Strona Główna

piątek, 31 lipca 2015

,, Trudne Powroty'' XX Ostatni

Witajcie Kochani
Miało być 21 rozdziałów ale zdecydowałam ,że nie będę już przedłużać i skrócę o jeden rozdział. Także zapraszam na część 20 ostatnią.  Historia kończy się happy Endem. Pozdrawiam. 
,, Trudne Powroty’’
Rozdział XX Ostatni

Od wypadku Beaty minął już ponad rok. Przeszła długą  rehabilitacje aby móc chodzić. Miała złamaną nogę w dwóch miejscach i długo nosiła gips. Marysi nic poważnego się nie stało. Mała przez jakiś czas bała się samochodów i często płakała.  Rodzice zabierali ją do psychologa dziecięcego.  Rozmowy z psychologiem wiele dały bo dziewczynka przestała płakać i moczyć prześcieradło w nocy.   Marek i Ula wspominali jeszcze noc poślubną te chwile były bezcenne. Tylko we dwoje sami. Teraz musieli wstawać w nocy do swojej córeczki Nadii.  Urodziła się tydzień przed terminem. Dobrzański oszalał na jej punkcie. Chętnie pomagał żonie w przewijaniu, przebieraniu małej.  Ochrzcili ją w kościele w ,którym składali sobie przysięgę małżeńską.  Na chrzestnych wybrali Anię i Maćka.   Często odwiedzali ich rodzice Marka. Uwielbiali swoją małą księżniczkę Nadię.   Była ich oczkiem w głowie ale Marysia nadal była ważna. Nie chcieli aby czuła się zazdrosna.
- Kochanie wziąłeś mleko?- zapytała kobieta wychodząc z salonu w jasnopomarańczowej sukience.
- Oczywiście a Mania gotowa?
- Muszę jej tylko pomóc z butami
- Dobrze to ja włożę już Nadię do wózka i poczekam na zewnątrz
- Dobrze, kocham cię – odparła składając na ustach męża czuły pocałunek.
- Ja ciebie też- dodał i uśmiechnął się  i dotknął jej brzucha. – Już nie mogę się doczekać aż pojawi się na świecie.
- Nasz synek – westchnęła.  Wziął wózek i wyszedł na zewnątrz. Szli przed siebie z wózkiem i dziewczynką ,która Szla przed nimi opowiadając o koleżankach z przedszkola.  Zatrzymali się w parku i usiedli na ławce. . Mała brunetka pobiegła w stronę stawu rzucić kaczka jedzenie. Dołączył do niej Marek.  – Tato a kiedy będę się mogła bawić z Nadią ? -spytała patrząc na niego uważnie.
- Maniu  twoja siostrzyczka jest jeszcze za mała ale niedługo podrośnie.  – Chodź wracamy do mamy- odparł i wziął ją za rękę.  Ula obecnie nie pracowała. Całą uwagę poświęcała mężowi i dzieciom. Były jej całym światem. Marek był dobrym ojcem zawsze był ,kiedy go potrzebowała. Luiza stała się jej przyjaciółką często ich odwiedzała. Dobrzański usiadł na ławce i wyjął z wózka Nadię  podał jej butelkę z mlekiem. Ula lekko się do niego przysunęła i położyła jego dłoń na swoim zaokrąglonym brzuchu. Czuł jak dziecko się poruszyło. Uśmiechnął się ukazując dołeczki w policzkach. Mania usiadła ostrożnie na jej kolana i przytuliła się do brzucha mamy.  – Cześć – odparła Violetta idąc za rękę z Sebastianem . Podeszli do Dobrzańskich. – Hej – rzekł Marek i spojrzał na Olszańską ,która trzymała rękę na brzuchu. – Boże jaka ona słodka- przykucnęła przy Nadii i chciała ją wziąć na ręce ale jej mąż jej zabronił. – Tobie nie wolno.
- Jesteś w ciąży ?- zapytała Ula
- Tak, właśnie wracamy od lekarza dopiero siódmy tydzień.  – Gratulacje- powiedział Marek wkładając córeczkę do wózka. – A wy wiecie już co się urodzi?- spytał Sebastian
- Tak, to chłopiec i będzie się nazywał Igor Dobrzański .  Dziewczynka siedziała w wózku i ciekawie się rozglądała.


-Violetcie   bardzo podobała jej się ta mała dziewczynka. Druga bawiła się z Jędrzejem w parku .  Rodzice kazali im się nie oddalać.  I aby byli grzeczni. Rozmawiali jeszcze długo. Wspominali wesele. Olszańska zwierzyła się Uli ,że chciałaby mieć teraz dziewczynkę. Luiza nadal pracowała w firmie. Od jakiegoś czasu nazywa się Dobrzańscy&Fashion . O rodzeństwie Febo słuch zaginał. Gdy Dobrzański oddawał w hotelu klucze do pokoju spotkał Kornela ,którego znał jeszcze ze studiów . Dawno go nie widział. Dowiedział się ,że mieszka w Warszawie i właśnie stracił prace a pracował jako dyrektor finansowy  w firmie marketingowej. Marek zaproponował mu pracę zwłaszcza ,że ten opowiedział mu ,że ma dwójkę małych dzieci. Syna i córkę. Przyjechał do Hotelu świętować szóstą rocznice ślubu. Od tamtej pory pracuje w DF. Sytuacja firmy była dobra. Starsze kolekcje zostały sprzedawane w miejskich sklepach odzieżowych. Droższe były wystawiane na aukcji w Internecie. Tym zajmowała się młoda Dobrzańska. Pracowała w domu i pomagała czasem mężowi. Zawsze znajdowali jakieś rozwiązanie. Luiza umiała zaoszczędzić na dodatkach. Niedawno poznała faceta z poza firmy ale był synem sieci sklepów z ,którymi Dobrzański podpisał umowę.  Pshemko zaczął projektować kolekcje dziecięce chociaż na początku był sceptycznie do tego nastawiony.  Sporo osób zostało już mężatkami i matkami.

                                                                     Jakiś czas później…
Marek podszedł do swojej żony ,która trzymała na rękach niemowlę zawinięte w biały kocyk. Długo czekał na korytarzu aż będzie mógł wejść i zobaczyć swojego małego synka Igora. 
 Słodko spał.. Ostrożnie wziął go na ręce i pocałował w czoło. Czuł się szczęśliwym i spełnionym człowiekiem i jako mąż ,prezes oraz ojciec.  Pocałował usta żony . Ich przyjaciele Olszańscy doczekali się córeczki Jagody. I razem z Jędrzejem tworzyli szczęśliwą rodzinę. Dobrzańscy też byli szczęśliwi i darzyli się bardzo silnym uczuciem.  Marek usiadł na łóżku ukochanej tuląc malutkiego Igorka. Do sali weszły Marysia prowadząc za rękę Nadię. Chcieli zobaczyć braciszka. – Kocham cię najbardziej na świecie- wyszeptał.  -  Kocham cię bardzo i nasze dzieci- odparła.  Ich droga do szczęścia nie  była łatwa tak ich przyjaciół Violetty i Sebastiana. To były trudne Powroty.
                                                                                 Koniec.




,, Miłość silniejsza niż śmierć'' Miniaturka

Witajcie. Jak wiecie nie lubię ciągłej sielanki. Także wstawiam miniaturkę ,która nie nawiązuje do serialu. To inna krótka historia. Smutna . Pomysł powstał gdy oglądałam stare filmy wojenne. Zapraszam do czytania i komentowania. 
,, Miłość silniejsza niż śmierć’’ Miniaturka
Na ziemie spadały drobne krople deszczu. Niebo okryło się szaro-granatową barwą. Po chwili zerwał się silny wiatr. Liście leciały w różne strony. Mieszkańcy miasta usłyszeli huk. N a niebie pojawiły się zygzaki. Burza była coraz bliżej. Ludzie z przerażeniem biegli do miejsc gdzie mogą się skryć aby to przeczekać. Dzieci płakały wozy rozjeżdżały się na zniszczone drogi. Ktoś nie miał siły by biec i upadł. Szorstka powierzchnia zadawała rany. Czas mijał a burza ustawała. Dokonała wielu zniszczeń . Poprzewracane wiaty, połamane drzewa i płoty. Młoda kobieta z małym dzieckiem na ręku wyszła z kryjówki i wtedy padł strzał. Poczuła ostry ból w okolicy ramienia. Dziecko wypadło jej z rąk upadając nieszczęśliwie na kamień. Padła na kolana i próbowała ocucić dziecko ale nie oddychało. – Niech panienka ucieka- krzyknął ktoś.  Podniosła się. Ramie mocno krwawiło. Upadła.  Pewien mężczyzna podbiegł do niej. Podniosła wzrok i ujrzała oczy w kolorze lodowca górskiego i czarne włosy w nieładzie. – Panienka krwawi- odparł. Gdy dotknął jej dłoni czuł jakby poraził go prąd. Trwało to może minutę ale im wydawało się ,że wieczność. Ujrzał piękne niebieskie oczy pełne żalu i bólu. Niedaleko nich padł strzał. – Uciekajmy- rzekł pociągając ją za rękę. Niemcy mierzyli w nich pociski i jeden go trafił. Lekko raniąc nogę.  Po niej zaczęła cieknąć krew. Ukryli się aby nikt ich nie znalazł. Jednak nie czuli się bezpieczni. W ,każdej chwili mogli zginąć. – Jak ma panienka na imię- zagaił
- Zwą mnie Urszulą – odparła.  – A ja jestem Marek . Podniósł jej dłoń do ust i pocałował. Zarumieniła się.  Jej poniszczona sukienka w grochy lekko przykleiła się do ciała. Słońce przygrzewało. Był środek lata. On ubrany w koszulę ,która była lekko podarta i brudna od kurzu tak samo spodnie. Był dość chudy. Od dwóch dni nie miał nic w ustach. 
                                                  **********************
Znaleźli ich nieprzytomnych leżących obok siebie. Trafili do miejsca gdzie opatrywali ofiary wojny w tym również żołnierzy. Założyli opatrunek. Rana nie była głęboka obyło się bez szycia. Za to z nią było gorzej. Miała wysoką gorączkę  i majaczyła.  Leżała na łóżku polowym pod wiatą. Na czole miała mokry kompres. Przemyli jej ranę spirytusem aby nie było zakażenia. Niestety musieli szyć. Nie mieli środka znieczulającego a surowica się skończyła ofiar było coraz więcej. Mieszkańcy Warszawy nie mieli co jeść. Dzieci umierały z głodu. Z budynków zostawały same gruzy. Niektórzy na własne oczy widzieli śmierć bliskich osób.
Marek obudził się i spojrzał  na łóżka obok. Spała. Na jej czole były krople potu. Wyglądała tak niewinnie a zarazem walczyła o życie. On też nie miał łatwo. Niemcy na jego oczach zastrzelili rodziców a potem jego młodszego brata Franciszka. Urszula też straciła rodziców. Ojca i brata zastrzelili a mama umarła na zapalenie płuc. Osieracając niespełna dwuletnią córkę Beatkę ,która zginęła upada dając nieszczęśliwie na kamień. Wojna zabierała coraz więcej ludzi. Do tego dochodziły choroby na ,których nie było lekarstwa. 
                                                                  *****************
Gdy Urszula wyzdrowiała uciekła z Markiem do innego miasta.  Potem trafiła do Zakonu Sióstr Miłosierdzia Bożego. Jednak tęskniła za mężczyzną , który ją uratował. Znała tylko jego imię. Nic więcej. Zamienili kilka zdań ale mimo wszystko zakochała się w nim od pierwszego wejrzenia. Czas Mijal. Wciąż dochodziły do niej nowe wiadomości na temat ofiar wojny i poległych. Wojna trwała. Jednak spotkali się ponownie gdy opuściła klasztor. Ukryli się i zamieszkali razem. Parę dni później wzięli ślub. Bali się o swoja przyszłość. Zawsze powtarzał jej. – Kocham cię Urszulo i nawet rozłąka tego nie zmieni. Wtedy odpowiadała. – Też cię kocham jesteś miłością mojego życia i nie chce aby to dobiegło kresu dni.   Pewnego dnia wyznał jej. -  Urszulko moje serce zawsze będę miał cię w pamięci- rzekł patrząc w jej oczy i podarował stary naszyjnik z sercem. Otwierany w środku było tam jej i jego zdjęcie czarno-białe. Pocałowała męża czule. Był jej całym światem ale bała się. W ,każdej chwili coś mogło ich rozdzielić. Nikt z ich bliskich już nie żył. Czas mijał. Wojna przynosiła coraz większe straty. Nie było dokąd pójść. Wszystko było wielkim rumowiskiem. Gruzy ,cegły i poległe ofiary.  Urszula po kilku miesiącach zaczęła się bać o swoje nienarodzone dziecko.
