Strona Główna

piątek, 2 października 2015

,, Cudza Narzeczona'' 29

                                         
                                                     ,, Cudza Narzeczona’’
Rozdział 29

Śpij, nocą śnij
Niech zły sen Cię nigdy więcej nie obudzi
Teraz śpij

Niech dobry Bóg
Zawsze cię za rękę trzyma
Kiedy ciemny wiatr
Porywa spokój
Siejąc smutek i zwątpienie
Pamiętaj, że

Jak na deszczu łza
Cały ten świat nie znaczy nic a nic...
Chwila, która trwa
Może być najlepszą z Twoich chwil...

Idź własną drogą
Bo w tym cały sens istnienia
Żeby umieć żyć
Bez znieczulenia
Bez niepotrzebnych niespełnienia
Myśli złych
Siedział przy jej łóżku przez całą noc. Lekarze podali jej leki po, których długo spała. Wcześniej miała płukanie żołądka. Na szczęście zażyte leki nie uszkodziły nerek.  Chciał aby powróciło to co było między nimi kilka tygodni temu. Rozmyślając nawet nie wiedział ,kiedy zasnął.  Dopiero wstał jak lekarka przyszła zmienić kroplówkę. Jego ukochana nadal się nie obudziła. Wyszedł na korytarz.
-Marek a co ty tu robisz?- zapytał zaskoczony Radek
- Ula połknęła jakieś tabletki i . . .
- O Boże ale  . . .
- Na razie nie wiele wiadomo. Jeszcze się nie obudziła.  Tak bardzo chciałbym znów ujrzeć błękit jej oczu.
- Wszystko będzie dobrze- pocieszał go Radek kładąc dłoń na ramieniu.
- A ty dlaczego tu jesteś?
- Aśka właśnie urodziła córkę
- To cudownie. A jak się czują?
- Dobrze. Nikola jest w inkubatorze. Ale wszystko w porządku.
- Mam nadzieję ,że Ula się obudzi i nasze dziecko też przyjdzie zdrowe na świat
- To jednak jest w ciąży?
- Tak. Powiedziała mi chwilę przed utratą przytomności- głos zaczął mu się łamać gdy wrócił wspomnieniami do poprzedniego wieczora.
- To silna kobieta wyjdzie z tego.
- Jeśli już wszystko będzie dobrze to zostaniesz chrzestnym Nikoli.
- Chętnie. Ale na razie Ula musi się obudzić.
                                  
                                           ***********************
     - Obudziła się wreszcie pani- odparł niezbyt wysoki mężczyzna trzymając jakoś kartkę w dłoni.  Próbowała sobie coś przypomnieć . Pamiętała ,że chciała się zabić ale nie miała pojęcia jak tu się znalazła. Spanikowana rozejrzała się po pomieszczeniu.  Gdzie ja jestem? To hotel, dom? I co robi ten tu ten facet? A może to jest niebo? Tylko dlaczego czuję pustkę  . ..  brakuję .. .
- Jak się pani czuję? – zapytał lekarz podnosząc na nią wzrok. Miał brązowe oczy i jasne włosy  .
- Nie wiem chyba zmęczona
- To normalne. Przeszła pani płukanie żołądka po zażytej dawce środków nasennych. Miała pani szczęście ,że tylko niewielka część tabletek się rozpuściła i ,że nie doszło do poronienia. Chociaż było blisko.  Nie słuchała lekarza. Myślami była w zupełnie gdzie indziej.
- Co to za miejsce? – spytała niepewnie patrząc na mężczyznę ,który pisał coś w dokumentach. Jednak nie umiała się skupić aby pomyśleć kim może być. W pomieszczeniu paliło się już światło. Był wieczór. Jednak ona nie zwróciła na to uwagi.
- Jest pani w szpitalu . Za chwilę zawołam pielęgniarkę ,która zmieni pani kroplówkę a jutro  zabierze panią na usg.
- Słucham?
- Jest pani w ciąży.
- Więc nadal jestem?
- Nie rozumiem. Chciała pani poronić?  Szczerze powiem ,że było blisko ale na szczęście uratowaliśmy pani maleństwo.  Rozmawiałem z pani mężem . on bardzo się martwi o pani i dziecka stan. Był tu całą noc więc musi naprawdę panią kochać.
- Ale ja nie mam męża ani narzeczonego. Może badanie być później? Jestem naprawdę zmęczona.
 Gdy lekarz opuścił sale szybko zasnęła.  Radek poszedł do narzeczonej a Marek siedział sam na korytarzu. Gdy zauważył wychodzącego lekarza z jej sali podszedł do niego. Zapytał o parę szczegółów. Ten powiedział mu ,że obudziła się ale nadal jest bardzo osłabiona i zmęczona. Mówił też ,że prawdopodobnie w ostatnim czasie nie odżywiała się dobrze.   Dobrzański przyznał mu rację i poinformował lekarza ,że ona nie chciała ostatnio jeść.  Gdy doktor odszedł brunet wszedł cicho do sali ukochanej. Podał się za jej męża trochę bał się  jak zareaguję gdy się dowie.
Wyglądała jak śpiąca królewna pogrążona w śnie. Jej twarz była bardzo blada jak i reszta ciała. Nie wiedział ,kiedy sam zasnął.   Obudził się bo poczuł jej dłoń na swoich włosach. Podniósł głowę. Patrzyła na niego uważnie. Nie było w jej oczu gniewu ani chłodu. Ale była dziwna pustka . Spojrzała na szafkę . Leżały na niej owoce, czekoladki  i jakaś gazeta. Stały też soki a w wazonie były czerwone róże.  Przez szpitalne okno wpadały lekkie promienie słońca. Była dziś ładna pogoda.
„Czasami trzeba usiąść obok
i czyjąś dłoń zamknąć w dłoni,
wtedy nawet łzy będą smakować jak szczęście”

