,, Cudza Narzeczona’’
Rozdział 29
Śpij, nocą śnij
Niech zły sen Cię nigdy więcej nie obudzi
Teraz śpij
Niech dobry Bóg
Zawsze cię za rękę trzyma
Kiedy ciemny wiatr
Porywa spokój
Siejąc smutek i zwątpienie
Pamiętaj, że
Jak na deszczu łza
Cały ten świat nie znaczy nic a nic...
Chwila, która trwa
Może być najlepszą z Twoich chwil...
Idź własną drogą
Bo w tym cały sens istnienia
Żeby umieć żyć
Bez znieczulenia
Bez niepotrzebnych niespełnienia
Myśli złych
Niech zły sen Cię nigdy więcej nie obudzi
Teraz śpij
Niech dobry Bóg
Zawsze cię za rękę trzyma
Kiedy ciemny wiatr
Porywa spokój
Siejąc smutek i zwątpienie
Pamiętaj, że
Jak na deszczu łza
Cały ten świat nie znaczy nic a nic...
Chwila, która trwa
Może być najlepszą z Twoich chwil...
Idź własną drogą
Bo w tym cały sens istnienia
Żeby umieć żyć
Bez znieczulenia
Bez niepotrzebnych niespełnienia
Myśli złych
Siedział przy jej łóżku przez całą
noc. Lekarze podali jej leki po, których długo spała. Wcześniej miała płukanie
żołądka. Na szczęście zażyte leki nie uszkodziły nerek. Chciał aby powróciło to co było między nimi
kilka tygodni temu. Rozmyślając nawet nie wiedział ,kiedy zasnął. Dopiero wstał jak lekarka przyszła zmienić
kroplówkę. Jego ukochana nadal się nie obudziła. Wyszedł na korytarz.
-Marek a co ty tu robisz?- zapytał
zaskoczony Radek
- Ula połknęła jakieś tabletki i . . .
- O Boże ale . . .
- Na razie nie wiele wiadomo. Jeszcze
się nie obudziła. Tak bardzo chciałbym
znów ujrzeć błękit jej oczu.
- Wszystko będzie dobrze- pocieszał go
Radek kładąc dłoń na ramieniu.
- A ty dlaczego tu jesteś?
- Aśka właśnie urodziła córkę
- To cudownie. A jak się czują?
- Dobrze. Nikola jest w inkubatorze.
Ale wszystko w porządku.
- Mam nadzieję ,że Ula się obudzi i
nasze dziecko też przyjdzie zdrowe na świat
- To jednak jest w ciąży?
- Tak. Powiedziała mi chwilę przed
utratą przytomności- głos zaczął mu się łamać gdy wrócił wspomnieniami do
poprzedniego wieczora.
- To silna kobieta wyjdzie z tego.
- Jeśli już wszystko będzie dobrze to
zostaniesz chrzestnym Nikoli.
- Chętnie. Ale na razie Ula musi się
obudzić.
***********************
***********************
- Obudziła się wreszcie pani- odparł niezbyt wysoki mężczyzna trzymając
jakoś kartkę w dłoni. Próbowała sobie
coś przypomnieć . Pamiętała ,że chciała się zabić ale nie miała pojęcia jak tu
się znalazła. Spanikowana rozejrzała się po pomieszczeniu. Gdzie ja jestem? To
hotel, dom? I co robi ten tu ten facet? A może to jest niebo? Tylko dlaczego
czuję pustkę . .. brakuję .. .
- Jak się pani czuję? – zapytał lekarz
podnosząc na nią wzrok. Miał brązowe oczy i jasne włosy .
- Nie wiem chyba zmęczona
- To normalne. Przeszła pani płukanie
żołądka po zażytej dawce środków nasennych. Miała pani szczęście ,że tylko
niewielka część tabletek się rozpuściła i ,że nie doszło do poronienia. Chociaż
było blisko. Nie słuchała lekarza.
