, Cudza Narzeczona’’
Rozdział 21
Podniosła lekko głowę z jego torsu i
podniosła się. Jednak nie zdążyła wstać,
bo poczuła jego dłoń na swoich plecach.
Pocałowała go i opuściła salon. Szybko wstał z kanapy zrzucając z siebie
koc. Potarł nerwowo kark. Czuł się obolały, ale nie przejmował się tym. Zauważył, że nawet się nie przebrał tylko
spał w ubraniu. Przypomniał sobie nagle, że dziś jest pierwszy dzień świąt
Bożego Narodzenia. Poszedł w kierunku
kuchni.
- Siadaj zaraz podam śniadanie –
odparła ponuro
- Ula wszystko w porządku?
- Tak.
- Jesteś jakaś smutna
- Chyba za dobrze mnie znasz. Nic
przed tobą się nie ukryje. Zastanawiam się nad tym, czego dowiedziałam się
wczoraj. Nie daję mi to spokoju. I nie umiem jakoś na niczym się skupić.
- Jesteśmy tu na wyjeździe. Sami.
Mieliśmy zapomnieć o innych sprawach i najlepiej spędzić czas. Aby było, co
wspominać.
- I na pewno będzie. To gdzie się
wybieramy? Masz jakieś plany?
- Najpierw pójdziemy na kulig. Nim
dojedziemy do Doliny Kościeliskiej a tam udany się na długi spacer i zwiedzimy
trochę a potem zjemy obiad w jednym z pensjonatów. A potem mam dla ciebie niespodziankę.
- Jaką?
- Gdybym ci powiedział to przestała by
być niespodzianką? Dowiesz się w swoim czasie.
- Nigdy nie byłam w Zakopanym
- Nigdy?
- Nie. Rodzice zdecydowanie woleli
morze. Dlatego przeprowadzili się do Gdańska i tam prowadzą pensjonat w
Jelitkowie. Julia też chyba teraz tam jest.
- A z nim?
- Z Aleksem nigdy nigdzie nie
wyjeżdżałam. Jedynie szliśmy do kina albo parku i w zimie byliśmy na lodowisku,
ale to było tak dawno. A jeśli jechał do
Włoch nigdy nie zabierał mnie ze sobą.
- To teraz masz okazję pozwiedzać i
zaszaleć.
- Nie wiem co masz na myśli, ale
jestem pewna, że nie będę żałować tego wyjazdu.
- Nie będziesz. Obiecuje ci to.
**************************
Wczorajsza wigilia w domu seniorów
Dobrzańskich nie należała do udanych. Nikt nie miał nastroju świątecznego. Patrycja nie pojawiła się u nich. Niestety
leżała w łóżku z gorączką i nie mogła przyjechać. Paulinie lot się opóźnił z
powodu śnieżycy i odwołała lot. Nikt inny się nie pojawił. Spędzili ten wieczór
sami. Gospodyni nagotowała tyle potraw a nawet nie miał, kto ich zjeść. Helena próbowała dodzwonić się do Marka, ale
miał wyłączoną komórkę. Nie zdążyła złożyć jemu ani Uli życzeń. Jedynie Krzysztofowi
się to udało, gdy na chwilę wpadli do firmy. Ciekawa była czy dojechali i czy
szczęśliwie. W, każdej chwili pogoda
mogła się pogorszyć. W telewizji ani
radiu nie zapowiadali w Warszawie śnieżycy, ale w Zakopanym bywa różnie. Miała jednak nadzieję, że szczęśliwie wrócą
do domu. Nie mogła znieść tego, że jej syn ma wyłączony telefon. A Z Patrycją
nie mogła porozmawiać, bo miała anginę i nie mogła mówić. Gdy dzwoniła odebrał
jej obecny chłopak i o wszystkim poinformował. Obiecała, że odwiedzi ich w drugi
dzień świąt. Nie chciała siedzieć prawie
sama w domu w Boże Narodzenie.
- Martwisz się o Marka?
- Mógł, chociaż zadzwonić, że
dojechali
- Pewnie zapomniał albo nie ma tam
zasięgu.
- Może masz rację. Ale w górach różnie
bywa.
- Nadal nie możesz zapomnieć, co
wydarzyło się kilka lat temu?
- Nie. To trudne. Patrycja wtedy była
jeszcze mała. Wszyscy ją szukali i umierali ze strachu a ona schowała się w
Mroźnej Jaskini i w ogóle nie odzywała.
