Rozdział 1
-
Nie skacz!- obejrzała się skąd dobiega krzyk. W mroku nikogo nie
widziała. W ciemności ,oczy próbowały coś dostrzec ,lecz okazało
się to ponad jej siły zwłaszcza z jej wadą wzroku. W ciemnej toni
w oddali odbijały się światła miasta. Pochyliła się nad
barierką.
-
Zastanawiasz się jak mocna jest ta konstrukcja inżynierska- ktoś
się głupowato zaśmiał.- Podpory i przęsła spokojnie wytrzymają
,ale pod mostem jest woda.
-
Wiem- odparła.
-
Właśnie pusta przestrzeń. To most samobójców.
-
Samobójców?- odwróciła się w stronę dochodzącego głosu. - Nie
bardzo rozumiem.
Zaświecił
jej latarką w oczy ,aż ją oślepił. Przestraszyła się. Nie
chciała się zabić. Po prostu nie wiedziała co ze sobą zrobić.
Zagubiona poszła na most. Nie zamierzała skakać. Po prostu poszła
pomyśleć. Ostatni autobus właśnie jej odjechał. Nie wiedziała
jak wrócić do domu. Ojcu napisała ,że nocuje u przyjaciółki w
Warszawie ,aby się nie martwił. Chciała zadzwonić do jeszcze
jednej osoby ,lecz nie była pewna czy odbierze. Czy odpowie na jej
wołanie? Czy uleczy jej złamane serce? Wiedziała ,że on
potrzebuje czasu. Powiedziała mu ,że może czekać rok,pięć lat
,ale musi wiedzieć ,że warto. Teraz tego nie wiedziała. Serce
wciąż kochało. A on nie umiał zdecydować z którą chcę być.
Pragnęła by wybrał ją mimo że tamta jest jego narzeczoną i jego
rodzice trzymają za nią stronę. Nie umiała z niego całkowicie
zrezygnować. Gdy go widziała jej serce się radowało. Przepełniała
ją euforia ,gdy ją przytulał,całował. Uwielbiała słuchać jego
głosu. Był jej uzależnieniem. Używką ,którą musi brać
codziennie. Bez niego czuła się taka mała ,krucha i bezsilna.
Chciała walczyć o tą miłość. Wierzyła ,że to przeznaczenie.
Uwierzyła ,że mogą mieć szansę wbrew światu, nawet ,gdy on
będzie oddalony o tysiąc kilometrów od niej wiedziała ,że to
uczucie nie wygaśnie.
Stali
przy regale wpatrując się w siebie. Mężczyzna nie odpowiedział
na wcześniej zadane mu pytanie. Unikał wzroku kobiety. Przed minutą
się całowali teraz byli zakłopotani przez pytanie ,które padło z
ust szatynki.
-
Wolisz być z nią czy ze mną?
-
Wiesz przecież.
-
No właśnie nie. Wybieraj albo ona albo ja? Nie możesz być z nią
i ze mną.
-
Ale…
-
Wybieraj- dodała stanowczo.
Milczenie
przeciągało się w nieskończoność. Kilka razy otwierał usta i
zamykał jak ryba wyrzucona na brzeg morza łapiąca powietrze. Nim
spostrzegł jej już nie było w gabinecie. Stał sam z milionem
myśli. Jedna prześmigiwała drugą. Chciał powiedzieć jak bardzo
jest ważna dla niego ,ale nie potrafił. Sądził ,że to źle
zabrzmi ,bo wciąż jest w stałym związku z inną kobietą.
Szatynka zawróciła mu w głowie. Nie sądził ,że ich relacja
pójdzie w takim kierunku. Przyjaźnili się ,wspierała się. Jakiś
czas temu dowiedział się o głębokim uczuciu jakim go obdarzyła.
On zaś pogubił się w nich. Zabrał marynarkę i wyszedł obejrzał
się jeszcze spoglądając na biurko swojej asystentki.
Wrócił
do domu. Wszedł do sypialni. Paulina leżała na boku. Podszedł
bliżej. Miała zamknięte oczy. Myślał ,że śpi. Nie wiedział
,że tylko udaje. Po cichu udał się do łazienki tam stanął przed
lustrem. Wpatrywał się w swoje odbicie mając ogromne wyrzuty
sumienia ,że oszukuje swoją asystentkę ,która jednocześnie jest
jego kochanką. Stał tam tak długo nawet nie usłyszał dzwoniącego
telefonu. W końcu spojrzał na wyświetlacz ,gdy siedział na
kanapie w salonie. Nie odwonił. Wyświetlacz pokazywał czwartą nad
ranem.
Szatynka
chodziła po moście. Nadeszli jacyś ludzie. Zaczęli się z niej
naśmiewać. Zza chmur wyszedł księżyc. Skończyła się całkowita
ciemność. Ktoś zabrał jej okulary. Jakiś młody człowiek
wtrącił się i dzięki niemu udało jej się je odzyskać. Nad
ranem wróciła do domu. Od razu udała się do swojego pokoju i
położyła się do łóżka. Zasnęła.
-
Córcia pora wstawać do pracy- rzekł ojciec.
-
Nigdzie nie idę.
-
Marek dał ci dzisiaj wolne ? Nie powinien tak długo trzymać cię
w pracy. Pisałaś ,że nocujesz u przyjaciółki.
-
Okłamałam się tato ,przepraszam- lekko się podniosła opierając
się na łokciach.
-
Nie spałaś u przyjaciółki?
-
Nie. Spacerowałam po Warszawie. Musiałam coś przemyśleć.
-
Byłaś tam z Markiem?
-
Nie ,sama.
-
Puścił cię samą. Mógł odwieść cię chociaż do domu.
-
Nie wiedział ,że tam jestem. Tato nie zadawaj już więcej pytań.
Chcę spać.
Opadła
z powrotem na poduszkę i nakryła się kołdrą.
-
Dobrze . Nie chcesz to nie mów.
-
Oj tato- mruknęła.- To skomplikowane.
Na
śniadanie zeszła dość późno. Nakładała sobie już piątą
warstwę masła. Ojciec patrzył na nią zaniepokojony. W końcu
odłożyła kanapkę i wzięła tylko jabłko i wyszła do pracy.- A
śniadanie?
-
Zjem w pracy . Z resztą powinnam chyba przejść na dietę.
-
Rozchorujesz się.
-
Nie martw się o mnie!- krzyknęła wychodząc z domu.
Schyliła
się by pogłaskać kota wtedy jak spod ziemi wrósł przed nią
Dobrzański. Podskoczyła ,aż i spojrzała na niego z otwartymi
ustami.
-
Cześć Ula- pocałował ją w policzek na przywitanie.
-
Cześć.
-
To dla ciebie- Wręczył jej mały bukiecik niezapominajek.
-
Dziękuje. Są piękne- zanurzyła nos w błękitnych płatkach.- Co
ty tu robisz?
-
Przyjechałem po ciebie. Wczoraj w nocy dzwoniłaś do mnie. Chciałem
później oddzwonić ,ale było za późno.
-
No jasne Paulina.
-
Nie Paulina. Musiałem trochę pomyśleć. Nie miałem przy sobie
telefonu. Dopiero ,gdy kładłem się spać w salonie to spojrzałem
na twoje nieodebrane połączenia.
Nie
spał w sypialni. Ma kryzys z Pauliną czy nie chciał położyć się
obok niej?
-
Przepraszam ,że do ciebie dzwoniłam.
-
A powiesz mi co chciałaś mi powiedzieć.
-
Nie. Lepiej jedźmy do pracy.
W
firmie nie mieli zbyt wiele czasu na rozmowę a Ula na lunch poszła
do bufetu na ,,ploteczki’’ . Ela znów przeżywała kryzys
miłosny i bardzo to przeżywała. Bardziej niż poprzednie rozstanie
. Uli było przykro ,że przyjaciółce nie układa się życie
uczuciowe. Ala miała dziś randkę z Józefem ,chociaż otwarcie się
do tego nie przyznawała ,ale Ula znała ją już trochę i widziała
jak się cieszy się na to spotkanie.
-
A ty Iza czemu nic nie mówisz?
-
Nie mam nastroju.
-
Z ciążą coś nie tak?
-
Nie ma już żadnej ciąży- odburknęła zwieszając głowę.-
Wracam chyba do pracy.
Ula
sączyła wolno kawę do momentu ,aż poczuła na swym ramieniu czyjś
dotyk. Odwróciła się i Stanęła twarzą w twarz z młodym
Dobrzańskim ,który uśmiechał się do niej czarują ,aż miękły
jej kolana. Ala obserwowała tą scenę z niepokojem.
-
Czy mi się wydaję …
-
Nie ,nie wydaje. - odparła Ala.- Złapał ją za rękę i wybiegli.
-
Pewnie musiało się coś znowu stać. Tylko co. Ala ty coś wiesz?-
Ela spojrzała na nią nie zwracając uwagi ,że w bufecie zrobiła
spora kolejka.
-
Dostanę w końcu tą kawę czy nie.
-
Chcę pani kawy to niech kulturalnie poczeka- rzekła bufetowa w
bojowym nastroju.
Paula
wywróciła oczami i prychnęła niczym królowa.
-
Pani nie wie z kim zadziera.
-
Księżną pani nie jest bym panią pierwszą obsługiwała –
odburknęła sprzedając młodej kobiecie sok wieloowocowy.
-
Da mi pani na szybko jakąś wodę? - spytała zdyszana kobieta.
-
Gdzie się pani wpycha- oburzyła się Paulina.- Kolejka obowiązuję.
- Dzieci na mnie czekają.
-
Przyprowadziła pani dzieci do firmy ? Na głowę pani upadła?
-
Zwiedzać mogą , prezes wyraził zgodę.
-
Proszę.- Ela podała jej wodę mineralną i spojrzała na Paulinę
,która nie kawę jak wcześniej chciała ,a sok wyszarpując go
prawie z ręki i wyszła trzaskając drzwiami.
Ela nie przejmowała się zachowaniem Pauliny . W sumie to nic nowego. Zawsze uważała ,że należy się jej wyjątkowe traktowanie. Elę martwiła tylko przygaszona Ula i ,że Iza znów nie zostanie matką ,a tak tego pragnęła.
Zapowiada się bardzo ciekawie. Sporo serialowych zapożyczeń co ja osobiście bardzo lubię. Na razie Ula i Marek tkwią w zawieszeniu i nie wiadomo czy będą razem, bo Marek musi podjąć trudną decyzję a jak wiemy Paulina tak łatwo nie odpuszcza i nie da się zbyć bez walki. Skoro tak zatytułowałaś opowiadanie, to z pewnością łatwo nie będzie a przed bohaterami mnóstwo przeszkód do pokonania.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. :)
No już nie mogę się doczekać dalszego ciągu. Bardzo intrygujacy początek. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńZapowiada się ciekawie choć chciałabym aby Marek się jakoś określił. Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy. Mam też małą prośbę. Czy mogłabyś zwiększyć czcionkę na większą bo ta jest strasznie mała i się zlewa?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam gorąco :)
Bardzo intrygujący początek. Ula postawiła Marka poniekąd pod ścianą, ale sadzę, że nie tędy droga. Naciskanie na niego może tylko przynieść odwrotny skutek. Ale z drugiej strony Ula też ma prawo wiedzieć co dalej.
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci za tę zapowiedź i czekam na kontynuację.
Cieplutko pozdrawiam w środowe popołudnie.
Julita
Bedzie hit juz jest super a bedzie jeszcze lepiej czekam na nastepny rozdział poświęcony marko i uli.
OdpowiedzUsuńKiedy dasz to opowiadnie bo poczatek super
OdpowiedzUsuń