Zakończenie opowiadania. Wiem nikt nie spodziewał się takiego zakończenia. To jest dalsza część 19 ,, Gdy jestem obok ciebie ciągle marzę...'' ,,Trudne Powroty i ,, Cudza Narzeczona '' należały do szczęśliwych historii ta należy do smutnych,dramatycznych. Pozdrawiam :)
20 . ,, Ofiaruje ci mój ostatni oddech’’
20 . ,, Ofiaruje ci mój ostatni oddech’’
Nastał ten wyjątkowy grudniowy dzień. Jedyny w roku. Wigilia Bożego Narodzenia. Brunetka otworzyła oczy przewracając się na
lewy bok. Po drugiej stronie łóżka była tylko zmięta pościel. Usłyszała szum
wody dobiegający z łazienki. Usiadła na
brzegu łóżka i spojrzała na nocną szafkę. Leżał na niej klucz na niebieskim
sznurku. Wzięła go do dłoni i cicho wymknęła się z sypialni. Podeszła do
białych drzwi i włożyła klucz w zamek i przekręciła. Jej oczom ukazał się
pokoik dziecięcy. Ściany były całe białe tak jak i łóżeczko. Wszędzie były
zabawki. Dotknęła miękkiej
kołderki. Dotykała palcami wszystkich bibelotów,
zabawek, ubranek. Na meblach osiadł już kurz. Nagle natrafiła na zdjęcie
USG. W jednej chwili zamarła wpatrując
się w nie. Po jej policzkach popłynęły gorzkie łzy. Oparła się o ścianę i zsunęła się po niej. Ukryła
twarz w dłoniach. W jej sercu wciąż była
bolesna rana. Pozwoliła spaść
przejrzystym kroplom na białą koszulę nocną. Chciała odciąć się od wspomnień. Zagłuszyć ból,
który w niej tkwił. Siedziała tak na
podłodze skulona do momentu aż poczuła, że Marek zajmuje miejsce obok niej.
Przygarnął ją do siebie a ona ufnie się w niego wtuliła. Chciał coś powiedzieć, ale położyła mu palec
na ustach.
*****************
Szli trzymając dłoń w dłoni przez biały park. Zapadał już powoli mrok i robiło się coraz
zimniej. Szron pokrył gałązki drzew, które w odbiciu nocnych lamp błyszczały
niczym drobne diamenciki. Kobieta
spojrzała w niebo a na jej twarz i włosy zaczęły spadać małe płatki śniegu. Marek przyglądał się narzeczonej jak
zaczarowany. Przyciągnął ją do siebie. Byli tak blisko siebie, że czuła jego
oddech na twarzy. Patrzył w jej oczy, które błyszczały niczym gwiazdy. Nie wypuszczając
ją z ramion przywarł do jej ust. W ułamku sekundy świat przestał istnieć. Byli
tylko oni i ich miłość.
Odsunęli się od
siebie ciężko oddychając i ruszyli w kierunku zaparkowanego niedaleko
samochodu. Nie chcieli spóźnić się na kolację do rodziców Dobrzańskiego.
- Wiesz, jakie jest moje największe marzenie?- Zapytała odwracając
twarz w stronę ukochanego.
- Nie wiem, ale mam nadzieję, że się spełni. Dziś jest wyjątkowy
dzień i wszystko jest możliwe.
- Czasem marzeniom trzeba trochę pomóc – odparła zamyślona na jej
twarzy pojawił się lekki uśmiech.
- Zgadzam się. A powiesz mi, o czym tak marzysz?
- O dziecku- wypaliła prosto z mostu i odwróciła twarz do szyby.
- Marek!!! Uważaj!!!- Krzyknęła, gdy ujrzała wprost na nich jedzie
ciężarówka. Marek zrobił mocny zakręt i po chwili gwałtownie zahamował.
Spojrzał na Ulę, która miała w oczach przerażenie i cała się trzęsła.
- Już dobrze- powiedział cicho odpinając pas i przytulając ją do
siebie. Przymknęła oczy powoli się
uspokajając.
- O mało nie zginęliśmy. Tak nie wiele brakowało ja tak cię kocham -
wyznała drżącym głosem.
- Ja też cię kocham mój aniele i zawsze będę cię chronił.
- Zawsze to bardzo dużo czasu.
Cieszmy się, co jest tu i teraz.
Ja wiem jak krótkie jest życie, bo otarłam się o śmierć.
- A pamiętasz mój wypadek? Miałem wtedy szczęście, że przeżyłem. Za pierwszym razem mnie uratowałaś z
płonącego samochodu.
- To było tak dawno, ale pamiętam.
Tak samo jak ten pokaz, gdy powiedziałeś mi jak bardzo mnie kochasz.
Wydawało mi się, że miłość wystarczy a jednak coś nas rozdzieliło. Nie
potrafiliśmy ze sobą rozmawiać a potem Oskar i...
- Nie naprawimy przeszłości, ale żyjmy przyszłością i myśmy o ślubie.
Nie mogę doczekać się, gdy staniesz przede mną w białej sukni.
********************
- Chciałam ci życzyć abyś wybaczył tym, którzy cię zranili i był
szczęśliwy- wyznała Sławińska stojąc przed Aleksem z opłatkiem w dłoni.
- Dobrze wiesz, że nie potrafię wybaczyć Dobrzańskiemu. A szczęśliwy
już nie będę.
-Więc mi też nie wybaczyłeś?- Spytała patrząc w jego czarne oczy,
w, których dostrzegła jakoś małą iskierkę. Przez chwile patrzyli na siebie w milczeniu.
Zapatrzeni w swoje oczy bez zbędnych słów. Podszedł bliżej blondynki i spojrzał
na jej kuszące usta. Nim się zorientowała złączył je ze swoimi. Oddała
pocałunek a uczucia do niego odżyły. Odsunął się od niej nagle mówiąc
przepraszam i wyszedł z salonu. Helena i Krzysztof wciąż nie mogli wyjść z
szoku tego, co zobaczyli. Ula i Marek również. Paulina nie pojawiła się na wigilii,
ale pojawiła się Ada. Kuzynka Marka, która zawsze coś knuła i nadal nie
podobało się jej, że Ula jest z brunetem. Chciała ich zniszczyć oboje a
najbardziej Uli. Nienawidziła jej, chociaż nie miała powodu. Jej kochanek Oskar
wyjechał na razie z Polski, ale niedługo miał wrócić. Julia pobiegła za Febo, który stał z
kieliszkiem czerwonego wina w dłoni.
Podeszła do niego kładąc mu dłoń na ramieniu. Odwrócił się.
- Kocham cię, ale...- Zaczęła, ale przerwał jej wchodząc w pół
zdania. W jego oczach ujrzała ciepły
blask taki sam jak wtedy, gdy byli razem.
- Wybaczyłem ci, bo nie umiem zapomnieć o tobie. Jednak nie proś mnie,
abym pogodził się z Markiem. Nie zrobię tego.
- Dobrze, ale co z nami będzie?
- Jeszcze nie wiem, ale mamy czas, aby o tym pomyśleć a teraz
wracajmy do środka, bo zimno. Położył
jej na ramionach marynarkę i objęci weszli do salonu.
*************
Pięć miesięcy później…
- Ulka nie denerwuj się tak – powiedziała Alicja kładąc dłoń na
ramieniu brunetki. Ula poprawiła białą
prostą suknie do ziemi. Violetta podała
jej białe róże.