- Pamiętam znalazło ją pogotowie
górskie. Miała wysoką gorączkę i zabrali
ją do szpitala helikopterem.
- Tego nie da się zapomnieć.
-Ale Marek i Ula są dorośli i nie
musisz się o nich martwić.
- Szlagi górskie są zdradliwe. I
lepiej uważać.
- Na pewno będą ostrożni. A Paulina mówiła,
dlaczego nie dotarła na wigilię?
- Dzwoniła i mówiła, że wczorajszy lot
był opóźniony i zrezygnowała z podróży. Opowiadała też, że kogoś poznała i chce
abyśmy go poznali. Ponoć jest Włochem.
- O nie
-Co?- Spytała zaskoczona reakcją
męża.
- Nie lubię Włochów
- Od kiedy?
- Aleks. Był czas, że uważałem go za
porządnego i odpowiedzialnego mężczyznę. Ale już nie. On jest u mnie skreślony.
To nie człowiek tylko potwór.
- O czym ty mówisz?
- Wiedziałaś, że stosował przemoc
wobec Uli? Dodatkowo wyzywał ją i poniżał. A nawet zastraszał. Słyszałem raz jak na nią
krzyczy. Poza tym odebrał Markowi dziewczynę.
Julia jest siostrą Uli.
- To ta dziewczyna przez, która tak
cierpiał Marek? O tą Julię chodzi?
- Właśnie o nią. Jest ona siostrą Uli,
ale są zupełnie różne. Marek opowiadał mi, co przeszła Ula. Ona nie chce o tym mówić to dla niej za
bolesne. I wiem jeszcze jedno. Dominika była z nim w ciąży. Wczoraj telewizja
poformowała o jej śmierci.
- Niewiarygodne. To dlatego
przepisałeś na naszego syna udziały?
- Tak.
Zasłużył, aby być prezesem. Wierze, że będzie mądrze zarządzał firmą. A
Febo nie chce, aby kiedykolwiek do niej wracał.
******************
- Uwielbiam to miasto. Jest piękne i
ma duszę- odparła rozmarzona Joanna trzymając za rękę Radka. Spojrzał na nią i
się uśmiechnął. Pocałował ją lekko w usta przystając, po czym ruszyli
dalej. Mijali mnóstwo ludzi gdzieś się
spieszących. Kobieta znowu poczuła, że jest głodna. Przechodzili akurat obok
jednej z restauracji. Podał lekko śnieg. Wszystko było oświetlone. Nagle zatrzymała się przy witrynie z
dziecięcą odzieżą. Przystanęła na chwilę patrząc na różowe śpioszki a obok
niebieskie. Położyła dłoń na swoim
brzuchu z uśmiechem. Nie mogła się doczekać, kiedy na świecie pojawi się ich
kruszynka. Chciała, aby Ula i Marek zostali chrzestnymi, chociaż na ten temat
jeszcze z nimi nie rozmawiała. Ale była przekonana, że najlepsza przyjaciółka
jej nie odmówi. Radek położył jej dłonie
na talii.
- Chodźmy, bo zamarzniesz. A na zakupy
śpioszków i zabawek przyjdzie jeszcze czas. Niektóre rzeczy już mamy.
- Wiem, ale te są takie śliczne. Szkoda,
że Ulka nie jest w ciąży.
- Dlaczego?
- Razem moglibyśmy chodzić na takie
zakupy i w ogóle? Miałabym, kogo się doradzać. Wymienialibyśmy się
doświadczeniami.
- Może już niedługo tak się stanie
- Co?- Spytała zaskoczona patrząc na
Radka.
- Wyjechali na romantyczny weekend. Myślisz,
że będą grzeczni? Bo ja nie sądzę. Może postarają się o małą Dobrzańską albo
Dobrzańskiego.
- Wątpię, aby mieli takie plany. Nie
są zbyt długo parą. Ula była już narzeczoną i nie wspomina tego dobrze. I nie sądzę,
aby zdecydowała się w tym momencie na dziecko.
- Może i masz rację, ale Marek mi się zwierzył,
kiedyś, że chciałby zostać tatą.
- W przyszłości na pewno
- Jakiej przyszłości? On już jest
gotowy na bycie ojcem. Przecież już z Julią, o, której wspomniał miał poważne
plany i gdyby nie zdrada miałby już z pewnością dzieci.
- Ulka sama zdecyduje. Ważne, że są
szczęśliwi.
- Zgadzam się z tym. My też jesteśmy i
będziemy. A teraz wracajmy do domu.
