Strona Główna

sobota, 1 lipca 2017

,, Labilność dusz'' Short story 7/11

Miłego czytania! Pozdrawiam 😉


- To już koniec – mruknęła zanosząc się histerycznym płaczem. – Nie zdążyłam mu powiedzieć…
- Czego powiedzieć?- zapytała Sara zbierając porozrzucane chusteczki i usuwając plamy z kanapy po czekoladzie. – Ryczysz drugi dzień. Wyglądasz okropnie. Weź zrób coś z sobą ,bo niedobrze się robi… Rzucił cię wiedziałam ,że takiego gówna jak ty nie będzie chciał- wysyczała jadowicie. – Jesteś ofiarą. Myślałaś ,że nie dowie się ? Fajnie było dawać dupy?
- Dla twojej świadomości brałam udział w rozbieranych dwóch sesjach. Nie byłam ,,dziwką’’ . Pozorowałam z modelem,a Marek ...powinnam mu wcześniej o tym powiedzieć. Miałam parę chłopaków ,ale to ty miałaś sponsora!- rzuciła jej oskarżycielskie spojrzenie. – Marek mnie zostawił- zaszlochała.
- Wy byliście parą?
- Nie ,ale myślałam… kocham go ,rozumiesz? – wbiła zapłakane niebieskie tęczówki w przyjaciółkę.
-  Nie chciałaś się z nim wiązać. Nie myślałaś o Marku w kategorii ,,mąż’’ .Zapomniałaś ,co mówiłaś? Jedna noc i nic więcej.
- Marek to czuły ,rozsądny i troskliwy facet. Jego córka mnie akceptuję-odparła.
- Zaraz ,zaraz- wtrąciła Sara. – Marek ma dziecko z inną i ty chcesz pchać się w związek z nim? Pogięło cię? Odpuść go sobie i skup się na swoim dziecku .Poszukaj lepiej mieszkania ,bo tu z  ,oszczanym i ryczącym bachorem cię po prostu nie wpuszczę.
- Nie oceniaj. Nie masz prawa tak o nim mówić! Kocham go i jest ojcem mojego dziecka!
- A czyli jednak wiesz czyj bachor.
-  Sara ja cię nie poznaję- pokręciła głową z niedowierzaniem.


                                                *****
Mężczyzna błąkał się po zaśnieżonych ulicach Warszawy. Lokal z neonowym napisem przykuł chwilowo jego zmęczony , przepełniony smutkiem wzrok. Płatki śniegu topiły się na ciemnym płaszczu i włosach. Zrobił krok usłyszawszy skamlenie psa i zauważył rdzawe ślady na śniegu. Zza zakrętu wyjechało rozpędzone auto i przestraszyło bruneta ,a do lękliwych osób nie należał. Minął parę obściskujących się tuż przed zamkniętą restauracją. Czuł drapanie w gardle. Przyjechał taksówką pod jej mieszkanie ,lecz nie wszedł na górę. Rozmyślił się wrzucając pudełko czekoladek do kosza. Kopnął w zaspę wściekły. Buzujące emocje nie pozwalały odetchnąć. Rozejrzał się po obdrapanych fasadach i obejrzał się przez ramię słysząc dźwięk syreny policyjnej i kwilenie niemowlaka.
 Usłyszawszy płacz dziecka i przypomniał sobie ,że on też mógł być ojcem. Gdyby wtedy nie wyszedł uznając ,że nie chce wiązać się z dziewczyna ,która robi karierę przez łóżko ,a najgorsze ,że rozbierała się do gazet . Nie mógł znieść myśli o innych facetach oglądających ją nago oraz tych masturbujących się kupujących numery ,,Playboya’’ ,CKM, inne. Weronika ubłagała go i zgodził się na reklamę perfum i po długim namowom biustonoszy. Szła w ślady Uli ,chociaż jej matka była Jola. Dziewczyna o jasno szafirowych oczach ,jasnobrązowych włosach ,która kochała od dziecka podróże i marzyła o zostaniu modelką bądź stewardessą.Marek takie magazyny czytał w czasach studenckich i nieco później pisemka z rozebranymi modelkami ,ale zachował to dla siebie. Olszański znal jego sekret ,nikt poza nim.
Przysiadł na kruszącym się ,rozpadającym murze i wbił wzrok w niebo mrużąc powieki. Śnieżynki osiadały mu twarzy ,by zetknięciu ze skórą pozostać mokrą plamą. Tyle pozostało z dawnego życia. Tęsknił za Ulą. Bez niej dzień zasnuty był mgłą ,a Weronika unikając go myśląc ,że woli być teraz sam. Cisza stała się krzykiem duszy. Uwięzionym głosem w ściśniętej krtani. Czy Ula czuła się podobnie? Lotem błyskawicy przeszła mu taka myśl.

                                                  ***
Furtką była niedomknięta więc pchnęła ją i weszła na posiadłość otoczonej tujami ukrytymi pod grubymi warstwami śniegu. Pośrodku znajdował się spory budynek. Gruby płaszcz nie zdołał zamaskować jej wielkiego brzucha. Zapukała nieśmiało. Układała dokładny plan i przemowę ,ale nie pamiętała w obecnej chwili nic. Poza tym ,że musi z nim porozmawiać i wyznać swe prawdziwe uczucia. Powolnym krokiem weszła do środka.
Piękne nowoczesne wnętrze w brązowo-białych odcieniach. Kuchenna wyspa połączona z salonem.
Weronika obrała ze skórek banany i pokroiła je w plasterki na desce. Wrzuciła do miksera kolejne składniki i włączyła urządzenie.
- Hej – odezwała się Ula.
- O Jezu- wykrzyknęła uderzając się palcem od nogi w szafkę. – Puta!
- Sorry ,jest Marek?
- W klatce w moim pokoju ,a co?- odpowiedziała nastolatka i wyłączyła mikser. –Chcesz?- spytała nalewając do szklanki koktajl. Ula skinęła głową.
- W płaszczu będzie ci za gorąco- zauważyła. – Wieszak znajduję się w holu.
- Pytałam o Marka- sprostowała Jurczyk po odebraniu z rąk szklanki. – Hm ,dobre.
- Trucizny tam nie wsypałam- zażartowała. –  Przyszłaś do mojego ojca?
- Tak pytałam przecież…- Weronika jej przerwała.
- Zrozumiałam ,że pytasz o kanarka. Mam w swoim pokoju . Chodź na górę to ci pokaże.
- Muszę już iść.
- Nikt nigdy nie ma dla mnie czasu- powiedziała z żalem. – Zerwałam z chłopakiem ,a nowa przyjaciółka …wbiła mi nóż w serce- dodała drżącym głosem. – A tatą o tym nie porozmawiam- posmutniała.
Uli ścisnęło się serce słysząc nutę tęsknoty i rozpaczy w głosie nastolatki.
- Przykro mi.
- Marek znaczy… tata śpi ,ale obudzę…
- Nie , nie trzeba.
- Na pewno?- zapytała lustrując uważnie jej sylwetkę. – Chłopiec czy dziewczynka?
- Chłopiec- odpowiedziała z uśmiechem Ula.

                                            ****
Przeciągnęła kostką po gryfie i cicho zanuciła melodię.
- Ładnie- pochwaliła. – Długo już grasz?
-  W Filadelfii babcia zabrała mnie i Richardem do opery. Nie zapamiętałam utworu ,ale spodobały mi się skrzypce ,ale…
- Ale?
- ,,Mądra dziewczyna powinna mieć wyższe ambicje niż zostać piosenkarką lub modelką’’. Mama ostrzegała mnie  przed zgubną sławą i łatwymi pieniędzmi’’ Przestałam występować w teatrzykach. W wieku sześciu zapisała mnie na lekcje hiszpańskiego. Do szkoły chodziłam do ósmego roku życia. Potem załatwiono mi nauczanie w domu i wtedy zaczęłam  przygodę z gitarą. Zmarła babcia przepisując na mamę wszystkie oszczędności . Mama była stewardesą.
- Jak znalazłyście się w Polsce? Warszawie?- zapytała ,dając jej znak by przesunęła i zrobiła miejsce.
Odstawiła gitarę i spojrzała dużymi oczami na Ulę.
- Do czterech i pół mieszkałam z dziadkami w Polsce. Później bywało różnie. Trochę tu trochę tam. Nigdzie na dłużej. Któregoś Straciłam przytomność i trafiłam do szpitala- ucięła wspominając ten przykry moment. – Wyznała mi prawdę o tacie. Bezczelnie kłamała ,że rzucił ją po usłyszeniu o ciąży. Naopowiadała tyle bzdur ,że zapragnęłam sama poznać prawdę. W Internecie znalazłam informację  na jego temat i adres firmy. Nie pozwoliła mi jechać samej. Przyjechałyśmy razem.
 Niestety był poza Stolicą. Mama miała wypadek i zadzwoniła do niego. Załatwił pogrzeb i powtarzał ,,Niemożliwe ,niemożliwe’. Nie miałam dokąd pójść. Przygarnął mnie pod swój dach. Testy potwierdziły ojcostwo. Nienawidzę matki.
Dziewczyna była dziwnie spięta i wbiła wzrok w podłogę.
- Żyję dzięki pomyłce lekarza- wstrząsnął nią szloch. – Nieudana aborcja. Posłyszałam rozmowę matki z koleżanką.
- Boże ,strasznie- wyrwało się Uli i położyła jej dłoń na ramieniu.
- Kochasz go?- dziewczyna spojrzała załzawionymi oczami. Ula również płakała.
- Dziecko? Oczywiście.
- Nie ,o to pytam- spoważniała.
- Wystarczająco narobiłam szkód. Marek myśli ,że miałam klientów i puszczałam się za kasę- rzekła wprost biorąc głęboki wdech.
Zszokowane szare tęczówki i niebiesko-szare wpatrywały się w Ulę.
-Co dalej?
- Potrzebowałam na wynajem. Brałam udział w reklamie ,dostałam propozycję. Niemoralną. Szantażował mnie i zgodziłam się na rozbierane zdjęcia. Potem znalazłam inną pracę .
- W firmie  przy Lwowskiej ?- dociekała Weronika.
- Nie , do firmy trafiłam będąc narzeczoną Rafała potem  wyszłam za mąż. 
Ula całkowicie otworzyła się przed córka Dobrzańskiego. Nie pominęła pożaru ,domu dziecka i bolesnych wspomnień.
Markowi zaszkliły się oczy słuchając tej historii.
- Szkoda ,że Marek mi nie uwierzy. Zależy mi na nim.
Weronika pocieszała kobietę ,podała jej chusteczki.
- Kochasz go- stwierdziła.
Wycofał się ,gdy Ula uniosła głowę. Nie zdążyła go zauważyć.
Zażyłość między nastolatką a Ulą była dla Marka zaskakująca. Nie spodziewał się takiego obrotu spraw. Traktowały się jak najlepsze przyjaciółki lub siostry. Nie rozumiał tego myśląc ,że Wera jest zupełnie inna. Nieustannie go zaskakiwała. Jola w jej wieku taka nie była. On również. W kogo więc się wdała?
  
                                    ****
Zmęczona opadała z sił ,a kręgosłup dawał się jej we znaki. Powoli zaczęła liczyć dni do porodu. Kupiła kilka drobiazgów dla małego. Najpotrzebniejszych rzeczy niestety nie miała. Sara wściekła się na wzmiankę o wózku i łóżeczku w jej mieszkaniu. Ula w dzień pracowała w sklepie ,wieczorem w hotelu. Lekarz poinformował ją o koniecznej operacji. Kwota wydawała się jej kosmiczna. Szansę ,że uzbiera były znikome. Marek uważał ją za dziwkę. Dawni przyjaciele traktowali jak śmiecia. 
Taki los sieroty. Nikt mnie nie kochał ,ale ja będę kochała syna.Zawsze marzyłam o córeczce ,ale to marzenie się nie spełni. A Marek nie chcę mnie znać.

O siódmej rano obudził ją silny ból ,który prawie wdech. Zgięła się w pół zaciskając wargi i usiłując oddychać. Krew na białej pościeli uznała za zły omen. Panika przejęła nad nią kontrolę. Obezwładnił strach, zaciskając lodowate ręce na jej szyi. Skurcze narastały ,a ona nie mogła się ruszyć. Złapała się za wielki brzuch krzycząc i klnąc.  Mokre spodnie wywoływały w niej nieprzyjemne uczucie i zdawała sobie sprawę z powagi sytuacji. Nie chciała urodzić w sypialni. Poza tym coś było nie tak. Zostały do porodu jeszcze trzy tygodnie. Zmierzyła powoli do drzwi chcąc znaleźć komórkę i zadzwonić na pogotowie ,ale nie wiedziała ,gdzie jest. Dławiąc krzyk zgięła się w wpół i próbowała przypomnieć sobie ,co powinna teraz zrobić. Zwłaszcza ,że coś niepokojącego zaczęło się dziać już wczoraj wieczorem. Ruchy dziecka były ledwie wyczuwalne ,a potem...Nie pamiętała.

Sąsiadka z talerzem pierogów, z serem zapukała do drzwi.
 Zaniepokojona martwą ciszą wślizgnęła się do środka i postawiła półmisek na stole.
- Pani rodzi –stwierdziła.
- Pogotowie- wykrztusiła Ula. – Dziecko ,moje dziecko- wciągnęła powietrze i wypuściła. – Ał!
- Nie zostawiaj mnie tu samej- zacisnęła palce na dłoni starszej kobiety. – Błagam.
- Spokojnie. Gdzie telefon?
- Ni…nie wiem. Zaraz tu ..urodzę- panikowała Ula. – Pod łóżkiem.
- Dobrze. Oddychaj.
Zadzwoniła po pogotowie podając się za ciotkę. Zadano jej parę pytań i poinstruowano ,co ma robić w razie ,gdy nie zdążyli. W karetce stan ciężarnej się pogorszył. Założono jej maskę tlenową. Musieli dotrzeć jak najszybciej do szpitala.

Sara nie zastając Uli w mieszkaniu dojechała do szpitala i podała się  za siostrę. Siedziała na korytarzu i czekała. Po godzinie zrezygnowała i udała się do szpitalnego bufetu.

Na porodówce zamiast płaczu dziecka nastała grobowa cisza. Wyczerpana ,spocona opadła na poduszkę i zachrypniętym głosem wykrztusiła.
- Cze..mu nie płacze?
Zrobiło się zamieszanie. Zabrali małego i zaczęli reanimować. Po policzkach pociekły łzy. Chłopczyk zapłakał cicho . Miał sinawe ciałko ,które powoli się zaróżowiało.
Zabrali go w ekspresowym tempie do inkubatora. Ula wstrząsnął spazm i znów zaczęła się dusić.
Następnego dnia obudziła się w sterylnej sali z innymi pacjentkami. Blondynka tuliła do piersi małe zawiniątko w różowym kocyku. Drugiej maleństwo słodko spała ,a trzeciej pacjentki już nie było na łóżku. 

                                        ***
- Weronika!- rozległ się głos Dobrzańskiego po całym domu. – Wera ,pośpiesz się !
Wyrzucając ubrania z szafy odnalazła starą dresową bluzę i dżinsy rzeczy kupione przez babcię i chwyciła za nożyczki.
- Spóźnię się do pracy- jęknął upijając ostatni łyk kawy zaklął zerkając na zegarek ,włożył leżące papiery na stole do teczki. Odkąd wyszedł w wigilijną noc od Uli stał się strasznie roztargniony ,bo myślenie o dziecku i niej zajmowało jego umysł bezustannie.
Zadowolona z rezultatu założyła ciuchy i przejrzała się lustrze. Związała długie ,ciemne włosy w luźny węzeł i zasiadła przed toaletką. Sama ją wybrała będąc z ojcem w sklepie meblowym. Śliczna ,biała z dużym owalnym lustrem. Poustawiała masę lakierów i zastanawiała się jaki kolor wybrać. Ostatecznie zdecydowała się na miętowy. Tapetę i pościel na łóżku również miała w tym kolorze.
- No nieźle- mruknęła pod nosem. – Gdzie moja torebka?- rzuciła w przestrzeń pytanie .
- Ile jeszcze ?- spytał niecierpliwością Marek podrzucając kluczę od auta .
- Jestem- oznajmiła uśmiechając się i zabierając mu kluczyki.
- Ej. Nie masz prawa jazdy.
- Zdam ,zdam- odparła skwapliwie. – Nie rób takiej miny. Coś nie tak ?- zaniepokoiła się. – Rozmazałam się ?
- Do cholery ,co to jest?- starał się zachować spokój widząc ,co zrobiła z ubraniami.
– Wytłumaczę ci po drodze ,a teraz jedźmy. Ponoć bardzo się śpieszysz ,tatuśku.
- Nie nazywaj…
- Spoko.
Zatrzaskując drzwi przypadkiem przycięła sobie długi płaszcz i trach . Rozdarł się jej ,aż do pośladków. Weronika zaczęła kląć po hiszpańsku. – Puta! – zawołała patrząc na czarny ekran komórki.
- Ile znasz języków?- spojrzał na córkę.
- Hm… dobrze czy średnio?- poprawiła się na siedzeniu i wyjęła z kieszeni kurtki gumę. – Uczę się trzech ,a znam jeszcze troszkę ukraiński. Tęsknię za  babcią- W głosie dziewczyny zabrzmiała nuta smutku. – Minęło  wiele czasu  ,a  …-ucięła zmieszana. Zwierzanie ze swych uczuć sprawiało jej trudność.
- Widziałeś się z Ulą? – zapytała ,gdy parkował samochód nieopodal firmy. Zacisnął dłonie na kierownicy i krzyknął na osobę ,która zajęła mu wolne miejsce .
- Nie- odparł zdawkowo.
- A coś więcej?- dopytywała nie zadowolona z odpowiedzi.
-  Wera- westchnął. – To sprawy dorosłych.
- Próbujesz mnie zbyć- zatrzymała się przed szklanymi drzwiami Febo&Dobrzański. – Ula nie przychodzi do pracy od dwóch miesięcy ,nie niepokoi cię to?
- Hej , nie uwierzysz?- dorównał mu kroku Olszański.
- To ja lecę – rzuciła Weronika i cmoknęła ojca w policzek.
- Wczuwaj się wczuwaj ,bo drugie dziecko w drodze- zarechotał Sebastian. – A może masz więcej takich nieślubnych dzieciaków ?
- Śmiej się śmiej. Doszły mnie słuchy ,że w wigilię Viola robiła test ciążowy- przybrał poważny ton.
- Boże – złapał się za głowę ,blondyn.
- Nie chcesz zostać tatusiem? Latka lecą- drwił brunet. – Siwych włosów przybywa.
- Serio?- zmartwił się Olszański. – Nie zauważyłem ani jednego siwego włosa.
- Szczęściarz.
Przejrzał dwukrotnie wykresy i tabelki sporządzone przez asystentkę i nie zauważył żadnego błędu. Niezwykle sumienna oprócz małej wpadki na początku. Pomyliła nazwę restauracji gdzie umówiła go z ważnym partnerem biznesowym. Punktualna ,lojalna i jedyną wadą były w zeszłym roku częste wyjścia z pracy z powodów rodzinnych. Nie wnikał w jej osobiste życie. Rozłożył fotografię do na twarz kolekcji Fasfion Young &Mother. Stworzona pod młode matki. Pshemko zaprojektował już nawet niebieski komplecik dla synka Marka. Plotki o ciąży Uli rozniosły się bardzo szybko za sprawą Violetty i sprzątaczek. Usłyszały rozmowę jej z Gośką ,która czasami wpadała do firmy. Chciała wziąć udział w castingu. W końcu rok temu urodziła Olę i zaręczyła się z ojcem małej. Niedawno Klaudia Nowicka – Berner urodziła synka.

Zatrzasnął klapę laptopa i zbierał porozrzucane papiery ,gdy rozdzwoniła się komórka. 
- Marek ja nie daję rady- wychlipała. – Muszę z tobą… porozmawiać. Przyjedź ,błagam. Chodzi o dziecko.
- Naszego synka?
- Jest nasz- potwierdziła. – Znaczy twój i mój. On …- umilkła zanosząc się szlochem.
- Ulka ,uspokój się. Zaraz przyjadę . Wszystko się ułoży ,zobaczysz- zapewniał czując ucisk w żołądku. Tak bardzo bał się o synka i Ulę.

                                     ***

- Malutki musisz żyć- wyszeptała . - Bardzo cię kocham ,wiesz? Masz takie same dołeczki jak on  i podobny do Weroniki - mówiła dalej łamiącym tonem. - Jesteś śliczny. 
Maluszek zmarszczył nosek i skrzywił się . 
Dotknęła jego malutkiego paluszka i uśmiechnęła się smutno. 
- Nie możesz odejść. Twój tatuś już tu jedzie. Jego też bardzo kocham. Tylko on o tym nie wie- łamał się jej głos.
- Wiem- usłyszała zza sobą głos Dobrzańskiego. 

14 komentarzy:

  1. Bardzo przejmująca część. Strasznie mi żal Uli. Z drugiej jednak strony cieszę się, że Marek miał możliwość poznać prawdę, gdy przysłuchiwał się rozmowie Uli z Weroniką. Również o swojej córce dowiedział się kilku ciekawych rzeczy. Szkoda tylko, że tak długo zwlekał ze spotkaniem z Ulą po tym, czego się dowiedział. Nie wiadomo, czy to urażona duma, czy zwyczajna blokada psychiczna bądź głupi upór.
    Z synkiem Uli nie jest dobrze, a ona zdobywa się na odwagę i dzwoni do Marka. Pytanie brzmi, czy gdyby dziecko urodziło się zdrowe, ona nigdy nie zdecydowałaby się na kontakt z jego ojcem i czy on nigdy nie zainteresowałby się losem synka? To trochę takie szczęście w nieszczęściu, bo przez zły stan dziecka w końcu się spotkają. Może wyniknąć z tego wiele pozytywów, bo Ula teraz bardziej niż kiedykolwiek potrzebuje pomocy i opieki tak jak i dziecko, a Marek może im to zapewnić, bo trak naprawdę Ula nie ma warunków, żeby móc je wychowywać.
    Trochę mną wstrząsnęła ta część, ale jest nadzieja, że w końcu oni oboje dojdą do porozumienia, bo dziecko potrzebuje oboje rodziców.
    Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pozytywy? Narósł między nimi mur nieporozumień ,sekretów itp.A dziecko jest chore.Ula załamana ,a Marek mocno zdenerwowany.
      Ula zadzwoniła świadoma ,że dalej nie da rady sama.Potrzebuje ,wsparcia i pomocy.Marek się teraz wygląda na cynicznego łajdaka ,który poszedł do łóżka z mężatką ,potem stwarzał pozory ,że mu zależy,na niej i dziecku ,a później jakby wszystko było mu jedno ,co stanie się z Ulą i chłopcem.Na szczęście prawda jest zgoła inna.Popełnił kilka błędów ,ale dość miał tej walki. Poddał się i odpuścił czekając na jej ruch.Ona go zrobiła dzwoniąc po porodzie z obcego numeru.Ale on nie odebrał więc o tym nie wie.
      Niestety nic zdradzić nie mogę. dzięki za wpis. Pozdrawiam serdecznie :).

      Usuń
  2. Część naprawdę świetna, ale czasem chaotycznie napisana. Trochę mi przeszkadzało w czytaniu to że raz wielkie litery, czasem małe. Jeśli chodzi o akcję to mam nadzieję że dziecko Uli i Marka przeżyje. Miło że Wera z Ulką się dogadują. Niech Marek i Ula porozmawiają ze sobą szczerze. Zaskoczyła mnie postawa Sary, powinna pozwolić jej mieszkać z dzieckiem, przynajmniej do czasu wynajęcia przez Ulkę jakiegoś pokoju.
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapis zmienił mi się po publikacji.Chłopiec przeżyje ,ale zdrowy nigdy do końca nie będzie. A Marek obwiniać za to będzie wyłącznie Ulę. teraz Ula będzie musiała znaleźć coś do wynajęcia.Dzięki za wpis. Pozdrawiam serdecznie :).

      Usuń
  3. Jest już na świecie mały Dobrzański, tylko szkoda że ma problemy ze zdrowiem. Ula nareszcie przyznała się sama przed sobą że kocha Marka. Ta Sara jest wredną su.. Wywalić Ulke z mieszkania bo dziecko będzie jej przeszkadzać, ale teraz Marek może się wykazać i zabrać Ule z dzieckiem do siebie. Niech urządza już pokoik dziecięcy bo mam nadzieję że mały szybko będzie mógł wrócić do domu. Ula i Marek jeszcze muszą sobie sporo wyjaśnić, nie będzie im łatwo ale najważniejsze że się kochają. G :-D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mały ma poważną wadę serca ,chore płuca ,niedowagę i problemy z układem krwionośnym.Co prawda Marek zapłaci za operację serduszka,ale Ulka po odebraniu synka ze szpitala zamieszka z dzieckiem ,gdzie indziej.Ula nie zabroni przecież markowi odwiedzać syna.Ps. Ale bajkę im ułożyłaś.
      Dzięki za wpis. Pozdrawiam serdecznie :).

      Usuń
    2. Ja zawsze chce szczęśliwego zakończenia, nawet nie myślę że tu może być inaczej. Czytając wszystkie opowiadania tego chce. Czyli Ulka pałac zaszkodziła małemu, ogólnie jej cały tryb życia nie był dobry ale myślałam że to nie odbije się na zdrowiu małego. Tylko czy Ula będzie mieć pieniądze na mieszkanie i wszystkie potrzebne rzeczy dla maluszka? Marek musi jej pomóc, bo ona na pewno będzie się obwiniać. G

      Usuń
    3. Palenie mocno odbyło się na zdrowiu małego.Obwiniać ją o to będzie przede wszystkim Marek.Jakoś musi sobie poradzić ,bo czy on jej wybaczy i czy się w ogóle dogadają powiedzieć nie mogę.

      Usuń
  4. Aż się popłakałam. Ulka ma okropne życie. Została sama, jedynie mogła wyżalić się Weronice. Zastanawiam się dlaczego Marek od razu kiedy podsłuchiwał ich rozmowę nie wszedł i nie powiedział Uli, że jej wierzy i ją kocha. Mam nadzieję, że będzie już tylko lepiej :)
    Pozdrawiam serdecznie, Andziok :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coś go powstrzymało.A teraz targają nim silne emocję.Mianowicie wściekłość i nienawiść.Rolę się odwróciły. To on teraz nie chce z nią być.
      Dzięki za wpis.Pozdrawiam serdecznie :).

      Usuń
  5. Bardzo przejmujący rozdział. Bardzo mi żal Uli i poniekąd Marka. Oboje nie mogą znaleźć sposobu na porozumienie. Ale mam nadzieję, że to co usłyszał na końcu może coś zmieni i dojdą do porozumienia.
    Pozdrawiam serdecznie
    Julita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrzański zrani całą trójkę.Ulę ,syna i córkę.
      Czy Dobrzański będzie miał szansę to naprawić? Tego nie zdradzę.To ,co usłyszał na końcu w obecnej sytuacji nic nie zmieni.Po tej historii kontynuacja ,,Ocal...Dzięki za wpis. Pozdrawiam serdecznie :).

      Usuń
  6. Nie ma nowej części? Skasowałaś ją? G :-(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wczoraj troszkę pozmieniałam ,a dziś dodałam tą pierwszą wersje.( za poźno to zauważyłam ,ale dzisiaj wolno myślę :(.

      Usuń