,,Sekret
morza’’
10
Zmrużyła
oczy przed jaskrawym słońcem wpadającym do pomieszczenia. W jej
głowie pojawiło się mgliste wspomnienie matki tuż przed śmiercią.
Nie mogła wywołać wspomnień ich ostatnich wspólnych chwil. Na
szafce obok łóżka postawiła ramkę z wyblakłą fotografią. Na
zdjęciu matka trzyma ją na kolanach ,a ona się uśmiecha do
obiektywu. Wtedy zdjęcia najczęściej były na kliszy i się je
wywoływało. Na zdjęciu miała około dziewięciu lat. Dzisiaj w
tym pokoju właśnie poczuła się jakby cofnęła się do
dzieciństwa. Sięgnęła po cienki szlafrok i narzuciła na gołe
ramiona. Powoli podźwignęła się z łóżka i usiadła na wózku
,chociaż to wymagało od niej użycia trochę siły. Po pobycie w
szpitalu była jeszcze osłabiona. Powoli wracała do zdrowia tylko
nogi nadal odmawiały jej posłuszeństwa.
Na
szczęście za drzwiami jej pokoju był od razu drugi pokój ,dalej
kuchnia i łazienka. Na stole stały dwa talerze z jajecznicą.
-
Nałożyć ci?- Ula przytaknęła i podjechała do stołu.
-
W takim stylu to mieszkanie. Od dawna tu mieszkasz?
-
Trochę już czasu. Kilka miesięcy- odparł Janek.- A uprzedzając
twoje kolejny pytanie Magdę znam od pół roku. Poznałem ją w
Febo&Dobrzański.
-
Pracujesz tam?
-
Tak. Pomagam Adamowi w księgowości.
-
Pracujesz w firmie u Marka?
-
Tak. Chociaż jego tam w ogóle nie było. Pracował ,później znów
nie. Siedział też w więzieniu z tego co wiem ktoś go wrobił.
-
Nie porwał dziecka- wtrąciła Magda.- To jest jego córka i na nim
spoczywa obowiązek opieki ,ale nie sądzę by spiskował z jakąś
byłą więźniarką o której mówili w telewizji i ją poszukiwali.
Czytałam ,że została również oskarżona o morderstwo.
Na
twarzy Uli malował się szok. Nie sądziła ,że córka Marka była
,aż w takim niebezpieczeństwie.
-
Wierzę w niewinność Marka ,ale to co mi zrobił...- pod jej
powiekami znów zebrały się łzy.
Jan
stanął za jej plecami i ją przytulił. Ula potrzebowała teraz
wsparcia. Rozstanie wciąż bolało. Pęknięte serce nieustannie o
sobie przypominało. Nie potrafiła się też pogodzić ze swoim
kalectwem ,chociaż postanowiła walczyć. Matka walczyła do samego
końca z chorobą. Niestety przegrała ją.
-
Mi też brakuje matki- szepnął Jan.- Dobrze ,że wróciliśmy do
Warszawy – Jan usiadł ponownie przy stole. Magda pozbierała puste
talerze i wstawiła je do zmywarki po czym zostawiła ich samych.
*****
Helenę
ucieszył powrót Marka do domu. Nie podobało jej się ,że tak
potraktował niewinną dziewczynę. Nie potrafiła zrozumieć
zachowania syna. Marek pogrążony był dziś w swoich myślach.
Helena posłała mu pełne wyrzutu spojrzenie ponieważ od dobrych
paru minut córka upominała się o jego uwagę ,a on w ogóle nie
zwracał na nią uwagi. Nie zaszczycił ją nawet spojrzeniem pijąc
zimną już kawę.
-
Marek!- krzyknęła nie wytrzymując już tej ciszy.
Brunet
poskoczył na krześle i ostawił kubek zdezorientowany. Spojrzał na
córkę ,która skubała naleśnika palcami. Widocznie jej nie
smakował ,bo on nie znał się na gotowaniu ,a Helena pojawiła się
w kuchni dopiero przed chwilą.
-
Tato ,a mogę dziś iść z tobą do pracy?- zapytała podnosząc
wzrok znad talerza.
-
Nie. Dzisiaj pojedziesz z babcią na zakupy i kupicie nowe ubrania.
Ja wrócę późno.
-
Nie możesz ty ze mną pójść?- spytało dziecko.
-
Nie bardzo- odparł wiedząc ,iż nie zna się na dziecięcych
zakupach. Nie uśmiechało mu się latanie po sklepach. Wołał już
iść do pracy.
-
A jutro ?
-
Jutro też mam sporo pracy.
Dziewczynka
posmutniała.
-
Lisa miała racje ty mnie nie chcesz i nie kochasz- rzekła
dziewczynka zeskakując z krzesła i pobiegła do pokoju.
-
Powinieneś spędzić z nią trochę czasu- do rozmowy włączyła
się Helena.
-
Tata też nigdy nie miał w dzieciństwie dla mnie czasu. Zarabiał
na rodzinę. Nie mam z nim wielu wspomnień.
-
Twój ojciec był uparty jak osioł i skupił się na pracy. Widzisz
parę lat temu doszło do zdrady o której wiem od niedawna.
-
Nigdy nie był dobrym ojcem. Wciąż go nie było. Jak ktoś go pytał
mówił ,że jest zajęty i wymigiwał się pracą.
-
Skoro nie podobało się zachowanie ojca dlaczego chcesz postępować
w ten sam sposób? Nie popełniaj błędów po ojcu.
-
Dobrze ,pójdę do niej- rzekł z namysłem.
Zapukał
cicho do drzwi. Nie usłyszał żadnej reakcji. Ponownie zapukał po
czym wszedł do pokoju. Dziewczynka leżała na łóżku twarzą do
poduszki. Słysząc kroki podniosła się i usiadła. Marek zauważył
jej zapłakaną buzię i zrobiło mu się głupio ,że znów przez
niego ktoś cierpi. Nie bardzo wiedział jak się zachować. Czy ma
zostawić ją jednak samą czy zostać? Bał się jej dotknąć ,że
źle zareaguje. Dziewczynka niepewnie się mu przyglądała. Między
nimi można było wyczuć napięcie.
-
Dobrze zabieram cię na miasto. Tylko ubierz się ciepło ,bo na
dworze jest zimno- uprzedził.- I umyj twarz.
-
A będę chodziła do szkoły?
-
Oczywiście ,że tak. Zapiszę cię do dobrej szkoły. Kupimy też
plecak i inne potrzebne rzeczy. Wiem ,że pewnie nie będzie ci łatwo
zaczynać szkołę w styczniu ,ale…
-
Tato przecież mamy ...yyy...właśnie jaki miesiąc?
-
Powoli kończy się Listopad. W Grudniu przypadają święta więc
będzie przerwa świąteczna dlatego pójdziesz do szkoły w
Styczniu.
-
Tato ,a będę mogła sama wybrać sobie sukienkę do szkoły?
-
Zobaczymy.
-
A nie oddasz mnie do domu dziecka?
-
Nie- odparł z pewnością w głosie.- Muszę załatwić sprawę
jeszcze w sądzie by być twoim pełnoprawnym opiekunem.
-
To znaczy?
-
Bym mógł się tobą opiekować i nikt nie mógł mi ciebie zabrać-
wyjaśnił na spokojnie.
-
A pamiętasz mamę?
-
Trochę. Wiesz byliśmy z twoją mamą krótko ,a potem ona wyjechała
i nie miałem z nią kontaktu. Nie wiedziałem o tobie.
-
Kochałeś moją mamę?
-
Myślę ,że tak. Tylko wiesz to skomplikowane ,bo byłem wtedy z
inną panią.
-
Czyli byłeś świnią?- zapytała mała wprost.
-
Co?
-
Babcia mówiła ,że jak pan jest z dwoma paniami to świnia. Babcia
mówi ,że tak nie można. Bo jedna wtedy płacze.
-
Dlaczego?
-
Jak czarownica chce odebrać księżniczce księcia ta też płacze
,bo jest smutna.
-
Te kobiety nie były księżniczkami. Ani nikim takim i nie sądzę
by płakały z mojego powodu.
Paulina
płacząca ,a to dobre – zaśmiał się w myślach.
-
Nie wolno tak robić. Trzeba wybrać jedną i koniec.
Marka
zamurowało nie bardzo wiedział co odpowiedzieć córce.
-
Mamusia była bardzo chora i umarła ,a ty jesteś moim tatusiem i
musisz się mną zająć ,bo ja nie chcę mieć nowego. Kocham
babcię.
-
Nie martw się nic takiego się nie wydarzy. Faktycznie jestem
świnią.
-
Ale się zmienisz w człowieka?- zapytało z uśmiechem dziecko.
-
Tak- zaśmiał się i poczochrał włosy dziewczynce.
-
Ej ,babcia mnie czesała – udała obrażoną.- I to długo.
-
Twoje włosy chyba nie łatwo uczesać?
-
Mam takie po mamie. Poczekaj pokaże ci- pobiegła po zdjęcie.
-
Dziewczyna przed śmiercią poprosiła mnie bym zajęła się małą
i powiedziała ci o niej. Chciała byś ty przejął obowiązki
rodzicielskie – usłyszał niespodziewanie głos matki.
-
To dlaczego wcześniej nie dowiedziałem się o córce?- spytał
Marek.
-
Byłeś nieodpowiedzialnym gówniarzem. Teraz mam nadzieję ,że w
końcu dorośniesz. Nie jesteś już chłopcem ,a mężczyzną.
Trzeba ponosić konsekwencje za swoje czyny.
-
Wiem ,a teraz jedziemy ,bo mała się niecierpliwi.
Droga
upłynęła im spokojnie. Dobrzański włączył radio i pokonywał
kolejne ulice. Postanowił po zakupach zabrać małą na gorącą
czekoladę do głowy wpadł mu plan by namówić również Ulę.
Przekonany był ,że siedzi teraz sama w domu i się nudzi. Wątpił
by gdzieś teraz wyszła skoro chyba nie do końca pogodziła się z
tym ,że jeździ na wózku. Jemu to nie przeszkadzało. Chciał by
znów zagościła w jego życiu ,ale wtedy przypomniał sobie ,że
jest przecież Daria. Dziewczynka ponad rok temu straciła matkę i
mieszkała przez jakiś czas z Heleną ,a teraz jest pod jego opieką.
Nie chciał mącić dziecku w głowie ,ale z drugiej strony ciężko
było mu zapomnieć o Uli. Tęsknił za nią.
Marek
wraz z córką wchodzą do sklepu. Ręka dziewczynki jest zimna
ponieważ zapomniała z domu rękawiczek. Sklepowa uśmiecha się do
nieznajomego i pyta w czym może pomóc. Dobrzański podchodzi do
stoiska z kurtkami, w końcu decyduje się na elegancki płaszczyk.
-
Przymierz- podaje go córkę.
-
Tatusiu ,spójrz- pokazuje mu się w nowym ubraniu i obraca się jak
baletnica.
-
Pięknie. Poszukamy ci jeszcze innych ubrań- mówi przy
ekspedientce.- Potrzebuje ciepłych ubrań dla córki. Ja nie bardzo
wiem co nosi się w tym wieku ,a nie mam kogo się poradzić.
-
A pańska żona nie może pomóc?
-
Nie mam żony ,a mama dziewczynki nie żyje.
-
Przykro mi. Postaram się pomóc.
-
Dziękuję.
Zapakował
torby do samochodu i mogli ruszyć dalej. Dziewczynka pośpiewywała
sobie jakoś świąteczną piosenkę ,która leciała akurat w radiu.
Marek zerknął na małą i cieszył się jednak ,że ma córkę mimo
iż nigdy nie planował dzieci. Wiedział ,że najtrudniejsze jeszcze
przed nim. Żałował lat ,które zmarnował. Czasu cofnąć się na
da.
****
Do
mieszkania Janka i Magdy przyszła sąsiadka. Ula nie znała jej więc
nie wpuściła jej do środka. Brat wraz z dziewczyną wyszli po
śniadaniu do pracy. Nie bardzo wiedziała co zrobić z wolnym czasem
,a nie chciała rozpamiętywać po raz kolejny związku z Markiem.
Wszystko się rozpadło. Nieodwzajemniona jej zdaniem miłość
odebrała jej radość życia ,a teraz uzależniona była nieco od
innych. Na dwunastą miała rehabilitacje ,ale zostało tylko pół
godziny ,a Jana nie było. Ktoś zapukał do drzwi. Nie zdążyła
otworzyć ,a w drzwiach stanęła jakaś dziewczynka.
-
To dla pani - wręczyła jej bukiet kolorowych kwiatów.
-
Dziękuje- to na pewno dla mnie?- spytała dla pewności po czym w
drzwiach pojawił się Marek. Ten facet na widok ,którego serce Uli wciąż szybciej biło.
- Tak ten bukiet jest dla ciebie.
- Wiem
,że kiedyś miałaś słabość do słodyczy więc pomyślałem ,że dam ci jeszcze to- podał jej czekoladki i małego misia z mlecznej czekolady. Na szyi miś miał zawieszone małe serduszko z wygrawerowanym napisem love.
- Dziękuję ,ale chyba nie mogę tego przyjąć. Nie powinieneś tu
przychodzić po tym wszystkim co się stało. Co zaszło między nami
...Chyba pamiętasz swoje słowa ,które mówiłeś tamtego dnia
,którego miała ochotę ze sobą skończyć?- przymknęła powieki
by nie widział łez. Odjechała wózkiem nie co dalej i próbowała
zapanować nad emocjami.
-
Tato dlaczego ta pani płacze?
Na
moment zapomniał ,że przyszedł tu z córką.
-
Proszę poznaj. To jest Daria Dobrzańska.
-
Dobrzańska?
-
Mimo ,że nie byłem już z tą kobietą dała małej moje nazwisko.
Nie miałem pojęcia ,że mam córkę.
-
Wiem. Znam już tą historię tylko nie wiedziałam ,że mała nosi
twoje nazwisko.
-
A pani jak ma na imię?
-
Jest bardzo śmiała- wyjaśnił ,gdy Ula obrzuciła go zaskoczonym
spojrzeniem.
-
Jestem Ula.
-
To ta pani ,którą porzuciłeś?
-
Cii
-
Tak. Twój tata zerwał ze mną – powiedziała z bólem. - Zrobię
wam herbaty.
-
Pomogę ci.
-
Poradzę sobie. Nie chcę twojej litości. Mam nadzieję ,że kiedyś
będę jeszcze chodzić chociaż dzisiejsza rehabilitacja mi
przepadnie.
-
Dlaczego?
-
Bo mam na dwunastą ,a Janka nie ma.
-
Ja mogę cię zawieść.
-
Marek ,ale ja nie to trochę zajmie.
-
Zostawię ci swój numer telefonu ,a ty do mnie potem zadzwonisz i
cię odbiorę. Chyba ,że przeszkadza ci obecność Darii?
-
Nie. To urocza dziewczynka ,a ja lubię dzieci.
-
Cieszę się. To znaczy dobrze ,że lubisz. Jeszcze raz cię za
wszystko przepraszam byłem takim łajdakiem.
-
Tato ,kto to łajdak?
-
yyy...ktoś kto źle postępuje.
-
Czyli to samo co świnia i dupek?
-
Tak.
-
Marek czego ty ją uczysz? Nie powinna używać takich słów.
-
Musiała usłyszeć jak rano wyzywałem przez telefon Sebastiana. Nie
mamy najlepszych relacji.
-
No w porządku ,ale przy dziecku staraj się używać innych zwrotów.
-
Widzisz ja dopiero się uczę.
-
A ty skąd posiadasz taką wiedzę o dzieciach?
-
W sumie to nie wiem ,ale gdybym miała swoje nie chciałaby by tak
mówili.
-
No racja.
Marek
spojrzał na zegarek na nadgarstku i stwierdził ,że już muszą
wychodzić ,gdy zatrzymały go słowa Uli.
-
To chyba nie był dobry pomysł przecież ja wózkiem nie zjadę po
schodach ,a o kulach jeszcze nie chodzę ,a niestety windy nie mamy.
-
Zaniosę cię- zaproponował patrząc na nią uważnie. Ula otworzyła
usta ze zdumienia. - Naprawdę mogę to zrobić.
-
Nie ma mowy. Zostaję w domu- odrzekła wycofując się wózkiem do
salonu. Poszedł za nią i przykucnął przy niej chcąc ją jednak
przekonać ,że do zmiany zdania. Dziewczynka czekała na nich przy
drzwiach i się niecierpliwiła. Po dłuższej namowie Ula zgodziła się skorzystać z pomocy Marka. Poprosił by objęła go za szyję po czym zniósł ją po schodach. Daria otworzyła tylne drzwi od auta ,a mężczyzną ostrożnie ją posadził na siedzeniu ,po czym wrócił po wózek i włożył go do auta. W trójkę ruszyli w drogę ,a mała rozmawiała o czymś z Ulą. Uśmiechnął się pod nosem ciesząc się ,iż tak szybko znalazły wspólny język.
Mam nadzieję ,że kiedyś mi wybaczysz i może uda nam się zacząć od początku? Bardzo żałuję tego co ci zrobiłem- wciąż dręczyły go wyrzuty sumienia. Chciał naprawić swoje błędy ,a przychodząc do domu Uli uświadomił sobie ,że nadal jest dla niego ważna.
- Jeszcze będziesz chodzić ,zobaczysz- rzekł niespodziewanie.- Jeśli pozwolisz pomogę ci osiągnąć ten cel. Chcę ,żebyś też wiedziała ,że żałuję tego jak potoczyło się nasze życie i byłem taki podły.
- Nie rozmawiajmy o tym. Najważniejsze ,że chcesz się zmienić. Jeśli nie dla siebie zrób to dla niej.
- Dla ciebie też. Chcę byś mi wybaczyła.
- Może ,kiedyś. Jeszcze nie teraz. Potrzebuję chyba trochę więcej czasu.
Super ten rozdział jest miło się w tym momencie czyta pomału wontek idzie na spokojnie tory myślę że i ula da mu jeszcze jedną szansę na zdobycie jej serca.
OdpowiedzUsuńDziękuję. Czy uda im się jeszcze to wszystko posklejać to się okaże. Pozdrawiam serdecznie
UsuńMarek chyba wiele rzeczy zrozumiał. Nieco spokorniał a w dodatku jego własna córka wali mu prawdę prosto w oczy. Piękne zdjęcie znalazłaś małej Dobrzańskiej. Juniorowi zaczyna naprawdę zależeć na Uli i uważam, że faktycznie powinien się poświęcić i pomóc w jej dojściu do pełnej sprawności. Ula z pewnością będzie się buntować, ale Marek nie powinien się zniechęcać To jedyny sposób, żeby mógł odkupić swoje winy względem Uli. Kolejna świetna część. To opowiadanie jest fantastyczne.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. :)
Marek będzie wspierał Ule by znów chodziła. Marek przemyślał swoje zachowanie, jak żył do tej pory. Zrobił rachunek sumienia i zamierza naprawić błędy. Dzięki za miłe słowa one są bardzo budujące i dają motywację do dalszego pisania.pozdrawiam serdecznie
UsuńMarek najwyraźniej zrobił rachunek sumienia i to bardzo solidny. Dobrze, że na plus. Mam nadzieję, że dzięki swojej zmianie przekona do siebie Ulę, bo jak widać z małą Dobrzańską poszło mu lepiej.
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci bardzo za tę część.
Cieplutko pozdrawiam w piątkowe przedpołudnie.
Julita
Oboje sie zmienili. Marek to nawet na korzyść, bo nie jest już takim egoista i wrednym sukcesy em jak był. On nie chce juz do tego wracać. Chce iść do przodu i odzyskać zaufanie Uli kobiety na której mu zalezy. Czy ona mu wybaczy widzac jak się stara?Pozdrawiam serdecznie
UsuńFajnie że Marek ma przy sobie córkę i matkę, bo mam wrażenie, że to one mówią mu jak ma żyć i jak się zachowywać. Obie panie nie mają też problemu aby skrytykować jego zachowanie a to bardzo ważne. Marek sam też oczywiście się zmienił i próbuje naprawić błędy wyrządzone Uli ale myślę, że każde wsparcie będzie mu potrzebne. Jeszcze tylko taka mała uwaga, matka Darii nie mogła nadać jej nazwiska ojca kiedy on dziecka tego nie uznał, a uznać go przecież nie mógł jeśli o nim nie wiedział. Taki szczegół ale dla mnie takie szczegóły mają znaczenie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam gorąco :)
Helena za bardzo mu matkuje. Chroni go niby przed dorosłym życiem, chce mieć wpływ na jego życie i decydować o nim zapominając ,że to trzydziestokilkuletni mężczyzna ,a nie dziecko czy nastolatek. A ona jakby wciaz tego nie zauważyła i jest nieco nadopiekuńcza. Nawet teraz Marek mieszka u niej.
UsuńHelena za bardzo się mieszała ,a skoro matka nie żyła ,ojciec był uznany za zaginionego to ona tylko miała prawo do małej. Marek prowadził wcześniej imprezowe życie i miał różne kobiety wiec nie pamieta czy tak naprawdę matka wspomniała mu o małej czy nie. Była wczesniej sprawa z dzieckiem tylko Dobrzański nie bardzo pamieta o co chodziło .Trochę pracował,potem kobiety i wieczne imprezy ,a Pauline oszukiwał ,ze kocha. A więcej wyjaśni sie wkrótce ,bo wszystkie zdradzać nie mogę.pozdrawiam serdecznie
Ale mogla sie dogadac z jego matka i to ona wyrazila na to zgodę by dać nazwisko dla dzieca
OdpowiedzUsuńMatka Marka wiele przed ukrywała i podejmowała decyzji za niego.Gdyby tak nie upierał się na ślub z Pauliną wszystko inaczej by się potoczyło. Pozdrawiam
UsuńHelena w wyniku zaistniałej sytuacji jest opiekunem prawnym małej. Wiec bez zgody matki Marek nie może nigdy wyjechać z małą.On zdecydował ,że się nia teraz zajmie ,a Helena o małej wie od dawna.Krzysztof tez .
UsuńKiedy bedzie następny rozdział bo nie mogę się doczekać dalszego rozwoju sytuacji
OdpowiedzUsuń