Wzięła głęboki oddech. Nie wiedziała, dlaczego odczuwa jakieś niepokój. Gdy przekroczyła próg kościoła poczuła mocne ukłucie w sercu. Marek stał już przy ołtarzu w czarnym garniturze. Obok stał starszy ksiądz. Byli Dobrzańscy, Olszańscy z dwójką synów, Maciek położył dłoń na zaokrąglonym brzuchu Ani. W kościele pojawili się też pracownicy firmy Febo&Dobrzański, znajomi, dalsza rodzina. Rozległ się dźwięk melodii. Ula powoli zbliżała się do ołtarza, ale uczucie lęku i ból w sercu nie minął. Próbowała o tym nie myśleć. Spojrzała w oczy ukochanemu zobaczyła w nich wesołe iskierki. Podał jej dłoń i zaczęła się msza święta.
Wzięła głęboki oddech. Nie wiedziała, dlaczego odczuwa jakieś niepokój. Gdy przekroczyła próg kościoła poczuła mocne ukłucie w sercu. Marek stał już przy ołtarzu w czarnym garniturze. Obok stał starszy ksiądz. Byli Dobrzańscy, Olszańscy z dwójką synów, Maciek położył dłoń na zaokrąglonym brzuchu Ani. W kościele pojawili się też pracownicy firmy Febo&Dobrzański, znajomi, dalsza rodzina. Rozległ się dźwięk melodii. Ula powoli zbliżała się do ołtarza, ale uczucie lęku i ból w sercu nie minął. Próbowała o tym nie myśleć. Spojrzała w oczy ukochanemu zobaczyła w nich wesołe iskierki. Podał jej dłoń i zaczęła się msza święta.
**********
, Boję
się
i smutno mi, i dręczą mnie przeczucia złe, ·bo nawet ksiądz pobłądzić mógł, pomylić się
I chociaż zna modlitwy sens, wie, czym jest grzech, ·czy wie, jak uratować nas, czy wie, jak wyrwać nas rozpaczy?
Mój kochany, ·nie wiemy, dokąd nas szaleństwo gna, ·wygnaniem los ukarał ciebie, a ja poślubiam smutek!’
i smutno mi, i dręczą mnie przeczucia złe, ·bo nawet ksiądz pobłądzić mógł, pomylić się
I chociaż zna modlitwy sens, wie, czym jest grzech, ·czy wie, jak uratować nas, czy wie, jak wyrwać nas rozpaczy?
Mój kochany, ·nie wiemy, dokąd nas szaleństwo gna, ·wygnaniem los ukarał ciebie, a ja poślubiam smutek!’
’
Przyszedł moment na powiedzenie słów
przysięgi małżeńskiej. Oczy Uli się
zaszkliły. Wyglądała wyjątkowo pięknie w ślubnej sukience z koronkowymi
rękawami. Włosy miała rozpuszczone a welon był lekko przypięty z tyłu. . Twarz zdobił delikatny makijaż. W uszach miała kolczyki z perłą, które, kiedyś
dostała od ukochanego.
- Ja Marek biorę sobie ciebie,
Urszulo za żonę i ślubuje ci miłość wierność oraz uczciwość małżeńską i, że cię
nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy
Jedyny i wszyscy święci. Teraz przyszła
kolej na pannę młodą. Jakieś dziecko z tyłu zaczęło płakać i młoda kobieta wyszła
z nim na, zewnątrz aby nie zakłócało ceremonii. Józef przykrył dłoń Ali swoją dłonią
a obok nich siedziała Beatka i Jasiek z Kingą, z, którą się pogodził.
- Ja Urszula biorę sobie ciebie Marku
za męża i ślubuje ci miłość, wierność oraz uczciwość małżeńską i, że cię nie
opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny
i wszyscy święci.
Młodzi nałożyli sobie obrączki w tym
momencie wpadł do kościoła Oskar z bronią w dłoniach. Wszyscy goście byli
przerażeni.
- Jesteś tylko moja. Będziesz tylko
ze mną albo z nikim. Nie poślubisz go.
Nie pozwolę na to.
- Bardzo kocham Marka i jest moim
mężem – odparła Ula drżącym głosem.
