Rozdział 14
Wielkimi krokami zbliżał się pokaz zaręczynowej kolekcji. Marek miał dużo pracy w firmie i późno wracał do domu. Życie płynęło powoli. Ula zajmowała się domem i dzieckiem czekając na Marka z kolacją ,chociaż uprzedzał nieraz ,że wróci nieco później. Obiecał ,że po pokazie będzie wcześniej wracał i spędzą trochę czasu razem. Trzymała go za słowo. Czuła się lepiej ,gdy Zuza podjęła pracę w Febo&Dobrzański. Ula nie mogła znieść dłużej tego czekania. Chciałaby już ,żeby Marek był po rozwodzie. Swój czas poświęcała dziecku. W ostatnich dniach zauważyła ,że schudła. Zmiana nie była ,aż tak zauważalna ,ale się ważyła parę kilo było mniej ,co ją ucieszyło. Kierowana chęcią zmiany ruszyła w kierunku zamkniętych drzwi. Przekręciła kluczyk ,a jej oczom ukazała się mini siłownia. Dobrzański nie wspominał jej o tym pomieszczeniu ,ale korzystając z tego ,iż mały śpi w łóżeczku. Wsiadła na rowerek i postanowiła trochę poćwiczyć.
Dwa tygodnie temu odbyła się pierwsza rozprawa ,dzisiaj miała odbyć się druga. Marek poprzednie mieszkanie przepisał na Paulinę ponieważ miał złe wspomnienia z tym mieszkaniem. Firma i udziały miały zostać w rękach Marka i Aleksa. Paulina nie miała z tym nic wspólnego. Dobrzański zamierzał szybko się rozwieść ,ale adwokat chciał wyjawić prawdę o małżeństwie swojego klienta z panią Febo. Markowi zależało na czasie. Sprawa dla niego ciągnęła się w nieskończoność.
- Hej - zagadnęła Zuza pojawiając się w domu Dobrzańskiego. - Wyglądasz jakbyś zobaczyła ducha- próbowała zażartować kuzynka Uli.
- Nie. Po prostu się ciebie nie spodziewałam ,ale cieszę się ,że przyszłaś. Całe dnie siedzę sama z dzieckiem i nie mam do kogo ust otworzyć- poskarżyła się Cieplak.
- Marek chciał ,żebyś wróciła do pracy jak mały podrośnie. Wiem ,że nie powinnam ,ale podsłuchałam rozmowę. Pewnie pojawienie się mnie w firmie pokrzyżowało te plany.
- Nie mów tak. Jeśli Marek chce mojego powrotu do pracy to co z małym ?
- Wspominał coś o żłobku. Gadał z Sebą w bufecie. W ogóle ten twój Marek nie wraca uwagi na kobiety. Na mnie prawie nie patrzył tylko zdziwił się ,że jestem twoją kuzynką - powiedziała prosto z mostu.
- Chodź do kuchni. Nie będziemy rozmawiać w holu- rzekła Ula z uśmiechem.
— A ty co taka zziajana ?
- Biegałam na rowerku- odparła Ula włączając czajnik.- Bardzo chcę schudnąć ,bo w ciąży sporo przytyłam.
—Robisz to dla niego?
— Nie. Przede wszystkim dla siebie. Źle się czuję z dodatkowymi kilogramami.
—Kawy ,herbaty ?
— Kawę poproszę. Cappuccino ,bo piłam już dwie czarne i nie wiem czy moje serce więcej wytrzyma. Tylko takie słabe.
— Nie wiem. Ja się się martwię o serce Marka— wyznała włączając ekspres.
—A to dlaczego?—Zuza przyglądała jej się badawczo.
Ta postawiła przed nią filiżankę z gorącym cappuccino.
Ula chwilę milczała nie chcąc mówić o tym ,że przyłapała Marka na braniu jakiś leków. Nie wiedziała na co są ,a on nie chciał o tym mówić. Czeka na moment ,aż wyjawi jej tą tajemnice. Obawiała się co skrywa jej ukochany. Nie byli parą ,ale uważała ,że powinien jej zaufać i powiedzieć o co chodzi.
—Krzysztof czyli ojciec Marka choruje na serce i obawiam się ,że on mógł to odziedziczyć.
—Z pewnością jeśli byłoby to coś poważnego to by ci powiedział - upiła łyk kawy. - Wy jesteście razem?
— Niestety nie. Mieszkamy razem i wychowujemy dziecko. Dzisiaj jest druga rozprawa i jestem ciekawa czy wreszcie Marek odzyska upragnioną wolność.
Usłyszała trzaśnięcie drzwiami w holu. Wyszła na korytarz chcąc dowiedzieć się jak z rozprawą ,ale widząc wściekł wzrok Marka mówił sam za siebie. Rzucił płaszcz zamiast powiesić i minął ją bez słowa opadając ciężko na fotel. Usiadła na kanapie przyglądając się mu i czekając ,aż zacznie mówić.
- Nie dostałem rozwodu- wypalił prosto z mostu.
— Dlaczego ? Paulina nie chce rozwodu?
— Sąd nie miał pojęcia ,że Paulina jest w posiadaniu domu w Mediolanie. Okazuje się ,że wcale biedna nie była ,a niby była ze mną dla pieniędzy. Zupełnie tego nie rozumiem. Niedługo kolejna rozprawa. Muszę jeszcze zrobić badania DNA ponieważ dotarli do dokumentacji medycznej Pauliny i okazało się ,że na początku naszego związku miała dziecko. Wtedy przyjeżdżała tylko na wakacje. A potem wyjeżdżała do Mediolanu. Ja wiem ,że to może brzmi absurdalnie ,ale Paula ma dziecko i chcą sprawdzić czy nie jest ono moje. Szczerze mówiąc wątpię ,żeby było moje. Gdy tak się stanie to nie wiem co zrobię. Chyba wezmę go z domu dziecka i się nim po prostu zajmę. Nie mogę tak zostawić dziecka. Nie wiem wtedy co z nami- odważył się na nią spojrzeć.
— Marek nie wiem co mam powiedzieć. Zaskoczyłeś mnie. Jeśli faktycznie masz dziecko z Pauliną postaram się wychować to dziecko najlepiej jak umiem. Leoś miałby przynajmniej rodzeństwo tylko obawiam się Pauliny. Nie chcę by mieszała się do naszego życia - wyznała szczerze. - Kocham cię ,ale mam dość czekania ,aż Paulina zniknie z naszego życia. Chyba ,że ty nie chcesz ze mną być?
- Chcę być z tobą. Chciałbym wychowywać z tobą Leona. Cieszę się ,że tak do tego podchodzisz i byłabyś w stanie pokochać nowe dziecko jeśli Gloria jest moją córką. Jeszcze jej nie widziałem. Obawiam się trochę tego spotkania. Niedługo z nami zamieszka też twoja siostra. Nie wiem czy mnie polubi. Mam nadzieję ,że będzie czuła się dobrze w tym domu.
—Ja też mam taką nadzieję.
— Jest jeszcze jedna sprawa ,ale o tym powiem ci później ,ale myślę ,że się ucieszysz.
— Teraz jak mi powiedziałeś to nie będę mogła się tego doczekać- wstała patrząc mu oczy z miłością. Odgarnął jej kosmyk z twarzy. Czuła jak miły dreszcz przepływa jej wzdłuż kręgosłupa. Pocałował ją lekko w usta ,a ona odwzajemniła pocałunek i zarzuciła mu ręce na szyję. Tą magiczną chwilę przerwał płacz dziecka. Odsunęli się od siebie czując niedosyt i pożądanie. Marek miał ochotę całować ją do utraty tchu. Powoli znaczyć ,każdy kawałek jej ciała ,znaczyć jej skórę mokrymi pocałunkami. Stał na środku salonu myśląc o jej pełnych różowych ustach. Dawno nie czuł czegoś tak silnego. Wiedział od długiego już czasu ,że to co czuję to do Uli to miłość.
- Ula mówię do ciebie i mówię ,a ty nic. Zasnęłaś czy co?- spytała ją nieco zaniepokojona kuzynka.
Dziewczyna ocknęła się i spojrzała trzeźwo na Zuzę. Zupełnie się wyłączyła nie słuchając co mówi kobieta. Obie znały się od dziecka. Drogi się ich rozeszły ,gdy poszły na studia. Ula weszła na portal społecznościowy i przypadkiem trafiła na profil kuzynki. Przejrzała zdjęcia i znajomych upewniając się ,że to jej kuzynka. Napisała do niej i dość szybko dostała wiadomość ,a później wymieliły się numerami telefonu. Ula cieszyła się ,że odnalazła rodzinę i nie jest zupełnie sama. Potrzebowała kogoś z kim będzie mogła porozmawiać i do kogo będzie mieć zaufanie. W dzieciństwie się przyjaźniły. Co prawda przyjeżdżali tylko kilka razy w roku to Ula i tak zawsze czekała na ferie i wakacje by móc spotkać się z kuzynką.
- Nie zasnęłam. Zamyśliłam się tylko- rzekła wciąż błądząc gdzieś myślami.
- Dobra ja się zbieram. pa- pożegnała się prędko Zuza i opuściła mieszkanie Uli.
Siedząc na kanapie zerkała co chwilę na telefon. Mały spał w łóżeczku ,a jej kończyła się cierpliwość. do Dobrzańskiego. W końcu napisała do niego sms'a. Chwilę czekała po czym dostała wiadomość ,że jest w drodze do domu i niedługo będzie. Zaburczało jej w brzuchu. Czekając na niego zapomniała zjeść kolacji. Postawiła ,że zrobi w tym czasie sałatkę. Wyciągnęła deskę i potrzebne składniki. Gdy je już umyła i zaczęła kroić pomidorki koktajlowe zadzwonił dzwonek do drzwi. Zdziwiła się ponieważ nie spodziewała się gości. Wytarła ręce w ściereczkę i poszła tworzyć. Uchyliła je ,a w progu stanął Marek z bukietem róż.
— Proszę to dla ciebie- podał jej bukiet czerwonych róż.
— Dziękuję—uśmiechnęła się niepewnie.— Marek kwiaty tu niczego nie zmienią. Chcę byś był ze mną szczery. Nic nie ukrywał- powiedziała prosto z mostu ,co leży jej na sercu.
— Cieszę się ,że w tej kwestii mamy takie samo zdanie ,bo właśnie miałem zamiar ci o wszystkim opowiedzieć. Mam też dobrą wiadomość ,ale to później ,gdy zjemy- uniósł reklamówkę do góry ,którą trzymał w ręce. - Zamówiłem jedzenie. Mam nadzieję ,że ci będzie smakować.
— Chyba czytasz mi w myślach—zabrała od niego jedzenie i wypakowała je z plastikowych pudełek na porcelanowe talerze. - Najpierw zjedzmy spaghetti ,a później porozmawiamy- dodała siadając do stołu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz