Strona Główna

niedziela, 20 września 2020

,, Miłość od pierwszego wejrzenia ? Short story 1/

                             Dziękuję za 450 tysięcy wyświetleń na blogu. Z tej okazji krótka historia o Uli i Marku. Pozdrawiam Serdecznie ❤️❤️🎔

,, Miłość od pierwszego wejrzenia ?‘’
Short story 1/



Prasowała ubrania korzystając z okazji ,że jest sama. Mirek strasznie bałaganił. Wszędzie leżało pełno ubrań. Brudne ubrania  zaniosła do kosza na pranie ,a te wyprane postanowiła wyprasować. Korzystając z okazji ,iż nie ma go w domu zajęła się porządkami. Włożyła naczynia do zmywarki,pościerała kurze i podlała kwiaty.  Wieczorem została zaproszona na wieczór panieński i postanowiła się dobrze bawić. Karolina zaprosiła je chociaż niezbyt je lubiła.
- Cześć- do jej mieszkania wparowała bez pukania Kaśka i oklapła na kanapie. - Widziałam twojego Mirka na mieście.
- Serio?- Ula podniosła wzrok znad sterty ubrań czekających na pracowanie. - Gdzie niby go widziałaś. Powinien przecież być w restauracji.
- To ty nie wiesz? On ma dzisiaj wolne.
- No tak ,ale dopiero wieczorem. Wziął zmianę na rano i ja w sumie też.
- Tylko ,że on kupował ubranka i wybierali łóżeczko z jakąś kobietą- mówiąc to wyciągnęła z kieszeni dresowej różowej bluzy komórkę. - Spójrz.
- Może po prostu pomaga.
- Jak pomaga jak widziałam jak się na mieście całują. On ma kochankę. Na bank cię zdradza. 
- Ulka ja znam tą dziewczynę.
- Co ? Kto jest?
- Moja sąsiadka. Ona faktycznie jest w ciąży i ostatnio się chwaliła ,że planuje zamieszkać z chłopakiem.
- A ty od razu tak wszystko wiesz?
- Nie bądź złośliwa.
- Z moim Mirkiem ? To nie możliwe by chciała z nim mieszkać.
- Tak.
- Przecież ja miałam jutro brać z nim ślub. Kaśka to nie może być prawda.
Niestety dwa dni później usłyszała ,że jej narzeczony poznał kogoś nowego spodziewa się dziecka i dlatego muszą odwołać ślub. Cały kolejny dzień spędziła płacząc ,jedząc lody czekoladowe i oglądając komedię romantyczną. Wiedziała ,że musi poszukać jakiegoś pokoju i wymieść się z mieszkania już byłego narzeczonego. Złamał jej serce. Przez kolejne miesiące wynajmowała pokój kątem u znajomych ze studiów ,których ledwo co znała i ciągle imprezowali. Miała dość takiego życia ,ale nie stać było ją na nic więcej.
- Powinnaś zmienić pracę stać cię na więcej- przyjaciółka znów wpadła z niezapodzianą wizytą. 
Wyciągnęła Ulkę na lekcje tańca ,ale ta nie była zbyt tym zainteresowana mino ,że w dzieciństwie tańczyła w dziecięcym zespole.
- No może ,ale ja tam dorabiam od czasów studiów. A ojcu też muszę przesłać pieniądze na leki. Mama nie żyje ,a ojciec ostatnio coś przede mną ukrywa.
- Mi się wydaję ,że on ma problemy ze zdrowiem.
- Przecież pomaga mu sąsiadka. W dodatku jest Basia. Ona miała zająć się ojcem. Rodzice zawsze chcieli mieć dużą rodzinę ,bo mama była jedynaczką i tata tak samo. Znaczy miał brata bliźniaka ,ale on  umarł przy porodzie. Tylko Beatka pojawiła się tak późno ,a mama miała tętniaka i …zmarła. Jasiek też duży jeszcze nie jest .
- Nie płacz- przyjaciółka przytuliła Ulę widząc ,że wspomnienie mamy zawsze wywołuje łzy. Przyjaźniły się od podstawówki. Obie posły do liceum do Warszawy tam Ula poznała Bartka ,który nie zwracał na nią uwagi ,a gdy wreszcie przyznała się do uczucia po czym umówił się na randkę po to by dwa tygodnie później na jej oczach całować się z inną i powiedzieć jej wprost ,że jak całuje ślini się jak pies i z nikim nie spała ponieważ nikt jej nie chce.
Ula wściekła i upokorzona zamknęła się w łazience i rozpłakała się. Z pomocą przyszła jej Kaśka ,a później Dorota dziewczyna jej sąsiada Maćka. W liceum okazało się ,że jej kumpel z piaskownicy i jednocześnie sąsiad chodzi do tego samej szkoły i wybrał ten sam, kierunek marketing i zarządzanie. Po porażce jaką był Bartek poznała Mirka. Spokojny z pozoru chłopak. Nigdy nie był liderem w żadnej grupie i nie lubił się wyróżniać. Sporo czytał ponieważ lubił wiedzieć więcej ,ale po liceum fascynacja nauką mu przeszła i interesowały go tylko komputery i gry. Teraz znów była sama i czuła się samotna mimo posiadania rodziny i przyjaciół.
- Sądzisz ,że z moim ojcem jest ,aż tak źle?- Ula ostawiła na moment żelazko by przyjrzeć się przyjaciółce. Westchnęła cicho.
- Za dobrze z tego co wie nie jest . Zwłaszcza ,że Basia poznała chłopaka i z nim imprezuje.
- Imprezuje? Przecież w domu jest małe dziecko! - Ula podniosła lekko głos.- Betti jest przecież mała ,a Jasiek chodzi jeszcze do szkoły podstawowej.
- Wiem. Obiecała przecież zająć się rodziną.
Nie kontynuowały tematu. Ula otworzyła szafę i stwierdziła ,że nie ma w co się ubrać.
- Musisz wyglądać pięknie. W końcu to mój wieczór panieński ,a potem ślub i wesele.
- Wiem. Czeka mnie jeszcze fryzjer.
- Z Mirkiem rozstałaś się parę miesięcy temu.
- Wiem ,ale nie wiem czy jestem gotowa na nowy związek.
- A ten mężczyzna o którym śniłaś?
- Już nie śnię ,a on więcej nie pojawi się w moim życiu. W końcu przecież nie dostałam pracy w jego firmie. Tylko jakoś nie zapomniałam tego dnia- spuściła głowę. - Myślałam ,że zapomnę ,bo człowieka widziałam raz w życiu oprócz pismaków ,bo od czasu do czasu widuje go na okładce gazet.
- Czytasz o nim ?
- Tak. Rozstał się prawie dwa lata temu z narzeczoną ,bo prawie go zabiła. Nie piszą już o jego romansach ,bo chyba z tym skończył po tamtej akcji z narzeczoną niejaką Pauliną Febo i ona siedzi teraz w więzieniu. 
- A słyszałam tą historię ,bo wściekła się ,że znów ją zdradza. Należało mu się.
- Co ty opowiadasz? Nikt nie zasługuje na śmierć. Ja Mirka nie zabiłam nawet nie przyszło mi to do głowy. Po prostu oddałam pierścionek ,spakowałam się i opuściłam mieszkanie powstrzymując się od płaczu.
- Ty jesteś inna. Wrażliwsza. Ja bym tak kopnęła go w jaja za takie coś.
- A ja nie- powiedziała do siebie Ula.- Nigdy czegoś takiego bym nie zrobiła. 
- Bo ty za miękkie serce masz- odpowiedziała Kaśka słysząc słowa Uli.



