Strona Główna

środa, 30 sierpnia 2017

,,Ocal moje serce'' 15

W poprzedniej części Marek wraz z Ulą wróci z USA do Polski ,na lotnisku przywitała ich rodzina Uli robiąc niespodziankę i przyjaciele. Zaczęli nowe życie we dwójkę. Przed podróżą doszło do pewnych spięć, po wylądowaniu pogodzili się . Piotr dostał pomieszania zmysłów ,jest sparaliżowany przebywając w zakładzie psychiatrycznym. Ula uwolniła się od byłego męża i zamieszkuje z Markiem. A los szykuje dla nich niespodziankę.


"Kiedy zmierzamy ku swojemu przeznaczeniu, często musimy zmienić kierunek. Najważniejsze w tym wszystkim jest nie poddawać się. Przeczekać".

- Opijemy powrót do kraju?- spytał z chytrym uśmieszkiem Dobrzański. –Zamówimy coś na kolacje, hm? Wzniesiemy toast za nas ,a potem może wspólna kąpiel- kusił stając za nią i czule całując w szyję. Wykładała ubrania z walizki.
- Marek ,opanuj się- rzekła z oburzeniem. –Jestem padnięta. Męcząca ,koszmarna podróż ,zmiana czasowa i cholerne szpilki. Innym razem ,dobrze?- posłała mu zmęczony uśmiech. Przylgnął do jej pleców i zaciągnął się zapachem włosów .- Dokończę jedynie układać  ubrania.
- Zaproponowałbym ci kąpiel ,ale nie mam wanny. W takim razie skusisz się na masaż?
- Naprawdę mógłbyś? – zapytała niepewnie wciągając gwałtownie powietrze czując jego dłonie gładzące jej lekko ramiona. Intensywna woń podrażniła Uli nozdrza. Odsunął włosy związane w kucyk i rozpoczął masować łopatki niezbyt mocno. Odprężyła się przymykając powieki.
- Wiesz kąpiel mam jednak ochotę na wspólny prysznic- oznajmiła odwracając i tonąc przez ułamek sekundy w szarych oczach.
- Mówiłaś ,że jesteś zmęczona- zwrócił ukochanej uwagę.- Nie jesteś?
Zaprzeczyła i zaczęła rozpinać wolno guziki bluzki obserwując go spod długich rzęs. Potrząsnęła głową zsuwając gumkę z włosów. Zatrzymała się z dłonią przy piersi ,gdyż stanął naprzeciw niej z takim żarem w tęczówkach ,zadrżała. Przygryzła delikatnie dolną wargę. Przybliżyła się ,zarzucając dłonie na karku Marku prowokująco patrząc mu w oczy. Z niebieskich diamentów czytał bezbłędnie, objął w talii, unosząc rękę do jedwabistych włosów. Przytknęła dłonie do jego klatki piersiowej odpinając górne guziki koszuli. Oddychał szybciej zaciągając się wonią kobiecych perfum. Fantazjował o niej ,każdej nocy ,gdyż przebywała dłuższy czas zza oceanem. Spalało ich pożądanie. Przejechał dłonią po jej karku wyczuwając ,że drży. Żadna nie reagowała tak na jego pieszczoty. Nigdy on nie kochał prawdziwie dopóki nie zjawiła się okularnica z przezwiskiem Brzydula ,nie uratowała mu życia ,poświęcała się i obdarzyła bezwarunkową miłością . Odmieniła jego świat na zawsze. Nie zamieniłby jej na nikogo innego. Poczuła na swych wargach jego usta ,rozchyliła je zachęcająco. Wsunął język pieszcząc podniebienie ,z jej gardła wydobył się cichy pomruk. Zamknęła oczy przylegając do ciała bruneta. Oderwał się od jej ust i pociągnął za rękę wyprowadzając z dużej w stylu angielskim ,sypialni. Uli dom znacznie różnił się od mieszkania Dobrzańskiego. Tu dominowały trzy kolory: beżowy, błękitny i biały. Postanowiła wprowadzić kobiece akcenty. Zasłony ,kolorowe poduszki ,bibeloty, kupić naczynia i urządzić kuchnie. Marek zdążył oprowadzić kobietę po przestronnym mieszkaniu. W sypialni pośrodku stało wielkie łoże małżeńskie z muślinową pościelą. Przy łóżku biała szafka z trzeba szufladami w tym górną na kluczyk. W oknie były żaluzję zamiast zasłoń ,a na drugiej szafce stał w donicy aloes. Na jasnych panelach odbijało się światło wpadające przez okno.
Marek przycisnął usta do jej ramienia zsuwając powolutku ramiączko stanika. Mężczyzna zaprowadził Sosnowską do łazienki.
- Weźmiemy prysznic- oznajmił pozbywając się dolnej części garderoby stając przed nią w stroju Adama. Chrząknęła czując suchość w gardle. Zatrzymała wzrok na mięśniach brzucha z całych sił powstrzymując się ,by nie spojrzeć niżej. Rozbawiany podszedł do niej i uwolnił jej okrągłe piersi z biustonosza. Zachłysnęła się powietrzem oddychając nierówno.
Odświeżyła w głowie obrazy z ich pobytu w Stanach i zaczerwieniła się po cebulki włosów.
- Rozpalasz mnie- wymruczał wchodząc do kabiny prysznicowej ,przyciągnął szatynkę i przeczesał jej długie włosy. Na skórze pojawiła się gęsia skórka. Weszli pod natrysk ,całując się zachłannie. 
– Marek- wyszeptała opierając się o
ściankę od prysznica.

                                                               ***
Podwinęła rękawy popielatej koszuli przesiąkniętej męskimi perfumami usiadła wygodnie na krześle związując ponownie w kucyk kasztanowe włosy i sięgnęła po tosta z pastą jajeczną popijając sokiem pomarańczowym. Od sześciu tygodni noce przesypywała bardzo dobrze nie budząc się ,a zdarzało się tak mieszkając u Colinsów i będąc z Piotrem. Nawet w hotelu dosypiała czasami najwyżej do świtu ,a czasami nieco dłużej ,gdy z Markiem zajmowali się czymś innym niż spaniem. Śniadanie upływało w przyjaznej atmosferze. Bez kłótni ,złośliwych uwag i złowrogiego spojrzenia.  
- Pięknie wyglądasz- skomentował jej strój  patrząc na nią z błyskiem w oku. – Dobrze ,że nie kupiłeś sałatki z ciecierzycy.
Perspektywa spędzenia tygodnia w Kołobrzegu wydawała się Uli nader kusząca. Cztery dni z dala poza miastem ,we dwoje. Ula z dokładnością zaplanowała wyjazd i cieszyła się na niego jak dziecko dmuchające urodzinowe świeczki. Podekscytowana wybrała się z Markiem i Betti na zakupy. Nie zapomniała o ładnej sukience dla siostry ,która tak jej się spodobała. Jasnoróżowa z fioletową kokardką w talii. Kobieta obładowana torbami zahaczyła o sklep z bielizną zakupiła z myślą o miłosnych uniesieniach oraz  jednej cieplejszej piżamie w razie chłodniejszej nocy. Przymierzyła słomkowy kapelusz i podała drugi Markowi.
- I Jak ?- spytał zniżając głos, spoglądając w jej oczy.
- Prezentujesz się bardzo dobrze. Przystojniak z ciebie- roześmiała się.
- Ulcia ,a ja dostanę taki kapelusz?
- Jasne- odpowiedział za Ulę ,Marek. – Chodź ,poszukamy czegoś dla księżniczek.
- Ale ja nie chcę- zaprotestowała. – Jestem już za duża na księżniczki- zatrzymała się wpół kroku. – Kupmy bransoletki!- wyrwała dłoń z jego ręki i podbiegła do stoiska z kolo rowowymi koralikami. Oczy małej rozbłysły ,a szmaragdowo- srebrna bransoletka przykuła uwagę. Sklepowa pokazała im różnego rodzaju biżuterię. Marek opowiadał jej coś i pokazywał ,a Ula przysłuchiwała się im stając za nimi.  
- Kupimy ci najpiękniejszą sukienkę- odezwała się Sosnowska.- I koniecznie strój kąpielowy ,bo z poprzedniego chyba wyrosłaś.
- Huraaa!- wykrzyknęła podekscytowana Beatka i rzuciła się Uli ,następnie Markowi na szyję. Rozpromieni zapakowali papierowe torby do bagażnika i wybrali się do małej knajpki.
Knajpka otoczona zielenią, kwiatami i cudnym zapachem potraw. Dobrzański odsunął jej wiklinowy fotel sytuując się naprzeciw niej.
-Umieram z głodu. Zjadłabym …-popatrzyła w menu.
- Co powiesz na faszerowaną pierś z kaczki z karmelizowanymi jabłkami?
- Brzmi świetnie- odpowiedziała uradowana. – A na deser?
- Hm, a ty Beatko?- skierował wzrok na małą ,która przeglądała kartę. – Kurczaka ,ziemniaki i surówkę- odparła pewnie. – I dużo lodów.
- Okey- posłał jej oczko i spojrzał na ukochaną. – Zamawiamy?
- Oczywiście. I dla mnie bez wina. Tylko woda.
- Ty jesteś…
Nie dokończył ,bo kelner przyniósł dania ,ukłonił się i życzył ,,smacznego’’.
- Ty jesteś w ciąży?
- Może ,może- zamyśliła się i wbiła widelec w mięso i wkładając niewielki kawałek do ust ,wolno przeżuwając. – Całkiem prawdopodobne.
Beatka otworzyła usta zaskoczona i zapytała wprost:
- Będziesz miała dzidziusia?
Entuzjazm dziewczynki był zaraźliwy ,a Marek odłożył  sztućce, przełykając jedzenie i rozpromieniony poderwał się z siedzenia całując ją po rękach i zalewając jej twarz tuzinem całusów. Ula chichotała zdumiona reakcją mężczyzny i spieszona obecnością innych ludzi patrzących na nich. Jakaś starsza para coś mamrotała pod nosem ,a malutkie dziecko w krzesełku zapiszczała . Odsunął się od Uli ,spoglądając w tamtym kierunku.
   Po obiedzie spacerowali trzymając się za rękę ,a Beatka szła przed nimi z trzy- gałkowym lodem . Przytuliła się do jego ramienia czując ,że znalazła czego szukała. Nie z Piotrem ,a z nim budowała po cegiełce swą przyszłość ,dom z solidnych fundamentów ,oparty na zaufaniu ,czułości, trosce, podobnymi celami ,i najważniejszym fundamencie. Prawdziwym uczuciu.

                                 *****
- Byłem zaledwie w spożywczym kupując pieczywo i takie tam na śniadanie. Zapomniałem kupić kapsułek do ekspresu.
- Szkoda- mruknęła. – Paulina naprawdę chce ,żebyśmy pojawili się na ślubie?- zapytała niespodziewanie dolewając sobie soku.
- Ta- westchnął. – Zaprosiła pół firmy. Suknie projektuje Pshemko . Szczerzę to znam jej narzeczonego bardzo słabo.
- Dziwnie ,że nas zaprosiła. Byłam pierwsza na jej czarnej liście- stwierdziła gorzko. – Nie przypuszczałam spotkać się w takich okolicznościach. Cóż miłość zmienia człowieka.  Viola w zeszłym tygodniu wspomniała o nowej miłości Alexa.
- Nie ukrywasz przepadkiem czegoś przede mną?
Spojrzenie przeszywało ją wskroś. Nie drgnęła obserwując jego twarz.
O czym on mówi?
- Nie miałam pewności nie chciałam …- urwała nie patrząc na niego. – Nie patrzyłam… zabrakło mi odwagi- przyznała ledwie słyszalnie. Bez słowa podał jej plastikowy przedmiot.
- Jedna- mruknął zawiedziony i zbierając ze stołu brudne naczynia. Niczym posąg siedziała na krześle i wydała z siebie cichy jęk rozpaczy .
- Jesteś rozczarowany?- wypaliła bez zastanowienia.
-Nie –skłamał. – Przecież ty nie chciałaś teraz dziecka ,prawda?
- A kto by chciał w takim momencie mieć dziecko. Jesteśmy tylko kochankami.
- Kim?- zmierzył ją gniewnym spojrzenie. – Powtórz ,bo nie dosłyszałem.
- Miałam na myśli…
- Doskonale wiem ,co miałaś na myśli- wysyczał przez zęby. – Bawiłaś się mną ,tak? Rozumiem ,że z twojej strony to blef.
- Kompletnie nie wiem ,co się ze mną ostatnio dzieję- przyznała smętnie. – Denerwuję mnie ,każda rzecz. Dziś wypiłam herbatę z solą. Ciągle się kłócimy, nie chcę tak.
Napełniła umywalkę zimną wodą i zanurzyła dłonie. Policzki przybrały odcień buraczka ,a w oczach gromadziły się łzy. Opłukała twarz i wytarła w ręcznik i uniosła do góry drugi test. Pozytywny. Zdezorientowana wpatrywała się w niego mrugając powiekami. Żółć podeszła jej do żołądka.

                                                 &
Minęły dwa tygodnie. Powtórzyła test. Pozytywny. Umówiła się do kliniki ginekologicznej w przyszłym tygodniu, zachowując tą informację dla siebie, do czasu wizyty . Musiała się tam udać ,aby nie zwariować.
Następne  poranki ciążyły jej strasznie i czuła się okropnie. Po każdym kęsie zwracała i całe dnie piła rumianek. Próbowała imbiru ,herbat, krakersów. Nic nie pomagało. Dobrzański poważnie niepokoił się stanem ukochanej.
- Kochanie – zawołał zdejmując płaszcz i odkładając teczkę. Napił się szklankę soku i zerknął na karteczkę na wyspie kuchennej.
Lazanie  masz w lodówce. Wystarczy podgrzać. Jestem przed badaniem. Zadzwonię po wszystkim. Pa. Nie spal mieszkania.
Ps. Kocham cię
- Cholera ,jakie badanie?- zastanawiał się głośno. – Moja Ulka jest w ciąży- odpowiedział sobie sam i uśmiech wypełzł mu na twarz. Zaręczyny miał już zaplanowane ,lecz z powodu złego samopoczucia Uli nie chciał wyciągać ją z domu.
Po krótkim namyśle olśniło go. W salonie pod półką z bibelotami znajdowała się szafka na klucz. Tam Ula gromadziła różne przedmioty. Po kwadransie znajdując klucz . Wyjął potrzebne rzeczy i ruszył do salonu. Rozłożył obrus ,rozłożył talerze i sztuczce. Zamówił bukiet w poczcie kwiatowej z dostawą do domu. Po odebraniu róż wstawił je do wazonu ,zerknął na zegar. Zasłonił zasłony ,bo na dworze było jeszcze dość jasno. Denerwował się ,siadał ,wstawał i odliczał minuty.
Jestem po badaniu. Mam dla ciebie niespodziankę. Będę za kwadrans. – napisała i dodała mnóstwo serduszek.
,,Ok. Nie mogę się doczekać ,kochanie’’- odpisał z zakochanymi emotikonami.

Usłyszawszy kroki pobiegł do korytarza. Odebrał od Uli cienki płaszczyk i poprowadził do salonu. Znieruchomiała na widok udekorowanego stołu ze świecami. Kwiaty w wazonie ,rozsypane płatki na śnieżnobiałym obrusie ,nowa zastawa i Marek zniecierpliwiony, w bladoniebieskiej koszuli.
- Skarbie ,usiąść jedzenie stygnie- powiedział prowadząc ją do nakrytego stołu. Oczy napełniły się łzami i wtuliła się w zdezorientowanego Marka. Zastanawiał się nad powodem wylewania przez Ulkę łez. Chciał dowiedzieć kto skrzywdził jego dziewczynę. Przyłożyłby każdemu kto śmiałby zadać jej ból. Nie inaczej było z nim ,lecz zmienił się ,gdy zrozumiał ,że jest tą jedyną i bardzo ją kocha.
- Mocno mnie przytul- poprosiła. – Powiesz ,co się stało? Ktoś cię…
- Nie ,nie- odsunęła się i spojrzała mu w oczy. – Jestem… jestem w ciąży, Marek.
- Cudownie ,wspaniale ,niesamowicie- mówił całując jej nos ,powieki ,usta. – Nasze marzenie…
- Nasze marzenie?
- Nie marzyłaś o zostaniu mamą? Twierdziłaś ,że nie możesz ,a tu taka niespodzianka. Musimy kupić wózek ,łóżeczko ,urządził pokoik ,o teraz fajne zabawki i lampki do przyczepienia nad kołyską. Zamontujemy karuzelę i koniecznie musimy wybrać fotelik do samochodu… kurde w moim za mało jest miejsca..no nic kupię inne auto. O powiem moim rodzicom. Tak się ucieszą.
- Marek ty zwariowałeś- stwierdziła poważnie. – Nie ,tobie kompletnie odbiło.
- Nie- zaprzeczył.- Posłuchaj.
- Okej ,słucham- popatrzyła na niego wyczekująco. Wziął leżącą na półce za plecami czerwoną sztuczną różę. Ula zwróciła na to uwagę i zmarszczyła brwi.
- Ulka jesteś najcudowniejszą kobietą jaką spotkałem w swym życiu. Poznając cię stopniowo odkrywałem ciebie. To jaka jesteś. Twą osobowość ,charakter ,wewnętrzne piękno. Szukałem wrażeń ,przygód do poznania ciebie. Ty sprawiłaś ,że przeanalizowałem swoje życie i doszedłem do wniosku ,że jest ono bezwartościowe. Właściwie dopiero przy tobie jestem tym kim jestem. Sobą ,nie udaję czegoś ,aby osiągnąć jakiś cel. Mój cel to ciepły dom ,u boku kobiety ,którą kocham nade wszystko- zaakceptował słówko ,,kocham’’- padając na kolana.
– Co ty robisz?- oniemiała ,zaszkliły się jej oczy.
To oświadczyny. Nie wierzę …Czy to aby nie sen? Zbyt piękne ,żeby mogło być prawdziwe. A może jednak… niech ktoś mnie uszczypnie.
Uchylił wieczko czerwonego pudełeczka znajdującego się na łodydze sztucznego kwiatka i wyjął pierścionek. – Zostaniesz moją żoną?- zapytał .
- Nie śnię?
- Zapewniam cię ,że nie- odparł uśmiechając się uwodzicielsko. Zapatrzyła się na ten uśmiech ,jego dołeczki. – Tak- wyszeptała szlochając.
Pierścionek błyszczał na palcu w blasku świec. Ula nie dowierzała we swoje szczęście. Marek złączył ich usta w żarliwym ,długim pocałunku.
Zasiedli do kolacji z radosnymi iskierkami w oczach przekonani ,że unoszą się nad ziemią pijani szczęściem.
- Marek?
- No?
- Bo ty nie wiesz …najważniejszego- jąkała się w odetchnęła głębiej.
- Czego?
- Bliźniaki- wymówiła niepewnie.
- Co? Dwa małe szkraby?- przylgnął ustami do ust narzeczonej ,a następnie do brzucha. – Kocham was i waszą mamusie.

                                       ***
W następnym tygodniu Marek i Ula zabrali dziewczynkę do Zoo. Zachwycona mała oglądała małpy ,słonie ,żyrafy podchodząc po kolei do siatki ,a Ula zabrawszy wcześniej aparat robiła wszystkim zdjęcia. Przy małej pozwalali sobie na trzymanie się za ręce ,przytulanie i delikatne pocałunki. Widząc radość dziecka sami uśmiechali się do siebie ,myśląc o najbliższej wspólnej przyszłości. Po wycieczce po Zoo wybrali się na zapiekanki na nowo rozkoszując się ich smakiem i rozmawiając.
W drodze do Rysiowa Ula wraz z siostrą śpiewały piosenkę ,którą Beatka nauczyła się na kółku muzycznym. Niebo zachwycało błękitną barwą ,trawa soczystą zielenią ,a kwiaty przy skwerach tworzyły dekoracje miasta. Pshemko również postawił na żywe kolory nowych kreacji. Marek zamierzał namówić Ulę na powrót do siedziby firmy.
Muzykalna rodzina.
- Mareczek!- zapiszczała Beatka ujrzawszy znany samochód na podjeździe wybiegając bez szalika i rękawiczek. Uwiesiła się na jego szyi. Z dziewczynką na rękach zmierzał do domu Cieplaków.
- Dzień dobry- rzekł z uśmiechem Józef. – Kawy ,herbaty?
- Herbaty – odpowiedzieli zgodnie na ,co zaśmiał się ojciec Uli. Dobrzański zajął miejsce przy stole ,a mała wślizgnęła się na jego kolana zupełnie jak ,kiedyś i pokazywała mu zrobione z masy solnej figurki. Wykazywał spore zainteresowanie tym ,co mówi mała.

 Ula uniosła kubek z parującą herbatą przyglądając się z czułością ukochanemu opowiadającemu zabawną historyjkę  Beatce. Józef włączył się do rozmowy pytając ich o bieżące sprawy i ogólnie życie.
- Ulka jest całym moim światem- wyznał mężczyzna.
- A ty moim- uśmiechnęła się do niego uroczo. -  Tato…- zawahała się. – Bo my…
- Zaręczyliśmy się- wyręczył ją Marek. – Bardzo się kochamy i chcemy wziąć ślub jak najszybciej- poinformował z radosnymi iskierkami w oczach.
- Super!- krzyknęła Betti. – A co z tym dzidziusiem?- wypaliła.
- Będzie ,będzie- potwierdziła Ula. – Nawet dwójka.
Józef pił herbatę przetrawiając te wieści i spoglądał to na jedno, to na drugie.
- Gratuluję, panie Marku z panem chciałbym porozmawiać później na osobności.
- Oczywiście. I wystarczy Marku- poprawił go.
- Dobrze. Cieszę się kochani . Wreszcie widzę że moja córka jest szczęśliwa i mam nadzieję ,że nie popełniam błędu oddając ją w twoje ręce?
- Ależ skąd. Kocham Ulkę nad życie i przyszłe dzieci. Oni są dla mnie najważniejsi- zapewnił gorliwie ,biorąc dłoń Uli i przyciskając do ust. 

16 komentarzy:

  1. Bardzo się cieszę, że wróciłaś do tego opowiadania, bo wolę te niż Bolesną stratę. I, że układa się między Markiem i Ulą. Teraz tylko ślub, zmiana nazwiska na Dobrzańską, poród i możesz napisać KONIEC.
    Pozdrawiam miło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wymienione wydarzenia będą,ale historia nie kończy się na ślubie.Ale szczęśliwie.Dzięki za wpis. Pozdrawiam serdecznie :).

      Usuń
  2. Ślicznie aż sie po płakałam. Pisze pani cudownie. Marek i Ulcia są razem ;-) z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie pani ,a po prostu Justyna. Są razem i tak pozostanie. Dzięki za wpis. Pozdrawiam serdecznie :).

      Usuń
  3. Ja też się cieszę że dodałaś nowa część tego opowiadania bo tu jest już wszystko dobrze. Czytając to można się uśmiechać. Ulka i Marek tacy szczęśliwi , będą dzieci i ślub. Co Józef chce od Marka? Chyba wierzy że on się zmienił, kocha Ulke i jej nie skrzywdzi? G ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dowiesz się w następnej części.Józef ufa Markowi połowicznie.Opowiadanie zmierza powoli do końca i tak będzie tu happy end. Dzięki za wpis.Pozdrawiam serdecznie :).

      Usuń
  4. Ciąża bliźniacza. Pięknie, pięknie, ale skoro tak, to Ula musi być już co najmniej w dwunastym tygodniu ciąży, bo wtedy można rozpoznać ilość płodów. Teoretycznie już znacznie wcześniej powinna mieć jakieś symptomy ciąży, chociaż nie zawsze tak jest. Tak czy owak jest jedno a nawet dwa wielkie szczęścia i ogromny powód do radości przypieczętowany pierścionkiem zaręczynowym. Teraz tylko ślub i wesele.
    Pozdrawiam serdecznie. :)

    PS.
    Natknęłam się na zdanie, którego sensu zupełnie nie rozumiem.
    "Jestem po badaniu. Mam dla ciebie niespodziankę. Będę za kwadrans. – napiła i dopiła mnóstwo serduszek." - Co miałaś na myśli pisząc: napiła i dopiła mnóstwo serduszek?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ula podejrzewała wcześniej ciążę i miała objawy ,ale nie bardzo chciała w to wierzyć.Tak dwójka dzieci ,jeszcze ślub Pauliny na którym będą i takie tam.Ale sielanki nic im nie zakłóci. Dzięki za wpis. Pozdrawiam serdecznie :).
      Ps. Myślałam chyba o imprezie.

      Usuń
  5. Ale piękna część. Wszystko się układa. Ula i Marek są szczęśliwi i czekają na narodziny bliźniąt.
    Pozdrawiam serdecznie, Andziok :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki =D. I dalej potoczy się wszystko jak należy czyli sielankowo.(chyba nie do końca w moim stylu ,ale po tragicznych zakończeniach nawet ja czasem łapię doła),a jedno opowiadanie w sumie już składa się wyłącznie z traum ( mowa o Bolesnej stracie) tutaj będzie inaczej.Dzięki za wpis.Pozdrawiam serdecznie :).

      Usuń
  6. Świetna część. Nareszcie zapanował spokój w ich życiu i wkroczyli na właściwe tory.
    W tym opowiadaniu przynajmniej bardziej oszczędziłaś Ulkę.
    Pozdrawiam serdecznie
    Julita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie chciałam serwować samych dramatów ,a Ulce należy się szczęśliwe życie z Markiem po nieudanym małżeństwie z panem Sosnowskim.Dzięki za wpis. Pozdrawiam serdecznie :).

      Usuń
  7. Prawie przez cały rodział miałam uśmiech na twarzy, a na koniec poleciały mi łzy. To było takie piękne. Uwielbiam czytać o ich miłości. Przypomniało mi się jak Marek przyjechał do Uli, a wtedy była u nich ta powódź. Kaloryfer zepsuł się. Uwielbiałam tą scenę. Dobra, ale wróćmy do tej części :D Ciekawe, co Józef chce powiedzieć na osobności Markowi. Myślę, że to nic złego nie będzie. Dwójka dzieci to cudowna nowinka i jeszcze zaręczyny. Już się nie mogę doczekać ślubu jak pani Sosnowska będzie panią Dobrzańską. I mam nadzieję, że tym razem to małżeństwo będzie udane. Bo oni są sobie przeznaczenia jak powiedziała Lumena z tych wróżb ;)
    Pozdrawiam serdecznie :)
    Ulaimarek69

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozmowa będzie poufna o której Ula się nie dowie.Nie mogę zdradzić o co chodzi.Dwójka dzieci to też podwójny obowiązek,więcej wydatków , mniej snu itd.Ale dla Marka i Uli przede wszystkim miłość,opieka,troska,o te maleństwa.
      Na szczęście nie przyszło mi do głowy ,by dać im trojaczki albo czworaczki wykończyliby się.No, fajny był ten odcinek z ,,powodzą''. Lumena? Nie pamiętam tego. Chodzi Ci o odcinek z tym jak wróżą sobie w bufecie i wchodzi Marek?
      Pozdrawiam serdecznie :).

      Usuń
  8. Bardzo fajna część ;) Super że tyle radości jest w ich życiu: zaręczyny, bliźniaki ;) Ciekawe czy pojadą na ślub Pauliny :) Oby Józef miał coś miłego Markowi do powiedzenia.
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pojadą ,pojadą na ślub Pauliny. Nie będzie przeciwwskazań by odkładać lub całkowicie zrezygnować.Ulka żyła w błędnym przekonaniu ,iż nie zostanie mamą ,a tu niespodzianka i to podwójna ,z czego oboje się cieszą.Dzięki za wpis. Pozdrawiam serdecznie :).

      Usuń