W poprzedniej części Marek wraz z Ulą wróci z USA do Polski ,na lotnisku przywitała ich rodzina Uli robiąc niespodziankę i przyjaciele. Zaczęli nowe życie we dwójkę. Przed podróżą doszło do pewnych spięć, po wylądowaniu pogodzili się . Piotr dostał pomieszania zmysłów ,jest sparaliżowany przebywając w zakładzie psychiatrycznym. Ula uwolniła się od byłego męża i zamieszkuje z Markiem. A los szykuje dla nich niespodziankę.
"Kiedy
zmierzamy ku swojemu przeznaczeniu, często musimy zmienić kierunek.
Najważniejsze w tym wszystkim jest nie poddawać się. Przeczekać".
- Opijemy powrót do
kraju?- spytał z chytrym uśmieszkiem Dobrzański. –Zamówimy coś na kolacje, hm?
Wzniesiemy toast za nas ,a potem może wspólna kąpiel- kusił stając za nią i
czule całując w szyję. Wykładała ubrania z walizki.
- Marek ,opanuj się-
rzekła z oburzeniem. –Jestem padnięta. Męcząca ,koszmarna podróż ,zmiana
czasowa i cholerne szpilki. Innym razem ,dobrze?- posłała mu zmęczony uśmiech.
Przylgnął do jej pleców i zaciągnął się zapachem włosów .- Dokończę jedynie
układać ubrania.
- Zaproponowałbym ci
kąpiel ,ale nie mam wanny. W takim razie skusisz się na masaż?
- Naprawdę mógłbyś? –
zapytała niepewnie wciągając gwałtownie powietrze czując jego dłonie gładzące
jej lekko ramiona. Intensywna woń podrażniła Uli nozdrza. Odsunął włosy
związane w kucyk i rozpoczął masować łopatki niezbyt mocno. Odprężyła się
przymykając powieki.
- Wiesz kąpiel mam
jednak ochotę na wspólny prysznic- oznajmiła odwracając i tonąc przez ułamek
sekundy w szarych oczach.
- Mówiłaś ,że jesteś
zmęczona- zwrócił ukochanej uwagę.- Nie jesteś?
Zaprzeczyła i zaczęła
rozpinać wolno guziki bluzki obserwując go spod długich rzęs. Potrząsnęła głową
zsuwając gumkę z włosów. Zatrzymała się z dłonią przy piersi ,gdyż stanął
naprzeciw niej z takim żarem w tęczówkach ,zadrżała. Przygryzła delikatnie
dolną wargę. Przybliżyła się ,zarzucając dłonie na karku Marku prowokująco
patrząc mu w oczy. Z niebieskich diamentów czytał bezbłędnie, objął w talii,
unosząc rękę do jedwabistych włosów. Przytknęła dłonie do jego klatki
piersiowej odpinając górne guziki koszuli. Oddychał szybciej zaciągając się
wonią kobiecych perfum. Fantazjował o niej ,każdej nocy ,gdyż przebywała
dłuższy czas zza oceanem. Spalało ich pożądanie. Przejechał dłonią po jej karku
wyczuwając ,że drży. Żadna nie reagowała tak na jego pieszczoty. Nigdy on nie
kochał prawdziwie dopóki nie zjawiła się okularnica z przezwiskiem Brzydula
,nie uratowała mu życia ,poświęcała się i obdarzyła bezwarunkową miłością .
Odmieniła jego świat na zawsze. Nie zamieniłby jej na nikogo innego. Poczuła na
swych wargach jego usta ,rozchyliła je zachęcająco. Wsunął język pieszcząc
podniebienie ,z jej gardła wydobył się cichy pomruk. Zamknęła oczy przylegając
do ciała bruneta. Oderwał się od jej ust i pociągnął za rękę wyprowadzając z dużej
w stylu angielskim ,sypialni. Uli dom znacznie różnił się od mieszkania
Dobrzańskiego. Tu dominowały trzy kolory: beżowy, błękitny i biały. Postanowiła
wprowadzić kobiece akcenty. Zasłony ,kolorowe poduszki ,bibeloty, kupić
naczynia i urządzić kuchnie. Marek zdążył oprowadzić kobietę po przestronnym
mieszkaniu. W sypialni pośrodku stało wielkie łoże małżeńskie z muślinową
pościelą. Przy łóżku biała szafka z trzeba szufladami w tym górną na kluczyk. W
oknie były żaluzję zamiast zasłoń ,a na drugiej szafce stał w donicy aloes. Na
jasnych panelach odbijało się światło wpadające przez okno.