***************************
Marek i Ula ubrani w puchowe kurtki, jeansy
oraz śnieżne buty wsiadali właśnie do bryczki.
Brunet podał jej dłoń. Chwyciła ją i zajęła miejsce obok niego. Konie ruszyły. A oni patrzyli na mijających
ich turystów i drzewa i choinki pokryte śniegiem. Położył dłoń na jej
dłoni. Nie czuła zimna, mimo, że było
mroźne powietrze. Czuła jego ciepłą dłoń na swojej. Mimo, że nie patrzyła na
niego wiedziała, że jej się przygląda. Wzięła głęboki oddech, aby poczuć świeże
górskie powietrze. Jaka ona piękna? Nigdy nie widziałem u niej rumieńców, ale teraz wygląda
słodko. Jak bardzo się zmieniła od
początku naszej znajomości? Jest w jej jakaś delikatność, której wcześniej nie
zauważyłem. Ma swoje zdanie i umie postawić na swoim, ale i tak ją kocham. I
nie wyobrażam sobie nikogo innego na jej miejscu. A Julia życzyła jej śmierci. – Rozmyślał. Nagle cofnął dłoń a z jego twarzy
zniknął uśmiech. Ula spojrzała na niego zaskoczona.
- Coś się stało?- Zauważyła od razu
jego zmianę nastroju. Znała go na tyle, że wiedziała, kiedy jest coś nie tak. Zawsze
starali się razem rozwiązywać problemy. Nawet wtedy, gdy jeszcze nie byli parą.
On też wiedział, kiedy coś ją martwi. Drobne płatki śniegu zaczęły spadać na
ich głowy i twarze.
- Pomyślałem o Julii. Czy faktycznie
mówiła poważnie? Nie chce, aby coś ci się stało. Wiesz ile dla mnie znaczysz i
nie mógłbym żyć bez ciebie.
- Nie sądzę, aby mówiła poważnie. Nie
martw się. Wszystko będzie dobrze.
- Przy mnie nic ci się nie stanie. Nie
pozwolę na to. Bo kto stanie ze mną
przed ołtarzem? Nie marzyłaś o białej sukience?
- Owszem, kiedyś był taki czas, ale
nie chcę o tym rozmawiać. Ale teraz już
o tym nie marzę. Jedynie, czego pragnę to być szczęśliwa. I chcę wiedzieć, kto
jest winny śmierci Dominiki Majewskiej?
- A o naszej przyszłości myślisz?
- Jestem szczęśliwa i to mi
wystarcza. Tylko słowa siostry nie dają
mi spokoju. Czy ona naprawdę chce mojej śmierci?
- Nie chce nawet o tym myśleć. Nie wiem,
do czego jest zdolna. Ale sadze, że ona jest niepoczytalna.
Zatrzymali się niedaleko Doliny.
Wysiedli z bryczki i rozejrzeli się po okolicy. Poczuli zapach świerków i
sosny. Przed nimi szli turyści. Złapał
ją za rękę. Zdecydowali się na leśną
ścieżkę. Zatrzymał się przytrzymując
jedną z świerkowych gałązek i gdy podeszła spadł na nią śnieg. Otrzepała z
czapki zimny śnieg. Schyliła się i
zrobiła kulkę ze śniegu zrobiła zamach celując w niego. Jednak schował się za
drzewem i nie dostał śnieżką. Postanowił
zrobić jej kawał. Schował się tak, że go nie widziała. Wołała go krzycząc jego imię,
ale nie odpowiadał. Śmiał się pod nosem. Ona chodziła po ścieżce szukając go z
każdym krokiem coraz bardziej przestraszona. W pewnym momencie, gdy była
niedaleko drzewa za, którym się schował przyciągnął ją nagle do siebie. Ze
strachu krzyknęła. Pocałował ją w usta.
- Głupek –odparła uwalniając się z
jego ramion. Uśmiechnęła się złośliwie i
pociągnęła go tak, że wpadł w zaspę.
- Ula – zawołał
- To za karę, że się schowałeś i mnie
wystraszyłeś
Patrzył na nią wzrokiem
nieszczęśliwego psiaka. Gdy tak mu się przyglądała nie potrafiła się na niego
gniewać. Podeszła do niego. Pociągnął ją
i wylądowała na białym śniegu. Zaczęli się wzajemnie okładać białym
puchem. Turlali się po śniegu. Nie liczyło się to, że inni mogą ich
zobaczyć. Nagle przestali. Leżała na nim i spojrzała mu w oczy. On wpatrywał się w jej piękne dwa
błękity. Dłonią pogładziła jego policzek
przybliżając twarz. Musnął nieśmiało jej usta. Rozchyliła je pozwalając, aby
ich języki się spotkały a usta złączyły się w namiętnym pocałunku.
