,, Trudne Powroty’’
Rozdział XVII
Zatrzymał samochód przed szpitalem. Szybko odpięli pasy i ruszyli w jego kierunku. Na recepcji przestawił się i od razu zapytał o córkę. Zostali pokierowani do Sali obserwacji ale lekarka kazała im poczekać na korytarzu. Ula niepewnie spojrzała na ukochanego ,który próbował zachować spokój ale w jego sercu był strach. Nie umiał spokojnie siedzieć więc tylko jak zobaczył jak lekarz wychodzi z Sali w ,której leży Mania. – Dzień Dobry czy państwo są rodzicami Marii Cieplak?- zapytał lekarz gdy podeszli do niego. – Tak, Urszula Cieplak i Marek Dobrzański . Co z nią?- odezwał się Marek nie umiał ukryć zdenerwowania
- W organizmie państwa córki wykryłem groźne substancje i mamy podejrzenia ,że dziewczynka jest podtruwana.
- To nie możliwe- odparła zszokowana Ula i spojrzała na przerażonego ukochanego ,który nie był w stanie nic powiedzieć.
- Z badań krwi wynika ,że podawano jej Atarax syrop zawierający * hydroksynę
- Czy ona z tego wyjdzie? W jakim jest stanie?
- Gdy została przywieziona była w stanie ciężkim miała silną gorączkę, wysypkę, była nieprzytomna oraz drgawki i zaburzenia oddychania.
- O Boże – rzekł przerażony Dobrzański
- Na szczęście podaliśmy dożylnie odpowiednie leki i najgorsze za nami ale decydująca jest noc. Gdyby małej podano więcej syropu Atarax zawierający tą szkodliwą substancję jest to lek rzadko stosowany przeważnie w szpitalach psychiatrycznych jako lek przeciwlękowy i uspokajający ,ale często powoduje objawy niepożądane a duża dawna może doprowadzić do śmierci. Substancja utrzymuje się w organizmie przez kilka godzin ale jest pod dobrą opieką. Z kim była ostatnio państwa córka?
- Z Mariolą Jaworską jest naszą znajomą.
- Czy wiedzą państwo gdzie mieszka?
- Oczywiście – odparł Marek wziął od narzeczonej notes długopis ,który mu podała i napisał jej adres.
- Sprawa musi trafić niestety na policję.
- A co z jej dziećmi?- spytała zaniepokojona kobieta
- Pani Urszulo za podanie środka dziecku ,który doprowadził prawie do śmierci grozi nawet do pięciu lat więzienia. – A co jeśli Marysia nie przeżyję?- spytała spanikowana Ula
- Trzeba być dobrej myśli na razie dziewczynka śpi a wysypka powinna zniknąć po dwóch ,trzech dniach.
- Czy możemy do niej wejść?
- Tylko na chwilę – odparł Lekarz
Spojrzała na ukochanego w jej oczach były łzy. Nie wyobrażała sobie aby jej mała córeczka mogła nie przeżyć. Nigdy nie podejrzewa ,że Mariola jest zdolna do takiego czegoś . O mało nie zabiła dziecka. Przytulił ją wiedział ,że potrzebuję teraz wsparcia. Wszystko nie idzie po ich myśli. Życie ich nie oszczędza . Najpierw cierpiała bo ją oszukał ,zranił. Potem cierpiał On bo znikła bez słowa. Oboje tęsknili za sobą. Do tego doszły problemy w firmie. Zawał seniora Dobrzańskiego. Gdy wrócili do siebie też nie było różowo. Najpierw jak w bajce a potem wypadek Marysi. Marek nie miał już przyjaciela. Potem Krystian chciał odebrać mu ukochaną. Koszmar Uli w ,którym myślała ,że Marek miał wypadek i nie żyję. Potem diagnoza o chorobie. Śmierć matki koleżanki a teraz Marysia walczy o życie. W firmie problemy bo Kowal nie zaakceptował dodatków. W szwalni szycie tkanin zostało zatrzymane bo nie wpływa odpowiednia kwota na ich konto. Z firmą z ,którą podpisali kontrakt nie dostała jeszcze przelewu. Catering również nie został opłacony. A wszystkiemu jest winny dyrektor finansowy ,który chce się zemścić na prezesie za to ,że nie może być z Urszulą ,która mu się spodobała. Nagle Dobrzański poczuł wibrację w kieszeni wyciągnął telefon i odebrał. Wyszedł przed szpital bo w budynku był słaby zasięg. Ula usiadła na krześle i ukryła twarz w dłoniach . Martwiła się o swoją córeczkę nie mogła znieść myśli ,że ktoś chciał zrobić krzywdę jej dziecku. Jej komórka dzwoniła kilkakrotnie ,ale nie odbierała. Niespodziewanie na szpitalnym korytarzu zobaczyła ojca. Zdziwiła się wstała i podeszła do niego.
- Tato a co ty tu robisz?- spytała zaskoczona uważnie na niego patrząc.
Miała tylko nadzieję , że z jego sercem wszystko dobrze.
- Odebrałem wyniki.
- Na pewno wszystko w porządku?- w jej głosie można było wyczuć troskę .ale gdy spojrzał na jej twarz nagle dostrzegł ślady po łzach.
- Coś z Markiem?
- Z Markiem ?- zaskoczona zmarszczyła brwi nie wiedziała o czym mówi jej ojciec.
- Widzę ,że płakałaś więc pomyślałem ,że…
- Nie tata , Marysia jest chora.
- A co jej jest?
- Nic poważnego .ale musi zostać na obserwacji- skłamała nie chcąc nic objaśniać.
- A gdzie Marek?- zapytał.
- Odebrał telefon pewnie coś z pokazem za chwilę pewnie przyjdzie
- A jak wam się układa? Ala mówiła ,że byłaś chora i…
- Tato nie martw się jestem już zdrowa a Mania wyjdzie z tego. Marka kocham i chce z nim być już zawsze i nie zależnie od tego co się stanie będę go kochała. Zmienił się już nie jest tym samym człowiekiem co kiedyś bo zrozumiał swoje błędy i szczerze za nie żałował. Wybaczyłam mu i teraz tego nie żałuje mimo ,że jesteśmy razem dopiero pół roku.
- Córcia ja widzę jak ty go kochasz i wierzę, że się zmienił. Miałem okazję się o tym przekonać. Rozmawiałem też z Maćkiem przez telefon i opowiedział mi o rozmowie z Markiem. Życzę wam szczęścia niedługo ślub. Szóstego lipca złożycie sobie przysięgę małżeńską a ja chciałbym mieć jeszcze wnuki.
- Tato – zastopowała go . Chociaż sama wielokrotnie myślała o drugim dziecku nie podjęła jeszcze decyzji. Chciała aby to była ich wspólna decyzja. Jej i Marka.
- Wiesz Ulcia czas mija a mi się wydaję ,że twój przyszły mąż też o tym myśli. Ala też chciałaby abyście mieli jeszcze dzieci. Nie ma co długo się nad tym zastanawiać. Przecież się kochacie więc czas pomyśleć o dziecku.
- Twój tata ma rację i po ślubie na pewno o tym pomyślimy – odparł Marek ,który nagle pojawił się na szpitalnym korytarzu.
- Marek nie rozmawiajmy o tym – rzekła cicho Ula
- Dlaczego nie chcesz o tym mówić?
- To chyba za wcześnie jak Mania pójdzie do przecz kola a ja chciałabym wrócić do FD
- Dzień dobry panie Józefie- powiedział dopiero teraz zwracając na niego uwagę i podał mu dłoń.
- Dzień dobry i proszę mi mówić ,,tata’’
- yyy no dobrze – Dobrzański czuł się trochę zmieszany. Józef zupełnie go zaskoczył. Nie sądził ,że go aż tak polubił. I jeszcze namawia jego ukochaną ,żeby mieli więcej dzieci. – Marek a co w firmie?- zainteresowała się Cieplak patrząc na swojego ukochanego tak jakby świat zewnętrzny nie istniał i byli tylko oni. Józef widząc ich zachowanie pożegnał się z nimi i poszedł. Mężczyzna podszedł do ukochanej kładąc jej dłonie na ramionach. – Ulcia moja cudowna odkąd znów pojawiłaś się w moim życiu o niczym innym nie marzę jak tego abyś została moją żoną. Chciałbym też mieć z Tobą jeszcze dzieci ale jeśli Ty też będziesz chciała. – Marek kocham Cię tak też o tym marzę – powiedziała i przytuliła się do niego . Po chwili ich usta połączyły się w namiętnym pocałunku. Inni na nich patrzyli ale oni się tym nie przejmowali.
- W firmie jest kilka problemów
- A co się dzieję?
- Luiza już przycisnęła Krystiana aby zrobił przelewy i wszystko wychodzi już na prostą a Sebastian zajmie się wyborem kandydatki na twarz kolekcji FD Night i dopilnował jeszcze kilka rzeczy więc nie muszę jechać.
- Zwolnisz Krystiana?
- Jeszcze nie wiem ,na razie nie wiele na rozrabiał
- Marek nie mówiłam ci ale on …- zaczęła mówić ale po jej policzkach poleciały łzy. Zaniepokoiło to Dobrzańskiego. – Czy on tobie coś zrobił? Jeśli tak to nie ma już czego szukać w firmie.
- W socjalnym przycisnął mnie do ściany i chciał pocałować ,ale odepchnęłam go z całej siły i uciekłam.
- Dlaczego nie powiedziałaś?- usłyszała nutę skargo i żalu w jego głosie.
- Bałam się ,a teraz ciągle do mnie wydzwania i piszę ,że mnie kocha i jestem tylko jego.
- Zabiję gnoja-odparł wściekły Marek i ruszył w stronę wyjścia. Ula natychmiast pobiegła za nim. Złapała go za rękę. Zatrzymał się i spojrzał na nią. – Kochanie co ty chcesz zrobić ?- zapytała przyglądając mu się uważnie. – Obić mu tę głupią mordę.
- Nie rób tego będziesz miał kłopoty.
- Ulcia obiecuję ,że nie będę ich miał a siedzieć spokojnie też nie potrafię.
- Martwię się o ciebie- powiedziała przejętym głosem . Pogładził dłonią jej policzek. I pocałował w czoło. – Niedługo wrócę i nie martw się – oparł i wyszedł ze szpitala. Nadal był zły na Krystiana miał ochotę mu przyłożyć. Odpalił silnik i ruszył w kierunku firmy. Zatrzymał samochód pod siedzibą firmy. Szybko bez pukania wparował do gabinetu dyrektora finansowego. Ten aż podskoczył na fotelu. Rozmawiał akurat przez telefon. Spojrzał na prezesa i rozłączył się. Wściekły Dobrzański pochylił się lekko nad biurkiem i oparł na nim dłonie.
- Możesz mi powiedzieć do jasnej cholery co ty wyprawiasz?- wysyczał przez zaciśnięte zęby.
- Ale o co ci chodzi?- spytał spokojnie Kowal udając ,że nie wie o co chodzi.
- Przystawiasz się do mojej Uli!Dzwonisz do niej i do tego zaniedbujesz obowiązki w firmie.
- Nie krzycz na mnie, a Ula to piękna kobieta to takie dziwne ,że mi się podoba?
- Jesteś bezczelny dobrze wiesz ,że to moja narzeczona!!
- Nie denerwuj się bo żyłka ci pęknie a Ula i tak się ze mną umówi- odparł Krystian nie przejmując się kompletnie wkurzonym mężczyzną. Marek nie mógł już tego wytrzymać złapał blondyna za koszule i wymierzył mu z całej siły cios w twarz. Ten aż się cofnął trzymając się za krwawiący nos. Po chwili chciał uderzyć Dobrzańskiego popchnął go mocno ten wpadł uderzył całym sobą w szklany stół . Szkło rozprysło się a po chwili Marek leżał zakrwawiony w szkle. Stracił przytomność. Na podłodze było dużo krwi. Krystian szybko się stamtąd ulotnił. Wsiadł do windy. Zaniepokojony hałasem Sebastian poszedł w kierunku gabinetu dyrektora finansowego i zamarł. Nie mógł się ruszyć. Zobaczył swojego przyjaciela w kałuży krwi. Podbiegł do niego dotknął szyj . Oddychał ale słabo. Wyciągnął komórkę i zadzwonił na pogotowie wyjaśniając wszystko dokładnie. Niedługo później przyjechała karetka. Olszański pojechał od razu za nimi. Gdy tylko Marka wzięli na nosze i podali mu tlen.
Ula krążyła po szpitalnym korytarzu z komórką w dłoni.
Denerwowała się bo nie mogła dodzwonić się do narzeczonego. Miała bardzo złe przeczucia.
Nagle zauważyła ,że kogoś wiozą na łóżku z podłączonym tlenem. Już wiedziała. To był jej ukochany.
- Boże Marek co ci się stało ?- zapytała przerażona podbiegając do niego i chwytając jego dłoń .
- Proszę się odsunąć wieziemy go na sale – odparł jeden z lekarzy . Nie chciała odejść nagle pojawił się Sebastian i przytrzymał ją. A ona wybuchła płaczem. Puścił ją po jej policzkach ciepły łzy . Załamana usiadła na krześle. CDN…
Hej, Mam nadzieję, że z markiem będzie wszystko w porządku. Nie oszczędzasz ich :) Ledwo zdążyli do siebie wrócić, a tu już napatoczył się Krystian... tak się zastanawiam, co on ma w głowie? Jak można podrywać narzeczoną szefa i to jeszcze gdy ona daje mu wyraźnie do zrozumienia, że nie jest nim zainteresowana... Pozdrawiam, UiM
OdpowiedzUsuńNiedługo Krystian zniknie i z firmy i w ogóle. Nikogo tym razem nie usmierce. Juz kiedyś pisałam, że to opowiadanie kończy się szczęśliwie a tytuł nawiązuje również do Violetty i Sebastiana. Będą jeszcze różne momenty ale wszystko wyjdzie na prostą. Opowiadanie będzie miało 21 rozdziałów. Potem pojawi się kolejna historia i może będę kontynuować to niedokończone. Pozdrawiam. A Marek wyjdzie z tego. Marysia tez a Uli tez nic nie będzie i mała nie będzie jedynaczką.
UsuńWiesz, że jesteś cudowna? :) bardzo mnie uspokoiłaś tym komentarzem, Pozdrawiam, UiM
UsuńNie przesadzajmy. Czasem warto zaskoczyć też czymś miłym. Happy endy też muszą być nie tylko rozstania i tragedie.
UsuńJustyna
OdpowiedzUsuńJesteś warta porządnego lania. Już nie wiem ile razy o tym pisałam, bo przestałam liczyć. Wychodzi na to, że w ogóle nie bierzesz sobie do serca niczego, co tu skrobnę. Treść tego opowiadania jest genialna niestety wszystko psuje ogromna ilość błędów. Część tylko, a raczej niewielki ich ułamek wymieniam poniżej. Oprócz tego siada totalnie interpunkcja, nie wiem dlaczego słowo "Ojciec" występujące w środku zdania piszesz dużą literą. To nie jest jedyny taki przypadek.
Prosiłam Cię, żebyś nie wstawiała od razu trzech rozdziałów. Za długo się to czyta, bo one same są bardzo długie. Dokąd Ty tak gonisz z tym opowiadaniem? Przez ten pośpiech w ogóle się nie sprawdzasz tylko od razu dajesz "wklej". Nie wierzę, żebyś nie znalazła w tygodniu chwili czasu, żeby dodać rozdział przeczytany uważnie przynajmniej dwukrotnie i skorygowany.
To naprawdę świetne opowiadanie i świetny pomysł na nie, ale jak nie pochylisz się nad błędami, to zmarnujesz cały wysiłek, który wkładasz w jego treść. I tak jest już zdecydowanie lepiej niż wcześniej, bo przynajmniej zapis jest właściwy, ale przez tę sporą ilość błędów, ta historia bardzo traci. Jeśli nie masz czasu, to po prostu zaczekaj, aż będziesz miała go więcej na sprawdzenie się. My na pewno poczekamy, bo chyba większość woli przeczytać porywający treścią rozdział bez błędów. Ten rozdział był naprawdę świetny, bo dużo się działo i nie było nudy, ale cóż...
A oto, co zdążyłam zauważyć:
nie wiele na rozrabiał - niewiele narozrabiał (poprawnie)
przecz kola - przedszkola (poprawnie)
- A co jeśli Marysia nie przeżyję? - A co jeśli Marysia nie przeżyje? (poprawnie)
- a teraz ciągle do mnie wydzwania i piszę ,że mnie kocha - a teraz ciągle do mnie wydzwania i pisze,że mnie kocha (poprawnie)
- Gdy tylko Marka wzięli na noszę - Gdy tylko Marka wzięli na nosze (poprawnie)
wreście - wreszcie (poprawnie)
Proszę Cię zwolnij i pochyl się nad błędami. Pozwól, żeby to opowiadanie zapadło nam w pamięć jako naprawdę znakomite.
Pozdrawiam. :)