- Marek . . .
- Jak się czujesz? I powiedz mi dlaczego?
- Nie chcę tego dziecka. Wiem ,że ty byś chciał ale nam się nie uda- odparła bezkarnym głosem. Nie było w tym żadnych emocji.  Nie chciała myśleć nad przyszłością. Wziął jej dłoń w swoją. Drugą dłoń położył na jej lekko zaokrąglonym  brzuchu.
- Kocham cię i cieszę się ,że będziemy mieli swoje małe szczęście- odparł cicho. Podniosła wzrok i pokręciła głową.
- Nie rozumiesz.  Ja nie widzę się w roli matki.  Marzę aby było już po wszystkim. Nie chcę nawet myśleć o wrzeszczącym bachorze. 
- Nie mów tak.  Zmienisz zdanie gdy przyjdzie na świat.
- Jakiś czas tego chciałam  wrócić do pracy i wziąć udział w pokazie jako modelka. Jednak  w tej chwili nie chcę nawet żyć.  Dlaczego nie pozwoliłeś mi umrzeć? Po co mam żyć? Nie widzę powodu. Chcę umrzeć.
- Nie możesz. Powinnaś dbać o siebie i żyć. Masz dla kogo. Chyba ,że nie kochasz.
- Ale to straszne. Jak mam chodzić potem z wielkim brzuchem? A jak zachoruję dziecko to co? To spora odpowiedzialność być rodzicem.   – odparła
- Ula poradzimy sobie. Wiesz ile par marzy o dziecku a nie mogą? I kompletnie nie rozumiem tego ,że niedawno rozpaczałaś ,że straciłaś dziecko Aleksa a teraz? Jak mam to rozumieć? On znaczył więcej dla ciebie niż ja?- zapytał z bólem.
- Z Aleksem to zupełnie co innego. Poza tym dowiedziałam się za późno. Tego dziecka już nie było. Co ja mówię? To był tylko płód. Nie istota żywa.
- Nasze ma już dwanaście tygodni. Jego albo jej serce bije.
- Kto nagadał ci tych bzdur?
- Rozmawiałem z lekarzem. O mało nie doszło do poronienia.  Od dziś nie pijesz i zdrowo się odżywiasz.
- Nie rozkazuj mi .
Nic nie odpowiedział. Nie chciał się z nią kłócić.  I tak dobrze nie było. Z każdym dniem coraz bardziej oddalali się od siebie. Spojrzał na nią z bólem i tęsknotą w oczach. Tęsknił za ich wspólnymi chwilami. Wstał i podszedł do drzwi. Wtedy do sali weszła pielęgniarka.
- Dzień dobry
- Dzień Dobry- odpowiedział Marek odwracając się w stronę Uli.  Ula spuściła wzrok. Z jednej strony chciała aby wyszedł a z drugiej aby został. Nie powiedziała jednak nic. Lekarka podstawiła wózek na ,który Ula powoli usiadła. Była bardzo słaba. Jej stan psychiczny też nie był najlepszy.
- Niech pani się nie boi. To tylko badanie. Zobaczymy jak miewa się pani maluszek- odparła lekarka spokojnym głosem. 
- Mnie to nie obchodzi- odparła chłodno.
- A pan to pewnie  tata?
- Tak. I będę przy badaniu- powiedział pewnie. Ula posłała mu wrogie spojrzenie. Jednak pominęła to milczeniem.
                                                                          ****