Myślami była w zupełnie gdzie indziej.
- Co to za miejsce? – spytała
niepewnie patrząc na mężczyznę ,który pisał coś w dokumentach. Jednak nie
umiała się skupić aby pomyśleć kim może być. W pomieszczeniu paliło się już
światło. Był wieczór. Jednak ona nie zwróciła na to uwagi.
- Jest pani w szpitalu . Za chwilę zawołam
pielęgniarkę ,która zmieni pani kroplówkę a jutro zabierze panią na usg.
- Słucham?
- Jest pani w ciąży.
- Więc nadal jestem?
- Nie rozumiem. Chciała pani poronić? Szczerze powiem ,że było blisko ale na szczęście uratowaliśmy pani maleństwo. Rozmawiałem z pani mężem . on bardzo się
martwi o pani i dziecka stan. Był tu całą noc więc musi naprawdę panią kochać.
- Ale ja nie mam męża ani
narzeczonego. Może badanie być później? Jestem naprawdę zmęczona.
Gdy lekarz opuścił sale szybko zasnęła. Radek poszedł do narzeczonej a Marek siedział sam na korytarzu. Gdy zauważył wychodzącego lekarza z jej sali podszedł do niego. Zapytał o parę szczegółów. Ten powiedział mu ,że obudziła się ale nadal jest bardzo osłabiona i zmęczona. Mówił też ,że prawdopodobnie w ostatnim czasie nie odżywiała się dobrze. Dobrzański przyznał mu rację i poinformował lekarza ,że ona nie chciała ostatnio jeść. Gdy doktor odszedł brunet wszedł cicho do sali ukochanej. Podał się za jej męża trochę bał się jak zareaguję gdy się dowie.
Gdy lekarz opuścił sale szybko zasnęła. Radek poszedł do narzeczonej a Marek siedział sam na korytarzu. Gdy zauważył wychodzącego lekarza z jej sali podszedł do niego. Zapytał o parę szczegółów. Ten powiedział mu ,że obudziła się ale nadal jest bardzo osłabiona i zmęczona. Mówił też ,że prawdopodobnie w ostatnim czasie nie odżywiała się dobrze. Dobrzański przyznał mu rację i poinformował lekarza ,że ona nie chciała ostatnio jeść. Gdy doktor odszedł brunet wszedł cicho do sali ukochanej. Podał się za jej męża trochę bał się jak zareaguję gdy się dowie.
Wyglądała jak śpiąca królewna
pogrążona w śnie. Jej twarz była bardzo blada jak i reszta ciała. Nie wiedział ,kiedy sam zasnął. Obudził się bo poczuł jej dłoń na swoich
włosach. Podniósł głowę. Patrzyła na niego uważnie. Nie było w jej oczu gniewu
ani chłodu. Ale była dziwna pustka . Spojrzała na szafkę . Leżały na niej owoce,
czekoladki i jakaś gazeta. Stały też
soki a w wazonie były czerwone róże.
Przez szpitalne okno wpadały lekkie promienie słońca. Była dziś ładna
pogoda.
„Czasami trzeba usiąść obok
i czyjąś dłoń zamknąć w dłoni,
wtedy nawet łzy będą smakować jak szczęście”
i czyjąś dłoń zamknąć w dłoni,
wtedy nawet łzy będą smakować jak szczęście”
- Marek . . .
- Jak się czujesz? I powiedz mi
dlaczego?
- Nie chcę tego dziecka. Wiem ,że ty
byś chciał ale nam się nie uda- odparła bezkarnym głosem. Nie było w tym
żadnych emocji. Nie chciała myśleć nad
przyszłością. Wziął jej dłoń w swoją. Drugą dłoń położył na jej lekko zaokrąglonym brzuchu.
- Kocham cię i cieszę się ,że będziemy
mieli swoje małe szczęście- odparł cicho. Podniosła wzrok i pokręciła głową.