           ******

- Seba dokąd chcesz ty mnie ciągnąć? - spytał zmęczony Dobrzański. - Tydzień temu byłeś u jakiegoś kumpla na chrzcinach ,wcześniej rocznica ślubu ,nie wspominając już o urodzinach kolegi z podstawówki ,które nie widziałeś z dziesięć lat. Po co ci to?
- Imprezka to imprezka. Co prawda bachorów to ja nie lubię ,ale przynajmniej okazja jest by się napić. A Viola nie ma nic przeciwko temu?
- Nie ma ,bo nie jest moją dziewczyną.
- Co?!- Marek usiadł teraz prosto na kanapie ,bo fakt ,że Seba rozstał się z Violettą był zaskakujący.
- Przecież wy byliście ze sobą jakieś pięć lat.
- Więcej. Czekaj… ty z Paulą związałeś się w wieku dwudziestu dwóch lat?
- Dwudziestu jeden- poprawił go Marek. - Rozstaliśmy się po tym jak wbiła mi nóż ... Dobrze ,że się nie wykrwawiłem.
- Pamiętam wtedy odwiedzili akurat cię rodzice i twoja matka chyba wezwała pogotowie do ciebie i twojego ojca.
- Tak ,bo ponoć jak zobaczył mnie w tym stanie. Wiesz z nożem…
- Wiem. Miałeś wbity nóż niedaleko ramienia i strasznie krwawiłeś ,aż mi zrobiło się niedobrze ,bo nienawidzę widoku krwi. Przez przypadek zanim straciłeś przytomność wybrałeś mój numer i nacisnąłeś zieloną słuchawkę.
- Tylko ja zgubiłem ten telefon i oddała mi go młoda kobieta ,która starała się o prace w naszej firmie.
- Chwila tego nie mówiłeś.
- Mówiłeś ,że może być nawet brzydka byle była kompetentna ,a ja cię zapewniałem ,że jest bardzo kompetentna ,ale nie zjawiła się w pracy ,a później ją ochrzaniłem ,że wtedy nie przyszła tłumaczyła się ,że zatrzymały ją sprawy rodzinne ,ale końca jej nie uwierzyłem. Przychodziła do naszej firmy. Błagała by dostać tą pracę. Mówiła o chorym ojcu.
- Ty głupi ośle. Dlaczego nic nie wspomniałeś. Pomógłbym tej młodej kobiecie by mogła pomóc rodzinnie chociaż finansowo.
- Mówiła ,że ma chorego ojca.
- Gdzie ona jest?
- Po co chcesz ją szukać?Ta kobieta to pokraka z aparatem na zębach i okularami. Po jaką cholerę chcesz ją odnajdywać?
- Dlaczego zdecydowałeś za mnie? Mogłeś przyprowadzić ją do mojego gabinetu. Może jej rodzina faktycznie potrzebuje pomocy?
- Co z tego. Z resztą nie było cię wtedy w firmie. Podpisywałeś umowę z siecią sklepów internetowych. Chociaż sklep internetowy to zły pomysł.
- Ja sądzę inaczej. Wszystko idzie do przodu ,a ludzie wolą oszczędzić czas na chodzenie po centrach handlowych i z roku na rok coraz więcej kupuje w internecie więc warto zamieścić tam najciekawsze stylizacje. Możemy też zorganizować spot reklamowy jak te ubrania się prezentują na modelkach. Wiesz takie krótkie filmiki ,albo też stworzyć markę dla matek.
- Co ty chcesz by Pshemko z nowym asystentem projektowali wyłącznie rozciągnięte ciuchy?
- Nie oto mi chodzi Seba. I nie pij tyle- zwrócił mu uwagę ,gdy otwierał kolejną butelkę.
- To dopiero druga butelka.
- Tak ,ale wczoraj też piłeś.
- Nie jestem alkoholikiem.
Marek był nieco innego zdania niż Sebastian. Mężczyzna zauważył ,że jego przyjaciel coraz częściej sięga po a;alkohol i to spore ilości. Wczorajszego wieczoru upił się tak ,że nie był w stanie sam dostrzec do domu ,a dzisiaj znów pił. Junior Dobrzański zaczął się martwić o swojego przyjaciela. Uważał ,że ten ma problem tylko nie potrafi się do niego przyznać. Sebastian nie zauważał ,że coś jest nie tak. Uważał ,że Marek przesadza.

****
Ula przemierzała raz po raz sukienki i pokazywała się w nich swojej najlepszej przyjaciółce Kaśce. Ta wciąż kręciła głową ,bo coś się jej nie podobało.
- To ja już wiem- Ula opadła na kanapę w sklepie zmęczona wyborem sukni. - Na weselu muszę się pokazać w czymś ładnym. Do tego muszę wybrać jakąś biżuterię i włosy upiąć albo coś  ,bo tamta baba zrobiła mi je źle i mam takie rozczłapane ,a chciałam je pokręcić trochę.
- Coś się znajdzie nie martw się Ula- rzekła Kaśka i rozejrzała się po czym gwizdnęła.
- Jak ty się zachowujesz? Dlaczego się chowasz?
- Idzie tu ?
- Kto ?
- Ten blondyn?
- Nie ,ale brunet- powiedziała rozmarzona na wspomnienie snu po tym jak nie dostała pracy. Śnił się jej z dwa razy i nie podobało się jej to ,bo miała chłopaka ,lecz ten facet przyprawiał ją o zawrót głowy.
Przystojny brunet o łagodnych rysach twarzy ,ładnych ustach i z uroczymi dołeczkami w policzkach oraz szarymi oczami ,które wciąż pamiętała z ich pierwszego spotkania. Później nie dane było im więcej się spotkać.

