,, Cudza Narzeczona’’
Rozdział 25
Nigdy
nie pragnęłam rzeczy materialnych
Nigdy nie potrzebowałam wiatru w skrzydłach
Zawsze pragnęłam tylko Ciebie
Nie potrafię tego wyjaśnić
Ktoś mi powiedział
Idź tam gdzie jest twoje serce, nigdy nie będziesz samotny
Jeśli wierzysz że marzenia się spełniają Jest tam ten jedyny
Nigdy nie potrzebowałam wiatru w skrzydłach
Zawsze pragnęłam tylko Ciebie
Nie potrafię tego wyjaśnić
Ktoś mi powiedział
Idź tam gdzie jest twoje serce, nigdy nie będziesz samotny
Jeśli wierzysz że marzenia się spełniają Jest tam ten jedyny
,
Który na Ciebie czeka
Bo ja uwierzyłam gdy Cie zobaczyłam, że jeśli pragniesz czegoś mocno
To nie ucieknie to przed twoją miłością
Wszystko jest możliwe na tym świecie
Jeśli tylko wierzysz
Bo ja uwierzyłam gdy Cie zobaczyłam, że jeśli pragniesz czegoś mocno
To nie ucieknie to przed twoją miłością
Wszystko jest możliwe na tym świecie
Jeśli tylko wierzysz
Schował komórkę do spodni i wsiadł do
windy naciskając przycisk z numerem pięć.
Wyszedł z niej. Wszyscy zaczęli mu się przyglądać. Czuł się lekko skrępowany gdy tak mu się przyglądali. Podszedł do recepcji. Wziął pocztę i bez
słowa chciał udać się do gabinetu ale pojawiła się Ula. Wszyscy
na nich patrzyli.
- Marek !!! Marek!!!- zaczęła krzyczeć
Kubasińska całując go w policzki. Stał zdezorientowany nie mając pojęcia co
wywołało takie emocje u sekretarki. Gdy
się odsunęła podeszła do niego Ula i spojrzała w oczy. Zdziwił się gdy zobaczył w nich łzy.
Przytuliła go mocno zarzucając mu ręce na szyję.
- Kochanie o co tu chodzi?- zapytał
szeptem.
- Wszystko ci wytłumaczę- odparła nie
wypuszczaj go z ramion. Nie zwracała uwagi ,że inni patrzą. Odsunęła się lekko
uśmiechając przez łzy. Pocałowała go w usta. Zaskoczony odwzajemnił pocałunek.
Nigdy nie okazywali sobie czułości publicznie. W firmie nie wiedzieli. On dawno
chciał powiedzieć ,że są razem ale ona nie chciała.
- Myślałem ,że jesteś zła. Tak szybko
wybiegłaś z mieszkania.
- Nie.
Kochanie chodźmy do mojego gabinetu- rzekła chwytając jego dłoń.
- Dobrze- odparł muskając jej
usta. Udali się w kierunku
gabinetu. Od teraz nie chciała już
ukrywać ,że jest z Markiem.
*****************
Pracownicy pomału się rozeszli i
wrócili do swoich obowiązków. Violetta
udała się do łazienki. Nikt nie chciał z
nią rozmawiać. W bufecie Iza rozmawiała
z Elą na temat informacji ,która krążyła po firmie. Wszyscy w nią uwierzyli mimo ,że Kubasińska
często kłamie. Jednak większą teraz
sensacja było to co wydarzyło się na korytarzu.
Elwira patrzyła na to z irytacją. Nie udało się jej zdobyć Dobrzańskiego
a teraz musi jeszcze go oglądać z tą
kobietą. Wiedziała ,że Julia
została zatrzymana. Nie obchodziło ją to. I tak zamierzała odejść stąd. Nie
chciała już pracować w tej firmie.
Nastał wieczór. Marek i Ula właśnie cieszyli się swoją
bliskością i miłością. Spędzili namiętny
wieczór. Pogładził dłonią lekko jej nagie plecy. Odwróciła się w jego stronę
aby spojrzeć w oczy.
- Naprawdę myślałaś ,że miałem
wypadek?
- Tak. Violetta wszystkim powiedziała
,że Ania dzwoniła i mówiła o jakimś wypadku.
- Może chodziło o ten tragiczny co
Julia zabiła Martynę
- Martyna nie żyje? –zapytała
zszokowana
- Tak. Zmarła nad ranem. Była w ciąży.
- O Boże- rzekła roztrzęsiona Ula
- Ja też byłem w szoku.
- Marek przecież ona zabiła kolejne
dziecko ,które miało prawo żyć. Nie mogę zrozumieć. Nie ja nigdy nie zrozumiem
jak ona mogła dopuścić się tak strasznej zbrodni. To jest niewybaczalne.
Powinna nigdy nie wyjść z więzienia. Nie chcę jej już oglądać. Nie mam siostry.
Rodziców tez bo trzymają jej stronę. Nie wiedzą jaka jest naprawdę. Nie zdają
sobie sprawi ile w niej nienawiści ,zawiści i gniewu. Pozbawiła życia osoby
,którzy pragnęły żyć. Taka osoba nie
nazywa się według mnie człowiekiem. A
może ona zabiła więcej osób? Pozbawiła życia dzieci? Aleks jest taki sam nie
pozwolił aby moje dziecko się urodziło.
- Skarbie . Wiem ,że to dla ciebie nie
jest łatwa sytuacja. Teraz nic nie stanie już nam na drodze do szczęścia. Nie
wiem czy ona zabiła jeszcze kogoś. Nie mam pojęcia. Zgadzam się z tobą ona nie jest człowiekiem
tylko potworem. Nawet nie jestem sobie w stanie wyobrazić jak można być tak okrutnym.
- Zmieniłam zdanie w jednej sprawie.
Gdy dowiedziałam się o wypadku uświadomiłam sobie coś bardzo ważnego. Biedna
Martyna i maleństwo. Współczuję Sebastianowi.
- Maleństwo?- spytał zdziwiony.
- Tak a co w tym dziwnego?-
odpowiedziała pytaniem nie rozumiejąc jego zaskoczenia.
- Nigdy tak nie mówiłaś o dzieciach. A
teraz . ..
- Tak mi się po prostu powiedziało. Bo
myślałam o czymś . . . – Odparła myśląc nad czymś intensywnie.
- Marek ,który dziś jest?
- Trzeci Marca a co?
- O Boże!!!-krzyknęła przerażona. –
Jak mogłam nie zauważyć? Spóźnia mi się
...
- Co się spóźnia ?- zapytał
podejrzliwie
- Nic. Coś chyba pomyliłam. Jestem
ostatnio taka rozkojarzona- odparła
wstając z łóżka gwałtownie aż się
cofnęła i usiadła z powrotem na łóżku.
- Kochanie wszystko w porządku?
- Nic mi nie jest za gwałtownie
wstałam. - odparła chłodno . Nie czuła się najlepiej. Kręciło jej się w głowie.
Wstała i nagle upadła. Natychmiast znalazł się przy niej . Położył ją na łóżku. Otworzyła oczy. Chciała się podnieś ale jej
zabronił.
- Nie wstawaj. Zaraz zrobię ci herbatę i przyniosę mokry
kompres. A ty tu leż i się nie ruszaj.
- Marek .. . to nie jest to co myślisz-
rzekła cicho. Wolałabym aby to nie było to. Jak
sobie poradzę? Ja nie będę umiała zająć się niemowlakiem. Nie lubię dzieci. Nie
czuje instynktu macierzyńskiego jak to mówią. –rozmyślała.
- A skąd wiesz co ja myśle?
- Nie ważne. Po prostu nic nie jadłam.
- Co? Od teraz będę cię pilnował abyś
jadła pełne posiłki. Moja księżniczko.- ostatnie dwa słowa rzekł z czułością i
pocałował jej usta. Wyszedł cicho z sypialni i zamknął drzwi schodząc na
dół. Udał się do kuchni. Otworzył lodówkę i zobaczył ,że prawie nic w
niej nie ma. Nie chciał jej zostawiać
samej. Więc postanowił coś zamówić. Sięgnął po numer do dostawcy pizzy i złożył
zamówienie. Po kilku minutach usłyszał dzwonek do drzwi. Otworzył. Odebrał od
niego dwa pudełka pizzy z podwójnym serem i pieczarkami. Zapłacił i pożegnał
go. Wrócił do kuchni i wyłożył pizzę na talerze. Wziął talerze i poszedł na
górę. Siedziała na łóżku w niebieskiej bluzce i czarnych spodniach. Odsunął
pościel i usiadł koło niej. Wzięła
kawałek pizzy lekko się uśmiechając. Czuła się już lepiej. Na szafce zawsze pod
ręką miała tabletki przeciw bólowe i wodę. Wzięła jedną i ból głowy minął. Przyglądał się jej jak je.