Pewnej nocy dostała silnych buli . W domu była jej znajoma ,która była akuszerką.  W niehigienicznych warunkach odebrała poród ,który trwał kilka godzin.  Na świat przyszedł Krzysztof.  Po zmarłym dziadku. Marek był szczęśliwy miał żonę i syna. Jednak parę dni później odnaleźli ich Niemcy i musieli uciekać.  Ich drogi rozeszły się. Uciekła z dzieckiem. Ponownie trafiła do Zakonu Sióstr Miłosierdzia Bożego. Tu też nie czuła się do końca bezpiecznie. Mijały dni, miesiące ,lata.  Wciąż dowiadywała się o nowych poległych.  Wciąż żyła nadzieją , że jej mąż żyje.  Nie miała informacji o nim ale nie było go wśród ofiar ale to nie oznaczało ,że żyje. Mały był grzecznym chłopcem. Był miniaturka jej męża. Te same oczy ,rysy twarzy, czarne włosy i dołeczki w policzkach. Jej miał tylko nos i piegi na nim. Pisała listy ale ich nie wysyłała bo nie miała pojęcia gdzie On jest. Kochała go ponad życie. Wreszcie wojna dobiegła końca. Szukała go. Nikt nic jednak nie wiedział. Tak bardzo tęskniła. Tyle opowiadała swojemu synkowi o tacie. Wróciła do Warszawy. Miasto było doszczętnie zniszczone. Potrzebowała pieniędzy na przeżycie. Przed wojną miała iść na studia medyczne ale nie poszła bo rozpoczęła się druga wojna światowa. Zabrała jej wszystko co najcenniejsze. Przyjęli ją do Caritasu. Opatrywała rannych po wojnie.  Rodziny poległych pogrążone byli w bólu ,żałobie i rozpaczy. Stracili wszystko. Partyzanci informowali kobiety, które zostały wdowami. Mężczyzn wdowcami a dzieci sierotami.
                            ********************
Miał opaskę na ramieniu i głowie oraz bandaż na żebrach. Podeszła bliżej i rozpoznała go. To był On. Jej ukochany. Serce przyspieszyło gdy to do niej dotarło. Codziennie opatrywała jego rany. Podawała picie. W końcu otworzył oczy. Mimo bólu i lat niepewności oraz strachu ujrzał nareszcie ukochaną. Tak za nią tęsknił. – Ulcia moja ukochana – rzekł cichym ochrypłym głosem. Podała mu wody. Po chwili chwyciła jego dłoń i przytuliła do policzka a z oczu poleciały łzy. – Kochanie ty żyjesz – rzekła wzruszona i pocałowała jego usta.  – Synek panienki woła- poinformowała jedna z sanitariuszek.  Wstała pomału szepcząc ,że ,,zaraz wróci’’ . Mały płakał. Spojrzała na jego rączkę była bardzo czerwona . Opatrzyła i zawinęła w bandaż. Oparzył się Zofia pod ,której był opieką nawet nie zauważyła kiedy.  Wzięła go za zdrową rączkę i przyprowadziła do Dobrzańskiego.  – Kim jest ten pan? Spytał czterolatek.
- To twój tata Marek- odparła. – Witaj synku – rzekł patrząc na niego. Chłopiec niepewnie spojrzał na mężczyznę. Potem przytulił się do mamy i zapytał. – Czy on umrze?
- Nie synku ,tatuś nas bardzo kocha i będzie żył- zapewniła małego chłopca wtulonego w jej szarą spódnice sięgającą do kostek.  – Kocham was – wyznał brunet.
                                ******************
                                                        Minęło kilka lat
Młoda dziewczyna o niebieskich oczach przyszła na cmentarz i postawiła znicz. Zapaliła go i położyła kwiaty. Potem drugi znicz. Zapalił nieco straszy chłopak o szarych oczach. Trzymał za rękę brunetkę, która spodziewała się dziecka. Niebieskooka dziewczyna spojrzała na pomnik. – Minęło już dziesięć lat jak was nie ma – westchnęła z bólem.   Otarła nerwowo łzy ,które spłynęły po jej policzkach.. Miała piętnaście lat gdy ujrzała ich po raz ostatni. Samolot ,którym lecieli rozbił się. Niestety nie przeżyli. – Anno nie płacz im jest tam dobrze-odparł mężczyzna. – Jak możesz tak mówić!! krzyknęła zbulwersowana kobieta.  – Oni nie żyją- dodała.
- Wiem ale odeszli razem ich miłość była silniejsza niż śmierć. – Myślisz ,że ja znajdę taka miłość jak nasi rodzice? -spytała spoglądając niepewnie na starszego brata.  – Na pewno ,ja już znalazłem i stoi obok mnie- odparł i pocałował żonę . Konstancja lekko przytuliła się do męża.  Po czym opuścili cmentarz.
Marka i Urszulę nie rozdzieliła wojna ani kilometry . Po wojnie żyli jeszcze kilka lat szczęśliwie. Krzyś rósł a oni gdy był już w wieku szkolnym doczekali się córki o imieniu Anna. Całkiem podobnej do Uli. Po swoim tacie miała tylko dołeczki. Jednak zginęli nieoczekiwanie lecąc samolotem. Krzysztof zajął się młodszą siostrą. Nie było im łatwo bo nie mieli na świecie już nikogo ale mieli siebie. Ich rodzice przeżyli tyle pięknych i bolesnych chwil. Ich siłą była miłość ,która nie umarła. Teraz ich dzieci nauczą jej swoje pociechy.
- Piękna historię mieli nasi rodzice tyle przeszli i gdyby nie ta katastrofa widzieli by nas i nasze dzieci.
- A ja myślę ,że oni patrzą na nas z góry i są naszymi aniołami- odparł Krzysztof
- Zrobię wszystko aby i nasza miłość była silniejsza niż śmierć- odparła Konstancja. – Będzie jak Urszuli i Marka chodź nie co inna bo nasza.  Wrócili do domu. Niebo zaszło chmurami tak jak w dniu poznania Cieplak i Dobrzańskiego ale tej nocy na świat przyszła malutka Bernadetta.
                                     Koniec.

