piątek, 12 czerwca 2015
,, Trudne Powroty'' X
Rozdział X
Wstała dość wcześnie i udała się do kuchni. Wyjęła pieczywo i wędlinę oraz ser i masło. Na jej twarzy gościł smutek. Czuła się zmęczona, chociaż trochę spała. Nie chętnie wracała wspomnieniami do wczorajszego dnia. Jak siedzieli przytuleni do siebie a potem oglądali film? Gdy się skończył było już po północy wcześniej położyli Manię spać. Natomiast potem narzeczony zaniósł ją do sypialni, bo przysnęła, ale obudziła się, gdy zobaczyła, że leży obok niej podparty na łokciu i przypatruje się jej. Spojrzała mu w oczy widziała, że pociemniały przysunęła się bliżej. Dłonią musnął jej policzek poczuła dreszcz przybliżył swoją twarz tak, że czuła jego oddech na szyi. Dzieliły ich tylko milimetry przymknęła oczy musnął jej usta, ale po chwili niewinny pocałunek stał się namiętny. Oboje, czuli pożądanie, którego nie potrafili stłumić….
- Kochanie, o czym myślisz?- spytał Dobrzański wchodząc do kuchni i jednocześnie śmiejąc się.
- Z czego się śmiejesz?
- Posmarowałaś musztardą ser na kanapce na pewno wszystko w porządku?
- Tak tylko zamyśliłam się- odparła lekko się rumieniąc było jej wstyd, że przyłapał ją na rozmyślaniu. Nawet, jeśli to jej narzeczony.
- A o czym myślałaś?
- O Tobie
- Jak miło a dostane kawę bez mleka?
- Oczywiście kochanie, ale nie za nic
- A za co? pytał zaskoczony
- Domyśl się
Wstał z krzesła i podszedł do niej. Stała tyłem, więc odwrócił ją do siebie spojrzeli sobie w oczy. Pocałował jej piękne usta jego ręka poszła pod płowy szlafroka a drugą obejmował ją w talii.
- Nie Marek- powiedziała łapiąc oddech, ale on nie słyszał jej. Odepneła go z całej siły aż się cofnął. Spojrzał na nią zaskoczony. Ona nic nie mówiąc wybiegła z kuchni. A on stał na środku zdezorientowany jej nagłą reakcją. Poszedł za nią siedziała w sypialni i płakała usiadł obok niej.
- Ulka, co się stało?
- Nic
- Przecież widzę, wczoraj też przerwałaś, gdy zdjąłem ci suknie
- Nie chciałam
-Ale dlaczego? spytał nadal nic nie rozumiejąc. Przyglądał się jej uważnie miał nadzieję, że mu to wyjaśni, ale ona milczała.
- Nie wiem nie potrafię się z Tobą już kochać przykro mi Marek
- Jesteś chora może zmęczona?
- Nie, od dziś śpimy osobno
- Ty chyba nie myślisz, że Cię zdradziłem, co?
- Nie, ten ślub to też pomyłka odwołajmy go?
- Ula, co ty mówisz, jakie odwołajmy?- Podniósł lekko głos wstał i chodził po sypialni jak zranione zwierzę.
- Tak będzie lepiej
- Jakie lepiej czy ty nie rozumiesz, że chce z Tobą być, że Cię kocham a pomyślałaś, co z Marysią?Chcesz, aby nie miała ojca? Wychowywałaś ją sama, ale teraz skoro dopiero poznała tatę chcesz jej odebrać Dziadków również ja się nigdy na coś takiego nie zgodzę rozumiesz?- Spojrzał na nią nic nie mówiła nie przerywała mu tylko ze łzami w oczach spuściła wzrok.
- Nie krzycz na mnie nie masz prawa, nie wychodzi nam czy ty tego nie widzisz?
- To ty Ula odsunęłaś się ode mnie masz jakiś problem, ale go ukrywasz
- Nieprawda
- Ja nie pozwolę ci odejść mimo wszystko a jeśli jest coś, o czym nie wiem dam ci czas. Musimy razem przez to przejść. Nie możemy myśleć tylko o sobie mamy przecież córkę. Spojrzała na niego już nie miała siły krzyczeć ani się bronić. Wiedziała, że mówi prawdę. Podszedł do niej a ona przytuliła się tak bardzo potrzebowała teraz wsparcia.
*****
Wszedł właśnie do budynku i rozejrzał się po pomieszczeniu. Na recepcji siedziała już urocza blondynka miała dziś lekki makijaż i rozpuszczone długie włosy. Podszedł do niej, aby wziąć korespondencje dla szefa.
- Dzień dobry
- Cześć- odparła uśmiechając się
- Jest poczta dla szefa?
- A tak. Pan Paweł powiedział, że będzie trochę później załatwia coś na mieście
- Dobrze, to ja wezmę pocztę.
- A może chcesz kawę? Marioli jeszcze nie ma.
