,,To była chwila i życie przerwane
W
jednej sekundzie wszystko stracone, oczy zapłakane''
Zacisnęła powieki czując zbierające się
pod nimi łzy. Szmery ,szepty ,pikanie maszyny i szum . To wszystko mieszało się
w jej głowie tworząc hałas. Za wszelką cenę starała się nie słyszeć i nie czuć
tego bólu . Docierały do niej stłumione dźwięki. Nie jest w stanie ich
rozpoznać. W głowie widzi tylko pustkę. Chciałaby unieść powieki ,ale są niczym
z ołowiu. Nawet nie drgną. Ma wrażenie jakby znalazła się w pułapce. Panika
narastała. Oddech jej słabnie. Stał się płytki ,urywany. Dusiła się.
Ujrzała jasny oślepiający blask. Przyciągał
ją w swoją stronę. Wszędzie dokoła pustka i nicość i ta przerażająca jasność.
Lekkość ,której nigdy wcześniej nie doświadczyła. Z oddali dochodziły
nierozpoznawalne dźwięki. Zapadł mrok jakby ktoś niespodziewanie wyłączył światło.
W pewnym momencie znów poczuła ból ,a dziwna lekkość zniknęła podobnie jak
ciemność.
Zniknęło wszystko niczym za dotknięciem
czarodziejskiej różdżki.
Lekarze trudem odratowali pacjentkę.
Przywrócili ją do życia. Jej serce zatrzymało się na dwie minuty i parę sekund.
Maciej dowiadując się o zatrzymaniu akcji serca przeżył nie mały szok. To była
najgorsza wiadomość szczęście ,że nie skończyło się to tragicznie. Dobrzański
miło ,iż uważał ,że to jego nie dotyczy, przejął się. Nie mógł wymazać z
pamięci dźwięku maszyny monitorującej funkcje życiowe.
Pił już trzecią kawę z plastykowego kubka.
Szymczyk przysnął zmęczony mimo ,że powinien dawno być z żoną i dziećmi w
domu. Marek spojrzał na przegub lewej ręki. Siódma dwanaście. Podszedł do
szklanych drzwi. Niepewnie je popchnął. Pozbył się wczoraj tego wrednego
Rosjanina . Nic nie zrozumiał z jego słów ,ale po minie wywnioskował ,że źle
jej życzy. Na miłego nie wyglądał ,a jego oczy płonęły gniewem. Ten Sininij
przerażał go. W życiu nie powiedziałby ,że to jej były mąż.
*****
Szymczykowie zaprosili Marka na niedzielny
obiad. Chętnie się zgodził. Obiad upływał w rodzinnej ,ciepłej atmosferze.
Nawet dzieci nie czuły się skrępowane obecnością Dobrzańskiego. Dziewczynka
polubiła go i przestawiła mu nawet swoje lalki. Udawał ,że słucha uważnie
błądząc myślami w zupełnie innym kierunku.
- Wujek ty mnie nie słuchasz- powiedziała
robiąc obrażoną minę. Spojrzał na nią i jej zabawkę.
- Co?- spytał wytrącony z transu.
- Zgodziłeś się ze mną pobawić- rzekła
wlepiając w niego małe jasne oczka.
- Kaśka ,nie męcz Marka- wtrąciła Patrycja
zbierając talerze po obiedzie.
- Wujek ,a chcesz zobaczyć mój pokój?-
odezwał się nagle Łukasz wstając od stołu.
- Oczywiście- odrzekł uśmiechając się szeroko.
- Ale najpierw zobaczy moje lalki –
powiedziała stanowczo ciągnąc go rękę.
- Nie ,bo moją kolekcje samochodów i
komiksów- przerwał siedmiolatek.
- Dzieci ,uspokójcie się- poprosił Szymczyk.
Marek dziś był zaskakująco milczący i
zamyślony. Poszedł za dziećmi na górę. Najpierw do dziewczynki pokoju ,gdzie
było wszystko prawie różowe ,a na półkach siedziały lalki ,a nad łóżkiem stały
kolorowe książeczki z bajkami. Następnie do drugiego pokoju. Z ścianami
obklejonymi postaci z dziecięcych komiksów. Narzuta na łóżku w duże czerwone
auto. Kosz z zabawkami. Biurko na ,którym leżały zeszyty i podręczniki do
szkoły. Plecak rzucony koło łóżka. Kilka porozrzucanych na dywanie zabawek .
