,, Cudza Narzeczona’’
Rozdział 20
Leżała na jego nagim torsie.
Wsłuchując się w bicie serca. Przepełniało ją szczęście . Bardzo cieszyła się
,że odnalazła prawdziwą miłość. I
wiedziała ,że to ten jedyny. I z nim
mogła by iść nawet na koniec świata. Ale w jej myślach nagle pojawiła się Julia. Nie miała pojęcia o czym ona mówiła i
dlaczego życzyła jej śmierci. Ich życie
intymne było pełne żaru, namiętności i
miłości. Ula nie chciała wspominać
swoich nocy z byłym narzeczonym czy innymi z którymi spała. Teraz chciała być
tylko z Markiem i pozostać mu wierna.
Dawne życie nie miało znaczenia.
Aleks nigdy nie był delikatny i czasem czuła się obolała po stosunku. Na
początku to jej nie przeszkadzało. Gdy
została jego narzeczoną już mniej się kochali. Potem już w ogóle. Potrzebowała
bliskości a z jego strony nie było nie
mogła na to liczyć. Zamiast tego były
coraz częstsze kłótnie i przemoc. Czuła
się jak w pułapce. Myślała ,że po ślubie może się zmieni. Nie wierzyła mu ale bała się odejść. Dopiero
gdy Marek stał się jej bliższy i zaczęła mu wierzyć. Uwolniła się od Aleksa ,który zniknął i do
tej pory nikt nie wie gdzie jest.
- kochanie mieliśmy się pakować-
odparła wstając z łóżka sięgnęła po koszulkę.
Założyła szybko spodnie i podeszła do szafy.
- Pomoge ci – powiedział narzucając na
ramiona niebieską koszulę i szare
spodnie. Wyjął z szafy walizkę. Położyła na łóżku rzeczy ,które chce zabrać
na wyjazd. Mężczyzna widząc to zaczął się śmiać.
- Co cię tak śmieszy?- spytała Kobieta
patrząc na niego.
- Zamierzasz to wszystko zabrać?
- Oj to tylko kilka rzeczy –odparła
władając ubrania do walizki.
- Chyba kilkanaście – dodał
- Jedziemy na tydzień a nie wiem co
może się przydać. Dobrzański lekko pokręcił głową. Ach te kobiety- pomyślał. Spakowała ubrania i pobiegła do łazienki aby
zabrać kosmetyki. Gdy wróciła on również
zdążył już spakować kilka swoich ubrań.
Jej mała walizka ledwo się domykała. Z uśmiechem podszedł do niej i
pomógł jej ją zamknąć. Pocałował ją w usta i zeszli na dół.
**************
Po pustej plaży chodziła blondynka
ubrana w puchową kurtkę. Wiał mroźny
wiatr. Okryła się bardziej
szalikiem. W oddali widziała parę spacerującą
z psem. Nie lubiła patrzeć na szczęście innych. Nigdy nie potrafiła prawdziwie kochać. Do jej siostry i jej faceta zrodziła się w
jej sercu nienawiść. Chciała aby Ula
cierpiała . Nie mogę jej zabić to będzie za
proste. A ja chcę aby cierpiała. Muszę zabić jego. Pytanie tylko jak? Te myśli kłębiły się w jej głowie.
Chciała zemsty za to ,że Marek ją wtedy zostawił. Mimo upływu czasu dopiero
teraz znalazła powód aby się go pozbyć. Niespodziewanie podeszła do niej matka.
- Nie wracasz do domu?
- Za chwilę. Musiałam coś
przemyśleć. Potrzebowałam pobyć sama aby
zebrać myśli.
-
Gdzie byłaś przed południem?
- Odwiedziłam siostrę i mojego byłego
- Po co tam byłaś?
- Życzyć im wesołych świat
- W to na pewno nie uwierzę. Mów o co
chodzi. Nadal są razem ? Elwira się nie spisała?
- Nie. W ogóle ją olewa i mam inny plan.
- Jaki?
- Nie powiem. Ale skoro tamten się nie
powiód. To muszę znaleźć coś na niego aby Ula go zostawiła.
- A jeśli nie?
- Wierzysz ,że się zakochała? Przecież
ona nie jest zdolna do głębszych uczuć.
Kluby, imprezy i seks to jest jej życie.
- Przesadzasz
- Wcale. Zawsze tak żyła a teraz
pojawił się ten gnój i nagle wszystko rzuciła dla niego a Aleksa zostawiła.
- Chyba się zapominasz. To on zniknął
i nie daję znaku życia powiedziała podniesionym tonem.
- A może ja wiem gdzie jest?- odparła
pytająco patrząc na zamarzniętą wodę.
********
Wieść o morderstwie znanej modelki
szybko się rozeszła. Pisali o tym gazety i mówiła o tym telewizja. Nikt nie znał sprawcy tej zbrodni. Policja
szukała świadków i dowodów. A sprawa tym
bardziej była trudna ,że nie miała przyjaciół.
I nikt za bardzo nie przejmował się jej losem. Jedyną koleżanką z
pokazów była Martyna ale ona nic nie wiedziała.
Ktoś poinformował policję ,że była kochanką Aleksa Febo. Obiecali to
sprawdzić. Sąsiadka ,która słyszała ich
ostatnią kłótnie w dniu zaginięcia poinformowała ,że kobieta była w ciąży. Opisała jak wyglądał mężczyzna i co
słyszała. Policja uznała go za jednego z
głównych podejrzanych bo miał motyw. Chciał pozbyć się dziecka a ,że tego nie
zrobiła mógł chcieć się jej pozbyć.
Kilka
godzin później.
Gdy otworzyła oczy zatrzymali się
przed ładnym domkiem . W koło było pełno drzew pokryte białą pierzyną. Śnieg nie padał. Słabe promiennie słoneczne przebijały się
przez korony drzew. W oddali były góry i
piękny widok. Rozejrzała się lekko przeciągając.
- Wyspałaś się kochanie?
- Dojechaliśmy?
- Tak. Podróż była długa ale jesteśmy
już na miejscu- odparł przybliżając się do jej twarzy patrząc w jej piękne
lazurowe oczy. Przy niej czuł ,że
żyje. Zakochał się w niej odkąd pierwszy
raz ją zobaczył. Piękna i niedostępna a teraz jest przy nim i go kocha. Jestem szczęściarzem ,że wybrała właśnie mnie. Kocham ją nad życie i nic
tego nie zmieni. Będzie moją żoną i matką moich dzieci. Naszych. Cudnych słodkich urwisów. Będzie najpiękniejszą panną młodą w białej
sukni z ciemnymi włosami- rozmyślał.
- Marek!!! Pytałam czy pomożesz mi
zanieść rzeczy. A ty patrzysz na mnie i .. .
- Przepraszam ale zamyśliłem się
- A o czym ?- zapytała patrząc mu w
oczy.
- O naszej wspólnej przyszłości
- A konkretniej?- dopytywała
- Powiem ci ale jeszcze nie teraz.
Przyjdzie na to czas. A teraz chodźmy.
Otworzył jej drzwi i podał rękę. Było
ślisko. Zachwiała się lekko łapiąc jego ramienia. Spojrzał na nią i się uśmiechnął. Schylił się i wziął ją na ręce . Objęła go za
szyję śmiejąc się. Postawił ją na schodach do domku. Podał jej kluczę i wrócił po bagaże do samochodu. Otworzyła
drzwi i weszła do środka. Pierwsze co
zauważyła to kominek i drewno obok niego.
Kanapa brązowa i regał z książkami. Pod dużym oknem stał bujany fotel. Na środku stał niewielki stolik. Wszystko tworzyło ciepły i przytulny
klimat. Zajrzała dalej były tam drzwi do
małej kuchni a obok była łazienka. Ręczniki leżały już na taborecie. Była kabina
prysznicowa. Uśmiechnęła się na ten widok. Przypomniała sobie ich wspólną kąpiel
w domu. Nie słyszała nawet jak wszedł i
patrzy na nią.
- I jak ci się podoba? – spytał
podchodząc do niej.
- Pięknie tu
- Byłaś na górze?
- Jeszcze nie
- Tam jest też łazienka i sypialnia.
- To ja pójdę się rozpakować.
- O nie – odparł ze śmiechem i wziął
ją na ręce.
- Postaw mnie!!! Ty wariacie !-
krzyczała próbując się uwolnić z jego silnych ramion.
- Ani mi się śni- dodał całując jej
usta.
****
Zostawili rzeczy i zeszli na dół.
Usiedli przy kominku zmęczeni po
podróży. Wzięli kieliszki czerwonego
wina ,które przyniósł wcześniej brunet.
Podkuliła nogi i spojrzała na ukochanego. Wigilijny wieczór. Wiele osób
zasiadało do stołu śpiewając kolędy i łamiąc się opłatkiem. Ale oni zdecydowali ,że w tym roku nie będą
obchodzić świat. Oparła się o jego ramie
patrząc na ogniki wesoło tańczące w kominku.
Zawsze fascynowały ją dwa sprzeczne żywioły. Ogień i woda. Lubiła zabawy w deszczu i skakać po kałużach
gdy była mała.
- Wiesz jak patrzę na ogień.
Przypomina mi się fascynacja świeczkami w dzieciństwie.
- Czym ?- spytał zaskoczony
Dobrzański. Odstawiając kieliszek z
winem na stolik.
- Julia zawsze podkradała mamie
świeczki i je zapalała a lubiłam patrzeć na płonący ogień. Ale pewnego dnia mama nas przyłapała i przez
tydzień nie mogłam nigdzie wyjść a ona dostała tylko upomnienie. Płakałam
wtedy. To było takie niesprawiedliwe.
- U mnie było na szczęście inaczej.
Między mną a siostrą jest trochę różnicy. Nie umieliśmy się porozumieć. Ona
zawsze coś broiła ale nikt nie zrzucał winy na mnie. A wybierzemy się na narty?
- Chętnie tylko ,że ja nie umiem
jeździć.
- Naucze cię
- Nie wiem czy ci się uda
- Zaufaj mi
- Ufam i kocham –dodała składając na
jego ustach czuły pocałunek. Zasnęli
przytuleni do siebie. Ogień w kominku przygasał powoli. Wyłączyli telefon aby
nikt im nie przeszkadzał. Przyjechali tu bo
chcieli odpocząć i zapomnieć o wszystkim innym. Nie myśleć o firmie,
problemach i planach. Chociaż Dobrzański miał już plany na przyszłość wiedział
,że dla Uli to o wiele za wcześnie i mogła by odejść. A tego nie chciał. Wierzył ,że na wszystko przychodzi odpowiedni
czas.
Ależ z tej Julii siostra z piekła rodem , może ona jakaś psychiczna jest, jak można planować śmierć kogoś z zimną krwią, znajomość Ula-Marek kwitnie i bardzo dobrze, Alexa wsadź z Julką do pierdla na długie lata, najlepiej do jedne celi niech się nawzajem pozabijają , Pozdrawiam B.
OdpowiedzUsuńJulia jest z piekła rodem. I na pewno tak łatwo nie odpuści. A w związku Uli i Marka na razie wszystko dobrze. Sprawa z Aleksem wkrótce się wyjaśni. I czy Julia wcieli swój plan w życie? W tej chwili nic nie zdradzę. Pozdrawiam.
UsuńTo opowiadanie zaczyna się robić dość krwiożercze. Najpierw śmierć Domi, a teraz Julia knuje, jak pozbawić Marka życia. Mam nadzieję, że ktoś pokrzyżuje jej te plany. Najwyraźniej trudno znosi szczęście najbliższych, ale żeby od razu zabijać?
OdpowiedzUsuńMarek i Ula nie mają chyba żadnych złych przeczuć i cieszą się swoją miłością. Trochę obawiam się, co będzie po ich powrocie z Zakopanego i co im zgotujesz za przyszłość.
Część jak zwykle bardzo dobra, ale błędów mnóstwo.
Pozdrawiam.
MałgorzataSz1
UsuńOczywiście Marek i Ula nic na razie nie przeczuwają. Uczucie kwitnie ale nad nimi wkrótce zawisną czarne chmury. Co będzie dalej o tym niedługo. Pozdrawiam
super opowiadanie, czekam na kolejny next:)
OdpowiedzUsuńdzięki. Pozdrawiam
Usuńod niedawna zaczęłam czytać twój blog i muszę przyznać , że mnie zaciekawiłaś , nie wieje nudą i cały czas coś sie dzieje.
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę ,że mój blog cię zaciekawił. Dziękuję za wpis i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńChyba Julia nie zabije Marka. Będzie happy end :). Ona jest jakaś psychiczna. Opowiadanie niczym z horroru...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Andziok
Owszem Julia jest psychiczna. Czy to horror okaże się wkrótce. Pozdrawiam.
Usuń