Strona Główna

czwartek, 29 października 2015

,, Miłość ponad wszystko '' Miniaturka

                                        Napisałam to dość dawno ale akurat teraz się na to natknęłam i postanowiłam wstawić. Coś bardzo serialowego bo moje opowiadania ostatnio odbiegają od fabuły.Liczę na szczerę komentarze.  Pozdrawiam :)
                                    , Miłość ponad wszystko  '' Miniaturka
Stał na parkingu i patrzył jak odjeżdża. Chciał ją zatrzymać, ale nie udało się mu. Nie chciała go znać ani z nim rozmawiać. Bolało go to. Zdawał sobie sprawę jak ją zranił, ale jednocześnie zrozumiał, że ją kocha. Tylko ona nie chciała tego słyszeć. Nie miał pojęcia, co zrobić. Zrezygnowany wrócił do firmy. Usiadł za biurkiem chciał skupić się na pracy, ale nie wychodziło mu wtedy do jego gabinetu wpadł przyjaciel.
- Cześć stary a co ty taki?
- Ula odeszła z firmy
- I co teraz z tymi wekslami?
- A co mnie to obchodzi - odparł chłodno Marek
- Jak to Cię nie obchodzi Brzydula z nimi zniknęła a ty nawet jej nie powstrzymałeś
-Seba do cholery!!!Ula!!!Ula zrozum wreszcie, że tak ma na imię
- Dobra przepraszam nie unoś się tak, bo jakby była ładna to bym pomyślał, że ją... że zakochałeś się.
- Bo to prawda- dodał cicho Dobrzański
-Co? Zakochałeś się w Brzyduli?
- W Uli tak kocham ją
- A co z Pauliną?
- Wszystko skończone już nie jest moją narzeczoną
- Ty chyba żartujesz?
- Nie żartuje i nie mam ochoty z Tobą gadać
- Gdzie Ty idziesz? Spytał Sebastian widząc, że ten bierze marynarkę i opuszcza gabinet. Nic nie odpowiedział. Musiał pobyć trochę sam i wtedy wpadł na pomysł, że pojedzie nad Wisłę. Przecież to tu zrozumiał, że ją kocha i chce z nią być. Zatrzymał się niedaleko Wisły i wysiadł z srebrnego auta.


Udał w się w zamierzonym przez siebie kierunku. Wspominał jak siedzieli przy ognisku jak się wygłupiali. Całowali dla niego była idealna. Potem ich pobyt w Spa. Wiele by dał, aby znów ją ujrzeć, aby powiedziała te dwa magiczne słowa, które poruszą jego serce i zacznie szybciej bić. Dla niej był gotowy zrobić wszystko tylko, aby mu wybaczyła i chciała znów z nim być. Nie interesowało, co mówią inni o jej wygładzie dla niego była piękna. Nie ważne czy miała okulary czy nie czy spodnie czy sukienkę. Po raz pierwszy się zakochał i przez głupotę zranił ją. Żałował tego, ale bał się, że ona wyjedzie. Zniknie i jej już nie ujrzy.
Nie mogła wrócić do domu. Spacerowała niedaleko Wisły. Postanowiła, że potem wróci autobusem. Nie wiedziała, co dalej. Mimo wszystko nadal kochała Marka i nie umiała o nim zapomnieć. Wszystko przypominało jej jego. Tęskniła za jego dotykiem. Chciała znów poczuć smak jego ust. Tęskniła. Wiedziała, że powinna z nim porozmawiać, ale nie była pewna czy to dobre rozwiązanie.

  Usiadł na pieńku i dalej rozmyślał.


Nie wiedział, co ma zrobić. Czuł się bezradny. Zawsze miał tyle odwagi, jeśli chodzi o kontakty z kobietami a gdy w grę wchodziły prawdziwe uczucia gubił się. Czuł się jak dziecko we mgle. W końcu wziął patyk i nakreślił na piasku kilka liter. Potem wstał i poszedł w wybranym przed siebie kierunku. Nie oglądał się. Nawet nie wiedział czy jest sam czy nie. Nie miał na nic ochoty. Był załamany. Miał złamane serce tak jak i ona.  Kilka minut później Ula siedziała na tym samym miejscu gdzie Dobrzański.
Pogrążona we własnych myślach. Patrzyła przed siebie. Do firmy Febo&Dobrzański nie chciała już wracać. Za wiele by ją to kosztowało. Nie mogła zrozumieć jak mógł cały czas tak udawać. Nic nie czuć i spędzić z nią dwie noce. A Wisła i ich pocałunki przy ognisku. - Ja cierpię, bo go kocham a dla niego była to tylko gra. Jak mogłam być tak naiwna? Uwierzyłam mu a jeśli by kochał to przecież nie odpuściłby tak po prostu. Ale miłość bywa ślepa nie to ja byłam ślepa, ale już nie jestem, nie będę muszę o nim zapomnieć. Tylko, dlaczego liczę ,że znajdę wreszcie lekarstwo na ten ból? Przecież na złamane serce nie ma leku. Jedynym lekiem jest...Spojrzała nagle na piasek i zamarła. Ciekawe, kto to napisał? Ja próbuje zapomnieć a tu takie rzeczy. Niedorzeczność.