- Nie, dziękuję
Wziął pocztę i udał się do swojego biurka. Wiele osób z banku jeszcze nie było. On, jako asystent szefa banku narodowego kredytów i korporacji miał dużo obowiązków. Szczególnie zajmował się udzielaniem kredytów a klienci byli różni. Dobrze zarabiał, więc mógł sobie pozwolić na czarne BMW i wynajem mieszkania w Warszawie gdzie mieszkał z narzeczoną Anią. Jednak od początku nie podobało się mu sposób, w jaki patrzy na niego Ewa z recepcji. Na początku nawet chciała z nim iść na kawę i ciasto, ale odmówił. Wiedziała, że ma narzeczoną, bo sam o tym mówił. Szef go doceniał i czasem puszczał wcześniej do domu. Jednak była osoba, która działała mu na nerwy i tą osobą był Marek Dobrzański pamiętał, co zrobił Uli i przez niego musiała wyjechać. Ania powiedziała mu, że Ula wróciła i jest z Markiem. Nie wierzył, że to prawda. Postanowił dziś udać się do firmy Febo&Dobrzański i porozmawiać z byłym prezesem Uli.
*****
Marysia już nie spała obudziły ją krzyki rodziców już jakieś dobre pół godziny temu. Płakała nie rozumiała, dlaczego krzyczą i bała się, że tata odejdzie od mamy. Tak mówiła jej koleżanka do, której mama ją zawoziła. Była od niej starsza trochę i wiedziała trochę więcej. Marek poszedł do pokoju córki zaskoczyło go to, że mała siedzi na krzesełku i płacze. Podszedł do niej. Ufnie wtuliła się w niego mocząc mu koszulę.
- Mania, dlaczego płaczesz? - spytał spokojnie
- Zostawisz mamę?
- Nie, kto ci tak powiedział?-zdziwił się Marek.
- Bo krzyczycie i …
- Nie zostawię ciebie ani Mamy kocham was- odrzekł.
- Na pewno?- spytała niepewnie
- Tak, a teraz musisz się ubrać.
- Nie umiem- rozłożyła bezradnie rączki.
- Pomogę ci.
Wstał i podszedł do szafy. Nie bardzo wiedział gdzie są sukienki a gdzie koszulki i inne, ale starał się znaleźć. Widział, że Ula jest dzisiaj jakaś rozdrażniona i nieswoja. Wolał nie ryzykować, aby ją zapytać, bo nie chciał kolejnej kłótni, bo dopiero, co się pogodzili. Znalazł ładną granatową sukienkę do tego jasno niebieskie rajstopki w kwiatki i koszulkę, bluzkę oraz ciemno różowy sweterek na wierzch . Założył jej. Postanowił zabrać ją dzisiaj do firmy. Pokaże jej pracownie Pshemko miał dużo pracy ale był pewny ,że ktoś ją przypilnuje a Marysia jest grzecznym dzieckiem. Wziął ją na ręce i wyszedł z pokoju. Przed nimi nagle się pojawiła Ula.
- A wy dokąd?
- Zabieram dziś małą do firmy
- To chyba nie jest najlepszy pomysł
- Mamo proszę ja chce …
- Marysiu tata musi iść do pracy.
- Ja też
- Jesteś za mała.
- Duża jestem- wtrąciła.
- Marek ona coraz lepiej mówi – odparła zaskoczona kobieta przyglądając się narzeczonemu i córce.
- Tak też zauważyłem ale to nawet dobrze a jak pójdzie do przedszkola tym bardziej
- Tata idziemy?
- Tak ,poczekaj przy drzwiach – odparł i postawił ją na podłodze chciał bowiem jeszcze parę słów zamienić z narzeczoną. Ostatnio między nimi panowała napięta atmosfera od paru dni odkąd zabrał Marysię na lody a ona miała załatwić jakąś sprawę na mieście. Od tego czasu nic już nie było tak jak dawniej. Raz była miła a za chwilę wiało od niej chłodem i unikała zbliżenia. Miał złe przeczucia ale nie podejrzewał ją aby mogła się z kimś spotykać albo go zdradzić bowiem cały czas była przy córce ale jednak coś było nie tak i bardzo chciał wiedzieć co. Przecież on nie zrobił nic co mogło ją zranić ostatnio jedynie nie powiedział o wyjeździe do kuzynki do Gdańska ale wczoraj jej wszystko wyjaśnił więc nie rozumiał jej zachowania. Miał nadzieję ,że niedługo to się zmieni bo jeśli dalej będzie tak jak jest nie będzie żadnego ślubu. CDN…
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Nie bardzo rozumiem Ulę. Takie strzelanie focha jest zupełnie do niej niepodobne. Przeżywa huśtawkę nastrojów? Co rusz zmienia zdanie jak w kalejdoskopie przez co Marek jest kompletnie skołowany, W dodatku córka też na tym cierpi. To wcale mi się nie podoba, bo Ula wychodzi tu na kompletną egoistkę jakby była co najmniej pępkiem świata. Powinna zadbać o potrzeby córki, a ta pragnie mieć i mamę i tatę.
OdpowiedzUsuńA teraz błędy:
- a jak pójdzie do przecz kola tym bardziej. Co to jest przecz kola? Jedynie z kontekstu można się domyślić, że chodzi o przedszkole.
- bluzkę oraz ciemno różowy sweterek na wiesz. - chyba na wierzch?
Pozdrawiam. :)