Marek przycisnął usta
do jej ramienia zsuwając powolutku ramiączko stanika. Mężczyzna zaprowadził
Sosnowską do łazienki.
- Weźmiemy prysznic-
oznajmił pozbywając się dolnej części garderoby stając przed nią w stroju
Adama. Chrząknęła czując suchość w gardle. Zatrzymała wzrok na mięśniach
brzucha z całych sił powstrzymując się ,by nie spojrzeć niżej. Rozbawiany
podszedł do niej i uwolnił jej okrągłe piersi z biustonosza. Zachłysnęła się
powietrzem oddychając nierówno.
Odświeżyła w głowie
obrazy z ich pobytu w Stanach i zaczerwieniła się po cebulki włosów.
- Rozpalasz mnie- wymruczał
wchodząc do kabiny prysznicowej ,przyciągnął szatynkę i przeczesał jej długie
włosy. Na skórze pojawiła się gęsia skórka. Weszli pod natrysk ,całując się
zachłannie.
– Marek- wyszeptała opierając się o
ściankę od prysznica.
– Marek- wyszeptała opierając się o
ściankę od prysznica.
***
Podwinęła rękawy
popielatej koszuli przesiąkniętej męskimi perfumami usiadła wygodnie na krześle
związując ponownie w kucyk kasztanowe włosy i sięgnęła po tosta z pastą
jajeczną popijając sokiem pomarańczowym. Od sześciu tygodni noce przesypywała
bardzo dobrze nie budząc się ,a zdarzało się tak mieszkając u Colinsów i będąc
z Piotrem. Nawet w hotelu dosypiała czasami najwyżej do świtu ,a czasami nieco
dłużej ,gdy z Markiem zajmowali się czymś innym niż spaniem. Śniadanie upływało
w przyjaznej atmosferze. Bez kłótni ,złośliwych uwag i złowrogiego spojrzenia.
- Pięknie wyglądasz-
skomentował jej strój patrząc na nią z
błyskiem w oku. – Dobrze ,że nie kupiłeś sałatki z ciecierzycy.
Perspektywa spędzenia
tygodnia w Kołobrzegu wydawała się Uli nader kusząca. Cztery dni z dala poza
miastem ,we dwoje. Ula z dokładnością zaplanowała wyjazd i cieszyła się na
niego jak dziecko dmuchające urodzinowe świeczki. Podekscytowana wybrała się z
Markiem i Betti na zakupy. Nie zapomniała o ładnej sukience dla siostry ,która
tak jej się spodobała. Jasnoróżowa z fioletową kokardką w talii. Kobieta
obładowana torbami zahaczyła o sklep z bielizną zakupiła z myślą o miłosnych
uniesieniach oraz jednej cieplejszej
piżamie w razie chłodniejszej nocy. Przymierzyła słomkowy kapelusz i podała
drugi Markowi.
- I Jak ?- spytał
zniżając głos, spoglądając w jej oczy.
- Prezentujesz się
bardzo dobrze. Przystojniak z ciebie- roześmiała się.
- Ulcia ,a ja dostanę
taki kapelusz?
- Jasne- odpowiedział
za Ulę ,Marek. – Chodź ,poszukamy czegoś dla księżniczek.
- Ale ja nie chcę-
zaprotestowała. – Jestem już za duża na księżniczki- zatrzymała się wpół kroku.
– Kupmy bransoletki!- wyrwała dłoń z jego ręki i podbiegła do stoiska z kolo
rowowymi koralikami. Oczy małej rozbłysły ,a szmaragdowo- srebrna bransoletka
przykuła uwagę. Sklepowa pokazała im różnego rodzaju biżuterię. Marek opowiadał
jej coś i pokazywał ,a Ula przysłuchiwała się im stając za nimi.
- Kupimy ci najpiękniejszą
sukienkę- odezwała się Sosnowska.- I koniecznie strój kąpielowy ,bo z
poprzedniego chyba wyrosłaś.
- Huraaa!- wykrzyknęła
podekscytowana Beatka i rzuciła się Uli ,następnie Markowi na szyję. Rozpromieni
zapakowali papierowe torby do bagażnika i wybrali się do małej knajpki.
Knajpka otoczona
zielenią, kwiatami i cudnym zapachem potraw. Dobrzański odsunął jej wiklinowy fotel sytuując się naprzeciw niej.
-Umieram z głodu.
Zjadłabym …-popatrzyła w menu.
- Co powiesz na
faszerowaną pierś z kaczki z karmelizowanymi jabłkami?
- Brzmi świetnie-
odpowiedziała uradowana. – A na deser?
- Hm, a ty Beatko?-
skierował wzrok na małą ,która przeglądała kartę. – Kurczaka ,ziemniaki i
surówkę- odparła pewnie. – I dużo lodów.
- Okey- posłał jej
oczko i spojrzał na ukochaną. – Zamawiamy?
- Oczywiście. I dla
mnie bez wina. Tylko woda.
- Ty jesteś…
Nie dokończył ,bo
kelner przyniósł dania ,ukłonił się i życzył ,,smacznego’’.
- Ty jesteś w ciąży?
- Ty jesteś w ciąży?
- Może ,może-
zamyśliła się i wbiła widelec w mięso i wkładając niewielki kawałek do ust
,wolno przeżuwając. – Całkiem prawdopodobne.
Beatka otworzyła usta
zaskoczona i zapytała wprost:
- Będziesz miała
dzidziusia?
Entuzjazm dziewczynki
był zaraźliwy ,a Marek odłożył sztućce,
przełykając jedzenie i rozpromieniony poderwał się z siedzenia całując ją po
rękach i zalewając jej twarz tuzinem całusów. Ula chichotała zdumiona reakcją
mężczyzny i spieszona obecnością innych ludzi patrzących na nich. Jakaś starsza
para coś mamrotała pod nosem ,a malutkie dziecko w krzesełku zapiszczała .
Odsunął się od Uli ,spoglądając w tamtym kierunku.
Po obiedzie spacerowali trzymając się za rękę
,a Beatka szła przed nimi z trzy- gałkowym lodem . Przytuliła się do jego
ramienia czując ,że znalazła czego szukała. Nie z Piotrem ,a z nim budowała po
cegiełce swą przyszłość ,dom z solidnych fundamentów ,oparty na zaufaniu
,czułości, trosce, podobnymi celami ,i najważniejszym fundamencie. Prawdziwym
uczuciu.
*****
- Byłem zaledwie w
spożywczym kupując pieczywo i takie tam na śniadanie. Zapomniałem kupić
kapsułek do ekspresu.
- Szkoda- mruknęła. –
Paulina naprawdę chce ,żebyśmy pojawili się na ślubie?- zapytała
niespodziewanie dolewając sobie soku.
- Ta- westchnął. –
Zaprosiła pół firmy. Suknie projektuje Pshemko . Szczerzę to znam jej
narzeczonego bardzo słabo.
- Dziwnie ,że nas
zaprosiła. Byłam pierwsza na jej czarnej liście- stwierdziła gorzko. – Nie
przypuszczałam spotkać się w takich okolicznościach. Cóż miłość zmienia
człowieka. Viola w zeszłym tygodniu
wspomniała o nowej miłości Alexa.
- Nie ukrywasz
przepadkiem czegoś przede mną?
Spojrzenie przeszywało
ją wskroś. Nie drgnęła obserwując jego twarz.
O czym on mówi?
- Nie miałam pewności
nie chciałam …- urwała nie patrząc na niego. – Nie patrzyłam… zabrakło mi
odwagi- przyznała ledwie słyszalnie. Bez słowa podał jej plastikowy przedmiot.
- Jedna- mruknął
zawiedziony i zbierając ze stołu brudne naczynia. Niczym posąg siedziała na
krześle i wydała z siebie cichy jęk rozpaczy .
- Jesteś
rozczarowany?- wypaliła bez zastanowienia.
-Nie –skłamał. –
Przecież ty nie chciałaś teraz dziecka ,prawda?
- A kto by chciał w
takim momencie mieć dziecko. Jesteśmy tylko kochankami.
- Kim?- zmierzył ją
gniewnym spojrzenie. – Powtórz ,bo nie dosłyszałem.
- Miałam na myśli…
- Doskonale wiem ,co
miałaś na myśli- wysyczał przez zęby. – Bawiłaś się mną ,tak? Rozumiem ,że z
twojej strony to blef.
- Kompletnie nie wiem
,co się ze mną ostatnio dzieję- przyznała smętnie. – Denerwuję mnie ,każda rzecz.
Dziś wypiłam herbatę z solą. Ciągle się kłócimy, nie chcę tak.
Napełniła umywalkę
zimną wodą i zanurzyła dłonie. Policzki przybrały odcień buraczka ,a w oczach
gromadziły się łzy. Opłukała twarz i wytarła w ręcznik i uniosła do góry drugi
test. Pozytywny. Zdezorientowana wpatrywała się w niego mrugając powiekami. Żółć
podeszła jej do żołądka.
&
&
Minęły dwa tygodnie.
Powtórzyła test. Pozytywny. Umówiła się do kliniki ginekologicznej w przyszłym
tygodniu, zachowując tą informację dla siebie, do czasu wizyty . Musiała się
tam udać ,aby nie zwariować.
Następne poranki ciążyły jej strasznie i czuła się
okropnie. Po każdym kęsie zwracała i całe dnie piła rumianek. Próbowała imbiru
,herbat, krakersów. Nic nie pomagało. Dobrzański poważnie niepokoił się stanem
ukochanej.
- Kochanie – zawołał
zdejmując płaszcz i odkładając teczkę. Napił się szklankę soku i zerknął na
karteczkę na wyspie kuchennej.
Lazanie masz w lodówce. Wystarczy podgrzać. Jestem
przed badaniem. Zadzwonię po wszystkim. Pa. Nie spal mieszkania.
Ps. Kocham cię
- Cholera ,jakie
badanie?- zastanawiał się głośno. – Moja Ulka jest w ciąży- odpowiedział sobie
sam i uśmiech wypełzł mu na twarz. Zaręczyny miał już zaplanowane ,lecz z
powodu złego samopoczucia Uli nie chciał wyciągać ją z domu.
Po krótkim namyśle
olśniło go. W salonie pod półką z bibelotami znajdowała się szafka na klucz.
Tam Ula gromadziła różne przedmioty. Po kwadransie znajdując klucz . Wyjął
potrzebne rzeczy i ruszył do salonu. Rozłożył obrus ,rozłożył talerze i
sztuczce. Zamówił bukiet w poczcie kwiatowej z dostawą do domu. Po odebraniu
róż wstawił je do wazonu ,zerknął na zegar. Zasłonił zasłony ,bo na dworze było
jeszcze dość jasno. Denerwował się ,siadał ,wstawał i odliczał minuty.
Jestem po badaniu. Mam
dla ciebie niespodziankę. Będę za kwadrans. – napisała i dodała mnóstwo
serduszek.
Usłyszawszy kroki
pobiegł do korytarza. Odebrał od Uli cienki płaszczyk i poprowadził do salonu. Znieruchomiała na widok udekorowanego stołu ze świecami. Kwiaty w wazonie
,rozsypane płatki na śnieżnobiałym obrusie ,nowa zastawa i Marek
zniecierpliwiony, w bladoniebieskiej koszuli.
- Skarbie ,usiąść
jedzenie stygnie- powiedział prowadząc ją do nakrytego stołu. Oczy napełniły
się łzami i wtuliła się w zdezorientowanego Marka. Zastanawiał się nad powodem
wylewania przez Ulkę łez. Chciał dowiedzieć kto skrzywdził jego dziewczynę.
Przyłożyłby każdemu kto śmiałby zadać jej ból. Nie inaczej było z nim ,lecz
zmienił się ,gdy zrozumiał ,że jest tą jedyną i bardzo ją kocha.
- Mocno mnie przytul-
poprosiła. – Powiesz ,co się stało? Ktoś cię…
- Nie ,nie- odsunęła
się i spojrzała mu w oczy. – Jestem… jestem w ciąży, Marek.
- Cudownie ,wspaniale
,niesamowicie- mówił całując jej nos ,powieki ,usta. – Nasze marzenie…
- Nasze marzenie?
- Nie marzyłaś o
zostaniu mamą? Twierdziłaś ,że nie możesz ,a tu taka niespodzianka. Musimy
kupić wózek ,łóżeczko ,urządził pokoik ,o teraz fajne zabawki i lampki do
przyczepienia nad kołyską. Zamontujemy karuzelę i koniecznie musimy wybrać
fotelik do samochodu… kurde w moim za mało jest miejsca..no nic kupię inne
auto. O powiem moim rodzicom. Tak się ucieszą.
- Marek ty
zwariowałeś- stwierdziła poważnie. – Nie ,tobie kompletnie odbiło.
- Nie- zaprzeczył.-
Posłuchaj.
- Okej ,słucham-
popatrzyła na niego wyczekująco. Wziął leżącą na półce za plecami czerwoną
sztuczną różę. Ula zwróciła na to uwagę i zmarszczyła brwi.
- Ulka jesteś
najcudowniejszą kobietą jaką spotkałem w swym życiu. Poznając cię stopniowo
odkrywałem ciebie. To jaka jesteś. Twą osobowość ,charakter ,wewnętrzne piękno.
Szukałem wrażeń ,przygód do poznania ciebie. Ty sprawiłaś ,że przeanalizowałem
swoje życie i doszedłem do wniosku ,że jest ono bezwartościowe. Właściwie
dopiero przy tobie jestem tym kim jestem. Sobą ,nie udaję czegoś ,aby osiągnąć
jakiś cel. Mój cel to ciepły dom ,u boku kobiety ,którą kocham nade wszystko-
zaakceptował słówko ,,kocham’’- padając na kolana.
– Co ty robisz?-
oniemiała ,zaszkliły się jej oczy.
To oświadczyny. Nie
wierzę …Czy to aby nie sen? Zbyt piękne ,żeby mogło być prawdziwe. A może
jednak… niech ktoś mnie uszczypnie.
Uchylił wieczko
czerwonego pudełeczka znajdującego się na łodydze sztucznego kwiatka i wyjął
pierścionek. – Zostaniesz moją żoną?- zapytał .
- Nie śnię?
- Zapewniam cię ,że
nie- odparł uśmiechając się uwodzicielsko. Zapatrzyła się na ten uśmiech ,jego
dołeczki. – Tak- wyszeptała szlochając.
Pierścionek błyszczał
na palcu w blasku świec. Ula nie dowierzała we swoje szczęście. Marek złączył
ich usta w żarliwym ,długim pocałunku.
Zasiedli do kolacji z
radosnymi iskierkami w oczach przekonani ,że unoszą się nad ziemią pijani
szczęściem.
- Marek?
- No?
- Bo ty nie wiesz
…najważniejszego- jąkała się w odetchnęła głębiej.
- Czego?
- Bliźniaki- wymówiła
niepewnie.
- Co? Dwa małe
szkraby?- przylgnął ustami do ust narzeczonej ,a następnie do brzucha. – Kocham
was i waszą mamusie.
***
W następnym tygodniu
Marek i Ula zabrali dziewczynkę do Zoo. Zachwycona mała oglądała małpy ,słonie
,żyrafy podchodząc po kolei do siatki ,a Ula zabrawszy wcześniej aparat robiła
wszystkim zdjęcia. Przy małej pozwalali sobie na trzymanie się za ręce
,przytulanie i delikatne pocałunki. Widząc radość dziecka sami uśmiechali się
do siebie ,myśląc o najbliższej wspólnej przyszłości. Po wycieczce po Zoo
wybrali się na zapiekanki na nowo rozkoszując się ich smakiem i rozmawiając.
W drodze do Rysiowa
Ula wraz z siostrą śpiewały piosenkę ,którą Beatka nauczyła się na kółku
muzycznym. Niebo zachwycało błękitną barwą ,trawa soczystą zielenią ,a kwiaty
przy skwerach tworzyły dekoracje miasta. Pshemko również postawił na żywe
kolory nowych kreacji. Marek zamierzał namówić Ulę na powrót do siedziby firmy.
