Strona Główna

czwartek, 13 stycznia 2022

,, Zakręty'' Rozdział 13

                                            Rozdział 13 


Śniadanie upływało w miłej ,rodzinnej atmosferze. Funkcjonowali od paru tygodni jak rodzina. Betti była w ośrodku rehabilitacyjnym. Niestety po licznych obrażeniach ,których doznała podczas pobicia nie wróciła do pełni zdrowia. Wciąż nie chodziła po poważnym złamaniu nogi. Niedługo miała zamieszkać z nimi. Zaś Dobrzański czekał na kolejny termin rozprawy rozwodowej. Wysłał dokumenty rozwodowe do szpitala psychiatrycznego ,ale jeszcze nie wiedział czy Paulina podpisała. Nikt do niego nie dzwonił. Bardzo zależało mu na czasie ,ale musiał uzbroić się w cierpliwość. Marek nie chciał odpuszczać w sprawie rozwodu. Chciał udowodnić ,iż w momencie zawierania małżeństwa Paulina była niepoczytalna i je unieważnić.

Marek zaskoczył dzisiaj Ulę wstając godzinę wcześniej i przygotowując posiłek. Zdziwiła się ,gdy na stole ujrzała koszyk z świeżym pieczywem ,masło ,wędliny ,pokrojone pomidory na talerzyku ,ser w plasterkach ułożony na białym talerzyku oraz gotowane jajka. Na środku stał niewielki wazon z białymi tulipanami.

- Pięknie to przygotowałeś ,ale czuję ,że to tylko piękny sen ,a nie rzeczywistość - odparła czując ,że coś jest nie tak.

- Nie podoba ci się ? Starałem się - uśmiechnął się lekko do niej.

Ula nie podzielała jego entuzjazmu. Usiadła jednak do stołu i wzięła talerzyk robiąc sobie kanapkę.

- Kawy ?- zaproponował.

- Poproszę- powiedziała i wstała z krzesła słysząc płacz małego.

- Czekaj. Ja do niego pójdę.

Po paru minutach Marek wrócił z chłopczykiem na rękach. Nosił go ,ale mały nadal marudził. Ula na chwilę wyszła z kuchni ,po czym wróciła i wręczyła mężczyźnie butelkę.

- Nakarm go.

- A ty nie karmisz piersią?- spytał patrząc na nią zaskoczony

- A ty nie karmisz piersią?- spytał patrząc na nią zaskoczony.

- Ściągam pokarm ,bo mały nie chce inaczej pić mleka- szepnęła będąc krępowana mówiąc o karmieniu. Prawdą było ,że miała wrażliwe piersi i bolały ją ,gdy karmiła. Wolała unikać bólu, ale to już chciała zachować dla siebie.

Dobrzański o nic więcej już nie pytał. Po położeniu małego spać ,usiadł przy stole.

- Muszę wyjechać. W sądzie na razie wstawiać się nie muszę, a w z firmy odejdę.
- Uciekasz ?
- Nie ,muszę wyjechać i poukładać sobie kilka spraw.
- A mały ?
- Nie zapomnę o alimentach.
- Marek ,ale wiesz ,że tu nie chodzi o pieniądze - oburzona wstała z łóżka. - Jak ty sobie to wszystko wyobrażasz?
- W ogóle - mruknął pod nosem.- Ula - spojrzał na nią i się zreflektował. - Przepraszam. Wyjeżdżam nie na zawsze ,a na kilka dni- Widząc jej niezadowoloną minę kontynuował. - Wyjadę tylko na kilka dni. Jadę do Pauliny by dowiedzieć się czegoś na temat jej stanu psychicznego i leczenia.
- Marek ,ale przecież ona ,kiedyś usiłowała cię zabić, a ty chcesz tam jechać? Nie pamiętasz jak udawała ciąże? To przez jej kłamstwa...
- Wiem ,że gdyby nie ciąża to nie zgodziłbym się na małżeństwo z nią. Można powiedzieć, że to fikcyjne małżeństwo.
Ula otarła łzy ,które znaczyły mokre ślady na policzkach. Niestety kolejne pojawiły się w jej oczach.
- Ula nie płacz ,proszę
Marek próbował załagodzić sytuację i przytulił ją do swojego boku ,całując lekko w głowę.
- Wrócę za kilka dni. Jadę tą tak naprawdę tylko po to by podpisała te papiery rozwodowe. Chcę to zakończyć.
- Marek, a...
- Zostaniesz z małym tutaj. W sumie jeśli chcesz to od jutra możesz tu zamieszkać- nie pozwolił jej dokończyć.
- Mamy razem mieszkać?
- Tak. Czemu nie ? Będziemy dzielić się opieką nad Leosiem. Muszę tylko zamówić ci łóżko do pokoju gościnnego ,bo kanapa nie jest zbyt wygodna.
Boże a ja głupia już myślałamże będziemy razem. Może on czeka , jego małżeństwo z Pauliną zostanie unieważnione ? Może warto jednak poczekać? Dać mu trochę czasu ? Chciałabym by synek wychowywał się w pełnej rodzinie.
- Dobrze ,ale pod warunkiem ,że ja wybiorę ?
- Ok.
- Marek ,a co z moją siostrą ?
- Nie mam pojęcia. Kurde całkiem o tym zapomniałem.
- Zapomniałeś o mojej siostrze. Nie zawiozłeś mnie do szpitala ani nawet tam nie dzwoniłeś. Przecież to dziecko. Jest tam zupełnie sama.
- Mamy swoje dziecko - palnął zanim pomyślał.