Kobieta położyła się na łóżku  niedaleko stał ultrasonograf.  Lekarka kazała jej podwinąć bluzkę. Ula niechętnie wykonała polecenie lekarki. Marek usiadł na krześle. Po raz pierwszy zobaczył lekko zaokrąglony brzuch ukochanej. Zawsze ukrywała to pod dużymi bluzami. Ale teraz wiedział ,że niedługo i nawet one nie pomogą. A ona nie powinna się wstydzić ,że zostanie mamą.  Gdy doktor naniosła żel na brzuch pacjentki i spojrzała na monitor. A potem jej wzrok padł na przyszłych rodziców.
- I co pani doctor?- spytał Marek zaniepokojony milczeniem lekarki.
- Dzieci rozwijają się prawidłowo i nie ma powodu do niepokoju.
- Dzieci?- odezwała się zaskoczona Ula
- Są dwa serduszka. To bliźniaki . gratulację
- Ale jak to dwa?- zapytała spanikowana kobieta i spojrzała odruchowo na ekran.
  Po czym przeniosła wzrok na Dobrzańskiego.  Uśmiechał się patrząc w monitor.  Ona była w szoku.
- Mówiłam to bliźniaki. Dwunasty tydzień - odparła pielęgniarka.  Ula pokręciła głową.  Nie mogła w to uwierzyć. Nie chciała mieć dziecka a teraz okazuje się ,że będzie miała dwójkę?  Dla niej był to duże zaskoczenie. Nie tego się spodziewała.
- Pani się pomyliła- mruknęła. W głowie Uli ciągle powstawały nowe myśli . Co za pech. Dwoje dzieci? Z Markiem?  To jakiś chichot losu? Okrutny żart? To nie może być prawda. Ja sobie nie poradzę.  Czuła panikę i strach. Nie wyobrażała sobie tego.  Przed jej oczami stanął obraz z dzieciństwa. Zawsze pozostawała w cieniu swojej starszej siostry. Ją chwali.  Przypomniała sobie scenę gdy spadła z rowerka. Miała cztery może pięć lat. Chciała aby ktoś ją przytulił ale usłyszała tylko ,, Przestań się wreszcie mazać zobacz Julia nie jest taka ja ty’’ Te słowa bardzo ją zabolały. Brakowało jej miłości i zrozumienia. Bała się ,że w przyszłości stanie się taka sama dla swoich dzieci dlatego nie planowała rodziny. A potem wszystko poszło w innym kierunku. Zmieniła się. I powstała w niej niechęć i nienawiść do dzieci.  Nadal bolało ją to ,że rodzice nie okazywali jej zbyt wiele uwagi i miłości.
- To prawda. Powinna pani się cieszyć.
- Skarbie to będą śliczne dzieci- powiedział szczęśliwy mężczyzna patrząc w oczy ukochanej.
  Lekarka nacisnęła odpowiedni guzik i było słysząc bicie serduszek.  Marek wzruszony ocierał łzy . Sam nie mógł uwierzyć ,że to będą bliźniaki. Od razu dwójka maluchów.  Bardzo chciał aby Ula zmieniła do tego nastawienie i nie była taką pesymistką.  Spojrzał na nią zauważył po jej policzkach płynące łzy. Nie wiedział  czy tak zareagowała na dźwięk bicia serc czy z innego powodu. Ula milczała ocierając łzy chusteczką.  Nie chciała przed sobą się przyznać ale gdy usłyszała ten dźwięk coś w niej pękło i nie umiała powstrzymać słonych kropel.  Gdy badanie dobiegło końca lekarka podała jej zdjęcie i płytę.  Wzięła niepewnie i podała ukochanemu.  Widział ,że nie chce rozmawiać więc zostawił ją samą. 
Leżała na łóżku i patrzyła w sufit. Po jej policzkach spływały łzy. Przekręciła się pomału na lewy bok. Czuła się senna ale nie mogła zasnąć. Dlaczego powiedziałam ,że z Aleksem to co innego? Owszem myślałam ,że zostanę jego żoną.  Gdy  go poznałam taki nie był. A może go nie znałam? Wtedy inaczej na to patrzyłam. Urodziłabym to dziecko gdyby los chciał inaczej. Teraz nie umiem przełamać tej niechęci do dzieci. I dlaczego śni mi się po nocach zakrwawione niemowlę? I  tyle czasu.  Gdy chodziłam jeszcze z Febo.  Ale teraz jestem z Markiem.  Właśnie gdy spałam przy nim nie miałam koszmarów. To o nim powinnam myśleć. Przecież tak bardzo się stara i kocha mnie a  ja jego . Po godzinie zasnęła.
Przez kilka dni przychodził codziennie do szpitala. Ona fizycznie czuła się coraz lepiej ale psychicznie wcale nie za dobrze. Chociaż zaczęła już z nim rozmawiać ale nadal nie mówiła wszystkiego. On czekał z nadzieją ,że każdego dnia będzie lepiej i usłyszy od niej dawne niesłyszane ,, Kocham cię’’ bo ostatnio wątpił w jej uczucie. Sam nie wiedział co o tym myśleć.   Postanowił wspierać ją i nie poddawać się.  Miała przecież dla kogo żyć.   Pewnego dnia wszedł cicho wszedł do sali  i usiadł na krześle chwytając jej dłoń.  Otworzyła oczy. Na jej twarzy pojawił się blady uśmiech. Jutro miała opuścić szpital i wrócić do domu.
- Tak bardzo się boję. Rozumiesz?  Nie zasługuję na ciebie. Jesteś taki dobry i . . .  kochany- dodała w myślach.
- Ulka wiesz ,że jesteś dla mnie wszystkim. Pomogę ci wyjść z tego. Razem sobie poradzimy. Tylko nie odtrącaj mnie.  Jeśli nie chcesz zrobić tego dla mnie zrób to dla naszych dzieci.  Spojrzała na niego. Wiedziała ,że mówi szczerze. Jej oczy napełniły się łzami.
- Nie płacz- rzekł głaszcząc jej dłoń.
- Przytul mnie – odparła cicho.  Zaskoczony przygarnął ją do siebie uspokajająco głaszcząc ją po plecach. Wtuliła się w niego zamykając na moment oczy i starając się zapanować na słonymi kroplami ,które spadały na jego koszulę. Nawet sama przed sobą nie chciała się przyznać  jak brakowało jej tej bliskości.  Nie grała już chłodnej teraz była zagubiona i tylko w jego ramionach czuła się bezpiecznie.  Ukrywała uczucia bardzo głęboko aby nikt nie mógł ich dostrzec.  Po kilku minutach odsunęła się od niego.  Blady uśmiech błądził po jej twarzy. Spojrzała mu głęboko w oczy.
- Przepraszam cię za tamte słowa. A teraz zostaw mnie samą . Nie możesz cały czas tu ze mną być. W firmie cię bardziej potrzebują i . ..
-  Zapomniałaś ,że jutro jest niedziela wielkanocna - przerwał jej .  Położyła mu palec na ustach. Zrozumiał ,że chce mówić dalej. 
-  Wciąż wracam do przeszłości.   Tak naprawdę boję się ,że mnie zostawisz. I będę sama musiała zająć się dwójką dzieci a ja sobie nie poradzę.
- Nie zostawię.  Przysięgam – powiedział patrząc jej głęboko w oczy.  – Tylko mi zaufaj- dodał zamykając jej dłoń w swojej.
                    

