Strona Główna

czwartek, 14 stycznia 2016

19. ,, Gdy jestem obok Ciebie to ciągle marzę...''

Historia powoli dobiega końca. Zaczęłam ją dawno. Wiele razy zmieniałam losy bohaterów. Jednak zakończenie na ,który pomysł wpadłam ponad rok temu zostanie. Nie będę już zmieniać . Pozdrawiam :)Ten rozdział jest dalszą częścią ,, Zaczaruj mnie jeszcze raz''  Rozdziały od 1 - 18 można znaleźć w spisie treści. Ps. Tworzone przy piosence Indila - Love story 
Ta część nie jest ostatnią częścią a przed ostatnią.  20 część pojawi się wkrótce i to ona zakończy to smutne opowiadanie. 

19., Gdy jestem obok Ciebie to ciągle marzę…’’
Brunetka zgarbiona siedziała przy kuchennym stole i popijała małymi łykami zimną już kawę. Jej cera była blada a cienie pod oczami świadczyły o nieprzespanej nocy. Włożyła kubek do zlewu i postanowiła się przejść.
                                                                                    *****

Ula skuliła ramiona, gdy zimny wiatr wdarł się pod płaszcz, przeszywając ją na wskroś. Potarła zimne dłonie, aby je rozgrzać.  Chodnik był pokryty lekką warstwą śniegu.  Usłyszała w oddali kroki, ale gdy się obejrzała nikogo nie było. Poczuła się nieswojo, ale ruszyła dalej.  Zadzwoniła jej komórka, więc wyjęła ją z szarego płaszcza i nacisnęła zieloną słuchawkę, ale nikt się nie odezwał.  Pewnie ktoś pomylił numery – dodała w myślach. To ją jednak nie uspokoiło pojawił się dziwny niepokój.  Postanowiła zadzwonić do ukochanego, aby po nią przyjechał. Zaczęła się bać.  Dzisiaj miała wprowadzić się do Marka. Rzeczy w domu były już spakowane. Nie miała ich wiele. Nie była do końca pewna czy podjęła słuszną decyzję z tą przeprowadzką.  Wydawało się jej, że to za szybko.  Bała się spróbować jeszcze raz, bo wcześniej ich nie wyszło. 
**************

- Trzymajcie się.  Odwiedzimy was w weekend- odparła Ula żegnając się z rodziną przed domem. Był wyjątkowo ciepły jak na listopad dzień. Na niebie nie było ani jednej chmurki.  Słońce świeciło od samego rana.
- Pamiętaj, aby zadzwonić jak dojedziecie- rzekła Alicja wypuszczając z objęć swoją  ,, córkę’’ .  Beatka podeszła do bruneta, który przykucnął przy niej. Podała mu laurkę i pocałowała w policzek.
- Dziękuje- na jego ustach pojawił się szczery uśmiech.  Podniósł się z klęczek i podszedł do ojca ukochanej.
- Dbaj o nią synu.  Od teraz jest pod twoją opieką – powiedział Józef kładąc dłoń na ramieniu Dobrzańskiego.
- Obiecuje, że będzie pod dobrą opieką. Bardzo ją kocham.
- Jedźcie ostrożnie – zawołała starsza kobieta stając obok Józefa i Beatki.  Zakochani wsiedli do samochodu i czarne auto znikło zza rogiem.  Beatka nie szła dziś do szkoły, bo na jedenastą miała wizytę u stomatologa.  Jasiek wyszedł dziś wcześniej na autobus, bo chciał jak najszybciej zobaczyć się z Kamilą. Byli parą od kilku miesięcy.  Nadal pamiętał swoją pierwszą miłość Kingę, ale ona była teraz szczęśliwa, z kim innym. Na początku bolało go to, bo to ona zerwała.  Pokłócili się. Potem w szkole cały czas mijali się jak dwa okręty. I nie wiele wystarczyło, aby się zderzyły rozpadając się na kawałki.  Teraz kochał Kamilę, ale to nie było to samo uczucie, jakim darzył Kingę. Nie potrafił o niej zapomnieć, mimo, że od dawna nie byli razem.  Alicja od jakiegoś czasu mieszkała w Rysiowie.  Pokochała Józka i jego dzieci.   Czuła, że tu jest jej miejsce. Tak jak Ulki przy Marku.  Wzięła dziś wolne, aby pójść z Beatką na wizytę do dentysty. 
                                                        *******************
                              + 18
Marek i Ula wybrali się na spacer do parku. Rozmawiali, spacerowali trzymać się za rękę i co jakiś czas składając na ustach krótki pocałunek. Nagle usłyszeli grzmot i zaczęło mocno padać. Złapali się za ręce biegnąc przez strugi deszczu.  Przemoczeni i tak bardzo zakochani. Gdy dotarli do mieszkania nie przekraczając nawet progu zaczęli się namiętnie całować. Ich dłonie błądziły po mokrych ciałach. W pośpiechu zrzucili z siebie ubrania. Popchnął  ją lekko na ścianę.  Wpił się zachłannie w jej usta niemal brutalnie. Zarzuciła ręce mu szyję. Złapał ją za pośladki i lekko podniósł. Posadził na blacie stołu. Jego noga znalazła się między jej nogami. Rozszerzyła uda. Jego usta znalazły się na szyi. Obsypywał pocałunkami, każdy skrawek jej ciała powodując drżenie jej ciała .Odchyliła głowę do tyłu. Jego dłoń ujęła jej pierś i zaczął ją ugniatać i masować. Słyszał jej ciche jęki. Objęła dłońmi jego szyję. Czuła gorąco w podbrzuszu i dziwne mrowienie.  Spojrzała mu prosto w oczy. 
- Marek proszę- wyszeptała a on już wiedział, co ma na myśli. Połączył ich ciała w jedność.  Prowadził ją przez krainę rozkoszy i namiętności.  Zasnęli około trzeciej na ranem w swoich objęciach. 

                                                          ***************
- Jak się spało? – Zapytał brunet trzymając w dłoniach kubek z aromatyczną kawą. Podeszła do niego i przytuliła się do jego pleców obejmując go w talii.
- Krótko, ale cudownie. Szkoda, że jutro trzeba iść już do pracy.  A ja, gdy jestem obok ciebie ciągle marzę o tym abyśmy wszędzie razem. Do końca naszych dni.
- Skoro tak to może wybierzemy się gdzieś na weekend?
- Nie wiem czy to jest najlepszy pomyśl. Czeka nas dużo pracy a ja dopiero wracam do firmy i...
- Ciągle myślisz o sobie a, kiedy pomyślisz o nas?
- Twierdzisz, że jestem egoistką?  To ty wyjechałeś na rok do pieprzonych Włoch.  Nie dzwoniłeś, nie pisałeś.
- Przecież chciałaś abym wyjechał. Dał ci spokój. Mówiłaś, że nic już do mnie nie czujesz.  Powiedziałaś, że teraz, gdy nasz syn nie żyje nic nas już nie łączy.
- Myliłam się i to bardzo. Ale może po tym, co się stało nie umiemy zbudować już nic trwałego? Na ruinach nie można stawiać nowego domu.
- Kochanie nie pozwolę ci odejść. Uda się nam zobaczysz – powiedział kładąc jej dłonie na ramionach i patrząc głęboko w oczy.  – Tylko mi uwierz. Proszę skarbie – wyszeptał. Wtuliła się w jego ramiona cicho płacząc. Uspokajająco gładził ją po plecach. Jego dotyk przynosił jej ukojenie.  Starł z jej policzków łzy.
                    *****************
Powrót Uli do pracy wywołał duże zamieszanie. Wszyscy cieszyli się z jej powrotu i z tego, że jest z Markiem.  Na jej ustach gościł szczery uśmiech, bo sama nawet nie wiedziała, że brakowało jej tych ludzi. Tego miejsca, w, którym ma tyle wspomnień z Markiem w roli głównej. Jednak nadchodziły takie chwile, gdy kładła się do łóżka i myślała o zmarłym synku.  Ukochany zapewniał ją, że będą mieli jeszcze dzieci, ale ona mu nie wierzyła. Mówiła wtedy, że nic nie zastąpi tamtego dziecka i, że ona nie chce innych dzieci. Mężczyznę bolały te słowa, ale wiedział, że ona nadal cierpi.   W bufecie zebrali się wszyscy pracownicy, aby świętować powrót Uli do FD.  Dobrzański otworzył szampana i zaczął polewać.  Ula wzięła kieliszek nawet nie patrząc na ukochanego wypiła jednym haustem.  Ela włączyła wolną melodie. Marek podszedł do ukochanej odstawiając na stolik kieliszek i wyciągnął do niej dłoń. Chwyciła ją i dała zaprowadzić się na środek bufetu. Inni odsunęli się robiąc zakochanej parze miejsce.  Zarzuciła mu ręce na szyję. Objął ją w talii i przyciągnął do siebie. Wolno zaczęli się kołysać w rytm muzyki w takt dwóch serc. Cały czas utrzymywali kontakt wzrokowy.  Gdy melodia się zmieniła położyła głowę na jego ramieniu i dała się ponieść muzyce. Przymknęła oczy czując jakby stopami dotykała nieba. Jej serce biło tylko dla niego. Gdy dźwięki muzyki ucichły brunet odszukał ust ukochanej splatając ich języki w namiętnym pocałunku. Pracownicy bili brawo.  
                                                      ***************
Wyszli na zewnątrz omiotło ich zimne grudniowe powietrze. Nie było śniegu.  Spacerowali po mieście w ciepłych kurtkach trzymając się za ręce. Nie chcieli jeszcze wracać do domu.  W cukierni kupili pączki a po drodze gorącą czekoladę. Usiedli na ławce niedaleko stawu.  Oparła się o ramie ukochanego i patrzyła na wodę błyszczącą w świetle księżyca. Niebo było bezchmurne a na niebie pojawiły się pierwsze gwiazdy.  Nic nie mówili, ale cisza im nie przeszkadzała. Liczyło się to, że druga osoba jest obok.  Niespodziewanie Dobrzański odsunął się od ukochanej i klęknął przed nią na jedno kolano. Chwycił jej dłoń.
- Jesteś miłością mojego życia.  Nie chce spędzać życia już sam. Chce iść przez życie tylko z tobą.  Czy zostaniesz moją żoną?- Zapytał drżącym głosem czekając na jej reakcję. W jej niebieskich diamentach pojawiły się łzy. Ale nie były to łzy smutku a szczęścia.
- Tak, Tak, Tak – krzyknęła szczerze wzruszona. Wsunął jej pierścionek na palec i podniósł ją wysoko kręcąc się w kółko. Oboje roześmiali się, gdy postawił ją wreszcie na ziemi i pocałował z taką czułością, z jaką tylko potrafił wkładając w ten pocałunek jak najwięcej uczuć.  Zapomniała o wszystkim, co ją otacza. Wszystkie dźwięki nocy nagle umili. Słyszała tylko głośne bicie ich serc.  Noc była bardzo romantyczna. Księżyc odbijał się w ciemnej wodzie.  Czuła na policzkach lekkie podmuchy wiatru. Wiedziała, że tej nocy nie zapomni nigdy.
- Bardzo cię kocham i chce abyś już zawsze był przy mnie.  Obiecaj mi to – powiedziała patrząc mu w oczy.  Delikatnie pogładził dłonią jej policzek.
- Obiecuje skarbie.  Zawsze będę przy tobie- zapewnił mimo jego słów poczuła w sercu jakiś niepokój.  Odkąd zamieszkali razem i dali sobie kolejną szansę odczuwała nieznany lęk. Miała wrażenie, że coś zniszczy to szczęście.  Na początku nie traktowała tego poważnie, ale teraz zaczęła się bać, że coś ich rozdzieli.
- Nic nas nie rozdzieli – powiedział i chwycił jej dłoń.  Czy on mi czyta w myślach?  Wie, co czuję.  Oboje postanowili wrócić do domu i uczcić tę wyjątkową noc.  Spojrzała na pierścionek błyszczący w świetle księżyca. Nie spodziewała się zupełnie, że akurat dziś się jej oświadczy. 

, Podaj dłoń ze mną chodź
Gwiazdy z nieba są dla Ciebie
Tyle słów dziś w sercu mam
Każde z nich Tobie dam’’
, Moje słowa niesie wiatr
Słowa, które wołam wciąż
Wołam tak wołam kocham
Serce moje dla Ciebie dla nas dwoje
Tylko z Tobą chcę być, blisko·Bo kocham, nade wszystko’’

Obudziła się słodko wtulona w męskie ciało. Było niej dobrze i nie miała ochoty wstawać. Jednak wiedziała, że musi.  Podniosła się lekko uwalniając się z Marka ramion. Otworzył powieki i uśmiechnął się na widok twarzy ukochanej kobiety.  Pocałował ją w usta. Przyciągnął ją do siebie. Odepneła go i chwyciła poduszkę. Wstał z łóżka i schylił się, aby nie dostać lecącą w jego stronę poduszką.
- Ty diablico – odparł rozbawiony i rzucił w nią poduszką.  Stanęła na łóżku z zaciętą miną.  Podszedł do niej całując delikatnie jej usta. Oddała pocałunek, ale po chwili uderzyła go poduszką. Urządzili bitwę na poduszki. Posypały się pióra. Wszędzie było ich pełno.  Miała je nawet we włosach on również.  Wziął ją na ręce i zaatakował jej wargi.  Ujrzała w jego oczach to, co pragnęła ujrzeć. Była w nich czułość, radość i oddanie. Tylko przy nim czuła się bezpiecznie.  Czując jego bliskość, słysząc jego głos.  Spełniło się jej największe marzenie.  Kocha i jest kochana.
                                     **********
Wieczorem zmęczona Ula zajęła miejsce na kanapie z ciepłą herbatą. Marek podszedł płyt DVD i spojrzał na ukochaną.  Niedługo zbliżały się święta Bożego narodzenia. Chcieli je spędzić z rodzicami Marka.  Seniorzy Dobrzańscy w pełni akceptowali wybrankę syna, jako przyszłą żonę. Byli z niej dumni, że tyle wycierpiała a mimo wszystko miała siłę się podnieść.  Uratowała firmę i nie tylko.  Nie mogli wymarzyć sobie lepszej synowej. Ula była piękna, mądra i miała dobre czyste serce. Nikomu nie odmawiała pomocy. Pogubiła się, ale odnalazła wreszcie właściwą drogę.  Nauczyła się na nowo uśmiechać tak, aby nie był to sztuczny uśmiech. Gdzieś na dnie serca był ból, którego nie potrafiła ukoić. Marek też tego nie potrafił. Strata syna dla nich zawsze będzie bolesna. Nadal odwiedzali jego gród kładąc kwiaty i zapalając znicz. Światełko dla jego duszy.  Wierzyli, że jest w niebie. Ich mały aniołek, którego nie zdążyli poznać, ale pokochali tą małą istotkę.  Dobrzański wciąż nie pozbył się rzeczy, które kupił z myślą o chłopczyku.  Urządził dla niego pokoik. Nadal stało tam łóżeczko, były ubranka i zabawki. Jednak pokój był zamknięty na klucz. Ula nie widziała go.
- Co obejrzymy?
- Może..-Zastanawiała się przez chwilę.  – Coś z dobrym zakończeniem
- Czyli historia miłosna z happy Endem? A może jakiś horror?- Zapytał, ale nie uzyskał odpowiedzi. Włączył więc film . Na ekranie pojawiły się napisy początkowe. Zajął miejsce obok niej i objął ją ramieniem.  Muzyka od pierwszych chwil budowała napięcie., Oczy Julii’’ pojawił się tytuł na ekranie.
- Mam nadzieję, że to nie horror- wyszeptały jej wargi.  Bała się przyznać, że się ich boi.  Spojrzał na nią ukradkiem. Jej twarz była poważna.
- Nie tylko thriller – powiedział spokojnie i przyglądał się jej twarzy.  
- Dzięki tobie jestem silniejsza niż jeszcze niedawno.  Bez ciebie nie dałabym rady.
- Nie musisz mi dziękować kochanie.  Jestem po to, aby się tobą opiekować i cię kochać.
- Też cię kocham. I miałeś rację mówiąc, że będziemy mieli dzieci.
- Jesteś w ciąży?- Zapytał zaskoczony nie spuszczać z niej wzroku.
- Chyba nie. Nie wiem – odparła zmieszana. Nie zastanawiała się nad tym. Ostatnio mieli dużo pracy z przygotowaniem pokazu.  Drukarnia miała opóźnienia. Bali się, że zaproszenia na pokaz nie będą na czas.  Pshemko był podenerwowany, bo modelki jak zawsze prowadziły między sobą scysję.  Ula podliczyła koszta. Zdecydowała, że biżuteria będzie wypożyczona .  Zaoszczędzili też na jedzeniu. Zamówili zwykłe przystawki bez owoców morza tak jak chciała Paulina. Poza nią wszyscy inni byli zadowoleni. Nawet Aleks. Na bankiecie pojawiła się też Sławińska. Febo nie spuszczał z niej wzroku. W długiej czarnej sukni do ziemi z lekkim rozcięciem z boku i upiętymi włosami w luźny kok wyglądała pięknie.   W pokoju zapadła cisza. Oboje odwrócili twarze do telewizora. W pewnym momencie Ula przerwała ciszę krzycząc i zakrywając oczy. Wtuliła się mocno w ukochanego.
- Czy ty się boisz?- Zapytał z niewinnym uśmiechem.
- Nie- usłyszał jej szept, ale wiedział, że kłamie, bo jej zęby szczękały ze strachu. 






8 komentarzy:

  1. Nie bardzo wiem o co chodzi , bo jestem w temacie Oznak życia, ale cieszę się, że bohaterom układa się.
    Pozdrawiam miło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oznaki życia to całkiem inna historia ale dzięki za komentarz. :) Pozdrawiam

      Usuń
  2. Bardzo się cieszę, że po tych wszystkich traumach dochodzą do siebie i próbują żyć od nowa. Wszystko idzie na razie dobrze. Ula powoli puszcza w niepamięć wydarzenia z przeszłości, ale ewidentnie ma żal do Marka, że wyjechał do Włoch. Typowa kobieca logika. Każe mu odejść, wyjechać, ale wierzy, że on domyśli się, że zamiast odejść ma z nią być i przytulić. "Idź sobie" jest synonimem " Zostań ze mną i mnie kochaj" Takie są już kobiety, a chłopy jak to chłopy nie rozumieją NAS hah :P
    Czyżby Ulianka była w ciąży?
    Pozdrawiam Andziok :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ula gdy kazała wyjechać Markowi wtedy jeszcze nie wszystko pamiętała a poza tym była ciężko chora. Mogli się już nie spotkać bo przecież tylko dzięki operacji ona żyje. Ale stało się inaczej. Teraz jakoś układają sobie życie chociaż ona nadal nie podniosła się po stracie syna.
      I odpowiedź na twoje pytanie brzmi NIE . Ula nie spodziewa się dziecka. Pozdrawiam :)

      Usuń
  3. jakoś ich posklejałaś, ale czemu oni zawsze mają pod górę?Wiem, że sielanki o pewnym czasie są nudne , ale może trochę więcej szczęścia im podaruj, może dziecko poprawi sytuację. pozdrawiam B.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nadal są jak rozbity dzban. Cierpią po stracie synka.Mam trochę inny scenariusz jeśli chodzi o zakończenie i dziecka w nim nie ma. W tym opowiadaniu Ula matką nie będzie. Pozdrawiam :)

      Usuń
  4. Nie bardzo wiem jak mam to skomentować. Piszesz, że historię napisałaś dość dawno i że to jest końcówka. Zupełnie nie kojarzę tego opowiadania. Twój błąd polega na tym, że jeśli po długim czasie dodajesz zakończenie, powinnaś przynajmniej napisać jakieś streszczenie, albo gdzie mamy szukać tego opowiadania, w który miesiąc klikać, żeby móc sobie przypomnieć.

    Już pierwsze zdania wpędziły mnie w zakłopotanie, bo nie mam pojęcia, o czym piszesz. Najpierw jakaś brunetka siedzi przy stole przy zimnej kawie, a potem nie robiąc odstępu, ani akapitu piszesz o Uli, która kuli się z zimna, więc na pewno jest na zewnątrz a nie siedzi przy stole. Jak to rozumieć?

    "Brunetka zgarbiona siedziała przy kuchennym stole i popijała małymi łykami zimną już kawę. Jej cera była blada a cienie pod oczami świadczyły o nieprzespanej nocy.
    Ula skuliła ramiona, gdy zimny wiatr wdarł się pod płaszcz, przeszywając ją na wskroś. Potarła zimne dłonie, aby je rozgrzać. Chodnik był pokryty lekką warstwą śniegu".

    Podniosła się lekko uwalniając się z marka ramion. - Imiona piszemy raczej dużą literą.

    Włączył, więc film do odtwarzacza. - Jak się włącza film do odtwarzacza? Nawet od strony technicznej nie jestem sobie w stanie tego wyobrazić. Ja wkładam płytę i naciskam guzik od pilota. Przed "więc" nie powinno być przecinka.

    Początku ani wcześniejszych 18 części nie pamiętam kompletnie. Pocieszające jest tylko to, że Ula otrząsnęła się po śmierci dziecka i uwierzyła, że będzie mieć jeszcze potomstwo z człowiekiem, którego kocha. Mogę się tylko domyślać, że był między nimi rozdźwięk, ale jednak wrócili do siebie już tak na sto procent skoro Marek się oświadczył. To oczywiście dla mnie najlepsze zakończenie Ulowo-Markowych historii.
    Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tą historią zaczęłam pisanie o Brzyduli. Wszystkie części są ponumerowane od 1 - 18 a teraz i 19. I znajdują się w spisie treści .I nie jest to ostatnia część. Bo jeszcze nie było magicznego napisu koniec. Uprzedzam tylko ,że dzieci nie będzie. Pozdrawiam :)

      Usuń