Wiadomości
z nieznajomego numery napływały z zaskakującą częstotliwością. Kasował je i
starał się bagatelizować sprawę nie mówiąc o tym nikomu oprócz Sebastiana.
Treść budziła strach i wywoływała lodowate dreszcze.
Artysta
maluje obrazy pędzlem ,ja namaluje je krwią. Nie czyjąś tylko twoją. Powstało
ich sporo ,ty będziesz kolejny Marku. Trzęsiesz portkami ? Powiesz
przyjacielowi? Uważaj! Komuś może się stać krzywda. Z każdego miejsca można
uciec. Liczy się spryt i inteligencja. Kochanie ,czeka cię taka piękna śmierć.
Oddychał
nierówno z przerażeniem spoglądając na telefon. Zmienił numer już siedem razy.
Nic nie pomogło. Pomiędzy wersami wyczytał ,że to kobieta .Pokazał sms
Sebastianowi .
- Na
bank stoi za wszystkim ,Ula- powiedział blondyn kładąc nogi na biurku.- Chciała
cię zabić ,nie udało się to próbuje dalej. Zrozum. Psychopaci zdolni są do
najbrutalniejszych ,ohydniejszych rzeczy.
- Nie
brałem jej pod uwagę ..., bo to nie ona. Oszalałeś?! Ula? Niemożliwe. Ula
nigdy…
- Bronisz
ją ?- zapytał zbulwersowany. – Obłąkaną kobietę? Znajdź sobie normalną ,a nie z
wariatkowa. Pragnęła cię wyprawić na
tamten świat. Sprzątnąć ,a ty bronisz psychopatki? Pomyślałeś ,co by się stało
,gdybyś wypił ten sok? Spotkalibyśmy się na twoim pogrzebie. Odpuść Marek.
-
Przenigdy- odburknął brunet.- Zostawiłem ją
na pastwę losu i muszę naprawić wyrządzoną jej szkodę. Jestem dupkiem.
- Tak
wybaczysz jej?- Olszański wpatrywał się w niego z osłupieniem. – Nawet nie
rozmawialiście.
-
Zgłosiłem zaginięcie na policji. Co jeszcze mogę zrobić?
-
Zostawić w spokoju- podpowiedział blondyn.- Ściągnie na ciebie kłopoty. Ponad
dwa lata myślisz o niej. Wyjdź wreszcie na miasto rozejrzyj się ,umów z kimś w
końcu przyjąłeś do pracy nowe modelki. Musisz zapomnieć o psycholce.
- Uli!
Nie ,,psycholce’’ Zapamiętaj U-L-A- przeliterował głośno i wyraźnie. -
Zakochałem się nie dociera to do ciebie?! Nie wybaczyłem ,nie wiem czy będzie
razem. Wątpię ,bo z jej strony nic nie ma.
-
Prawdziwa miłość?- zakpił Olszański.- Nie wyobrażam sobie was razem. Zaczai się
na ciebie i zabije. Poszukaj …
- A ty
wymieniłbyś Violettę na inną?
-
Zwariowałeś?! W życiu. Kocham Violę. Jesteśmy małżeństwem jakbyś zapomniał.
Mamy dziecko. Marek nie porównuj tej… znaczy Uli do mojej żony. Prawie cię
zabiła, zapomniałeś?
- Do
cholery jak mam zapomnieć jak przypominasz mi co pięć sekund? – zirytował się
prezes przesuwając kalendarz i ramkę ze fotografią rodziców i przycupnął na
blacie biurka.
– Zamierzasz
latać po mieście w poszukiwaniach obcej kobiety? Wszczęcie śledztwa na własną
rękę to nie najlepszy pomysł.
- Znasz
lepszy?- zapytał z powątpiewaniem.- Dwa lata nie robiłem nic ,aby się z nią
skontaktować oprócz listu.
- Żeś
wcześnie się obudził. Niebawem kolejne święta masz plany?
-
Spędzę je z Ulą- tym stwierdzeniem wprawił przyjaciela w osłupienie.
- Z
Ulą?- wykrztusił . – W co ty grasz stary? Upadłeś na głowę czy szprycowali cię prochami w tym psychiatryku? A swoją drogą jak się w nim znalazłeś?
- Sam
chciałbym wiedzieć. Tejże nocy zadzwoniłem do kogoś z baru. Dalej czarna plama.
Mam mgliste wspomnienie kobiety i mężczyzny ,którzy obiecali mnie podrzucić.
Tak mi się zdaje. Pewien nie jestem.
W
dużych szarych oczach malował się smutek ,a na twarzy udręka. Umierał od środka
nie znając lokalizacji Uli. Oddałby wszystko ,żeby się odnalazła ,a on
próbowałby wybaczyć czyny popełnione w przeszłości. Przeraźliwy chłód oblał
jego ciało wspominając jej zapłakane oczy, usta nie uśmiechające się ,bladą
twarz torturą stały się powtarzające sny o nieosiągalnej Uli. Znikała tuż przed
nastaniem dnia otulona skrawkiem materiału rozpływając się w powietrzu. Po niej
został podmuch wiatru wprawiając w ruch tiulowe firanki na balkonie. Budził z
uczuciem pustki ,z chłodem przenikającym na wskroś jego ciało.W sennych marach
kosztował jej ust zachwycając się ich smakiem, wodził po jej ciele ucząc się go
na pamięć. Rozkoszował dotykiem gładkiej skóry zatracając się w miłosnym tańcu, spragnionych bliskości ciał. Po otwarciu oczu
zazwyczaj przychodziło otrzeźwienie. Po drugiej stronie nie było Uli ,a puste miejsce. Senne wizje rozmywały się jak płatki
śniegu na szybie.
-
Rozpoznałbyś ich na komisariacie? Toż to nazywa się uprowadzenie. Powinieneś
zgłosić sprawę stawiając się tam ponownie zgłaszając zaginięcie Urszuli- Sebastian z
rezygnacją podsuwał Markowi takie rozwiązanie, bo zrobiło się żal
przyjaciela cierpiącego z powodu nieodwzajemnionej miłości.
- Co?-
Marek nieprzytomnie spojrzał na kumpla wracając do rzeczywistości.
-
Rozpoznałbyś ich na komisariacie?- powtórzył pytanie.
- Nie.
W ciemnościach jednocześnie będąc pod znacznym wpływem alkoholu z cudem graniczy rozpoznanie oprawców czyż nie? Nic nie sobie nie przypominam.
Opuścił miejsce pracy. Światło na korytarzach było przygaszone. Znaczna większość
poszła do domu. Dobrzański wciskając guzik przywołujący windę usłyszał sygnał
nadchodzącej wiadomości.
Twój
czas dobiega końca. Zacznij odliczać godziny.
Poluzował
krawat i wsunął telefon do kieszeni. Zawładnął nim niepokój o siebie i Ulę.
Najważniejszą osobę w jego chaotycznym życiu w końcu dopuścił do głosu uczucia. Postanowił
nie zwlekać i zgłosić zaginięcie. Gdyby coś jej się stało nie wiedziałby ,co
począć ze swoim życiem.
***
Patrycja
zagoniła dzieciaki do łóżka. Łukasz po zgaszeniu światła nasłuchiwał czy mama
wraca ,aby siąść do komputera i pograć w najnowszą grę kupioną przez tatę.
Kasia poprosiła o przeczytanie bajki po czym zasnęła. Oliwka pomarudziła i
również zasnęła przytulona do maskotki. Patrycja wyrzucała sobie brak
zainteresowania przyjaciółką w najgorszych chwilach życia. Nie mogła sobie
darować ,że Ula przechodziła kolejny raz przez piekło. Blondynka przejrzała
rachunki doznając szoku. Rata kredytu ,którą miał zapłacić Maciej wciąż była
nie spłacona. Niedawno wyrzucili ją z pracy zachowała to w tajemnicy przed
mężem. W zaciszu sypialni dała upust emocjom nie powstrzymując szlochu.
-
Patka- wyszeptał Maciej zaglądając do pokoju.
- Pati
,kochanie- wyszeptał ujrzawszy żonę zapłakaną z niewiadomego mu powodu.
Skierowała na niego wzrok.
-
Maciej, przerosło mnie- wydukała.- Bycie mamą na pełny etat, kredyt , bójka
Łukasza nie pierwszą z resztą. Oliwka nie chce chodzić do nowego przedszkola. Nie umie odnaleźć się w
grupie. Kasia zamarzyła sobie nowy plecak.
-
Ciśii- ułożył się położył się przy Patrycji kładąc dłoń na talii. – Z synem porozmawiam jutro, a Oliwka wkrótce
przekona się do placówki i zaprzyjaźni z maluchami. Przedszkolanka pokazywała
nam piękny plac zabaw pamiętasz? Zabierzmy ją tam przynajmniej pozna lepiej
dzieci ,pobawi się przekonując do tego miejsca. Kredytem się nie przejmuj.
Spłacimy go pomału z mojej pensji.
- Jak
to sobie wyobrażasz?- zapytała ostro.
- Tak
samo jak do tej pory. Zawsze cało wychodziliśmy z opresji i kryzysów. Boisz się
o Ulę, prawda?
- Kto
by się nie bał. Człowiek skrzywdzony odbiera rzeczywistość nieco inaczej. Czas
dzieli między ,,przed’’ i ,,po’’ chorobie. Nie wierzę ,iż osoby chore wracają
do pełni zdrowia. Na przykład taka depresja lubi się nawracać. Nie leczona
ciągnie się latami.
-
Mówisz jak psycholog.
Zmierzyła
go surowym spojrzeniem i podniosła się lekko ,żeby usiąść. W sypialni paliła
się jedynie mała lampka ,która oświetlała wciąż mokrą od łez twarz kobiety.
Maciej przysunął się odgarniając jej jasne włosy.
- Psychiatrzy
mają formułki wyuczone na pamięć. Nie zawsze dobro pacjenta jest dla nich
najważniejsze. Lekarz leczy ciało ,a psycholog duszę. Studiowałam psychologię
,ale na szczęście zrezygnowałam wybierając inny kierunek. Dzisiaj słuchałabym
dziwnych ,przerażających i smutnych opowieści ,a nie lubię patrzeć na
cierpienie ludzi. Szczególnie ,gdy trafi się beznadziejny przypadek i jest się
bezradnym. Wiele młodych ludzi zapada na różne choroby. Są też schorzenia na
które zapadają ludzie niezależnie od wieku. Zaburzenia psychosomatyczne i inne.
-
Musicie gadać o psychiatrii?!- wykrzyknęła Urszula wyłaniając się z ciemnego
korytarza.- Otwarte było to weszłam- oznajmiła podnosząc niepewnie głowę.- Może
wstydzicie się znajomej wariatki? Spokojnie nie planuje zamachu na was.
Przyszłam po pamiątki ,które tu zostały. Nie macie nic przeciwko ,prawda?
- Ulka-
Patrycja objęła ją mocno ,lecz ta odepchnęła ją i wykrzywiła usta w gniewie.- Nie
odwiedziłaś ,nic. Nie zadzwoniłaś ,nie przysłałaś listu. Kompletnie mnie
olałaś. Maciek… nie próbuj nie podchodź. Zabiorę resztę rzeczy i znikam. I
dziękuję za minione lata tutaj spędzone- uśmiechnęła się smutno.
- Dokąd? Ula nie żartuj nie możesz- złapał
przyjaciółkę za łokieć. Wyrwała rękę i pomaszerowała do dawnego pokoju.
Rozłożyła
na kolanach kartkę włożoną między
ostatnie strony książki ,,Oddech gwiazd’’. Słowa zapisane w liście mogłaby
recytować obudzona nawet w środku nocy. Powędrowała wzrokiem po dawnym pokoju
,gdzie nie zaznała szczęścia, wewnętrznej harmonii, bezpieczeństwa mając blisko
niegdyś oddanych przyjaciół.
&
Wystukał znany numer zamykając się w kuchni by Patrycja nie podsłuchiwała.
Nasłuchiwał odgłosów denerwując ,że nie zdoła zatrzymać Uli przed opuszczeniem
mieszkania. Po drugiej stronie usłyszał melodyjkę i głos Dobrzańskiego.
- Halo.
- Halo.
- Marek
jesteś w firmie?
- O tej porze miałbym być w firmie?- spytał zaskoczony. – Nie jestem w firmie.
-
Piłeś?- spytał Szymczyk oczekując przeczącej odpowiedzi.
Oby nie
pił.
- Nie
piłem. Muszę być trzeźwy ,gdy Ulka się znajdzie- odpowiedział z wyczuwalnym
bólem w głosie.
-
Wsiadaj więc w auto i przyjeżdżaj. Pośpiesz się- dodał.
- Po
co? Nie najlepiej się czuję- skłamał gładko nie mając najmniejszej ochoty zawracać ,bo jechał prosto z zakupów do domu. - Pół nocy tłukę się po mieście . Wykończyły mnie kolejki w centrum handlowym i hipermarkecie. Pytałem na mieście o Ulę. Nikt jej nie widział ,nie zna. Zapadła się pod ziemię czy co?
- Mam lekarstwo na twoją chorobę –
odparł ze stoickim spokojem Maciej.
- Nie wysilaj się. – dodał
szeptem załamany.
Ulka proszę daj znak życia.
Nie zostawię cię więcej tylko żyj. Zatroszczę się o ciebie ,zawsze będę przy
tobie jeśli mnie nie odrzucisz. Kocham cię.
- Marek ,halo , przyjeżdżaj ,bo cię
tu zaciągnę siłą – zagroził.
- Nie przyjadę.
Szedł mijając obładowanych papierowymi torbami ludzi, przepuścił mężczyznę z drzewkiem w szklanych drzwiach i powędrował wzrokiem po sklepie. Natrafił na kwiaciarnie.
- Nie mam czasu- mruknął.
-Chodzi o Ulę .
- Już jadę – ożywił się brunet
biorąc do ręki spory bukiet od kwiaciarki,pośpiesznie płacąc i życząc ,,Wesołych świąt''.
Przekroczył dozwoloną prędkość nie obawiając
policji liczył się czas. Musiał zastać ją u Maćka i Patrycji. W innym razie
szansa na rozmowę i sprowadzenie jej do swojego mieszkania przepadnie. Nie
chciał zaprzepaszczać szansy. To miłość nie pozwala odpuścić ,kazała walczyć do
końca. Po zmroku rozbłysły choinkowe światełka i iluminacje świetlne. W
sklepach tłoczyli się ludzie robiąc ostatnie zakupy przed Bożym Narodzeniem. Na
pasach przepuścił mężczyznę w stroju Świętego Mikołaja. W końcu dotarł pod
wskazany adres. Zanim wysiadł z auta zauważył z oddali dwie osoby. Ula ruszyła w jego stronę.
- Ula- wymówił z radością jej imię zbliżając się do niej. Cofnęła się z jej oczu nic nie mógł wyczytać.
- Dzień Dobry- powiedziała wolno z wahaniem wyciągając ku niemu dłoń.
- Cześć . Cieszę się ,że cię w końcu znalazłem.
- Mów o co chodzi. Nie ukrywam śpieszy mi się - rzekła zniecierpliwiona.- Za pół godziny muszę być na przystanku więc pośpiesz się.
- Ale...Ula...- zaczął zauważając czarną torbę na jej ramieniu.
- Wyjeżdżam- oznajmiła chłodno. - Kupiłeś kwiaty? Niepotrzebnie. Dwa lata czekałam na twoje odwiedziny. Nie pojawiłeś się ,nie zadzwoniłeś. Przyjaciele tak nie postępują ,a ty za niego się uważałeś. Niby jakim prawem? Nic nas nie łączy i nie będzie- dodała szorstko. - A za prezenty dziękuję. I jeszcze jedno ,każdego dnia żałuję incydentu w szpitalu. Nie pamiętam dokładnie jak do niego doszło ,ale jest mi strasznie przykro z tego powodu. Dlaczego muszę zniknąć ponieważ nie potrafię sobie wybaczyć ,że ...- spuściła wzrok czując się podle patrząc w zmęczone duże szare oczy i malującą się w nich tęsknotę.
______________________
Ciąg dalszy rozmowy w następnej części.
- Dzień Dobry- powiedziała wolno z wahaniem wyciągając ku niemu dłoń.
- Cześć . Cieszę się ,że cię w końcu znalazłem.
- Mów o co chodzi. Nie ukrywam śpieszy mi się - rzekła zniecierpliwiona.- Za pół godziny muszę być na przystanku więc pośpiesz się.
- Ale...Ula...- zaczął zauważając czarną torbę na jej ramieniu.
- Wyjeżdżam- oznajmiła chłodno. - Kupiłeś kwiaty? Niepotrzebnie. Dwa lata czekałam na twoje odwiedziny. Nie pojawiłeś się ,nie zadzwoniłeś. Przyjaciele tak nie postępują ,a ty za niego się uważałeś. Niby jakim prawem? Nic nas nie łączy i nie będzie- dodała szorstko. - A za prezenty dziękuję. I jeszcze jedno ,każdego dnia żałuję incydentu w szpitalu. Nie pamiętam dokładnie jak do niego doszło ,ale jest mi strasznie przykro z tego powodu. Dlaczego muszę zniknąć ponieważ nie potrafię sobie wybaczyć ,że ...- spuściła wzrok czując się podle patrząc w zmęczone duże szare oczy i malującą się w nich tęsknotę.
______________________
Ciąg dalszy rozmowy w następnej części.