- Lubię cię taką
- Jaką?
- Radosną i szczęśliwą.
- Przy tobie jestem szczęśliwa. Zastanawiam się jak spędzili święta Aśka i
Radek.
- Nie mam pojęcia ale mieli gdzieś
wyjechać nie?
- Tak.
Pewnie zadzwoni jutro albo niespodziewanie wpadnie- odparła Ula
wgryzając się w kolejny kawałek
pizzy. Dopiero teraz zdała sobie sprawę
jak była głodna. Wcześniej miała ściśnięty żołądek i nie miała siły cokolwiek
przełknąć.
- Teraz Ala będzie miała trochę więcej pracy bo Sebastiana jutro na pewno
nie będzie w firmie.
- A jak on się trzyma?
- Jest załamany
- Wcale mu się nie dziwię. Nawet nie umiem sobie wyobrazić co czuje.
Strata bliskiej osoby zawsze jest
bolesna . Ja umarłabym z rozpaczy gdyby tobie
coś się stało- odparła drżącym głosem . Pocałował ją w czoło i przytulił.
-
Kochanie mam pomysł jak poprawić ci humor.
- Jak?
- Nie powiem
- Kolejna niespodzianka?
- Tak . Chociaż nie żaden wyjazd. Ubierz się ciepło . Poczekam na ciebie na dole.
- Dobrze – odparła gdy znikł już za
drzwiami od sypialni. Z delikatnym
uśmiechem podeszła do szafy. Ciekawe co znowu wymyślił? Ale
zaczynają mi się podobać jego niespodzianki – rozmyślała rozmarzona.
Gdy zeszła na dół w szarych
dopasowanych spodniach i długim wełnianym swetrze. Stał przy drzwiach na ręce
miał przewieszony czarny płaszcz. Podeszła do niego biorąc torebkę po drodze.
Założyła fioletowy płaszcz i wyszli na dwór. Poczuli powiew zimnego
powietrza. Wsiedli do samochodu.
Spojrzeli po sobie .
- Dokąd mnie zabierasz? I mam nadzieję
,że nie do kina.
- Nie jedziemy do kina ani teatru.
- Jesteś bardzo tajemniczy- odparła
patrząc na niego ukradkiem. Musnął jej
usta i wolno ruszył. Patrzyła na obraz
za oknem . Jej nastrój szybko uległ
zmianie. Marek patrzył co chwile na jej
smutną twarz. Zatrzymali się przed
domem kultury. Zaskoczona spojrzała na niego.
- Idziemy- rzekł odpinając pas.
- Ja chyba nie idę. Źle się czuję
- Może lepiej pojedziemy do domu? Albo
do lekarza?
- Nie. Chodźmy- Odparła
-- Dobrze. Rozluźnisz się trochę i zapomnisz o złym
samopoczuciu.
Wysiadła z samochodu. Podszedł do niej
objął ją w talii i weszli do środka. Gdy
weszli ukazało się im duże pomieszczenie .
- Poczekaj tu na mnie idę do toalety-
rzekła cicho. Na ścianie był duży ekran jak w kinie. Stało sporo krzeseł. Po bokach stały głośniki. Na środku był mikrofon. Powiesił płaszcze na metalowym wieszaku
,który stał przy wejściu. Pewna niezbyt
wysoka kobieta kazała mu zająć miejsca z przodu. Po chwili przyszło jeszcze
kilka osób. Wszyscy zajęli miejsca w rzędach. Dobrzański trochę się denerwował bo Ula długo
nie przychodziła. W końcu dostrzegł ją.
Usiadła obok niej. Spojrzał na jej bladą twarz.
- Długo cię nie było – zaczął
- Coś musiało mi zaszkodzić ale już
lepiej. Nie martw się.
- Witam państwa serdecznie. Cieszę się
z tak licznego przybycia. Mam nadzieję ,że zabawa będzie udana. A teraz już nie
przedłużając zapraszam na karaoke- powiedziała organizatorka .
- Chyba nie będziemy śpiewać?-
zapytała z obawą Ula kładąc swoją dłoń na dłoni ukochanego. Wziął jej dłoń w swoja muskając lekko palcami jej skórę. Oboje czuli dreszcz przenikający przez ich ciała.
- Będziemy ale to tylko zabawa
- Marek ja fałszuję i nie chcesz na
pewno tego słuchać
- Oj kochanie ja też nie śpiewam
najlepiej.
- To po co tu .. .- zaczęła ale
przerwał jej kładąc palca na jej ustach.
Spojrzała na niego po czym spojrzała na ekran. Na ekranie zaczęły pojawiać się pierwsze
linijki tekstu piosenki.
- Nie będę tego śpiewała – odparła Ula
gdy leciała melodia zespołu Łzy- Agnieszka.
- Nie musisz. Dla nas będzie inna
- Kochanie co ty kombinujesz?- spytała
uważnie mu się przyglądając
- Nic takiego- odparł uśmiechając się
Ludzie śpiewali piosenki dobrze się
bawili. Marek całą swą uwagę skupiał na
ukochanej. Czasami trochę śpiewała ale
niektóre piosenki były jej niezbyt znane. Nawet jeśli znała melodię to słowa
nie koniecznie.
Ula jakby bardziej się przełamuje, jeszcze nie jest o końca pewna , Marek ideał, cierpliwy w stosunku do niej, a Julia doigrała się w końcu, pozdrawiam B.
OdpowiedzUsuńTak. Ula powoli się przełamuje. Marek w tym opowiadaniu już taki jest. I chyba to się nie zmieni. A Julia siedzi w więzieniu bo na to zasłużyła. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńRozdział jest okey :) Czekam na kolejny , mam nadzieje że czymś nas zaskoczysz.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Może zaskoczę może nie. Okaże się niedługo. :)
UsuńNo i mamy pierwsze objawy ciąży, mdłości. wymioty i zawroty głowy. Myślę, że Ula jest już tego pewna, a Marek się domyśla. Przecież głupi nie jest. Podoba mi się, że tak się o nią troszczy, że zabiega o jej komfort.Podoba mi się też, że już nie ukrywają w firmie swojej miłości. Mają rację. Niech świat się dowie.
OdpowiedzUsuńJulia siedzi i dobrze. Myślę, że po jej wyczynie Ula nie będzie chciała utrzymywać kontaktu ani z nią ani z rodzicami, do których ma słuszny żal.
Tym razem rozdział bardzo stonowany, wyjątkowo mało błędów. Mnie rzuciły się w oczy dwa zdania, które chyba powinnaś poprawić. Oto one:
Pozbawia życia osoby ,którzy pragną żyć. - Pozbawiła życia osoby, które pragnęły żyć.
A teraz nie przedłużając już dłużej zapraszam na karaoke- powiedziała organizatorka. - A teraz już nie przedłużając zapraszam na karaoke- powiedziała organizatorka.
Pozdrawiam. :)
Witaj
UsuńJulia ma to na co zasłużyła. Między Markiem i Ulą nadal się układa. Ula już wie chociaż nie robiła jeszcze testu ani nie była u lekarza. I na to przyjdzie czas. Wspominałam już ,że Marek w tym opowiadaniu właśnie taki jest. Czuły,kochający,troskliwy,idealny. Przeciwieństwo niektórych. Sebastian chciał ułożyć sobie życie ale on nie ma takiego szczęścia. Dobrzański głupi nie jest. Prędzej czy później będzie wiedział. Błędy poprawione. Pozdrawiam
jak zwykle super, miło się czyta taka sielankę miedzy Ula i Markiem:) M.
OdpowiedzUsuńNieprawdopodobne ,że piszę o sielance ale jednak. Nie mieli łatwo na początku. Czy coś się jeszcze zmieni? To się okaże. Pozdrawiam
Usuń