- Może pomogę ?- spytał z uśmiechem Marek.
Ula otworzyła szeroko oczy i odwzajemniła uśmiech. - A pan się na tym zna?
Głupia jak może się nie znać pracując w firmie modowej.
- To ja pójdę poszukać czegoś dla siebie – powiedziała przyjaciółka i zniknęła z oczu Uli.
- Nazywam się Marek Dobrzański- uniósł jak dżentelmen jej dłoń i dotknął lekko miękkimi ustami. Zarumieniła się lekko. Nikt tak nie robił.
- Ula Cieplak- przestawiła się. - Szukam sukni na wesele przyjaciółki ,ale nie wiem co wybrać.
- Wybierasz się się na wesele Kaśki i Rafała?- od razu przeszedł na ty. 
- Tak ,a co?
- Ja też tam idę.
- Naprawdę? Cóż za przypadek.
- Mamy chyba wspólnych znajomych.
- Na to wygląda.
Marek zaoferował Uli swoją pomoc przy okazji opowiedział jej czym się zajmuję ,a ona powiedziała mu o swojej pracy w restauracji i o tym ,że przyjaciółka nieustannie ciągnie ją na różnego rodzaju imprezy a ona jest tym zmęczona ,ale nie potrafi jej odmówić.  Zaskakujące było to ,że od razu złapali dobry kontakt i świetnie się czuli w swoim towarzystwie. Dobrzański wybrał dla niej suknie ,a ona nie czuła się krępowana pokazując mu się w różnych stylizacjach przy okazji i on wybrał sobie garnitur na ślub tylko niestety ,gdy był moment zapłaty zrobiła się blada i omal nie zemdlała z powodu ceny ponieważ przyjaciółka zaciągnęła ją do jednego z droższych sklepów. Z opresji wybawił ją Marek. Przyjaciółka gdzieś się zgubiła i Ula wraz z Markiem postanowili ją znaleźć.
- Seba!- krzyknął Dobrzański ,gdy znalazł go całującego się z Kaśką.
Wiedział ,że Olszański lubi blondynki ,ale dopiero co rozstał się z Violettą ,a Kasia jest zaręczona z Rafałem. 
Ula podziękowała brunetowi ,że zapłacił za jej zakupy i wyszli na zewnątrz. Ten zaproponował kawę,a Ula się zgodziła.
Siedząc nad filiżanką kawy zastanawiała się czy ślub Kaśki i Rafała się odbędzie i czy ta przyzna się do zdrady. Nie sądziła ,że jej przyjaciółka jest do tego zdolna. Z Markiem przegadała całe popołudnie ,a wydawało się jej jakby upłynął zaledwie kwadrans. Gdy Marek odprowadzał Ulę księżyc był już wysoko na niebie ,a niebo skrzyło się milionem gwiazd . Okrył lekko jej ramiona ponieważ była ubrana w letnią sukienkę i sandałki. Po czym nachylił się leciutko patrząc jej głęboko w oczy.  



- Dobranoc- szepnął po czym musnął jej chłodny policzek. Dotknęła go opuszkami palców ,bo nikt nie wywoływał takich uczuć jak brunet z dołeczkami. Zawsze wydawało się jej ,że kocha narzeczonego teraz już byłego ,ale to uczucie ,które pojawiło się znikąd i nie potrafiła go nazwać było inne od wszystkich.


Ula pojawiła się na wieczorze panieńskim ,ale nie bawiła się na nim wcale dobrze. Zadzwoniła do siostry ,ale ta nie chciała z nią rozmawiać. Szatynka postanowiła więc położyć się i zasnąć tylko jakoś nie mogła. Zasnęła o trzeciej dwadzieścia. Rano ujrzała na ekranie swojej komórki sms'a od Marka i uśmiechnęła się przypominając sobie ,że wczoraj dała mu swój numer telefonu. Pytał się jej jak się czuje odpisała mu ,że dobrze. 
Pewnie myślał ,że męczy mnie dzisiaj kac ,a ja wypiłam niewiele.
Kaśka wcale nie zamierzała odwoływać ślubu ani wesela. Ula kompletnie jej nie rozumiała ,ale postanowiła ,że pojawi się na weselu najlepszej przyjaciółki nie ze względu na Kaśkę ,a dlatego ,iż miała nadzieję spotkać tak młodego Dobrzańskiego. Martwiła ją natomiast sytuacja rodzinna. Siostra miała opiekować się jej dziewięcioletnim bratem i trzyletnią siostrą ,bo właśnie dzisiaj mijały trzy lata od śmierci jej mamy. Basia jako najstarsza miała opiekować się rodzeństwem ,a Ula była od niej półtora roku młodsza ,a Jasiek i Beatka to jeszcze dzieciaki. Ula czuła się źle z tym ,że zostali pod opieką Basi ,ale ona nie miała warunków by zabrać ich do siebie. 

Ciąg dalszy nastąpi. 

czwartek, 17 września 2020

,,Sekret morza'' 10


,,Sekret morza’’
10



Zmrużyła oczy przed jaskrawym słońcem wpadającym do pomieszczenia. W jej głowie pojawiło się mgliste wspomnienie matki tuż przed śmiercią. Nie mogła wywołać wspomnień ich ostatnich wspólnych chwil. Na szafce obok łóżka postawiła ramkę z wyblakłą fotografią. Na zdjęciu matka trzyma ją na kolanach ,a ona się uśmiecha do obiektywu. Wtedy zdjęcia najczęściej były na kliszy i się je wywoływało. Na zdjęciu miała około dziewięciu lat. Dzisiaj w tym pokoju właśnie poczuła się jakby cofnęła się do dzieciństwa. Sięgnęła po cienki szlafrok i narzuciła na gołe ramiona. Powoli podźwignęła się z łóżka i usiadła na wózku ,chociaż to wymagało od niej użycia trochę siły. Po pobycie w szpitalu była jeszcze osłabiona. Powoli wracała do zdrowia tylko nogi nadal odmawiały jej posłuszeństwa.
Na szczęście za drzwiami jej pokoju był od razu drugi pokój ,dalej kuchnia i łazienka. Na stole stały dwa talerze z jajecznicą.
- Nałożyć ci?- Ula przytaknęła i podjechała do stołu.
- W takim stylu to mieszkanie. Od dawna tu mieszkasz?
- Trochę już czasu. Kilka miesięcy- odparł Janek.- A uprzedzając twoje kolejny pytanie Magdę znam od pół roku. Poznałem ją w Febo&Dobrzański.
- Pracujesz tam?
- Tak. Pomagam Adamowi w księgowości.
- Pracujesz w firmie u Marka?
- Tak. Chociaż jego tam w ogóle nie było. Pracował ,później znów nie. Siedział też w więzieniu z tego co wiem ktoś go wrobił.
- Nie porwał dziecka- wtrąciła Magda.- To jest jego córka i na nim spoczywa obowiązek opieki ,ale nie sądzę by spiskował z jakąś byłą więźniarką o której mówili w telewizji i ją poszukiwali. Czytałam ,że została również oskarżona o morderstwo.
Na twarzy Uli malował się szok. Nie sądziła ,że córka Marka była ,aż w takim niebezpieczeństwie.
- Wierzę w niewinność Marka ,ale to co mi zrobił...- pod jej powiekami znów zebrały się łzy.
Jan stanął za jej plecami i ją przytulił. Ula potrzebowała teraz wsparcia. Rozstanie wciąż bolało. Pęknięte serce nieustannie o sobie przypominało. Nie potrafiła się też pogodzić ze swoim kalectwem ,chociaż postanowiła walczyć. Matka walczyła do samego końca z chorobą. Niestety przegrała ją.
- Mi też brakuje matki- szepnął Jan.- Dobrze ,że wróciliśmy do Warszawy – Jan usiadł ponownie przy stole. Magda pozbierała puste talerze i wstawiła je do zmywarki po czym zostawiła ich samych.

                            *****

Helenę ucieszył powrót Marka do domu. Nie podobało jej się ,że tak potraktował niewinną dziewczynę. Nie potrafiła zrozumieć zachowania syna. Marek pogrążony był dziś w swoich myślach. Helena posłała mu pełne wyrzutu spojrzenie ponieważ od dobrych paru minut córka upominała się o jego uwagę ,a on w ogóle nie zwracał na nią uwagi. Nie zaszczycił ją nawet spojrzeniem pijąc zimną już kawę.
- Marek!- krzyknęła nie wytrzymując już tej ciszy.
Brunet poskoczył na krześle i ostawił kubek zdezorientowany. Spojrzał na córkę ,która skubała naleśnika palcami. Widocznie jej nie smakował ,bo on nie znał się na gotowaniu ,a Helena pojawiła się w kuchni dopiero przed chwilą.
- Tato ,a mogę dziś iść z tobą do pracy?- zapytała podnosząc wzrok znad talerza.
- Nie. Dzisiaj pojedziesz z babcią na zakupy i kupicie nowe ubrania. Ja wrócę późno.
- Nie możesz ty ze mną pójść?- spytało dziecko.
- Nie bardzo- odparł wiedząc ,iż nie zna się na dziecięcych zakupach. Nie uśmiechało mu się latanie po sklepach. Wołał już iść do pracy.
- A jutro ?
- Jutro też mam sporo pracy.
Dziewczynka posmutniała.
- Lisa miała racje ty mnie nie chcesz i nie kochasz- rzekła dziewczynka zeskakując z krzesła i pobiegła do pokoju.
- Powinieneś spędzić z nią trochę czasu- do rozmowy włączyła się Helena.
- Tata też nigdy nie miał w dzieciństwie dla mnie czasu. Zarabiał na rodzinę. Nie mam z nim wielu wspomnień.
- Twój ojciec był uparty jak osioł i skupił się na pracy. Widzisz parę lat temu doszło do zdrady o której wiem od niedawna.
- Nigdy nie był dobrym ojcem. Wciąż go nie było. Jak ktoś go pytał mówił ,że jest zajęty i wymigiwał się pracą.
- Skoro nie podobało się zachowanie ojca dlaczego chcesz postępować w ten sam sposób? Nie popełniaj błędów po ojcu.
- Dobrze ,pójdę do niej- rzekł z namysłem.

Zapukał cicho do drzwi. Nie usłyszał żadnej reakcji. Ponownie zapukał po czym wszedł do pokoju. Dziewczynka leżała na łóżku twarzą do poduszki. Słysząc kroki podniosła się i usiadła. Marek zauważył jej zapłakaną buzię i zrobiło mu się głupio ,że znów przez niego ktoś cierpi. Nie bardzo wiedział jak się zachować. Czy ma zostawić ją jednak samą czy zostać? Bał się jej dotknąć ,że źle zareaguje. Dziewczynka niepewnie się mu przyglądała. Między nimi można było wyczuć napięcie.
- Dobrze zabieram cię na miasto. Tylko ubierz się ciepło ,bo na dworze jest zimno- uprzedził.- I umyj twarz.
- A będę chodziła do szkoły?
- Oczywiście ,że tak. Zapiszę cię do dobrej szkoły. Kupimy też plecak i inne potrzebne rzeczy. Wiem ,że pewnie nie będzie ci łatwo zaczynać szkołę w styczniu ,ale…
- Tato przecież mamy ...yyy...właśnie jaki miesiąc?
- Powoli kończy się Listopad. W Grudniu przypadają święta więc będzie przerwa świąteczna dlatego pójdziesz do szkoły w Styczniu.
- Tato ,a będę mogła sama wybrać sobie sukienkę do szkoły?
- Zobaczymy.
- A nie oddasz mnie do domu dziecka?
- Nie- odparł z pewnością w głosie.- Muszę załatwić sprawę jeszcze w sądzie by być twoim pełnoprawnym opiekunem.
- To znaczy?
- Bym mógł się tobą opiekować i nikt nie mógł mi ciebie zabrać- wyjaśnił na spokojnie.
- A pamiętasz mamę?
- Trochę. Wiesz byliśmy z twoją mamą krótko ,a potem ona wyjechała i nie miałem z nią kontaktu. Nie wiedziałem o tobie.
- Kochałeś moją mamę?
- Myślę ,że tak. Tylko wiesz to skomplikowane ,bo byłem wtedy z inną panią.
- Czyli byłeś świnią?- zapytała mała wprost.
- Co?
- Babcia mówiła ,że jak pan jest z dwoma paniami to świnia. Babcia mówi ,że tak nie można. Bo jedna wtedy płacze.
- Dlaczego?
- Jak czarownica chce odebrać księżniczce księcia ta też płacze ,bo jest smutna.
- Te kobiety nie były księżniczkami. Ani nikim takim i nie sądzę by płakały z mojego powodu.
Paulina płacząca ,a to dobre – zaśmiał się w myślach.
- Nie wolno tak robić. Trzeba wybrać jedną i koniec.
Marka zamurowało nie bardzo wiedział co odpowiedzieć córce.
- Mamusia była bardzo chora i umarła ,a ty jesteś moim tatusiem i musisz się mną zająć ,bo ja nie chcę mieć nowego. Kocham babcię.
- Nie martw się nic takiego się nie wydarzy. Faktycznie jestem świnią.
- Ale się zmienisz w człowieka?- zapytało z uśmiechem dziecko.
- Tak- zaśmiał się i poczochrał włosy dziewczynce.
- Ej ,babcia mnie czesała – udała obrażoną.- I to długo.
- Twoje włosy chyba nie łatwo uczesać?
- Mam takie po mamie. Poczekaj pokaże ci- pobiegła po zdjęcie.
- Dziewczyna przed śmiercią poprosiła mnie bym zajęła się małą i powiedziała ci o niej. Chciała byś ty przejął obowiązki rodzicielskie – usłyszał niespodziewanie głos matki.
- To dlaczego wcześniej nie dowiedziałem się o córce?- spytał Marek.
- Byłeś nieodpowiedzialnym gówniarzem. Teraz mam nadzieję ,że w końcu dorośniesz. Nie jesteś już chłopcem ,a mężczyzną. Trzeba ponosić konsekwencje za swoje czyny.
- Wiem ,a teraz jedziemy ,bo mała się niecierpliwi.

Droga upłynęła im spokojnie. Dobrzański włączył radio i pokonywał kolejne ulice. Postanowił po zakupach zabrać małą na gorącą czekoladę do głowy wpadł mu plan by namówić również Ulę. Przekonany był ,że siedzi teraz sama w domu i się nudzi. Wątpił by gdzieś teraz wyszła skoro chyba nie do końca pogodziła się z tym ,że jeździ na wózku. Jemu to nie przeszkadzało. Chciał by znów zagościła w jego życiu ,ale wtedy przypomniał sobie ,że jest przecież Daria. Dziewczynka ponad rok temu straciła matkę i mieszkała przez jakiś czas z Heleną ,a teraz jest pod jego opieką. Nie chciał mącić dziecku w głowie ,ale z drugiej strony ciężko było mu zapomnieć o Uli. Tęsknił za nią.
Marek wraz z córką wchodzą do sklepu. Ręka dziewczynki jest zimna ponieważ zapomniała z domu rękawiczek. Sklepowa uśmiecha się do nieznajomego i pyta w czym może pomóc. Dobrzański podchodzi do stoiska z kurtkami, w końcu decyduje się na elegancki płaszczyk.
- Przymierz- podaje go córkę.
- Tatusiu ,spójrz- pokazuje mu się w nowym ubraniu i obraca się jak baletnica.
- Pięknie. Poszukamy ci jeszcze innych ubrań- mówi przy ekspedientce.- Potrzebuje ciepłych ubrań dla córki. Ja nie bardzo wiem co nosi się w tym wieku ,a nie mam kogo się poradzić.
- A pańska żona nie może pomóc?
- Nie mam żony ,a mama dziewczynki nie żyje.
- Przykro mi. Postaram się pomóc.
- Dziękuję.
Zapakował torby do samochodu i mogli ruszyć dalej. Dziewczynka pośpiewywała sobie jakoś świąteczną piosenkę ,która leciała akurat w radiu. Marek zerknął na małą i cieszył się jednak ,że ma córkę mimo iż nigdy nie planował dzieci. Wiedział ,że najtrudniejsze jeszcze przed nim. Żałował lat ,które zmarnował. Czasu cofnąć się na da.

****
Do mieszkania Janka i Magdy przyszła sąsiadka. Ula nie znała jej więc nie wpuściła jej do środka. Brat wraz z dziewczyną wyszli po śniadaniu do pracy. Nie bardzo wiedziała co zrobić z wolnym czasem ,a nie chciała rozpamiętywać po raz kolejny związku z Markiem. Wszystko się rozpadło. Nieodwzajemniona jej zdaniem miłość odebrała jej radość życia ,a teraz uzależniona była nieco od innych. Na dwunastą miała rehabilitacje ,ale zostało tylko pół godziny ,a Jana nie było. Ktoś zapukał do drzwi. Nie zdążyła otworzyć ,a w drzwiach stanęła jakaś dziewczynka.

- To dla pani - wręczyła jej bukiet kolorowych kwiatów.

- Dziękuje- to na pewno dla mnie?- spytała dla pewności po czym w drzwiach pojawił się Marek. Ten facet na widok ,którego serce Uli wciąż szybciej biło. 
- Tak ten bukiet jest dla ciebie. 
- Wiem ,że kiedyś miałaś słabość do słodyczy więc pomyślałem ,że dam ci  jeszcze to- podał jej czekoladki i małego misia z mlecznej czekolady. Na szyi miś miał zawieszone małe serduszko z wygrawerowanym napisem love. 
- Dziękuję ,ale chyba nie mogę tego przyjąć. Nie powinieneś tu przychodzić po tym wszystkim co się stało. Co zaszło między nami ...Chyba pamiętasz swoje słowa ,które mówiłeś tamtego dnia ,którego miała ochotę ze sobą skończyć?- przymknęła powieki by nie widział łez. Odjechała wózkiem nie co dalej i próbowała zapanować nad emocjami.

- Tato dlaczego ta pani płacze?
Na moment zapomniał ,że przyszedł tu z córką.
- Proszę poznaj. To jest Daria Dobrzańska.
- Dobrzańska?
- Mimo ,że nie byłem już z tą kobietą dała małej moje nazwisko. Nie miałem pojęcia ,że mam córkę.
- Wiem. Znam już tą historię tylko nie wiedziałam ,że mała nosi twoje nazwisko.
- A pani jak ma na imię?
- Jest bardzo śmiała- wyjaśnił ,gdy Ula obrzuciła go zaskoczonym spojrzeniem.
- Jestem Ula.
- To ta pani ,którą porzuciłeś?
- Cii
- Tak. Twój tata zerwał ze mną – powiedziała z bólem. - Zrobię wam herbaty.
- Pomogę ci.
- Poradzę sobie. Nie chcę twojej litości. Mam nadzieję ,że kiedyś będę jeszcze chodzić chociaż dzisiejsza rehabilitacja mi przepadnie.
- Dlaczego?
- Bo mam na dwunastą ,a Janka nie ma.
- Ja mogę cię zawieść.
- Marek ,ale ja nie to trochę zajmie.


- Zostawię ci swój numer telefonu ,a ty do mnie potem zadzwonisz i cię odbiorę. Chyba ,że przeszkadza ci obecność Darii?
- Nie. To urocza dziewczynka ,a ja lubię dzieci.
- Cieszę się. To znaczy dobrze ,że lubisz. Jeszcze raz cię za wszystko przepraszam byłem takim łajdakiem.
- Tato ,kto to łajdak?
- yyy...ktoś kto źle postępuje.
- Czyli to samo co świnia i dupek?
- Tak.
- Marek czego ty ją uczysz? Nie powinna używać takich słów.
- Musiała usłyszeć jak rano wyzywałem przez telefon Sebastiana. Nie mamy najlepszych relacji.
- No w porządku ,ale przy dziecku staraj się używać innych zwrotów.
- Widzisz ja dopiero się uczę.
- A ty skąd posiadasz taką wiedzę o dzieciach?
- W sumie to nie wiem ,ale gdybym miała swoje nie chciałaby by tak mówili.
- No racja.
Marek spojrzał na zegarek na nadgarstku i stwierdził ,że już muszą wychodzić ,gdy zatrzymały go słowa Uli.
- To chyba nie był dobry pomysł przecież ja wózkiem nie zjadę po schodach ,a o kulach jeszcze nie chodzę ,a niestety windy nie mamy.
- Zaniosę cię- zaproponował patrząc na nią uważnie. Ula otworzyła usta ze zdumienia. - Naprawdę mogę to zrobić.
- Nie ma mowy. Zostaję w domu- odrzekła wycofując się wózkiem do salonu. Poszedł za nią i przykucnął przy niej chcąc ją jednak przekonać ,że do zmiany zdania. Dziewczynka czekała na nich przy drzwiach i się niecierpliwiła. Po dłuższej namowie Ula zgodziła się skorzystać z pomocy Marka. Poprosił by objęła go za szyję po czym zniósł ją po schodach. Daria otworzyła tylne drzwi od auta ,a mężczyzną ostrożnie ją posadził na siedzeniu ,po czym wrócił po wózek i włożył go do auta. W trójkę ruszyli w drogę ,a mała rozmawiała o czymś z Ulą. Uśmiechnął się pod nosem ciesząc się ,iż tak szybko znalazły wspólny język. 
Mam nadzieję ,że kiedyś mi wybaczysz  i może uda nam się zacząć od początku? Bardzo żałuję tego co ci zrobiłem- wciąż dręczyły go wyrzuty sumienia. Chciał naprawić swoje błędy ,a przychodząc do domu Uli uświadomił sobie ,że nadal jest dla niego ważna. 
- Jeszcze będziesz chodzić ,zobaczysz- rzekł niespodziewanie.- Jeśli pozwolisz pomogę ci osiągnąć ten cel. Chcę ,żebyś też wiedziała ,że żałuję tego jak potoczyło się nasze życie i byłem taki podły. 
- Nie rozmawiajmy o tym. Najważniejsze ,że chcesz się zmienić. Jeśli nie dla siebie zrób to dla niej.
- Dla ciebie też. Chcę byś mi wybaczyła. 
- Może ,kiedyś. Jeszcze nie teraz. Potrzebuję chyba trochę więcej czasu. 

poniedziałek, 14 września 2020

,, Sekret morza'' 9


,,Sekret morza’’
9

Wyspa kryła wiele sekretów. Jednym z nich był straszny wypadek ,który wydarzył się na morzu. Nie wiadomo kto podłożył ładunek wybuchowy na łodzi. Kto stał za tym ? I dlaczego mówiono ,że kto inny miał zginęli niewinni ludzie? Policja wciąż prowadziła dochodzenie. Nie udało się im ustalić sprawcy. W tajemniczych okolicznościach zniknęła też kobieta. Jedni wydzieli ją idącą na wyspie ,później ktoś widział ją przy klifie. A ktoś widział jak szarpię się z jakimś facetem nad oceanem. Nie wiedzieli co stało się dalej ponieważ ten mężczyzna więcej nie pojawił się już na wyspie. Po zaledwie kilku miesiącach historia dwójki nieznajomych ludzi ,którzy niby się kochali ,a z czasem się okazało ,że tylko kobieta była zakochana stało się atrakcją wyspy. Ludzie przyjeżdżali by poznać tą historię.

- Mamo to prawda ,że tu rzuciła się młoda kobieta z powodu nieszczęśliwej miłości?- dociekała mała dziewczynka.
- Nie sądzę. To chyba tylko taki mit wymyślony przez wyspiarzy.
- Ja też marzę o takiej miłości.
- Chcesz skończyć jak ta młoda kobieta?
- Nie chcę żyć długo i szczęśliwie.
- Ona poświęciła swoje życie w imię miłości. A może ta historia ma drugie dno i ktoś ją zabił.
- Lisa ,a znajdziesz moją prawdziwą mamę?
- Dlaczego mnie zabrałaś od babci?
- Twoja mama nie żyje. Starsza kobieta kazała mi ciebie przypilnować ,a później zniknęła- skłamała.
- A tata?
- Nie mam pojęcia.
- A wracając do tej kobiety i mężczyzny...Jesteś jeszcze dzieckiem i nie wiesz co to związek dwojga ludzi i ,że wcale tak romantycznie i kolorowo nie jest. A ta historia wydarzyła się już trochę czasu temu.
- Nie jestem dzieckiem. Mam osiem lat. W mojej klasie nawet jeden taki fajny chłopak.
- Skończ z tym. Jesteś za młoda.
- Chcę do taty.
- On cię nie chce. Inaczej już dawno by cię szukał .
- Nie ,bo ty zabrałaś mnie od babci. To nieprawda. Tata mnie kocha!- wykrzyczało dziecko.
- Nie kocha. Ma cię gdzieś. Jesteś wrednym dzieckiem i nikt cię nie kocha- ciągnęła dalej ,a dziewczynka zapłakana kręciła głową i nie wierzyła w słowa Lisy. - Teraz ja się tobą opiekuję i będę twoją mamą.
- Nie chcę takiej mamy!- dziewczynka rzuciła się do biegu ,a wściekła Lisa szarpnęła ją za rękę po czym weszła na pokład stadku. Wracamy do Warszawy. Tam nikt nas nie znajdzie.
Kobieta wciąż uciekała i przenosiła się w nowe miejsce. Uciekła z więzienia. Grupa do ,której wcześniej należała zajmowała się nielegalną adopcją i narkotykami. Od dwóch lat policja wciąż nie mogła jej namierzyć. Kryminalistka porwała dziecko i nie zamierzała go nikomu oddawać. Postanowiła inaczej pozbyć się tego dzieciaka.
- Dlaczego płynie statkiem?
- O nic nie pytaj- burknęła Lisa.

             *****

Warszawa Szpital Specjalistyczny im. Świętej Rodziny.

Zamrugała powiekami i powoli uchyliła powieki. Rozejrzała powoli po sali. Nie widziała jeszcze zbyt wyraźnie wszystko wirowało wokół. Wczoraj i przedwczoraj widziała jeszcze mniej wyraźnie. Wreszcie zdjęli jej tą opaskę z oczu. Jej wzrok zatrzymał się na twarzy ,którą ,kiedyś kochała i jednocześnie nienawidziła. Nagle przypomniała sobie jak stoi nad oceanem i jak w akcje desperacji skaczę do zimnej wody. Nie mogła przypomnieć sobie nic więcej. Dlaczego nic nie pamiętam po wypadku?
- Dlaczego bolą mnie tak nogi?- spytała mężczyznę.
- Od pół roku przechodzisz rehabilitacje. Codziennie robisz coraz większe postępy. Może leki cię tak otępiają? Podają ci silne przeciwbólowe. Ostatnio miałaś poważną operację.
- Czy ja straciłam wzrok?
- Miałaś uszkodzoną siatkówkę. Mój ojciec zapłacił za twą operacje.
- Masz uszkodzony kręgosłup- odpowiedział chwytając ją za rękę i patrząc w oczy.


- Zostaw mnie- odsunęła rękę.- Wszystko przez ciebie- powiedziała ze złością.
Spuścił głowę jakby było mu wstyd za wcześniejsze zachowanie.
- Mam nadzieję ,że będę miał jeszcze szansę naprawić swoje błędy
- Dlaczego policja stoi w drzwiach?
- Bardzo chciałem cię jeszcze zobaczyć- wyszeptał.
Pocałował ją w dłoń ,skrzywiła się i odwróciła wzrok.
- Przepraszam – rzekł ze skruchą stojąc w drzwiach.- Bardzo przepraszam. Mam nadzieję ,że mi kiedyś wybaczysz wszystko co ci zrobiłem.
- Czemu siedzisz w więzieniu?
Nie odpowiedział . Nie rozumiała co się właśnie stało. Postanowiła za wszelką cenę się dowiedzieć. To nie dawało jej spokoju. Następnego dnia odkryła kołdrę i powoli usiadła na wózek ,który stał przy jej łóżku. Pojechała na szpitalny korytarz. Tam zaczepiła kogoś pytając o coś po czym od pielęgniarki zdobyła adres więzieniu ,w którym siedział Marek. Nie wiedziała dlaczego tam się znalazł. Nie pamiętała też co wydarzyło się po tym jak stała na klifie. Od tamtego wydarzenia minął rok.
Zdobywając adres więzienia chciała dostać pozwolenie na widzenie. Bardzo pragnęła poznać prawdę. Nie wiedziała czemu ,ale wierzyła w jego niewinność. Postąpił podle ,ale mimo wszystko chciała wiedzieć co się wydarzyło. Nie ufała mu i nadal ją bardzo bolało jak ją potraktował ,ale tylko on mógł wiedzieć co działo się tuż po jej próbie samobójczej.
Po dwóch tygodniach dostała zgodę na widzenie się ,ale tylko przez szklaną szybę. Funkcjonariusz pomógł jej ponieważ poruszała się teraz na wózku inwalidzkim.
Sięgnęła po słuchawkę zauważyła cień uśmiechu na twarzy Marka.

- Cześć.
- Cześć. Co tu robisz?- zapytał nie dowierzając ,że ją widzi.
- Chciałam poznać prawdę. Dowiedzieć się co tak naprawdę się stało.
- Pół roku siedziałem w więzieniu w Sztokholmie ,ale zostałem uniewinniony. Wróciłem do Warszawy i tu znów trafiłem do więzienia. Tam z twojego powodu ,a tu z innego.
- Marek mówisz strasznie chaotycznie i nic z tego nie rozumiem- odparła. - Powiedz mi na spokojnie o co chodzi.
- Wyspiarze mówią ,że zepchnąłem cię z klifu ,a prawda jest taka ,że mnie tam nie było. Pobiegłem za tobą. Matka krzyczała ,,biegnij za nią ,bo coś sobie zrobi’’ nie mam pojęcia skąd wiedziała. Tyle ,że mnie złapał skurcz w nogę i nie biegłem dalej. Gdy dotarłem na miejsce leżałaś tam i byłaś nieprzytomna. Twój brat był tak spanikowany ,że zapomniał jak się reanimuje. Zrobiłem to za niego. Nagle dotarło do mnie co ci zrobiłem. Ja nie wiem co wcześniej mnie opętało. W więzieniach sporo nad wszystkim myślałem i wiem ,że jestem złym człowiekiem.
- Pamiętam jak mnie potraktowałeś i nie potrafię tego zapomnieć ,ale co stało się z twoją córką?
- Nie wiem. Siedzę za jej uprowadzenie ,bo niby wiem gdzie się znajduję i znam jakąś byłą więźniarkę ,która jest groźna i poszukiwana listem gończym. A przyrzekam ,że jej nie znam i nie wiem gdzie się znajduje. Porwała moją córkę. Nawet matka mi nie wierzy twierdzi ,że to moja była kochanka.
- Marek ja też ci nie wierzę. Nie zepchnąłeś mnie z klifu ,bo sama wskoczyłam do tej głupiej wody i teraz nie wiem czy będę chodzić chociaż istnieje spora szansa. Za to nie jestem pewna czy nie chciałeś pozbyć się córki.
- Nie , nie chciałem!-krzyknął.
Proszę o spokój upomniał go mężczyzna pilnujący porządku.
- Nie zrobiłbym tego. Po co miałbym to robić skoro moja matka się nią opiekowała?
- Ty powinieneś przejąć obowiązki. W końcu to twoje dziecko.
- Nie czuję się wcale z nią związany . Dla niej przecież jestem obcym człowiekiem.
- Powinna cię poznać tylko oczywiście poza murami więzienia. Prawda w końcu wyjdzie na jaw. Powiedz mi jeszcze o co chodzi z moim bratem?
- Koniec widzenia.
- Marek!
- Odzyskał pamięć i był na miejscu wypadku. Nic więcej nie wiem.
Widziała jak wyprowadzają Dobrzańskiego i pod powiekami zbierały się łzy. Zrozumiała w jednej chwili ,że wciąż jej na nim zależy tylko nie wiedziała czy jemu również i zmienił swoje postępowanie. Córka nadal go nie interesowała. Bardzo pragnęła by znów wrócił jej dawny Marek ,a nie nowy jako kryminalista ,szary ,ponury człowiek z mroczną przeszłością ,tajemnicami i który był powiązany ze światem przestępczym. Podły kłamca i człowiek kompletnie pozbawiony jakikolwiek uczuć. Patrzyła na przechodniów , na zakochanych ,biegnących gdzieś. Ona przez głupotę już nie mogła biegać teraz jej nogami były kółka. Stała się osobą niepełnosprawną. Nie miała kompletnie nic.
Dlaczego ojciec Marka opłaca moją rehabilitacje? O co w tym wszystkim chodzi.
- Witaj . Dobrze ,że cię znalazłam.
- Kim ty jesteś ?
- Magda dziewczyna twojego brata. Szukam cię po całym mieście. Na szczęście cię znalazłam. Mój chłopak jest teraz w pracy ,a ja zabieram ciebie do domu.
- Domu?
- Faktycznie ostatnie pół roku gdzieś mieszkałam i rozmawiałam z różnymi ludźmi ,ale nie wiem kim byli.
- To dlatego ,że nie widziałaś. Teraz odzyskałaś wzrok dzięki operacji.
- Kto to wszystko opłaca.
- Rodzina Dobrzańskich. Marek tak zagłusza jakieś wyrzuty sumienia.
- Nie wiedziałam.
- Wrócisz do domu to ci wszystko opowiem.
- Tylko po kolei ,bo zaczynam się we wszystkim powoli gubić. Nie wiem co tak naprawdę działo się przez ten rok i dlaczego Marek znów jest w moim życiu.
- Nie potrafię stwierdzić czym kieruje się ten człowiek. Wydaję mi się ,że ma złych intencji.

Magda okazała się miłą osobą. Ula jednak była nieufna. Wsiadła dopiero do auta ,gdy przed nim pojawił się jej brat. Nie mogła uwierzyć ,że go widzi. Nie umiała odnaleźć się też w nowej rzeczywistości. Nie żyła już na wyspie ,a w Warszawie w cywilizowanym świecie gdzie otaczały ją tłumy ludzi. Ula przytuliła twarz do szyby. Nagle zaczęło padać. Myśli jej znów krążyły wokół marka wbrew jej woli. Z jednej strony nie chciała go znać ,a z drugiej nie mogła wymazać go z pamięci. Postąpił okrutnie. Okazał się palantem ,a ona nieustannie darzyła go uczuciem.
- Nie łam się siostra. Nic gorszego chyba nic nas nie spotka. Ja byłem pobity ,straciłem pamięć ,ale na szczęście udało mi się ją odzyskać i odnaleźć ciebie. Marek bardzo cię skrzywdził ,prawda?
- Tak- wyszeptała ze łzami.- Tylko czuję ,że on chce naprawić błędy. Nie wiem czy kiedykolwiek mu wybaczę. Czy zdołam ? Nigdy o tym nie zapomnę. Byłam dla niego tylko zaba...wką- zaczął się jej łamać głos.
- Mimo wszystko pojawił się na miejscu zdarzenia i wezwał pomoc. Trafiłaś do szpitala w bardzo ciężkim stanie. Samolot przewiózł cię do Sztokholmu. Po trzech miesiącach twój stan się poprawił oprócz wzroku i nóg. Nie odzyskałaś w nich czucia i nic nie widziałaś. Policja namierzyła Marka i okazało się ,że cię porwał.
- Co zrobił?
- Wykradł cię ze szpitala i uciekł z tobą do Polski. Wywiózł cię do Warszawy. Ja dowiedziałem się o wszystkim od policji ,bo zgłosiłem twoje zaginięcie. Powiadomiłem polską policje ponieważ pewien rybak się wygadał i powiedział mi ,że jesteś w Polsce. Pomagał mu w ucieczce.
- Marek siedzi za moje uprowadzenie?
- Nie wiem czy za to. Chyba chodzi o zaginięcie jego córki.
- Ta sprawa musi się wyjaśnić. Dlaczego on mnie zabrał stamtąd?
- Nie mam pojęcia.

Na lotnisku została zatrzymana kobieta z ośmioletnią dziewczynką. Miała przy sobie narkotyki oraz przeskoczyła przez bramkę i zaczęła uciekać. Uderzyła jakaś kobietę i biegła dalej. Czekając na taxi złapała ją policja i zakuła w kajdanki. Dziewczynka rozejrzała się po lotnisku i wydostała się na zewnątrz. Wsiadła w tramwaj. Nie wiedziała dokąd jedzie. W tramwaju nikt nie zwrócił na nią większej uwagi ponieważ stała przy jakieś staruszce ,która uśmiechała się do niej jakby znała to dziecko. Dziecko wysiadło i zapytało o ulicę ,która była zapisana na odwrocie zdjęcia. Fotografia przestawiała młodego mężczyznę zdjęcie było zrobione kilka lat temu ,ale dziewczynka wierzyła ,że odnajdzie ojca.
Pytała ludzi ,ale nikt nie chciał jej odpowiedzieć na zadane pytanie. Dziecko noc spędziło wśród bezdomnych ,którzy zabrali ją do puszczonego miejsca. Nie odmawiała ,bo była bardzo zmęczona. Codziennie myślała ,żeby znaleźć tatę i by po nią przyszedł. Minęła jesień i nastała zima.

Dobrzański od niedawna był na wolności. Wrócił do rodzinnej firmy ,chociaż nie umiał się w tym wszystkim odnaleźć. Na razie zatrzymał się u rodziców ,a później postanowił coś sobie znaleźć. Od tamtej wizyty w więzieniu Ula więcej się nie pojawiła ,a on czekał ,każdego dnia ,żeby znów ją ujrzeć. Zrozumiał ,że był podłym skurwysynem.
- Ja pierdole- rzekł do siebie zwalając papiery z biurka i schował twarz w dłoniach. Nie potrafił na niczym się skupić. Skrzywdził wiele ludzi i wiedział ,że nie cofnie czasu. Zabrał teczkę i wyszedł z pracy. Szedł przez park. Zamyślił się nagle i poszedł jakąś drogą gdzie stał budynek do połowy porośnięty bluszczem. Okna pokrywała pajęczyna. Chciał już stamtąd odejść ,gdy zauważył ,że coś leży niedaleko jego stóp. Schylił się i podniósł. To była stara fotografia przestawiająca jego samego ,a na odwrocie był adres firmy. Bez zastanowienia wszedł do środka. Nagle zauważył jakiś ruch. W pomieszczeniu było dość ciemno. Stanęła przed nim dziewczynka dygocząca z zimna.
- Chowajcie się. Przyszli nas stąd wykurzyć- krzyknął ktoś.- Znowu będą szukać tego dzieciaka ,a to jakiegoś prezesa.
Nie widział twarzy tylko słyszał dochodzące głosy. Jedna osoba zauważyła go i szybko się schowała. Nie chciał był dłużej w tym ohydnym miejscu.
- Pójdziesz ze mną? Nic ci nie zrobię. Zaprowadzę do miejsca gdzie dadzą ci jeść- powiedział cicho.
Dziewczynka zrobiła duże oczy ze zdziwienia i wyszła na zewnątrz. A Marek zamarł. Przypomniał sobie kobietę z którą łączyły go intymne relacje. Tylko ,że ona pewnego dnia zniknęła ,a on ułożył sobie życie z Pauliną. Wtedy był gotowy rzucić ją i być z inną kobietą ,lecz po jej zniknięciu został z Febo. Zaczął ją zdradzać ,wracając jeszcze czasem do tamtej kobiety. Pamiętał jej burzę loków i duże oczy. Dziewczynka była ich mieszanką. Okazała się śliczną dziewczynką. Gdy ją teraz ujrzał uświadomił sobie ,że to jego córka. Niepewnie wziął ją za rękę i zabrał ją z stamtąd.
- Jesteś moim tatą?- dociekała mała.


Popatrzył na nią nagle się zatrzymując.
- Na to wygląda.
- Nie oddasz mnie Lisie? Ona jest niedobra i mnie szarpała i…
- Kto to jest Lisa?
- Nie znasz?
- Nie. Teraz będziesz ze mną.
- To dobrze ,tato- ścisnęła mocniej jego dłoń.
- Nie nazy…
- Babcia Hela mi dużo o tobie mówiła.
Marek był przekonany ,że jego córka trafiła normalnych ludzi gdzie się nią opiekują. Nie szukał jej ponieważ dopiero od dwóch tygodni był na wolności i sam swojego życia jeszcze nie ułożył ,ale postanowił się zmienić i zająć się córką. Pragnął też odzyskać zaufanie Uli i mieć z nią kontakt. Ostatnio często o niej myślał i nie wiedział dlaczego nie może zapomnieć o niej. W złości wykrzyczał jej tyle podłych słów i teraz bardzo tego żałował. Po pewnym czasie stwierdził ,że wcale nie była tylko zabawką ,a kimś więcej ponieważ pamiętał ich rozmowy i wciąż śnił ten sam koszmar ,gdy leżała na skale nieprzytomna i bał się ,że umrze. A teraz nie chodziła i uważał ,że to jego wina. 

Po dotarciu do domu zrobił małej kanapki. Ta usiadła do stołu i uśmiechnęła się do ojca. Nie rozumiał z czego cieszy się to dziecko. Przecież jest w prawie obcym domu z nieznajomym ,a ona była wesoła i zadawała mu mnóstwo pytań. Rzuciła się na kanapki i jadła je tak szybko ,że Marek bał się ,że się udławi i będzie musiał wzywać pogotowie. 
- Pomału. 
- Nic nie jadłam - odrzekła dziewczynka z pełnymi ustami. - dzisiaj- dodała. 
- Boże- wyszeptał.- Jak tam w ogóle trafiłaś?
Dziecko rozłożyło ręce udając ,że nie wie. 
- Boisz się mnie?
- Nie 
- To czemu masz taką minę?- zapytało dziecko.
- Nie wiem - odrzekł rozkładając bezradnie ręce na co dziewczynka się roześmiała.