czwartek, 30 lipca 2015

,, Trudne Powroty'' IXI

,, Trudne Powroty’’
Rozdział IXI
Kobietę obudziły poranne mdłości. Poderwała się szybko z łóżka i udała się biegiem do łazienki.   Uklękła przy ubikacji. Odgarnęła włosy z czoła. Po kilku minutach wstała podeszła do lustra i spojrzała w swoje odbicie.  
Źle się dziś czuła ale była szczęśliwa. To była najpiękniejsza noc w jej życiu.  Dotknęła dłonią jeszcze płaskiego brzucha.  Jednak czuła się szczęśliwa. Ma męża i córkę ,którzy ją kochają a za niecałe siedem miesięcy na świat przyjdzie ich drugie dziecko.  Wszedł cicho tak ,że nawet go nie usłyszała. Stanął za nią poczuła jego zapach. Nie odwracała się.  Dłonie położył na jej talii całując szyję. Uwielbiała jego pieszczoty. Teraz już się przed nimi nie broniła.  – Jak się spało?- zapytał.
- Z tobą cudownie- odparła odwracając się do niego i spojrzała w jego oczy.  – Mi z tobą również- dodał.  Jednak widział ,że nie najlepiej się dziś czuję.  Miała bladą twarz .  – Nie lubię porannych mdłości gdy byłam w ciąży Manią ich nie miałam. Na samym początku czułam się źle na początku tłumaczyłam sobie to stresem ale potem miałam już pewność.  Powinnam ci wtedy powiedzieć o ciąży ale byłam tak zraniona.  Ty wyjechałeś. Myślałam ,że jesteś z Pauliną.
- Po twoim odejściu nie byłem z żadną inną kobieta. Wciąż miałem nadzieje ,że któregoś dnia wrócisz.
- Cieszę się ,że ponownie się spotkaliśmy i jesteśmy teraz razem. Nie mówiłam ci też o chorobie . Na początku bałam się ,że to jakiś nowotwór.  Tak bardzo się bałam po urodzeniu Marysi wykryto u mnie raka piersi. Dokładnie w lewej.  Szybko zaczęłam leczenie ale konieczna była operacja. Na szczęście guz był mały i nie było przerzutów. Nikt o tym nie wiedział. Nawet rodzina.
- Więc stąd ta blizna?
- Tak wiem ,że powinnam ci wszystko powiedzieć wcześniej ale nie byłam gotowa jeszcze na tą rozmowę.
- Rozumiem najważniejsze ,że teraz jesteś zdrowa i za parę miesięcy na świecie powitamy małą kruszynkę cząstkę mnie i ciebie.  – Co robimy z tak dobrze rozpoczętym dniem? –zapytała kobieta patrząc na lśniącą na palcu obrączkę.
- Najpierw coś zjemy a potem może pójdziemy na spacer- odparł z lekkim uśmiechem. 
- Dobrze tylko się ubierz. Chyba nie chcesz chyba jeść śniadania w bokserkach?
- A ty w koszuli nocnej ?
- Idę się ubrać- odparła stojąc przy drzwiach. Podszedł do niej szybko i wziął ja na ręce nim zdążyła zareagować.- Marek postaw mnie – rzekła śmiejąc się. – Nie ma mowy . Oboje się roześmiali postawił ją dopiero w pokoju oplatając ją dłońmi. Pocałowała go w usta i podeszła do torby wyjęła letnią sukienkę.  Za to on wziął koszulę i ją założył. Ubrała niebieska sukienkę z złotym paskiem.

Podszedł do niej. – I jak?- spytała.
- Pięknie wyglądasz- skomentował i pocałował ją w ramię. Uśmiechnęła się do niego. Czuła się już dużo lepiej niż godzinę temu.  Wziął ją za rękę i poszli coś zjeść.
                                                  *********************
Mała brunetka siedziała przy stole i patrzyła na kobietę robiącą jajecznicę.  Dziewczynka od dawna nazywała Alicję babcią.  Jednak w tej chwili tęskniła za rodzicami. – Kiedy wrócą?- zapytała.
- Niedługo. Wypoczną i wrócą.
- A jak będę grzeczna wrócą szybciej?- dopytywała dziewczynka siedząc na krześle i bujając nogami.
- Nie wiem. A teraz co chcesz zjeść?
- Płatki – odparła pewnie Mania.
Alicja wyłączyła gaz i nałożyła jajecznice na talerz. Po chwili w progu zmaterializował się Józef. Obudził się czując zapachy. Pocałował żonę w policzek i wziął talerz zasiadając do stołu.  Jadł ze smakiem. W tym czasie kobieta podgrzewała mleko do płatków. Nasypała do miski czekoladowych kulek nestle i zalała lekko ostudzonym mlekiem. Podała dziewczynce. Ta uśmiechnęła się i zaczęła jeść.  – A ty nie jesz?
- Wstałam wcześniej i jestem już po śniadaniu- rzekła Ala
- Dzwonili? -zapytał Józef
- Nie ale pewnie jeszcze śpią
- Ula zawsze wstaje wcześnie nawet jak ma wolne.
- Ale Marek pewnie lubi dłużej pospać. Na pewno szczęśliwie dojechali na miejsce.
- Ciekawe dokąd się wybrali?
- Nie wiem. Ula nic nie wiedziała bo pomysł na podróż poślubną był Dobrzańskiego a dla niej miała to być niespodzianka.
- Myślisz ,że będą szczęśliwi?
- Jestem tego pewna oni bardzo się kochają
- Masz racje. I niedługo rodzina się powiększy
-  Mogę iść na dwór?- spytała dziewczynka kończąc jeść. Zsunęła się z krzesła i patrzyła patrząc swoimi niebieskimi oczami aż wyrażą zgodę.
- Tak ale nie sama- powiedziała Ala.
- Ja z nią pójdę – odparła Beata ,która nagle pojawiła się w kuchni ubrana w jasne jeansy  i fioletową koszulkę. – Najpierw coś zjedz- odparł Cieplak
- Józiu ona już jadła- poinformowała go żona.  – Aha- powiedział zdziwiony ale o nic już nie pytał. Beata wzięła Marysię za rękę i wyprowadziła ją z kuchni. Pomogła jej ubrać pomarańczową sukienkę na ramionach w drobne kwiatki. Założyła jej różowe sandałki i wybiegła z domu. Furtka nie była zamknięta. Widocznie ktoś wcześniej musiał tu być. Beata wybiegła za nią ale nigdzie jej nie widziała. Wyszła na drogę i wtedy ją zauważyła. Mała opuściła misia podnosiła go gdy nagle pojawiły się światła .Beata w ostatniej chwili rzuciła się w jej stronę. Odepchnęła ją i poleciała na trawę. Potem nastąpił huk i ciemność. 
Józef i Ala słysząc pisk opon i huk wybiegli z mieszkania. Natychmiast zauważyli otwartą furtkę. Wyszli na ulice.  Było pełno ludzi. Trudno było cokolwiek zobaczyć. Alicja przedarła się przez tłum i zobaczyła nieprzytomną Beatę leżącą na asfalcie.  Powoli otworzyła oczy ale czuła ból w całym ciele. Ktoś zadzwonił po karetkę. Marysia siedziała na ziemi i płakała. Była przerażona . Cała się trzęsła tuląc misia. Józef podszedł do niej. Miała kilka zadrapań .  Na czole miała też ranę z ,której leciała krew.  Pogotowie zabrało Beatę  do szpitala.  CDN…





,, Trudne Powroty'' XVIII

, Trudne Powroty’’
Rozdział XVIII
Goście usiedli przy stołach. Marek i Ula co chwilę skradali sobie pocałunek. Nie mogli nacieszyć się sobą. Wszyscy złożyli ich już życzenia ślubne. Teraz przyszedł czas na zabawę. Pierwszy taniec należał do Pary młodej . Marek wziął żonę za rękę i poszli na środek ogrodu. Z głośników popłynęła spokojna melodia. –  To jest najszczęśliwszy dzień w moim życiu-odparł patrząc jej w oczy. – Mój też-dodała i musnęła lekko jego usta. Poddali się muzyce. Przytuliła się do jego klatki piersiowej. Słyszała bicie serca ukochanego . Teraz wiedziała ,że biję dla niej i dla ich córki. Objął ją w pasie . Jej włosy rozwiane na wietrze lekko muskały jego twarz. W powietrzu unosił się ich zapach.
Odnaleźć Cię był mój cel
Marzyłam długo tak by wreszcie cię mieć
Jak wspaniale z tobą budzić się
Nocą nas uwodzi magia księżyca
Każdy dzień to nowa podróż
Niech nas zachwyca
Do końca świata światła będę przy tobie
Nie mów ,że jesteś sam
Do końca świata będę przy tobie
Jutro to ty i ja
Do końca świata będę przy tobie
Chcesz czy nie,będzie tak
I zawsze będę chronić ten ogień
Który się pali w nas
Na resztę dni mój cień to ty
Spotkałam cię i wiem
Spełniają się sny
Rzeka snów niechaj poniesie nas
Pofruniemy razem na skrzydłach nocy
Gdy cię nie ma ciągle czekam na twoje kroki
Do końca świata będę przy tobie...
Melodia dobiegła końca. Pocałował czule żonę szepcząc na ucho ,, kocham Cię’’.  Teraz zaczęli tańczyć pozostali goście.  Małżeństwo trzymając się za ręce udali się do stolika. Wziął do góry kieliszek i wstał. – Wznoszę toast za naszą miłość- spojrzał na ukochaną .- I za …- przerwał nagle bo stanęła przy nim i szepnęła mu coś na ucho. – Za naszą miłość i dzieci – odparł a Wszyscy spojrzeli na nich zaskoczeni. Dopiero po chwili zdał sobie sprawę co powiedział i to przez mikrofon. Wyłączył go i usiadł na krześle i spojrzał na nią. Wzięła jego rękę i położyła na brzuchu. – Będziemy mieli dziecko- szepnęła tak aby tylko on usłyszał. Jego oczy zaszkliły się jej również. Pocałował ją czule. – To wspaniała wiadomość- powiedział z uśmiechem. – Kochani właśnie dowiedziałem się ,że ponownie będę tatą- rzekł przez mikrofon. Rozległy się brawa i piski.  Wzięła nalała sobie wody mineralnej do kieliszka aby wznieść toast. Kilka osób wygłosiło mowy.   ****************************************
Violetta siedziała przy stoliku trzymając Jędrzeja na kolanach. Podszedł do niej Sebastian i usiadł obok. Spojrzeli sobie w oczy. – Myślisz ,że my będziemy ,kiedyś tacy szczęśliwi jak oni?- spytał bojąc się jej odpowiedzi. – A chciałbyś ?
- Tak, przez ostatni czas uświadomiłem sobie wiele rzeczy i popełniłem dużo błędów. Bałem się być ojcem. Myślałem ,że nie podołam  Zachowałem się jak mój ojciec ,który odszedł od mojej mamy ale on przynajmniej był gdy byłem mały. Straciliśmy trochę czasu ale chciałbym zacząć od nowa. Zależy mi na Tobie i Jędrzeju . Nie chce was stracić.
- Sebastian wiesz ,że bardzo mnie zraniłeś ale ostatnio widziałam ,że się starasz. Zmieniłeś się. Mi też na Tobie zależy ale boję się ,że znów odejdziesz a ja zostanę sama.
- Obiecuję ,że Cię już nie zostawię. Chce być z Tobą  i dlatego.. . – zatrzymał się na moment i klęknął przed nią . Z kieszeni wyciągnął piękny pierścionek zaręczynowy. – Kocham Cię , czy zostaniesz moją żoną?- spytał patrząc głęboko w jej oczy. Wszyscy goście weselni patrzyli na niego. – Tak- szepnęła . Wstał i wsunął jej na palec pierścionek.

środa, 29 lipca 2015

,14. ,, Jeden dzień zmienia wszystko odbierając nadzieję''

14.,,Jeden dzień zmienia wszystko odbierając nadzieję ‘’