- A gdzie jest pokój Uli?- zainteresował się
nagle chodząc po dziecięcym pokoju.
- Chodź – blondyneczka pociągnęła go
energicznie za rękę.
Przekroczył próg od razu jego uwagę przykuła
duża tablica ze zdjęciami . Podszedł bliżej by przyjrzeć się pamiątkom.
Dostrzegł spore rysy zbitej szyby.
- Ciocia Ulka miała dzidzię – odezwała się
cichutko Kasia. – Mamusia mówi ,że poszła do nieba i aniołki się nią opiekują.
To prawda?
- Prawda – przyznał – A mama opowiadała ci o
tej dziewczynce?
- Nie- pokręciła główką ,aż zawirowały jej warkoczyki.
– Powiedziała tylko ,że jest w niebie z aniołkami i ,że ciocia bardzo za nią
tęskni- posmutniała ,bo przypomniała sobie płaczącą Ulę ,a nie lubiła jak ktoś
płacze.
Zauważając smutek w oczach dziewczynki
,poczuł ukłucie żalu ,że zapytał w ogóle o to. Nie powinien był. Zdecydowanie
te pytania były niestosowne. Odkąd Maciej opowiedział mu o Uli i co ją spotkało
nie mógł wyrzucić tego z pamięci. Usiłował zająć się innymi sprawami by to nie
spędzało mu snu z powiek, aczkolwiek bezskutecznie.
Domyślił się ,że to malutkie dziecko to jej
nieżyjąca córka. Nie usłyszał ,że do pomieszczenia weszła Patrycja.
Zapadła niezręczna cisza. Marek wciąż
wpatrywał się we zdjęcia. Zastanawiał się co się stało z jej małą córeczką. Czyżby zginęła w
jakimś wypadku? Zachorowała? I czego od niej chce były mąż. Czy zrobiła coś
czego on nie potrafi wybaczyć? Ale Maciej mówił ,że to on ją skrzywdził. Co
takiego przeszła i dlaczego nie wyjawiła tego nawet przyjaciołom?
- Ulka ,kiedyś zarażała optymizmem. To była
radosna dziewczyna – dobiegł do Marka łagodny kobiety głos.
Odwrócił się zaskoczony sądząc ,że jest sam.
Dzieci pobiegli pobawić się na dole. Maciej obiecał im ,że zagra z nimi w piłkę
w ogrodzie.
- Dobrze się uczyła. Interesowały ją dalekie
kraje i fascynowała historia. Uwielbiała opowieści o I i II wojnie światowej. W
liceum zaczęła uczyć się języka rosyjskiego- ciągnęła dalej.
Mężczyzna oparł się o regał z książkami.
Miały zakurzone grzbiety, ale dla nikt się tym nie przejmował. Tak samo jak
nieodkurzoną podłogą i bałaganem .
- Na jednych z zajęć poznała chłopaka .
Połączyły ich te same zainteresowania i zakochała się w nim. Spotykali się w
tajemnicy przed ojcem. Nie akceptował go. Bał się ,że ją wykorzysta i zostawi
i… -przerwała i zawahała się. – Nie wiem czy powinnam ci o tym mówić – dodała
niemal szeptem.
- Nikomu o tym nie powiem- zapewnił .
- Dobrze- zgodziła się przełykając ślinę. –
Mówiąc wprost wykorzystał ją i porzucił. Przeniósł się po wakacjach do innej
szkoły.
- Czy to był ten ...- zaczął - Sisinij?-
przypomniał sobie jego imię.
- Nie. Rosjanina poznała tuż po wyjeździe z
Polski - wyjaśniła.
Chciała powiedzieć coś więcej ,ale
przeszkodziły w tym dzieci wbiegające do pokoju.
- Mamo on mnie bije- poskarżyła Kaśka
- Nieprawda- zaprotestował chłopiec- To ona
zaczęła- pokazał jej język.
- Dzieci jak wy się zachowujecie?
- Mamo!- wrzasnęła Kasia ,gdy brat ją
kopnął.
Otworzyła usta by zwrócić im uwagę ,ale
zniknęły z jej z oczu.
- Ciesz się ,że nie masz dzieci- rzekła
niemal bezgłośnie.
- Wcale się nie cieszę. Przynajmniej miałbym
wesoło- odparł beztrosko uśmiechając się lekko.
- Mówisz tak ,bo nie masz tego na co dzień -
odpowiedziała poirytowana.
Bolała ją dziś głowa i marzyła o ciszy ,a
dzieci wyjątkowo dziś były nieposłuszne i głośne.
- Kasia ,Łukasz!- zawołał brunet pojawiając
się w ogrodzie. - Pogramy?- zapytał widząc zmęczonego Maćka siedzącego na
plastikowym krześle. Popijał wodę z butelki i zerkał na dzieciaki biegające po
ogrodzie.
- Ale stajesz na bramce - rzucił Łukasz
odbierając podaną przez Marka piłkę.
- Okay- zgodził się mężczyzna .
Kaśka dołączyła do ich gry mimo ,że słabo
kopała.
Po kwadrancie i
Maciej zagrał z nimi ,a Patrycja z uwagą się im przyglądała żałowała ,że
ma na sobie dziś długą spódnicę inaczej przyłączyłaby się do zabawy. Szkoda ,że Ulki tu
nie ma. Może by ,chociaż na chwilę zapomniała o smutkach i tragedii ,która ją
spotkała? Wróciła do mieszkania i wzięła tabletkę przeciwbólową i położyła
się . Wykorzystując ,że dzieci są na zewnątrz.
******
Po odczytaniu maili i wypiciu drugiej
filiżanki kawy zajął się bieżącymi sprawami. Na asystentkę nie miał co narzekać
,bo wywiązywała się ze wszystkich swoich obowiązków. Maciej zaczął bywać w
firmie tylko sporadycznie. Coraz więcej czasu poświęcał rodzinie i wizytom w
szpitalu. Ula nadal była bardzo słaba ,lecz jej stan zdrowia lekko się
poprawił. Była przytomna ,lecz niewiele mówiła ,a do Marka nie odzywała się
lub mówiła w obcym języku.
Marek po pracy również do niej
zaglądał. Minęło prawie pięć tygodni odkąd nastąpiło zatrzymanie serca.
Przeżyła śmierć kliniczną. Sisinij nie pojawił się jak na razie w szpitalu.
Dobrzański podniósł się gwałtownie ,aż
obrotowy fotel uderzył w szafkę. Zaczął chodzić po gabinecie. Miał złe
przeczucia odnośnie tego jej byłego męża.
****
Pięć i pół roku wcześniej .. .
Styczeń, Rosja
Uniosła senne powieki i zmrużyła je pod
wpływem ostrego światła. Znajdowała się w nieznanym dla niej pomieszczeniu. Z
tyłu głowy pojawiały się jakieś obrazy ,nieco zamazane i niezrozumiałe.
Mroźne powietrze i marznący deszcz . Droga
oblodzona i padał coraz mocniej śnieg. Siedziała za kierownicą powoli
zmierzając do miasteczka Penza ,gdzie mieszkała jej szwagierka Jana. Radosny
śmiech dziewczynki siedzącej w foteliku jedzącej orzechowe kuleczki.
-Mamusiu ,pójdziemy zobaczyć osiołka?-
spytała pięciolatka.
Przejeżdżali akurat
niedaleko ulicy przy której była szopka betlejemska z żywymi zwierzętami.
Odwróciła się na moment w
stronę córeczki.
- Oczywiście ,kochanie-
odpowiedziała z powrotem patrząc na drogę .
Włączyła wycieraczki ,bo
mokry śnieg na przedniej szybie znacznie utrudniał widoczność.
- Mamusiu!- zawołała
Emiliy’a .
Kobieta usiłowała
przypomnieć sobie coś więcej ,lecz nie mogła.
Potem usłyszała ogromny huk
,czyjś głos i wszędzie było rozbite szkło i krew. Głowa pulsowała ,a ból
pozostałych części ciała odbierał jej siły. Obraz stracił ostrość ,a ją
pochłonął mrok.
-Halo? Słyszy mnie pani?- starszy człowiek w
białym kitlu z niepokojem wpatrywał się pacjentkę notując coś.
- Co z Emiliy'ą? Moją
córeczką?- zapytała czując narastającą
w jej gardle gulę.
- Przykro mi- odpowiedział
lekarz z współczuciem.
Jak dla niej udawanym. Jej
oczy momentalnie stały się szkliste.
Dlaczego ?Moja córeczka . . .Mała Emi…
- Pan się
myli. Ona nie mogła... - wciągnęła
gwałtownie powietrze i starała się uwolnić od tych wstrętnych kabelków. Usiadła
na łóżku i spuściła na podłogę bose stopy.
- Co pani robi? -oburzył się Dr. Derwinow – Pani
Urszulo proszę się położyć. Przeszła pani poważną operację.
- Chcę
zobaczyć Emi- powiedziała stanowczo.
Nie minęła minuta jak w sali
zjawiła się pielęgniarka i wstrzyknęła jej środek uspokajający.
Ula opadła na poduszkę i
poczuła ,że ogarnia ją senność. Nim odpłynęła szepnęła imię swej córki.
W następnym tygodniu zjawił
się w szpitalu ktoś kogo nie chciała więcej widzieć na oczy. Lecz on w ogóle
nie przejmował się jej niechęcią do niego i urazą jaką żywiła. Prawdę
powiedziawszy starała się za wszelką cenę wymazać obraz ich wspólnie spędzonych
lat. Zdradził ją i to z młodszą od niej Rosjanką.
Słoneczne promiennie wpadały przez duże
szpitalne okno. Rozświetlały to smutne pomieszczenie . W pościeli leżała
kobieta o błękitnych oczach niczym pogodne niebo w Toskanii. Dominował w
nich ogromny smutek ,strach ściskający gardło i cierpienie. W kącikach oczu pojawiły
się słone kropelki spływające bezwiednie po porcelanowej twarzy. Jedynym
dźwiękiem było bicie jej własnego serca. Usłyszała szmer ,stłumione głosy zza
drzwi. Zacisnęła pościel czując narastającą panikę. Lęk ogarnął jej ciało.
Zawładnął nią. Serce łomotało jej w piersi i miała wrażenie ,że stanie.
Przymknęła powieki.
Błagam ,zabierz mnie. Zamknij w swych
czarnych objęciach. Me serce jest martwe. Pozwól bym i ja umarła.
Słyszała kroki i wciągnęła gwałtownie
powietrze. W środku była jak galareta. Cała się trzęsła. Miała ochotę krzyczeć
,ale powstrzymała się. Nadal nie uchyliła powiek.
Poczuła ostry zapach perfum skrzywiła się
nieznacznie. Nagle mężczyzna przytknął jej poduszkę do twarzy. Dusiła się. Nie
mogła oddychać. Chciała odejść z tego świata ,ale nie w ten sposób. Nie z rąk
byłego męża.
- Zabije ją pan! - krzyknął
lekarz odpychając z całych sił Iwanow i odsuwając od jej twarzy poduszkę.
Wszystko trwało zaledwie kilka sekund może minutę. Dla Uli wydawało się to być
wiecznością. Zaczerpnęła kilka gwałtownych wdechów ,kaszlała.
- Ty kurwo -
zwrócił się do niej - Nie umiesz jeździć samochodem ani
zajmować się dzieckiem. -dodał
lodowato.
*****
W sobotnie przedpołudnie
Dobrzański zjawił się przed salą Ursuli Pawłowicz- Iwanow. Przyniósł dziś dla niej
prezent i miał nadzieję ,że się ucieszy. Jeśli nie zignoruje go ,bo przed
ostatni miesiąc ,gdy ją odwiedzał właśnie to robiła. Udawała ,że go nie rozumie
lub mówiła po rosyjsku i wtedy to on nie wiedział o co jej chodzi. Mimo to nie
zniechęcił się. Przed nim nagle wyrósł Sisinij i zmierzył go morderczym
spojrzeniem.