Marek
Zacisnęła usta w prostą kreskę kipiąc w środku ze złości. Jej
ciemne oczy ciskały gromy. Rzuciła niezdarnie zdjęcia na blat biurka i czekała
na wyjaśnienia. Uniosłem wzrok na fotografię przestawiający śliczną okolice z
drewnianym domkiem z zieloną werandą i drewnianą poręczą przy schodach. Byłem
zadowolony z zakupu utrzymując go w tajemnicy. Przyszykowałem dla narzeczonej
niespodziankę licząc ,że pobyt w domku letniskowym niedaleko lasku dobrze nam
zrobi. Narzekała ,że nie poświęcam jej wystarczająco dużo czasu ,zaniedbuję ją
i zarzucała mi nagminnie ,iż więcej czasu spędzam ze swoją asystentką.
Postanowiłem wynagrodzić Paulinie czas ,który poświęcałem wypadom do klubów
,pracy oraz kochankom. Tak nie umiałem dochować jej wierności . Prawdą było ,że
poszukiwałem. Nie chciałem ranić ,ale jedno wiedziałem. Nie kochałem Pauli. Nie
na tyle by planować z nią rodzinę. Dlaczego tkwiłem w tym związku? Nie wiem.
Może nie poznałem innej drogi? Nie odnalazłem czego szukam . Problem w tym ,że
sam nie potrafiłem nazwać czego poszukuje. Jedna sytuacja sprawiła ,że moim
życiem stała się tylko praca. Dzięki przyjaźni z Ulą stawałem się lepszym
człowiekiem i coraz mniej myślałem o ,,zdobywaniu’’. Sebastian też spasował
wlepiając się ciągle w ponętny biust Violetty. Zwariowanej blondynki z którą
mam niezły kłopot. Zwolnić chciałem ją wielokrotnie ,ale zawsze ktoś stawał po
jej stronie i prosił abym tego nie robił. Pracowała dopiero pięć miesięcy ,a
już siedem razy ,może osiem chciałem ją zwolnić.
- Wykupiłeś wczasy w domku letniskowym nie informując mnie o
tym? Zamierzałeś mi powiedzieć ? To tam
ją ukrywasz ,żebym się nie dowiedziała o zdradzie? Marco ,jak możesz mi to
robić- dotknęła mojego policzka. – kochanie…
- Paula ,przestań- odsunąłem się siadając z powrotem w fotelu.-
Nie wykupiłem wczasów tylko ten domek jest moją własnością od dwóch lat i nie
mam kochanki.
- Kupiłeś? Ale po co? Nie znoszę wiejskich klimatów. Chcesz
upaprać się w bagnie ,zostać pogryziony przez wściekłe zwierzę? To zbyt…
- Jakie? Naruszyłem twoje poczucie estetyki ,prawda?
-Ja nie zamierzam
postawić w takim miejscu nogi. Zachciało ci się wiejskich klimatów- prychnęła
stając w dziwnej pozie.
,,zimna diva’’ – nasunęło mi się określenie idealnie moim
zdaniem do niej pasujące. Po cholerę się z nią wiązałem? Nie powierzyłbym jej
nawet kota. Co innego Ula ciepła ,rodzinna, rozumiejąca problemy innych.
Anioł w ludzkiej skórze .Dopóki jej nie poznałem nie wiedziałem
nawet o istnieniu ludzi dbających najpierw o obcym ,a na końcu o siebie. Ula
jest wyjątkowa. Chwila czy ja właśnie pomyślałem ,że Ula moja asystentka jest
wyjątkowa?
Paulina rozsiadła się na beżowej kanapie zakładając nogę na
nogę. Machała stopą wbijać we mnie lodowate spojrzenie.
- Ja się nie dam upokarzać!- fuknęła wstając gwałtownie. – Nie
obchodzi cię ślub, ja ,ani nasze dziecko.
Osłupiałem chwytając się
instynktownie za serce. Zrobiło mi się duszno. Zastanowiłem się dochodząc do
wniosku ,że to nie może być moje dziecko. Co do tego miałem pewność ponieważ
Paulina od dwóch miesięcy wykręcała się migreną i unikała seksu.
- Nie ma żadnego dziecka!- uniosłem się. – A z pewnością
mojego!- dodałem jeszcze głośniej.
- Marco… ja…- zaczęła bezradnie.
- Nie wrobisz mnie w ojcostwo.
- Ja naprawdę jestem w ciąży- załkała.- Byłam u lekarza.
- Który tydzień ?- zapytałem obojętnie.- Masz USG?
- Nie mam. Załatwię w przyszłym tygodniu.
,,załatwię’’?
Ewidentnie coś tu nie grało. Brak zdjęć z badania, nie wie
,który tydzień i przecież nie zauważyłem objawów ciąży.
Nachyliła się i pociągnęła za krawat patrząc mi z nienawiścią w
oczy.
- O przepraszam- odezwała się Ula trzymając zielony segregator.
- Ula…- wydukałem reszką sił łapiąc głęboki oddech. Paulina
wyprostowała się jak struna. Przygładziła ubranie i odwróciła się do Uli.
- Nie nauczyli cię pukać? Wyjść musimy z Markiem poważnie
porozmawiać.
- Zostań , Ula- zawołałem usiadłem wygodnie i pozbierałem
zdjęcia z blatu.
Oburzona Febo opuściła gabinet z uniesioną głową.
&
Ula wolno zbliżyła się do biurka kładąc segregator. Przyniosła
mi kopię o które ją wcześniej poprosiłem ,zestawienia kosztów oraz listę rzeczy
,którą musimy zrobić przed pokazem jesienno-zimowej kolekcji. Punkt po punkcie.
Na pierwszy ogień szło wybranie par do Bożonarodzeniowej sesji. Najlepiej jakby
któraś zdecydowała się pozować z uroczym maluchem. Takie zdjęcia nadawały by
się idealnie do kalendarza i ludzie chętnie by go kupowały. Nie wybrałem
jeszcze pleneru po cichu licząc na małą pomoc asystentki.
- Śliczny domek- wyszeptała Ula zabierając w dłonie zdjęcie i
oglądając dokładnie. Nieśmiały uśmiech zagościł na jej twarzy. – Malownicza
okolica ,pomostek ,las i świeże powietrze. Obcowanie z naturą bywa fajne.
Człowiek wraca wypoczęty i z nową energią.
- Dokładnie- zgodziłem się z nią.- Pełen relaks, piękne widoki i
hamaki ,słońce i woda. Z dwa lata nie byłem na mazurach. Planowałem wyjazd z
Pauliną ,ale to zdecydowanie błąd. Rzecz jasna w maju bądź czerwcu nie teraz.
- Nie podoba się jej miejsce?- widzę malujące się zaskoczenie na
twarzy Uli.
Siada na kanapie splatając dłonie na spódnicy w kratkę.
Kompletnie nie pasującej do górnej części ubioru.
- Pauli? Ona woli tropiki lub swoje Włochy. Niech jedzie ,ale
beze mnie.
- Nie mówisz poważnie? Pokłóciliście się?
Podnoszę wzrok bacznie przyglądając się dziewczynie. Czerwone
okulary zasłaniają jej pół twarzy ,a aparat szpeci jej piękny uśmiech. Znów
przejmuje się innymi.
- Masz piękny uśmiech- wypalam.
- Co?- jej oczy stają się wielkie.
,,Co ja plotę?’’
- yy- pocieram kark ,wstaję i zajmuję miejsce tuż przy niej. Ula
kładzie mi dłoń na ramieniu.
- Będzie dobrze zobaczysz. Nie martw się – mówi uspokającym głosem.
– Pamiętaj ,że jestem obok.
- Dziękuję, taka przyjaciółka to skarb- mówię ,a ona zsuwa
okulary i ociera płynące łzy.
- Ula…
- Przepraszam- szepcze łamliwym głosem i wybiega z gabinetu.
W głowie mam zamęt. Czyżbym ją czymś uraził? Dlaczego rozpłakała
się tak nagle? Porzucam myśl o niezrozumiałej reakcji Uli i wybiegam dowiedzieć
się w czym tkwi problem?
&
Ula
Zaciskam z całej siły powieki z mojego gardła wydobywa się
szloch. Zsuwam się bezwiednie po ścianie przykucając i marząc o zniknięciu. Czy
zawsze tak będę reagować na jego słowa? Zabolały mnie. Zakochana naiwniaczka we
własnym szefie to właśnie ja. Nie zliczę godzin wypłakanych z myślą ,że on
nigdy nie będzie mój. Znajdując się w zasięgu jego wzroku po prostu mnie zatyka
,serce szaleje ,puls przyspiesza ,a jedno jego spojrzenie tych magnetycznych
stalowych tęczówek przyprawia mnie o przyjemne
dreszcze. Ledwo się hamuję by nie zdradzić się jakimś słowem lub czułym
gestem. Tydzień temu omal nie pocałowałam go podczas wspólnego siedzenia nad
papierami przy jego biurku. Odskoczyłam gwałtownie i nic się nie wydarzyło .
Zmieszana opuściłam gabinet. Musiałam ochłonąć po całym zajściu. Niechciany
obraz marka w objęciach narzeczonej snujących się po korytarzach i całujących
na ich środku wypływa mi przed oczy. Zastanawiam się czy domyślił się ,co
chciałam uczynić? W moim beznadziejnym życiu nie ma miejsca na miłość Na
przyjaźń owszem. Marek jest szczęśliwie zaręczony i zakochany w swej
narzeczonej ,a mi pozostają mrzonki o wielkiej ,wyśnionej miłości.
Dzięki rodzicom wiem ,że gorące uczucie nie jest wymysłem
komedii romantycznych i faceci dbających o żony pozostające im wierne to
wymarły gatunek ,ale istnieje. Pytanie gdzie i czy jest mi przeznaczony ktoś
taki?
Świat przykryła puchowa kołderka ,w sklepach tłoczyli się ludzie
szukając podarunków dla najbliższych. W oknach paliły się światła ,a mieszkańcy
wsi i miast zasiadali do wigilijnego stołu. Odwróciłam głowę ,gdy chciał
pocałować mnie w policzek ,ale odsunął się błyskawicznie. Nie wiem czy domyślił
się ,co chciałam zrobić.
Rozległo się pukanie. W ataku paniki ,że ktoś ujrzy mnie w takim
stanie schowałam się w jednej z kabin. Pukanie nasiliło się.
,,Kurde blaszka’’
Otwieram na oścież drzwi i wpadam w ramiona Marka. Szukam w jego
ramionach ukojenia. Tuli mnie jakbym była całym jego światem. Czule gładzi
potargane brązowe włosy. Onieśmielona wyswabadzam się z uścisku i odsuwam na
odległość ramion.
Jesteśmy tylko przyjaciółmi. Wystarczy spojrzeć na mój wygląd.
Lata świetne mi od modelek i pań z okładek czasopism. Szara myszka z wybujałą
wyobraźnią to ja.
Zakładam okulary trzymane dotąd w ręce. Odgarniam oklapłą na
czoło grzywkę i uśmiecham się kwaśno.Potrząsam głową chcąc wyrzucić niedorzeczne myśli. Chwilę spoglądam w najpiękniejsze oczęta, te roziskrzone stalowe oczy.
- Marek- wyszeptują moje spierzchnięte usta.
W obiciu lustra widzę obraz siebie ,której wcale nie
przypominam.
Modelka posyła mam pogardliwe spojrzenie i wychodzi. Opieram się
o ścianę przymykając powieki.
- Wszystko ok.? – nieśmiały dotyk jego dłoni wytrąca mnie z
odrętwienia. Serce łomocze w piersi jak zwariowane. Ja zwariowałam.
- Tak ,ok. Lekka migrena ,ale już mi mija. Napiję się kawy i
wracam do pracy.
Dobrzański wycofuje się tyłem z łazienki i zatrzymuje w drzwiach.
- Odwiozę cię dzisiaj do domu.
- Nie , Ala jedzie akurat do Rysiowa to mnie podrzuci. I dzięki.
- Zajrzysz później do mnie?- pyta przepuszczając sprzątaczkę.
Dziwna jest ta rozmowa w toalecie i inni odnoszą podobne wrażenie ,co ja.
- Tak. Porozmawiamy o tym katalogu i plenerze na
Bożonarodzeniową sesje . Miałabym pomysł.
- Świetnie- ucieszył się zacierając ręce. – Bierz płaszcz i
ruszamy.
***
Marek
Moje myśli spowija mgła. W niezaludnionym parku ludzie niedostrzeganą
drugiej osoby. Skupiają się na sobie. Widzę w nich odbicie dawnego siebie. Nie przejmowałem
się nigdy opiniami ludzi na swój temat. Miałem to gdzieś. Wykorzystywałem
niewinne kobiety. Nie. Niewinne one zdecydowanie nie były. Przychodziły do
klubu w wiadomym celu i go zdobywały. Cechowała ich zbytnia pewność siebie.
Niezależne ,zadziorne i seksowne. Po scenie w gabinecie uświadomiłem sobie ,że
Paulina w niczym się od nich nie różni. Krnąbrna ,intrygantka, egocentryczna kobieta.
Zerknąłem na siedzącą blisko mnie Ulę oderwaną od świata. Ula od początku była inna i nie dlatego ,iż przylgnęła do niej łatka ..BrzydUli'' ,lecz z prozaicznego powodu. Wyróżniał ją charakter i oddanie przyjaciołom. Bezustannie zadziwiała mnie jej chęć pomocy komuś takiego jak ja. Wyciągała z dołka podając pomocną dłoń. Nie oczekiwała nic w zamian. Tylko ten kręcący się Maciej. Seba ostrzegał mnie przed nim. Ula zapewniała o jego uczciwości jej wierzę nie Szymczykowi.
Zerknąłem na jej zziębnięte
palce i podałem rękawiczki. Uniosła zaskoczona głowę i uśmiechnęła się ciepło.
- Zorganizujmy sesje w ogrodzie w Łazienkach. Modelki ubrane w
długie płaszcze z puchowymi okryciami głowy będą wyglądać na tle pałacu jak prawdziwe
królowe. W zimowej scenerii pałac będzie niczym wyjęty z baśni o królowej
śniegu ,a pary odgrywające zakochanych…- rozmarzona ciągnęła dalej ,a ja
słuchałem i potakiwałem głową z akrobatą.
Bez problemu wyobraziłem sobie o czym mówi Ula . Jej romantyczna
natura coraz bardziej mi się podobała. Biło od niej niesamowite ciepło i jakaś
siła nakazywała mi jej nie puszczać .Trzymać się blisko Uli. Niepokojące ponieważ w stosunku z Pauliną wcale tego nie czułem i nic nie potrafiłem poradzić ,że wolę wspólne milczenie z Ulą lub długie rozmowy niż puste ,bezsensowne rozmowy z narzeczoną.
,, Nasza przyjaźń jest najlepszym ,co mogło się przydarzyć-
pomyślałem.