Nie rozumiała nic ze słów ,które jeszcze kilka godzin temu powiedział Dobrzański. W tej chwili nawet trudno było zebrać jej myśli bo muzyka była zbyt głośna. Lekko bolała ją głowa. Po raz kolejny czuła tego dnia mdłości. Wzrokiem szukała Marka ale nigdzie go nie widziała. Tylko przy nim czuła się bezpiecznie. Gdy go nie było obok czuła jakoś panikę.
 – Witaj kochanie- usłyszała głos za sobą. Obejrzała się i ujrzała osobę ,której nie spodziewała się tu spotkać.
 – Oskar co ty tu robisz?- spytała patrząc na niego uważnie.
 – Przyjechałem bo tęskniłem- odparł. Niepewnie podeszła do niego i spojrzała mu w oczy.
 – Dlaczego nie odebrałeś mnie ze szpitala? Nie dałeś żadnej wieści?
- Przepraszam ale musiałem nagle wyjechać do rodziny mam chorą mamę
- Mogłeś mnie powiadomić a nie zostawiać samą- rzekła z pretensją w głosie. 
 – Ula przepraszam naprawdę .
- Nie rób tak więcej wiesz ,że nie wolno mi się denerwować
- A tak zapomniałem
- Zapomniałeś?
- Oj Ula tak mi się powiedziało oczywiście pamiętam ,że jesteś w ciąży. 
- Skąd wiedziałeś ,że tu jestem?
- Dowiedziałem się od twojego taty
- Byłeś w Rysiowie?
- Chciałem się z tobą zobaczyć  i powiedział mi ,że tu jesteś więc przyjechałem.
- To jest wesele mojej dawnej przyjaciółki Violetty
- Ten w krawaciku też tu jest?
- Mówisz o Marku?
- Tak właśnie o nim tym ,który był u ciebie w szpitalu.
- Marek  Dobrzański jest przyjacielem Sebastiana  i jego świadkiem  i dlaczego tak go nazywasz?
- A ty co? Nagle poczułaś wielką miłość do niego?
- Oskar przestań  . Nie rozumiem twojego zachowania. Tęskniłam za tobą i martwiłam się a ty teraz przyjeżdżasz i zarzucasz mi sama nie wiem co.  
– Spokojnie nic ci nie zarzucam po prostu jakoś nie przepadam za tym człowiekiem. Przyciągnął ją do siebie niespodziewanie i pocałował w usta. Lekko skołowana odwzajemniła pocałunek ale po chwili odsunęła się i bez słowa uda się w kierunku sali w ,której tańczyli goście. Violetta z Sebastianem tańczyli przytuleni szepcząc coś na ucho. Przy stole siedziała kilka osób zajętych rozmową.   
          ***************************
Szła przed siebie prawie biegła. Nie rozumiała zachowania Oskara. Słyszała rozmowy ale jakby z oddali. Wszystko zaczęło wirować jakby była na karuzeli. Złapała się poręczy. I rozejrzała po pomieszczeniu. Kilka osób spojrzało w jej kierunku. Była bardzo blada.  Nagle poczuła silny ból w dolnej części brzucha. Zgięła się w pół. Wystraszony Dobrzański podbiegł do niej. Wszystko działo się jak w zwolnionym tempie. Osunęła się i zawisła na jego rękach. – Dzwońcie po karetkę!!!- krzyknął.  Ktoś wyciągnął komórkę. Oskar tylko się temu przyglądał z kieliszkiem białego wina w dłoni. Posłał brunetowi złowrogie spojrzenie.  Marek mówił do niej. Po kilkunastu minutach zjawili się ratownicy. Kazali się mu odsunąć. Wszyscy stali i patrzyli ze strachem na to wydarzenie.  Powiedział ,że jest narzeczonym i pojechał z nią. Chociaż lekarz nie bardzo chciał się zgodzić.  Po odjeździe karetki wszyscy się rozeszli i zajęli miejsce przy stole. Violetta płakała. Uznała to za zły znak.  Sebastian pocieszał ją głaszcząc po plecach i zapewniając ,że wszystko będzie dobrze.  
- Cześć- odparła blondynka podchodząc do Oskara.
- Co ty tu robisz?- zapytał zaskoczony i z lekkim strachem w oczach. Pociągnął ją za rękę i ukryli się za filarem. – Puść mnie !!!krzyknęła. Poluźnił uścisk na jej ramieniu. Odsunęła się lekko poratowana. – Zwariowałeś?
- Nie powinni nas zobaczyć razem. – odparł szeptem
- A co boisz się ,że prawda wyjdzie na jaw?
- Ada ty nie wiesz wszystkiego
- Czego nie wiem ?
- To nie Kamil spowodował ten wypadek 
- Oskar o czym ty mówisz? Przecież taki był plan miała stracić pamięć ,miałeś ją w sobie rozkochać a potem zdobyć jej pieniądze i uciec ze mną
- Miałaś mi pomóc przecież jesteś Marka kuzynką i miałaś przejąć jego udziały a potem uciec ze mną zagranice.
- Miałeś spowodować ten wypadek zacierając wszystkie ślady. To miało być potrącenie a ty prawie ją zabiłeś.
- I nie miałem pojęcia ,że jest w ciąży.
- Ja też nie wiedziałam. Musisz zrobić wszystko aby nie odzyskała pamięci. Wtedy będzie już po tobie i jeszcze ten mój kuzyn ciągle kręci się koło niej.
- Ada zrób z nim porządek. Nie wiem wymyśl coś albo znajdź mu kogoś.
- Pomyślę i chyba nawet mam pewien plan.
Wszyscy goście zajęci jedzeniem ,piciem i rozmową nie słyszeli o czym mówią Ada i Oskar i ,że się znają. Nikt nie zwrócił na nich uwagi. Żyli w nieświadomości. A tym bardziej nie mieli pojęcia ,że Uli grozi niebezpieczeństwo. Tak samo jak i Markowi. I ,że tamten wypadek nie był przypadkowy tylko zaplanowany.  – Sebuś myślisz ,że Ulka z tego wyjdzie? Spytała Viola patrząc w oczy małżonkowi.
- Miejmy nadzieję. Ula jest silna. Tyle przeszła i myślę ,że oni będą jeszcze z Markiem.
- Też tak myślę przecież on ją tak kocha a ona go nie pamięta. To musi boleć.
- Współczuję mu i jeszcze ich dziecko może w ,każdej chwili umrzeć.
- Nawet tak nie myśl. – odparła ostro Olszańska.   Po tym jak Urszula straciła przytomność  nikt nie miał ochoty się bawić.  Nastrój zabawy prysł automatycznie.  Współczuli brunetowi bo nie było mu łatwo jego ukochana go nie pamiętała. Zatarły się jej wszystkie wspomnienia. Stała się zupełnie inna .  Józef był za Oskarem ale nie był świadomy kim jest ten człowiek i ,że chce skrzywdzić jego córkę. Myślał ,że to Dobrzański chce ją skrzywdzić a prawda była inna. On chciał ją chronić. Nie wyobrażał sobie życie bez niej. Oddał by własne życie za nią ale nie wszyscy mu wierzyli. Wciąż nie tracił nadziei.
 *************************
                                                     Minęło sześć tygodni .. .
Siedział na poczekalni i patrzył na zegar ,który odmierzał czas. Czuł jakby się zatrzymał i nie chce iść dalej. Miał złe przeczucia. Nie mógł jakoś usiedzieć spokojnie. Jego ukochana była na bloku operacyjnym już od trzech godzin. Wstał i zaczął nerwowo chodzić po korytarzu.  Przychodził tu codziennie od  ponad czterdziestu  pięciu dni.  Dziś nagle coś wywołało silne bóle i zabrali ją na blok operacyjny. Miał nadzieje ,że lekarze powstrzymają przedwczesny poród. Nie chciał aby ich maleństwo zmarło. Ich synek. Dwa tygodnie temu dowiedział się ,że będzie to chłopiec. Był z nią na USG.  Wzruszył się gdy usłyszał bicie serduszka swojego synka. Nie wyganiała go. Była już łagodniejsza. Nie  Pytała o Oskara chociaż zastanawiała się dlaczego jej nie odwiedza. Lekarze odkryli ,że ma guza mózgu. Załamałaby się gdyby nie Marek. On był jej oparcie,  ostoją i zawsze był.  Jednak nie potrafiła go pokochać ani sobie go przypomnieć.  Traktowała go jak przyjaciela. Był jej bliski ale to za mało.  Wreszcie ujrzał lekarza wychodzącego ze spuszczoną głową. – I jak panie doktorze? Co z Ulą i dzieckiem?- spytał przestraszony widząc nietęgą minę lekarza. – Przykro mi
- Niemożliwe !!! krzyknął Dobrzański na cały szpital aż kilka osób spojrzało w jego kierunku.
- Nie mogliśmy nic zrobić urodził się za wcześnie
- A Ula?- zapytał ze łzami w oczach.
- Żyję ale jej stan jest ciężki. Właśnie została przewieziona na OIOM
- Mogę się z nim pożegnać ? – zapytał drżącym głosem.
- Tak ale później. Poinformuje pana.
Załamany usiadł na krześle. Teraz nie miał już nic. Jedynie co mu zostało to ukochana ,która nawet go nie pamięta. Po jego policzkach spływały łzy. Przypomniał sobie moment gdy dowiedział się o ciąży.  Potem jak pin owal aby się nie przemęczała. Wizyty w szpitalu. Badanie USG. Nadal miał je w ramce w swoim gabinecie. Ada wyjechała nagle . Zdziwił się bo Oskar również wyjechał i nawet nie zajrzał do Uli.  W tej chwili stracił sens życia. Poczuł dziwną pustkę .  CDN.. .


13. ,, Nowe Szanse''

               Zapewne wiele z czytelników nie pamięta już opowiadania z sprzed roku. Miał być ślub Sebastiana I Violetty. Przypomnę ,że przyszła panna młoda była w ciąży. Ula i Marek mieli być świadkami. Historia zaczynała się trzy tygodnie po pokazie. Marek i Ula zaręczyli się i zamieszkali razem w mieszkaniu ,które kupił Dobrzański. Pojawienie się Pauliny zburzyło ich szczęście. Widziała pocałunek. Nie chciała wysłuchać Marka. I wtedy dowiedziała się o ciąży i o zagrożonej. Pojawiła się Ada kuzynka Dobrzańskiego. Ula miała wypadek. Straciła pamięć. Straciła wzrok. Odzyskała . Pojawia się Oskar. Ula się zakochuje. Do Marka nic nie czuję ale daję mu nadzieję a potem odbiera. Przygotowania do ślubu trwają. Ula czuje się coraz gorzej. Nie chce leczenia. Oskar wyjechał. Relacje Marka i Uli ocieplają się. Jest pod jego opieka w jego mieszkaniu. W nocy wpada na coś. Tak kończy się opowiadanie. A teraz zapraszam na dalszą cześć. To opowiadanie jest krótkie ale kolejne będzie dłuższe.
                                 13.,, Nowe Szanse''

W mieszkanie ciszę nocną przerwał głośny dźwięk rozbitego szkła. Wszędzie panował mrok tylko przez główne okno wpadało lekkie światło księżyca. Na podłodze siedziała młoda kobieta zapłakana i z krwią na rękach. Leżała ziemia i zbite szkło od wazonu ,który stał na dolnej półce. Był pamiątką urodzinową ,którą Dobrzański dostał od cioci chrzestnej na dwudzieste pierwsze urodziny. Na podłodze stała doniczka z białą orchideo ,która była w tej chwili złamana w połowie. Ziemia się wysypała a z wazonu nic nie zostało. Głośny hałas dochodzący z salonu wytrącił mężczyznę ze snu. Nie wiedział co się stało. Usiadł na łóżku założył szlafrok i kapcie i udał się zobaczyć co tak naprawdę się stało. Wszedł do salonu i zapalił światło. Ten widok trochę go przeraził.
-Ulka ...nic ci nie jest?-zapytał zmartwiony podniosła wzrok dopiero teraz zauważyła ,że tu jest. Silny ból nogi nie pozwalał jej wstać.
-Przepraszam- rzekła cicho
-Nie mogłaś spać? Potrzebujesz czegoś?
-Noga mnie boli....- wykrztusiła łamiącym głosem
-Spokojnie idę po apteczkę – odparł i udał się do łazienki gdzie trzymał bandaże,wodę utlenioną i plastry i inne przydatne rzeczy. Wziął szybko co miał pod ręką aby jak najszybciej wrócić do salonu i opatrzyć jej ranę.
-Marek... dziękuję – powiedziała gdy klęczał przy niej i właśnie założył bandaż.
-Nie za co ale mnie przestraszyłaś ,zaraz to posprzątam .
-Zniszczyłam ci wazon i kwiatka
-Nie przejmuj się to przedmioty ,które łatwo nabić a człowiek i zdrowie jest ważniejsze niż ,każde dobro materialne.
-Naprawdę tak uważasz?-zapytała patrząc mu w oczy nagle złapał ją silny ból głowy i zaczęło ją mdlić.
- Zaprowadzisz mnie do łazienki?
- Oczywiście- Podniósł ją i zaniósł do łazienki szybko uklękła przy ubikacji i zwymiotowała . Patrzył na to z boku i bolało go ,że nie potrafi jej pomoc. Wstała pomału umyła twarz. Pomógł jej dojść do pokoju. Położyła się a on w tym czasie posprzątał rozbity wazon i ziemie z doniczki. Tak bardzo chciał aby wszystko sobie przypomniała .Nadal nie pamiętała go. I jej objawy nie ustępowały a do lekarza nie chciała iść. A może po prostu się bała?
-Na pewno wszystko w porządku?Widzę ,że od jakiegoś czasu źle się czujesz i nie chcesz iść do lekarza a ja się martwię o Ciebie. Nie chce aby coś ci się stało i dziecku ,które nosisz pod sercem.
-Dziecku?zapytała zaskoczona marszcząc brwi.
-Jesteś w ciąży nie pamiętasz?spytał zaskoczony siedząc na brzegu łóżka. Niepokoiło go jej zachowanie i objawy.
-Nie – rzekła cicho ledwo słyszalnie
-Po ślubie Sebastiana i Violetty musisz iść do lekarza . Martwię się o ciebie.
-Naprawdę nie musisz-odparła beznamiętnie ze wzrokiem wlepionym w podłogę. CDN...

wtorek, 28 lipca 2015

,, Trudne Powroty'' XVII

,, Trudne Powroty’’
Rozdział XVII



6 lipca (ślub Uli i Marka)

Ogród seniorów Dobrzańskich był pięknie przyozdobiony. Wszędzie były kolorowe balony i wstążki. Krzesła wyścielone atłasem. Młodzi długo czekali na ten jakże wyjątkowy dzień. Od teraz będą tworzyć prawdziwą rodzinę  razem z córką. Wczoraj goście świetnie się bawili na wieczorze zarówno kawalerskim jak i panieńskim. Pshemko był dziś szczęśliwy ,że Urszula założy suknie jego projektu a Marek garnitur . Ala i Józef szczęśliwi ,że doczekali tego dnia aż Ula odda rękę oraz serce mężczyźnie ,który da jej miłość szczęście i poczucie bezpieczeństwa.  Goście pomału szykowali się do rozpoczęcia ceremonii. Wiedzieli ,że od teraz ich życie się zmieni. Teraz będą już razem na dobre i na złe.
-  Viola weź go nie słyszysz ,że płaczę?- zawołała Ela układając Uli fryzurę . Miała mieć pięknego  koka a z tyłu wpięty welon długi biały.  – Nie mogę przecież malują ją nie widzisz?- odparła lekko zirytowana Violetta ,która malowała złotym cieniem powieli Uli.  – Mamo nie chce tej sukienki !!!- krzyczała Mania .  – Ciociu gdzie wujek?- zapytał mały chłopiec .
- Ala mam do ciebie prośbę – rzekła cicho przyszła panna młoda
- Tak? – spytała Alicja  patrząc na swoją przyszywaną córkę . – Zajmij się nimi bo skupić się nie mogę .- Dobrze – dodała i wzięła za rękę Manię i chłopczyka.  Nagle do pomieszczenia wpadł Marek rozglądając się. Ela z Izą szybko zasłoniły Ulę aby nie zobaczył jej w sukni ślubnej.
- Nie widzieliście Mani?- zapytał nadal rozglądając się  . –  Ala z nią wyszła chwilę temu- poinformowała go Iza.  Violetta podeszła do synka ,który siedział w nosidełku. Wyjęła go i podeszła do przyszłego pana młodego. – Zajmij się nim chociaż przez chwilę bo nie wiem gdzie Seba- dodała i szybko stanęła koło dziewczyn. Wyszedł trzymając chłopczyka na rękach.  Kobiety powróciły do przygotowania panny młodej do ślubu.

                                             **************
Goście stanęli po obu stronach ogrodu. Przy krzesłach. Przy ołtarzu zrobionego z kwiatów ,wstążek balonów i innym dekoracją stał  wysoki mężczyzna z obrączkami w dłoni. Obok niego stała wysoka brunetka z chłopcem na rękach. Sebastian stał obok blondynki . Wszyscy goście z niecierpliwością wyczekiwali panny młodej. Ubrana w piękną białą suknie a włosy miała podpięte  . Od dawna marzyłam o tej chwili ale tylko Marek jest tym ,któremu oddam serce na zawsze. Nie mam już marzeń bo ostatnie się za parę miesięcy spełni.
- Ula idziesz? Goście czekają?- poinformowała Izabela zauważając ,że panna młoda stoi jakaś zamyślona.  – Chyba nie masz wątpliwości?- zapytała niepewnie.  Do garderoby wbiegła urocza blondynka. Ula spojrzała na nią uważnie. Nie widziała jej wcześniej ale teraz sobie przypomniała ,że widziała ją przecież na zdjęciach ,które pokazywała jej Iza.
-  Nie mam wątpliwości , a to twoja córka?- zapytała chociaż była pewna ,że tak.
- Tak , Agnieszka Gajda – odparła Krawcowa i poprawiła suknie ślubną . Dziewczynka wzięła koszyk z kwiatkami do niej dołączyła Marysia. Ksiądz stał już przy ołtarzu. Dobrzański miał ubrany czarny garnitur i biała koszulę oraz muszkę. Trochę się denerwował. Bał się ,że Ula może uciec sprzed ołtarza chociaż zdecydowali ,że wezmą ślub w ogrodzie anie  w kościele. Jednak zamiast urzędnika wzięli księdza. Dla niej było to bardzo ważne ale również dla niego.  Pomimo ,że ostatni raz w kościele był dawno chciał z Ulą w wierze wychować Marysię i dzieci ,które im się potem urodzą. Marzył o tym odkąd znów są razem. Co prawda po jego wyjściu ze szpitala nie mieli już żadnego kryzysu. Od kilku tygodni ich życie nabrało kolorów zarówno uczuciowe, zawodowe jak i erotyczne.  Nigdy nie mieli dość czułości i pieszczot. Czasem gdy jeszcze spali do sypialni wpadała Marysia i ich budziła. Byli wtedy bardzo szczęśliwi i jedynie czego im do szczęścia brakowało tylko  małej kruszynki ,która wzmocni ich miłość. Może niedługo to marzenie się spełni przecież przed nami noc poślubna . Może za rok o tej porze Ula będzie już w ciąży?- pomyślał z nadzieją Dobrzański . Nie wiedział ,że  to marzenie się już spełniło tylko ona nie miała odwagi mu jeszcze o tym powiedzieć. Czekała na odpowiedni moment. Rozejrzał się ale nadal nie zobaczył ukochanej trochę się niecierpliwił.  Zastanawiał się gdzie ona może być. Po chwili zauważył Marysię z Agnieszką szły przez środek sypiąc płatki kwiatów . Ubrane w odświętne sukieneczki. Po chwili ujrzał ukochaną trzymającą pod ramię ojca.
Gdy tylko ujrzał przyszłą żonę jego serce szybciej zabiło.  Wszyscy zwrócili się w stronę panny młodej.  Po chwili usłyszeli marsz Meldelssona. Urszula wolno ruszyła w stronę pana młodego. Ojciec odszedł na bok a narzeczeni spojrzeli na siebie i złapali się za dłonie. Przed nimi stanął ksiądz.   Zaczął swoją przemowę wszyscy ze wzruszeniem słuchali jego słów. Mówił o potędze uczucia dwojga ludzi. O trosce o drugiego człowieka . Wspieraniu w trudnych chwilach.  Zaufaniu ,które jest tak ważne i przebaczaniu . O dzieciach ,które są darem i nie można pozbawiać ich życia i po prostu byciu przy ukochanej osobie zawsze i wszędzie. Po przemowie przełożył im przez prawe dłonie wstęgę . I kazał powtarzać słowa przysięgi małżeńskiej.
- Ja Marek
- Ja Urszula
- Biorę sobie Ciebie Marku
- Biorę sobie Ciebie Urszulo
- Za męża
- Za żonę
-  I ślubuję Ci wierność…
- I miłość
- I uczciwość małżeńską…
- W zdrowiu
- I chorobie 
- Dopóki śmierć nas nie rozłączy
- Na zawsze
- Tak nam dopomóż Panie Boże Wszechmogący
- W Trójcy Jedyny
- I wszyscy święci



- Na znak zawartego małżeństwa nałóżcie sobie obrączki symbol miłości i wierności. Po chwili podeszła Marysia z małym chłopcem i podali obrączki. Dobrzański wziął złoty krążek do ręki. – Urszulo przyjmij te obrączkę jako znak mojej miłości  wierności i uczciwości w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. Teraz Dobrzańska wzięła złoty krążek do ręki. – Marku przyjmij te obrączkę jako znak mojej miłości,wierności i uczciwości. W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. – Amen- oparli wierni.
- Ogłaszam was mężem i żoną oto Państwo Dobrzańscy.  Wszyscy bili brawo i rzucali płatkami róż. Powoli zbliżyli swoje twarze a usta złączyli w delikatnym pocałunku. Po raz pierwszy jako mąż i żona.  Na ich jej i jego palcu lśniły złote obrączki. Od teraz są razem z Marysią tworzą rodzinę. Czuli szczęście ,które ich ogarniało. Nie mogli uwierzyć ,że wreszcie są razem na dobre i na złe. Nie było już Krystiana ,który za próbę morderstwa dostał dwadzieścia lat pozbawienia wolności. Plus pięć za oszustwa gospodarcze ,których się dopuścił pracując w FD. Nikt już nie liczył ,że on wyjdzie z więzienia. Pracownicy poczuli ulgę a Sebastian był coraz bliżej aby odbudować  relacje z Violettą. Nie chodził już do klubu. Zajmował się dzieckiem. W końcu dotarło do niego ,że ma syna . Nie chciał aby Jędrzeja spotkał taki sam los jak jego kiedyś. CDN.. .