Strona Główna

poniedziałek, 1 czerwca 2015

,, Trudne Powroty'' VII


                                                               Rozdział VII

Gdy otworzyła oczy jego już nie było. Obok była tylko pognieciona pościel i wgniecenie w poduszce. Usiadła pomału na łóżku i zerknęła na zegar. Było dopiero parę minut po siódmej. Ubrała cienki jedwabny szlafrok o kolorze jasnego różu. Wsunęła miękkie kapcie i wyszła z sypialni schodząc po schodach. Nie zauważyła go w salonie ani w korytarzu . Poszła do kuchni wzięła nalała sobie szklankę soku pomarańczowego tam również go nie było. Wyjrzała przez okno i zauważyła ,że nie ma jego samochodu. Przypomniała sobie ten dzień w ,którym zniknął a ona bała się ,że on nie wróci. Tym razem nie mogła pozbyć się lęku. Bała się ale sama nie wiedziała dlaczego. Postanowiła iść na górę i położyć się chociaż na jeszcze chwilę. Zaskoczyło ją to ,że nie zostawił żadnej wiadomości.  Nawet nie powiedział jej do jakich szwalni jedzie. Obawiała się gdy pozna jej sekret odejdzie do innej.
                                              *****************
Józef martwił się o córkę bo jakiś czas nie miał od niej żadnych wiadomości . Nie przyjeżdżała z Marysią. Ala też nie wiedziała co u niej oprócz tego co powiedział Marek. Nie  widziała jej a Ula w firmie była tylko raz. Nie przychodziła tam ani sama ani z dzieckiem. Ostatnio nie odbierała nawet telefonów i  wyglądała na zmęczoną. Wszyscy się o nią martwili nawet Jan i Beatka i chcieli zobaczyć Manię. Zawsze lubili gdy przyjeżdżała do Rysiowa.
-Józiu a może pojadę do niej skoro Marek pojechał do szwalni – rzekła Ala wchodząc do kuchni i siadając obok męża.
-Myślę ,że to dobry pomysł dawno tu nie była, a Marek miał sporo pracy.Nie miał czasu przywieść Marysi ,a przecież to grzeczne i kochane dziecko.
Wezmę dla niej czekoladowe ciasto ona zawsze je lubiła pamiętasz?
-Tak ,kiedyś nawet mnie obudziło i chciałem już kroić a ona wzięła je do firmy
-Tak i jedliśmy je w bufecie z Elą i Izą a potem wzięła jeden kawałek
-Może dla Marka
-Być może nie wiem już dawno było a oni ledwie się znali ale ona wtedy chyba już coś do niego czuła
-Dobrze ,że są wreszcie razem i im się ułożyło
-O czym mówicie?-zapytała Beatka wchodząc do kuchni
-Rozmawiamy o twojej siostrze i jadę do niej
-Ja też chce jechać – dodała szybko blondynka

-Dobrze ale ubierz się bo jesteś w piżamie .Już idę tylko poczekaj.
- Poczekam
Beata pobiegła szybko do pokoju się ubrać. Założyła szare dżinsy i bluzkę z kapturem fioletową i tenisówki. Związała włosy w kitkę i weszła do korytarza zakładając cienką  kurtkę granatową.
To jak gotowa?zapytała Alicja przyglądając się dziesięciolatce  o niebieskich oczach.
Tak jedźmy
Pozdrówcie od mnie Ulę
Dobrze na pewno pozdrowimy – odparła Beatka
Jeździe ostrożnie dziś deszczowo
Będę jechała ostrożnie – dodała Ala całując męża w policzek i wyszła z domu. Beatka nałożyła kaptur na głowę i spojrzała na niebo. Poczuła lekki chłód. Myślała ,że będzie dziś ciepłej a tu nici z ładnej pogody. Wsiadły do niebieskiego samochodu i wolno ruszyli. Deszcz padał coraz mocniej. Słaba była widoczność.
                                          ************

Jechał przez obrzeża Warszawy z lekkimi wyrzutami sumienia ,że wyjechał tak bez słowa ale nie chciał jej budzić. Wczoraj była napięta między nimi atmosfera nie chciał pogarszać. Zauważył ,że ostatnio jest jakaś rozdrażniona i wydawało mu się ,że coś przed nim ukrywa. I to od kilku tygodni odkąd zabrał Marysię na lody a ona mówiła ,że ma sprawę na mieście. Nie było już to samo co na początku. Nie pytał bo myślał ,że sama mu powie gdy będzie gotowa. Niepokoił się bo pewnego dnia gdy wrócił wcześniej Mania bawiła się w salonie a ona siedziała przy stole przy kubku herbaty i płakała a gdy go ujrzała otarła szybko łzy i udawała ,że wszystko jest w porządku. Nagle zadzwonił telefon wyciągnął.
Marek …
Płakałaś?-poznał jej zmieniony głos.
Nie ważne ,możesz nie jechać?
Dlaczego ?nie rozumiem
Powinniśmy porozmawiać.
Czy coś się stało?-spytał mocno zaniepokojony.
- To koniec- oznajmiła poważnie.
- Ula co ty mówisz? Jaki koniec? Kochanie
- Koniec nas i wszystko napisałam Ci w liście odchodzę
A co z Marysią?
- Nie odbiorę ci jej
Ula tak nie może być ja cię...ko...
-  Marek !Marek!Marek!- krzyczała do słuchawki ale nie usłyszała już jego głosu  . Rzuciła telefonem o ścianę i zsunęła się po drzwiach od sypialni i ukryła twarz w dłoniach. Płakała spazmatycznie i nie mogła się uspokoić. Te jej przeczucia się sprawdziły. To wszystko moja wina . -Dlaczego zadzwoniłam i powiedziałam mu ,że to koniec?  Ale bałam się ,że sam odejdzie chciałam aby był szczęśliwy. Niedawno myślałam ,że ja dam mu to szczęście ale myliłam się i to bardzo. Marzył o drugim dziecku i miał wiele planów ale ja nie mogę już z nim być. Kocham ale muszę odejść. A co jeśli On umrze? Boże uchroń go przed śmiercią  błagam . Niech żyję .
Mamo czemu płaczesz?zapytała Marysia wchodząc do sypialni rodziców w piżamce w misie.
To nic ,wszystko dobrze.
Mamo – powiedziała i pokręciła małą główką.
-No dobrze powiem ci ale nie płacz
-Co się stało?- zaniepokoiła się.
-Tata miał wypadek
-Nie!! ja chce do Taty!- wpadła w histerię.
-Mania nie wiem jeszcze co mu się stało ale...
-Ja chce do Tatusia !-Krzyczała mała i zaczęła płakać kładąc się na podłodze. Ulę zdziwiło zachowanie córki nigdy wcześniej tak się nie zachowywała. Nie histeryzowała ,a teraz leżała na podłodze w sypialni i łkała. Podeszła do niej dotknęła jej placów ale odsunęła się i dalej płakała.
Maniu proszę Cię wstań -powiedziała drżącym głosem kobieta
Tata! - wypowiedziała i dalej leżała na podłodze.
Wstań !-krzyknęła Ula
-Nie ,ja chce do taty
-Jesteś nieznośna ja jestem twoją matką i masz mnie słuchać – powiedziała ostro
 .Dziewczynka na chwilę przestała płakać i podniosła się siadając spojrzała na mamę.
-A teraz wstawaj z tej podłogi !- fuknęła.
Przestraszona Marysia podniosła się i wybiegła z sypialni. Bała się wcześniej Ula na nią nie krzyczała a teraz ostatnio coraz częściej. Traciła panowanie nad sobą.

                                     ********

Zamówiła taksówkę i pojechała pod wskazany adres szpitala. Bała się tego co usłyszy za rękę trzymała swoją niespełna trzyletnią córeczkę ,która miała łzy w oczach. Korytarze były całkiem białe i ,każdy prowadził do innych sal. Numery zamazywały się jej przed oczami bo miała spuchnięte oczy od płaczu. Makijaż lekko rozmazany . Kremowy sweter a na to biały fartuch. Dziewczynka rozglądała się niepewnie i trzęsła się ze strachu. Nikogo niestety nie było w pobliżu. Lekarze chodzili ale bardzo się śpieszyli do innych pacjentów. Pytała gdzie tu leży ,, Marek Dobrzański'' ale nikt nie odpowiedział patrzyli na nią jak na ducha. Jakby nie istniała naprawdę. Marysia co chwilę pytała gdzie tata ale ona nie potrafiła opowiedzieć bo nie znała numeru sali w ,której leży jej narzeczony. Wiedziała tylko tyle ,że miał wypadek i jest w tym szpitalu.  Słyszała dźwięk dzwonka komórki ale jakby z zaświatów albo daleko. Szukała sali przez dobrą godzinę. Miała już tego dojść bo nikt nie chciał jej powiedzieć gdzie jest Marek. Chciała go zobaczyć i przeprosić za swoje słowa chociaż nie zmieniła decyzji o odejściu.  W pewnym momencie z jej oczu znikła córka zaczęła jej szukać. Zauważyła nagle tłum lekarzy i monitor pokazujący ciągłą linie. Nikt nie chciał jej wpuścić. Dziewczynka łkała cicho patrząc co robią lekarze nie zwrócili na nią uwagi. Gdy udało się jej wejść zobaczyła łóżko pokryte białym prześcieradłem.  Ktoś do niej coś mówił ale nie słyszała patrzyła tylko na to białe prześcieradło i ciągłą linie. Usłyszała pytanie lekarza  ,, Czy Pani jest narzeczoną Marka Dobrzańskiego?'' nie była w stanie wypowiedzieć żadnych słów  tylko kiwnęła  głową.  Na co usłyszała , , Przykro mi ale Pan Marek nie żyje '' Spojrzała przerażona na lekarza i na córkę ,którą wstrząsnął szloch  leżała na łóżku z białą pościelą. Nagle zrobiło jej się ciemno przed oczami i osunęła się na zimną podłogę.
                                               Ciąg Dalszy Nastąpi...

2 komentarze:

  1. Rozdział zbyt chaotyczny, szczególnie jego ostatnia część. Nie mogła zobaczyć na respiratorze ciągłej linii, bo respirator to nie monitor i służy do ułatwienia pacjentowi oddychania. Podobnie z sarkazmem. Nie mógł nią wstrząsnąć sarkazm, bo słowo to oznacza zjadliwą ironię, zwykłą złośliwość. Powinnaś czasem zerknąć do słownika i sprawdzić wyrazy, których znaczenie nie jest dla Ciebie do końca jasne. Takie słowa użyte w innym kontekście wprowadzają w dezorientację czytelnika.
    Sama treść oczywiście dobra jak wszystkie poprzednie, ale popędzona bardzo do przodu, jakbyś się gdzieś spieszyła. Zwolnij trochę, a będzie dobrze.
    Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Doskonale wiem co to sarkazm jest w co drugiej książce jak czytam. Ten rozdział pisałam nad razem. Może dlatego nie zauważyłam. No jak mam pomysł to szybko piszę. Chociaż błędy i tak sprawdzałam. Na komputerze mam zapisane w lepszej formie bo potem poprawiałam. Niestety mam problem z łączem internetowym. Mam tylko w telefonie. Dodawałam z pendraive na inny komputer. Może dlatego tyle błędów. Tak Ula jest chora ale wyjdzie z tego. A ciąży na razie nie planuje. Jeśli w ogóle będzie. Chociaż będą o tym rozmawiać a Krystiana będzie sporo jeszcze. To czarny charakter. Te części pisałam w maju. Mam napisane do 18 części. Ale happy end będzie.

      Usuń