Muzykalna rodzina.
- Mareczek!-
zapiszczała Beatka ujrzawszy znany samochód na podjeździe wybiegając bez
szalika i rękawiczek. Uwiesiła się na jego szyi. Z dziewczynką na rękach
zmierzał do domu Cieplaków.
- Dzień dobry- rzekł z
uśmiechem Józef. – Kawy ,herbaty?
- Herbaty –
odpowiedzieli zgodnie na ,co zaśmiał się ojciec Uli. Dobrzański zajął miejsce
przy stole ,a mała wślizgnęła się na jego kolana zupełnie jak ,kiedyś i
pokazywała mu zrobione z masy solnej figurki. Wykazywał spore zainteresowanie
tym ,co mówi mała.
Ula uniosła kubek z parującą herbatą przyglądając się z czułością ukochanemu opowiadającemu zabawną historyjkę Beatce. Józef włączył się do rozmowy pytając ich o bieżące sprawy i ogólnie życie.
Ula uniosła kubek z parującą herbatą przyglądając się z czułością ukochanemu opowiadającemu zabawną historyjkę Beatce. Józef włączył się do rozmowy pytając ich o bieżące sprawy i ogólnie życie.
- Ulka jest całym moim
światem- wyznał mężczyzna.
- A ty moim-
uśmiechnęła się do niego uroczo. - Tato…-
zawahała się. – Bo my…
- Zaręczyliśmy się-
wyręczył ją Marek. – Bardzo się kochamy i chcemy wziąć ślub jak najszybciej-
poinformował z radosnymi iskierkami w oczach.
- Super!- krzyknęła
Betti. – A co z tym dzidziusiem?- wypaliła.
- Będzie ,będzie-
potwierdziła Ula. – Nawet dwójka.
Józef pił herbatę
przetrawiając te wieści i spoglądał to na jedno, to na drugie.
- Gratuluję, panie
Marku z panem chciałbym porozmawiać później na osobności.
- Oczywiście. I
wystarczy Marku- poprawił go.
- Dobrze. Cieszę się
kochani . Wreszcie widzę że moja córka jest szczęśliwa i mam nadzieję ,że nie
popełniam błędu oddając ją w twoje ręce?
- Ależ skąd. Kocham
Ulkę nad życie i przyszłe dzieci. Oni są dla mnie najważniejsi- zapewnił
gorliwie ,biorąc dłoń Uli i przyciskając do ust.
Bardzo się cieszę, że wróciłaś do tego opowiadania, bo wolę te niż Bolesną stratę. I, że układa się między Markiem i Ulą. Teraz tylko ślub, zmiana nazwiska na Dobrzańską, poród i możesz napisać KONIEC.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam miło.
Wymienione wydarzenia będą,ale historia nie kończy się na ślubie.Ale szczęśliwie.Dzięki za wpis. Pozdrawiam serdecznie :).
UsuńŚlicznie aż sie po płakałam. Pisze pani cudownie. Marek i Ulcia są razem ;-) z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy:-)
OdpowiedzUsuńNie pani ,a po prostu Justyna. Są razem i tak pozostanie. Dzięki za wpis. Pozdrawiam serdecznie :).
UsuńJa też się cieszę że dodałaś nowa część tego opowiadania bo tu jest już wszystko dobrze. Czytając to można się uśmiechać. Ulka i Marek tacy szczęśliwi , będą dzieci i ślub. Co Józef chce od Marka? Chyba wierzy że on się zmienił, kocha Ulke i jej nie skrzywdzi? G ;-)
OdpowiedzUsuńDowiesz się w następnej części.Józef ufa Markowi połowicznie.Opowiadanie zmierza powoli do końca i tak będzie tu happy end. Dzięki za wpis.Pozdrawiam serdecznie :).