Wciąż siedziała w tym samym miejscu. Zauważył ją, ale bał się podejść, że znowu ucieknie. Nie miał odwagi. Przecież niedawno była na niego zła to pewnie dalej jest. Może już mnie nie kocha. Ale sama kiedyś mówiła, że nie da się tak po prostu przestać kochać. A może jest szansa? Zaryzykuje. Patrzyła w ten napis i nagle zatęskniła jeszcze bardziej za Dobrzańskim.
Jednak była pewna, że jego tu nie ma. Wiem, że nigdy o nim nie zapomnę i nie wiem czy wyleczę się z tej chorej miłości. Dlaczego nie umiem przestać go kochać? Po tym wszystkim? Może wyjadę i zapomnę. Zakocham się, ale dlaczego na samą myśl serce mi pęka a głowie mam....
- Marek- powiedziała cicho podnosząc wzrok była zdumiona przed chwilą myślała, że go tu nie ma a teraz nagle pojawia się przed nią.
- Ula...Możemy porozmawiać zapytał niepewnie wpatrując się w nią
- No nie wiem czy to dobry pomysł- odparła cicho i splotła dłonie na kolanach.
- Proszę tylko o chwilę rozmowy - powiedział wyglądał na kogoś, komu bardzo zależy, ale jednocześnie zagubionego. Zrobiło się jej jego żal. Nigdy nie widziała go jeszcze tak załamanego.
- Dobrze słucham - spojrzała na niego ukradkiem widziała, że się denerwuję
- Może się przejdziemy?- zapytał
- Dobrze niech będzie- powiedziała bez entuzjazmu.
Chwilę szli w milczeniu. Nie wiedział jak zacząć, ale to, że zgodziła się na rozmowę uznał za dobry znak. Stanęli naprzeciwko siebie.
- Na początku, gdy Cię poznałem nie wiedziałem, jaka jesteś. Potem uratowałaś mnie z wypadku i dzięki Tobie żyje a potem poznawałem Cię z każdym dniem. Wzięłaś kredyt potem drugi i wtedy pojawił się Sebastian ze swoimi przypuszczeniami. Bał się, że przejmiesz z Maćkiem firmę. Na początku nie chciałem się zgodzić, ale potem zacząłem uwodzić. Wiedziałem, że mnie kochasz a ja to wykorzystywałem. Byłem podłym dupkiem. Jednak potem zacząłem coś do ciebie czuć wtedy jeszcze nie wiedziałem, co.
- Czyli nasza przyjaźń też była fałszywa? Po co byłam ci tak naprawdę potrzebna? Aby wciąż Cię ratować?
- Nie, Ula nasza przyjaźń była szczera i  prawdziwa
- Jakoś w to wątpię
- I właśnie tu zrozumiałem, co tak naprawdę do Ciebie czuje. Zakochałem się w Tobie Ula i proszę o wybaczenie.
- Nie wierzę ci
- Naprawdę Cię Kocham, co mam zrobić abyś mi uwierzyła oddać firmę Aleksowi? Oddać ci moją prezesurę? Bo Paulina nie jest już moją narzeczoną.
- Co? Odwołałeś ślub?- zapytała nie kryjąc zdziwienia.  
- Tak, chce z Tobą być, bo kocham cię ponad wszystko - odparł patrząc w jej lazurowe oczy.
- Też cię kocham, ale nie oszukuj mnie już więcej- odparła cicho
- Jak sobie życzysz, kochanie - odparł
- A teraz mnie pocałuj - powiedziała stanowczo
Podszedł do niej bliżej i chwytając jej twarz w dłonie czule ją pocałował. Ich pocałunek po chwili stał się bardziej namiętny. W końcu oparł się czołem o jej czoło i spojrzał w jej oczy. Świat się dla nich zatrzymał a oni byli szczęśliwi, bo mają siebie.
               KONIEC!

piątek, 23 października 2015

,, Oznaki życia'' 2

Chyba mi ta część nie wyszła i nie powinnam jej wstawiać ale raz się żyję. Jak to mówią. Czekam na wasze komentarze. Wiem ,że może trochę zanudzam ale głównym wątkiem jest tutaj sytuacja rodzinna i finansowa Uli oraz choroba Magdy i nieletnia Beatka. Inne postacie pojawią się później.  Pozdrawiam. :)
,, Oznaki życia’’
Rozdział 2


Zapłaciła za zakupy i biorąc Beatkę za rękę opuściła sklep.  Gdy uszła kilka kroków zauważyła mężczyznę z ,którym mijała się  niedawno w drzwiach sklepu.  Wsiadł do drogiego auta i szybko ruszył z piskiem opon.  Stała patrząc w jego kierunku dopóki nie zniknął jej z oczu.  Dziewczynka szarpała ją za rękaw swetra.
- Kto to był?- zapytała wpatrując się uważnie w starszą siostrę ,która nadal milczała. Dopiero po chwili zwróciła uwagę na małą.
- Nie wiem – odpowiedziała i ruszyli przed siebie.  Sama chciała wiedzieć kim był. Wsiadł tak szybko do samochodu ,że nawet nie zdążyła mu się przyjrzeć. Jednak coś jej podpowiadało ,że gdzieś spotka go ponownie. 
- Mieliśmy iść na lody- powiedziała z wyrzutem mała blondynka.
- Przepraszam. Zapomniałam ale obiecuję ,że następnym razem zabiorę cię na najlepsze lody. I nie gniewaj się już.
- Dobrze. A odwiedzimy jutro mamusię?- spytała z nadzieją
- Zobaczymy- odparła tajemniczo Ula
Gdy wrócili do domu. Beata poszła pobawić się do swojego pokoju . Jej starsza siostra siedziała z kubkiem w dłoniach i wspominała dzieciństwo.  Zawsze chciała mieć rodzeństwo.  Jednak długo była jedynaczką.  Mama też marzyła o drugim dziecku ale miała problemy z zajściem w ciążę.  Potem po latach wyczekiwać pojawiła się Beatka.  Szczęście nie trwało długo. Dwa lata temu zdarzył się wypadek ,który zabrał Józefa na tamten świat.  Kobieta z tęsknotą powracała do tego gdy mieszkali w Warszawie. Po śmierci Cieplaka musieli zamieszkać w domu po dziatkach.  Dom nadawał się do remontu jednak nie było ich na niego stać.
Posprzątała trochę w mieszkaniu. Jutro miała przyjść pani z opieki. Zupełnie nie wiedziała czego się po niej spodziewać.  Najważniejsze było dla niej aby Beata nie trafiła do obcych ludzi.  Spojrzała na zegar ,który wskazywał dwudziestą.  Podeszła do włącznika światła chcąc zapalić światło ale zamiast zrobić się jasno wszystko zgasło.  Tylko nie to. Zwarcie? Jutro muszę załatwić elektryka. Tylko gdzie są świeczki?
- Co tu tak ciemno?- zapytał zaniepokojony Szymczyk wchodząc do korytarza.
- Właśnie nie wiem. Chciałam włączyć światło i nagle wszystko zgasło. To jakaś masakra. Beatka boi się ciemności. 
- Przecież ty też- dodał 
- Ja już się nie boję. Istnieją gorsze rzeczy w życiu ,których należy się bać. Na przykład złych ludzi i chorób. Nic nie opowiedział chociaż w zupełności zgadzał się z jej słowami.
- Ulcia!!!- usłyszeli krzyk dochodzący z pokoju dziewczynki. Ostrożnie szli aby na nic nie wpaść.  Maciek znalazł świecę i zapalił ją. Miał przy sobie akurat zapalniczkę.  Jasny płomień rozpłynął radośnie . Ula podeszła do siostry ,która siedziała zapłakana z podkulonymi nogami. Maciek stał obok i przyglądał się wszystkiemu z boku.   Szatynka została w jej pokoju do rana.  Nie przebierała się w pieżame. Zasnęła przy niej.  Rano mała przetarła oczy i zsunęła się z łóżka.
 Godzinę później dwie siostry   siedziały przy stole kuchennym jedząc kanapki z dżemem popijając kakao.  Na dworze było dziś słonecznie. Ula zdecydowała się na letnią sukienkę w drobne kwiaty za kolana. Nie podwinęła grzywki. Wczoraj była za bardzo zmęczona. Po za tym nadal nie było prądu.  Cieszyła się ,że ma kuchenkę gazową inaczej nie piły by kakao. Rozczesała lekko kasztanowe włosy.  Okulary  nie dodawały jej uroku ale nie mogła z nich zrezygnować. Bez nich była jak dziecko we mgle.  Od dziecka miała wadę wzroku. Jeszcze w liceum nosiła aparat na zębach ale ten czas już minął .  Do południa sprzątała w całym domu.  Pościerała wszystkie kurze i umyła podłogi.  Usłyszała pukanie do drzwi i poszła otworzyć.
- Dzień Dobry Karolina Warecka jestem z opieki społecznej
- Witam. Urszula Cieplak – przedstawiła się i wpuściła ją do środka. Ta zajęła miejsce na tapczanie w pokoju gościnnym.
- Kawy ?Herbaty?
- Kawę bez mleka
- Oczywiście- odparła Ula udając się do kuchni i nastawiając czajnik na kuchence.  W tym samych czasie starsza brunetka  rozglądała się po pomieszczeniu. Siedząc w czarnym żakiecie i czarnych garniturowych spodniach. Na kolanach położyła sobie zestaw do pisania.  Do pomieszczenia weszła Ula z filiżanką kawy i cukierniczką.  Postawiła ją na stoliku przed brunetką. Ta upiła łyk kawy i odstawiła ją z niewyraźną miną. Ula zajęła miejsce na fotelu i skleiła dłonie na kolanach. Była zestresowana.  Karolina nie wyglądała przyjaźnie i od razu wywoływała w Cieplak negatywne uczucia. 
- Co to ma być?
- Kawa
- Piłam o wiele lepsze- odparła z nutą goryczy
- Ja bym wolała wiedzieć jaki jest pani wizyty tutaj. Bo chyba nie będziemy prowadzić dyskusji na temat kawy?
- Oczywiście ,że nie.  Przyszłam tu w sprawie nieletniej Beaty Cieplak. Doszły mnie słuchy ,że dziecko zostaję w domu bez opieki na długie godziny i jest głodzone.
- To nieprawda. Beata jest pod moją opieką i nie jest głodzona.
- Z dokumentów wynika ,że pani nie jest jej matką zgadza się?
- Nie. Jestem jej siostrą i sprawuje nad nią opiekę bo nasza mama jest w szpitalu.
- Przedszkolanka zgłosiła ostatnio ,że dziecka dziwnie się zachowuje
- Co pani ma na myśli?- spytała zaniepokojona Ula
- Jest roztargniona i płaczliwa w dodatku   nie wiele mówi.
- W domu taka nie jest
- Proszę ją przyprowadzić
Kobieta niechętnie wstała i poszła po młodszą siostrę. Wprowadziła ją do pokoju. Beatka niepewnie spojrzała na brunetkę a potem wlepiła wystraszony wzrok w Ulę. 
- Usiądź dziecko. Musimy porozmawiać- powiedziała Warecka ale nie zabrzmiało to miło. Jej głos był chłodny i twardy. W dziewczynce budziła ona strach.  Ula posadziła sobie ją na kolanach. Siedziała przy stole wzięła do ręki obrazek i pokazała siostrze. 

 Długo jeszcze wypytywała o sytuacje finansową.  Pytała o stan zdrowia Magdy . Zasugerowała ,że dziecko lepiej miałoby w pełnej rodzinie.  Krytykowała warunki mieszkaniowe i powiedziała ,że to nie ostatnia wizyta. Pytała o ojca dziewczynki.  Ula po raz kolejny musiała wracać do przeszłości.  W tym domu nie czuła się bezpiecznie. Tu mieszkali też dziadkowie ,którzy odeszli.  Chciała stąd wyjechać ale nie wiedziała dokąd i nie mogła zostawić teraz siostry ani chorej w szpitalu mamy. Miała tylko ich. Był jeszcze Maciek ale on był tylko przyjacielem chociaż traktowała go jak brata ,którego nigdy nie miała.
Po wyjściu kobiety musiała ochłonąć i pozbierać myśli. Zaprowadziła siostrę do sąsiadki a sama postanowiła pojechać do Warszawy .  Sprawdziła rozkład busów i usiadła na przystanku. Przewiesiła czarną trochę zniszczoną torebkę przez lewę ramię.  Gdy zauważyła autobus wsiadła. Na szczęście nie było dużo ludzi. Zajęła miejsce przy oknie i zaczęła analizować rozmowę z kobietą z opieki. Nie rozumiała dlaczego twierdzi ,że Beacie będzie lepiej gdzie indziej. Sama tak nie uważała. Była gotowała się nią zająć w razie gdy ich mama zmarła. Jednak martwiło ją za co będą żyły i brak prądu w mieszkaniu. Dłużej się tak nie da.  Wysiadła z autobusu i ruszyła wolno przed siebie myśląc nad sytuacją w jakiej się znalazła.  Słyszała jak ktoś rozmawia przez komórkę jednak gdy miała już przejść zatrzymała się.   Ich spojrzenie spotkało się po czym minął ją i odszedł . A ona nadal stała i próbowała ukoić zmysły. Jej serce biło w zawrotnym tęmpie a ciało przeszedł dziwny dreszcz.  Obejrzała się ale go już nie zauważyła. Zniknął niczym zjawa. Jak niedokończony sen.  Ciekawe kto to?  I znowu go spotkałam. Już trzeci raz. – pomyślała  .Otrząsnęła się i poszła dalej.


niedziela, 18 października 2015

,, Cudza Narzeczona'' 33

                                                Przepraszam ,że wstawiam dopiero teraz ale najpierw skasował mi się przez pomyłkę rozdział a potem ciągle coś mi nie pasowało. Z tego do końca zadowolona nie jestem.  Jednak nie przedłużając daję kolejny rozdział. Jeszcze nie bardzo mogę mówić ale za to pisać tak. Pozdrawiam :)
                                                   ,, Cudza Narzeczona’’
Rozdział 33

Stała przy oknie i patrzy na drobne krople na szybie.  Od kilku tygodni nie mogła zasnąć.  Często budziła się bo musiała do łazienki.  Plecy często ją bolały a chodzić było jej coraz trudniej. Czekała z niecierpliwością na rozwiązanie. Marek spełniał jej zachcianki. Nawet w nocy był gotowy jechać do sklepu jeśli o coś by go poprosiła. Nie wyobrażała sobie aby nie miało go być przy niej. Widziała jak błyszczą jego oczy gdy na nią patrzy. Przeczesała dłonią włosy  i spojrzała na szarość za oknem. A jeszcze wczoraj była piękna pogoda- pomyślała.  Pokoik był już urządzony i czekał na ten ważny dzień.  Wyprasowała ubranka ,kocyki a nawet pościel. Zamknęła na chwilę oczy i wyobraziła sobie ,że wchodzi do kościoła w białej sukni z bukietem róż w dłoniach. Na głowie piękny długi welon i suknia. Po dwóch stronach goście .  I stający przed ołtarzem człowiek ,którego spojrzenie przyprawia ją o szybsze bicie serca i dreszcz na ciele.  Gdybym wtedy się zgodziła może byłabym już jego żoną.  Nagle poczuła oplatające dłonie na swoim wielkim brzuchu. Doskonale wiedziała do kogo należą.
Uśmiechnęła się nieśmiało otwierając oczy. 
- O czym myślisz?
- O naszej przyszłości
- Czyli?- spytał zaciekawiony odgarniając jej kosmyk włosów za ucho.  Odwróciła się do niego tak ,że spoglądała mu głęboko w oczy.  Musnęła jego usta . Przez moment świat się dla nich zatrzymał.
- Nie mogę się doczekać narodzin naszych maluszków- odparła z czułością mierzchnąc mu włosy. Roześmiał się  ukazując dołeczki. 
- A jak oni się miewają? – spytał gdy usiadła na kanapie. Zajął miejsce obok.  Przyglądał jej się przez chwilę . Ciąża jej służyła. Mimo wielkiego  brzucha jej twarz wyglądała tak zdrowo. Włosy nabrały blasku a ona nie miała jakiś złych humorów. Była raczej spokojna i zrodziła się w niej jakaś czułość ,której wcześniej nie było. Zaczęła traktować go poważnie.  Nie broniła się przed nim.  Jedynie na co narzekała to na bóle pleców i nóg. Mało chodziła i nie mogła wiele rzeczy.  Jednak znosiła to dość łagodnie. Miała czasem gorsze momenty gdy podnosiła głos ale szybko wracało do normy.  Tydzień temu postanowił ,że teraz będzie pracował  w domu. Nie chciał  jej zostawiać w takim stanie a w ,każdej chwili mógł zacząć się poród.
- Marek czy ty myślałeś już nad imionami?- spytała niepewnie posyłając mu lekki uśmiech.  Przysunął się do niej splatając ich dłonie.  W jego oczach tańczyły wesołe iskierki.
- Jeszcze nie ale mam nadzieje ,że jakieś ładne  wybierzemy
- Co powiesz na Marcin?
- Podoba mi się a dla dziewczynki może  . . . Maja?
- Czyli imiona już mamy.
- Co ja bym bez ciebie zrobiła?  
Przytuliła się do jego boku. Rozmawiali jeszcze trochę o tym co dzieję się w firmie. Była ciekawa jak układa się życie innym.  Radek i Joanna byli już szczęśliwym małżeństwem.  Na wesele zaprosili sporo osób. Ula złapała bukiet a Marek krawat.  Potem mimo ,że czuła się trochę zmęczona zgodziła się z nim zatańczysz.
                                                                 ********************

Deszcz zaczął padać coraz mocniej.  Niebo zasłoniło się szarymi chmurami.   Świat tracił swoją ostrość. Chłodne powietrze przenikało do płuc młodej kobiety. Szła przed siebie co chwilę pocierając nerwowo chłodne dłonie.  Zapadł mrok a ona nie wiedziała w ,którą stronę iść.   Po jej bladej twarzy spływały słone krople rozmazując makijaż.  Odgarnęła niesforne kosmyki z twarzy  i przystanęła na moment. Czuła ,że nie może zrobić już ani kroku dalej. Nagle poczuła silny ból w okolicy brzucha i krzyknęła . Nie było jednak nikogo kto by ją usłyszał. Upadła wyczerpana z szokiem odkryła ,że jest jej mokro. 

- Kochanie  . . . obudź się – powiedział Marek szarpiąc lekko ukochaną za ramię.  Otworzyła nagle oczy i spojrzała na niego przerażona. Drżała była zdezorientowana.
- Marek- wykrztusiła cicho po czym przytuliła się do niego.  Cicho łkała  nie mogła jeszcze dojść do siebie po tym co jej się śniło.  Jej oddech był nierówny.   Serce było jakby chciało wyskoczyć a dłonie drżały.  Jednak dłuższej chwili doszła do siebie.
- To tylko zły sen. Nic ci się nie stanie.
- Byłam w lesie i chyba  .. .Ma .. – ucięła bo nagle poczuła silny skurcz i  o mało co nie krzyknęła.  Dobrzański odsunął się od niej zauważając na jej twarzy grymas. 
- Jedziemy do szpitala- odparł bez zastanowienia ubierając szybko spodnie ,które przewieszone były na oparciu krzesła.  Z trudem zeszła z łóżka wtedy z przerażeniem spojrzała na mokrą podłogę. Kolejny skurcz był mocniejszy aż złapała się za brzuch.  Z trudem łapała powietrze. 
- Spokojnie . . . oddychaj - rzekł brunet próbując zachować spokój ale w myślach modlił się aby było już po wszystkim. 
         ***********************
Do szpitala dojechali na czas. Od razu zabrali kobietę na porodówkę.   Marek został na korytarzu.  Chciał być przy porodzie ale ona się nie zgodziła.  Usiadł na krześle.  Czas mu się dłużył .  Spojrzał na zegarek ,który wskazywał piątą rano. Przyjechali do szpitala przed trzecią.  Wstał i poszedł do automatu po kawę.  Wyszedł na zewnątrz i oparł się o barierkę.   Stał dość długo pogrążony we własnych myślach. Czuł strach ,że może być coś nie tak.  A jeśli ona umrze podczas porodu? Albo ,któreś z dzieci? Dlaczego to tak długo trwa? Chciałbym aby było już po wszystkim.  Pokoik dla dzieci już czeka. I pierścionek też .  Z transu wyrwał go dźwięk komórki. Zdziwił się bo kto może dzwonić  tak rano?
- Marek możemy się spotkać?
- Paulina ja nie mam czasu- odparł ostro
- Powinieneś coś wiedzieć
- Niby co?
- Chyba nie wiesz wszystkiego o swojej dziewczynie.  Jej znajomy właśnie przedawkował.
- Ona nie ma nic wspólnego z narkotykami
-  Nie znasz jej. Ona ma tajemnice.
- Paulina o czym ty mówisz?- zapytał  zdezorientowany.  I nie sądził aby to przed nim ukrywała.
- Rozmawiałam z Aleksem.  Powiedział mi jak było naprawdę.
- A ty mu wierzysz?- zapytał przerywając jej. Nie wierzył w ani jedno jej słowo. Od zawsze coś knuła i nigdy jej nie ufał. Trzymała stronę brata. Chciała też za wszelką cenę go zdobyć ale nie udało się jej.
- Tak. To był wypadek kłócili się i broń wypaliła.
- Nie chce tego słuchać. I nie rozumiem po co dzwonisz. 
- Marek przecież Ula może coś wiedzieć i pomóc mu . . .
- Ty chcesz aby on wyszedł na wolność po tym wszystkim?- zapytał wściekły .  Nie sądził ,że Paulina będzie na tyle głupia aby wierzyć ,że to wypadek.  Widział jak uderzył Ulę . Wiedział ,że jest nieobliczalny. Rozłączył się i wszedł do środka . Podszedł do niego lekarz.
- Pan Dobrzański prawda?
- Tak. Czy Ula  . . .
- Pańska żona urodziła chłopca i dziewczynkę i w tej chwili jest w sali poporodowej. 
Mogę do niej wejść?
- Oczywiście- oparł lekarz podając mu zielony fartuch ochronny.  Chwilę próbował zebrać myśli i ochłonąć po tym co powiedziała mu Paulina. Nie wierzył ,że to prawda.  Bał się zapytać o to Ulę. Nie miał pojęcia jak zareaguję i czy ona w ogóle wie na ten temat.  Nacisnął wreszcie klamkę i uchylił lekko drzwi wchodząc do środka. Podszedł do łóżka. Zobaczył ukochaną trzymającą w objęciach dwójkę maluchów.  Usiadł na krześle.
- Miałeś racje są śliczne- odparła z uśmiechem patrząc na małe twarzyczki. Dotknęła rączki synka i spojrzała na ukochanego. 

- Jak się czujesz?
- W porządku.  Trochę obolała ale szczęśliwa.  Dzieci są zdrowe . Chłopiec waży dwa siedemset a dziewczynka dwa pięćset  . Mają dziesięć punktów w skali apgar. - powiedziała podnosząc wzrok. Ich spojrzenia się spotkały. Jego oczy zaszkliły się gdy wziął od niej ostrożnie dziewczynkę. Przyjrzał jej się bliżej. Pocałował w czółko i położył do łóżeczka biorąc drugie dziecko na ręce.
Chłopczyk otworzył  oczy.
- Ula czy jest coś o czym nie wiem?- zapytał nagle patrząc w jej lazurowe oczy. Nie miała pojęcia o co pyta. Na jej twarzy malowało się zaskoczenie.  Zoczyła w jego oczach niepewność i coś czego nie umiała nazwać.
-  A o co pytasz?- odpowiedziała pytaniem na pytanie. Nerwowo spojrzał na swoje dłonie . Zapadła niezręczna cisza .
- O twoja przeszłość.  Narkotyki i . . .
- Narkotyki?- wykrztusiła zdumiona myśląc ,że się przesłyszała. Pokręciła głową. Nie miała pojęcia o co ją pyta.
- Czy . . .- nie bardzo wiedział jak poruszyć ten temat . Nie wierzył aby ona mogła mieć cokolwiek z tym wspólnego. Widział w jej oczach zaskoczenie i dezorientację.
- Nigdy nie brałam narkotyków jeśli o to pytasz. 
- A wiedziałaś ,że Aleks jest dilerem?
- Nie.  Wiedziałam tylko o broni ,którą miał w domu.  Nie kazał mi nikomu o tym mówić. Groził mi ,że jeśli spróbuję odejść to mnie znajdzie i . . . mnie zabiję- odparła drżącym głosem zanosząc się płaczem przytulił ją spojrzała na niego i postanowiła kontynuować monolog.  – Często wychodził wieczorami. Nie mówił gdzie był a ja nie pytałam. Gdy był wściekły wyżywał się  na mnie.  Nie mogłam tego znieść zaczęłam pić i go zdradzać.  Przestałam gdy .. . Pamiętasz jak byliśmy uwiezieni w windzie z tym dzieckiem? Nie widzieliśmy się jakiś czas.  Wtedy . .  . Aleks . . . on . . . – mówiła łapiąc gwałtownie powietrze a łzy napływały jej do oczu.
- Zgwałcił?- zapytał szeptem patrząc na nią w jej oczy. Kiwnęła  głową.  Te wspomnienia nadal bolały ale przy Marku na nowo poczuła się wartościowa. On był inny delikatny i  wrażliwy.  Wiedziała ,że może mu ufać. Nie łatwo było jej otworzyć serce na miłość .
- To przeszłość. Teraz liczymy się tylko my. Kocham cię i chcę być z tobą na zawsze- wyznała gładząc dłonią jego  policzek. Przyciągnął ją do siebie i przytulił. Poczuła ulgę gdy to wszystko mu powiedziała.
                                        ******************
Aleks leżał na pryczy i patrzył w sufit. Wrócił wspomnieniami do dnia gdy pokłócił się z Dominiką. Powiedziała mu o ciąży. On chciał aby usunęła dał jej pieniądze. Więcej jej nie zobaczył. Noc spędził w hotelu. Następnego dnia udał się do jednego z nocnych klubów. Spotkał tam dziewczynę ,która miała załatwić mu towar. Nie zrobiła tego.  Wyszedł z stamtąd wściekły wchodząc w ciemną ulice. Nagle ktoś złapał go za ramię. Odsunął się gwałtownie.  Szybko po głosie rozpoznał ich. To właśnie im miał sprzedać heroinę.  Niestety Daria się nie spisała. Bo tak miała owa dziewczyna.  Pojawiła się nagle gdy uderzyli go w brzuch.  Krzyczała aby go zostawili. Była bardzo odważna. Wyciągnął broń.  Zaczęła się szarpanina. Broń wypaliła.  Napastnicy słysząc strzał uciekli. Stał skamieniały a ciało dziewczyny osunęło się na ziemię. Ktoś chwycił go za dłoń i kazał biec. Nie myśląc chwycił dłoń. Wsiedli do taksówki. Dopiero tam dostrzegł ,że świadkiem tej zbrodni była Julia. Nie chciał aby go wydała. Od tamtego dnia działali razem.  Ona zabiła Dominikę a Aleks pomógł jej pozbyć się ciała wrzucając ją do rzeki gdy na dworze panował zupełny mrok. Starał się nie rzucać w oczy i zacierać ślady. Dopiero gdy zaczęli go podejrzewać o morderstwo Majewskiej zaszył się w Niemczech.   Gdy sprawa ucichła postanowił wrócić. Przyjechał do Warszawy.   Wtedy dowiedział się o aresztowaniu Julii. Chciał ponownie wyjechać ale tym razem do Włoch.  Nie myślał o Uli. Nie obchodziła go narzeczona. Chciał być tylko wolny.  Na Warszawskim lotnisku zatrzymała go policja.  Nie miał pojęcia kto poinformował ich o  tym ,że posiada narkotyki. Znaleźli w jego torbie kokainę i heroinę. Zatrzymali go. Dodatkowo Julia powiedziała wszystko co wiedziała. Kilka osób potwierdziło ,że handluje narkotykami.  W mieszkaniu znaleźli broń na ,którą nie miał pozwolenia.   Nie mógł pogodzić się z wyrokiem sądu.  Wstał z pryczy pokrytej szarą narzutą i podszedł do okna z kratami.
Nienawidzę Julii. Nienawidzę kobiet. Gdyby nie one nie było by mnie tutaj – powiedział zły do siebie.
- Ja też- dodał współlokator gasząc papierosa i patrząc uważnie na Aleksa.  Ten obrzucił go krótkim spojrzeniem i dalej patrzył w stronę okna.  Nie miał ochoty o tym gadać. Nie wspominał nikogo dobrze.
- Żałuje tylko ,że ta dziwka jest na wolności. To ona powinna tu siedzieć.
-  O kim mówisz?- zainteresował się Andrzej . Siedział za gwałt na nieletniej i jej zabicie.
- Uli – wymówił to imię z pogardą.  Nie chciał nawet jej wspominać. Wiele o nim wiedziała bał się ,że go wyda.  Jednak potem wiedział ,że tego nie zrobi bo boi się. 
- Z tego co mówiłeś to układa sobie życie z innym- odparł gruby szatyn siadając na pryczy  .
- Z tym skurwysynem ,który zawsze ma co chce. Nawet narzeczoną mi zabrał. A ona jak to dziwka poleciała do niego.  Zrobił jej bachory i tak siedzą.
- Skąd o tym wiesz?
- Od Pauliny wróciła do Warszawy.  Nawet jest teraz w firmie zajmuję się kontaktami z mediami.  Więc wie wszystko. Widziała ich jak się migdalili ale już niedługo tak nie będzie. 
- Co ty kombinujesz?
- Niedługo się o tym przekonasz- odparł tajemniczo a na jego twarzy pojawił się złośliwy uśmiech.
                                                            *****************
Tym czasem w szpitalu w jednej z sal świeżo upieczeni rodzice cieszyli się ze swojego szczęścia patrząc na siebie z miłością i na swoje malutkie pociechy. 

- Porozmawiamy o tym później. A teraz odpoczywaj- odparł pochylając się nad nią i całując  jej usta.  Poczuła znów to przyjemne ciepło w środku co ,kiedyś. Wyszedł cicho zamykając drzwi. Spojrzała na dzieci w łóżeczku obok ,które spokojnie spały. Wyglądały jak dwa aniołki.

Ps. Julia i Aleks są w tym samym wiezieniu. 








czwartek, 15 października 2015

,, Oznaki życia'' 1

Zapraszam na pierwszy rozdział opowiadania. Akcja na razie rozwija się wolno. Wiele jest pytań bez odpowiedzi. Kolejny rozdział ,, Cudzej Narzeczonej myślę ,że pojawi się jeszcze w tym tygodniu.  Nie pytajcie o Marka. Niech to pozostanie tajemnicą.  Pozdrawiam i zapraszam do komentowania :). 
,, Oznaki życia’’
Rozdział 1
Potarła nerwowo ramiona na ,których miała tylko cienki granatowy żakiet. Pod spodem letnią sukienkę i buty na płaskiej podeszwie. Przed sobą widziała odległe lampy uliczne i kilka aut przemierzających po drodze. Nie przejmowała się tym ,że jest jej zimno. Dla niej najważniejsze było aby mama była zdrowa. Nie mogła znieść myśli ,że może być inaczej.  Jej przyjaciel zawsze optymistycznie był nastawiony do świata. Nie przejmował się porażkami i szedł dalej. Ona też tak chciała ale ona była wrażliwsza. Nie umiała ukrywać uczuć chociaż bardzo starała się być silną.  Chciała dawać dobry przykład siostrze.
- Co pani tu robi o tej porze?- zapytał wysoki mężczyzna  jego głos wyrwał ją z letargu. Odwróciła się w jego stronę.  Jednak nie mogła w tym mroku dostrzec jego rysów twarzy. Nie odpowiedziała.  Wolała nie wdawać się w dyskusję z nieznajomym. Nie miała przecież pojęcia czy nie jest kryminalistą.  Milczała po chwili nie słyszała go już. Nawet nie wiedziała w ,którym kierunku poszedł.  I nie chciała wiedzieć. Nie było to dla niej istotne.  
                                  ********************
Kobieta powoli otworzyła powieki . Spojrzała w bok i zauważyła kroplówkę.  Wiedziała już gdzie się znajduję. Nie pamiętała tylko jak tu trafiła .  Nagle ogarnął ją strach. Co z Beatką? Przecież ona nie ma jeszcze skończonych sześciu lat a jej starsza córka dopiero skończyła studia ale pora aby pomyślała o sobie.  Nigdy nie widziała jej z chłopakiem. O żadnym też nigdy nie mówiła. Zawsze dużo pomagała w domu.  Lubiła gotować i dobrze się uczyła. Magda była dumna z niej ale też martwiła się.  Przeczuwała ,że coś jest nie tak ale nikogo nie chciała niepokoić.  Do sali pacjentki weszła lekarka. 
- Czy Ula była tu wczoraj?- zapytała cicho .   Kobieta w białym fartuchu poprawiła jej pościel . Podała tabletki i kazała popić.  Cieplak posłusznie wykonała jej polecenie.
- Tak. Pytała o pani stan . Została do rana aż odebrał ją pewien młody mężczyzna.
- Jest pani pewna ,że to był mężczyzna?
- Tak.  Chyba Maciek miał na imię. Ale pewna nie jestem bo akurat przechodziłam korytarzem gdy rozmawiali.
- A to jej przyjaciel- powiedziała zawiedziona. Miała nadzieję ,że jej córka poznała wreszcie kogoś.  Chciała aby się zakochała i była szczęśliwa. Pragnęła też aby znalazła pracę.  Lekarka uśmiechnęła się lekko i wyszła.
                                                               ****************
- Ulcia upieczesz ciasteczka?- zapytała Beatka patrząc na siostrę swoimi niebieskimi oczami. Ula doskonale wiedziała jak jej mała siostra uwielbia ciasteczka cynamonowe. Robiła je dość często. Nawet ,kiedyś zaniosła  na wigilię klasową.  Wyjęła z lodówki potrzebne produkty i postawiła na stole. Jednak nie mogła się skupić mąka wypadła jej z rąk . Podłoga pokryła się białą warstwą.  Skąd ja wezmę pieniądze? Nie mam pracy i Betti jest mała. Z kim ją zostawię? A co jeśli nie będę mogła zostać dawcą?   Dziewczynka patrzyła na nią z niepokojem. Nie lubiła jak ktoś był smutny.  Kobieta usiadła na krześle i patrzyła na stół. Dziewczynka weszła na jej kolana i przytuliła się do niej.
- Dlaczego płaczesz?
- Przeziębiłam i oczy mi łzawią- skłamała nie mogła powiedzieć  jej prawdy. Była na to za mała. Nie chciała aby i ona płakała.
- Chce do mamy
- Wiem. Ale mama musi zostać w szpitalu- powiedziała spokojnie głaszcząc ją po jasnych włosach.  Chciała aby czuła się bezpiecznie.
- Jest chora?- spytała dziewczynka podnosząc wzrok na siostrę.  Szatynka nie wiedziała co jej odpowiedzieć.  Ten temat był dla niej trudny.  Widziała już śmierć bliskiej osoby.
- Niestety- powiedziała drżącym głosem próbując zapanować nad łzami ,które napływały jej do oczu. Zdjęła okulary i przetarła je. Dziewczynka poszła pobawić się do swojego pokoju.   Ula wzięła się za pieczenie ciasteczek.
- O hej !!!- krzyknął od progu Maciek wchodząc do kuchni.  Przywitał się z nią pocałunkiem w policzek.  Położył na stole kilka gazet.
- Po co przyniosłeś mi makulaturę?- zapytała obrzucając go zaskoczonym spojrzeniem. Zajął miejsce przy stole . Nastawiła wodę na herbatę . Po czym zaczęła  łączyć ze sobą składniki na stolnicy.
- Mieliśmy szukać pracy więc pomyślałem ,że . . .
- Nie miałam czasu jeszcze o tym myśleć. Wiem muszę znaleźć pracę bo mama nie da rady pracować już w tej księgarni . A twoja mama nie może ciągle odbierać Beatki z przedszkola.  A teraz również z nią zostawać.
- Wiesz ,że dla mojej mamy to nie problem
- Maciek . Znasz mnie ja nie lubię obarczać innych problemami.  Nie mogę też dopuścić aby ją zabrali do jakiegoś pogotowia opiekuńczego.
- Dlaczego mieliby zabrać? –zapytał nie rozumiejąc jej paniki. W jej oczach zauważył strach . Nie wyglądała dobrze miała zaczerwienione oczy. Dodała kolejne składniki.  Po czym zaczęła wyrabiać ciasto i je rozwałkowywać.
- Powodów może być wiele. Mama nie da rady się nią zajmować a oszczędności nie ma za dużo.
                          ****************************



Gdy ciasteczka się upiekły zawołała dziewczynkę . Ta przybiegła i wzięła ciastko. Lubiła je jeść pobijając mlekiem. No pięknie. Nie ma mleka – mruknęła w myślach.  Ubrała cienki sweter i zawiązała buty Beatce.  Mimo lata na dworze dzisiaj było chłodno.   Słońce nie pojawiło się na niebie. 
- Idziemy do mamy?
- Nie. Idziemy do sklepu
- Kupisz mi lody?
-  Oczywiście. Pod warunkiem ,że będziesz grzeczna
- Będę a pójdziemy do mamy ?
- Może jutro- odparła niepewnie
Wsiadła do autobusu sadzając siostrę na kolanach. Ludzie patrzyli na nią jakby była trędowatą. Nie lubiła tych spojrzeń.  Nie ubierała jak inni. Nie było ją stać na drogie ubrania. Żyli skromnie jej mama pracowała w księgarni ale nie płacili jej aż tak dużo.  Ostatnio mniej gdy musiała częściej brać wolne.  Wpatrywała się w obraz za oknem . Wysiadła i chwytając małą za rękę ruszyła przed siebie.  Nagle zadzwonił telefon.
-  Hallo?
- Karolina Warecka jestem z ośrodka pomocy społecznej. Czy rozmawiam z panią Urszulą Cieplak?
- Tak. A co chodzi?- spytała zaskoczona . Czuła ,że to nie wróży nic dobrego.
- Chciałabym się z panią spotkać i porozmawiać na temat Beaty.
-  Stało się coś?
- To nie rozmowa na telefon- powiedziała chłodno .
- Dobrze. Niech pani przyjdzie jutro koło południa.
- W takim razie do zobaczenia.
- Do widzenia- pożegnała się Ula i rozłączyła. Beatka spojrzała na nią nie wiele rozumiejąc.  Po jej policzkach spływały łzy. Kobieta kucnęła  przy niej.
- Kochanie nie płacz. Wszystko będzie dobrze. O nic się nie martw a mama wyzdrowieje. – sama chciała wierzyć w te słowa jednak wiedziała jakie jest życie i nie zawsze jest wszystko takie jak sobie zaplanujemy.  Miała tylko trochę żalu do matki ,że nie zgłosiła się wcześniej do lekarza.
- Ja nie chce nigdzie iść
- Nie pozwolę na to- odparła pewnie ocierając dziewczynce łzy chusteczką . Ta po chwili uspokoiła się i mogli spokojnie robić zakupy. W drzwiach minęła się z pewnym mężczyzną . Ich spojrzenie trwało ułamek sekundy ale to wystarczyło aby poczuła jakby porażenie prądem. Nigdy nie znała tego uczucia.



środa, 14 października 2015

,, Oznaki Życia''

To nowa historia na ,którą zrodził mi się pomysł. Nie wiem czy się spodoba jeśli tak będę kontynuowała. A jeśli chodzi o ,, Cudzą Narzeczoną'' kolejny rozdział pojawi się niedługo. Pozdrawiam. Komentujesz= motywujesz. :)  
Oznaki życia
Prolog
Życie nie zawsze jest kolorowe i piękne jakby mogło się wydawać.  Trzeba pokonywać własne lęki i słabości aby iść dalej. Porażki uczą ,że na sukces trzeba zapracować .   Każdy ma jakieś plany ,marzenia. Inni większe inni mniejsze.  Dzięki marzeniom życie chociaż na chwilę staje się piękniejsze a jeszcze lepiej gdy one stają się rzeczywistością. Tak też myślała młoda kobieta  siedząca na  szpitalnej poczekalni.  Była szczęśliwa i wydawało jej się ,że tak zostanie gdy nagle jej mama trafiła do szpitala.   Martwiła się co będzie jeśli jej mama będzie musiała zostać w szpitalu albo umrze.  Dopiero skończyła studia parę dni temu świętowała to z przyjacielem.   Nie to jednak było najgorsze.  Nie miała pojęcia co stanie się z jej niespełna sześcioletnią siostrą.  Nieoczekiwanie podszedł do niej lekarz.
- Pani z rodziny Pani Magdy Cieplak?
- Tak . Jestem jej córką. Proszę mi powiedzieć jaki jest stan mojej mamy.
- Niestety nie najlepszy.  Pani mama ma białaczkę.
- O Boże . . . Ale da się coś zrobić?
- Potrzebny jest przetrzep szpiku
- Czy ja mogę zostać dawcą?- spytała drżącym z emocji głosem jej oczy zaczęły napełniać się słonym płynem – Musi pani przejść badania na zgodność tkanek
- Dobrze- rzekła cicho . Lekarz zaprowadził ją do krzesła . Usiadła a on spojrzał z niepokojem zawołał pielęgniarkę aby podała jej szklankę wody.
- Dziękuje- dodała po chwili podając szklankę. Jej twarz nadal była blada.  Gdy Doktor odszedł ukrywała twarz w dłoniach. Zdecydowanie to był dla niej najgorszy dzień.  Na szczęście jej siostra nocowała dziś u sąsiadki.  Dziewczyna miała wyrzuty sumienia ,że nic wcześniej nie zauważyła . Żadnych zmian albo czegoś niepokojącego. Próbowała sięgnąć pamięcią kilka miesięcy wstecz . Jej mama często skarżyła się na bóle głowy ,zawroty ale mówiła ,że to przemęczenie. Potem doszło krwawienie z nosa.  Nie chciała iść do lekarza a teraz nagle straciła przytomność.  Wyciągnęła komórkę i postanowiła zadzwonić do przyjaciela.
- Cześć Maciek  przepraszam ,że tak późno . . .
- Mów co z twoją mamą- odparł Szymczyk
- Nie jest najlepiej  . . . Ona ma  . . .- zacięła się tak trudno było jej wymówić nazwę tej choroby. Czuła ,że coś ściska ją w gardle nie pozwalając mówić. Wzięła głęboki oddech.
- Ula? Jesteś tam?- spytał słysząc ciszę i czuł ,że nie ma dobrych wieści.  Znał ją na tyle dobrze i wiedział ,że niedawno płakała.
-To białaczka- wykrztusiła w końcu.  Próbowała zapanować nad emocjami i się nie rozkleić ale po jej bladych policzkach potoczyły się pierwsze łzy.
- Nie martw się. Znajdziemy dobry lekarzy. Znajdziemy dawce i ją uratują.
- Ale my nie mamy pieniędzy- dodała cicho
- Poradzimy sobie.  Znajdziemy pracę i wszystko się ułoży.
- Chciałabym w to wierzyć ale życie jest okrutne – powiedziała stłumionym głosem. 
- Jeśli chcesz przyjadę po ciebie. Jest już późno i nie powinnaś tłuc się autobusami w nocy i to w dodatku po stolicy.- powiedział stanowczo  Maciek
- Nie. Chcę zostać sama i tak muszę wiele rzeczy przemyśleć.
- A gdzie będziesz spała?
- Nie wiem. Zostanę w szpitalu . Nic mi się nie stanie
- Skoro tak to uważaj na siebie.

Rozłączyła się. Nie czuła się jeszcze senna spojrzała na ekran komórki było po dwudziestej trzeciej.  Nigdy nie lubiła szpitali. Sam zapach przywoływał w niej przykre wspomnienia sprzed dwóch lat. Nie chciała do nich wracać.  Ale one ciągle tkwiły w jej pamięci . Wyszła na zewnątrz omiótł ją dziwny zapach. Kwiatów ,których nie umiała rozpoznać. Na dworze panował całkowity mrok nawet księżyc nie pojawił się na bezchmurnym niebie. Po prostu czarne tło.  Usiadła na ławce słuchając dźwięków miasta.