12 komentarzy:

  1. To niespodzianka , cierpliwość Marka została wynagrodzona , chciał dziecko to będzie miał nawet dwójkę, tylko zrób coś z Ulką , niech ona już go nie męczy, pozdrawiam B.

    OdpowiedzUsuń
  2. super, jak zawsze, w końcu marek się doczekał:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Doczekał ale do pełni szczęścia mu trochę jeszcze brakuje. Pozdrawiam

      Usuń
  3. Marek jest najcudowniejszy:) Taki ojciec to skarb. Zapowiada się szczęśliwie.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze nie wiem czy szczęśliwie. Na razie pozorne szczęście. Dzięki za wpis.Co dalej o tym wkrótce. Pozdrawiam :)

      Usuń
  4. Marek jest zazdrosny o Aleksa. Wcale mu się nie dziwię. Ula cierpiała po stracie tamtego dziecka, a teraz chciała zrobić to samo, tylko trochę w innej formie. "Dwoje dzieci? Z Markiem?" Zastanawiam się co Ula miała na myśli "Z Markiem?", czyżby wolała z kimś innym, może z Aleksem? Los z niej zakpił. Nie chciała mieć dzieci, a teraz spodziewa się dwójki. Zastanawiam się dlaczego Ula ma blokadę w stosunku do Marka. Co mieli to już zrobili, więcej się nie da! :) pozdrawiam, UiM

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marek ma prawo być zazdrosny. Ula jest oschła w stosunku do niego więc ma prawo też wątpic w jej uczucie. Co dalej o tym wkrótce. teraz nie będę pisać z gorączką więc jutro na pewno nie będzie nowej części. Pozdrawiam

      Usuń
    2. Szybkiego powrotu do zdrowia:) Ja też jestem chora, ale obowiązki nie pozwalają mi poleżeć ;)
      Pozdrawiam cieplutko:*

      Usuń
    3. Dziękuję. Tobie również życzę zdrowia. Pozdrawiam :)

      Usuń
  5. Zacznę od wytknięcia byków, ale tylko dwóch, choć natknęłam się na więcej takiego typu jak poniżej.

    "Widział ,że nie chcę rozmawiać więc zostawił ją samą." - wiesz jak ja rozumiem to zdanie? Rozumiem je tak, że ponieważ TY nie chciałaś rozmawiać to Marek zostawił Ulę samą. Widzisz, jak to niepotrzebne "ę" w wyrazie "chcę" zmienia sens zdania? Jakże inaczej brzmiałoby "Widział ,że nie chce rozmawiać więc zostawił ją samą". Takich "kwiatków" jest w rozdziale więcej, ale nie będę ich wymieniać, bo i tak ich nie poprawiasz, a moje wielokrotne pisanie na ten temat przeszło bez echa. Przy 29 rozdziale czytelnik naprawdę spodziewa się perfekcji i braku błędów zwłaszcza, że rozdział niezwykle przejmujący i naprawdę świetny. Czy Ty faktycznie zawsze musisz dodawać łyżkę dziegciu do tej beczki miodu? Miałaś czas, żeby sprawdzić tekst, bo zrobiłaś całkiem sporą przerwę. To trochę mnie rozczarowuje.
    Drugie zdanie to: "...gdy usłyszała ten dźwięk coś w niej piekło..." Chyba miało być "pękło", bo zdanie jest bez sensu, no chyba, że Ula reaguje jakimś pieczeniem na niektóre dźwięki.

    Wracam do treści:
    Marek jest po prostu mężczyzną, o którym marzy każda kobieta. Opiekuńczy, niezwykle czuły i troskliwy. Przede wszystkim jednak bardzo odpowiedzialny. Jego postawa w tej części naprawdę poruszyła moje serce, dlaczego więc nie poruszyła serca Uli? Cóż za potwora stworzyłaś, że nie potrafi docenić miłości i wielkiego poświęcenia Marka? Ja rozumiem, że trauma z dzieciństwa i wspólnego życia z Alexem, ale wyślij ją wreszcie do jakiegoś dobrego, skutecznego specjalisty, niech popracuje nad nią, bo Dobrzański też posiada chyba jakąś granicę wytrzymałości i cierpliwości. Jeśli ona się nie opamięta, to on faktycznie od niej odejdzie, bo poczuje coś w rodzaju zmęczenia materiału i straci do niej serce.
    Część naprawdę piękna, ale błędy bardzo mnie drażnią. Popraw się Justyna. Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Potworem jest Julia, Aleks i parę innych osób ale czy Ula? Owszem jest zimna niczym lód ale może przyjdzie czas ,że w końcu stopnieje.Może i na nią przyjdzie czas i się zmieni? Patrycja też ,kiedyś przecież była zupełnie inna. Masz racje jeśli będzie to trwało naprawdę długo Marek powie wreszcie ,, koniec''. Ale może będzie zupełnie inaczej? Okaże się wkrótce. Dziękuję za wpis i wytknięcie błędów. Miód by mi się przydał na chore gardło a w opowiadaniu sielankowo aż tak nie musi być. Zrobiłam przerwę i nie wiem czy nie będę miała kolejnej. Pozdrawiam :)

      Usuń