UsuńCiąża bliźniacza. Pięknie, pięknie, ale skoro tak, to Ula musi być już co najmniej w dwunastym tygodniu ciąży, bo wtedy można rozpoznać ilość płodów. Teoretycznie już znacznie wcześniej powinna mieć jakieś symptomy ciąży, chociaż nie zawsze tak jest. Tak czy owak jest jedno a nawet dwa wielkie szczęścia i ogromny powód do radości przypieczętowany pierścionkiem zaręczynowym. Teraz tylko ślub i wesele.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie. :)
PS.
Natknęłam się na zdanie, którego sensu zupełnie nie rozumiem.
"Jestem po badaniu. Mam dla ciebie niespodziankę. Będę za kwadrans. – napiła i dopiła mnóstwo serduszek." - Co miałaś na myśli pisząc: napiła i dopiła mnóstwo serduszek?
Ula podejrzewała wcześniej ciążę i miała objawy ,ale nie bardzo chciała w to wierzyć.Tak dwójka dzieci ,jeszcze ślub Pauliny na którym będą i takie tam.Ale sielanki nic im nie zakłóci. Dzięki za wpis. Pozdrawiam serdecznie :).
UsuńPs. Myślałam chyba o imprezie.
Ale piękna część. Wszystko się układa. Ula i Marek są szczęśliwi i czekają na narodziny bliźniąt.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie, Andziok :)
Dzięki =D. I dalej potoczy się wszystko jak należy czyli sielankowo.(chyba nie do końca w moim stylu ,ale po tragicznych zakończeniach nawet ja czasem łapię doła),a jedno opowiadanie w sumie już składa się wyłącznie z traum ( mowa o Bolesnej stracie) tutaj będzie inaczej.Dzięki za wpis.Pozdrawiam serdecznie :).
UsuńŚwietna część. Nareszcie zapanował spokój w ich życiu i wkroczyli na właściwe tory.
OdpowiedzUsuńW tym opowiadaniu przynajmniej bardziej oszczędziłaś Ulkę.
Pozdrawiam serdecznie
Julita
Nie chciałam serwować samych dramatów ,a Ulce należy się szczęśliwe życie z Markiem po nieudanym małżeństwie z panem Sosnowskim.Dzięki za wpis. Pozdrawiam serdecznie :).
UsuńPrawie przez cały rodział miałam uśmiech na twarzy, a na koniec poleciały mi łzy. To było takie piękne. Uwielbiam czytać o ich miłości. Przypomniało mi się jak Marek przyjechał do Uli, a wtedy była u nich ta powódź. Kaloryfer zepsuł się. Uwielbiałam tą scenę. Dobra, ale wróćmy do tej części :D Ciekawe, co Józef chce powiedzieć na osobności Markowi. Myślę, że to nic złego nie będzie. Dwójka dzieci to cudowna nowinka i jeszcze zaręczyny. Już się nie mogę doczekać ślubu jak pani Sosnowska będzie panią Dobrzańską. I mam nadzieję, że tym razem to małżeństwo będzie udane. Bo oni są sobie przeznaczenia jak powiedziała Lumena z tych wróżb ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Ulaimarek69
Rozmowa będzie poufna o której Ula się nie dowie.Nie mogę zdradzić o co chodzi.Dwójka dzieci to też podwójny obowiązek,więcej wydatków , mniej snu itd.Ale dla Marka i Uli przede wszystkim miłość,opieka,troska,o te maleństwa.
UsuńNa szczęście nie przyszło mi do głowy ,by dać im trojaczki albo czworaczki wykończyliby się.No, fajny był ten odcinek z ,,powodzą''. Lumena? Nie pamiętam tego. Chodzi Ci o odcinek z tym jak wróżą sobie w bufecie i wchodzi Marek?
Pozdrawiam serdecznie :).
Bardzo fajna część ;) Super że tyle radości jest w ich życiu: zaręczyny, bliźniaki ;) Ciekawe czy pojadą na ślub Pauliny :) Oby Józef miał coś miłego Markowi do powiedzenia.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
Pojadą ,pojadą na ślub Pauliny. Nie będzie przeciwwskazań by odkładać lub całkowicie zrezygnować.Ulka żyła w błędnym przekonaniu ,iż nie zostanie mamą ,a tu niespodzianka i to podwójna ,z czego oboje się cieszą.Dzięki za wpis. Pozdrawiam serdecznie :).
Usuń