- Nie rozumiesz. Ja nie widzę się w roli matki. Marzę aby było już po wszystkim. Nie chcę
nawet myśleć o wrzeszczącym bachorze.
- Nie mów tak. Zmienisz zdanie gdy przyjdzie na świat.
- Jakiś czas tego chciałam wrócić do pracy i wziąć udział w pokazie jako
modelka. Jednak w tej chwili nie chcę nawet żyć. Dlaczego nie pozwoliłeś mi umrzeć? Po co mam
żyć? Nie widzę powodu. Chcę umrzeć.
- Nie możesz. Powinnaś dbać o siebie i
żyć. Masz dla kogo. Chyba ,że nie kochasz.
- Ale to straszne. Jak mam chodzić
potem z wielkim brzuchem? A jak zachoruję dziecko to co? To spora
odpowiedzialność być rodzicem. –
odparła
- Ula poradzimy sobie. Wiesz ile par
marzy o dziecku a nie mogą? I kompletnie nie rozumiem tego ,że niedawno
rozpaczałaś ,że straciłaś dziecko Aleksa a teraz? Jak mam to rozumieć? On
znaczył więcej dla ciebie niż ja?- zapytał z bólem.
- Z Aleksem to zupełnie co innego.
Poza tym dowiedziałam się za późno. Tego dziecka już nie było. Co ja mówię? To
był tylko płód. Nie istota żywa.
- Nasze ma już dwanaście tygodni. Jego
albo jej serce bije.
- Kto nagadał ci tych bzdur?
- Rozmawiałem z lekarzem. O mało nie
doszło do poronienia. Od dziś nie pijesz i zdrowo się odżywiasz.
- Nie rozkazuj mi .
Nic nie odpowiedział. Nie chciał się z
nią kłócić. I tak dobrze nie było. Z
każdym dniem coraz bardziej oddalali się od siebie. Spojrzał na nią z bólem i
tęsknotą w oczach. Tęsknił za ich wspólnymi chwilami. Wstał i podszedł do
drzwi. Wtedy do sali weszła pielęgniarka.
- Dzień dobry
- Dzień Dobry- odpowiedział Marek
odwracając się w stronę Uli. Ula
spuściła wzrok. Z jednej strony chciała aby wyszedł a z drugiej aby został. Nie
powiedziała jednak nic. Lekarka podstawiła wózek na ,który Ula powoli usiadła.
Była bardzo słaba. Jej stan psychiczny też nie był najlepszy.
- Niech pani się nie boi. To tylko
badanie. Zobaczymy jak miewa się pani maluszek- odparła lekarka spokojnym
głosem.
- Mnie to nie obchodzi- odparła
chłodno.
- A pan to pewnie tata?
- Tak. I będę przy badaniu- powiedział
pewnie. Ula posłała mu wrogie spojrzenie. Jednak pominęła to milczeniem.
****
Kobieta położyła się na łóżku niedaleko stał ultrasonograf. Lekarka kazała jej podwinąć bluzkę. Ula
niechętnie wykonała polecenie lekarki. Marek usiadł na krześle. Po raz pierwszy
zobaczył lekko zaokrąglony brzuch ukochanej. Zawsze ukrywała to pod dużymi
bluzami. Ale teraz wiedział ,że niedługo i nawet one nie pomogą. A ona nie
powinna się wstydzić ,że zostanie mamą. Gdy doktor naniosła żel na brzuch pacjentki i
spojrzała na monitor. A potem jej wzrok padł na przyszłych rodziców.
- I co pani doctor?- spytał Marek
zaniepokojony milczeniem lekarki.
- Dzieci rozwijają się prawidłowo i
nie ma powodu do niepokoju.
- Dzieci?- odezwała się zaskoczona Ula
- Są dwa serduszka. To bliźniaki .
gratulację
- Ale jak to dwa?- zapytała
spanikowana kobieta i spojrzała odruchowo na ekran.
Po czym przeniosła wzrok na
Dobrzańskiego. Uśmiechał się patrząc w
monitor. Ona była w szoku.
- Mówiłam to bliźniaki. Dwunasty tydzień - odparła
pielęgniarka. Ula pokręciła głową. Nie mogła w to uwierzyć. Nie chciała mieć
dziecka a teraz okazuje się ,że będzie miała dwójkę? Dla niej był to duże zaskoczenie. Nie tego
się spodziewała.
- Pani się pomyliła- mruknęła. W głowie
Uli ciągle powstawały nowe myśli . Co za pech. Dwoje
dzieci? Z Markiem? To jakiś chichot
losu? Okrutny żart? To nie może być prawda. Ja sobie nie poradzę. Czuła panikę i strach. Nie
wyobrażała sobie tego. Przed jej oczami
stanął obraz z dzieciństwa. Zawsze pozostawała w cieniu swojej starszej
siostry. Ją chwali. Przypomniała sobie
scenę gdy spadła z rowerka. Miała cztery może pięć lat. Chciała aby ktoś ją przytulił ale usłyszała tylko ,, Przestań się wreszcie mazać zobacz
Julia nie jest taka ja ty’’ Te słowa bardzo ją
zabolały. Brakowało jej miłości i zrozumienia. Bała się ,że w przyszłości
stanie się taka sama dla swoich dzieci dlatego nie planowała
rodziny. A potem wszystko poszło w innym kierunku. Zmieniła się. I powstała w
niej niechęć i nienawiść do dzieci.
Nadal bolało ją to ,że rodzice nie okazywali jej zbyt wiele uwagi i
miłości.
- To prawda. Powinna pani się cieszyć.
- Skarbie to będą śliczne dzieci-
powiedział szczęśliwy mężczyzna patrząc w oczy ukochanej.
Lekarka nacisnęła odpowiedni guzik i było słysząc bicie serduszek. Marek wzruszony ocierał łzy . Sam nie mógł
uwierzyć ,że to będą bliźniaki. Od razu dwójka maluchów. Bardzo chciał aby Ula zmieniła do tego
nastawienie i nie była taką pesymistką. Spojrzał na nią zauważył po jej policzkach płynące łzy. Nie wiedział czy tak zareagowała na
dźwięk bicia serc czy z innego powodu. Ula milczała ocierając łzy
chusteczką. Nie chciała przed sobą się
przyznać ale gdy usłyszała ten dźwięk coś w niej pękło i nie umiała
powstrzymać słonych kropel. Gdy badanie
dobiegło końca lekarka podała jej zdjęcie i płytę. Wzięła niepewnie i podała ukochanemu. Widział ,że nie chce rozmawiać więc zostawił
ją samą.
Leżała na łóżku i patrzyła w sufit. Po
jej policzkach spływały łzy. Przekręciła się pomału na lewy bok. Czuła się
senna ale nie mogła zasnąć. Dlaczego powiedziałam ,że z Aleksem to
co innego? Owszem myślałam ,że zostanę jego żoną. Gdy go poznałam
taki nie był. A może go nie znałam? Wtedy inaczej na to patrzyłam. Urodziłabym
to dziecko gdyby los chciał inaczej. Teraz nie umiem przełamać tej niechęci do
dzieci. I dlaczego śni mi się po nocach zakrwawione niemowlę? I tyle czasu.
Gdy chodziłam jeszcze z Febo. Ale
teraz jestem z Markiem. Właśnie gdy
spałam przy nim nie miałam koszmarów. To o nim powinnam myśleć. Przecież tak
bardzo się stara i kocha mnie a ja jego
. Po godzinie zasnęła.
Przez kilka dni przychodził codziennie
do szpitala. Ona fizycznie czuła się coraz lepiej ale psychicznie wcale nie za
dobrze. Chociaż zaczęła już z nim rozmawiać ale nadal nie mówiła wszystkiego.
On czekał z nadzieją ,że każdego dnia będzie lepiej i usłyszy od niej dawne
niesłyszane ,, Kocham cię’’ bo ostatnio wątpił w jej uczucie. Sam nie wiedział
co o tym myśleć. Postanowił wspierać ją
i nie poddawać się. Miała przecież dla
kogo żyć. Pewnego dnia wszedł cicho
wszedł do sali i usiadł na krześle chwytając
jej dłoń. Otworzyła oczy. Na jej twarzy
pojawił się blady uśmiech. Jutro miała opuścić szpital i wrócić do domu.
- Tak bardzo się boję. Rozumiesz? Nie zasługuję na ciebie. Jesteś taki dobry i
. . . kochany- dodała w
myślach.
- Ulka wiesz ,że jesteś dla mnie
wszystkim. Pomogę ci wyjść z tego. Razem sobie poradzimy. Tylko nie odtrącaj
mnie. Jeśli nie chcesz zrobić tego dla
mnie zrób to dla naszych dzieci.
Spojrzała na niego. Wiedziała ,że mówi szczerze. Jej oczy napełniły się
łzami.
- Nie płacz- rzekł głaszcząc jej dłoń.
- Przytul mnie – odparła cicho. Zaskoczony przygarnął ją do siebie uspokajająco głaszcząc ją po plecach. Wtuliła się w niego zamykając na moment oczy i
starając się zapanować na słonymi kroplami ,które spadały na jego koszulę.
Nawet sama przed sobą nie chciała się przyznać
jak brakowało jej tej bliskości.
Nie grała już chłodnej teraz była zagubiona i tylko w jego ramionach
czuła się bezpiecznie. Ukrywała uczucia
bardzo głęboko aby nikt nie mógł ich dostrzec. Po kilku minutach odsunęła się od niego. Blady uśmiech błądził po jej twarzy. Spojrzała
mu głęboko w oczy.
- Przepraszam cię za tamte słowa. A
teraz zostaw mnie samą . Nie możesz cały czas tu ze mną być. W firmie cię
bardziej potrzebują i . ..
- Zapomniałaś ,że jutro jest niedziela
wielkanocna - przerwał jej . Położyła mu
palec na ustach. Zrozumiał ,że chce mówić dalej.
-
Wciąż wracam do przeszłości. Tak naprawdę boję się ,że mnie zostawisz. I
będę sama musiała zająć się dwójką dzieci a ja sobie nie poradzę.
- Nie zostawię. Przysięgam – powiedział patrząc jej głęboko w
oczy. – Tylko mi zaufaj- dodał zamykając
jej dłoń w swojej.
To niespodzianka , cierpliwość Marka została wynagrodzona , chciał dziecko to będzie miał nawet dwójkę, tylko zrób coś z Ulką , niech ona już go nie męczy, pozdrawiam B.
OdpowiedzUsuńPomyślę o tym. Dziękuje za wpis. Pozdrawiam
Usuńsuper, jak zawsze, w końcu marek się doczekał:)
OdpowiedzUsuńDoczekał ale do pełni szczęścia mu trochę jeszcze brakuje. Pozdrawiam
UsuńMarek jest najcudowniejszy:) Taki ojciec to skarb. Zapowiada się szczęśliwie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Jeszcze nie wiem czy szczęśliwie. Na razie pozorne szczęście. Dzięki za wpis.Co dalej o tym wkrótce. Pozdrawiam :)
UsuńMarek jest zazdrosny o Aleksa. Wcale mu się nie dziwię. Ula cierpiała po stracie tamtego dziecka, a teraz chciała zrobić to samo, tylko trochę w innej formie. "Dwoje dzieci? Z Markiem?" Zastanawiam się co Ula miała na myśli "Z Markiem?", czyżby wolała z kimś innym, może z Aleksem? Los z niej zakpił. Nie chciała mieć dzieci, a teraz spodziewa się dwójki. Zastanawiam się dlaczego Ula ma blokadę w stosunku do Marka. Co mieli to już zrobili, więcej się nie da! :) pozdrawiam, UiM
OdpowiedzUsuńMarek ma prawo być zazdrosny. Ula jest oschła w stosunku do niego więc ma prawo też wątpic w jej uczucie. Co dalej o tym wkrótce. teraz nie będę pisać z gorączką więc jutro na pewno nie będzie nowej części. Pozdrawiam
UsuńSzybkiego powrotu do zdrowia:) Ja też jestem chora, ale obowiązki nie pozwalają mi poleżeć ;)
UsuńPozdrawiam cieplutko:*
Dziękuję. Tobie również życzę zdrowia. Pozdrawiam :)
UsuńZacznę od wytknięcia byków, ale tylko dwóch, choć natknęłam się na więcej takiego typu jak poniżej.