- Mamy swoje dziecko - palnął zanim pomyślał

W efekcie usłyszał trzaśnięcie drzwiami. Wyszedł z sypialni w celu poszukania Uli. Zastał ją, w kuchni z małym na rękach.

- Marek jak mogłeś? Może czasem zastanów się co mówisz!
- Ula - poszedł za nią ,gdy weszła do innego pomieszczenia. - Nie chodź za mną. No chyba ,ze chcesz wyręczyć mnie w zmienianiu pieluchy Leosiowi ?
- Nie. Lepiej ty to zrób. A do twojej siostry pojedziemy obiecuję i zamieszka tutaj z nami. Miejsca przecież wystarczy.
- Naprawdę? - spytała zapinając synkowi pampersa.- Masz wyrzuć - podała mu brudną pieluchę.
Gdy Marek wrócił Ula zakładała śpioszki synkowi.
- Dobrze. Trzymam cię za słowo, ale jeśli znów kłamiesz to wyprowadzam się- ostrzegła.
- Dokąd?- uniósł brwi i skrzyżował ręce na klatce piersiowej.
- Tego akurat powiedzieć nie mogę - ubrała malca i z powrotem wzięła go na ręce. - Chyba trzeba dokupić ubranek ,bo niewiele ich ma ,a takie maluchy szybko rosną.
- Poczekaj tu ,a ja zaraz wrócę.
Po paru minutach Marek wrócił z tabletem. Poszli do salonu. Ula włożyła Leona do nosidełka i usiadła bliżej Marka na kanapie.

- Zamówiłem parę rzeczy dla Leona ,ale ubrań nie kupowałem.
- A nie lepiej pójść do sklepu?
- Przecież wiesz ,że nie bardzo mamy czas.
- Owszem ,ale mam jeszcze sporo spraw do załatwienia. Między innymi z pokoikiem.
- No dobrze to zamówmy.
Marek pokazywał Uli różne ubranka. Kupował też trochę większe ubrania wiedząc, że Leon szybko urośnie. Uli bardzo podobały się te z motywami zwierząt ,ale jej oczom nagle ukazały się rampersy w samochodziki.

 Uli bardzo podobały się te z motywami zwierząt ,ale jej oczom nagle ukazały się rampersy w samochodziki

- Marek to musimy kupić - pokazała na ekran zbliżając się na niebezpieczną odległość. Jej niebieskie tęczówki intensywnie się w niego wpatrywały.
- Bardzo mi się podobają - mówił zamawiając, ale wciąż czując jej spojrzenie na sobie i oddech na szyj. Nie umiał się skupić na zakupach. Obecność Uli zwłaszcza siedzącej tak blisko skutecznie mu to uniemożliwiała.
Spojrzał na nią odkładając na szklany stolik tablet. Ujął delikatnie jej twarz w dłonie. Czuł jej zapach. Przymknął oczy ciesząc się tą namiastką bliskości. Ostrożnie ich dotknął czując ich cudowny smak. Pachniała krówkami i kwiatową nutą ,której w tej chwili nie umiał rozpoznać. Używała kwiatowych ,słodkich perfum. Zbliżył swe usta by skosztować jej ust. Tak dawno ich nie całował , że zapomniał prawie jaki mają smak. W tej chwili nic innego się nie liczyło oprócz jej pełnych różowych warg na ,które miał ochotę. Dzieliły ich już milimetry od pocałunku, gdy zadzwonił dzwonek do drzwi. Czar prysł. Poszedł otworzyć, a Ula próbowała ukryć rozczarowanie.

*****
Ula wspominała wczorajszą magiczną chwilę ,którą przerwała nagła wizyta Sebastiana. Nie spodziewała się gości o tej porze i widziała, że Marek również nie. Trochę była nawet zła na Sebę, że przerwał taki moment.
Wiele rzeczy jej mózg wyparł. Prawie zapomniała jak Marek traktował ją po powrocie ze Spa. Naiwnie zakochana w swoim szefie czekała, aż rozpoczną wspólne życie, lecz on nagle wybrał Paulinę ,a ona stała bezużyteczną zabawką. Zauważyła w nim dużą zmianę, ale nadal czuła niepokój. Nie wiedziała co siedzi w jego głowie i jaki będzie miało to wpływ na ich życie. Czy rozpoczną je razem czy osobno. Niby się rozwodziliśmy, ale wiedziała, że może to potrwać nawet kilka lat zwłaszcza, że jedna ze stron wcale tego nie chce. Zmęczona z podkrążonymi oczami siedziała przy blacie popijając letnią już kawę. Walczyła z opadającymi powiekami by nie zasnąć. To była dla bardzo ciężka noc.
Małego męczyła kolka. Ula przypomniała sobie jak to było, gdy Betti miała kilka miesięcy i też miewała kolki. W końcu zasnął nad ranem ,ale wtedy ja dopadła bezsenność.
Nie wiedziała czy Marek jeszcze śpi czy nie. W końcu późno się położył ,bo pół nocy na zmianę z Ulą usypiał małego.