Kochana Twoje opowiadania są świetne .Czekam na kolejną część �� wiesz ze jestem fanka Twoich opowiadań �� Biedna Ula ma taką siostrę :/ i teraz jest ostrożna �� Mam nadzieje ze wszystko się im ułoży pozdrawiam Ania
OdpowiedzUsuńNiestety Ula ma złą siostrę chociaż ,, zła'' to mało powiedziane. Fajnie ,że czytasz i komentujesz. Dzięki wielkie i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńHej,
OdpowiedzUsuńprzepraszam, że nie komentowałam, ale byłam na wakacjach i nie bardzo miałam czas. Śledziłam na bieżąco! :) Nie oszczędzasz ich. Jak nie damski bokser, to siostra psychopatka. Mam nadzieję, że nie uda jej się to, co wymyśliła w swojej pustej główce. Cokolwiek by to było, nie oznacza to nic dobrego dla Uli i Marka. Za swoje niepowodzenia chce ukarać swoją siostrę, trochę mnie to przeraża... Rozumiem, że w dzieciństwie tak było, ale to nie znaczy, że nadal tak jest i że to jest prawda generalna. Zniszczyła swoje szczęście, na własne życzenie. Gdyby nie poszła do łóżka z Aleksem, miałaby poukładane życie. Marek cudowny, porządny i wymarzony, a ona woli ognisty romans z damskim bokserem i księciem ciemności. Chciała unieszczęśliwić swoją siostrę, wydając ją za mąż na siłę, za Aleksa... Najszczęśliwsza chyba byłaby, gdyby zatłukł ją na śmierć. W swoją grę wciąga matkę, mam nadzieję, że oni również przekonają się jaka jest naprawdę ich wychuchana i wymarzona córeczka. Ich pogląd na córki jest całkowicie odwrotny do rzeczywistości. Ja na miejscu Uli chyba bym im nie wybaczyła.... Miłość między Ulą i Markiem kwitnie. Chyba się nie zabezpieczają więc mam nadzieję, że niedługo Ula zajdzie w ciążę :) Marek myśli że Ula jest w zagrożeniu, a to na niego, Julia planuje 'atak'. Marek jest mądrym facetem. Nie pozwoli aby Julia zniszczyła jego rodzinę :) Wierzę, że będzie happy end :) Pozdrawiam, UiM
Komentarz bardzo długi. Nie przepraszaj nie szkodzi. Julia jest psychopatką i czyha na życie Marka. On nic na razie nie podejrzewa bo myśli ,że to Uli grozi niebezpieczeństwo. Aleks jeszcze się pojawi. Nie wiem ,kiedy bo tego wątku na razie nie napisałam. Ostatnio mam wrażenie ,że wszystko idzie mi o wiele gorzej. Nawet nie wiem jak to możliwe ,że opowiadanie jest gorsze od poprzedniego skoro je sprawdzałam? A wracając do treści. Ula aż takich planów z Markiem nie ma ale kto wie? Oczywiście mówię o dziecku. Przecież powiedziała do Dobrzańskiego ,, Jestem szczęśliwa i to mi wystarcza'' . Niestety Marek widzi to trochę inaczej ale chce poczekać ze swoimi planami. To opowiadanie jest w toku. Nie jest skończone. Ale kilka pomysłów już mam. Nie mogę powiedzieć czy będzie happy end czy nie. Czy się rozstaną ,ktoś umrze a może będę razem. A może będzie ślub albo zaręczyny? Chciałam już napisać ale siostra powiedziała abym nie mówiła jeszcze. I pójdę za jej radą i nie zdradzę. Bardzo chciałam stworzyć Marka jako dobrego,mądrego,czułego faceta i mam nadzieję,że mi się udało. Ulę chciałam pokazać trochę ze złej strony ale potem pojawia się wyjaśnienie jej zachowania. Ona miała się zmienić pod wpływem uczucia do Dobrzańskiego. Jak pewnie wiesz u mnie nie ma wiecznej sielanki. Dzięki za wpis i pozdrawiam.
Usuńi pięknie, miłość kwitnie, podoba mi się ta część bo nie ma w niej Alexa ani Julii i trzymaj ich od Uli I marka z daleka, pozdrawiam B.
OdpowiedzUsuńMiłość Uli i Marka kwitnie ale niedługo zawisną czarne chmury. Julia i Alex jeszcze się pojawią. Pozdrawiam
UsuńJak się okazuje, seniorzy Dobrzańscy są świetnie poinformowani. Sporo wiedzą o Julii i Domi, a także o bokserskich wyczynach swojego przybranego syna i o znęcaniu się nad Ulą. To chyba dobrze, że mają tego świadomość, bo pomogła im zrzucić klapki z oczu. Doceniają pracę swojego syna i nie są przeciwni Uli. To pozytywnie rokuje.
OdpowiedzUsuńPobyt w Zakopanem wydaje się bardzo romantyczny. Piękny opis zimy, kulig i zabawa śnieżkami. Mogłabym przy tym wzdychać, bo duszę mam jak najbardziej romantyczną, ale jestem też marudą i przyznam się, że z rozdziału na rozdział czyta mi się coraz gorzej. Deklarowałaś, że będziesz pochylać się nad każdą częścią i robić korektę, tymczasem każda następna część zawiera więcej błędów od poprzedniej. Obiecałam, że już nie będę ich wymieniać. To mijałoby się z celem, bo one niezmiennie pozostają te same, a jakie, to już wiesz. Czy to naprawdę takie istotne, żeby dodawać co dwa dni rozdział? Takie narzuciłaś sobie tempo, tylko nie wiem po co? Każdy kolejny rozdział jest jakościowo słabszy od poprzedniego. Naprawdę chcesz tak bardzo zaniżać poziom? Pomyśl o tym.
Pozdrawiam. :)
W obecnej chwili to nawet twój komentarz nie jest w stanie mnie do końca zdołować. Bo przecież pisząc coś zawsze można coś poprawić ,zmienić ale są rzeczy na co wpływu się nie ma. Oczywiście rodzice Dobrzańskiego życzą im szczęścia bo już wiedzą jaki jest Aleks. Właśnie chciałam aby było romantycznie bo potem takie chwile mile się wspomina. W następnym rozdziale chcę aby jeszcze trochę pojawiło się tego pobytu w górach a potem już ich powrót. Narzuciłam sobie tempo bo czasem tak mam ,że coś zacznę ale nie skończę i zaczynam coś nowego. Staram się teraz tak nie robić. Ale może faktycznie potrzebuję przerwy. Pozdrawiam
Usuńpisz,pisz nie przerywaj:)
Usuń:)
Usuńpiękny rozdział taki romantyczny, Marek chodzący ideał , jednym słowem miłość kwitnie. M.
OdpowiedzUsuńMarek w tym opowiadaniu jest taki o jakim z pewnością marzyło by wiele kobiet. Chociaż niektórzy wolą drani. Uczucie Marka i Uli jest głębokie ale czy pokonają przeciwności losu? O tym w następnych rozdziałach. Dzięki za wpis i pozdrawiam.
UsuńJak tak dalej pójdzie to pół opowiadania ta Julia wymorduje. Niczym Laleczka Chucky. Aleks może też leży gdzieś martwy, ale jego akurat żałować nie ma czego. Ula i Marek szczęśliwi i chciałabym aby tak pozostało. Te czarne chmury w ogóle nie podobają mi się. Pociesza mnie myśl,że po deszczu przychodzi słońce.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam miło.
Z pewnością Julia nie wymorduje pół opowiadania . To znaczy bohaterów . Jak napisałaś o tej Laleczce postanowiłam ją obejrzeć. Wcześniej słyszałam tylko ,że zabijała ale nigdy nie oglądałam tego filmu. Oglądałam ,kiedyś tylko o nawiedzonej ale inaczej się nazywała i robiła wszystko aby rozdzielić rodzinę. I to jej się niestety udało.Tragicznie to się kończy. Tak samo sierociniec lub sierota. Ale moje opowiadanie nie ma nic wspólnego z tymi horrorami. Aleks żyje. Owszem Julia kogoś zabije ale jeszcze nie teraz. Masz rację po deszczu wychodzi słońce. Dosłownie i w przenośni. dziś u mnie padało ale teraz jest słonce. Pozdrawiam.
UsuńKiedy dodasz kolejny rozdział? M
OdpowiedzUsuńNie wiem. Ale myślę ,że niedługo. Potrzebuję małej przerwy.
UsuńOdpoczęłaś już, jesli tak to dodaj kolejny rozdział :)
OdpowiedzUsuńMyślałam o publikacji 22 rozdziału w piątek ale może dodam szybciej. Zobaczę. :)
OdpowiedzUsuń