OdpowiedzUsuń"Widział ,że nie chcę rozmawiać więc zostawił ją samą." - wiesz jak ja rozumiem to zdanie? Rozumiem je tak, że ponieważ TY nie chciałaś rozmawiać to Marek zostawił Ulę samą. Widzisz, jak to niepotrzebne "ę" w wyrazie "chcę" zmienia sens zdania? Jakże inaczej brzmiałoby "Widział ,że nie chce rozmawiać więc zostawił ją samą". Takich "kwiatków" jest w rozdziale więcej, ale nie będę ich wymieniać, bo i tak ich nie poprawiasz, a moje wielokrotne pisanie na ten temat przeszło bez echa. Przy 29 rozdziale czytelnik naprawdę spodziewa się perfekcji i braku błędów zwłaszcza, że rozdział niezwykle przejmujący i naprawdę świetny. Czy Ty faktycznie zawsze musisz dodawać łyżkę dziegciu do tej beczki miodu? Miałaś czas, żeby sprawdzić tekst, bo zrobiłaś całkiem sporą przerwę. To trochę mnie rozczarowuje.
Drugie zdanie to: "...gdy usłyszała ten dźwięk coś w niej piekło..." Chyba miało być "pękło", bo zdanie jest bez sensu, no chyba, że Ula reaguje jakimś pieczeniem na niektóre dźwięki.
Wracam do treści:
Marek jest po prostu mężczyzną, o którym marzy każda kobieta. Opiekuńczy, niezwykle czuły i troskliwy. Przede wszystkim jednak bardzo odpowiedzialny. Jego postawa w tej części naprawdę poruszyła moje serce, dlaczego więc nie poruszyła serca Uli? Cóż za potwora stworzyłaś, że nie potrafi docenić miłości i wielkiego poświęcenia Marka? Ja rozumiem, że trauma z dzieciństwa i wspólnego życia z Alexem, ale wyślij ją wreszcie do jakiegoś dobrego, skutecznego specjalisty, niech popracuje nad nią, bo Dobrzański też posiada chyba jakąś granicę wytrzymałości i cierpliwości. Jeśli ona się nie opamięta, to on faktycznie od niej odejdzie, bo poczuje coś w rodzaju zmęczenia materiału i straci do niej serce.
Część naprawdę piękna, ale błędy bardzo mnie drażnią. Popraw się Justyna. Pozdrawiam. :)
Potworem jest Julia, Aleks i parę innych osób ale czy Ula? Owszem jest zimna niczym lód ale może przyjdzie czas ,że w końcu stopnieje.Może i na nią przyjdzie czas i się zmieni? Patrycja też ,kiedyś przecież była zupełnie inna. Masz racje jeśli będzie to trwało naprawdę długo Marek powie wreszcie ,, koniec''. Ale może będzie zupełnie inaczej? Okaże się wkrótce. Dziękuję za wpis i wytknięcie błędów. Miód by mi się przydał na chore gardło a w opowiadaniu sielankowo aż tak nie musi być. Zrobiłam przerwę i nie wiem czy nie będę miała kolejnej. Pozdrawiam :)
Usuń