Nigdy nie sądziła, że ktoś taki jak Dobrzański porzuci swoje dotychczasowe życie ,które polegały na podrywaniu i sypianiu z przypadkowymi kobietami. Bardzo chciała wierzyć, że zakończył on ten etap ,lecz po rozwodzie będzie mógł powrócić do dawnego życia i tego najbardziej się obawiała.
Nie chcę by był ze mną tylko ze względu na dziecko. W sumie my nigdy tak naprawdę razem nie byliśmy. Kocham go ,ale nie jestem pewna czy on czuję to samo. Co jeśli on nic do mnie nie czuję ?
Opłukała kubek i wstawiła go do zmywarki po czym wzięła książkę o macierzyństwie i nic przeczytała trzecią stronę zasnęła.
*******
Do mieszkania Dobrzańskiego ktoś zapukał. Marek niedawno wstał i właśnie się ubierał ,gdy usłyszał dzwonek do drzwi. Szybko wciągnął niebieską koszulę w spodnie ,założył pospiesznie pasek i boso poszedł otworzyćZdziwił się widząc śpiącą Ulę na kanapie ,bo kiedyś mówiłaże lubi rano wstawać, a dochodziła dwunasta w południe.
Dzień Dobry.
Dzień dobry, pan Marek Dobrzański?
- Tak ,a o co chodzi ?
Przesyłka dla PanaProszę tu podpisać - poinformował podając mu urządzenie. Mężczyzna złożył elektroniczny podpis i zamknął drzwi zastanawiając się co może zawierać owa przesyłka.
- Dokumenty ? - zdziwił się otwierając kopertę.
Dopiero teraz spojrzał na adresata co wywołało szok na jego twarzy.
- Co się stało?
Marek trzymał się za serce i ciężko oddychał.
Boże co ci jest ?- wystraszyła się nie na żarty ,Ula.
Odrzuciła koc i czym prędzej do niego podeszła. Koperta upadła na podłogę ,a Marek był blady jak ściana.
- Nic takiego. Zaraz przejdzie - rzekł i podszedł do szafki w kuchni wyjmując jakoś fiolkę z lekami. Wziął jedną tabletkę popijając szklanką wody.
Jesteś na coś chory ?
- Ja ? - udawałże nie wie o kogo chodzi. Nie chciał zwierzać się jej z problemów. Nie był na to gotowy. Wolał sam się z tym uporać i nie zawracać jej głowy bzdetami.
- Tak ty. Nie udawaj głupiego. Marek ty coś przede mną ukrywasz.
- To nic strasznego. Nie martw się.
- Zdrowi nie biorą leków.
Mówiłemże to nic takiego - skłamał.
- Nie wierzę ci . Chyba nic tu po mnie - zaczęła zbierać rzeczy małego po czym kilka swoich włożyła do wielkiej torby i włożyła małego do wózka.
Była wdzięczna Sebastianowi ,że podrzucił tutaj rzeczy jej małego.
- Ula ,zostań- złapał ją za rękę w której trzymała torbę. - Nie odchodź. O wszystkim ci niedługo powiem. Naprawdę to nie jest to tak ciężka choroba. Nie mam chorego serca jeśli o to pytasz.
- Nie pytam ,bo i tak mi nie odpowiesz.
- O wszystkim niedługo ci powiem -ujął jej twarz w swoje dłonie.
- Wierzysz mi ?
- Nie - odpowiedziała patrząc mu prosto w oczy.
- Jak mam cię przekonać?
- Ty już nie możesz mnie przekonać. Nawet jeśli mówiłbyś prawdę dla mnie zawsze będzie to już tylko kłamstwo.
Stał i nie był w stanie nic powiedzieć.
Zostanę do końca miesiąca, a później odejdęBędziesz kontaktował się z moim prawnikiem w sprawie Leona.
- Ty nie masz prawnika.
- Nie mam ,ale będę mieć.
Rozpakowała z powrotem rzeczy. Usiadła na łóżku i westchnęła ciężko. Ta rozmowa nie należała do łatwych, ale cieszyła się ma ją już za sobą. Musiała być twarda i nie mogła się złamać tylko dlatego ,że on mówi to co chciałaby usłyszeć w danym momencie.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz