Rozdział 16
Dobrzański zauważył kwiaciarnie i udał się tam.
- Dzień dobry . Szukam kwiatów.
- To dobrze pań trafił- odparła z uśmiechem. - A dla kogo mają być?
- Dla ukochanej.
Dziewczyny, narzeczonej, dziewczyny czy kochanki- ekspedientka była bardzo bezpośrednia.
- Dziewczyny - odpowiedział.
- Jakaś rocznica ,urodziny ?
- Nie. Ma to być najpiękniejszych bukiet jaki pani ma. Cena nie ważna. Wyjątkowy bukiet dla wyjątkowej i cudownej kobiety. Ona jest miłością mojego życia. Chciałbym by dała mi jeszcze jedną szansę. Zraniłem ją i chcę by mi wybaczyła. Wiem ,że mnie kocha inaczej by przecież ode mnie odeszła, prawda? A nie odeszła. Mieszkamy razem ,mamy synka.
- To czemu pan jej się nie oświadcza. Co te ludzie mają w głowach. Żyć tak na kocią łapę - pokręciła głową.
- Każdy ma wybór.
- Ja tam tych młodych nie rozumiem. Schodzą się rozchodzą. Niby kochają potem okazuje się, że nie. Pobierają ,a nie minie rok i rozwód. Kiedyś to były czasy. Ludzie się łączyli na dłużej, a nawet na całe życie, a nie na chwilę. Zmieniają partnerów, partnerki jak te rękawiczki.
Marek nie chętnie słuchał wywodu starszej kwiaciarki. Zwłaszcza, że za nim stały już dwie osoby czekające, aż ich obsłuży.
- A kocha pan ją ?
- Najbardziej na świecie.
- W takim razie czerwone róże.
-Dobra biorę cały kosz- rzucił bez zastanowienia ,chcąc już stamtąd wyjść.
Kwiaciarka myślała, że się przesłyszała, ale Marek wcale nie żartował. Zamówił kwiaty na jutro.
Szczęśliwy ruszył na poszukiwanie Uli. Znalazł ją oglądającą jakieś kamyki. Widział, że poprosiła o dwa a ekspedientka zapakowała je w dwa małe pudełeczka. Ula schowała je do torebki, schyliła się by podnieść nosidełko, które na moment postawiła na podłodze i zauważyła Marka. Jak zwykle wszedł tak cicho, że nie słyszała.
- Możemy wracać?
- A pójdziemy coś zjeść?
- A na co nasz ochotę?
- W sumie nie wiem. Tu są chyba tylko fastfoody , sushi i cukiernia.
- Niedaleko jest fajna restauracja.
- Mam iść tak ubrana ?
- A czemu nie ?
- Dobra- zgodziła się.
Synka zabrali ze sobą bo nie mieli go dziś z kim zostawić. Mały siedział na kolanach Uli i zabierał rączkami deser mamy. Leon nabierał na paluszek malinowy sos i wkładał do buzi i posmarował sobie nos na co Marek się uśmiechnął zauważając to. Postanowił, że następną wizytę w restauracji zaplanują i zostawią z kimś synka by spędzić czas tylko we dwoje. Dobrzański marzył o takiej chwili. Mimo lekkich krągłości wydawała mu się piękna zwłaszcza teraz jak tłumaczyła ich synkowi ,że nie można tak robić i próbowała wytrzeć mu rączki wyjmując z torebki chusteczki nawilżające.
****
Nazajutrz Ula poszła otworzyć kurierowi. Tam spotkała ją ogromną niespodzianka. Podpisała co trzeba i odebrała ogromny kosz czerwonych róż. W środku był bilecik.
Dla miłości mojego życia i osobie najbliższej mojemu sercu Uli. Jesteś dla mnie całym światem. Twój kochający Marek.
Kurier już poszedł, a ona stała nie mogąc uwierzyć, że Dobrzański jest takim romantykiem.
Ula ledwo mogła unieść kosz, który dostała. Marek zszedł akurat na dół. Zauważył, że Ula nie może podnieść prezentu więc jej pomógł.
- Witaj kochanie - przywitał się pocałunkiem .
- Marek naprawdę nie musiałeś. Pewnie to było bardzo drogie.
Mężczyzna nie odpowiedział tylko wniósł do środka kosz po czym zrobił sobie kawę i usiadł przy stole.
Ula wciąż zachwycała się bukietem ,który dostała. Usłyszała płacz dziecka i zajrzała do niego.
- Cześć śpiochu- Powiedział Marek widząc wchodzącą do kuchni Beatkę. Ziewając wzięła sobie miskę i pojemnik z płatkami trochę je rozsypując.
- Ciepłe mleko czy zimne ?
- Może być ciepłe. A gdzie jest Ula ?
- Poszła do Leosia ,bo płakał.
- To kto mi uczesze włosy?
- Sama nie potrafisz tego zrobić?
- Nie. Warkocza akurat nie umiem.
- Jak Ula przyjdzie to ci zrobi ,a teraz wcinaj śniadanie - rzekł zalewając czekoladowe płatki gorącym mlekiem.
******
Violetta przeglądała katalog z sukniami ślubnymi i zastanawiała się, którą wybrać. Wybór sukni do łatwych nie należał. Planowała niezbyt duże wesele. Marzyła, żeby wszystko było idealne tak jak jej pierścionek na palcu ze szmaragdowym oczkiem. Nie mogła uwierzyć, że niedługo poślubi Sebastiana, a Ula będzie jej świadkową na ślubie. Wertowała kolejne kartki katalogu i spojrzała na narzeczonego ,który siedział na kanapie oglądać mecz piłki nożnej. Zawsze się nudziła, gdy to robił, lecz zaakceptowała fakt ,iż jej przyszły mąż ogląda mecze. Cieszyła się, że znalazła kogoś kto mimo choroby będzie przy niej i będzie ją wspierał. Sebastian początkowo bawidamkiem zmienił się w odpowiedzialnego partnera. Sięgnęła po komórkę.
- Hej kochana . Co porabiasz ?
- Szukam przepisu na obiad. Przejrzałam już kilka ,ale wciąż nie wiem co zrobić. Chcę by to było smaczne i jednocześnie wykwintne.
- Może żeberka w miodzie albo zapiekana kaczka w sosie śmietanowym. Chyba ,że planujesz coś bezmięsnego.
- Nie. Planuję podziękować Markowi za kwiaty i zrobić mu niespodziankę. Wiem ,że niedziela byłaby lepszą, lecz może czwartek też jest dobrą opcją ?
- Czemu nie. A ktoś jeszcze przyjdzie ?
- Może byś wpadła z narzeczonym ?
- Tylko zapytam Sebę, ale pewnie się zgodzi.
- To jesteśmy umówione. Kolacja o dziewiętnastej?
- Pasuje.
Ula po chwili uświadomiła sobie ,że nie co na siebie włożyć. Nie wiedziała też czy mały o tej godzinie będzie już spał. Ostatnio późno zasypiał.
- Jak Leoś ?
- Lepiej. Już nie gorączkuje. Ma już parę ząbków i na razie nie pojawił się żaden nowy. Ząbkujące dziecko to koszmar ,ale wiem ,że będę jeszcze przez to przechodzić z drugim dzieckiem.
- Jesteś w ciąży?
- Nie. W niedalekiej przyszłości chciałabym mieć jeszcze córeczkę. Nie mówiłam Markowi jeszcze o tych planach ,ale myślę ,że też będzie chciał mieć drugie dziecko. Leona kocha ponad wszystko. Bardzo się zmienił. Z Betti też ma dobry kontakt.
Ula przygotowała kolację dla przyjaciół. Znalazła przepis na pieczeń rzymską i postanowiła ją zrobić. Przebrała się w fartuszek w truskawki i zaczęła sprawdzać czy ma wszystkie produkty. Niestety nie miała. Szybko napisała do Marka ,który niedługo miał być w domu. Odpisała natychmiast i napisał, że kupi rzeczy ,które napisała mu w smsie. W treści wiadomości było jeszcze wyznanie miłosne. Leoś siedział w krzesełku jedząc maliny. Zgniatał je mając brudne rączki. Przekładał z rączki do rączki i wycierał w siebie. Beatka siedziała przy dużym stole kończąc rysunek na konkurs plastyczny.
- Pięknie - pochwaliła Ula siostrę całując ją w czoło.
- Starałam się, bo chcę wygrać ten konkurs tylko w klasie jest taka Monika i ona ślicznie rysuje. Chyba lepiej ode mnie - dziewczynka posmutniała.
- Na pewno wygrasz. Ten rysunek jest naprawdę niesamowity.
- Serio?- dziewczynka poweselała i schowała rysunek do papierowej teczki.
Ula skupiła swą uwagę na małym. Wyjęła go z krzesełka i poszła umyć oraz przebrać w inne ubranko.
- Tata ,tata! - krzyczał mały, gdy go zanosiła do łazienki.
- Tata jest jeszcze w pracy. Niedługo będzie.
♡♡♡♡
Ula stroiła się przed lustrem czekając na pojawienie się gości. Marek bawił się z synkiem w salonie, a ona zakładała kolczyki przed lustrem. Poprawiła jeszcze odrobinę makijaż i wygładziła sukienkę. Zeszła na dół i jej ukochany zaniemówił z wrażenia.
- Nie podoba ci się ? - spytała z obawą. - Jak coś mogę się jeszcze przebrać. Violi I Seby jeszcze nie ma.
- Nie ma takiej potrzeby. Wyglądasz przepięknie- musnął ustami jej policzek.
Leoś bawił się na macie edukacyjnej tylko chwilami spoglądając na rodziców.
- Przepraszam za spóźnienie. Już go zabieram - powiedziała pospiesznie Zuza.
Zdjęła płaszcz i położyła na oparciu szarej kanapy. Wzięła malca na ręce. Marek i Ula nic nie mówili tylko dziwnie się jej przyglądali. Telefon Uli zawibrował. Odczytała sms'a ,że Viola jest chora.
- Viola i Seba nie przyjdą. Rozchorowali się.
- To w sumie nie potrzebnie przyszłam.
- Zuza czekaj - powiedział Marek. - Skoro już tu jesteś, to może zaopiekujesz się naszym synkiem ,a my wyjdziemy na miasto ?
- Dobrze. A o której wrócicie?
- Szczerze mówiąc nie wiem ,ale pewnie późno.
- Bawcie się dobrze - rzekła Zuza trzymając malca na rękach. - Pomachaj mamie i tacie.
- Pa mały szkrabie - Ula pocałowała synka w czółko, wzięła płaszcz i wyszła.
Zanim Ula wsiadła do auta spojrzała w gwieździste niebo. Niech gwiazdy nam dzisiaj sprzyjają - pomyślała.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz