Strona Główna

wtorek, 15 września 2015

,, Cudza Narzeczona'' 25

                                                 ,, Cudza Narzeczona’’
Rozdział 25
Nigdy nie pragnęłam rzeczy materialnych
Nigdy nie potrzebowałam wiatru w skrzydłach
Zawsze pragnęłam tylko Ciebie 
Nie potrafię tego wyjaśnić
Ktoś mi powiedział
Idź tam gdzie jest twoje serce, nigdy nie będziesz samotny


Jeśli wierzysz że marzenia się spełniają Jest tam ten jedyny
, Który na Ciebie czeka
Bo ja uwierzyłam gdy Cie zobaczyłam, że jeśli pragniesz czegoś mocno
To nie ucieknie to przed twoją miłością
Wszystko jest możliwe na tym świecie 
Jeśli tylko wierzysz


Schował komórkę do spodni i wsiadł do windy naciskając przycisk z numerem pięć.  Wyszedł z niej. Wszyscy zaczęli mu się przyglądać.  Czuł się lekko skrępowany gdy tak mu się przyglądali.  Podszedł do recepcji. Wziął pocztę i bez słowa chciał udać się do gabinetu ale pojawiła się Ula.  Wszyscy  na nich patrzyli.
- Marek !!! Marek!!!- zaczęła krzyczeć Kubasińska całując go w policzki. Stał zdezorientowany nie mając pojęcia co wywołało takie emocje u sekretarki.  Gdy się odsunęła podeszła do niego Ula i spojrzała w oczy.  Zdziwił się gdy zobaczył w nich łzy. Przytuliła go mocno zarzucając mu ręce na szyję.
- Kochanie o co tu chodzi?- zapytał szeptem.
- Wszystko ci wytłumaczę- odparła nie wypuszczaj go z ramion. Nie zwracała uwagi ,że inni patrzą. Odsunęła się lekko uśmiechając przez łzy. Pocałowała go w usta. Zaskoczony odwzajemnił pocałunek. Nigdy nie okazywali sobie czułości publicznie. W firmie nie wiedzieli. On dawno chciał powiedzieć ,że są razem ale ona nie chciała.
- Myślałem ,że jesteś zła. Tak szybko wybiegłaś z mieszkania.
- Nie.  Kochanie chodźmy do mojego gabinetu- rzekła chwytając jego dłoń.
- Dobrze- odparł muskając jej usta.  Udali się w kierunku gabinetu.  Od teraz nie chciała już ukrywać ,że jest z Markiem.
                                                  *****************
Pracownicy pomału się rozeszli i wrócili do swoich obowiązków.   Violetta udała się do łazienki.  Nikt nie chciał z nią rozmawiać.  W bufecie Iza rozmawiała z Elą na temat informacji ,która krążyła po firmie.  Wszyscy w nią uwierzyli mimo ,że Kubasińska często kłamie.   Jednak większą teraz sensacja było to co wydarzyło się na korytarzu.  Elwira patrzyła na to z irytacją. Nie udało się jej zdobyć Dobrzańskiego a teraz musi jeszcze go oglądać z tą  kobietą.   Wiedziała ,że Julia została zatrzymana. Nie obchodziło ją to. I tak zamierzała odejść stąd. Nie chciała już pracować w tej firmie.

Nastał wieczór.  Marek i Ula właśnie cieszyli się swoją bliskością i miłością.  Spędzili namiętny wieczór. Pogładził dłonią lekko jej nagie plecy. Odwróciła się w jego stronę aby spojrzeć w oczy.
- Naprawdę myślałaś ,że miałem wypadek?
- Tak. Violetta wszystkim powiedziała ,że Ania dzwoniła i mówiła o jakimś wypadku.
- Może chodziło o ten tragiczny co Julia zabiła Martynę
- Martyna nie żyje? –zapytała zszokowana
- Tak. Zmarła nad ranem. Była w ciąży.
- O Boże- rzekła roztrzęsiona Ula
- Ja też byłem w szoku.
- Marek przecież ona zabiła kolejne dziecko ,które miało prawo żyć. Nie mogę zrozumieć. Nie ja nigdy nie zrozumiem jak ona mogła dopuścić się tak strasznej zbrodni. To jest niewybaczalne. Powinna nigdy nie wyjść z więzienia. Nie chcę jej już oglądać. Nie mam siostry. Rodziców tez bo trzymają jej stronę. Nie wiedzą jaka jest naprawdę. Nie zdają sobie sprawi ile w niej nienawiści ,zawiści i gniewu. Pozbawiła życia osoby ,którzy pragnęły żyć.  Taka osoba nie nazywa się według mnie człowiekiem.  A może ona zabiła więcej osób? Pozbawiła życia dzieci? Aleks jest taki sam nie pozwolił aby moje dziecko się urodziło.
- Skarbie . Wiem ,że to dla ciebie nie jest łatwa sytuacja. Teraz nic nie stanie już nam na drodze do szczęścia. Nie wiem czy ona zabiła jeszcze kogoś. Nie mam pojęcia.  Zgadzam się z tobą ona nie jest człowiekiem tylko potworem. Nawet nie jestem sobie w stanie wyobrazić jak można być tak okrutnym. 
- Zmieniłam zdanie w jednej sprawie. Gdy dowiedziałam się o wypadku uświadomiłam sobie coś bardzo ważnego. Biedna Martyna i maleństwo. Współczuję Sebastianowi.
- Maleństwo?- spytał zdziwiony.
- Tak a co w tym dziwnego?- odpowiedziała pytaniem nie rozumiejąc jego zaskoczenia.
- Nigdy tak nie mówiłaś o dzieciach. A teraz . ..
- Tak mi się po prostu powiedziało. Bo myślałam o czymś . . . – Odparła myśląc nad czymś intensywnie.
- Marek ,który dziś jest?
- Trzeci Marca a co?
- O Boże!!!-krzyknęła przerażona. – Jak mogłam nie zauważyć? Spóźnia  mi się ...
- Co się spóźnia ?- zapytał podejrzliwie
- Nic. Coś chyba pomyliłam. Jestem ostatnio taka rozkojarzona-  odparła wstając z łóżka  gwałtownie aż się cofnęła i usiadła z powrotem na łóżku.
- Kochanie wszystko w porządku?
- Nic mi nie jest za gwałtownie wstałam. - odparła chłodno . Nie czuła się najlepiej. Kręciło jej się w głowie. Wstała i nagle upadła. Natychmiast znalazł się przy niej  . Położył ją na łóżku.  Otworzyła oczy. Chciała się podnieś ale jej zabronił.
- Nie wstawaj.  Zaraz zrobię ci herbatę i przyniosę mokry kompres. A ty tu leż i się nie ruszaj.
- Marek .. . to nie jest to co myślisz- rzekła cicho. Wolałabym aby to nie było to. Jak sobie poradzę? Ja nie będę umiała zająć się niemowlakiem. Nie lubię dzieci. Nie czuje instynktu macierzyńskiego jak to mówią. –rozmyślała.
- A skąd wiesz co ja myśle?
- Nie ważne.  Po prostu nic nie jadłam.
- Co? Od teraz będę cię pilnował abyś jadła pełne posiłki. Moja księżniczko.- ostatnie dwa słowa rzekł z czułością i pocałował jej usta. Wyszedł cicho z sypialni i zamknął drzwi schodząc na dół.   Udał się do kuchni.  Otworzył lodówkę i zobaczył ,że prawie nic w niej nie ma.  Nie chciał jej zostawiać samej. Więc postanowił coś zamówić. Sięgnął po numer do dostawcy pizzy i złożył zamówienie. Po kilku minutach usłyszał dzwonek do drzwi. Otworzył. Odebrał od niego dwa pudełka pizzy z podwójnym serem i pieczarkami. Zapłacił i pożegnał go. Wrócił do kuchni i wyłożył pizzę na talerze. Wziął talerze i poszedł na górę. Siedziała na łóżku w niebieskiej bluzce i czarnych spodniach. Odsunął pościel i usiadł koło niej.  Wzięła kawałek pizzy lekko się uśmiechając. Czuła się już lepiej. Na szafce zawsze pod ręką miała tabletki przeciw bólowe i wodę. Wzięła jedną i ból głowy minął.  Przyglądał się jej jak je. 
- Lubię cię taką
- Jaką?
- Radosną i szczęśliwą.
- Przy tobie jestem szczęśliwa.  Zastanawiam się jak spędzili święta Aśka i Radek.
- Nie mam pojęcia ale mieli gdzieś wyjechać nie?
- Tak.  Pewnie zadzwoni jutro albo niespodziewanie wpadnie- odparła Ula wgryzając się w  kolejny kawałek pizzy.  Dopiero teraz zdała sobie sprawę jak była głodna. Wcześniej miała ściśnięty żołądek i nie miała siły cokolwiek przełknąć. 
-   Teraz Ala będzie miała trochę więcej pracy bo Sebastiana jutro na pewno nie będzie w firmie.
- A jak on się trzyma?
- Jest załamany
- Wcale mu się nie dziwię.  Nawet nie umiem sobie wyobrazić co czuje. Strata bliskiej osoby zawsze  jest bolesna  . Ja umarłabym z rozpaczy gdyby tobie coś się stało- odparła drżącym głosem . Pocałował ją w czoło i przytulił.
-     Kochanie mam pomysł jak poprawić ci humor.
- Jak?
- Nie powiem
- Kolejna niespodzianka?
- Tak . Chociaż nie żaden wyjazd.  Ubierz się ciepło . Poczekam na ciebie na dole.
- Dobrze – odparła gdy znikł już za drzwiami od sypialni.  Z delikatnym uśmiechem podeszła do szafy. Ciekawe co znowu wymyślił? Ale zaczynają mi się podobać jego niespodzianki – rozmyślała rozmarzona.
Gdy zeszła na dół w szarych dopasowanych spodniach i długim wełnianym swetrze. Stał przy drzwiach na ręce miał przewieszony czarny płaszcz. Podeszła do niego biorąc torebkę po drodze. Założyła fioletowy płaszcz i wyszli na dwór. Poczuli powiew zimnego powietrza.   Wsiedli do samochodu. Spojrzeli po sobie .
- Dokąd mnie zabierasz? I mam nadzieję ,że nie do kina.
- Nie jedziemy do kina ani teatru.
- Jesteś bardzo tajemniczy- odparła patrząc na niego ukradkiem.  Musnął jej usta i wolno ruszył.  Patrzyła na obraz za oknem .   Jej nastrój szybko uległ zmianie.  Marek patrzył co chwile na jej smutną twarz.   Zatrzymali się przed domem kultury. Zaskoczona spojrzała na niego.
- Idziemy- rzekł odpinając pas.
- Ja chyba nie idę. Źle się czuję
- Może lepiej pojedziemy do domu? Albo do lekarza?
- Nie. Chodźmy- Odparła 
-- Dobrze.  Rozluźnisz się trochę i zapomnisz o złym samopoczuciu.
Wysiadła z samochodu. Podszedł do niej objął ją w talii i weszli do środka.  Gdy weszli ukazało się im duże pomieszczenie .
- Poczekaj tu na mnie idę do toalety- rzekła cicho. Na ścianie był duży ekran jak w kinie. Stało sporo krzeseł.  Po bokach stały głośniki.  Na środku był mikrofon.   Powiesił płaszcze na metalowym wieszaku ,który stał przy wejściu.  Pewna niezbyt wysoka kobieta kazała mu zająć miejsca z przodu. Po chwili przyszło jeszcze kilka osób. Wszyscy zajęli miejsca w rzędach.  Dobrzański trochę się denerwował bo Ula długo nie przychodziła.  W końcu dostrzegł ją. Usiadła obok niej. Spojrzał na jej bladą twarz.
- Długo cię nie było – zaczął
- Coś musiało mi zaszkodzić ale już lepiej. Nie martw się.
- Witam państwa serdecznie. Cieszę się z tak licznego przybycia. Mam nadzieję ,że zabawa będzie udana. A teraz już nie przedłużając  zapraszam na karaoke- powiedziała organizatorka .
- Chyba nie będziemy śpiewać?- zapytała z obawą Ula kładąc swoją dłoń na dłoni ukochanego. Wziął jej dłoń w swoja muskając lekko palcami jej skórę. Oboje czuli dreszcz przenikający przez ich ciała.




- Będziemy ale to tylko zabawa
- Marek ja fałszuję i nie chcesz na pewno tego słuchać
- Oj kochanie ja też nie śpiewam najlepiej.
- To po co tu .. .- zaczęła ale przerwał jej kładąc palca na jej ustach.  Spojrzała na niego po czym spojrzała na ekran.  Na ekranie zaczęły pojawiać się pierwsze linijki tekstu piosenki.
- Nie będę tego śpiewała – odparła Ula gdy leciała melodia zespołu Łzy- Agnieszka.
- Nie musisz. Dla nas będzie inna
- Kochanie co ty kombinujesz?- spytała uważnie mu się przyglądając
- Nic takiego- odparł uśmiechając się
Ludzie śpiewali piosenki dobrze się bawili.  Marek całą swą uwagę skupiał na ukochanej.  Czasami trochę śpiewała ale niektóre piosenki były jej niezbyt znane. Nawet jeśli znała melodię to słowa nie koniecznie.



8 komentarzy:

  1. Ula jakby bardziej się przełamuje, jeszcze nie jest o końca pewna , Marek ideał, cierpliwy w stosunku do niej, a Julia doigrała się w końcu, pozdrawiam B.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak. Ula powoli się przełamuje. Marek w tym opowiadaniu już taki jest. I chyba to się nie zmieni. A Julia siedzi w więzieniu bo na to zasłużyła. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział jest okey :) Czekam na kolejny , mam nadzieje że czymś nas zaskoczysz.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może zaskoczę może nie. Okaże się niedługo. :)

      Usuń
  4. No i mamy pierwsze objawy ciąży, mdłości. wymioty i zawroty głowy. Myślę, że Ula jest już tego pewna, a Marek się domyśla. Przecież głupi nie jest. Podoba mi się, że tak się o nią troszczy, że zabiega o jej komfort.Podoba mi się też, że już nie ukrywają w firmie swojej miłości. Mają rację. Niech świat się dowie.
    Julia siedzi i dobrze. Myślę, że po jej wyczynie Ula nie będzie chciała utrzymywać kontaktu ani z nią ani z rodzicami, do których ma słuszny żal.
    Tym razem rozdział bardzo stonowany, wyjątkowo mało błędów. Mnie rzuciły się w oczy dwa zdania, które chyba powinnaś poprawić. Oto one:

    Pozbawia życia osoby ,którzy pragną żyć. - Pozbawiła życia osoby, które pragnęły żyć.

    A teraz nie przedłużając już dłużej zapraszam na karaoke- powiedziała organizatorka. - A teraz już nie przedłużając zapraszam na karaoke- powiedziała organizatorka.

    Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj
      Julia ma to na co zasłużyła. Między Markiem i Ulą nadal się układa. Ula już wie chociaż nie robiła jeszcze testu ani nie była u lekarza. I na to przyjdzie czas. Wspominałam już ,że Marek w tym opowiadaniu właśnie taki jest. Czuły,kochający,troskliwy,idealny. Przeciwieństwo niektórych. Sebastian chciał ułożyć sobie życie ale on nie ma takiego szczęścia. Dobrzański głupi nie jest. Prędzej czy później będzie wiedział. Błędy poprawione. Pozdrawiam

      Usuń
  5. jak zwykle super, miło się czyta taka sielankę miedzy Ula i Markiem:) M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nieprawdopodobne ,że piszę o sielance ale jednak. Nie mieli łatwo na początku. Czy coś się jeszcze zmieni? To się okaże. Pozdrawiam

      Usuń