował ręce na klatce piersiowej i zaciskał
szczękę. - Cholera ,powiedz! Zdradziłaś mnie? Tak jak swojego męża? Jesteś
dziwką- powiedział dobitnie i złapał za ramiona potrząsając.
- Nie - odpowiedziała cicho. -
Ale on...podałam mu dane do twojego konta.
- Jak mogłaś? Złodziejka! - wydarł
się i zacisnął mocniej ręce na jej szczupłych ramionach. Dławiła się łzami
,drżąc z przerażenia i szoku.- Spałaś z nim?- powtórzył.
Nie odpowiedziała przygryzając wargę i spuszczając głowę.
Nie odpowiedziała przygryzając wargę i spuszczając głowę.
- Paulina nigdy ...
- Jasne-
rzekła rozwścieczona. - Paulinka nigdy nie zrobiłaby ci takiego świństwa.
Czemu ,kurwa nie ożeniłeś się z nią! A zapomniałam ,bo wolałeś
posuwać....
- Bezczelna- fuknął w dalszym ciągu trzymając ją mocno za ramiona. Zacisnął ręce. W jego oczach dostrzegła furię.
- No , proszę uderz
mnie! Bij! Zasłużyłam ,bo szantażował mnie i chciał zrobić krzywdę małemu,porwać i zażądałby okupu. Nie zgodziłam się. W życiu nie pozwoliłabym na to.Mojemu maluszkowi nie może stać się krzywda! Nie może! Tobie też nie. Bałam się ,umierałam ze strachu. Przypiął mnie kajdankami do łóżka ,co miałam zrobić? No ,co? Ty być postąpił inaczej? Narażał rodzinę? Osoby ,które kochasz? Więc bij ,bo zasłużyłam. A tabletki biorę z powodu problemów z żołądkiem- Ula mocno mijała się z prawdą.
- Nie biję kobiet- oświadczył.- Nie wierzę ci. Dlaczego się trujesz? Opiekujesz się dzieckiem i bierzesz prochy? Pojebało cię? Moja matka miała rację, nie nadajesz…
- Ta ,dodaj jeszcze swoją stukniętą
mamuśkę.
- Przegięłaś. Brzydzę się tobą-
wysyczał.
To ja powinnam tobą. Gdybyś nie zdradził nasze dzieci wychowywałyby się w pełnej rodzinie ,a tak...muszę się wyprowadzić ,uciec jak najprędzej.
- Kupiłeś mnie . Dałam się
nabrać na prezenciki i twoje dobre serce. Wspaniały tatuś troszczy się o
swojego synka- ironizowała.- Przypomnieć ci o Andżelice? Koszuli pachnącej
damskimi perfumami ,karteczce z numerem telefonu? Śladzie szminki na koszuli ? Dodam
,że twój przyjaciel potwierdził wasze wspólne wyjście z klubu. Także jesteśmy
kwita. Zdradziłeś mnie i nie miałeś odwagi mi powiedzieć? Nadal zgrywałbyś
idealnego kochającego faceta?
- Nie zdradziłem cię- odrzekł
automatycznie. - Pożegnaliśmy się przed hotelem. Odwiozłem ją taksówką,
dzwoniąc do jej chłopaka.
- Wymyśliłeś bajeczkę i mam ci
uwierzyć?
- Ona spadła ze stołka więc
zamówiłem taksówkę. Nie wypiłem ,aż tak dużo jak Andżelika. Nic nie było.
Kocham ciebie. Pokłóciliśmy się ,zadzwoniłem do Seby, trochę wypiłem . Nie zdradziłem cię ,przysięgam na naszego syna. Naprawdę.-
tłumaczył z miną męczennika. Ula wcale nie wierzyła w jego zapewnienia.
- Wróciłeś następnego dnia po południu. A Michałka zostaw w spokoju.
Jest wyłącznie mój- syknęła. - Ty będziesz mógł go odwiedzać ,czasami jeśli
wcześniej powiadomisz mnie o odwiedzinach.
- O czym ty- odsunął
niespodziewanie ,a napięte mięśnie ramion rozluźniły się i puścił ją ,aż
się zachwiała. Rozmasowała obolałe miejsca i utkwiła zapłakane
,pełne strachu tęczówki w mężczyźnie.
- Wyprowadzam się. Złamałeś zasady.
- Nie ,nie- zaprzeczył. - Nie
spałem z Andżeliką.
- Dobrze. Weronice o niczym nie
powiem. Sam to zrobisz. Spieprzyłeś wszystko. Nie chcę cię znać!
- Ula- zaczął.- Wybacz ,ale ja cię...
- Skończ. Szukałeś laski ,która
ogrzeje ci łóżko? Niech robi to Andzia ,bo ja nie zamierzam. Sama wychowam dzieci! Weronika cię znienawidzi ,Michałek ma roczek więc nic nie rozumie ,a ono...- położyła dłoń płaskim brzuchu.- Lepiej ,żeby nie wiedziało,kiedyś się dowie ,co zrobiłeś. Mam nadzieję ,że będzie to dziewczynka.
Potrząsnął głową i wyszedł. Zawrócił ,gdy dotarły do niego jej ostatnie słowa. Wszedł z powrotem .
- Możesz powtórzyć?
Spoiler: Nikt nikogo nie zdradził, oboje przejdą katharsis i dadzą sobie ostatnią szansę w dość przykrych okolicznościach.
- Możesz powtórzyć?
Spoiler: Nikt nikogo nie zdradził, oboje przejdą katharsis i dadzą sobie ostatnią szansę w dość przykrych okolicznościach.
Trochę to zagmatwane. Kiedy ten Adam ją uprowadził? Czy ona jest znowu w ciąży i to z Markiem?
OdpowiedzUsuńMam cichą nadzieję na wyjaśnienie tych wątków już w ostatniej części a i oni w końcu dojdą do porozumienia i stworzą kochającą się rodzinę.
Pozdrawiam serdecznie
Julita
Tak ,Ula jest w drugiej ciąży i ostatniej. O Adamie jeszcze będzie. Czy będą szczęśliwi czas pokaże.dzięki za wpis. Pozdrawiam serdecznie:).
UsuńStrasznie ciężko mi się czyta to opowiadanie. Trudno jest mi sobie wyobrazić i Marka i Ulę zwracających się do siebie tak wulgarnie, bo jednak przyzwyczajone jesteśmy do zupełnie innego poziomu. Nie do strawienia jest przeze mnie zwrot "gnoju" i inne gorsze epitety. To tak bardzo się kłóci z ich wizerunkami, bo przecież to są ludzie inteligentni, wykształceni i zdawałoby się, że kulturalni. Myślę, że nawet cierpienie Uli nie upoważnia ją do takiego zachowania podobnie jak i Marka. Oboje cierpią niejako na rozdwojenie osobowości, bo raz wykazują chęć do porozumienia, życia razem, ustalają charakter wzajemnych relacji a innym razem zachowują się jak przysłowiowy margines społeczny z jego najgorszymi instynktami. Ten dualizm nie wróży dobrze. To jak dwie szale wagi, z których jedna, ta gorsza zaczyna dominować w ich życiu. Słabo jest wyjaśniona relacja Uli i Adama. Nigdzie nie wspominasz o tym, że Ula jest w drugiej ciąży i nawet nie dajesz powodu, żeby w jakikolwiek sposób się tego domyśleć. Gdyby nie komentarz Julity ja nie miałabym o tym pojęcia.
OdpowiedzUsuńTo kolejne opowiadanie z gatunku tych trudnych i traumatycznych. Mam nadzieję, że w końcu sprawisz, że oni dojdą do porozumienia i przestaną się obrzucać błotem dla własnego dobra i dobra dziecka, a raczej dzieci.
Pozdrawiam. :)
Wiem ,że spodziewałaś się słodkiej historii ,a nie kontrowersyjnej historii ,gdzie zamiast uczuć rządzą inne wartości ,a słowo ,,kocham''nie ma żadnego znaczenia.Ula żyją jak pies z kotem i dogadują się czasami.Zostały tu przekroczone wszelkie granice.Szczerze nie miałam problemu wyobrazić sobie ich w takim świetle ,chociaż to mocno kłóci się ich wizerunkiem.
UsuńOd początku Ula ukazywana jest jako kobieta upadła ,bez godności ,chamska ,pogubiona ,wulgarna nie bojąca się perwersji.Zaś Marek jak niezrównoważony psychicznie człowiek. Wypadek zmieni ich podejście do życia.O drugiej ciąży chciałam wspomnieć dopiero czy ostatniej części.Dzięki za wpis. Pozdrawiam serdecznie :).
Justyna
UsuńZnam Cię już trochę i wiem, że wolisz pisać o sprawach trudnych i skomplikowanych. Podziwiam Cię za to, bo pomysły na takie opowiadania, które przychodzą Ci do głowy są po prostu genialne. Ja nigdy nie wpadłabym na coś takiego. To, że napisałam, że tę historię ciężko mi się czyta wynika nie z tego, że jest źle napisana, ale że bohaterowie są tacy kontrowersyjni i trudni do przyjęcia, bo przecież znamy ich bardzo dobrze, wiemy jacy byli i wiemy, że w gruncie rzeczy są porządnymi ludźmi. Ja absolutnie nie robię Ci zarzutu z tego, że zmieniasz ich charaktery i osobowość, bo przez to opowiadanie wyłącznie zyskuje i staje się ciekawsze. Nie przejmuj się więc moim marudzeniem, bo dobrze wiesz, że niepoprawna ze mnie romantyczka i kocham happy endy. Też czasem opisuję traumatyczne przeżycia bohaterów, ale kończę zawsze pozytywnie. Po cichu liczę, że ta historia też zakończy się dobrze dla nich obojga, że jednak trochę spasują ze słownictwem i wulgarnym odnoszeniem się do siebie, że w końcu zrozumieją, że teraz żyją nie tylko dla siebie ale i dla swoich dzieci, bo one są przecież najważniejsze.
Pozdrawiam. :)
Zaczęłam pisać tego bloga po pokonaniu trudnego okresu w moim życiu o którego nie chcę zbytnio wspominać.Może dlatego smutek,szarość ,ból i żal przeważają w moich opowiadaniach i jeszcze śmierć ,bo po śmierci taty,ludzi ,którzy ciągnęli mnie na dno ,na szczęście w porę się ocknęłam . Dramaty są mi bliższe? Nie wiem.Dobre momenty są jak bańki ,które pękają. Jeśli jest dobrze człowiek nie zauważa tego ,nie docenia. Dopiero jak coś zburzy tą harmonię ,zakłóci szczęście wtedy zaczyna doceniać się niektóre rzeczy ,a czasem życie ,gdy ono zawiśnie na włosku.Perspektywa na wiele spraw również ulega zmianie.Podobnie jak ty jestem romantyczką ,ale w dodatku realistką i pilnuje się ,żeby nie oderwać się za bardzo od rzeczywistości nawet w fikcji.Boję się czasami ponieś wyobraźni w innym kierunki niż mroczne wydarzenia.Kontrowersje zawsze wzbudzają emocje najczęściej negatywne.Wielokrotnie zmieniałam bohaterów u mnie zawsze odbiegają mniej lub bardziej od tych dobrze znanych z serialu.Pomysły nie są wcale genialne.Niektóre zbyt szalone bym mogła je wykorzystać w opowiadaniu. Serial obejrzałam dopiero w całości dwa lata po zakończeniu go w telewizji.Dzięki kumpeli,która nawijała o powtórkach jakiegoś serialu i wciągnęłam się.
UsuńPo kolejnych dwóch latach pod wpływem impulsu założyłam bloga.Potem usunęłam.Ten jest drugim o tych bohaterach. Mnóstwo razy chciałam usunąć ,ale...wątpię bym teraz to zrobiła.
Nie wpadłabyś? Napisałaś dużo pięknych, dramatyczno-sielankowych ,dających do myślenia opowiadań.
Zaś w tej historii niedługo miną gwałtowne burze i w życiu Uli,Marka,Weroniki,Michałka ,a potem nowego członka rodziny zaświeci słońce.Pozdrawiam :).
Ula jest w ciąży? Czytam końcówkę i myślę kiedy to się stało, chociaż podczas rozmowy z Weroniką dała Ula jej do zrozumienia że ona i Marek razem sypiają. Ja chcę aby oni w końcu byli razem szczęśliwi! G ;-)
OdpowiedzUsuńCiąża Uli?Podczas jednej z ich ostatnich nocy.Nie planowałam długiej historii dlatego wygląda trochę jak na przyspieszeniu video-klipu. Ula będzie się cieszyła ,a Marek...Dzięki za wpis. Pozdrawiam serdecznie :)
UsuńI znowu nie mogę się połapać...Niby się kochają, ale nie powiedzą tego wprost, nie chcą naprawić swojej sytuacji, tylko wszczynają awantury. Chyba nie dorośli. Na tym nie cierpią tylko oni, ale Weronika i Michaś. Tylko dzieci szkoda.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie, Andziok :)
Wojny tzw. damsko-męskie niebawem ustaną ,a sytuacja diametralnie się zmieni.Jedno pewne. Łatwo nie będzie,ale kłótni w końcu zaprzestaną. Dzięki za wpis. Pozdrawiam serdecznie :).
Usuń