- Pożałujesz tego!!!- Krzyknął Oskar
wymierzając w jej kierunku broń. Ksiądz
patrzył na to z przerażeniem bojąc się wykonać nawet ruch. Wszyscy bali się, co teraz się stanie. Marek zasłonił żonę własnym ciałem wtedy broń
wypaliła. Goście krzyknęli. Mężczyzna osunął
się na podłogę. Ula pochylała się nad nim brudząc sukienkę jego krwią. Pojawiła
się kałuża krwi.
- Nie!!! Marek!!! Kocham cię
słyszysz? Nie odchodź!!! Nie teraz ja cię bardzo potrzebuję. Jesteś dla mnie
najważniejszy. Dzwońcie pogotowie!!Ratujcie go. On umiera!!!
- Kocham cię mój aniele- wyszeptały
jego wargi. Mówił tak cicho, że ledwie usłyszała.
– Zawsze będę przy tobie – dodał i zamknął powieki. Z, każdą chwilą jego oddech słabł. Ktoś
zadzwonił po karetkę. Załadowali go na
nosze.
Ula klęczała na czerwonym dywanie roztrzęsiona. Nie była wstanie nawet wstać o własnych siłach. Pomogła jej Violetta, która była wybrana na świadkową. Cały makijaż miała rozmazany. Ubłagała lekarza, aby jechać z nim w karetce. Trzymała go za rękę. Nie wiedziała, że to są jego ostatnie chwile. Nie pozwolili uciec Oskarowi. Przyjechała policja i skuła go kajdankami. Musiał ponieść konsekwencje swego zachowania. Krzyczał, że kocha Ulę i, że nie pozwoli, aby była z Dobrzańskim. Wszyscy płakali.
Ula klęczała na czerwonym dywanie roztrzęsiona. Nie była wstanie nawet wstać o własnych siłach. Pomogła jej Violetta, która była wybrana na świadkową. Cały makijaż miała rozmazany. Ubłagała lekarza, aby jechać z nim w karetce. Trzymała go za rękę. Nie wiedziała, że to są jego ostatnie chwile. Nie pozwolili uciec Oskarowi. Przyjechała policja i skuła go kajdankami. Musiał ponieść konsekwencje swego zachowania. Krzyczał, że kocha Ulę i, że nie pozwoli, aby była z Dobrzańskim. Wszyscy płakali.
W szpitalu bruneta od razu zawieźli
na blok operacyjny. Rana strasznie krwawiła. Musieli wyjąć kulę i zatamować
krwotok. Ula umierała ze strachu o
świeżo poślubionego męża. Usiadła na krześle, ale po chwili wstała. Nie mogła
usiedzieć. Oddała Markowi swoje serce, które
teraz przepełnia ból i rozpacz. Gdyby jego
zabrakło nie widziała już sensu życia. Wraz z nim umrze cząstka jej. Mieli tyle planów. Tak bardzo chciała zostać
matką i przytulić swoje dziecko do piersi. Stracili synka, ale uwierzyła, że
będą mieli jeszcze dzieci. A teraz on
jest umierający. Jeśli umrzesz ja nie
przeżyje. Jesteś dla mnie tlenem, którym oddycham. Bez ciebie nic już nie
będzie ważne. Nikogo nie pokocham tak jak ciebie.
**********
**********
Po dłuższym czasie z bloku wyszedł
lekarz. Po chwili zobaczyła Marka jak wiozą go na salę. Nie mogła jednak tam
wejść. Domyślała się, że nie mają dla
niej dobrych wieści. Było już po
operacji.
-Co z moim mężem?- Zapytała ze
łzami w oczach. Wciąż była w poplamionej krwią sukni ślubnej.
- Pani mąż został ranny w wyniku
postrzału. Stracił dużo krwi. Potrzebna jest transfuzja. Ta noc będzie
decydująca.
- Chce pan powiedzieć, że on może
nie przeżyć?
- Niestety tak- odparł smutno Lekarz
- On nie może umrzeć. Nie może – powtarzała
w kółko a z pod powiek znów popłynęły łzy.
Jej serce przeszywał trudny do opisania ból. Helena podeszła do Uli i ją przytuliła. Ta jeszcze
bardziej się rozpłakała. Krzysztof również miał w oczach łzy. Olszańscy nie
mogli niestety dotrzeć do szpitala, bo nie mieli, z kim zostawić bliźniaków.
Nad ranem weszła cicho do sali.
Miała nadzieję, że nikt jej nie wygoni. Przeraziła się na widok tych wszystkich
kabli i maszyn. Marek był bardzo blady i nieprzytomny. Weszła na łóżko i położyła
obok niego. Czuła ciepło jego ciała. Łzy spływały policzkach.
- Błagam kochanie obudź się. Nie
zostawiaj mnie- szeptała rozpaczliwie. Całowała jego usta. Otworzył nagle oczy
na jej ustach pojawił się delikatny uśmiech.
- Nie płacz skarbie. Kiedyś będziemy
razem.
- Proszę nie zamykaj oczu.
Potrzebuję cię.
Dłoń Marka sięgnęła policzka Uli i
pogłaskała ją po nim pieszczotliwie. Otarł jej łzę, która powili spłynęła i
spadła na suknię. Złapała jego dłoń przytuliła się do niej i pocałowała
wewnętrzną jej stronę.
- Pamiętaj, że cię kocham. Zawsze
będę kochał – ostatnie słowa ledwie dosłyszała, bo z trudem łapał powietrze.
Jego powieki się zamknęły. Maszyna zaczęła wydawać przeraźliwy dźwięk. Na
monitorze pojawiła się ciągła zielona linia.
Wbiegli lekarze zabierając ją z łóżka. Mówili coś, ale ich nie słyszała. Widziała tylko bezwładne ciało w śnieżno białej pościeli. Głosy docierały do niej jakby zza szyby. Obrazy zlewały się w jedno.
Wbiegli lekarze zabierając ją z łóżka. Mówili coś, ale ich nie słyszała. Widziała tylko bezwładne ciało w śnieżno białej pościeli. Głosy docierały do niej jakby zza szyby. Obrazy zlewały się w jedno.
- Nie!!! Nie!!!- Krzyczała Maciek
chciał ją przytrzymać i przytulić. Wyrywała się a gdy chwile się uspokoiła zaczęła
okładać pięściami jego klatkę piersiową.
- Dlaczego? Dlaczego? To niemożliwe.
Marek Kocham Cię – jej głos rozniósł się po całej sali. Rozpaczliwy pełen bólu
i rozpaczy. Lekarze odeszli od łóżka
przykrywając głowę białym prześcieradłem.
- Szósta dwadzieścia pięć. Godzina zgonu – usłyszała słowa, które padły jednego z lekarzy.
- Tak mi przykro. Pan Marek umarł –
rzekł Doktor. Dla Uli był to cios prosto
w serce. Poczuła bolesne ukłucie. Zrobiła się strasznie blada. Przed oczami zrobiło się jej ciemno. Czuła jak
grunt usuwa się jej pod nogami i gdyby nie Maciek upadła by. Straciła przytomność.
*******************
Parę dni później wszyscy, którzy
byli bliscy dla Dobrzańskiego spotkali się, aby go pożegnać. Ula stała przy Alicji blada z zaczerwionymi
oczami. Łzy płynęły po jej policzkach niczym rzeka. W drżącej dłoni trzymała
białą róże. Czuła jakby jej serce
rozpadło się na milion kawałków. Nie słuchała słów kapłana. Tego samego, który
udzielał im jeszcze całkiem niedawno ślubu. A teraz musi pożegnać osobę, która
stanowiła część jej życia. Dzięki ukochanemu podniosła się z bólu, jakim była
strata dziecka. A teraz musi pozwolić odejść komuś, kogo tak bardzo kocha. Życie
jest niesprawiedliwe. Dlaczego musiałeś odejść? Zostawić mnie samą na tym
świecie? Jednak wiem, że nasza miłość była piękna chodź, krótka. Przyrzekam, że
nigdy nikomu już nie oddam serca. Bo go już nie mam. Ty je zabrałeś. Nigdy cię
nie zapomnę.
Ludzie podchodzili do otwartej
trumny dotykając jego dłoni tym sposobem żegnając się z nim. Na drżących nogach podeszła też Urszula.
Spojrzała na niego. Twarz wydawała się jej znajoma a jednak obca. To nie był jej Marek. Ten miał twarz bez wyrazu. Białą cerę i
usta zaciśnięte w wąską linie. Delikatnie wzięła jego dłoń i złożyła pocałunek.
Jego ciało było zimne, sztywne, bez jakiejkolwiek reakcji na jej dotyk.
- Żegnaj Kochanie –słowa z trudem
przeszły jej przez gardło. Nie było go
dopiero kilka dni a już za nim strasznie tęskniła. Wiedziała, że nie otworzy
oczu. Nie przytuli jej ani nie powie, że kocha. Jego serce już nie bije. Każda
myśl o tym, że nie zobaczy jak się do niej uśmiecha ukazując te urocze dołeczki
sprawiała nie wyobrażalny ból. Łzy spadały
na jej czarną sukienkę. Tak bardzo nie chciała
się z nim żegnać.
**************
Nadszedł ten najgorszy moment.
Usłyszała dźwięk trąbek. Jasno brązowa trumnaa powoli została spuszczana w dół.
Ula upadla na kolana głośno szlochając. Nic nie było w stanie przynieść jej
ukojenia. Ocknęła się dopiero, gdy ktoś
pomógł jej wstać. Wrzuciła białą różę. Zakopali dół. Rodzina i przyjaciele na grobie złożyli wielkie wieńce pogrzebowe i kwiaty. Zapadła głucha cisza. Dla wielu była ona nie do zniesienia.
- Obiecałeś, że mnie nie opuścisz a
odszedłeś. Niedługo się spotkamy.
Całkiem niedługo. Jesteś miłością mojego życia. Nic nie zapełni pustki po Tobie. Na płycie było imię i nazwisko oraz data. Dwudziesty siódmy maja. .. Ten dzień zebrani w tym miejscu zapamiętają do końca życia. Dla Uli ten dzień przekreślił nadzieję na przyszłość i szczęście.
- Ula tak mi przykro. Byliście taką piękną parą – mówiła płacząc
Helena. Pozostali też nie mogli się pogodzić ze śmiercią Marka. Jednak w ich sercach i wspomnieniach
pozostanie na zawsze. Nikt nie zapomni go,
jakim był człowiekiem. Żałobnicy powoli
wychodzili z cmentarza. Młoda Dobrzańska chciała jeszcze chwilę zostać. Rana w
jej sercu krwawiła. To było rozstanie na
zawsze. Do niej nadal to nie docierało. Chciała znów poczuć jego silne ramiona
i w nich zasnąć. Słońce zaszło ciemnymi chmurami i zaczął padać majowy deszcz.
, Pytała, „Co mam zrobić, co pomoże mi?
Ja nie mogę dłużej w takiej samotności żyć...
Mija tyle dni, wokół puste ściany.
Dlaczego musiał odejść ktoś tak kochany.?”··Jego duch stał obok, patrzył na jej łzy.
Dotykał policzka, lecz nie czuła nic...
'Wróciłem do Ciebie, stoję tu, jak dawniej!
Chciałbym Cię przytulić - kocham Ciebie Skarbie!
Śmierć zabrała mnie, lecz moja dusza pozostała.
Obiecałem Ci, że nigdy nie zostaniesz sama!
A to uczucie było zawsze silniejsze od śmierci...
Nikt nie rozerwie tej więzi!"
Spotkajmy się, znów, po drugiej stronie...
Nie mogę znieść myśli, że to już koniec...’’
Ja nie mogę dłużej w takiej samotności żyć...
Mija tyle dni, wokół puste ściany.
Dlaczego musiał odejść ktoś tak kochany.?”··Jego duch stał obok, patrzył na jej łzy.
Dotykał policzka, lecz nie czuła nic...
'Wróciłem do Ciebie, stoję tu, jak dawniej!
Chciałbym Cię przytulić - kocham Ciebie Skarbie!
Śmierć zabrała mnie, lecz moja dusza pozostała.
Obiecałem Ci, że nigdy nie zostaniesz sama!
A to uczucie było zawsze silniejsze od śmierci...
Nikt nie rozerwie tej więzi!"
Spotkajmy się, znów, po drugiej stronie...
Nie mogę znieść myśli, że to już koniec...’’
KONIEC!!!
Ps. Fragmenty piosenek Romeo i Julia - Boję się oraz Verba- młode wilki -7
https://youtu.be/i90OgYzB21g- smutna melodia.
Ps. Fragmenty piosenek Romeo i Julia - Boję się oraz Verba- młode wilki -7
https://youtu.be/i90OgYzB21g- smutna melodia.
Lubie twoje opowiadania ale te zakończenie mi się nie podobało. Chce szczęśliwe zakończenia. Mam nadzieje ze kolejne opowiadania będą się kończyć tylko szczęśliwie.
OdpowiedzUsuńSpodziewałam się ,że raczej taki koniec się nie spodoba. Nie zdradzę jakie będą inne historię. Pozdrawiam :)
UsuńBardzo poruszający rozdział i trudno jest mi się pogodzić z tak dramatycznym finałem. Nie lubię takich zakończeń. Lubię, kiedy ludzie są szczęśliwi.
OdpowiedzUsuńMimo, iż zakończenie nie jest moim ulubionym, to napisałaś je bardzo przejmująco i pięknie. Idealnie oddałaś rozpacz Uli i tę bolesną stratę, której nikt nie jest już w stanie wynagrodzić. Pod wcześniejszym rozdziałem w jednym z komentarzy napisałaś, że dziecka nie będzie, a tutaj jednak piszesz o zaokrąglonym brzuchu Uli, gdy idzie do ołtarza. Czyżbym coś źle zrozumiała? Dziecko byłoby bardzo wskazane, bo zostałby jej po Marku ktoś, kogo mogła by bezwarunkowo kochać.
Naprawdę udany i mocno zapadający w serce rozdział. Mam nadzieję, że wkrótce dodasz dalsze części "Oznak życia"?
Pozdrawiam. :)
Starłam się aby ten rozdział wzbudził emocje. Nie chodzi tu o to ,że napisałam o śmierci. Bo to zawsze wzbudza. Dla Marka w tym opowiadaniu płomień zgasł teraz jedynie Ula będzie mogła zapalić znicz. Zapalić mu światełko i wierzyć ,że wkrótce się spotkają po drugiej stronie. Ula nie jest w ciąży. Ania jest przy nadziei. Tej nic niestety po Marku nie zostało. Dołączył do synka. A jej serce jest w częściach i nikt go nie poskleja. Dziękuję za komentarz. Pozdrawiam :)
UsuńWszystko było pięknie, do momentu...
OdpowiedzUsuńJak mogłaś go zabić? Rozumiem, intrygi, zakłady, zazdrość... Ale po tym co przeszli już mogłaś dać im spokój :)
Ula ma zawsze pod górkę... Strata dziecka, teraz śmierć Marka i do tego od razu po ślubie. Nie lubię takich zakończeń, ale muszę Cię pochwalić. Napisałaś tak przemująco, że o mało się nie popłakałam. Brawo za to!
Pozdrawiam Andziok
Jak mogłam go zabić? Pewnie większość czytających ten rozdział zadaje sobie podobne pytanie. Nie oszczędziłam im cierpienia. A zwłaszcza Uli ,która straciła synka teraz Marka a po drodze też mieli wiele dramatów. Może w innym opowiadaniu będą mieli więcej szczęścia? Kto wie . . .Dzięki za wpis. Pozdrawiam :)
UsuńNie wiem co napisać, takiego zakończenia nie spodziewałam się nawet w najgorszych snach.Jednak jestem zwolenniczką pozytywniejszych opowiadań. czekam na "Oznaki życia" i proszę zrób aby było z happy end. Pozdrawiam B.
OdpowiedzUsuńJeśli miałby być to sen to musiałby być koszmar.Ale czasem życie bywa krótkie...Nic nie obiecuje odnośnie innych opowiadań i zakończeń.
UsuńA pod ostatnią częścią napisałam, że się cieszę, że układa im się, a dzisiaj tak smutno. Wiadomo, że życie nie zawsze jest słodkie, ale nie, że tak okrutne. Mogli pobyć trochę ze sobą.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam miło.
Za wcześnie się cieszyłaś. Cieszyli się swoją miłością ale krótko. Ale przecież nie obiecałam happy endu. Pozdrawiam :)
UsuńUwielbiam spacery w zimę. Nie wiem dlaczego jest to takie dla mnie magiczne, ale jest. Marka na początku zszokowało to,że jego narzeczona marzy o dziecku. Mnie też to zszokowało, ale może właśnie taka zmiana pomogłaby im dalej żyć bez poczucia winy. Ula miała przeczucie. Poczuła ból, ale próbowała go zignorować. Nie wyobrażała sobie, że właśnie tego dnia, w którym miała poślubić Marka stanie się taka rzecz. Oskar bardzo źle postąpił, nie umiał zrozumieć, że Ula nigdy nie będzie jego. Tak naprawdę potrzebował czasu i pomocy kogoś kto mu by wytłumaczył to wszystko. To że powinien się pogodzić z przeszłością i iść dalej. Jednak on wybrał wiezienie. Marek ochronił Ulę. Z jednej strony to jest dramatyczne, ale widzę tutaj miłość. Gdyby Marek nie kochał Uli to wszystko inaczej by się potoczyło. Pokazałaś nam tutaj, że nie wszystko musi kończyć się szczęśliwie. Chociaż, że koniec jest smutny, podoba mi się, bo jest inny.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Ja uwielbiam spacery o każdej porze roku. Nie ważne gdzie ale ważne z kim :) . Marka zszokowało to bo wcześniej nie chciała innych dzieci. Utwierdziła się w przekonaniu ,że nic nie zastąpi jej tamtego dziecka. No i miała rację bo już ich nie miała. Miała przeczucia ale zignorowała to. Dobrzański osłonił ją własnym ciałem bo zawsze ją kochał. Od czasu gdy to zrozumiał. Opowiadanie zaczynało się po pokazie wtedy też się zaręczyli i długo razem nie byli. Teraz rozdzieliła ich śmierć Marka. Oskar od początku był psycholem i oszustem tylko Ula tego wcześniej nie wiedziała i jeszcze robiła mu wcześniej nadzieje. No nie wszystko kończy się szczęśliwie. Koniec niestety smutny . Pozdrawiam :)
UsuńSzkoda, że to tak zakończyłaś... Najpierw zabiłaś ich dziecko a teraz samego ojca, na miejscu Uli to chyba strzeliłabym sobie w łeb... Mam nadzieję, skoro to było smutne, że następne będzie z happy endem.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, UiM
W tym opowiadaniu potraktowałam ich okrutnie. A najwięcej wycierpiała Ula. Może będzie a może nie. Przekonasz się wkrótce. Pozdrawiam :)
Usuń